Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2017

Dystans całkowity:1077.46 km (w terenie 29.00 km; 2.69%)
Czas w ruchu:53:40
Średnia prędkość:20.08 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:6298 m
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:107.75 km i 5h 22m
Więcej statystyk

Miasto

d a n e w y j a z d u 23.96 km 0.00 km teren 01:20 h Pr.śr.:17.97 km/h Pr.max:31.00 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:131 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Środa, 29 marca 2017 | dodano: 08.04.2017



Do Bikeatelier po klocki, potem po mieście. Chwilami trochę padało.

W domu natomiast zabrałem się wreszcie za ten hamulec a przy okazji wymieniłem klocki, z przodu i z tyłu. Niedługo nie było by czym hamować.


Półmetaliki od Ashimy. Tanie i dobre.


Bardzo ładne.


Już prawie nie było czym hamować.


Przejrzałem też zestaw naprawczy i uzupełniłem go o linkę przerzutki i Torxa (do hamulców).

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 249
19.35 - 21.10
Serwis: wymiana klocków hamulcowych i linki przedniego hamulca, smarowanie łańcucha, mycie roweru, wymiana baterii w tylnej lampce i dużo innych drobnych napraw


Kategoria > km 010-049, Serwis

Działka

d a n e w y j a z d u 3.31 km 0.00 km teren 00:11 h Pr.śr.:18.05 km/h Pr.max:26.00 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: 14 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Niedziela, 26 marca 2017 | dodano: 08.04.2017

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 215
17.30 - 18.35


Kategoria > km 000-009, Działka

Pogórzami do Rzeszowa

d a n e w y j a z d u 273.34 km 0.00 km teren 13:35 h Pr.śr.:20.12 km/h Pr.max:56.00 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2205 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 25 marca 2017 | dodano: 08.04.2017



Zaległa wycieczka do opisania. Więc opisuję póki coś tam jeszcze pamiętam:

Celem na dziś było dotarcie do Przemyśla. Przez Jasło, Krosno, Sanok - na tym mieście też mi zależało, jeszcze nie byłem, a podobno bardzo ładne. Ok. 280km, droga raczej górzysta. Wyszło trochę inaczej:

Wyjazd z niewielkim poślizgiem, 10 min. po północy ;) W Wieliczce przerwa tylko na łyk picia i dokumentacyjną fotkę i dalej pagórkami, wojewódzką na Gdów. Nie jest ciepło ale jakoś bardzo zimno też nie, 1-2 stopnie, w Gdowie 0. Nic nie zwiastuje tego co za chwilę się zacznie ;) A zaczęło się za Gdowem a przed Łapanowem. A mianowicie gęste jak mleko mgły, ogromna wilgoć i lekki mróz, -1 do -3'C. No trochę nieprzyjemnie. Widoczność na jakieś kilkanaście metrów. Z kolei kawałek dalej miałem wrażenie że widzę na jakieś kilka metrów i tracę orientację w przestrzeni :o Jadąc kilkanaście na godzinę (szybciej się bałem) wypatrywałem tylko krawędzi jezdni, jako jedyna dawała mi ona jakiś punkt odniesienia. Przez to nie byłem pewien czy dalej jestem na wojewódzkiej czy gdzieś odbiłem (jak się potem okazało, obawy były słuszne). Zastawiałem się na ile bezpieczna (niebezpieczna?) jest jazda rowerem w takich warunkach. Aż się zatrzymałem się żeby sprawdzić tylną lampkę. Ale ta (Walle I) na świeżych bateriach nieźle daje po oczach, to mnie trochę uspokoiło. Zresztą ruch praktycznie zerowy, poza jednym idiotą na rowerze (w mojej osobie :D) ciężko było uświadczyć jakiś inny pojazd. Poza tym cholernie zimno no i ta wilgoć: woda skrapla się na ubraniu, rowerze, na rzęsach, wszędzie. Z drugiej strony ma jednak jakiś urok, magię taka jazda, no nie jest nudno :) Kawałek dalej natomiast (w Trzcianie) okazuje się, że będę miał większy problem od warunków atmosferycznych. Mianowicie coś zaczyna dzwonić / trzeć w przednim kole. No tylko awarii mi do szczęścia brakowało... Zatrzymuję się i w świetle latarni (dobrze że w jakiejś wiosce byłem a nie w szczerym polu) rozpoczynam oględziny. Zdejmuję koło, konusy kręcą się gładko, uff... Szczęście w nieszczęściu że to nie piasta, z nią nic bym w trasie nie zrobił. A do Bochni (PKP) z buta 25km :D Czyli hamulec. Po chwili już wiem ocb. Sprężynka rozpierająca klocki wywinęła się i ociera o tarczę. A czytałem niedawno że ktoś miał podobną awarię i żeby wozić tą zapasową blaszkę... Uznałem to za herezję, przecież BB7 nie da się zepsuć ;) Pewnie dało by się ją naprostować ale nie bardzo wiem jak wyjąć klocki, nigdy ich nie wyjmowałem. Bo i nie było potrzeby, ciągle mam oryginalne metaliki, wytrzymały 16kkm i niejeden zjazd w Beskidach, gdzie osiągały temperatury takie, że ciepła była cała lewa goleń widelca ;) W każdym razie wtedy nie było mi do śmiechu. Jedyne co pozostało to odkręcić cały zacisk. Myślałem że chuj mnie tam strzeli - środek nocy a na na jakimś zadupiu zgrabiałymi z zimna i ujebanymi smarem miedziowym dłońmi zbieram małe podkładeczki które rozsypały mi się po chodniku... Ponad pół godziny się naszarpałem z tym hamulcem i sakwą, którą trzeba było zdjąć. W końcu mogę jechać, tyle że z jednym hamulcem. Kawałek za Trzcianą mgły słabną a ja na skrzyżowaniu z DW 965 odkrywam że zboczyłem z kursu. Na szczęście nic nie nadłożyłem, droga podobna. W Muchówce przelatuję przez dwa znane mi już ronda, a następny postój w Lipnicy Murowanej. Koło Tymowej pierwsze oznaki brzasku. Kawałek krajówką, minął mnie nawet pług sypiący solą. Nie zauważyłem żeby było ślisko, ale mają rację, lepiej dmuchać na zimne :) O tym że docieram do Melsztyna informuje mnie wyłaniająca się z mgieł ogromna sylwetka pomnikowej topoli. Zaczyna świtać, a ja po 5 godzinach jazdy mam na liczniku raptem 70km... Mocny niedoczas. Światło dzienne ujawnia jak ciężkie były warunki ;) Rower, jak i rowerzysta miejscami zalodzony (zdjęcia) :D Przez Zakliczyn tylko przelatuję, nie ma czasu na jakiś odpoczynek na ryneczku. W Gromniku przez mgły wreszcie zaczyna prześwitywać Słońce. W Rzepienniku Biskupim, na ok. 100km zasłużony dłuższy odpoczynek. W międzyczasie zaczyna przygrzewać, rower (i rowerzysta :D ) zaczyna powoli odtajać i wreszcie robi się przyjemnie. Przez Biecz też tylko tranzytem, a szkoda, ciekawa wieża jest tam na rynku. Jasło, 140km. Połowa drogi do Przemyśla. Prawie godzinna pauza. Startuję po 10. Powoli zaczynam oswajać się z myślą że dziś z Przemyśla nici. Tzn. dojechałbym bez problemu, ale pewnie po 20tej. Tymczasem pociąg po 18 a następny przed 2 w nocy... Póki co jadę jednak zgodnie z planem, bokami przez Jedlicze. Pogoda już piękna, kilkanaście stopni. W Krośnie koło południa, tu z kolei pół godzin przerwy, w trakcie której obmyślam plan B: Miejsce Piastowe, Rymanów, Brzozów, Dynów, Tyczyn, Rzeszów. Pociąg przed 20, na 110km mam 6,5h. Teoretycznie do zrobienia, po odpoczynkach w Jaśle/Krośnie jestem zregenerowany i postawiam podjąć to wyzwanie :) Jednak zapomniałem się i pojechałem po śladzie z GPSa, czyli pominę M. Piastowe i Rymanów :/ Mniejsza o to, skręcam na Brzozów. Chcąc skrócić sobie drogę, na mapie wypatrzyłem skrót między jedną a drugą wojewódzką. I jak mi się wydawało, w niego skręciłem. Kawałek dalej jednak dziwnie brzmiące nazwy miejscowości informują mnie że to droga na Sanok... Nawrotka, pod górę i pod wiatr, nieźle się wkurwiłem. Odechciało mi się skrótów, jadę prosto na Brzozów. Jednak długo tak nie pociągnę, odpuszczam, muszę odpocząć. To nie ma sensu. Do Rzeszowa jednak najkrótszą drogą, przez Domaradz i dalej krajówką. W międzyczasie całkiem chłodno się zrobiło. Na wyjeździe, na obwodnicy zakaz dla rowerów. W zamian chujowa ścieżka rowerowa, która prowadzi mnie z powrotem do miasta. Standard. Ostatnie 60km dłużyło się strasznie, ogólne zmęczenie, do tego czasem przeszkadzał wiatr z zachodu. W Domaradzu wbijam na krajówkę, na szczęście z asfaltowym poboczem, więc nie było źle. Po drodze łapie mnie zmrok, tablicę z nazwą miasta mijam o 18.40, pociąg odjeżdża za godzinę. Na szczęście zawsze przy przejeździe przez duże miasta jakoś przybywa mi sił i cisnę na dworzec. Kilka razy dopytując się o drogę (i dostając sprzeczne wskazówki) docieram na dworzec 24 min przed odjazdem. Na peronie zagaduje jakiś chłopak, nie może się nadziwić że mam rowerze tak mały blat (40z) :D Wspomina że on ma 48 i że chciałby szosowy, 53... Mówię mu tylko że to nie przejdzie, bo szosowe są na 5 śrub a nie na 4. Nie było czasu wytłumaczyć mu że zarzyna sobie kolana bo właśnie nadjechał pociąg. W Krakowie 2 godzinki później, całkiem szybko idzie ten pociąg po wyremontowanych torach.

