Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Skrzyczne i inne fajne górki :)

d a n e w y j a z d u 311.44 km 17.00 km teren 18:03 h Pr.śr.:17.25 km/h Pr.max:61.50 km/h Temperatura:22.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:4463 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 | dodano: 16.08.2016



Uwaga długi opis i dużo zdjęć ;) Ktoś pewnie zapyta po co tak się wysilam? Ano po to że bikestats to taki mój "rowerowy pamiętniczek", ja to piszę głównie dla siebie :) A że czasem ktoś to przeczyta i skomentuje to też fajnie :)

Znów miałem ochotę na góry, dużo gór ale że w ostatnim tygodniu sporo padało to jeśli jakiś teren to raczej lekki (nie bawi mnie jazda w błocie, tzn. jechać się da ale rower trzymam w pokoju więc trzeba by go umyć a myjek ciśnieniowych nie uznaję). Mówisz "duża góra i lekki teren" - myślisz: "Skrzyczne". Pasuje idealnie no i dawno tam nie byłem - ostatnio w 2012r. Do tego jeszcze jakaś Magurka/Chrobacza (też dawno nie byłem), w ostateczności Żar (byłem w zeszłym roku). Jeszcze się zobaczy. Pewną niedogodnością jest to że nie mam mapy Beskidu Śląskiego/Małego, nie zdążę też kupić - zrobiłem więc fotki kilku kluczowych fragmentów map Compassu online ;) Będą musiały wystarczyć. Jako że "teren" lekki nie będę męczył się z plecakiem (szybko bolą mnie plecy) tylko wezmę sakwę. Ale oponki oczywiście terenowe.

