Podsumowanie sezonu
Dystans całkowity: | 19.54 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 01:05 |
Średnia prędkość: | 18.04 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.30 km/h |
Suma podjazdów: | 249 m |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 19.54 km i 1h 05m |
Więcej statystyk |
Podsumowanie sezonu AD 2020
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
No więc tak. Jeśli miałbym do czegoś przyrównać sezon 2020, to przyrównał bym go do wielkiego, pysznego tortu. Który sam w całości zjadłem. W torcie tym był jednak kawałek zakalca (nie wiem czy w torcie może wystąpić zakalec... załóżmy że może). Zakalcem tym była gleba z początku września. Potencjalnie nie była najbardziej niebezpieczna, ale jednak okazała się najbardziej brzemienna w skutkach. Wykluczyła mnie z jazdy rowerem na rekordowe 11 dni, a potem kolano jeszcze przez miesiąc wracało do pełnej sprawności. Na ów torcie brakuje też przysłowiowej "wisienki". Brakującą "wisienką" jest brakujący atak na życiówkę. Sztuka ta udawała mi się rok rocznie począwszy od 2016, a teraz klops. Nie ma nowego rekordu, ciągle aktualny jest max 811km z 2019 roku. Stało się tak oczywiście przez tą glebę z września, to miała być ostatnia przejażdżka przed długim strzałem nad Morze...
Z osiągniętych celów, rekordów, wyczynów i hardcorów ;) :
- 20,5 kkm w sezonie (gdyby nie gleba możliwe było by 22kkm, albo nawet 22222km...)
- Praga, Budapeszt, Bratysława - tym samym mam zaliczoną całą Wielką Piątkę Zagranicznych Celów (do tych trzech jeszcze Berlin i Wiedeń też są zdobyte)
- 700ka nad Morze (mój piąty raz)
- niedokończona trasa nad Morze, 538km do Piły - w sumie też godne uznania, bo to 500+
- 343km w lutym do Wawy - lutowy rekord dystansu, i 314km w grudniu do Wro - tym samym mam już zaliczone 300+ w każdym z 12 miesięcy
- a, i jeszcze ta trasa do Wawy mi się podoba - trochę przypadkiem dotarłem z Grodu Kraka do Grodu Warsa i Sawy jadąc za biegiem Wisły
- kwiecień wszechczasów - pomimo lokdałnu zrobiłem 2400km, co jest moim drugim najlepszym kilometrażem (max to 2440)
- zdobyłem też 73 nowe gminy, tym samym przekraczając tysiąc
- poza tym z godnych odnotowania faktów, w 2020 roku odkryłem WTRkę. Wiślaną Trasę Rowerową, asfaltową alejkę na wale Wiślanym. Która od Krakowa aż do wschodnich granic województwa IDEALNIE nadaje się do łojenia kilometrów. Tymi właśnie kilometrami z WTRki dopychałem, dobijałem miesięczne kilometraże. Spróbuję policzyć ile km zrobiłem po tym wale Wiślanym w tym roku, możliwe że było to kilka kkm ;) Miałem 4 standardowe warianty:
2x40=80km pod most w Ispinie
2x65=130km pod dawny prom w Koszycach
2x85=170km do Wietrzychowic
2x100=200km do Wietrzychowic, i dalej VeloDunajec pod pomnik w Biskupicach
- poza tym: 4x Wawa, 2x Wro, 2x Toruń, 2x Lublin, 2x Przemyśl, ze 2x Łódź, Konin, Nowy Sącz, Zakopane, Częstochowa, kilka razy do Katowic, kilka do Rzeszowa, kilka do Tarnowa... no nie spamięta człowiek tych przygód :)
Cele, plany na next sezon? No nie ukrywam że celem celów, planem planów i marzeniem marzeń (tych rowerowych oczywiście, nie życiowych...) jest dla mnie 1000km nonstop. Muszę zacząć nad tym intensywnie myśleć, planować, rozkminiać, próbować, testować, i kiedyś powinno się to udać :)
Kategoria Podsumowanie sezonu
Podsumowanie Sezonu 2019
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
To był dobry sezon :)
1x 800+
3x 600+
1x 500+
5x 400+
Wiedeń, Berlin, Bratysława, 2x nad Morze..., 3x Wawa, 3x Wro, 3x Uć, Poznań, Lublin, Chełm, Z. Góra, Bydgoszcz, Toruń, Koszyce, Żylina, nie spamięta człowiek tych przygód. No i wreszcie przeszedłem na właściwą, szosową stronę mocy ;) Działo się :)
Bratysława
Berlin
Wiedeń
Szosza
Nałóg
Kategoria Podsumowanie sezonu
Podsumowanie Sezonu 2018
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Kategoria Podsumowanie sezonu
13666
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
To był dobry sezon ];-)
Dołączam się do życzeń :)
Kategoria Podsumowanie sezonu
Podsumowanie sezonu 2016
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Zdaję sobie sprawę że prawie nikt tego nie przeczyta ale czuję wewnętrzną potrzebę produkcji słów i pisanie takich pierdół sprawia mi przyjemność :) Poza tym prowadzenie tego bloga to jedyny mój poważniejszy kontakt z językiem polskim bo nie czytam żadnych książek ani nie oglądam filmów, doba jest jednak za krótka aby był czas na takie rzeczy ;) Tak jak zawsze nie mogę się powstrzymać przed wrzucaniem dziesiątek byle jakich zdjęć tak tym razem zdjęć będzie tyle, ile miesięcy, czyli 12 i ani jednego więcej :)
Ubiegły sezon okazał się dotychczas najlepszym :) Co prawda po cichu liczyłem na 15k ale i 13 nie jest złym wynikiem. Po raz trzeci pod rząd przekroczyłem 10kkm a po raz pierwszy 100 tyś. m podjazdów, dokładnie 116247m przewyższenia! Nie liczby są jednak najważniejsze bo sezon był przede wszystkim najbardziej rekordowym pod względem wrażeń, emocji, przygód, itp. :)
Chociaż chodzą mi po głowie pewne trasy to na sezon 2017 nie mam żadnych konkretnych planów. Najfajniejsze wycieczki wychodzą mi bowiem spontanicznie lub gdy wpadnę na pomysł np. tydzień wcześniej. Mam natomiast pewne plany odnośnie upgreadu sprzętu a mianowicie na wiosnę trzeba będzie wymienić pół roweru ;)
Sezon 2016 miesiąc po miesiącu:
Styczeń
Początek roku okazał się tak mroźny że po 3 krótkich przejażdżkach szybko odechciało mi się jazdy i chyba tylko cudem się nie rozchorowałem... Ociepliło się dopiero pod koniec miesiąca i wtedy wróciłem na rower ale za wiele nie zwojowałem i styczniowy przebieg to żałosne 137km.