Szkoda że tak musiałem się spieszyć ale w sumie udana wycieczka. 273km nie można nazwać nieudaną wycieczką ;)

Zaliczone szczyty:
Kamieniec 338

Już wiem czego zapomniałem - mini statytu. Więc nocne zdjęcia takie tylko dokumentacyjne będą,
Już wiem czego zapomniałem - mini statytu. Więc nocne zdjęcia takie tylko dokumentacyjne będą, "żeby nie było że mnie nie było" ;) © Pidzej
W Gdowie
W Gdowie © Pidzej
W Łapanowie już mgliście
W Łapanowie już mgliście © Pidzej
A im dalej w las... taki warun :D
A im dalej w las... taki warun :D © Pidzej
Awaria w Trzcianie
Awaria w Trzcianie © Pidzej
Awaria w Trzcianie
Awaria w Trzcianie © Pidzej
W końcu na dobrej drodze
W końcu na dobrej drodze © Pidzej
W Lipnicy Murowanej
W Lipnicy Murowanej © Pidzej
Na zakręcie
Na zakręcie © Pidzej
Randomowy kościół
Randomowy kościół © Pidzej
Jest Melsztyn, jest i topola
Jest Melsztyn, jest i topola (photo.bikestats.eu coś gmera przy zdjęciach, ono tak nie wyglądało!) © Pidzej
Charakterystyczny dla tych okolic przystanek
Charakterystyczny dla tych okolic przystanek (to zdjęcie też mi zepsuł...) © Pidzej
Światło dzienne ujawnia jak ciężkie były warunki ;)
Światło dzienne ujawnia jak ciężkie były warunki ;) © Pidzej
Rower / rowerzysta miejscami zalodzony / zaszroniony :D
Rower / rowerzysta miejscami zalodzony / zaszroniony :D © Pidzej
Najfajniej wyglądały okolice kokpitu
Najfajniej wyglądały okolice kokpitu © Pidzej
Znalazł się i mini sopel!
Znalazł się i mini sopel! © Pidzej
Zalodzone stery
Zalodzone stery © Pidzej
I zaszronione buty
I zaszronione buty © Pidzej
Ale będzie już tylko lepiej :)
Ale będzie już tylko lepiej :) © Pidzej
Mgły o świcie
Mgły o świcie © Pidzej
Mgły o świcie
Mgły o świcie © Pidzej
Ostatnie zdjęcie, zanim zacznie odtajać
Ostatnie zdjęcie, zanim zacznie odtajać © Pidzej
Odpoczynek w Rzepienniku Biskupim
Odpoczynek w Rzepienniku Biskupim © Pidzej
Odpoczynek w Rzepienniku Biskupim
Odpoczynek w Rzepienniku Biskupim © Pidzej
Kościół w Binarowej
Kościół w Binarowej © Pidzej
Poranna kąpiel
Poranna kąpiel © Pidzej
W planach ciągle jest Przemyśl
W planach ciągle jest Przemyśl © Pidzej
Nad Ropą
Nad Ropą © Pidzej
Jest i Jasło
Jest i Jasło © Pidzej
Rafineria tamże
Rafineria tamże © Pidzej
Przedmieścia Jasła
Przedmieścia Jasła © Pidzej
Pauza na rynku
Pauza na rynku © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Leśny odcinek
Leśny odcinek © Pidzej
Leśny odcinek
Leśny odcinek © Pidzej
W Jedliczach
W Jedliczach © Pidzej
Kolejne większe miasto na trasie
Kolejne większe miasto na trasie © Pidzej
Huta szkła w Krośnie
Huta szkła w Krośnie © Pidzej
Przemysłowe tereny na przedmieściach
Przemysłowe tereny na przedmieściach © Pidzej
Coś wjechało w kadr
Coś wjechało w kadr © Pidzej
Wyjazd z Krosna
Wyjazd z Krosna © Pidzej
Elektrownie wiatrowe po drodze
Elektrownie wiatrowe po drodze © Pidzej
Elektrownie wiatrowe po drodze
Elektrownie wiatrowe po drodze © Pidzej
Elektrownie wiatrowe po drodze
Elektrownie wiatrowe po drodze © Pidzej
Randomowy kościół
Randomowy kościół © Pidzej
Dębowa aleja we Wzdowie
Dębowa aleja we Wzdowie © Pidzej
Wyłania się Brzozów
Wyłania się Brzozów © Pidzej
Brzozów
Brzozów © Pidzej
Odpoczynek pod kościołem
Odpoczynek pod kościołem © Pidzej
Wyjazd z miasta
Wyjazd z miasta © Pidzej
Gdzieś po drodze
Gdzieś po drodze © Pidzej
Krajówką do Rzeszowa. Tak wyszło
Krajówką do Rzeszowa. Tak wyszło © Pidzej
To nie jest znak jakiego bym oczekiwał gdy spieszę się na pociąg
To nie jest znak jakiego bym oczekiwał gdy spieszę się na pociąg © Pidzej
Już po ciemku
Już po ciemku © Pidzej
Wjazd do Rzeszowa
Wjazd do Rzeszowa © Pidzej
Na peronie
Na peronie © Pidzej
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem © Pidzej
Myślałem że będę chory... Ale jakoś rozeszło się po kościach
Myślałem że będę chory... Ale jakoś rozeszło się po kościach © Pidzej
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem © Pidzej
Sprężynka. Sprawczyni całego zamieszania
Sprężynka. Sprawczyni całego zamieszania © Pidzej

NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 16%
WYSOK MAX: 409
0.10 - 22.40
2,5l
5 bułek z pasztetem, 5 bananów, 2 czekolady, pierniki

Nowe gminy:

Podkarpackie:

Skołyszyn
Krościenko Wyżne
Miejsce Piastowe
Rymanów
Haczów
Zarszyn
Brzozów
Jasienica Rosielna


Kategoria ^ UP 2000-2499m, > km 250-299, Powrót pociągiem, Zimowo

Sikornik, Las Wolski

d a n e w y j a z d u 39.23 km 4.50 km teren 02:23 h Pr.śr.:16.46 km/h Pr.max:37.50 km/h Temperatura:7.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:386 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Niedziela, 19 marca 2017 | dodano: 20.03.2017



Nie miałem za bardzo pomysłu gdzie jechać. Ostatecznie uderzyłem na Sikornik. Ujechawszy kawałek asfaltową alejką (al. J. Waszyngtona) skręciłem w zielony szlak. Bardzo fajnymi ścieżkami zjechałem na przeł. Przegorzalską. Podjechałem pod ZOO niebieskim rowerowym. No a potem standardowo pod Kopiec i zjazd ulubioną ścianką. Który sprawił mi nieco trudności. Mianowicie na jednej korzennej sekcji przez chwilę czułem że nie kontroluję sytuacji :O Ale udało się nie wyglebić. Z kolei kawałek dalej kilka metrów sprowadziłem. Porażka. Nie zsiadałem tu przecież nigdy z roweru od ładnych kilku lat... Z drugiej strony głupio by było się poobijać tak na początku sezonu, nie ma co szarżować. Tym bardziej że nikt nie widział że prowadziłem rower ;)

Zaliczone szczyty:
Sikornik 333
Przeł. Przegorzalska 246
Pustelnik 352
Sowiniec 358

Al. J. Waszyngtona
Al. J. Waszyngtona © Pidzej
Na środku 123m maszt RON Malczewskiego
Na środku 123m maszt RON Malczewskiego © Pidzej
Al. J. Waszyngtona
Al. J. Waszyngtona © Pidzej
Widoczek na Łobzów
Widoczek na Łobzów © Pidzej
Zielony pieszy
Zielony pieszy © Pidzej
Zielony pieszy
Zielony pieszy © Pidzej
Niebieski rowerowy
Niebieski rowerowy © Pidzej
Niebieski rowerowy
Niebieski rowerowy © Pidzej
Tego pomnika chyba jeszcze nie widziałem
Tego pomnika chyba jeszcze nie widziałem © Pidzej
No i Kopiec
No i Kopiec © Pidzej


NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 14%
WYSOK MAX: 351
15.05 - 17.55
0,1l


Kategoria > km 010-049, Terenowo

Zdążyć przed deszczem

d a n e w y j a z d u 301.32 km 0.00 km teren 14:00 h Pr.śr.:21.52 km/h Pr.max:50.50 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1369 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 17 marca 2017 | dodano: 18.03.2017



Główne cele dzisiejszej wycieczki to trzy miasta: Piotrków Trybunalski, Tomaszów Mazowiecki i Opoczno. W żadnym z nich nigdy jeszcze nie byłem. W planach ~280km. Pewnym utrudnieniem jest natomiast nadciągający z zachodu front z opadami deszczu, które zgodnie z prognozami w te okolice mają dotrzeć już koło 16-17tej. Dlatego postanowiłem wystartować odpowiednio wcześnie ;)