Wyjazd punktualnie o północy. Lubię tak wcześnie wyjeżdżać i tą nocną jazdę - bo na początku trzeba jechać przez doskonale znane okolice a w nocy prezentują się inaczej, po prostu nie jest nudno. Przespać się przed wyjazdem nawet nie próbowałem bo i tak mi się to nie uda - poleżałem tylko jakąś godzinkę. Na zachód wylot jest raczej jeden - Skawina. Tam też jadę. Ubrałem długie spodnie i kurtkę a tu tymczasem kilkanaście stopni. Szybko ją więc zdejmuję. Przy okazji odkrywam że butelka mineralnej w sakwie cieknie - wylała się prawie cała. Strata niewielka - 0,59zł ;), nic istotnego też nie zalała ale problemem jest to że w nocy w święto nowej nie kupię. Pozostaje litr energetyka, który będzie mi musiał wystarczyć do świtu. Oprócz tego wkurza mnie też tylni hamulec (BB5) - świeżo wyregulowany a prawie nie hamuje. Próby kręcenia pokrętłem/baryłką skutkują tylko wzmożeniem irytującego dzwonienia a nie poprawą siły. Zajmę się nim później. W Skawinie śniadanie i obmyślanie jak jechać - postanawiam że na Kalwarię, bo przez Zator czy też Sułkowice w tym sezonie już rozpoczynałem wycieczki. Na moście na Skawie robię fotkę elektrowni - moim zdaniem fajnie wyszła. Wojewódzka na Kalwarię fajna - ruch żaden, pagórkowata (raczej do góry niż w dół) no i dużo nieoświetlonych odcinków. Takimi jedzie się super, szkoda że niebo raczej zachmurzone więc gwiazd niewiele. Drogi miejscami mokre, widać wczoraj padało. W Kalwarii przerwa tylko na dokumentacyjną fotkę - żeby nie było że mnie nie było ;). I obieram kurs na Wadowice. DK52 to raczej nie jest droga na rower. Ale w nocy i w święto ruch jest prawie zerowy. Ten odcinek też fajnie pagórkowaty. Chwila moment i są Wadowice. Fajnie, nie byłem jeszcze w Wadowicach w nocy. Niby wypadało by posiedzieć na rynku ale nie jestem w ogóle zmęczony. Więc fotka i na Andrychów. W Andrychowie z marszu skręcam na Kocierz. Podjazd niby lekki bo na średniej tarczy ale raz musiałem sobie odpocząć. Do świtu niedaleko ale wszystko zasnute chmurami więc raczej ciemno. Nici z podziwiania wschodu Słońca z przełęczy. Fotka niby wschodu i w dół. Leci się fajnie ale nieźle wytelepało mnie z zimna (a temp. min. to dziś to niby tylko/aż 12'C). Przed Żywcem już jasno. Ale pogoda nie zapowiada się najlepiej - drogi mokre, trochę mgieł a wszystko zasnute chmurami (Skrzycznego nie widać). Nie wiem czy jest sens pakować się w taką pogodę w góry. Na rynku w Żywcu zasłużona dłuższa przerwa (na liczniku ~95km). Coś tam jem i kombinuję przy tym hamulcu. Wystarczyło przesunąć zacisk bliżej koła i jest kotwica - blokuje koło bez problemu. Tak to można jechać w góry. Oglądam też mapę szukając drogi na Lipową-Ostre (tu zaczyna się podjazd na Skrzyczne). Nic mi ona jednak nie mówi. Na razie jadę więc trochę na czuja. W jakimś sklepie kupuję 2l wodę i pytam o drogę. Potem drugi i trzeci raz, w końcu wiem gdzie jestem. Nad Skrzycznem chwilowo rozpogadza się. To dodaje otuchy. Na parkingu w Lipowej przerwa - do użycia wchodzi krem z filtrem. Zdejmuję też lampki (ciśnienia z opon upuszczę później, na końcu asfaltu). Na rozdrożu podejmuję decyzję że na szczyt pojadę nie serpentynami a drogą która zatacza pętlę (jeszcze nie jechałem). Nie pierwszej świeżości asfalt po chwili urywa się. I zaczyna się lekko kamienista szutrówka. Droga ciągnie się w nieskończoność