Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:1303.26 km (w terenie 145.80 km; 11.19%)
Czas w ruchu:78:19
Średnia prędkość:16.64 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:17840 m
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:65.16 km i 4h 07m
Więcej statystyk

Luboń Wielki & Stare Wierchy

d a n e w y j a z d u 175.50 km 27.00 km teren 10:34 h Pr.śr.:16.61 km/h Pr.max:55.50 km/h Temperatura:22.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2670 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 30 września 2016 | dodano: 03.10.2016



Po chwilowym ochłodzeniu przyszło coś w rodzaju babiego lata. Postanowiłem wykorzystać te na 99% ostatnie tak ciepłe dni w tym roku na kolejną górską wycieczkę. Stanęło na Luboniu Wielkim (który miał być celem poprzedniej wycieczki) + coś jeszcze na dokładkę (po głowie chodziły mi Stare Wierchy lub chociaż Maciejowa).

Wyjazd tuż po świcie, za piętnaście 7. Fajnie gdy można wyspać się a nie trzeba wyjeżdżać w środku nocy (choć oczywiście wyjazdy nocą też mają swój urok). Trochę obawiałem czy jechać w krótkich spodenkach ale poranek jak na ostatni dzień Września jest po prostu ciepły, kilkanaście stopni (min. spadło do 14). Na razie jadę standardowo - Wieliczka, Dobczyce (omijam obwodnicą), Wiśniowa. Choć oznaki jesieni są widoczne już od jakiegoś czasu to dopiero dziś urzekło piękno zieleni powoli mieszającej się z żółcią. No prawie tak pięknie jak delikatna jasna zieleń drzew na wiosnę :) Nie zatrzymuję się na jakieś dłuższe odpoczynki tylko jadę jednym ciągiem. Odkrywam też przyczynę wysokiej temperatury - wieje z południa, coś w rodzaju halnego. Aby trochę urozmaicić sobie drogę za Wiśniową skręcam na przeł. Jaworzyce. Już od dawna jest koło 20 stopni na podjeździe zdejmuję więc wreszcie kurtkę. Na przełęczy mała przerwa na ławeczkach i zjeżdżam w dół. Skręcam na Kasinkę Małą - tą drogą chyba jeszcze nie jechałem. Kawałek wojewódzką i w Mszanie wjeżdżam na krajówkę. Wyłania się cel mojej wycieczki - Luboń. Znowu wieje tak jakby w twarz. Nie chce mi się wyciągać mapy więc ciągle wypatruję zielonego szlaku. W końcu jest. Skręcam. Mała przerwa (ogarnięcie roweru, śniadanie, krem z filtrem, analiza mapy) i koło 10.30 startuję. Całkiem gorąco się zrobiło. Wychodzi mi że do szczytu jakieś 4,5km i 550m w pionie. Z picia mam litr wody, powinno wystarczyć. Początek zielonego szlaku to polna droga. Centralnie z przodu masyw Lubonia Wielkiego. Tylko coś mi tu nie pasuje. Jakaś niska ta góra mi się wydaje - można policzyć ile drzew w pionie dzieli mnie od szczytu. No i nie widać wieży telewizyjnej na wierzchołku. Ale zielony szlak to zielony szlak, jadę więc dalej. Po chwili droga wjeżdża w las, nachylenie wzrasta i jest trochę błota ale prawie wszystko do podjechania. Na jakiejś polanie nie wiem gdzie skręcić. Skręcam więc tam gdzie droga idzie bardziej do góry, wydaje mi się to logiczne. Ileś metrów dalej/wyżej okazuje się że jednak zgubiłem szlak. Nie chce mi się jednak zawracać. Wychodzę z założenia że jeśli droga pnie się do góry to prędzej czy później dobiję do niebieskiego szlaku idącego grzbietem. Kawałek dalej robi się tak stromo że zaczyna się pchanie. A jeszcze kawałek dalej droga kończy się :D I zaczyna się wspinaczka zboczem przez las. Na zdjęciu nie wygląda to jakoś extremalnie ale było naprawdę ciężko, miejscami nachylenie spokojnie mogło mieć 45'. Jakbym chciał nieść rower to pewnie nie raz bym się przewrócił. Stosowałem więc sprawdzoną technikę: wypchnięcie roweru w przód za pomocą rąk a potem krok do przodu. I tak na zmianę. Do tego przenoszenie roweru przez zwalone drzewa, to chyba kosztowało najwięcej sił. Cały czas obserwuję też wskazania altimetru jak wysoko jestem. Po jakimś czasie docieram do czegoś co przypomina drogę. Skręcam nią w prawo ale jest tak zatarasowana gałęziami zwalonego drzewa (widać na zdjęciu) że nie ma szans przebić się przez to. Więc dalej zboczem do góry, przez jeżyny i zwalone drzewa. Trochę martwi mnie coraz mniejsza ilość wody ale najwyżej w schronisku się coś kupi. W górze widać jakby koniec lasu, to dodaje otuchy, bo wydaje się że to już może być grzbiet i niebieski szlak. Albo Surówki (taka polana). Albo cokolwiek innego co