Zdjęcie zastępcze ;) Takie sobie sprawiłem na początku 2016 hamulce i jestem z nich BARDZO zadowolony :) Polecam każdemu kto ma niemiłe doświadczenia z hydrauliką. Do takiej "turystyki górskiej" nic lepszego nie potrzeba.
Luty
W tym miesiącu rozpocząłem odbudowę formy. A złożyły się na nią dwie 70ki: po północno-wschodnich i południowo-wschodnich okolicach Krakowa oraz 3 setki: dookoła Puszczy, lot z wiatrem do Tarnowa oraz pętelka do Zatora. Wespół z krótszymi tripami dało to łączny wynik 748km, czyli nieźle jak na zimowy przecież miesiąc.
Z wiatrem w plecy do Tarnowa
Marzec
Ciąg dalszy pracy nad kondycją pokrzyżowała solidna choroba (ponad 39 stopni) na początku miesiąca, spowodowana szaleńczą walką o utrzymanie średniej 20km/h na standardowej trasce pod Chorągwicę ;) Do gry wróciłem dopiero w połowie marca. Do końca miesiąca zdążyłem zrobić 3 stówki: Wielkanocne Brzesko, Lanoponiedziałkowy Chrzanów i Tour de Kraków ostatniego dnia. Poza tym kilka 70-80km tras na wschód, których nie warto wymieniać z osobna, generalnie Bochnia / Puszcza Niepołomicka i te klimaty. Pomimo zmarnowanych 2 tygodni udało się wykręcić niemal tysiąc, a dokładnie 993km :)
Wielkanocne Brzesko :)
Kwiecień
Wiosna na całego, bardzo udany miesiąc! Kwiecień otwarłem wypadem do Skały. Z tras ~100km: Olkusz, Brzesko raz jeszcze, deszczowy Chrzanów, Ośw... a zaraz, zaraz, przy tym Chrzanowie wypada się zatrzymać ;) To miała być standardowa, lajtowa setka, jakich wiele, a zmieniła się w walkę z wodnym żywiołem :D A to za sprawą deszczu, w którym jechałem kompletnie przemoczony i przemarznięty przez 50km. Wystarczyło wsiąść w pociąg ale wygórowana ambicja nie pozwoliła mi na to i kazała coś sobie udowodnić (tylko nie wiem co, chyba głupotę). Chociaż udało mi się nie rozchorować to odechciało mi się jazdy na jakiś tydzień. Podczas tej trasy najbardziej zmokłem w swojej dotychczasowej rowerowej karierze :D Po małej przerwie trip do Oświęcimia, ostatni test przed całodniową trasą, którą była Przełęcz Kocierska. Kocierz zawsze fajny :) Następnie 3 stówki po górkach: Rabka, Limanowa, Hujówka (bez śmiechów, przełęcz wzięła swą potoczną nazwę od przysiółka wsi) i nieco krótsza traska na górę Chełm k/ Myślenic. Miesiąc zakończyłem 278km pielgrzymką do Częstochowy ;) "Pielgrzymką" nie bez powodu, bo bardzo się wtedy zmęczyłem. Kwietniowy kilometraż to 1659km, 2gi najlepszy wynik w roku!
Wiosna, ach to Ty :)
Maj
Mało mi jednak było po tej Częstochowie i na początku maja znowu musiałem dołożyć do pieca, prawie 300km wycieczką do Kielc :) Następną całodniową trasę zaplanowałem więc nieco lżejszą: New Sącz & Tarnów. Dobrze znane już miasta, drogi i okolice. Za wyjątkiem powrotu z Tarnowa, kiedy to odkryłem bardzo fajne boczne drogi, które wykorzystam w tym sezonie kilka razy w czasie wojaży na wschód kraju. W drugiej połowie miesiąca zaatakowałem Przemyśl, jakoś udało się dojechać choć po drodze byłem bliski zasłabnięcia ;) Na koniec maja lajtowy wypad na Śląsk. Z godnych odnotowania, krótszych wycieczek: samochodowo-rowerowy Beskid Niski i pętelka po rzadko odwiedzanych, północno - wschodnich rubieżach Krakowa. Maj zakończyłem z godnym wynikiem 1489km :)
Długo nie mogłem wybrać zdjęcia z maja, dużo ładnych ale żadnego wyróżniającego się. Padło na Słowackie górki & rzepaczek :)
Czerwiec
W czerwcu bardzo mało krótkich wypadów (na rowerze byłem raptem 16 razy!), ale 4 całodniowe trasy zrobiłem. Odwiedziłem Jasło, Krosno, Rzeszów, przejechałem się po GOPie. Potem wypadł tydzień bez roweru - wyjazd na ślub Wujka nad morze. Nie żałuję, też było fajnie, pierwszy raz w życiu byłem na weselu :D I właśnie po tej przerwie nastąpił pierwszy przełomowy moment w tym sezonie (o drugim będzie potem). A mianowicie podczas kolejnej wycieczki, pogórzami do Gorlic poczułem moc w nogach! Tzn. wreszcie zacząłem jeździć jak człowiek a nie zdychałem na każdym podjeździe ;) Zadowolony z takiego wzrostu formy zrobiłem górską dwusetkę w mega upale :) Do udaru słonecznego było blisko ;) Czerwcowy kilometraż słaby jak na letni miesiąc, 1190km.
Dochodzenie do siebie w przyjemnym chłodku w lesie (czyt. 30 zamiast 35'C ;) )
Lipiec
Lato w pełni! Na początku miesiąca 280 w podobnym upale co ostatnio - Beskid Mały & Śląski. Następnie, idąc za ciosem kolejna górska wycieczka - górzysta 300ka do Zakopanego, w nieco bardziej ludzkiej temperaturze. Zachęcony dobrą kondycją, w drugiej połowie lipca przypuściłem atak na życiówkę... i udało się!!! 412km do Stalowej Woli i nazad. Co prawda pierwsze 400 miało być z większym rozmachem tj. do Poznania ale i tak bardzo się wtedy cieszyłem :) Pod koniec miesiąca zmagałem się z najstromszym kawałkiem asfaltu w Polsce i wdrapałem się na Przehybę. I to właśnie podczas tej wycieczki miał miejsce drugi przełomowy moment w sezonie. Mianowicie nieźle wkurzony (nieważne czym) postanowiłem zjechać z tej góry szlakiem... I przypomniało mi się jak fajnie jeździ się w terenie :) Nawet z semislickiem z tyłu, sakwą na bagażniku i XCMem udającym amortyzator nie tylko nie zabiłem się, ale i czerpałem mnóstwo frajdy z jazdy / pchania / niesienia roweru ;) Od tej pory wszystkie całodniowe wycieczki do początku jesieni będą po Beskidach, z większym bądź mniejszym udziałem górskich szlaków. 4 długie trasy + trochę drobnicy złożyło się na rekordowy w tym roku miesięczny przebieg - 1747km.