Czyli punktualnie o północy :) Przelatuję przez pustawe o tej godzinie miasto, niekoniecznie przejmując się ścieżkami rowerowymi i (niektórymi) czerwonymi światłami. Koło dworca wskakuję na krajową 7, która zaprowadzi mnie do Miechowa. Jest dość chłodno, na wylocie z miasta koło 0 a im dalej tym zimniej. Pomimo że droga znana i niby zwykła, nudna krajówka, to jednak jedzie się fajnie. Po prostu mają jakiś swój urok takie nocne przeloty głównymi szosami. W Słomnikach pierwsza pauza i coś w rodzaju śniadania. Chwila moment i jest Miechów. Kolejne miasteczko, kolejny odpoczynek na rynku. Na liczniku 50km i odtąd do końca trasy poruszał się będę nieznanymi, z reguły bocznymi drogami. Od dawna nie jest mi ciepło ale to właśnie na starcie z Miechowa zaczęło być po prostu zimno. Jednak w minimalnym tylko stopniu obniża to radość z jazdy, bo jest naprawdę fajnie. Otwarte przestrzenie, czasem jakiś skrawek lasu, brak wiatru i Księżyc nieco wspomagający mizerną plamę światła lampki. Latarnie tylko w większych wioskach, ruch praktycznie zerowy, gładki asfalt. Nie widzę wskazań licznika ale w ogóle mnie one w tym momencie nie interesują :) Lecę do przodu czerpiąc całymi garściami z przyjemności jazdy rowerem, od czasu do czasu tylko włączając podświetlenie GPSu, żeby nie zboczyć z kursu (raz źle skręciłem i nadłożyłem 200m). Żarnowiec, kolejna miejscowość z ryneczkiem. Temperatura -5 a w energetyku drobne kostki lodu :) Przed Szczekocinami pierwsze oznaki brzasku. W czasie odpoczynku na rynku gasną latarnie, świt tuż tuż. 100km stuka o 5.40, kilka minut przed wschodem. Średnia 22,5 km/h, czyli nieźle jak na mnie. Przed Koniecpolem ładne leśne odcinki i zmrożone, białe pola, rozświetlane blaskiem wschodzącego Słońca. Wyglądało to naprawdę pięknie! W Koniecpolu już cieplutko, tzn. 0 stopni :) Po małym odpoczynku obieram kurs na Żytno. Po drodze temperatura osiąga wreszcie dodatnią wartość. Czyli przy =<0'C zrobiłem ok. 130km. Jest i Żytno, kolejne senne miasteczko. Coś tam jem (bułkę? banana? czekoladę? już nie pamiętam... w każdym razie to moje standardowe rowerowe menu ;) ) w międzyczasie przyglądając się wolno toczącemu się życiu tubylców. Jest już kilka stopni. I w drogę, dalej na północ. Następna godna odnotowania mieścina to Kodrąb. Nie ma ryneczku, więc odpoczynku nie będzie. Robię w zastępstwie zdjęcie kościoła i ruszam dalej. Docieram do Gorzkowic, na mapach jest tu coś opisane jako "Kopiec". W rzeczywistości kopca to jednak nijak nie przypomina... Takie jakby 3m wyniesienie terenu na które prowadzi mostek nad rowem. Nic godnego uwagi, do tego zakaz dla rowerów. Nie zwiedzamy. Rynek też rozkopany, przysiadam więc na jakiejś studni. Odcinek paskudnego, grudowatego asfaltu, kawałek polną drogą i dobijam do DK91. Do Piotrkowa rzut beretem, kilka km. Piotrków Trybunalski zdobywam chwilę przed południem, na liczniku 200km a średnia 22,7 km/h. Odtąd będzie już tylko spadać ;) Od godzin przedpołudniowych temp. stabilizuje się na poziomie 12-13 stopni i tak będzie prawie do końca dnia. Zbieranie sił w parku, do tego jakieś zdjęcia kościoła, rynku, niezbyt okazałego zamku w kształcie sześcianu ;) Standard. Nieco zregenerowany obieram kurs na Tomaszów Mazowiecki. Jeszcze bardziej bocznymi drogami, po drodze królują lasy. Zmęczenie daje się jednak we znaki, w końcu poddaję się i staję na dłuższy popas, przy jakichś pniach. Do Tomaszowa nie wjadę najkrótszą drogą, chcę zaliczyć jeszcze zaporę na zal. Sulejowskim, zobaczyć kopalnię "Biała Góra" i Rez. Niebieskie Źródła. W końcu jest zapora. Trochę zdjęć i pora ruszać bo pogoda zaczyna się psuć. Z bardzo słonecznej zmienia się bowiem na coraz bardziej pochmurną a południowo-zachodni wiatr przybiera na sile. Następna w kolejce jest kopalnia. Właściwie to wyrobisk jest kilka. Nie wiem co tu wydobywają ale nazwa nie wzięła się znikąd, w okolicy jest naprawdę biało ;) Białe są tereny odkrywki, biały jest piach, biały jest pył który wzbija się w powietrze przy przejeździe ciężarówek. Potem przychodzi kolej na wspomniane "Niebieskie Źródła". Skręcam w jakąś alejkę, ale początkowo nie widzę nic ciekawego. Ot jakiś stawek i drzewa na brzegu. Po chwili jednak dostrzegam coś naprawdę niezwykłego... Drzewa wyrastają z wody, na takich jakby mini-wysepkach / kępach trawy O.o Nie widziałem jeszcze czegoś takiego, warto było tu zajrzeć. Tomaszów Mazowiecki. Całkiem ładne miasto, jadę prosto taką długą, reprezentacyjną aleją. Nie przeszkadza mi nawet koślawa śmieszka rowerowa, bodajże pierwsza na dzisiejszej trasie, trochę się nią przemęczę. Pauza na jakimś wielkim placu. Póki co jeszcze nie pada, więc podejmuję decyzję o dociągnięciu do Opoczna. Zbieram się szybko, bo jeszcze zacznie kropić, a ja wymięknę i wsiądę tu w pociąg ;) Do Opoczna wojewódzką. Zmęczenie nasila się, kilometrów przybywa coraz wolniej, a chmury za plecami wyraźnie ciemniejsze od tych przede mną. Dużo lasów. Odpoczynek pod jakąś wiatą, na parkingu leśnym i... Kilka obrotów korbą po starcie, chwilę po 16, na 255km wycieczki, zaczyna padać. Padać to może za dużo powiedziane, tak pomiędzy kropieniem a deszczem. Zapinam blat i pomimo zmęczenia prędkość momentalnie wrasta do 25-30km/h ;) Może uda się wyprzedzić chmurę. I faktycznie po kilku km przestaje, a ja wracam z powrotem do emeryckiego tempa. Do Opoczna docieram przed 17 (średnia równe 22km/h). W sam raz, bo zaczęło być chłodno, ponuro, ogólnie nieprzyjemnie. Skręcam na "stację" Opoczno Południe. Zadupie jeszcze większe niż Włoszczowa Północ :) Jeden peron, w szczerych polach/lasach, żadnego budynku, ładnych parę km od centrum miasta (a żaden autobus tu nie jeździ, o czym dowiedziałem się później). Do odjazdu ponad 2 godziny, myślę co tu robić. Akurat po 17 jest pociąg do Krakowa, ale przez Kielce, dłuższą drogą, na pewno droższy. Zastawiam się chwilę, akurat nadjeżdża. Nabity na full, jednak pojadę tym późniejszym. Tymczasem jadę do centrum coś pozwiedzać i może coś zjeść. Kawałek tam jest z tego peronu. W mieście pytam ze 3 razy jak trafić na rynek. Za każdym razem dostaję inne wskazówki, a ostatnia pani mówi że mieszka tu od 2 lat i sama nie wie czy tu w ogóle jest jakiś rynek ;) Nieważne, pojeździłem trochę po mieście, po ciemku i w deszczu który znowu zaczął padać. Niczego z ciepłym jedzeniem też nie znalazłem, kupiłem tylko drożdżówki w jakimś sklepie. Trochę się tych km po mieście nazbierało i naszła mnie myśl, żeby dokręcić do 300. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Błądząc trochę po mieście, jeżdżąc w te i we te drogą na stację, pod koniec kręcąc kółka po parkingu dobiłem do 291km. Reszta już w Krakowie, z dworca do domu. Na peronie pogadałem z sympatycznym panem koło 60ki. Jedzie nad morze, na 90 urodziny czyjegoś dziadka, podobno jest w takiej formie że 18ki mógłby wyrywać ;) Rozmówca okazuje się być rodowitym Opocznianinem. Pytam więc ilu ludzi tu mieszka. Mówi że ok. 2 tys. Coś mi nie pasuje. Cóż, był blisko, pomylił się tylko o jeden rząd wielkości ;) Wg GUS w 2016 populacja 21780 mieszkańców :) Pociąg opóźniony o 5 min. W Krakowie o 21 a w domu przed 22.

Udana wycieczka, odwiedzone 3 nowe miasta, z innych atrakcji zapora, kopalnia i źródła. Ok. 240km nieznanymi mi jeszcze drogami! Pomimo że prawie cały czas bocznymi to asfalty całkiem dobre, no i praktycznie zero ścieżek rowerowych. Przed deszczem też zdążyłem, zmokłem niewiele, głównie podczas dokręcania po Opocznie. No i 300ka w marcu, jeszcze nie tak dawno była to dla mnie abstrakcja, a za takie trasy zabierałem się w sierpniu. To był dobry, rowerowy dzień :)

Na wylocie z miasta (to chyba para wodna z ust, było koło 0 )
Na wylocie z miasta (to chyba para wodna z ust, było koło 0) © Pidzej
W Słomikach
W Słomnikach © Pidzej
W Miechowie
W Miechowie © Pidzej
Oryginalna nazwa ;)
Oryginalna nazwa ;) © Pidzej
W Żarnowcu
W Żarnowcu © Pidzej
W Szczekocinach.
W Szczekocinach. "Wafelek" rządzi w tych okolicach ;) © Pidzej
Zaczyna widnieć. Zimno
Zaczyna widnieć. Zimno © Pidzej

"Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje" © Pidzej
O właśnie
O właśnie © Pidzej
Naprawdę było tak biało
Naprawdę było tak biało © Pidzej
Zmrożone pola
Zmrożone pola © Pidzej
Remiza OSP
Remiza OSP © Pidzej
Wschód Słońca
Wschód Słońca © Pidzej
Młody lasek
Młody lasek © Pidzej
Przed Koniecpolem
Przed Koniecpolem © Pidzej
Przed Koniecpolem
Przed Koniecpolem © Pidzej
Takie tam. Ładne
Takie tam. Ładne © Pidzej
W Koniecpolu
W Koniecpolu © Pidzej
Złapany na przejeździe
Złapany na przejeździe © Pidzej
Przez las
Przez las © Pidzej
W Żytnie. Pogoda (póki co) piękna
W Żytnie. Pogoda (póki co) piękna © Pidzej
Miejscowy rowerzysta. Pomimo (prawdopodobnie) 80ki na karku jechał całkiem sprawnie
Miejscowy rowerzysta. Pomimo (prawdopodobnie) 80ki na karku jechał całkiem sprawnie © Pidzej
Kapliczka po drodze
Kapliczka po drodze © Pidzej
Kobiele Wielkie
Kobiele Wielkie © Pidzej
Kodrąb
Kodrąb © Pidzej
Inna sosna
Inna sosna © Pidzej