pozwoli mi zorientować się gdzie jestem. No i docieram do jakiejś drogi. Jadę nią kawałek (tak chyba dało się wreszcie coś podjechać) i docieram do miejsca dziwnego. Bo wydaje się jakbym był na grzbiecie Lubonia ale nie ma tu nic: żadnego szlaku ani żadnej drogi która by szła wyżej. Wszystkie drogi (chyba 3) idą w dół! No nieźle się zdziwiłem O.o Odpocząłem chwilę, zrobiłem zdjęcia, bo widoczki fajne i w końcu ruszyłem jedną z nich. Trochę się martwiłem że nici z tego Lubonia ale zjechałem kawałek i zauważyłem ścieżkę która idzie do góry. Chyba nawet trochę dało się nią podjechać ale potem była zawalona 3 sporymi drzewami (na zdjęciu). Jakoś się przez nie przeprawiłem. Kawałek dalej między drzewami, prześwituje wieża na Luboniu O.o Ciekawe. Jeszcze kawałek dalej docieram do czerwonego szlaku. Jeszcze bardziej ciekawe. Czerwony łączy się z żółtym i jestem na szczycie. Jest koło wpół do pierwszej, więc 2 godziny zajęła mi ta wspinaczka. Na szczycie sporo turystów. Myślałem czy by nie dokupić picia w schronisku ale jeszcze trochę mi zostało. Odpocząłem z pół godzinki, porobiłem zdjęcia i ruszam w dół. Do Zakopianki zjadę niebieskim szlakiem. A ten jest na rower bardzo fajny, nie za trudny. Zresztą to też szlak narciarski więc nie może być za trudny. Większość to ubita leśna droga ale są też bardziej kamieniste odcinki, "wieczne kałuże" a nawet odrobina piachu. Sprowadzić musiałem 2 krótkie kawałki: jedną stromiznę pod szczytem a potem niżej - wielkie pochyłe na bok kamienie (próbowałem zjechać ale rower po prostu ześlizgiwał się i prawie wyrżnąłem). Zjeżdżam do Zakopianki i już wiem że po tej przeprawie mam ochotę na coś lżejszego. Stare Wierchy niebieskim z Obidowej wydają się OK. Ale żeby było jeszcze lżej to zamiast stromym asfaltem przez Ponice pojadę jak leci Zakopianką. Niby nie jest to zbyt przyjemna droga na rower ale dziś nie było źle. Bo do Chabówki raczej w dół (po drodze kupuję wreszcie zapas picia) no a potem podjazd dwupasmówką z asfaltowym poboczem. Jest jednak dość gorąco więc na Piątkowej dłuższa przerwa na przystanku. Potem dwupasmówka kończy się i na dalszej części podjazdu zaczyna się mega korek, ale na rowerze zbytnio on nie przeszkadza, bez problemu można jechać krawędzią asfaltu lub poboczem (w końcu rower górski mam). Na Obidowej wjeżdżam na niebieski szlak. A tym pod górę jedzie się tak samo fajnie i lekko, jak w dół. 200m przewyższenia na 5,4km to niewiele jak na górski szlak. Praktycznie całość do podjechania. Z wyjątkiem kilku "wiecznych kałuż" które lepiej obejść i jednego progu z kamieni. Na Starych Wierchach jestem po 16. Dłuższa przerwa, nigdzie mi się spieszy bo zjazd do Rabki to tylko formalność. Tak oglądam sobie mapy i dopiero teraz zauważam co tak właściwie odwaliłem z tym Luboniem. Zamiast jechać zielonym z Rabki Zaryte skręciłem wcześniej w inny zielony, z Raby Niżnej na przeł. Glisne :D A gdy go zgubiłem wspinałem się po wschodnim zboczu góry, chyba najstromszym, sądząc po układzie poziomic :D Niezłe jaja. Posiedziałem trochę, nacieszyłem się tą chwilą "bycia w górach" i ruszyłem w dół. Trochę chłodno się zrobiło. Czerwony szlak też super. Trochę trudniejszy - miejscami kamienie, korzenie i błoto - ale rozsądnego kalibru i w rozsądnych ilościach. Na Maciejowej przerwa pod schroniskiem. Chyba jakaś impreza trwa sądząc po wrzaskach i przekleństwach. Ludzie to wszędzie zrobią burdel, w górach też :/ Nie bardzo mi to pasowało więc po chwili zbieram się do zjazdu. Kawałek za Maciejową szlak przeradza się w łatwą polną drogę więc można lecieć naprawdę SZYBKO. Tak szybko że ledwo udało mi się wyhamować przed małym rowkiem w poprzek ;) W Rabce przejechałem się jeszcze po parku i nad rzeką, kupiłem picie na drogę powrotną. Posiedziałem pod zabytkowym kościołem (dopompowałem koła, założyłem lampki i ubrałem się) i jak zbierałem się do drogi to było już po 18, tuż przed zachodem Słońca. Droga powrotna bez przygód, Mszana, Kasina, Wiśniowa, Dobczyce. Za plecami ładny zachód Słońca (na zdjęciu), w Kasinie przerwa na ostatnią czekoladę. W Dziekanowicach załapuję na "hejnał" grany co godzinę z kościoła (przejeżdżam o 21). A i wieczorem było chłodniej niż o świcie: 13' vs 14'. Nieczęsto się tak zdarza. W domu po 22.