"To tu, w tym miejscu wszystko się zaczęło..." A mianowicie poszłem siku, nieźle wku*wiony zacząłem przeglądać mapę i chcąc się wyżyć skusiłem się na zjazd czerwonym szlakiem do Krościenka :) Było tak fajnie że do jesieni śmigałem tylko po Beskidach :)
Sierpień
Miesiąc otwarłem pierwszą grubszą terenową wyrypą -
Operacja Gorce. Od dawna planowałem przejechać całe to pasmo górskie od Krościenka do Rabki, przez Lubań i Turbacz i wreszcie się to udało! W ramach dokładki 3 dni później wjechałem na Lubomira, Chełm i inne niższe ale również fajne szczyty. W połowie miesiąca po raz drugi uderzyłem w Beskid Śląski & Mały, zaliczając 4 szczyty (ze Skrzycznem w roli głównej) i 2 przełęcze. Taka wybuchowa mieszanka dała 4,5km w pionie i zajechane kolano & tyłek, ledwo dotoczyłem się do domu ;) Aby nieco odpocząć od tego katowania się następna wycieczka była "lajtowa", po niższych pasmach Beskidu Wyspowego i Pogórza Wiśnickiego. Długo jednak nie wytrzymałem, bo w głowie zaczął rodzić się plan chytry i szalony... Zdobyć 3 szczyty Korony Gór Polski: Mogielicę, Turbacz i Radziejową za jednym zamachem! Największa rowerowa przygoda w życiu trwała 28 godzin, w czasie których chłonąłem piękne widoki, zmagałem się z nachyleniem terenu, delektowałem wytracaniem wysokości oraz, "zupełnie przy okazji" zrobiłem 313km i 5300m przewyższenia :) Czasem wciąż nie mogę uwierzyć że mi się udało, ale to wszystko działo się naprawdę! Dystans pokonany w sierpniu to godne 1554km natomiast przewyższenie z tego miesiąca to rekordowe 20418m!
Na półmetku rowerowej przygody życia, tj. 2,5km od domu. Do domu drugie 2,5km. W pionie :D
Wrzesień
Ostatni z letnich miesięcy również, a jakże, upłynął pod znakiem gór. Na początku września dała mi popalić może niezbyt długa ale również ciężka (za sprawą zbyt nonszalanckiego doboru szlaków)
wyrypa po wyższych szczytach Beskidu Wyspowego i Gorców. W następny weekend powtórka z rozrywki - te same pasma górskie a w rolach głównych Modyń & Gorc. Były to moje ostatnie niezaliczone dotąd >1000m szczyty B. Wyspowego i >1200m Gorców. W połowie miesiąca sentymentalna wycieczka po niższych górach i szlakach. Potem pogoda nieco się popsuła i pozwoliła tylko na dwie asfaltowe setki (oczywiście po górach): Pomnik w Kasinie i Trzy przełęcze. Ostatni dzień września spożytkowałem na wspinaczkę zboczem na Luboń Wielki i Stare Wierchy już po ludzku, szlakiem :) Wynik z tego miesiąca to 1303km, czyli "ujdzie".
W górach zawsze pięknie! Szczyty wcale nie muszą być wysokie a szlaki hardcorowe.
Październik
Korzystając z ostatnich podrygów lata
przejechałem się Pasmem Lubomira i Łysiny. Była to ostatnia wycieczka po wyższych górach w tym sezonie. Tydzień później krótka ale fajna przejażdżka lekko błotnistymi szlakami Pogórza Wiśnickiego - ostatnia terenowa trasa w tym roku. W połowie października pojechałem na grzyby ;) A właściwie to w poszukiwaniu jednego grzyba - skalnego ostańca. Cieszyłem oczy powoli przemijającymi, pięknymi jesiennymi barwami. A potem... wskutek spraw różnych i ogólnego "wypalenia się" zrobiłem dłuższą przerwę. Pod koniec miesiąca wybrałem się jeszcze do Bochni ale z pięknej, złotej jesieni już niewiele wtedy zostało... 486km. Bez komentarza.
Nawet jesienią coś kwitnie :)
Listopad
Jak na późną jesień, to był dobrze przerowerowany miesiąc :) We Wszystkich Świętych
podziwiałem jedne z najstarszych drzew w Polsce. Kilka dni później śmignąłem krajówką do Miechowa. Byłem też w Puszczy Niepołomickiej, Chrzanowie, Rabce... A w drugiej połowie miesiąca "późne Babie Lato" (kilkanaście stopni!) wykorzystałem w najlepszy z możliwych sposobów: wycieczką do Tarnowa i Rzeszowa. Idąc za ciosem (i dobrą pogodą): Wolbrom & Miechów i skrócone ale też fajne zwiedzanie Pogórza Wiśnickiego. 1106km to bardzo dobry jak na ostatni miesiąc jesieni wynik.
Porównanie sił :D
Grudzień
Ostatni miesiąc to głównie miejska i podmiejska jazda w smogu, śniegu prawie zero, nic niezwykłego, żadnych przygód... a nie, przepraszam przygoda była :D A mianowicie
gleba w Wigilię :/ Pierwsza od niemal 2 lat, klasyczny szlif na asfalcie... Na szczęście obyło się bez większych strat w sprzęcie (i na ciele OFC ;) ). W grudniu wyszło 585km i nie mogło być ani jednego więcej, żeby nie dobić do równego 13k ;)
Znalazłem śnieg!
Sezon 2016 w liczbach:
Przebieg roczny: 12999,01km
Czas w siodle: 708h 49min
Średnia prędkość 18,34km/h
Suma podjazdów: 116247m
Liczba wycieczek: 191
Średnio na wycieczkę: 68,06km i 3:42 godz.
Nowych gmin zaliczyłem w tym sezonie 47 ale jest to raczej mało interesujące więc nie warto ich wymieniać.
Natomiast dużo ciekawiej prezentuje się lista zdobytych w tym roku szczytów, trochę się tego uzbierało (pogrubione to zaliczone po raz pierwszy, na niepogrubionych już wcześniej byłem):
Beskid Makowski:
Sołtysi Dział (Hujówka) 604
Przeł. Szklarska 601
Przeł. Sanguszki 480 x2
Przeł. Szklary 440
Beskid Mały:
Magurka Wilkowicka 909
Hrobacza Łąka 828
Żar 761
Przeł. Kocierska 718 x3
Przeł. Przegibek 663
Beskid Wyspowy:
Mogielica 1171
Jasień 1062
Kutrzyca 1051
Modyń 1029
Luboń Wielki 1022
Mała Modyń 988
Miznówka 969
Lubomir 904 x2
Kiczora 901
Trzy Kopce 894 x2
Łysina 891 x2
Myszyca 871
Luboń Mały 869
Przeł. Ostra-Cichoń 812 x3
Przeł. Przysłopek 783
Przeł. Słopnicka 766
Potaczkowa 746
Chabówka 705
Czarny Dział 673
Przeł. Gruszowiec 660
Łopusze Zachodnie 658
Litacz 652
Chełm 648
Wsołowa 624
Adamczykowa 611
Kobyła 605
Łopusze Wschodnie 600
Kopiec 585
Przeł. Jaworzyce 576 x4
Przeł. Wielkie Drogi 562 x14
Przeł. Widoma 535 x2
Grunwald 513
Przeł. Wierzbanowska 502 x14
Przeł. Rozdziele 480 x2
Osiczyna 419 x2
Lipczonka 355
Przeł. Przysłopek ?