"Kopiec" w Gorzkowicach. Ktoś tu nie lubi rowerów © Pidzej
Wlepna na środku znaku z poprzedniego zdjęcia ;)
Wlepka na środku znaku z poprzedniego zdjęcia ;) © Pidzej
Rozkopane Gorzkowice
Rozkopane Gorzkowice © Pidzej
Hmm... Zamek za słupie WN?
Hmm... Zamek za słupie WN? © Pidzej
Na rozstaju
Na rozstaju © Pidzej
Kawałek szuterkiem
Kawałek szuterkiem © Pidzej
Dobijam do DK91
Dobijam do DK91 © Pidzej
Mam nadzieję że to tylko przycinka a nie wycinka
Mam nadzieję że to tylko przycinka a nie wycinka © Pidzej
Pierwszy cel zdobyty
Pierwszy cel zdobyty © Pidzej
Park w Piotrkowie
Park w Piotrkowie © Pidzej
Randomowy kościół
Randomowy kościół © Pidzej
I rynek
I rynek © Pidzej
Bardzo okazały
Bardzo okazały "zamek" w Piotrkowie Tryb. ;) © Pidzej
Gdzieś po drodze, między Piotrkowem a Tomaszowem
Gdzieś po drodze, między Piotrkowem a Tomaszowem © Pidzej
Odpoczynek w lesie
Odpoczynek w lesie © Pidzej
Zapora na zal. Sulejowskim
Zapora na zal. Sulejowskim © Pidzej
Wzburzony zalew
Wzburzony zalew © Pidzej
Zapora
Zapora © Pidzej
W Wesołej
W Wesołej © Pidzej
Kopalnia
Kopalnia "Biała Góra" © Pidzej
Faktycznie jest trochę biało
Faktycznie jest trochę biało © Pidzej
Drugi cel dzisiejszej wycieczki
Drugi cel dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Niebieskie Źródła. Niebieskie nie były ale te drzewa... No ciekawe
Niebieskie Źródła. Niebieskie nie były ale te drzewa... No ciekawe © Pidzej
Randomowy kościół w Tomaszowie Maz
Randomowy kościół w Tomaszowie Maz. © Pidzej
Aleja Marszałka J. Piłsudskiego
Aleja Marszałka J. Piłsudskiego © Pidzej
Plac T. Kościuszki
Plac T. Kościuszki © Pidzej
Kapliczka na okazałym drzewie
Kapliczka na okazałym drzewie © Pidzej
Pauza na parkingu leśnym
Pauza na parkingu leśnym © Pidzej
To rozumiem :)
To rozumiem :) © Pidzej
Trzeci cel
Trzeci cel © Pidzej
Stacja Opoczno Południe
Stacja Opoczno Południe © Pidzej
Stara kładka nad starymi torami
Stara kładka nad starymi torami © Pidzej
Jedyne zdjęcie z centrum Opoczna ;)
Jedyne zdjęcie z centrum Opoczna ;) © Pidzej
Za chwilę odjazd
Za chwilę odjazd © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 22% (WTF?)
WYSOK MAX: 357
00.00 - 21.50
1,75l
6 bułek z pasztetem, 4 banany, 3 czekolady, 3 drożdżówki

Nowe gminy:

Śląskie:

Żarnowiec
Szczekociny

Świętokrzyskie:
Słupia (Jędrzejowska)
Moskorzew
Secemin

Łódzkie:
Kobiele Wielkie
Kodrąb
Gorzkowice
Rozprza
Piotrków Trybunalski
Sulejów
Wolbórz
Tomaszów Mazowiecki - obszar wiejski
Tomaszów Mazowiecki - teren miejski
Sławno
Opoczno


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 300-349, Powrót pociągiem

Wzdłuż Rudawy

d a n e w y j a z d u 54.05 km 15.00 km teren 03:26 h Pr.śr.:15.74 km/h Pr.max:44.50 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:251 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Środa, 15 marca 2017 | dodano: 20.03.2017



To miała być zwykła przejażdżka do Lasku Wolskiego... Ale koło Błoń jakoś skręciło mi się w ścieżkę biegnącą walem Rudawy. Nigdy nią jeszcze nie jechałem i chciałem zobaczyć jak daleko uda się dotrzeć. Na dotarcie do źródeł rzeki jednak nie liczyłem (są gdzieś w Ojcowskim Parku Narodowym) ;)

Różnej szerokości/równości ścieżką/drogą po wale dało się zajechać do mostu kolejowego w Mydlnikach. Pogoda generalnie słoneczna, ale tu na chwilę zachmurzyło się i trochę pokropiło. Kawałek za mostem natrafiłem na pierwszy stopień wodny i ogrodzenie, nie było szans się przecisnąć. Przedostałem się więc obok torów na drugą stronę rzeki. Kawałek czymś co jeszcze w miarę przypominało drogę. Po czym dotarłem do zakładów wodociągowych/ujęcia wody. Wszystko szczelnie zagrodzone ale można było się posuwać naprzód korytem rzeki, tzn. terenem między wałami. Takie jakby trochę grząskie ściernisko. Dało się iść 5km/h albo z pewnym wysiłkiem jechać 10km/h ;) Walczyłem ile się dało, od czasu do czasu fragment z buta. Potem znowu kawałek po wale, po lewej można tam zobaczyć nisko lecące samoloty przymierzające się do lądowania w Balicach. Kolejny jaz. Pod mostem na ekspresówce. W Szczyglicach na z powrotem na prawą stronę rzeki. Kawałek asfaltem, fajną ścieżką, jakąś kładeczką na dopływie rzeki. I dotarłem do siatki z groźną karteczką że niby "pod napięciem". Jakoś nie chciało mi się wierzyć ale wolałem nie sprawdzać ;) I tak zajechałem daleko, niemal do Zabierzowa. Zawróciłem więc a moją uwagę przykuła ścieżka idąca stromo do góry, w las. Wdrapałem się nią na jakieś wzgórze z ładnymi widokami, akurat o zachodzie Słońca. Naprawdę fajne miejsce, dobrze jednak że natknąłem się na przeszkodę nad rzeką :) Terenowy zjazd, koło S52 i przez Rząskę do Krakowa. Już zjeżdżałem do Bronowic ale zamknięty tunel pod torami wywiódł mnie na manowce... Przedzierałem się w ciemnościach ładny kawałek jakąś błotnistą drogą po terenach kolejowych zanim dotarłem z powrotem do asfaltu.

Udana wycieczka, czasem warto tak gdzieś spontanicznie skręcić :)