a nie bardzo można się posiłkować wskazaniami altimetru (licznik znowu zaczął wariować i liczy w milach/stopach). Klimat - jest po prostu magicznie - te chmury i mgły unoszące się znad lasów! Zdjęcia oddają tylko w niewielkim stopniu to jak było pięknie. Do tego totalnie pusto, na podjeździe nie spotkałem żywej duszy! Jeśli chodzi o nachylenie to najpierw stromo, potem średnio a na końcu wręcz płasko. Do momentu w którym obie szutrówki łączą się. Tu zaczyna się stromsza i cięższa droga, ale dalej podjeżdżalna. Końcówka to krótki wypych niebieskim szlakiem - no tutaj to już ciężko coś ukręcić. Skrzyczne zdobywam o 9.20 - udało się! Jest całkiem chłodno - licznik pokazuje 55'F - hehe nie mam pojęcia ile to jest ;) (po przeliczeniu na ludzkie jednostki wychodzi 13'C) Turystów niewiele, widoczność słaba. Przerwa, jakieś jedzenie, fotki z improwizowanego statywu z kamienia/kawałka rozbitego szkła (którego tu pełno :/ ot kultura...). I myślę nad zjazdem. Na mapie jest zachęcająco wyglądający czerwony rowerowy. Ale nie mam pojęcia jaki on trudny (a nie chcę wpakować się w jakiś tor downhillowy). Więc bez eksperymentów - zjazd drugą szutrówką, tą bardziej powywijaną. Leciało się pięknie a pomimo kurtki zmarzłem nieźle. Mijałem wielu rowerzystów zmierzających do góry. Po drodze spadł mi łańcuch ale dotoczyłem się tak do parkingu. Tutaj planuję co dalej. A coś czuję że na Magurce i Chrobaczej się nie skończy ;) Po głowie chodzi jeszcze Żar i Przegibek - razem będzie chyba wszystko co ciekawsze z asfaltu/lekkiego terenu w tej okolicy. Układam to w głowie w jakąś sensowną trasę. Na wiadukcie nad S69 oczekiwanie aż licznik przestanie wariować (nie chcę stracić liczby przewyższeń) pożytkuję na dopompowanie opon. Całkiem ciepło się zrobiło. Kawałek krajówką i skręcam na Wilkowice. Tu odpoczynek przed podjazdem na Magurkę. Pomimo asfaltu raczej ciężko - kilkanaście procent jest często gęsto. Magurkę zdobywam o 13.30. Ludzi dużo, piękne widoki na Beskid Śląski. Przerwa. Szalony zjazd (tutaj 40km/h to już dużo). Kupuję wodę w sklepie i w dół w stronę B-B. Wiem że na przełęcz to gdzieś w prawo. Krążę góra-dół, pytam 2 razy o drogę ale nikt nic nie wie O.o Po chwili uświadamiam sobie że pomyliły mi się nazwy - pytałem o Kubalonkę a nie Przegibek :D No troszkę wtopa. Wreszcie pytam używając właściwej nazwy i trafiam we właściwy skręt. Przerwa w jakimś niby parku. I do góry. Raczej lekko i w lesie - najłatwiejsza dziś górka. Szybki zjazd i ukazuje się kolejny dziś cel - Żar. Przerwa na jakimś przystanku, krem. I do góry. Początek zawalony samochodami, powyżej stacji kolejki pusto. Ktoś tam próbuje się ze mną ścigać rzucając wyzywające spojrzenie ale odpuszczam - niech żyje sobie w nieświadomości ;) Bo u mnie na liczniku prawie 200km i ok. 3000 w pionie. Podjazd niezbyt ciężki ale trochę gorąco. Szczerze mówiąc to mam już dość na dziś i nie bardzo wyobrażam sobie jeszcze Chrobaczą i powrót do domu. Mimo to powoli bo powoli ale jakoś jadę. Żar zdobywam o 17.00. Stonka ludzi. Widoki pewnie jakieś są ale ciężko się do nich dopchać. Siadam więc gdzieś z boku, jem czekoladę i energybara z myślą że postawią mnie trochę na nogi. Szalony zjazd (najszybszy dziś, koło 60km/h) i z powrotem w Międzybrodziu. Pora na Chrobaczą. Jeden korek w tą stronę więc trochę po