Pogórze Dynowskie:
Ostry Dział 422
Kijów 350
Babicka Góra 326
Beskid Niski:
Przeł. Małastowska 604
Przeł. Beskid nad Ożenną 590
Przeł. Beskidek (Dujawa) 550
Przeł. Hałbowska 540
Gorce:
Turbacz 1310 x2
Jaworzyna Kamienicka 1288
Kiczora 1282 x2
Kudłoń 1276
Czoło Turbacza 1259
Mostownica 1251
Gorc Troszacki 1235
Gorc 1228
Średni Groń 1225
Lubań 1211
Rozdziele 1198 x3
Przysłop 1187
Solnisko 1181 x3
Przysłopek 1123
Średni Wierch 1122
Obidowiec 1106 x3
Jaworzyna 1050
Groniki 1027 x2
Jaworzynka 1026
Przeł. Borek 1009 x2
Przeł. Długa 1009 x3
Runek 1005
Suhora 1000
Runek Hubieński 997
Jaworzyna Ponicka 995 x2
Tobołów 994
Tobołczyk 966
Wierch Lelonek 955
Bardo 948 x2
Kotelnica 946
Jaworzyna 943 x2
Wierchowa 940 x2
Bukowinka 937
Przeł. Pośrednie 918 x2
Skałka 907
Zdżar 866
Obidowa 865 x2
Przeł. Knurowska 846 x2
Szumiąca 841
Kulakowy Wierch 840 x2
Turkówka 835
Marszałek 828
Maciejowa 815 x3
Przeł. Przysłop Lubomierski 750 x4
Przeł. Wierch Młynne 750
Piątkowa 715
Grzebień 679
Groń 619
Bania 609
Polczakówka 588
Obiadowa ? x2
Przeł. Pod Obidowcem ?
Beskid Śląski:
Skrzyczne 1257
Przeł. Salmopolska 934
Ochodzita 894
Przeł. Koniakowska 766
Przeł. Kubalonka 761
Pieniny:
Przeł. Trybska 745
Przeł. Osice 668
Bendyk 602
Sołtysia Skała 582
Beskid Żywiecki:
Przeł. Lipnicka (Krowiarki) 1012
Beskid Sądecki:
Radziejowa 1266
Złomisty Wierch 1224
Bukowiniki 1209
Mała Radziejowa 1207
Wielka Przehyba 1191
Przehyba 1175 x2
Skałka 1163
Przeł. Długa 1161
Przeł. Żłobki 1104
Dzwonkówka 982
Kuba 888
Przeł. Przysłop 832
Stajkowa 830
Groń 803
Przeł. Siodełko 782
Pogórze Wiśnickie:
Szpilówka 516
Piekarska Góra 515
Bukowiec 494
Machulec 483
Dominiczna Góra 468
Krowia Góra 456
Kacza Góra 434
Syberia 427
Wielka Góra 394 x2
Przeł. Niwka 388
Pasmo Sowińca:
Sowiniec 358 x11
Pustelnik 352 x2
Ostra Góra 341 x6
Sikornik (Wzgórze Św. Bronisławy) 333
Srebrna Góra 326
Przeł. Przegorzalska 246 x5
Kategoria Podsumowanie sezonu
Podsumowanie sezonu 2015
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Jako że w Sylwestra żadnej trasy nie planuję pora na małe podsumowanie.
Sezon w miarę udany. 10000km to jednej strony sporo, z drugiej liczyłem na kilkanaście tys. Pojeździłem sporo po asfaltach i trochę po górach. Zaliczyłem dużo nowych gmin i szczytów górskich. Złożyłem wreszcie nowy rower.
Wycieczka sezonu to GOP, Opole, Wrocław.
Trochę cyferek:
Przebieg roczny: 10187km
Czas w siodle: 602h 34min
Średnia prędkość 16,75km/h (rekordowo niska ;) )
Suma podjazdów: 83087m
Liczba wycieczek: 212
Średnio na wycieczkę: 48,1km i 2:51 godz.
Mała fotorelacja:
(zdjęcia będą mniejsze i większe bo wraz ze zmianą monitora na full hd zmieniłem używany format z 640x480 na 900x675)
Styczeń
Jak na miesiąc zimowy przebieg niezły, ponad 700km. Jedna dłuższa wycieczka - do Ojcowa, poza tym pamiętna Chorągwica w zamieci śnieżnej.
Atak zimy © Pidzej
Łabędzie © Pidzej
Przystań © Pidzej
Prądnik © Pidzej
Zima koło Wieliczki © Pidzej
Widoczek na Kraków © Pidzej
Luty
Niecałe 600km i wycieczka do Bochni.
Resztki śniegu na polach © Pidzej
Zachód Słońca © Pidzej
Marzec
Upragniona wiosna i ponad 700km przebiegu. Dwie wyróżniające się wycieczki - pętla dookoła Krakowa i traska do Bochni. Poza tym przekroczyłem 40kkm przejechanych z Bikestats!
Wisła w Niepołomicach © Pidzej
EC Kraków Łęg © Pidzej
Kwiecień
Wiosny ciąg dalszy. Ponad 800km i dwie setki: do Chrzanowa i do Brzeska.
Rynek w Bochni © Pidzej
Widoczek z Raciborska © Pidzej
Maj
Wreszcie solidny kilometraż - ponad 1200km. Na majówkę kilkudniowy wypad do Rabki, gdzie objechałem dookoła Turbacz i odwiedziłem Zakopane. W połowie miesiąca natomiast pierwsza całodniowa wycieczka - Dąb Bartek, Kielce.
Wiosna © Pidzej
Babia Góra © Pidzej
Zakopane i Tatry © Pidzej
Wiosna © Pidzej
Dąb Bartek © Pidzej
Czerwiec
Dystans nieco skromny jak na letni miesiąc - niecałe 1000km. Pierwsze 200+ w sezonie - Święty Krzyż. Z wycieczek kategorii 100+: Beskid Niski / Bieszczady, Hujówka oraz Lubelszczyzna. Pod koniec miesiąca złożyłem natomiast wreszcie nowy rower - budżetowy 29er na ramie Cube. Zastąpił on wysłużonego Mexllera (przebieg ponad 50kkm).
