Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

> km 100-149

Dystans całkowity:19396.47 km (w terenie 277.00 km; 1.43%)
Czas w ruchu:500:41
Średnia prędkość:18.62 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:88914 m
Liczba aktywności:163
Średnio na aktywność:119.00 km i 6h 10m
Więcej statystyk

WTR i in.

d a n e w y j a z d u 149.54 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 10 lutego 2024 | dodano: 11.02.2024



WTR wte i nazad, wkółko wte i we wte, jedną i drugą stroną Wisły, do Niepołomic, i w stronę miasta. Temperatura niemal 15'!. Potem jeszcze miasto i ścieżką wzdłuż Rudawy, ale ta okazała się nieprzejezdna (podtopiona) na pewnym odcinku.

https://photos.app.goo.gl/gn6XiC5ae6Nw7w4VA


Kategoria > km 100-149, WTR 2024

WTR i in.

d a n e w y j a z d u 118.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:17.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 28 października 2023 | dodano: 31.10.2023



https://photos.app.goo.gl/YwwTuWVYriBBtMMCA

Brzegi, WTR pod most w Ispinie, Drwinia, Puszcza (Żubrostrada), wiochy, WTR, miasto, mały deszczyk.

11.35 - 23.15


Kategoria > km 100-149, WTR 2023

WTR i in.

d a n e w y j a z d u 133.43 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 14 października 2023 | dodano: 31.10.2023



https://photos.app.goo.gl/79LemvB7zCDRb88EA

Offroad na szosówce po bagnach w Brzegach, wydłubywanie błota z błotników. Trawą po wale, WTR, Drwinia (delikatesy), WTR po prom. Opalanko pod promem, WTR nazad. 
Zachodni wiatr, przechodzący front i deszczyk. Nowy odcinek wału.

9.00 - 20.05


Kategoria > km 100-149, WTR 2023

WTR i in.

d a n e w y j a z d u 117.35 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:17.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 7 października 2023 | dodano: 08.10.2023



https://photos.app.goo.gl/KPMupdDenc7UwDrk9

Leniwa sobota na WTR. Brzegi - WTR pod most w Ispinie - Drwinia - Puszcza (żubrostrada) - Droga Królewska - Niepołomice - Śledziejowice - Kokotów - miasto. Silny zachodni wiatr. Zielono, wrześniowo i przyjemnie.

9.55 - 21.25


Kategoria > km 100-149, WTR 2023

WTR i in.

d a n e w y j a z d u 132.56 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Niedziela, 1 października 2023 | dodano: 04.10.2023



WTR, wiochy, Puszcza (Żubrostrada wte i nazad), Niepołomice, Brzegi, miasto, wałem do Tyńca. Ochłodzonko.

https://photos.app.goo.gl/iR19usBCEyyxUDsy5

9.35 - 20.45


Kategoria > km 100-149, WTR 2023

Niedokończone sprawy

d a n e w y j a z d u 125.00 km 20.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czołg
Piątek, 15 września 2023 | dodano: 23.09.2023



https://www.alltrails.com/explore/map/15-09-2023-lubogoszcz-und-patryja-048e2f1?u=m&sh=qek9hh

https://photos.app.goo.gl/PmkLvxcjX23nWgAD8

Tak więc miałem pewne niedokończone sprawy do załatwienia w Beskidzie Wyspowym. Zarówno te sprzed lat, jak i świeże, z tego tygodnia. Stare nie rozliczone rachunki to Lubogoszcz (968 m n.p.m.) i Szczebel (977 m n.p.m), które czekały na zaliczenie. Bieżące to Chujomir, ze środy :) Tak więc plan ataku jest następujący: z Kasiny czerwonym przez Lubogoszcz do Mszany, potem z Glisnego zielonym na Szczebel, zjazd czarnym do Lubnia i potem pokombinować coś z Lubomirem.