Udana wycieczka, nie żałuję nawet tego wypychu na Luboń. Taka mała nauczka że nawet na takiej pojedynczej, samotnej górze można się zgubić. No i fajnie się tak czasem przejść po górach a nie tylko jeździć ;) Jak tak patrzę na mapkę to ta wspinaczka to było jakieś 300m przewyższenia na 1,5km! Nieźle ;) No i jeszcze jedną rzecz zauważyłem: choć mapy Compassu bardzo dokładne (chyba najlepsze mapy Polskich gór) to na mapie B. Wyspowego nie ma ANI JEDNEJ drogi/ścieżki którą mijałem wspinając się do góry tym wschodnim stokiem! Tylko zieleń lasu i gęsto upakowane poziomice.

Zaliczone szczyty:
Przeł. Jaworzyce 576
Luboń Wielki 1022
Luboń Mały 869
Piątkowa 715
Obidowa 865
Kulakowy Wierch 840
Obiadowa ?
Jaworzyna 943
Przeł. Pośrednie 918
Jaworzyna Ponicka 995
Bardo 948
Wierchowa 940
Maciejowa 815
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502

Widoczek z Raciborska. No fatalnie że ten dom tu wybudowali :/
Widoczek z Raciborska. No fatalnie że ten dom tu wybudowali :/ © Pidzej
Nad Krzyworzeką. Już tak trochę jesiennie
Nad Krzyworzeką. Już tak trochę jesiennie © Pidzej
Jesiennie
Jesiennie © Pidzej
Na przeł. Jaworzyce
Na przeł. Jaworzyce © Pidzej
Drogą w prawo chyba jeszcze nie jechałem
Drogą w prawo chyba jeszcze nie jechałem © Pidzej
Wydawało mi się że to Luboń Wielki ale to raczej Szczebel
Wydawało mi się że to Luboń Wielki ale to raczej Szczebel © Pidzej
Zielony szlak - jak się potem okazało - nie ten zielony!
Zielony szlak - jak się potem okazało - nie ten zielony! © Pidzej
Odpoczynek przed uphillem na Luboń Wielki
Odpoczynek przed uphillem na Luboń Wielki © Pidzej
Zielony szlak. Na wprost główny cel na dziś
Zielony szlak. Na wprost główny cel na dziś © Pidzej
Jesienny lasek
Jesienny lasek © Pidzej
A tu już zgubiłem szlak ale jeszcze da się jechać
A tu już zgubiłem szlak ale jeszcze da się jechać © Pidzej
Tutaj już wypych
Tutaj już wypych © Pidzej
Widoczki po drodze: Mogielica
Widoczki po drodze: Mogielica © Pidzej
Ostatnie metry drogi
Ostatnie metry drogi © Pidzej
Wspinaczki zboczem. Nie wygląda stromo ale rower zsuwał się w dół ;)
Wspinaczka zboczem. Nie wygląda stromo ale rower zsuwał się w dół ;) © Pidzej
Jest jakaś niby droga ale przeszkoda była za duża
Jest jakaś niby droga ale przeszkoda była za duża © Pidzej
Ileś metrów zboczem wyżej trafiłem na taką drogę
Ileś metrów zboczem wyżej trafiłem na taką drogę © Pidzej
I to
I to "dziwne miejsce" o którym wspominałem © Pidzej
Widoczki z
Widoczki z "dziwnego miejsca": to chyba Gorce © Pidzej
Ze 3 drzewa do pokonania
Ze 3 drzewa do pokonania © Pidzej
Czerwony szlak O.o Coś tu nie gra O.o
Czerwony szlak O.o Coś tu nie gra O.o © Pidzej
Widok prześwitującej przez drzewa wieży BARDZO mnie ucieszył :)
Widok prześwitującej przez drzewa wieży BARDZO mnie ucieszył :) © Pidzej
Schronisko na Luboniu Wielkim
Schronisko na Luboniu Wielkim © Pidzej
Schronisko na Luboniu Wielkim
Schronisko na Luboniu Wielkim © Pidzej
Luboń Wielki zdobyty!
Luboń Wielki zdobyty! © Pidzej
Luboń Wielki zdobyty!
Luboń Wielki zdobyty! © Pidzej
Widoczki na północ: Szczebel & Lubogoszcz
Widoczki na północ: Szczebel & Lubogoszcz © Pidzej
Schronisko na Luboniu. Jedyne w swoim rodzaju
Schronisko na Luboniu. Jedyne w swoim rodzaju © Pidzej
RTON Luboń Wielki
RTON Luboń Wielki © Pidzej
Schronisko na Luboniu. Jedyne w swoim rodzaju
Schronisko na Luboniu. Jedyne w swoim rodzaju © Pidzej
Bardzo fajny niebieski szlak
Bardzo fajny niebieski szlak © Pidzej

"Wieczne kałuże" © Pidzej
Krzyż w miejscu katastrofy śmigłowca 1985r
Krzyż w miejscu katastrofy śmigłowca 1985r © Pidzej
Polana Surówki
Polana Surówki © Pidzej
Niebieski szlak. Odcinek łatwiejszy
Niebieski szlak. Odcinek łatwiejszy © Pidzej
Niebieski szlak. Odcinek trudniejszy ale dało się jechać
Niebieski szlak. Odcinek trudniejszy ale dało się jechać © Pidzej
Tu też dało się jechać, ale kawałek dalej prawie wyglebiłem ;)
Tu też dało się jechać, ale kawałek dalej prawie wyglebiłem ;) © Pidzej
Było nawet trochę piachu
Było nawet trochę piachu © Pidzej
Skansen lokomotyw w Chabówce
Skansen lokomotyw w Chabówce © Pidzej
Babia
Babia © Pidzej
I widoczek na Luboń, przed chwilą na nim byłem a wspinałem się po jego prawym zboczu :)
I widoczek na Luboń, przed chwilą na nim byłem a wspinałem się po jego prawym zboczu :) © Pidzej
Zabytkowy kościółek na Piątkowej
Zabytkowy kościółek na Piątkowej © Pidzej
Odpoczynek na przystanku
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Tatry
Tatry © Pidzej
Obidowa. Babia, Zakopianka i Statoil
Obidowa. Babia, Zakopianka i Statoil © Pidzej
Na niebieskim szlaku
Na niebieskim szlaku © Pidzej
Bardzo przyjemny szlak
Bardzo przyjemny szlak © Pidzej
Widoczki z niebieskiego szlaku. Tamtym grzbietem biegnie czarny szlak, wciąż nieprzejechany
Widoczki z niebieskiego szlaku. Tamtym grzbietem biegnie czarny szlak, wciąż nieprzejechany © Pidzej
Pauza tuż przed Starymi Wierchami. Nie śpieszy mi się nigdzie
Pauza tuż przed Starymi Wierchami. Nie śpieszy mi się nigdzie © Pidzej
Stare Wierchy
Stare Wierchy © Pidzej
Czerwony szlak. Łatwy fragment
Czerwony szlak. Łatwy fragment © Pidzej
Kapliczka po drodze
Kapliczka po drodze © Pidzej
Odrobina błota to fajne urozmaicenie
Odrobina błota to fajne urozmaicenie © Pidzej
Pod schroniskiem na Maciejowej
Pod schroniskiem na Maciejowej © Pidzej
Luboń Wielki raz jeszcze. Tutaj to jego prawe zbocze wygląda jeszcze stromiej ;)
Luboń Wielki raz jeszcze. Tutaj to jego prawe zbocze wygląda jeszcze stromiej ;) © Pidzej
Zjazd do Rabki. Leciało się tak pięknie że zrobiłem tylko 1 fotkę :)
Zjazd do Rabki. Leciało się tak pięknie że zrobiłem tylko 1 fotkę :) © Pidzej
Ciekawe drzewko
Ciekawe drzewko © Pidzej
Oldshoolowa mapka
Oldshoolowa mapka © Pidzej
Odpoczynek pod kościołem
Odpoczynek pod kościołem © Pidzej
Powroty krajówkami też mają swój urok
Powroty krajówkami też mają swój urok © Pidzej
Przerwa na czekoladę w Kasinie
Przerwa na czekoladę w Kasinie © Pidzej
No i Dobczyce
No i Dobczyce © Pidzej

NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 25%
WYSOK MAX: 986
6.45 - 22.10
3,83l
5 bananów, 3 kanapki z pasztetem, 2 czekolady

Serwis: pompowanie opon


Kategoria ^ UP 2500-2999m, > km 150-199, Serwis, Terenowo

Krzesło którego nie było

d a n e w y j a z d u 43.84 km 0.00 km teren 02:19 h Pr.śr.:18.92 km/h Pr.max:51.50 km/h Temperatura:17.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:646 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Środa, 28 września 2016 | dodano: 04.10.2016