Typowy widoczek z trasy © Pidzej
Typowy widoczek z trasy © Pidzej
RTCN Święty Krzyż © Pidzej
Zjazd z Hujówki © Pidzej
Prom w Zawichoście © Pidzej
Na warsztacie © Pidzej
Lipiec
~1250km. Lato w pełni i pierwszy wypad w teren na nowym rowerze - Kudłacze - Łysina, Lubomir. W połowie miesiąca tygodniowy wypad do Rabki gdzie m.in. wjechałem na Stare Wierchy i Turbacz. Wycieczka miesiąca to niewątpliwie wypad w Beskid Makowski - przejazd pasmem Koskowej Góry. Poza tym krótka ale fajna wycieczka w zupełnie nieznane mi tereny - Sudety: Szosa Stu Zakrętów, Góry Sowie.
Szosa Stu Zakrętów © Pidzej
Maliny i borówki © Pidzej
Widoczki sprzed Turbacza - Babia i Pasmo Policy © Pidzej
Wybieram zielony © Pidzej
Widoczki z czerwonego szlaku - Babia © Pidzej
Zabagażowany rowerek © Pidzej
Przeł. Dział © Pidzej
Sierpień
Rekordowy w tym sezonie miesiąc - ponad 1500km (daleko mu jednak do sierpnia 2014, kiedy przekroczyłem 2000). Na początku miesiąca kilkudniowy wyjazd do Piwnicznej. Ze względu na pogodę za dużo to tam sobie nie pojeździłem (ale na Przehybę wjechałem). Z całej Piwnicznej najbardziej godne uwagi są chyba dojazd i powrót. Esencją miesiąca są jednak 2 terenowe trasy: Łopień / Krzystonów i przejazd pasmem Łososińskim, oraz 2 trasy szosowe: Bielsko-Biała (231km) i Łódź (267km).
Pasmo Łososińskie © Pidzej
Góra Kostrza © Pidzej
Jesień czy co u licha? © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Wrzesień
Przebieg średni - ~1250km. Bez zbędnego gadania - 4 całodniowe trasy:
GOP, Opole, Wrocław (287km)
Rzeszów (200km)
GOP (257km)
Żar, Przegibek, Bielsko-Biała (234km)
Poza tym sama drobnica.
Chrzanów © Pidzej
Wrocław! © Pidzej
Las słupów © Pidzej
Randomowa kopalnia © Pidzej
Typowe śląskie miasto © Pidzej
Wadowice © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Październik
Pomimo nienajgorszej jak na jesień pogody kilometraż skromny - ledwie 400km. Złożyły się na to awaria roweru, brak czasu oraz granie w WoWa i Wiedźmina ;) Dwie wyróżniające się wśród tej marności wycieczki - drugi raz w Bieszczadach oraz Bochnia / Puszcza Niepołomicka.
Na warsztacie ;) © Pidzej
Połonina Caryńska w całej okazałości © Pidzej
Zachód Słońca © Pidzej
Listopad
Marność nad marnościami ~200km. Nic godnego uwagi. Zmęczenie materiału.
RTCN Kraków Chorągwica © Pidzej
Jesienno-zimowy widoczek z Raciborska © Pidzej
Grudzień
Zimy brak, mimo to przebieg niewielki - trochę ponad 500 km. Kilka dłuższych wycieczek, m.in. Bochnia, Mszana i Dookoła jez. Dobczyckiego. Pod koniec miesiąca przekroczone 10000km w sezonie.
Linia WN © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Zachód Słońca nad Rabą © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
A tymczasem 20 temu:
A to ja w 1995 na swoim pierwszym rowerku ;) © Pidzej
Kategoria Podsumowanie sezonu
Podsumowanie sezonu 2013 i 2014
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
W ubiegłym sezonie zabrało podsumowania, więc teraz będa 2 na raz ;)
Sezon 2013:
Sezon
dość udany, minął pod znakiem gór. Aż 4 razy byłem w okolicach
Zakopanego, zdobyłem wiele szczytów górskich i zaliczyłem trochę nowych
gmin. Niestety z niezależnych ode mnie przyczyn zakończony dość wcześnie, bo w
październiku. Przez to nie udało się wykręcić planowanych 10000km.
Wycieczka sezonu to epicka wyprawa na Pilsko (1557m n.p.n.).
Trochę cyferek:
Przebieg roczny: 8285,75km (rekord)
Czas w siodle: 423h 40min
Średnia prędkość 19,56km/h (dość niska, ale rekordowo wysoka, jak na mnie ;) )
Suma podjazdów: 71817m (również rekordowa)
Liczba wycieczek: 121
Średnio na wycieczkę: 68,48 km i 3:30 godz.
Inne rekordy:
Wysokość n.p.m.: 1557m
Przewyższenie dzienne: (prawdopodobnie) 2955m
Mała fotorelacja:
Styczeń
3 krótkie zimowe wycieczki, łącznie nieco ponad 50km.
© Pidzej
Park Adama Mickiewicza
© Pidzej
Szyb Regis w Wieliczce
Luty
Ze względu na zimę miesiąc bezrowerowy.
Marzec
Przedłużająca się zima, tylko ponad 400km przebiegu. 2 wyróżniające się wycieczki: Wężowa Góra k/ Niepołomic i Myślenice.
© Pidzej
RTCN Kraków Chorągwica
© Pidzej
Syf na drogach
Kwiecień
Upragniona
wiosna i ponad 1400km przebiegu. 6 setek i z dalszych ciekawych miejsc
odwiedzone: Myślenice, Bochnia, Chrzanów, Wadowice, Olkusz, Proszowice,
"Hujówka" (przełęcz k/ Sułkowic) i góra Chełm k/ Myślenic.
© Pidzej
Witamy w Las Vegas :D W tle zakłady garbarskie, a po drugiej stronie ulicy giełda owocowo-warzywna
© Pidzej
...to EC Skawina
© Pidzej
To też Wadowice
© Pidzej
Widoczek na południe
Maj
Choć
kilometraż nienajgorszy (niecałe 1300km) to bez jakichś wybitnych
wypraw. Pierwsza w sezonie całodniowa wycieczka (przeł. Krowiarki).Światła wielkiego miasta
© Pidzej
© Pidzej
"Zakole Wisły
© Pidzej
Rzut oka na Tatry
© Pidzej
Ostatni rzut oka na góry - Beskid Wyspowy
© Pidzej
(Przepalony) widoczek z trasy
© Pidzej
Przez Puszczę
Czerwiec
Choć
przebieg niezbyt wielki (~1150km) to dwie solidne wyrypy, obie po
~270km: Zakopane-Krowiarki i pętla w stronę z Rzeszowa (walka z siłami
natury, z burzami). Poza tym solidny trening - wycieczka do Chrzanowa ze
średnia ponad 25km/h oraz Święto Cykliczne na początku miesiąca.