Wyjazd trochu późno, godz. 8, minut 25. Poranek jest ciepły, i przyjemny, dzień zapowiada się taki sam. Super wrześniowa pogoda, 20 stopni w sam raz na jednodniowe wycieczki (na trasy z nockami już nie). Podjadam buły z kiełbasą i sprawnie ciągnę km moją ulubioną wojewódzką szosą wgłąb Beskidów. Wieliczka, Dobczyce (lodzik), Wiśniowa. Przeł. Wielkie Drogi i Wierzbanowska. Tu będę wjeżdżał na szlak. Najpierw chwilka odpoczynku a nawet drzemki pod charakterystycznym pomnikiem z czołgowej wieży. Widzę też stąd pierwszy cel mojej podróży. Lubogoszcz nie wydaje się wysoka ale na szczycie będę 1,5 godz. i kilka wiader potu później. Z początku nic nie zapowiada nadchodzącej rzeźni. Gładka leśna droga łagodnie wspina się w las, można jechać. Gdzie jest nachylenie, ja się pytam? Jest kawałek dalej :) Gdy leśna droga odbija w prawo, a ja muszę skręcić czerwonym w lewo. Stroma, zarośnięta, wysypana kamieniami rynna. Tak można by określić podjazd podejście na Lubogoszcz. Bo jazdy to prawie nie ma. Większość to mozolny wypych, z fragmentami niesienia roweru. Stosuję znaną mi technikę: wypych roweru mięśniami rąk do przodu, jeden krok, i tak na zmianę. Bardzo ekonomiczny sposób wspinaczki, oszczędza się wiele sił. W wyższych partiach co kawałek wyłaniają się mega widoki. Widzę np. miejsce mojego startu, czy wspinającą na przełęcz pomiędzy Śnieżnicą a Ćwilinem krajową szosę. Co kawałek docieram do poprzecznych ścieżek, którymi można być coś pojeździć, ale obawiam się że one na szczyt mnie nie zaprowadzą, one chyba okalają tą górę. W końcu! W końcu widzę stromy skalny próg, półkę, zwał jak zwał. No i jest. Na szczycie ławeczki, krzyż, tablice informacyjne oraz dwóch piechurów. Chwila odpoczynku, i jazda dalej. Dokładnie tak – jazda, grzbietem góry wreszcie da się jechać! Przyjemnym bardzo odcinkiem szlaku docieram na nieco niższą Lubogoszcz Zachodnią. I tu zaczyna się zjazd. No, całkiem sporo udaje mi się zjechać, sprowadzania jest dużo mniej niż wyprowadzania. Ale ogólnie jak dla mnie trochę za stromo, za niebezpiecznie, nie moje nachylenia, nie moje klimaty. Raz prawie wyglebiłem. Odbijam na chwilę ze szlaku aby zaliczyć Zapadliska (808m n.p.m.). Potem skok w bok żeby zmniejszyć nachylenie drogi. Wreszcie wyjeżdżam na łąki ponad Mszaną, i nachylenie jest ludzkie. Piękne widoki na Mszanę w dolinie, oraz na Szczebel ponad nią. Coraz bardziej utwierdzam się jednak w przekonaniu że Szczebel dziś odpuszczę. Lubogoszcz zajęła mi 3 godziny, dochodzi 16ta, o 19tej zachód Słońca. Coś innego wymyślę. Jeszcze tylko sprowadzanie roweru wkurwiającym zarośniętym korytem potoku (kurwa), oraz zjazd trylinką do centrum. W Mszanie wciągam o-grom-ne-go, wszystkomającego cheesburgera za 18zł. Gówno z McDonaldsa kładzie on na łopatki. Zakupy w Netto, i wdrażam plan B: Lubomir żółtym z Lubnia, poprzez Patryję. 12-13km szlakiem, ale na mapie wygląda on zachęcająco. Nie przecina on w poprzek gęsto ułożonych poziomic, tylko biegnie raczej wzdłuż nich ;) Tak więc toczę się 10km asfaltem do Lubnia. Przejeżdżam most na Rabie, i obieram żółty szlak. Jest 17.30, czyli mam 1,5 godz. do zachodu Słońca. Trochu mało. Asfalt kończy się, zaczyna wysypana żwirem droga, która da się jeszcze jechać. Potem zaczyna się błotnisto-kamienisty wąwóz i zaczyna się prowadzenie po klejącym błocie. Trochę inaczej sobie to wyobrażałem… Ale on przecież musi się kiedyś skończyć. No i kończy się, nachylenie maleje i zaczyna się jazda przyjemną leśną drogą. Trochę bajor i stromizn oczywiście jest, ale ogólnie bardzo fajnie. Całkowita leśna głusza, nie słychać żadnych odgłosów cywilizacji. Potem zaczyna się fajny odcinek polanami, brzegiem lasu: po prawej widoki właśnie na Lubogoszcz :) Mijam pierwszą z kapliczek (kilka ich będzie) która wg. mnie oznacza szczyt Kamionki (580m n.p.m.). Potem znowu wjeżdża się w las. Ciemny las, bo dochodzi 19ta… Co mnie nieźle zdziwiło to… asfalt do którego docieram ?! Jak się okazuje, jest on tu nie bez powodu, bo prowadzi jakiegoś zagubionego w lesie przysiółka, mniej niż 10 domów. Poprzez przerwę w górach widać stąd nawet Tatry! Znowu las, ciemny las, coraz bardziej ciemny las. Trochu strach ;) Ale przyjemniej żółty szlak jest extra oznaczony, nie da się zgubić, nie żałowali farby. Nieraz ma się w zasięgu wzroku kilka(!) oznaczeń na drzewach :) Mijam najbardziej okazałą kapliczkę, św. Bernarda, a to oznacza że Patryja już niedaleko. No i jest! Godz. 19.15, wpada do kolekcji Patryja. O Lubomirze już dawno nie myślę. Kawałek przed nim na mapie jest droga, która przecina żółty szlak w poprzek. Wg mapy wygląda mi ona na szeroką leśna „autostradę”, którą można się ewakuować do cywilizacji. W lewo, do Pcimia, lub w prawo, na Jaworzyce. No i faktycznie tak jest. Żwirowa szeroooka droga leśna, osobówką można by jechać. Skręcam w prawo, na Jaworzyce. Już wiem gdzie jestem, strachu więc nie ma. Kawałek dalej droga łączy się z traktem na Lubomira, znane okolice. Zaraz potem pierwsze światła domostw, asfalcik, i zjazd na przeł. Jaworzyce. Na przeł. jestem po 20tej. Czyli o tej porze co w środę, gdy chciałem stąd atakować Lubomira :) Coś tam jem, dorzucam atmosfer do opon, wzuwam kurtalon, i zbieram się. Inwersja potężna, na górze ciepełko, w dole lekko zimnawo. Powrót bez przygód, przez Wiśniową, Dobczyce. Na podjeździe w Dziekanowicach jak zwykle temperatura wzrasta, gdy wyjeżdża się z zalegającego w dolinie Raby zimnego powietrza. W domu o ludzkiej porze.