Kolejna wycieczka w bliskie ale nieznane mi miejsce: Krzesło Kantora, taki pomnik jakby. Przed Dziekanowicami skręcam na Rudnik a do Huciska chcę sprawdzić pewien żółty szlak. Całkiem fajny leśny szlak, choć trochę błota i prowadzenia było (odcinki 20%). Szkoda że ten lasek taki krótki, nieco ponad kilometr. Jest strzałka do tego krzesła ale jakoś go nie znalazłem O.o Pewnie dlatego że było z góry. Nie chciało mi się już zawracać. Może jeszcze kiedyś tu przyjadę. A może nie bo trzeba użerać się z ujadającymi kundlami luzem. Miałem wracać inną drogą ale jakoś skręciło mi się na Chorągwicę. Do Wieliczki zjechałem trochę inaczej, boczną drogą przez Lednicę. Choć tytułowego krzesła nie znalazłem to i tak udana wycieczka, Pogórze Wielickie zawsze fajne :)


Wjeżdżam na żółty szlak


Żółty szlak


Żółty szlak


Strzałka jest ale krzesła nie znalazłem


Droga przez Hucisko


Kapliczka, nie pamiętam już gdzie


RTCN Kraków Chorągwica


Widoczek na południe. Na środku Jez. Dobczyckie

NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 21%
WYSOK MAX: 425
15.25 - 18.40
0,66l
2 wafelki

Serwis: serwis amortyzatora, regulacja hamulców, smarowanie łańcucha, kontrola połączeń śrubowych, pompowanie opon


Kategoria > km 010-049, Działka, Serwis, Terenowo

Miasto

d a n e w y j a z d u 26.23 km 0.00 km teren 01:22 h Pr.śr.:19.19 km/h Pr.max:33.50 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:115 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Wtorek, 27 września 2016 | dodano: 04.10.2016



NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 219
17.50 - 19.20
0,15l


Kategoria > km 010-049

Las Bronaczowa i zielony rowerowy

d a n e w y j a z d u 63.53 km 0.00 km teren 03:28 h Pr.śr.:18.33 km/h Pr.max:49.50 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:854 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Poniedziałek, 26 września 2016 | dodano: 04.10.2016



Dziś taka wycieczka po bliższych ale wciąż niezwiedzonych okolicach. Bo tytułowy las wiele razy mijałem bokiem jadąc/wracając z gór a nigdy w nim nie byłem. Tak samo ze szlakami - zjeździłem wiele szlaków w górach ale tych koło Krakowa nie znam w ogóle. W Skawinie skręcam na Radziszów i koło stacji kolejowej wjeżdżam na zielony szlak rowerowy. Na tabliczce (zdjęcie) opisany jest on jako "trudny" :D Hehe jak to jest trudny szlak to dla niektórych szlaków (też rowerowych) w Beskidach chyba brakło by skali ;) Ale zdaję sobie sprawę że dla początkujących rowerzystów może on stanowić jakieś wyzwanie. Na początku wiedzie on asfaltowymi alejkami i metalowymi/drewnianymi kładeczkami. Potem przez Las Bronaczowa wiedzie on fajną leśną drogą. 2 razy wjeżdża się tu dość wysoko, na ~350m n.p.m. Nachylenia rzadko przekraczają 10% więc jest raczej lekko. Jest też wiata w której można odpocząć. Ale cała ta przyjemność ma tylko 4km długości, bo tyle mierzy ten las wzdłuż. Jakąś szutrówką docieram do Mogilan. Przerwa na rynku, przejeżdżam nad Zakopianką do Świątnik Górnych. Gdy robię fotkę zawsze ciekawiącej mnie tamtejszej Spółdzielni Pracy zagaduje mnie stróż. Dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy, np. że powstała ona w 1966 (równo 50 lat temu) i że wciąż pracuje tam 30 osób, robiąc m.in. kłódki. Zbliża się zachód Słońca a do przejechania został mi jeszcze kawałek tym zielonym rowerowym. W Łyczance wg. mapy miała być jakaś aleja lipowo-dębowa ale ja jej nie zauważyłem. Może dlatego że w dół było ;) No a potem szlak wiedzie jakimiś leśnymi/polnymi/wąskimi asfaltowymi dróżkami. W sumie ze szczegółów to już niewiele pamiętam, poza tym było coraz ciemniej, zimniej i po górkach. W Grabówkach, gdy jest już całkiem ciemno wjeżdżam na ostatni odcinek szlaku - "Las i Stawy na Grabówkach". Betonowe płyty, potem ścieżką przez las i brzegiem stawu. Bocialarka na 500lm daje radę ale i tak trochę prowadzę aby nie wpaść do wody ;) Dojeżdżam do jakiegoś asfaltu. Końcówka to prowadzenie błotnistą ścieżką przez las i jakąś łąkę do osiedla w Wieliczce. Udana wycieczka, tak blisko domu a jednak dużo nowych miejsc zwiedziłem.

W Skawinie
W Skawinie © Pidzej
W Skawinie
W Skawinie © Pidzej
Skawinka
Skawinka © Pidzej
Szlak oznakowany był dobrze
Szlak oznakowany był dobrze © Pidzej
Początek szlaku
Początek szlaku © Pidzej
Nie trzeba było prowadzić
Nie trzeba było prowadzić © Pidzej
Jakaś rzeczka
Jakaś rzeczka © Pidzej
Las Bronaczowa
Las Bronaczowa © Pidzej
Las Bronaczowa
Las Bronaczowa © Pidzej
Wiata w lesie
Wiata w lesie © Pidzej
Las Bronaczowa
Las Bronaczowa © Pidzej
Kościół w Mogilanach
Kościół w Mogilanach © Pidzej
Zakopianka, w stronę Zakopanego
Zakopianka, w stronę Zakopanego © Pidzej
I w stronę Krakowa
I w stronę Krakowa © Pidzej
Spóldzielnia pracy w Świątnikach Górnych
Spóldzielnia pracy w Świątnikach Górnych © Pidzej
Widoczek na południe
Widoczek na południe © Pidzej
Zielony szlak rowerowy
Zielony szlak rowerowy © Pidzej
Kapliczka po drodze
Kapliczka po drodze © Pidzej
Ciekawy chodnik
Ciekawy chodnik © Pidzej
Ja bym nie chciał mieszkać pod linią 400kV O.o
Ja bym nie chciał mieszkać pod linią 400kV O.o © Pidzej
Końcówka szlaku, po lewej maszt w Sierczy
Końcówka szlaku, po lewej maszt w Sierczy © Pidzej
Końcówka szlaku, po lewej maszt w Sierczy
Końcówka szlaku, po lewej maszt w Sierczy © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Staw w Grabówkach
Staw w Grabówkach © Pidzej

NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 15%
WYSOK MAX: 383
15.10 - 19.50
0,33l
czekolada, batonik