© Pidzej
Przejazd przez centrumJ. w., chmurzy się
© Pidzej
© Pidzej
Kurtyna wodna na Rynku. Nie omieszkałem kilka razy przejechać ;)
Lipiec
Ponad 1400km i 4 całodniowe wyprawy: Krynica, Wisła, i 2 razy w okolice Zakopanego.Efektowne serpentyny
© Pidzej
© Pidzej
Wisła w Wiśle ;)Widok z Cyrhli
© PidzejStandarowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi (Beskid Wyspowy)
© Pidzej
© Pidzej
Widoczek na BabiąDrewniane chaty w Chochołowie
© Pidzej
Sierpień
Wykręcone
niecałe 1200km i 4 całodniowe wycieczki: raz znów w okolice Zakopanego,
na przeł. Obidza i 2 epickie terenowe wyprawy (pod koniec miesiąca
naprawiłem wreszcie rower): na Pilsko (1557m n.p.m.) i pasmem Policy
(1369m n.p.m.).
Wschód Słońca nad przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Wschód Słońca © Pidzej
Fajny podjazd © Pidzej
Serpentyny nad jez. Rożnowskim © PidzejŁatwiejszy fragment czarnego szlaku
© Pidzej1557m n.p.m
© PidzejI jeszcze rowerek, potem padły aku
© Pidzej
© Pidzej
Polica zdobyta!
© Pidzej
Widok z Policy na Czyrniec
© Pidzej
Widok z Policy na jez. Orawskie (Słowacja)
Wrzesień
~1350km.
Jedna całodniowa wyprawa, na pasmo Lubania (1211m n.p.m.), 4 krótsze
wycieczki w niższe góry (pasmo Ciecienia, Kamiennik, pasmo Barnasiówki i
pasmo Bukowca). Poza tym solidna asfaltowa pętla dookoła Krakowa
(128km).
© Pidzej
Babia Góra
© Pidzej
Jak Kamiennik - to i kamienie
© Pidzej
Na szlak wjeżdżam w KrościenkuLubań zdobyty
© PidzejDo wyboru, do koloru
© Pidzej
© Pidzej
Stacja turystyczna StudzionkiTatry
© Pidzej
© Pidzej
Kraków
Październik
Przebieg znikomy, w zasadzie koniec sezonu rowerowego.
Sezon 2014:
Sezon
z jednej strony bardzo udany, bo wykręciłem ponad 12000km, przy
planowanych 10000. Z drugiej jednak strony praktycznie w ogóle nie
jeździłem po górach. Zjeździłem za to Górny Śląsk (aż 7 razy byłem w
tamtych okolicach) i zaliczyłem mnóstwo nowych gmin.
Wycieczka sezonu to epicka wyprawa do Warszawy (332km).
Trochę cyferek:
Przebieg roczny: 12317,53km (rekord)
Czas w siodle: 728h 19min (rekord)
Średnia prędkość 16,91km/h (rekordowo niska ;) )
Suma podjazdów: 87248m (rekord)
Liczba wycieczek: 226 (rekord)
Średnio na wycieczkę: 54,5 km i 3:13 godz.
Inne rekordy:
Przebieg dzienny: 332,33km
Przebieg miesięczny: 2071,21km
Mała fotorelacja:
Styczeń
Z przyczyn niezależnych ode mnie, bezrowerowy.
Luty
Jeździć
zacząłem w połowie miesiąca, wyszło trochę ponad 300km. Krótkie
wycieczki w okolice Wieliczki (Chorągwica), żmudna odbudowa formy.
Marzec
Solidny
jak na tę porę roku przebieg, ponad 1300km. Coraz dalsze wycieczki,
Dobczyce, Myślenice, Gdów, Bochnia, a pod koniec miesiąca 111km trasa do
Zatora. Zdjęć z tego miesiąca niestety brak.
Kwiecień
Miesiąc
o którym chciałbym zapomnieć, marne ~550km. Duże zaległości w
prowadzeniu bloga poskutkowały bardzo lakonicznymi wpisami. Jedyna
wyróżniająca się na tle tej marności wycieczka to (nieudany) przejazd
Pasmem Babicy. Pierwszy i ostatni w tym sezonie wyjazd w teren.
Myślenicka Lipka (podpalona przez debili) © Pidzej
Maj
No
tu już przebieg godny uwagi (prawie 1450km). 3 całodniowe wycieczki:
nieudany wypad w Gorce, taka sobie wycieczka do Nowego Targu i solidna
trasa za Rzeszów, do Przeworska.
Najwyższy szczyt po lewej to Babia Góra, przed nią na środku pasmo Policy © Pidzej
Tatry © Pidzej
Standardowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Wielka C*pa ;) © Pidzej
Czerwiec
Potężny
przebieg, ponad 1800km! 3 całodniowe wycieczki: do Bielska-Białej,
Zakopane i dookoła Gorców. Poza tym cała masa krótszych wycieczek,
nierzadko po 2 dziennie. Do tego Święto Cykliczne na początku miesiąca.
Tatry © Pidzej
Babia Góra © Pidzej
Wyłania się szyb Campi © Pidzej
Aleją Powstania Warszawskiego © Pidzej
Organy Hasiora na przeł. Snozka © Pidzej
Złapana na przejeździe © Pidzej
Lipiec
Najskromniejszy
z letnich miesięcy, niecałe 1300km. 3 całodniowe wycieczki na 3
przełęcze: Krowiarki (1012), Kocierską (718) i Ostrą (821m n.p.m.).
Ładne graffiti © Pidzej
Most na Skawie w Zembrzycach © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
Basenik w górach ;) © Pidzej
Gorrrąco © Pidzej
Kąpielisko na Rabie powyżej jez. Dobczyckiego © Pidzej
Rowery w górę! © Pidzej
Sierpień
Absolutnie rekordowy miesiąc, dokładnie 2071,21km!!! Do tego aż 5 całodniowych wypadów, po kolei:
- Nowy Sącz, Tarnów
- Racibórz, Gliwice
- Chorzów, Katowice
- Epicka wyprawa Kielce, Radom, Warszawa (332,33km!!!)
- Częstochowa, Katowice
Skałki przed Ciężkowicami © Pidzej
Żniwa 1 © Pidzej
Jez. Goczałkowickie © Pidzej
Planetarium © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
U celu © Pidzej
Aleja Najświętszej Maryi Panny © Pidzej
Żniwa 3 © Pidzej
Wrzesień
Miesiąc
solidnie przerowerowany (prawie 1500km). 4 całodniowe wycieczki, w
trakcie których wycisnąłem ostatnie soki z GOP-u a także zaliczyłem
Opole.
Biurowiec Altus, 125m, 29 pięter © Pidzej
Jezioro Rybnickie i monumentalna elektrownia © Pidzej
Śląskie klimaty 1 © Pidzej
Śląskie klimaty 2 © Pidzej
Światła wielkiego miasta © Pidzej
Chrzanów © Pidzej
Przez Katowice © Pidzej
Spodek © Pidzej
Październik
Nadeszła
jesień a wraz z nią pierwsze oznaki zmęczenia jazdą. Wykręciłem
niespełna 1000km, w tym 100-ka dookoła Krakowa i 2 całodniowe trasy:
pętla do Tarnowa i wycieczka na przeł. Zubrzycką i Krowiarki.