chodnikach. W końcu jestem u początku podjazdu. Hm trochę źle to zaplanowałem, najcięższa góra na koniec. Do tego trochę boli lewe kolano (a raczej przyczep czworogłowego) więc nie poszaleję. O dziwo jednak jedzie mi się lepiej niż na Żar O.o Może ten energybar zaczął działać. A może po prostu dlatego że jest przyjemnie chłodno. Najpierw asfalt, potem resztki asfaltu (właściwie to taki "teren" już, upuszczam więc powietrza z opon). Za plecami piękne widoki na jezioro i górki. Końcówka do schroniska po kamulcach. Chrobaczą Łąkę zdobywam o 19.05. Wreszcie cisza i spokój. Pod krzyżem zero ludzi. Widoki z platformy pewnie by były ale jakby zarosło drzewami. Więc fotka na tle krzyża i w dół. Tu postanawiam przeprowadzić mały eksperyment ;) Czy uda się zlecieć na dół bez żadnej przerwy na chłodzenie hamulców. No i udało się, hamowałem oboma na raz, a na lżejszych odcinkach trochę przodem, trochę tyłem na zmianę. Hydraulika zagotowała by się po drodze kilka razy a BB7+BB5 (tarcze jakieś tanie Alivio 160mm) dają radę, mocy nie zabrakło. Inna sprawa że chyba spaliłem klocki/tarcze bo przybrały dziwną barwę i jakby słabiej hamują :/ Może im przejdzie. No i na dole nie czułem dłoni. Aha i połowa lewej goleni amorka była ciepła ;) Zbliża się zmrok, wydawać by się mogło że koniec gór to koniec przygód. Ale ~100km do powrót do domu też był swego rodzaju "przygodą". Bolesną ;) Póki co do Kęt jedzie się nienajgorzej. W Kętach robi się ciemno. Przerwa na rynku, montuję lampki, dorzucam atmosfer do opon i kupuję 2 przedrożone 0,5l wody po 3zł/szt. (sklepy pozamykane). I ruszam, na razie na Oświęcim. Gdzieś tu za Kętami zaczyna nieznośnie boleć tyłek. Właściwie to lewa jego połowa, jakiś odgniot czy coś. Nie da się normalnie siedzieć, do końca trasy będę więc siedział prawą kością kulszową na środku siodełka. Nawet idzie tak jechać, choć nogi trochę przekoszone. Po drodze odbijam na Przeciszów. Odtąd kilometry będą dłużyły się strasznie. Wiele długich chwil później jest Zator. W Energylandii dzikie krzyki i wrzaski z rollecoastera. Przerwa na rynku, czekolada, ubieram kurtkę bo chłodno (kilkanaście stopni). Po tej przerwie zaczyna boleć i prawa część tyłka, nie jest dobrze :/ Ale nie boli tak jak lewa, da radę usiedzieć. Bardziej niepokoi ta lewa noga. Po drodze incydent który mógł zakończyć te męki ale w inny sposób. Ktoś od tyłu prawie we mnie wjechał... Awaryjne hamowanie aż silnik zgasł. Było blisko. Aż sprawdzam tylnią lampkę ale ta (Mactronic Walle I, czyli ten mocniejszy) na dość świeżych bateriach nieźle daje po oczach. To jest chyba ten moment w którym warto zastanowić się nad kamizelką odblaskową. No nic trzeba jechać dalej. W końcu kolano boli tak że włączam "tryb awaryjny". Tzn. pedałuję tylko prawą nogą. A na platformach idzie to nieporadnie. Mocny zamach prawą nogą, "jałowy obrót" lewą nogą byle tylko przełamać martwy punkt korby. I tak będzie aż do domu, jakieś 35km. O ile ból nogi da się tym sposobem wyeliminować to ból tyłka już nie - jazda na stojąco dobiła by kolano do reszty. Więc tak turlam się powoli co chwila klnąc z bólu przy poprawianiu pozycji na siodełku. W Skawinie przerwa na łyk wody. Przed Krakowem trzeba wymęczyć podjazd, potem 3 kolejne na osiedlach. Po drodze do sklepu po zimne piwko. Do domu dowlokłem się przed 2 w nocy.