Celów wszystkich się nie udało zrealizować, dwa ciężkie szczyty to jednak za dużo na jeden raz. Na Szczebel kiedyś wrócę. Lubomir też nie zdobyty. Ale w sumie udany trip, wpadła Lubogoszcz, Patryja i jakieś pomniejsze górki.

8.25 - 23.25

Zaliczone szczyty:
Lubogoszcz 967
Lubogoszcz Zachodnia 953
Zapadliska 808
Patryja 763
Kamionka 580

Przeł. Jaworzyce 576
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502


Kategoria > km 100-149, Terenowo

WTR i in.

d a n e w y j a z d u 121.36 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:27.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 9 września 2023 | dodano: 23.09.2023



https://photos.app.goo.gl/hdc1cmeDUUgyAsJv9

WTR, wiochy, Puszcza: błądzenie wte i nazad asfaltami i leśnymi duktami, wiochy WTR. Temperatura na pograniczu upału.

9.50 - 21.00


Kategoria > km 100-149, WTR 2023

Tour de Gorce Mountains

d a n e w y j a z d u 139.79 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:17.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Piątek, 1 września 2023 | dodano: 23.09.2023



https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/1-09-2023-dookola-gorcow-ca851e9?u=m&sh=qek9hh

https://photos.app.goo.gl/6aNWHeua2WseqVgD8

Lekkich wycieczek ciąg dalszy. Tera pora na pętelkę wkoło Gorców. Tak jak kiedyś, tak jak dawniej, gdy byłem jeszcze niedzielnym rowerzystą ;) Rano przygotowuję experymentalne kanapki z pasztetem i surowym ogórem (po prostu z tym co zostało w lodówce). Z górki na pazurki do centrum, a potem do Mszany, ciągle w dół. Od Mszany z kolei pod górkę, na przeł. Przysłop. Pauza w Szczawie, po drodze gruntowne remonty mostów. Przed Krościenkiem zaś wybudowano zupełnie nowy most nad Dunajcem. Zamiast główną szosą przyjemna jazda VeloDunajec to nad rzeką, to znów bokami przez wioski. W Krościenku pauza na cheesburgera. Wspiaczka na przeł. Snozka, obowiązkowa inspekcja organów Hasiora. Znowu most, kolejny nowy most nad końcówką jeziora Czorsztyńskiego. Fajny odcinek VeloDunajec przez łąki, lasy i pola. W New Targu zahaczyłem nawet o Decathlon, aby zakupić smar do łańcucha. Końcówka standardowo: kawałeczek zakopianką do Klikuszowej. Potem przeł. Sieniawska i wzdłuż torów kolejowych do Rabki. Udana wycieczka, podobało mi się, nabieram chęci do jazdy :)