Zaorane pole © Pidzej
Jesień © Pidzej
Gigantyczna topola czarna w Melsztynie © Pidzej
Pomnikowy dąb w Sidzinie © Pidzej
Zamiast rynku - kościół w Mucharzu © Pidzej
Dynie © Pidzej
Przystanek kolejowy Wieliczka Rynek-Kopalnia © Pidzej
Listopad
Przebieg już typowo jesienny (niecałe 700km). Z dalszych wycieczek: Puszcza Niepołomicka + Bochnia oraz Góra Chełm k/ Myślenic.
Przez Puszczę Niepołomicką © Pidzej
Zachód Słońca nad Kładką Bernatka © Pidzej
Zamek w Dobczycach © Pidzej
Widoczek © Pidzej
Pantani forever! © Pidzej
Podjazd na Chełm © Pidzej
Grudzień
Pomimo
spóźniającej się tego roku zimy i sprzyjającej pogody przebieg marny -
niecałe 400km. Cóż, zmęczenie materiału ;) Jedna solidna wycieczka -
grudniowa Hujówka (taka przełęcz ;) ). Poza tym praktycznie same
miejskie jazdy.
Ul. Mikołaja Kopernika w Wieliczce © Pidzej
Widoczki z trasy 2 © Pidzej
Podjazd na Hujówkę © Pidzej
Świąteczne dekoracje © Pidzej
Świąteczne dekoracje © Pidzej
Plany na 2015 rok? Jeździć na rowerze, jeszcze więcej jeździć.
Kategoria Podsumowanie sezonu
Podsumowanie sezonu 2012 + Otwarcie sezonu 2013
d a n e w y j a z d u
19.54 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:18.04 km/h
Pr.max:49.30 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:249 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wszyscy podsumowują to i ja coś naskrobię.
Nie wyszedł ten sezon do końca tak jak chciałem, za mało jeździłem po prostu. Największe porażki: nie udało się zrobić 10kkm i 400km wycieczki. Mimo to jestem raczej zadowolony. Zrobiłem 12 setek, 5 dwusetek, 1 trzysetkę. Przede wszystkim jednak odkryłem jakie cuda mam pod nosem, kilkadziesiąt km od domu - góry rzecz jasna, Beskidy. Tak mi się spodobało MTB że zamiast zaliczania gmin zacząłem kolekcjonować górskie szczyty. Zdobyłem sporo doświadczeń w zakresie m.in. jazdy w terenie jak i serwisowania sprzętu. Kondycja zdecydowanie poszła w górę w porównaniu z sezonem poprzednim. Tylko jedna poważniejsza gleba - OTB, koło domu, na osiedlu...
Trochę cyferek:
Przebieg roczny: 8200km (rekord)
Liczba wycieczek: 161 (rekord)
Średnia prędkość 18,43km/h (rekordowo niska ;) )
Średnio na wycieczkę: 50.62 km i 02:45 godz.
Zaliczone gminy: 290
Inne rekordy:
Przebieg miesięczny: 1700km
Przebieg dzienny: 306km
Max. prędkość: 75,3km/h
Wysokość n.p.m.: 1310m
Przewyższenie dzienne: 2521m
Najniższa temperatura: -13'C
Mała fotorelacja:
Styczeń
Za dużo się nie najeździłem, kilka krótkich wycieczek, ok. 150km.
Luty
J.w. tyle że przyszedł mróz i śnieg. Pierwsze zimowe jazdy, zupełnie nowe rowerowe doświadczenia. Rekord temperaturowy (-13'C).
Skuta lodem Wisła, Klasztor Sióstr Norbertanek. © Pidzej
Zakole Wisły pod Wawelem. © Pidzej
Znów Wisła, ścieżka rowerowa do Tyńca. © Pidzej
Las Wolski w zimowej szacie. © Pidzej
Zamarznięta Wilga. © Pidzej
Marzec
Przejeżdżony dość intesywnie, ponad 800km to dla mnie sporo jak na tę porę roku. Kilka dłuższych wycieczek, w tym jedna setka. Kupiłem licznik z altimetrem i zaczęła się zabawa w podliczanie przewyższeń, szukanie najstromszych podjazdów itp.
Urocze okolice Elektrociepłowni Skawina ;) © Pidzej
Wisła w Niepołomicach. © Pidzej
Kwiecień
Wyjątkowo marny miesiąc, ze względu na pracę i naukę. Ledwie 400km!
Wyglądające zza burzowych chmur słoneczko. Gdzieś za Wieliczką. © Pidzej
Maj
Maj otwarłem z wielką pompą wypadem w Góry Świętokrzyskie, gdzie wtaszczyłem rower na Łysicę. Zamknąłem zaś asfaltową wycieczką nad jeziora Czchowskie i Rożnowskie. Pod koniec miesiąca 2-tygodniowa przerwa w kręceniu - rozgrzebałem sobie rower do remontu, czekałem na nowe części które jednak nie doszły. W końcu złożyłem go spowrotem na starych częściach wymieniając jedynie piasty + szprychy.
W drodze na Łysicę ;) © Pidzej
Księżycowy krajobraz (rozkopane Kielce). © Pidzej
Jezioro, nie pamiętam już jakie. © Pidzej
Czerwiec
Kilometraż podobny jak w maju, czyli niski (~750km). Złożyłem jako tako ten nieszczęsny rower. Z dłuższych wyjazdów to asfaltowe Krowiarki i błądzenie po szlakach narciarskich zboczami Mogielicy.
Babia Góra. W drodze na przełęcz Krowiarki. © Pidzej
Błądzenie po stokach Mogielicy, jakiś szlak narciarski. © Pidzej
Lipiec
Wreszcie przyzwoity wynik (ponad 1000km). Pod koniec miesiąca już na odnowionym rowerku pojechałem w upragnione Góry (Mogielica + Turbacz). Raptem 130km wyjazd gdzie ledwo żywy ostatkiem sił dotoczyłem się do pociągu z jednej strony nauczył mnie pokory. Z drugiej zaś zasmakowałem prawdziwego MTB i bardzo mi się to spodobało a widoki ze Stumorgów do dziś majaczą mi przed oczami. Z ciekawszych wycieczek zrobiłem sobie jeszcze "czasówkę" do Niepołomic (42,55km) - wyszło 28,2km/h (na 15kg klocu z 2" oponami).
Chmury burzowe nad Wisłą. © Pidzej
Na Polanie Stumorgowej. © Pidzej
Turbacz zdobyty. © Pidzej
Sierpień
Sierpień to jazda na maxa - 1700km, szkoda że do 2k nie dociągłem. Cztery solidne górskie wyrypy: Pasmo Radziejowej, Magurka + Czupel, Skrzyczne i masakryczna pętla po Gorcach. Do tego dwa krótsze górskie tripy w okolicach Myślenic: Uklejna i Hujówka.