Zaliczone szczyty:
Bukowina 284,3

Takie ładne drzewo wycięli na Plantach :(
Takie ładne drzewo wycięli na Plantach :( © Pidzej
To był bardzo okazały jesion
To był bardzo okazały jesion © Pidzej
To tu skręciłem
To tu skręciłem © Pidzej
Póki co jechało się bardzo sprawnie
Póki co jechało się bardzo sprawnie © Pidzej
Jedna z wielu kładeczek na Rudawie
Jedna z wielu kładeczek na Rudawie © Pidzej
I jeden z mostów
I jeden z mostów © Pidzej
Nad Rudawą
Nad Rudawą © Pidzej
W tle blokowiska Bronowic
W tle blokowiska Bronowic © Pidzej
Kawałek dalej
Kawałek dalej © Pidzej
Chwilowo się zachmurzyło
Chwilowo się zachmurzyło © Pidzej
I zaczęło kropić
I zaczęło kropić © Pidzej
Pierwszy jaz. Jak widać przejścia brak
Pierwszy jaz. Jak widać przejścia brak © Pidzej
Przeprawiłem się więc na drugą stronę
Przeprawiłem się więc na drugą stronę © Pidzej
Po lewej stronie
Po lewej stronie © Pidzej
Droga jeszcze przypomina drogę
Droga jeszcze przypomina drogę © Pidzej
Która prowadzi do zakładów wodociągowych
Która prowadzi do zakładów wodociągowych © Pidzej
Dalej już korytem
Dalej już korytem © Pidzej
Dalej już korytem
Dalej już korytem © Pidzej
Ujęcie wody
Ujęcie wody © Pidzej
Ujęcie wody
Ujęcie wody © Pidzej
Ujęcie wody
Ujęcie wody © Pidzej
Znowu na wale
Znowu na wale © Pidzej
Podchodzący do lądowania samolot
Podchodzący do lądowania samolot © Pidzej
Drugi stopień wodny
Drugi stopień wodny © Pidzej
Pod mostem na ekspresówce
Pod mostem na ekspresówce © Pidzej
Ścieżką, na drugim brzegu rzeki
Ścieżką, na drugim brzegu rzeki © Pidzej
Kładeczka
Kładeczka © Pidzej
To już właściwie Zabierzów. Kawałek dalej zawróciłem
To już właściwie Zabierzów. Kawałek dalej zawróciłem © Pidzej
Skała Kmity
Skała Kmity © Pidzej
Wdrapałem się kawałek do góry
Wdrapałem się kawałek do góry © Pidzej
Na takie fajne wzgórze :)
Na takie fajne wzgórze :) © Pidzej
W dole zbiorniki ujęcia wody, obok których jechałem
W dole zbiorniki ujęcia wody, obok których jechałem © Pidzej
Bukowina 284,3m n.p.m
Bukowina 284,3m n.p.m © Pidzej
W drugą stronę widok na lotnisko
W drugą stronę widok na lotnisko © Pidzej
Terenowy zjazd
Terenowy zjazd © Pidzej
Koło S52
Koło S52 © Pidzej
Chyba wiosna :)
Chyba wiosna :) © Pidzej
Takie tam. Rząska
Takie tam. Rząska © Pidzej
Błądzenie koło torów kolejowych
Błądzenie koło torów kolejowych © Pidzej
Błądzenie koło torów kolejowych
Błądzenie koło torów kolejowych © Pidzej
Wreszcie można się przedostać na drugą stronę
Wreszcie można się przedostać na drugą stronę © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 25%
WYSOK MAX: 274
14.10 - 19.25
0,4l
czekolada
Serwis: pompowanie opon, smarowanie łańcucha, wymiana baterii w tylnej lampce


Kategoria > km 050-099, Serwis, Terenowo

Miasto

d a n e w y j a z d u 54.48 km 2.00 km teren 02:56 h Pr.śr.:18.57 km/h Pr.max:42.50 km/h Temperatura:7.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:188 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 11 marca 2017 | dodano: 20.03.2017



Miało być do Bochni ale zimny wiatr w połączeniu z osłabieniem po przeziębieniu poskutkowały taką tylko przejażdżką po mieście.


Kawałek po wale Wiślanym


Kładka technologiczna i EC w Łęgu


Ślepa uliczka

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 241
14.50 - 18.15
2 banany


Kategoria > km 050-099, Terenowo

Miasto

d a n e w y j a z d u 26.28 km 0.00 km teren 01:30 h Pr.śr.:17.52 km/h Pr.max:32.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: 94 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Poniedziałek, 6 marca 2017 | dodano: 07.03.2017



J. w. Tak trochę od niechcenia.

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 247
17.25 - 19.00


Kategoria > km 010-049

Miasto

d a n e w y j a z d u 26.61 km 0.00 km teren 01:31 h Pr.śr.:17.55 km/h Pr.max:32.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:116 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Niedziela, 5 marca 2017 | dodano: 06.03.2017



Rozjazd ;) Zgodnie z prognozami po zachodzie Słońca, koło Kleparza zaczęło kropić. A koło Kozłówka nawet trochę padać.


Myślałem że te drzewka to tylko na Święta tak świecą a nie cały czas ;)

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 227
16.55 - 18.35


Kategoria > km 010-049

Kopalnia w Bełchatowie, Góra Kamieńsk i Włoszczowa

d a n e w y j a z d u 274.88 km 7.50 km teren 12:48 h Pr.śr.:21.47 km/h Pr.max:52.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1544 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 4 marca 2017 | dodano: 06.03.2017



Zapowiadany halny wiatr zawęził potencjalne kierunki dzisiejszej trasy do kierunku północnego. A tam z takich nieodwiedzonych jeszcze miejsc przypomniała mi się tytułowa kopalnia i góra. Przejeżdżałem koło nich w sierpniu 2015, w czasie wycieczki do Łodzi ale zabrakło mi czasu (i nogi). Z kolei Włoszczową miałem w planach w maju tego samego roku, tu nie wystarczyło sił. Samo miasteczko stało się trzecim dzisiejszym celem tak trochę przypadkiem. Mianowicie długo szukałem jakiegoś sensownego pociągu którym można by wrócić do domu. Sprawdzałem odjazdy z Łodzi, Piotrkowa Tryb., Częstochowy, Radomska, Kamieńska... No i wybór nie za bogaty. Ostatnie pociągi odjeżdżają wczesnym wieczorem, do tego drogo (50, 60, 70 i więcej zł), często z przesiadkami. Aż tu przypomniałem sobie o tej dość znanej za sprawą pewnego polityka stacji... No i bingo: TLK, odjazd 21.59, 40zł, do Krakowa godzinka jazdy :)