Kategoria > km 050-099, Terenowo

Trzy przełęcze

d a n e w y j a z d u 96.95 km 0.40 km teren 04:39 h Pr.śr.:20.85 km/h Pr.max:53.50 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1225 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Niedziela, 25 września 2016 | dodano: 04.10.2016



Kolejny niezbyt ciepły dzień, kolejna niezbyt długa asfaltowa wycieczka. Znowu w te same strony ale te okolice nigdy mi się nie znudzą. Dzisiaj dołożyłem trzecią przełęcz - Jaworzyce. Niestety ławeczki były tam zajęte więc sobie nie posiedziałem. Zjechałem nieznaną mi jeszcze drogą przez Węglówkę - bardzo fajny zjazd. Pogoda taka jak przedwczoraj - na początku niemal 20, a na końcu tylko nieco ponad 10. W Węglówce (koło tych pni) pogadałem z jakimś miejscowym. Okazuje się że pracuje w kościele na Bieżanowie. Potem zajechałem jeszcze pod pomnik no i wróciłem standardową drogą. Zachód Słońca przed Dobczycami. Udana wycieczka.

Zaliczone szczyty:
Przeł. Jaworzyce 576
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502

RTCN Kraków Chorągwica
RTCN Kraków Chorągwica © Pidzej
Widoczek z Raciborska
Widoczek z Raciborska © Pidzej
Tartak w Wiśniowej, u stóp Ciecienia
Tartak w Wiśniowej, u stóp Ciecienia © Pidzej
Końcówka podjazdu na przeł. Jaworzyce
Końcówka podjazdu na przeł. Jaworzyce © Pidzej
Widoczek z podjazdu na przeł. Jaworzyce
Widoczek z podjazdu na przeł. Jaworzyce © Pidzej
Na przeł. Jaworzyce. Ławeczki zajęte
Na przeł. Jaworzyce. Ławeczki zajęte © Pidzej
Zjazd z przełęczy
Zjazd z przełęczy © Pidzej
Odpoczynek na pniach
Odpoczynek na pniach © Pidzej
I pod pomnikiem
I pod pomnikiem © Pidzej
Testy energetyka z Lewiatana :D Trochę droższy niż ten z Biedry/Tesco. Smakuje i działa tak samo :)
Testy energetyka z Lewiatana :D Trochę droższy niż ten z Biedry/Tesco. Smakuje i działa tak samo :) © Pidzej
Na przeł. Wielkie Drogi
Na przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Na przeł. Wierzbanowskiej
Na przeł. Wierzbanowskiej © Pidzej
Ubiór już taki raczej jesienny
Ubiór już taki raczej jesienny © Pidzej
Pługi czekają na zimię
Pługi czekają na zimię © Pidzej
DW964 i Krzyworzeka
DW964 i Krzyworzeka © Pidzej

NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 578
14.05 - 20.05
1,2l
czekolada, banan


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 050-099, Terenowo

Pomnik w Kasinie

d a n e w y j a z d u 96.17 km 0.40 km teren 04:41 h Pr.śr.:20.53 km/h Pr.max:53.00 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1251 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 23 września 2016 | dodano: 04.10.2016



Trochę za zimno na jakiś wypad w góry więc zaplanowałem sobie na dziś taką nie za długą, asfaltową wycieczkę. Cel to pewien pomnik w Kasinie. Wypatrzyłem go niedawno na mapie B. Wyspowego. Przejeżdżałem obok niego dziesiątki razy ale nigdy go nie widziałem. Chciałem go odnaleźć podczas ostatniego powrotu z gór ale było już za ciemno. Tym razem wgrałem sobie ślad do GPSa. Trasa taka trochę nietypowa bo powrót miał być po śladzie.

Wyjazd o 14. Niby jakoś zimno nie było, kilkanaście stopni, w porywach prawie 20. Ale pojechałem w długich spodniach i kurtce. A jakby co wziąłem też bluzę, czapkę i rękawiczki (jak się potem okazało, przydały się). Aby nie robić po raz setny takich samych zdjęć dziś dla odmiany kilka innych kadrów. Droga fajna ale jechałem nią już (i pisałem o niej) tyle razy że nie wiem co o niej więcej powiedzieć. W każdym razie już wiem dlaczego ostatnio nie odnalazłem tego pomnika. Okazało się do że trzeba skręcić w drogę obok. Jakieś 200m przez pole i koło 17tej jestem na miejscu. Od szosy wojewódzkiej jest oddzielony skrawkiem lasu, to wyjaśnia dlaczego nigdy go nie widziałem. Sam pomnik nie jest jakiś okazały ale ciekawy. Kamienny cokół z niewielką, powycinaną we wzorki wieżą czołgu. Zwieńczony Chrystusem w cierniowej koronie i krzyżem. Do tego dwie tablice. Pooglądałem, posiedziałem w jakiejś wiacie obok, zjadłem pierniczki i ruszyłem w drogę powrotną. Przed przeł. Wielkie Drogi odbiłem jeszcze kawałek w boczną drogę. Zawsze tu stawaliśmy autem na odpoczynek w drodze na wakacje do Rabki. Zawsze była tu też sterta gnojówki ale dzisiaj nie było ;) No a potem w dół do Dobczyc. Całkiem chłodno się zrobiło, niewiele ponad 10 stopni. Podjechałem jeszcze na wzgórze zamkowe zobaczyć zachód Słońca nad jeziorem Dobczyckim. Jak zawsze było magicznie :) A wracając pojechałem dla odmiany przez Chorągwicę zrobić fotkę rozświetlonego Krakowa. Udana wycieczka.