Na czerwonym szlaku, pasmem Radziejowej. © Pidzej
Panorama Bielska-Białej, szlak na Magurkę. © Pidzej
W drodze na Skrzyczne. Zagadka: znajdź na obrazku rower. © Pidzej
Zjazd nartostradą ;) © Pidzej
Typowy gorczański szlak. © Pidzej
J.w., fragment trudniejszy ;) © Pidzej
Wrzesień
Wrzesień kilometrażowo nieco słabszy ale wciąż przyzwoity (niecałe 1300km). Rekordowa trzysetka Kraków-Sandomierz-Tarnów. Z górskich wycieczek Lubomir, wspinaczka po Beskidzie Wyspowym (Śnieżnica + Ćwiliń) i wypad na Luboń Wielki, w jesiennym już klimacie.
Lubomir. © Pidzej
Morze mgieł w dolinach, w drodze do Sandomierza. © Pidzej
Na Śnieżnicy. © Pidzej
Panorama Beskidu Wyspowego z Lubonia Wielkiego. © Pidzej
Październik
Lato jednak nie odpuszcza. Udało się jeszcze trochę z gór (tych niższych) wycisnąć: Pasmo Glichowca, pętelka wzgórzami wokół Jeziora Dobczyckiego, i ostatni w tym sezonie górski trip - Wierzbanowska Góra. Ponad 600km.
Rzeka Raba. © Pidzej
Pasmo Ciecienia. © Pidzej
Jakaś wioska koło jez. Dobczyckiego. © Pidzej
Beskid Wyspowy w jesiennej szacie. Zjazd z Wierzbanowskiej góry. © Pidzej
Listopad
500km, kilka czysto asfaltowych już niestety trasek: Puszcza Niepołomicka, Skała, Myślenice i Bochnia.
Kładka nad odnogą jez. Dobczyckiego. © Pidzej
Gładka tafla Jeziora Dobczyckiego. © Pidzej
Niedokończona autostrada A4 pod Krakowem. © Pidzej
Rzeka Raba pod Bochnią. © Pidzej
Gdzieś za Hutą, ostatni wyjazd w 2012 roku. © Pidzej
Deszczowy Kraków. © Pidzej
Grudzień
Grudzień... bezrowerowy, tak jakoś wyszło :( Na początku miesiąca lało lub padał śnieg, trochę mi zeszło ze zmianą osprzętu na stary, "zimowy". W międzyczasie zima odpuściła, potem święta i piękna pogoda po nich. Zabrakło jednak chęci żeby coś pokręcić. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, głód roweru jest ogromny, a siły zregenerowane :)
Plany na 2013:
Jeszcze więcej gór, jeszcze więcej MTB. Lubań, Barania Góra, Lackowa to te najcięższe cele które mi chodzą po głowie. Oprócz tego: 400km/dzień, 2kkm/mies., 10kkm/sezon. No i złożyć rowerek na nowej ramie, żeby się pewniej w terenie śmigało.
Dzisiejsza wycieczka:
To test maszyny po wymianie osprzętu na zimowy (stary napęd, amortyzator, hamulce). Oczywiście nic nie działa jak powinno - łańcuch skacze jak szalony z wyjątkiem 2 najmniejszych koronek kasety. Wiadomo że wszystko jest mocno zużyte ale to powinno raczej na odwrót działać, czyli skakać właśnie na najmniejszych. W efekcie mam aktualnie 6 działających przełożeń, z czego 2 na ogromnym przekosie. Na przód założyłem starego V-brake'a, jak zacząłem hamować to coś zaśmierdziało i iskry poszły. Trzeba będzie przy tym jeszcze pogrzebać. Jakoś tam jednak walcząc ze sprzętem doturlałem się do Wieliczki i zaliczyłem nawet jeden podjazd dla treningu. Szkoda że tak późno wyjechałem bo już się bardzo zimno zrobiło.
RPM: 57
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 354
15.10 - 16.30
Kategoria > km 010-049, Serwis, Podsumowanie sezonu
Podsumowanie sezonu 2011
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
To mój pierwszy prawdziwy sezon rowerowy. Na pewno rozpocząłem go zbyt poźno (pod koniec kwietnia), również końcówka nie wyszła zbyt imponująca pod względem przebiegów. Jestem jednak bardzo zadowolony :)
Pobiłem prawie wszystkie moje rekordy. Przeważnie robiłem jakieś 1,5 - 3,5k, teraz wyszło ponad 7. Czy to dużo czy mało - nie wiem, dla mnie sporo. Zrobiłem swoją pierwszą dwusetkę. Jak się później okazało, nie jedyną :) Ogólnie wyszło: 12 setek, 6 dwusetek i jedna, niespodziewana trzysetka, na początku października! Oprócz tego wjechałem też na najwyższą górkę w karierze: Przehybę (1175 m n.p.m.) i niemal wyrównałem rekord prędkości (70,9 km/h).
Odwiedziłem wiele miast, m.in.: Bielsko-Białą, Oświęcim, Tarnów, Rzeszów, Opole, Nowy Targ, Zakopane, Częstochowę, objechałem dookoła Gorce i cały GOP (we wspomnianej trzysetce). Zaliczyłem trochę górek: wymienioną już Przehybę, Żar, Hrobaczą Łąkę, Łysinę, Lubomira, Chełm oraz przełęczy: Krowiarki, Kocierską i wiele mniejszych.
Zacząłem bawić się też w zdobywanie gmin - wyszło mi ich 221.
Zaliczyłem 5 gleb/sytuacji okołoglebowych: jedna niegroźna podpórka spowodowana łapaniem butelki, lądowanie na boku po wjechaniu we mnie z pełnym impetem rolkarza, lądowanie na tyłku po poślizgu na szynie, jeden zeskok z roweru po zjechaniu kołem z asfaltu oraz jedno prawdziwe, porządne OTB, po wjechaniu w dziurę, zakończone bolesnym lądowaniem na brzuchu ;) Groźniejszych urazów na szczęście brak :)
Poważnych awarii sprzętu nie stwierdzono, rower mnie nie zawiódł. Złapałem jedynie 3 kapcie (w tym jednego przedwczoraj ;) ), pękła spinka i kilka szprych.
Poznałem wreszcie jaki typ jazdy najbardziej mi odpowiada - nie ściganie się, nie skakanie po terenie a dalekie dystanse w turystycznym tempie.
Plany na następny sezon. Zobaczymy. Po głowie chodzi mi zrobienie 10k, 400km wycieczki, trzysetki do Warszawy i jakiejś kilkudniowej wyprawy nad morze. Oprócz tego dalsze zdobywanie szczytów - Skrzyczne, Turbacz, Mogielica, Radziejowa. Prawdopodobnie czeka mnie też remont roweru - wymiana całego napędu, piast, amortyzatora - ale to po zimie.
Wszystkiego najlepszego i do zobaczenia na trasie :)
Czerwiec, krajowa 4, powrót z Bochni. © Pidzej
Kategoria Podsumowanie sezonu