Wyruszyć planowałem o 5. Nie udało mi się jednak (jak zwykle zresztą przed wyjazdem) usnąć i po 2 godzinach bezsensownego leżenia wyjechałem o 4.30. Sprawnie przejeżdżam przez opustoszałe o tej porze miasto (niekoniecznie przejmując się czerwonymi światłami / ścieżkami rowerowymi) i obieram kurs na Skałę. Na wyjeździe z miasta widać już pierwsze oznaki brzasku - niebo z czarnego robi się ciemnoniebieskie. Już w Krakowie były tylko 2 stopnie, po wyjeździe z niego natomiast spadło do -2. Ale o dziwo w ogóle nie jest mi zimno, zupełnie jakby +10 było O.o Sprawnie pokonuję (jeden z niewielu na trasie) cięższy podjazd i koło świtu melduję się w Skale. Jem coś na wzór śniadania, fotka i w drogę. Pauza raczej niedługa, jak wszystkie dziś. Słoneczko wschodzi, pogoda piękna się szykuje, tylko czegoś mi tu brakuje... No tak, spodziewałem się jakiegoś huraganu w plecy a tymczasem nie wieje prawie nic... Nic to, zawsze mogło być gorzej i wiać w twarz ;) Kilometry szybko mijają i jest kolejne senne miasteczko na trasie, Wolbrom. Tu też raptem kilka minut odpoczynku. Poza podziwianiem widoków, robieniem zdjęć i ogólnym delektowaniem się jazdą rowerem czas mija mi na przeliczaniu w myślach kilometrów i godzin. Tzn. ile zajmie mi zrobienie tych ~250km (tyle było w planach) przy jeździe z dotychczasowym tempem. Generalnie wychodzi mi, że jeśli nie będę się obijał powinienem zdążyć na pociąg z tej Włoszczowej. Jakby co to planem awaryjnym jest powrót z Radomska pociągiem o 19.33. Kolejnym charakterystycznym punktem na trasie jest zamek w Smoleniu. Trzeba by kiedyś zobaczyć go z bliska, ale na pewno nie dziś. Kilkanaście kilometrów przyjemności i zjazd do nieco zamglonej Pilicy. Temperatura podnosi się bardzo powoli i ciągle nie chce osiągnąć dwucyfrowej wartości. Ale - jak już pisałem - nie jest bynajmniej zimno, co najwyżej chłodno. Do tego nie cisnę jakoś specjalnie a średnia powoli ale systematycznie idzie w górę. W Skale była koło 20, potem 21 zaraz będzie 22! W Pradłach przecinam krajówkę, potem jakąś główniejszą linię kolejową, i docieram do Lelowa. Kawałek za tą mieściną opuszczam DW794 (która zaprowadziła mnie tu z samego Krakowa!). Na liczniku wybija 100km i... niemal 1000m przewyższenia! No kto by pomyślał, prawie jak w górach :) Krótka wizyta na DW 793 i jestem w Przyrowie. To tu zaczyna robić się już naprawdę ciepło, kilkanaście stopni, zarządzam więc większą zmianę w ubiorze. Z miejscowości o interesującej nazwie: mijam Świętą Annę. Ale nie ma tu nic ciekawego, pewnie poza kościołem, który jednak nie stoi przy trasie przejazdu. W zastępstwie robię fotkę klimatycznej stacyjce benzynowej ;) Wybija południe. Gidle. Na liczniku 131km, AVS 22,6 a temperatura zbliża się 20 stopni. Całe szczęście że wziąłem krótkie spodenki :) Po nieco dłuższym odpoczynku obieram kurs na Radomsko. Kawałek wojewódzką, potem DK91. Radomsko. W centrum coś na kształt rynku / placu / skwerku i ładny kościół. Do tego właśnie tu, na wyjeździe z miasta przez jakieś przemysłowe tereny wreszcie coś się ruszyło i zaczyna wiać z południa! Po przejeździe pod krajową jedynką mym oczom ukazuje się wreszcie elektrownia (górę widzę już od jakiegoś czasu). Do kopalni jednak jeszcze kawałek, fajnymi drogami pośród sosnowych lasów. Potem mniej fajnymi ścieżkami rowerowymi :/ Padają aku w aparacie, w spożywczym kupuję więc baterie, nie chciałbym żeby mi ich zabrakło w kluczowym momencie. Na taras widokowy w Kleszczowie docieram przed 15. Co tu dużo mówić, widoki urywają głowę! Nie widziałem jeszcze czegoś takiego na żywo :) Zdecydowanie warto tu przyjechać. Chciało by się dłużej posiedzieć ale Góra Kamieńsk czeka. Parę kilometrów pod wiatr i jestem u jej stóp. Po 182,5km średnia wynosi 22,7 i wyższa już dziś nie będzie. W planach mam zaliczenie 2 punktów widokowych i miejsca, w którym wg. map znajduje się szczyt góry. Asfaltowy podjazd nie stanowi jakiegoś wielkiego wyzwania, praktycznie nie przekracza 10% (na chwilę wskoczyło 11). Po dłuższej chwili jestem więc na wierzchowinie (tak to się nazywa?). Ogólnie ciekawe miejsce. Z młodych, sosnowo - brzozowych lasków gdzieniegdzie wyłaniają się ogromne (jak na polskie warunki), wydające charakterystyczne odgłosy wiatraki, do których prowadzą piaszczyste, szutrowe drogi. I pomyśleć że to wszystko dzieło człowieka, to on wykopał tą mega dziurę i wysypał to co mu zbędne kawałek dalej ;) Z samego punktu widokowego niewiele widać, ale mniejsza o to. I tak jest fajnie :) Natomiast niepokoją mnie szlabany i zakazy przed tymi szutrowymi drogami :/ Że niby nie wolno. No ale co, nie po to tyle jechałem żeby nie zaliczyć samego szczytu. Trochę wystraszony czmycham w jedną z tych dróg i jadę wg. wskazań GPSu. Mijam składowisko gipsu, skręcam w lewo. Docieram do wiatraka, przedzieram się przez niski zagajniczek i jestem w zaznaczonym miejscu. 386m n.p.m. Jakieś kilkanaście metrów wyżej względem tarasu widokowego. Szybka sesja foto i spadam stąd, na wieżach elektrowni widziałem kamery :D Nagle słyszę ryk quadów. Nieźle się przestraszyłem, myślałem że to ochrona chce mnie zgarnąć :D Tym bardziej że quadowcy mieli takie same, czarno - niebieskie stroje... Jak się okazało to jakieś zwykłe wariaty były... Kawałek dalej jakiś samochód i motór stoi. Ogólnie ludzie nic sobie nie robią z tych zakazów i te tabliczki że teren chroni jakaś tam firma to chyba tak dla picu tylko. Mniejsza o to. Jakiś maszt, kolejna turbinka i docieram do drugiego punkty widokowego na tej górze. Z którego nie widać nic :D Jakiś krzyż tylko i 2 ławeczki. Zamiast podziwianiu widoków skupiłem się więc na zbieraniu sił :) Bo do Włoszczowej droga daleka. Jest za kwadrans piąta, zbliża się zachód Słońca, a z na bieżąco korygowanych obliczeń wychodzi mi że na zrobienie 75km mam trochę ponad 5 godzin. Dużo i mało zarazem. Nie ma sensu dłużej myśleć, trzeba się zbierać. Zjazd wysypaną żwirem drogą, więc nie za szybko, 30-35km/h, szkoda lakieru na ramie. Całkiem chłodno się zrobiło, nieco ponad 10 stopni już tylko. Jedna serpentyna, druga, jakiś stawek, zakręt, leśna droga, wreszcie asfalt. Pola, wiochy, linie WN. Taki krajobraz. Niby niezbyt ciekawy ale rozświetlony na pomarańczowo blaskiem zachodzącego Słońca wyglądał interesująco :) Pod krajową "jedynką", jakaś zapadła dziura (Gomunice) i wbijam na DK 91. Coraz ciemniej, włączam oświetlenie. Jakieś 10km prostej jak strzała drogi i z powrotem w Radomsku. W centrum miła pogawędka z panem koło 50ki, też jeździ na rowerze. Zegar na kościele wybija szóstą a ja zbieram się w dalszą drogę. Kolejne parę km krajówką i w lewo w wojewódzką, po śladzie, na Gidle. Już całkiem ciemno a okolice odludne, ruch niewielki, dookoła las i księżyc nad głową. Czyli tak jak lubię :) Wreszcie Gidle. Od dawna chłodnawo, ubieram więc długie spodnie, czapkę i rękawiczki. Ruszam dalej, czas goni. Wypatruję skrętu w 785 na Włoszczową ale ciągle nic. Może jakimś cudem przegapiłem ?! Pytam miejscowego rowerzystę ale niewiele rozumiem co mówi ;) Nie że pijany tylko taka gwara jakaś. Nieważne, w końcu jest skrzyżowanie. Czas czasem ale muszę końcu coś zjeść, więc mały popas na przystanku. Generalnie od tej pory kilometry (a zostało ich ze 30 jeszcze) będą dłużyły się strasznie. Jeszcze większe odludzie, ruch zerowy, ciemnych lasów z dobiegającymi dziwnymi odgłosami jeszcze więcej. Przynajmniej tyle dobrze :) Na minus natomiast dziury kratery na drodze, niejeden zaliczyłem >.< Z większych mieścin Żytno, Maluszyn, Kurzelów. Między tymi ostatnimi dwoma prosta przez las, która wydała się nie mieć końca (a teraz patrzę że to tylko 5km). Fajny most na Pilicy. Ogólnie fajna taka nocna jazda, ale jednak ostatnie 20km to już miałem dość tego zapie*dalania na pociąg. Gdy zostało mi 5km do celu i godzina czasu, wreszcie trochę odpuściłem i zwolniłem, teraz to już na piechotę bym zdążył. Wreszcie jakieś większe skupisko świateł w oddali. Tablica z herbem miasta. Znak "Włoszczowa". Wiadukt nad torami. Pierwsza w prawo, ul. Śląska, nie sposób nie trafić. Słynna stacja kolejowa "Włoszczowa Północ". Zdążyłem z 35min. zapasem. Niezbyt urodziwy budynek, tablica z nazwą stacji gdzieś z boku, pod dachem... Jeden peron, jeden tor, jakaś wiata jak z przystanku tramwajowego. Kasy zamknięte o tej porze, to już wiedziałem wcześniej. Żywej duszy poza mną :D I tu stają wszystkie ekspresy i pośpiechy :D Ale dzisiaj się sprzydała ta stacja, nie narzekam ;) Nadjeżdża pociąg, ładuję się do środka, gdzie do mojej dyspozycji jest cały wagon rowerowy z ~20 wieszakami :D Do Krakowa w godzinkę, a jest tu jakieś 100km, czyli nieźle nawet. Jeszcze tylko 10km z dworca, po drodze po piwerko i w domu 20min przed północą.