Zaliczone szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502 x2
Przeł. Wielkie Drogi 562 x2

RTCN Kraków Chorągwica
RTCN Kraków Chorągwica © Pidzej
Kościół i serpentyny w Dziekanowicach
Kościół i serpentyny w Dziekanowicach © Pidzej
Raba w Dobczycach
Raba w Dobczycach © Pidzej
Pasmo Ciecienia z Grodziskiem w roli głównej
Pasmo Ciecienia z Grodziskiem w roli głównej © Pidzej
Pasmo Ciecienia z Ciecieniem w roli głównej
Pasmo Ciecienia z Ciecieniem w roli głównej © Pidzej
Góry to kolejno: Szklarnia, Dzielec i Śnieżnica. Na wszystkich byłem na rowerze :)
Góry to kolejno: Szklarnia, Dzielec i Śnieżnica. Na wszystkich byłem na rowerze :) © Pidzej
Zjazd do Kasiny, po prawej Lubogoszcz. Jeszcze na nim nie byłem ale chcę być :)
Zjazd do Kasiny, po prawej Lubogoszcz. Jeszcze na nim nie byłem ale chcę być :) © Pidzej
Droga która prowadzi do pomnika
Droga która prowadzi do pomnika © Pidzej
Pomnik w Kasinie
Pomnik w Kasinie © Pidzej
Pełna nazwa: Pomnik pamięci żołnierzy 24 pułku ułanów z wieżą czołgu Vickers E
Pełna nazwa: Pomnik pamięci żołnierzy 24 pułku ułanów z wieżą czołgu Vickers E © Pidzej
Tablica koło pomnika
Tablica koło pomnika © Pidzej
Pomnik
Pomnik © Pidzej
Pomnik
Pomnik © Pidzej
Takie tam. Pierniczki & błotko ;)
Takie tam. Pierniczki & błotko ;) © Pidzej
Odpoczynek tam gdzie za dawnych czasów :)
Odpoczynek tam gdzie za dawnych czasów :) © Pidzej
Zachód Słońca na wzgórzu zamkowym
Zachód Słońca na wzgórzu zamkowym © Pidzej
Jezioro Dobczyckie
Jezioro Dobczyckie © Pidzej
Lipa na wzgórzu
Lipa na wzgórzu © Pidzej
I zamek
I zamek © Pidzej
Linia WN w Sierakowie
Linia WN w Sierakowie © Pidzej
I widoczek na Kraków
I widoczek na Kraków © Pidzej
Światła wielkiego miasta
Światła wielkiego miasta © Pidzej

NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 15%
WYSOK MAX: 568
14.05 - 20.10
1,4l
pierniczki, banan


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 050-099, Terenowo

Działka + miasto

d a n e w y j a z d u 40.15 km 0.00 km teren 02:17 h Pr.śr.:17.58 km/h Pr.max:31.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:185 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Czwartek, 22 września 2016 | dodano: 04.10.2016



NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 226
15.30 - 18.45
0,2l
wafelek

Serwis: pompowanie opon


Kategoria > km 010-049, Działka, Serwis

Miasto

d a n e w y j a z d u 34.97 km 0.00 km teren 01:52 h Pr.śr.:18.73 km/h Pr.max:34.50 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:144 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Środa, 21 września 2016 | dodano: 04.10.2016



NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 240
16.00 - 18.05
0,1l


Kategoria > km 010-049

Działka

d a n e w y j a z d u 3.34 km 0.00 km teren 00:12 h Pr.śr.:16.70 km/h Pr.max:26.50 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: 14 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 16 września 2016 | dodano: 18.09.2016

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 3%
WYSOK MAX: 225
17.25 - 18.05
wafelek


Kategoria > km 000-009, Działka

Trochę niższe górki

d a n e w y j a z d u 164.00 km 34.00 km teren 10:51 h Pr.śr.:15.12 km/h Pr.max:57.50 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2820 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Czwartek, 15 września 2016 | dodano: 18.09.2016



No to już niemal na pewno ostatni powiew lata w tym sezonie, od weekendu znaczne pogorszenie pogody. Postanowiłem go więc wykorzystać na kolejną górską wycieczkę, choć raczej jakąś lżejszą. W zasadzie to miałem jechać na Luboń Wielki (już byłem, ale dawno, w 2012). Ale im dłużej przeglądałem mapy, tym bardziej kusiły mnie nowe, niezdobyte szczyty. Ostatecznie zaplanowałem trasę jakimiś niepozornymi (na mapie) grzbietami z Kasiny do Mszany, z Mszany do Rabki + kilka gór w okolicy Rabki. Była to też taka wycieczka sentymentalna, bo wśród nich była Szumiąca i Maciejowa. Jako dziecko wiele razy chodziłem po tych górach na wakacjach. Aparat zepsuty ale wygrzebałem z szuflady 12 letniego Olympusa CAMEDIA C-310 ZOOM (3,2 Mpix :D). No i jak na taki stary aparat to robi całkiem fajne zdjęcia. Żeby nie powiedzieć że lepsze (podoba mi się zwłaszcza zielony kolor - jest bardzo zielony). Tylko coś szwankuje kontrolka baterii i nie za wiele zdjęć można wykonać na jednym komplecie aku.