11.15  - 22.35

Zaliczone szczyty:
przeł. Przysłop Lubomierski 750
przeł. Sieniawska 711
przeł. Snozka 653


Kategoria > km 100-149, Rabka 2023

Zakopane

d a n e w y j a z d u 113.76 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:17.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Czwartek, 31 sierpnia 2023 | dodano: 23.09.2023



https://photos.app.goo.gl/DeHGQ1yJ4EuohxxHA

https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/31-08-2023-zakopane-8047414?u=m&sh=qek9hh

Nadeszło spore ochłodzonko, na termometrze 1ka z przodu, a ja czuję wypalenie po ostatniej Bratysławie. Tak więc pora na coś lżejszego. Zakopane będzie w sam raz :) Najprzyjemniejsza droga to wojewódzka przez Przeł. Pieniążkowicką i Czarny Dunajec. Tam też przerwa na wypasionego burgera. Drewniane chaty w Chochołowie zawsze robią wrażenie. Z ciekawostek mini-skocznie o rozmiarze: K30 i K16. Oraz zaklinowany na moście autobus, który całkiem zatamował ruch w obie strony. Jak Zakopane to spacer po Krupówkach. Droga powrotna bocznymi drogami wzdłuż Zakopianki. Obadałem jeszcze mega głęboki odwiert geotermalny w Szaflarach (docelowo 7km!). Końcówka przez przeł. Sieniawską - ostatnie widoki na Tatry.

11.05 - 21.35

Zaliczone szczyty:
przeł. Sieniawska 711
przeł. Pieniążkowicka 709


Kategoria > km 100-149, Rabka 2023

Turbacz 2

d a n e w y j a z d u 109.56 km 24.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czołg
Piątek, 4 sierpnia 2023 | dodano: 06.08.2023



https://photos.app.goo.gl/8ks4xDxSZJQ5R1m16

https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/4-08-2023-turbacz-2-71f6278?u=m&sh=9unefr