Udana wycieczka, pierwszy całodniowy trip w sezonie :) I to już na początku marca! Ciekawe okolice - Jura, Radomsko, kopalnia, Góra, leśne zadupia przed Włoszczową. Szkoda tylko że za późno wyjechałem, trzeba było z godzinkę wcześniej. A tak to ciągle gdzieś się spieszyłem. Niby odpoczynków trochę było ale żaden nie dłuższy chyba niż 20 min.

Zaliczone szczyty:
Góra Kamieńska 386

Rzut oka za plecy: światła wielkiego miasta
Rzut oka za plecy: światła wielkiego miasta © Pidzej
W Skale
W Skale © Pidzej
Wstaje nowy dzień :)
Wstaje nowy dzień :) © Pidzej
Typowy krajobraz dzisiejszej wycieczki
Typowy krajobraz dzisiejszej wycieczki © Pidzej
W Wolbromiu
W Wolbromiu © Pidzej
Zamek w Smoleniu
Zamek w Smoleniu © Pidzej
Przyjemna droga
Przyjemna droga © Pidzej
Jedyny widziany dziś większy kawałek śniegu
Jedyny widziany dziś większy kawałek śniegu © Pidzej
W nieco zamglonej Pilicy
W nieco zamglonej Pilicy © Pidzej
Piękna dróżka ale niestety nią nie jechałem ;) To tylko mała pauza w lasku koło drogi
Piękna dróżka ale niestety nią nie jechałem ;) To tylko mała pauza w lasku koło drogi © Pidzej
Charakterystyczny, pordzewiały wiadukt nad linią kolejową
Charakterystyczny, pordzewiały wiadukt nad linią kolejową © Pidzej
Nie ma to jak świeże błotko :)
Nie ma to jak świeże błotko :) © Pidzej
Taka sprawa :(
Taka sprawa :( © Pidzej
W Lelowie
W Lelowie © Pidzej
W Przyrowie
W Przyrowie © Pidzej
Stacyjka benzynowa w Św. Annie
Stacyjka benzynowa w Św. Annie © Pidzej
Kolejna przerwa w lasku
Kolejna przerwa w lasku © Pidzej
OSP Gidle
OSP Gidle © Pidzej
W Gidlach
W Gidlach © Pidzej
Gdzieś po drodze
Gdzieś po drodze © Pidzej
Jest i Radomsko. Jedyne odwiedzone dziś duże miasto (50 tys. mieszk.)
Jest i Radomsko. Jedyne odwiedzone dziś duże miasto (50 tys. mieszk.) © Pidzej
W Radomsku
W Radomsku © Pidzej
Takie tam. Wyjazd z Radomska. To tu zaczęło wiać w plecy
Takie tam. Wyjazd z Radomska. To tu zaczęło wiać w plecy © Pidzej
Pierwsze widoki na elektrownię
Pierwsze widoki na elektrownię © Pidzej
Koło krajowej 1
Koło krajowej 1 © Pidzej
Dużo leśnych odcików w pobliżu kopalni
Dużo leśnych odcików w pobliżu kopalni © Pidzej
I dużo ścieżek rowerowych :/ Akurat ta na zdjęciu nie taka zła jeszcze
I dużo ścieżek rowerowych :/ Akurat ta na zdjęciu nie taka zła jeszcze © Pidzej
Ale tego to już nie ogarniesz. W cywilizowanych krajach na rondach rowerem jeździ się po jezdni
Ale tego to już nie ogarniesz. W cywilizowanych krajach na rondach rowerem jeździ się po jezdni © Pidzej
Oto i jest. Największa dziura w Polsce!
Oto i jest. Największa dziura w Polsce! © Pidzej
Nie tylko ja zajmowałem się strzelaniem selfiaczków ;)
Nie tylko ja zajmowałem się strzelaniem selfiaczków ;) © Pidzej
Odnoszę wrażenie że te skarpetki zepsuły całkiem fajne zdjęcie. A może mi się tylko wydaje?
Odnoszę wrażenie że te skarpetki zepsuły całkiem fajne zdjęcie. A może mi się tylko wydaje? © Pidzej
Jakaś duża, fajna maszyna
Jakaś duża, fajna maszyna © Pidzej
I mniejsza, też fajna
I mniejsza, też fajna © Pidzej
Po iluś próbach udało się w miarę wykadrować selfiaczka
Po iluś próbach udało się w miarę wykadrować selfiaczka © Pidzej
Taka ścieżka jest OK. Tyle że niepotrzebna bo droga obok mało ruchliwa
Taka ścieżka jest OK. Tyle że niepotrzebna bo droga obok mało ruchliwa © Pidzej
Góra Kamieńsk. Wydaje się niewysoka. Bo i taka jest
Góra Kamieńsk. Wydaje się niewysoka. Bo i taka jest © Pidzej
Podjazd na Górę Kamieńsk
Podjazd na Górę Kamieńsk © Pidzej
Widoki za plecami były pretekstem do chwili odpoczynku
Widoki za plecami były pretekstem do chwili odpoczynku © Pidzej
Kawałek wyżej
Kawałek wyżej © Pidzej
Niby punkt widokowy a widoki niespecjalne. Jakiś stawek tylko
Niby punkt widokowy a widoki niespecjalne. Jakiś stawek tylko © Pidzej
Jakieś info o okolicznej przyrodzie
Jakieś info o okolicznej przyrodzie © Pidzej
Niby nie wolno
Niby nie wolno © Pidzej
Ale zaryzykowałem ;) Wg. map gdzieś tu wypada najwyższy punkt Góry Kamieńsk
Ale zaryzykowałem ;) Wg. map gdzieś tu wypada najwyższy punkt Góry Kamieńsk © Pidzej
Sypkie podłoże utrudniało nieco jazdę
Sypkie podłoże utrudniało nieco jazdę © Pidzej
Punkt widokowy
Punkt widokowy "Pod Krzyżem" © Pidzej
Ale widoki tylko na krzyż ;)
Ale widoki tylko na krzyż ;) © Pidzej
A to już na dole. Jakieś zapasy sianka
A to już na dole. Jakieś zapasy sianka © Pidzej
I ścierniska
I ścierniska © Pidzej
Jakaś forteca ;)
Jakaś forteca ;) © Pidzej
Z powrotem w Radomsku
Z powrotem w Radomsku © Pidzej
I w Gidlach
I w Gidlach © Pidzej
Wreszcie skręt na Włoszczową
Wreszcie skręt na Włoszczową © Pidzej
Zbieranie sił na przystanku
Zbieranie sił na przystanku © Pidzej
Klimatyczny leśny odcinek
Klimatyczny leśny odcinek © Pidzej
W Żytnie
W Żytnie © Pidzej
W Kurzelowie
W Kurzelowie © Pidzej
Wreszcie Włoszczowa
Wreszcie Włoszczowa © Pidzej
Na słynnej stacji
Na słynnej stacji © Pidzej
Peron słynnej stacji
Peron słynnej stacji © Pidzej
W wagonie rowerowym frekfencja nie za wysoka ;)
W wagonie rowerowym frekfencja nie za wysoka ;) © Pidzej
TLK Hańcza
TLK Hańcza © Pidzej
Dobiega końca kolejna super wycieczka
Dobiega końca kolejna super wycieczka © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 457
4.30 - 23.40
2,2l
5 bułek z pasztetem, 5 bananów, 3 czekolady, pierniki

Nowe gminy:

Śląskie:
Przyrów
Kłomnice

Łódzkie:
Lgota Wielka
Kleszczów

Świętokrzyskie:
Włoszczowa


Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 250-299, Terenowo