Wyjazd koło świtu, czyli dopiero po 6. Jest już tak jasno że nawet nie muszę włączać lampek. W Wieliczce mała przerwa i jadę na Dobczyce. Z Raciborska widok piękny ale i trochę niepokojący. Bo wygląda na to że dolina Raby tonie we mgłach, a za chwilę trzeba będzie do niej zjechać. Nie było jednak tak źle, mgły były tylko przez kawałek. Ale zimno oczywiście było - 9'C. Mam niby cienką kurtkę, czapkę pod kask i rękawiczki, ale spodenki krótkie - no to nie był dobry pomysł ;) Dobczyce omijam mostem na obwodnicy. Śniadanie w Wiśniowej, tu ociepla się nieco. Jest tu tablica z przebiegiem Głównego Szlaku Beskidzkiego. Tabliczki z nazwą tego szlaku widziałem wiele razy na różnych szczytach ale mapę pierwszy raz. Nic dziwnego bo wyznaczony został niedawno, w 2014. Przeł. Wierzbanowska, przeł. Wielkie Drogi (obowiązkowe fotki), w Kasinie kawałek krajówką w lewo. Tu odbijam w boczną drogę i robię przerwę przed wjazdem na szlak (nie ma gdzie usiąść). Już ciepło, można się rozebrać. Do żółtego szlaku planuję podjechać jakimś szlakiem rowerowym. Co ciekawe na mapie z 2013 ten szlak jest a na nowszej z 2016 już nie ma. No i chyba wiem dlaczego. Bo pomimo że jakoś da się jechać to jest on taki jakby mocno trawiasty. Od rosy buty przemoczone kompletnie, smaru z łańcucha też chyba trochę zmyło. Dobijam do żółtego szlaku. Z początku jazda jest mało płynna bo co chwilę trzeba omijać wielkie bajora, ale czym dalej tym fajniej :) Pierwszy nowy szczyt zdobyty - Czarny Dział. Jedzie się fajnie, odbijam kawałek ze szlaku i zaliczam kolejną, nieco niższą górkę - Wsołową (malutki wypych). Zabieram się za zjazd do Mszany (też po trawie) i tak się rozpędziłem że coś ominąłem. Cofam się kawałek, trochę na przełaj polami i zdobywam Grunwald. Ciekawy z niego widok, krzyż na tle Mszany. Zjeżdżam do Mszany, przejeżdżam na drugą stronę rzeki i odpoczywam w niby parku (niby bo drzew w nim nie za wiele). Dalej ruszam czarnym. Asfalt kończy się i tu można powiedzieć że pierwszy dziś raz jest ciężko. Bo temperatura zbliża się do 30'C a polna droga taka trochę nieciągła się robi i stroma. Trochę trzeba było podepchać. Jest kolejny szczyt - Adamczykowa. Po zjeździe z niej kawałek asfaltu - jakieś przysiółki Podobina. Widać już stąd stalowy krzyż na Potaczkowej - wydaje się być na wyciągnięcie ręki! Jednak to tylko złudzienie - podjazd (a raczej podejście) solidnie mnie zmęczył. Na szczycie dłuższa przerwa. Pełno tu takiej górskiej "infrastruktury": wspomniany krzyż, zadaszony ołtarz, tablica z mapą, tabliczka z nazwą szczytu, wieża triangulacyjna, stoliki, ławeczki (niestety w Słońcu, ale udało mi się jedną przestawić pod wiatę - ale ciężka była strasznie :D ). Widoki też super, na północ Wyspowy, na południe Gorce. Dłuższy, zasłużony odpoczynek. Potem odbijam kawałek aby zaliczyć Chabówkę (szczyt nieoznaczony w żaden sposób) i zielonym/czarnym zjeżdżam do Olszówki. We wsi szukam jakiegoś sklepu bo nie wiem czy picia starczy ale nic nie ma, trudno. Skręcam w (asfaltowy) szlak rowerowy w kierunku Rabki. Do miasta jednak na razie nie zjadę bo mam tu 4 górki do zaliczenia: Groń, Polczakówka, Bania, Grzebień. No i nie wiem za bardzo co napisać o tych szczytach. Drogi różne: asfalt, betonowe płyty, drogi polne, leśne, kamieniste i gładkie, ścieżki albo na przełaj przez pola. Generalnie więcej na Słońcu niż w lesie i więcej poza szlakami niż po szlakach. Groń wypada gdzie na końcu asfaltowej drogi do jakiegoś gospodarstwa. Na Polczakówce wieża widokowa (ale jakoś nie chce mi się wchodzić, zresztą zaczyna tu migać aku w aparacie więc będę musiał się ograniczać ze zdjęciami). Szczyt Bani wypada na jakiejś małej polance w lesie a wierzchołek Grzebienia gdzieś na polu. Trochę mi zeszło to wszystko objechać i zaczyna kończyć się woda. Wjeżdżam na czerwony rowerowy/zielony narciarski. Trochę błotnista, leśna droga. Wyjeżdżam nim na znajome z dzieciństwa pola. Tu kończy mi się picie, nie za dobrze :/ A kawałek dalej jakiś pasący się byk zaczyna iść w moją stronę, pewnie zainteresowała go moja czerwona koszulka ;) Nie powiem, trochę się bałem. Odbijam ze szlaku za wyrysowaną na GPSie linią, która ma mnie zaprowadzić na Szumiącą. No właśnie - zaprowadzić :D Bo zaczyna się taszczenie roweru jakąś stromą kamienistą rynną, chyba jednak inaczej na tą górę się chodziło. W końcu docieram do znajomo wyglądającej drogi i da się jechać. Na Szumiącej jestem o 16.05. Picia nie ma, zjadam za to 2 banany - coś wody w nich pewnie jest. I zjeżdżam na taką niby przełęcz, znajome miejsce. Wracają wspomnienia z dzieciństwa. Wciągam ostatniego banana i ruszam zielonym pieszym/niebieskim rowerowym na Maciejową. Po chwili ciężki wypych - ale jakoś znacznie krótszy mi się on dziś wydaje. Potem dosłownie kilometr (trochę błotnistą) drogą, w tym przejazd przez strumyk i już zjeżdżam czerwonym na Maciejową - jestem tu o 16.45. Choć widoczność niespecjalna (Tatr dziś nie widać) to i tak jest pięknie. Chciałoby się posiedzieć, jak dawniej, pod wielkim modrzewiem ale pić się chce. Zjeżdżam więc do Rabki. Czerwonym, potem czarnym (stromy, nie wszystko zjechałem) do asfaltu. Asfaltu jednak brak, bo nowy kładą. Ale jadę po tych kamieniach, przynajmniej trochę więcej terenu będzie można wpisać ;) Jakaś (tańsza od mineralnej!) orenżada w znajomym drewnianym sklepiku i zjeżdżam do centrum, odpocząć pod kawiarnią zdrojową. W zasadzie to planowałem zaliczyć dziś jeszcze jedną górę (Krzywoń) ale odpuszczam, czasem trzeba powiedzieć dość i posiedzieć sobie na ławeczce. O 18 zbieram się w drogę powrotną. Zachód Słońca łapie mnie koło Mszany. W Kasinie planowałem zobaczyć po drodze jedną rzecz - wg. mapy jest tu "pomnik z wieży czołgu Vickers 1939r.". Błądzę trochę po polach aby go odnaleźć, ale odpuszczam, bo już prawie całkiem ciemno. Powrót do domu bez przygód. Trochę chłodno (ale nie aż tak jak rano), kurtka i czapka ponownie wchodzą do użycia. W Dobczycach przerwa na czekoladę, do zjeździe do Wieliczki jak zawsze dokręcam ile się da. W domu po 22.

Udana wycieczka, kolejne szczyty do kolekcji, choć niewysokie to jednak trochę wysiłku kosztowały. No i przypomniały mi się piękne chwile z dzieciństwa - wycieczki na Szumiącą i Maciejową z rodzicami.