Biorę wolne na piątek aby zdążyć z tym Turbaczem przed zapowiadanym weekendowym potopem. Myślałem czy by tak jak zwykle nie podjechać Regio do New Targu i stamtąd wystartować, ale nie chce mi się wstawać o wpół do siódmej rano. Tym razem wjadę od strony Koninek. Wyruszam grupo po ósmej. Zachmurzenie pełne, pogoda niestabilna, możliwe przelotne opady deszczu i burze. Gdy za Dobczycami z 45minut siedzę na przystanku żeby przeczekać deszcz zastanawiam się czy to w ogóle był dobry pomysł. Może trzeba było założyć wielką zieloną torbę i pojeździć po McDonaldach? Gdy przestaje padać ruszam dalej. Powoli to idzie, może wprowadzić plan B, i za Wiśniową w prawo, na Lubomira? Nie, jednak nie. Turbacz. W Wiśniowej zakupy w Biedrze. Gdy docieram do Mszany pięknie się rozpogadza, i wychodzi Słońce. Wciągam solidnego i niedrogiego (14zł) hamburgera. Skręcam na Niedźwiedź, Porębę i Koniki. Już wiem skąd nazwa Poręba Wielka. Wysoko piętrzące się składy desek, sterty bali i zapach świeżego drewna z wszechobecnych tartaków mi to wyjaśnia. Zanim zdążę dotrzeć do Koninek, znowu zachmurzyło się, i to całkowicie. Tak że na szlak wjeżdżam pełen obaw. Godzina jest 15ta, tak że bez komentarza… Na Turbaczu będę pewnie o 17tej (yhy…) Szlak rowerowy (narciarski?) to bardzo przyjemna, równa, twarda leśna droga z wbitymi w ziemię drobnymi kamieniami. O sensownych nachyleniach, tak że wysokość nabiera się całkiem sprawnie. Ileś zakrętów i metrów przewyższenia dalej, docieram do wyciągów krzesełkowych na Tobołów. Do tej pory szlak bezludny, na Tobołowie wreszcie spotykam pierwszego turystę, a może lokalsa? Czarnego kota ;) Tutaj obieram szlak zielony. Niebo znów staje się błękitne (na chwilę). Zaliczam Tobołczyk/Tobołów, polna droga bez błota. Chciałem obejrzeć obserwatorium na Suchorze, ale jakoś je ominąłem, pewnie zarosło lasem i nawet go nie zauważyłem. Aby ominąć ekstremalnie stromy odcinek zielonego szlaku, jadę objazdem „kopaną drogą”. Pierwsze duże dawki błota :) Do czerwonego dobijam między Starymi Wierchami a Obidowcem. Znowu zachmurzenie pełne. Atakuję Turbacz, odpędzam od siebie myśli o jakimś skróceniu trasy. Kto jechał ten wie jak piękny jest GSB na tym szczytowym odcinku Gorców. Miejscami szlak cały tonie w różu kwiatów. Zaczynam myśleć o drodze powrotnej. Gdybym chciał zjechać do Rabki, i potem męczyć asfalt do Krakowa, to pewnie wróciłbym między 1 a 2 w nocy. Jeśli zjechałbym po śladzie do Poręby i Mszany to pewnie nie wiele wcześniej. Średnio mi się to widzi, dzisiejsza trasa ma mieć charakter wycieczki lekkiej, przejażdżki. Sprawdzam temat pociągów. Jest TLK z New Targu o 20.29. I chyba w ten pociąg będę celował. Na razie jedynymi utrudnieniami na ubitym szlaku są "wieczne kałuże", dziś większe niż zwykle. Kawałek dalej zaczyna się natomiast stroma, pełna luźnych kamieni rynna i zaczyna się prowadzenie. Ale to świadczy też że zbliżam się do szczytu. Na trasie nieliczni turyści. Docieram do rozległych polan i szałasowego ołtarza, czyli tuż tuż. Sam szczyt Turbacza na razie (jeśli nie w ogóle) pominę. Priorytetem są na tą chwilę piwko i naleśniki w schronisku. Dlatego z czerwonego skręcam w idący nieco niżej niebieski/zielony/żółty. Szlak znów staje się przejezdny.  Mym oczom ukazują się pierwsze zabudowania, a zaraz potem ogromny budynek schroniska. Ruch jest, sporo bikerów, ponad połowa na e-bikach… Ale z drugiej strony lepsze grube dziadki na e-bikach niż terroryści na motórach krosowych. Znowu się rozpogadza. Kupuję bilet na pociąg (35zł) oraz realizuję główny cel wycieczki, tj. piwko & naleśniczki (15+25zł) :) Na szczyt i fotkę pod obeliskiem zabraknie dziś czasu. Jest po 18tej, mam dwie godziny do odjazdu. Obieram żółty szlak, sprawnie wjeżdżam się nim do góry to w dół powinno być jeszcze sprawniej. Tabliczki mówią o 2,5h pieszej wędrówki. No i idzie szybko. Szybko też zaliczam wodowanie – tzn. prawy but ląduję w wiecznej kałuży :D Potem odcinek tak błotnisty, mazisty i kleisty że nie ryzykuję i kawałek sprowadzam. Głupio bym potem wyglądał w pociągu po takiej glebie w to błoto ;) Potem odbijam z żółtego w prawo, czerwony rowerowy. Szeroka leśna droga, tutaj to już się po prostu pędzi. Nawet VW Polo dał radę się tu wdrapać. Do asfaltu docieram po 45 minutach od schroniska. Tak że zdążyłem jeszcze umyć trochę koła w potoku, zjeść kebaba i kupić wodę. W pociągu szybko uświadamiam sobie że jestem geniuszem. Pomysł powrotu pociągiem był zaiste genialny. Jakiś ledwo żywy jestem i śpiący. Jak sobie wyobrażę że zamiast drzemać wygodnie oparty o plecak nawijał bym teraz na 2,2” oponach podjazdy między Rabką a Krakowem to……… Sam pociąg za szybko nie jedzie (choć w dalszym ciągu szybciej od roweru). 118km wg biletu w 2h 38min to nie jest rekord świata :D 45km/h średnia brutto. W Krk po 23ciej. Zajeżdżam na myjkę DELIKATNIE opłukać oponki i ramę, omijając łożyska. W domu po północy. Udana wycieczka, Turbacz zawsze spoko. Pogoda wytrzymała, piwko/naleśniczki weszły pięknie. Aż kusi żeby jakiś grubszy trip po górach zrobić, jak za starych dobrych czasów. Sezony 2012, 2013, 2015, 2016 - wtedy ostro katowałem się na Beskidzkich szlakach. Potem kupiłem szosówkę :D

8.20 - 00.20


Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem, Terenowo