Było grubo, mam dość na jakiś czas ;) W sumie to sił jeszcze trochę miałem tylko te kontuzje... Nie wiem czym spowodowane, pierwszy raz tak mnie bolała noga żebym nie mógł pedałować no i tyłek też pierwszy raz tak bolał. Ogólnie jednak warto było, satysfakcja jest. Jest nowy rekord dziennego przewyższenia. Po cichu liczyłem na 5000m ale to już raczej w przyszłym sezonie. A w tym raczej jakieś lżejsze wycieczki. Chyba że znowu mi coś odbije.

I trochę cyferek, tak dla porządku czasy podjazdu/zjazdu z gór:
- podjazd na Skrzyczne z parkingu w Lipowej-Ostre: 1h 40min
- zjazd ze Skrzycznego na parking: 30min
- podjazd na Magurkę: 45min
- zjazd z Magurki: 10min
- podjazd na Żar spod mostu: 1h
- zjazd z Żaru na most: 15min
- podjazd na Chrobaczą: 1h 5min
- zjazd z Chrobaczej: 10min ;)

Zaliczone szczyty:
Przeł. Kocierska 718
Skrzyczne 1257
Magurka Wilkowicka 909
Przeł. Przegibek 663
Żar 761
Chrobacza Łąka 828

Śniadanie w Skawinie
Śniadanie w Skawinie © Pidzej
Elektrownia w Skawinie. Nocą wygląda ciekawie
Elektrownia w Skawinie. Nocą wygląda ciekawie © Pidzej
Energy 2000 Przytkowice
Energy 2000 Przytkowice © Pidzej
W Kalwarii
W Kalwarii © Pidzej
W Wadowicach
W Wadowicach © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
W Andrychowie
W Andrychowie © Pidzej
Przeł. Kocierska zdobyta
Przeł. Kocierska zdobyta © Pidzej
Na Kocierzu przed wschodem Słońca
Na Kocierzu przed wschodem Słońca © Pidzej
Na Kocierzu przed wschodem Słońca
Na Kocierzu przed wschodem Słońca © Pidzej
Zimny zjazd z przełęczy
Zimny zjazd z przełęczy © Pidzej
W Żywcu
W Żywcu © Pidzej
Nad Skrzycznem chwilowo pogodnie
Nad Skrzycznem chwilowo pogodnie © Pidzej
Rowerek w pół terenowej wersji (z terenowymi oponkami ale z sakwą)
Rowerek w pół terenowej wersji (z terenowymi oponkami ale z sakwą) © Pidzej
Podjazd na Skrzyczne. Jeszcze asfalt
Podjazd na Skrzyczne. Jeszcze asfalt © Pidzej
Podjazd na Skrzyczne. Już szuter
Podjazd na Skrzyczne. Już szuter © Pidzej
Widoczki z podjazdu
Widoczki z podjazdu © Pidzej
Podjazd na Skrzyczne
Podjazd na Skrzyczne © Pidzej
Widoczki z podjazdu. Było magicznie
Widoczki z podjazdu. Było magicznie © Pidzej
Widoczki z podjazdu. Było magicznie
Widoczki z podjazdu. Było magicznie © Pidzej
Skręt w stromszą leśną drogę
Skręt w stromszą leśną drogę © Pidzej
Widoczki spod szczytu były super
Widoczki spod szczytu były super © Pidzej
Krótki wypych niebieskim szlakiem
Krótki wypych niebieskim szlakiem © Pidzej
Na szczycie
Na szczycie © Pidzej
Skrzyczne zdobyte!
Skrzyczne zdobyte! © Pidzej
RTON Skrzyczne
RTON Skrzyczne © Pidzej
Skrzyczne
Skrzyczne © Pidzej
Odpoczynek przy stoliku
Odpoczynek przy stoliku © Pidzej
Widoczki spod szczytu były super
Widoczki spod szczytu były super © Pidzej
S69 i górki
S69 i górki © Pidzej
Jeszcze jeden rzut oka na Skrzyczne
Jeszcze jeden rzut oka na Skrzyczne © Pidzej
Złapany na przejeździe
Złapany na przejeździe © Pidzej
Tak wyglądał banan po zjeździe ze Skrzycznego ;) Ale dało się zjeść
Tak wyglądał banan po zjeździe ze Skrzycznego ;) Ale dało się zjeść © Pidzej
Kolejny cel: Magurka
Kolejny cel: Magurka © Pidzej
Podjazd na Magurkę
Podjazd na Magurkę © Pidzej
Podjazd na Magurkę
Podjazd na Magurkę © Pidzej
Schronisko na Magurce
Schronisko na Magurce © Pidzej
Magurka Wilkowicka zdobyta!
Magurka Wilkowicka zdobyta! © Pidzej
Odpoczynek
Odpoczynek © Pidzej
Widoczki z Magurki. To chyba Skrzyczne & Klimczok
Widoczki z Magurki. To chyba Skrzyczne & Klimczok © Pidzej
Podjazd na Przegibek
Podjazd na Przegibek © Pidzej
Przeł. Przegibek zdobyta!
Przeł. Przegibek zdobyta! © Pidzej
Wyłania się Żar
Wyłania się Żar © Pidzej
Jezioro Międzybrodzkie
Jezioro Międzybrodzkie © Pidzej
Odpoczynek przed podjazdem na Żar
Odpoczynek przed podjazdem na Żar © Pidzej
Podjazd na Żar ;)
Podjazd na Żar ;) © Pidzej
Samochodów mnóstwo
Samochodów mnóstwo © Pidzej
Podjazd na Żar
Podjazd na Żar © Pidzej
Zbiornik na szczycie
Zbiornik na szczycie © Pidzej
Stonka ludzi
Stonka ludzi © Pidzej
Stacja meteo na górze Żar
Stacja meteo na górze Żar © Pidzej
Widoczki z Żaru na jezioro
Widoczki z Żaru na jezioro © Pidzej
Posiłek na szczycie
Posiłek na szczycie © Pidzej
Żar zdobyty!
Żar zdobyty! © Pidzej
Ostatni łup na dziś: Chrobacza
Ostatni łup na dziś: Chrobacza © Pidzej
Podjazd na Chrobaczą
Podjazd na Chrobaczą © Pidzej
Widoczki z podjazdu
Widoczki z podjazdu © Pidzej
Podjazd na Chrobaczą. Nawierzchnia jakby gorsza
Podjazd na Chrobaczą. Nawierzchnia jakby gorsza © Pidzej
Podjazd na Chrobaczą. Kamienie na końcówce
Podjazd na Chrobaczą. Kamienie na końcówce © Pidzej
Schronisko na Chrobaczej Łące
Schronisko na Chrobaczej Łące © Pidzej
Chrobacza Łąka zdobyta!
Chrobacza Łąka zdobyta! © Pidzej
Widoczki trochę zarosły
Widoczki trochę zarosły © Pidzej
Pauza w Kętach
Pauza w Kętach © Pidzej
Ostatnie zakupy
Ostatnie zakupy © Pidzej
Energylandia nie śpi
Energylandia nie śpi © Pidzej
Zbieranie sił w Zatorze
Zbieranie sił w Zatorze © Pidzej
Zbieranie sił w Zatorze
Zbieranie sił w Zatorze © Pidzej
Na krajówce
Na krajówce © Pidzej
No i znów w Skawinie
No i znów w Skawinie © Pidzej
Nowy rekordzik :)
Nowy rekordzik :) © Pidzej

NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 21%
WYSOK MAX: 1225
0.00 - 1.40
5l
7 (małych) bananów, 5 kanapek z pasztetem, 2 czekolady, energybar

Zaliczone gminy: 1

Małopolskie: 1
Polanka Wielka


Kategoria ^ UP 4000-4999m, > km 300-349, Korona Gór Polski, Terenowo


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ceobi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]