Zaliczone szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502 x2
Przeł. Wielkie Drogi 562 x2
Czarny Dział 673
Wsołowa 624
Grunwald 513
Adamczykowa 611
Potaczkowa 746
Chabówka 705
Groń 619
Polczakówka 588
Bania 609
Grzebień 679
Szumiąca 841

Maciejowa 815

W Wieliczce. Już jasno
W Wieliczce. Już jasno © Pidzej
Mgły w dolinie Raby. Powoli zabudowują mi widoczek z Raciborska :/
Mgły w dolinie Raby. Powoli zabudowują mi widoczek z Raciborska :/ © Pidzej
Mgły w dolinie Raby. Trzebe będzie w nie zjechać
Mgły w dolinie Raby. Trzeba będzie w nie zjechać © Pidzej
Dziekanowice. Zjazd w mgły
Dziekanowice. Zjazd w mgły © Pidzej
W Wiśniowej
W Wiśniowej © Pidzej
Szlak ma dość pokrętny przebieg
Szlak ma dość pokrętny przebieg © Pidzej

Wiele z nich mam już zaliczone, w tym wszystkie >1000. Mogli by się trochę postarać, Modyń powtarza się 2x :/ © Pidzej Widoczek z przeł. Wielkie Drogi. Pola już zaorane
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi. Pola już zaorane © Pidzej
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi. No ładną zieleń robi ten aparat :)
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi. No ładną zieleń robi ten aparat :) © Pidzej
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Odpoczynek przed wjazdem na szlak. Nie ma gdzie usiaść
Odpoczynek przed wjazdem na szlak. Nie ma gdzie usiaść © Pidzej
Początek mocno trawiasty i mokry
Początek mocno trawiasty i mokry © Pidzej
A na żółtym nie lepiej
A na żółtym nie lepiej © Pidzej
Nowy szczyt zdobyty! Nie mam statywu
Nowy szczyt zdobyty! Nie mam statywu © Pidzej
Czarny Dział
Czarny Dział © Pidzej
Wieża triangulacyjna
Wieża triangulacyjna © Pidzej
Żółty szlak. Potem było już tylko lepiej :)
Żółty szlak. Potem było już tylko lepiej :) © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Żółty szlak. No naprawdę fajny
Żółty szlak. No naprawdę fajny © Pidzej
Kolejna górka
Kolejna górka © Pidzej
A to chyba głóg
A to chyba głóg © Pidzej
Wsołowa
Wsołowa © Pidzej
Widoczek na Mszanę. Po lewej Szczebel, po prawej Lubogoszcz
Widoczek na Mszanę. Po lewej Szczebel, po prawej Lubogoszcz © Pidzej
Odbijam na Grunwald. W tle chyba Luboń
Odbijam na Grunwald. W tle chyba Luboń © Pidzej
Gdzieś tu wypada szczyt Grunwaldu
Gdzieś tu wypada szczyt Grunwaldu © Pidzej
Na 1. planie krzyż na Grunwaldzie, na 2. Mszana a na 3. Szczebel
Na 1. planie krzyż na Grunwaldzie, na 2. Mszana a na 3. Szczebel © Pidzej
Odpoczynek w Mszanie
Odpoczynek w Mszanie © Pidzej
Kolejne pasmo, kolejny, czarny szlak
Kolejne pasmo, kolejny, czarny szlak © Pidzej
Kolejne łupy do kolekcji :)
Kolejne łupy do kolekcji :) © Pidzej
Wyłania się krzyż na Potaczkowej. Niby blisko a jednak daleko
Wyłania się krzyż na Potaczkowej. Niby blisko a jednak daleko © Pidzej
Wreszcie jest
Wreszcie jest © Pidzej
Potaczkowa
Potaczkowa © Pidzej
Na szczycie sporo
Na szczycie sporo "infrastruktury" © Pidzej
Widoczki ze szczytu. Gorce
Widoczki ze szczytu. Gorce © Pidzej
Krzyż raz jeszcze
Krzyż raz jeszcze © Pidzej
Gdzieś tu wypada szczyt Chabówki. Oznaczeń brak
Gdzieś tu wypada szczyt Chabówki. Oznaczeń brak © Pidzej
Szlak rowerowy. Niby asfalt ale 20% tu jest
Szlak rowerowy. Niby asfalt ale 20% tu jest © Pidzej
Groń. Gorpodarstwo na szczycie
Groń. Gorpodarstwo na szczycie © Pidzej
Polan droga
Polna droga © Pidzej
Polczakówka. Na wieżę nie wchodzę, nie chce mi się i oszczędzam aku
Polczakówka. Na wieżę nie wchodzę, nie chce mi się i oszczędzam aku © Pidzej
Na tej polance wypada szczyt Bani
Na tej polance wypada szczyt Bani © Pidzej
Jakaś tam fajna droga
Jakaś tam fajna droga © Pidzej
A tu jest wierzchołek Grzebienia
A tu jest wierzchołek Grzebienia © Pidzej
Widoczek na Gorce. Jedna z tych gór to Szumiąca
Widoczek na Gorce. Jedna z tych gór to na pewno Szumiąca ale nie wiem która © Pidzej
Inna droga
Inna droga © Pidzej
Czerwony rowerowy/zielony narciarski
Czerwony rowerowy/zielony narciarski © Pidzej
Polanka. Często tu odpoczywaliśmy
Polanka. Często tu odpoczywaliśmy © Pidzej
Nie wygląda stromo ale to mozolny wypych na Szumiącą
Nie wygląda stromo ale to mozolny wypych na Szumiącą © Pidzej
Szumiąca zdobyta!
Szumiąca zdobyta! © Pidzej
Kolejne miejsce, kolejne wspomnienia. Niby przełęcz pod Szumiącą
Kolejne miejsce, kolejne wspomnienia. Niby przełęcz pod Szumiącą © Pidzej
Strumyk na szlaku. To źródła Słonki
Strumyk na szlaku. To źródła Słonki © Pidzej
Zjazd na Maciejową
Zjazd na Maciejową © Pidzej
Widoczność była słaba a na zdjęciu to już ogóle nic nie wyszło
Widoczność była słaba a na zdjęciu to już w ogóle nic nie wyszło © Pidzej
Pod tym modrzwiem często siedzieliśmy
Pod tym modrzewiem często siedzieliśmy © Pidzej
Remont drogi w Rabce. Jechało się ciężko ale wpadnie trochę więcej terenu ;)
Remont drogi w Rabce. Jechało się ciężko ale wpadnie trochę więcej terenu ;) © Pidzej
Odpoczynek pod kawiarnią zdrojową
Odpoczynek pod kawiarnią zdrojową © Pidzej
Barwy w parku zdrojowym już takie jakby jesienne
Barwy w parku zdrojowym już takie jakby jesienne © Pidzej
Księżyc nad Ćwilinem
Księżyc nad Ćwilinem © Pidzej
Takie tam w Dobczycach. Zdjęcia w trybie nocnym wychodzą temu Olympusowi nienajgorzej
Takie tam w Dobczycach. Zdjęcia w trybie nocnym wychodzą temu Olympusowi nienajgorzej © Pidzej

NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 29%
WYSOK MAX: 863
6.05 - 22.05
4l
6 bananów, 4 bułki z pasztetem, 2 czekolady


Kategoria ^ UP 2500-2999m, > km 150-199, Terenowo