Lipiec, 2016
Dystans całkowity: | 1747.05 km (w terenie 11.50 km; 0.66%) |
Czas w ruchu: | 86:17 |
Średnia prędkość: | 20.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.50 km/h |
Suma podjazdów: | 15529 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 91.95 km i 4h 32m |
Więcej statystyk |
Liznąć Sądeckiego (+ ścianka w Laskowej)
d a n e w y j a z d u
245.00 km
11.50 km teren
14:51 h
Pr.śr.:16.50 km/h
Pr.max:62.00 km/h
Temperatura:27.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:3650 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Plan na dziś to ścianka w Laskowej i Przehyba. Wyjazd o 1 w nocy, w sumie to nie wiem po co tak wcześnie bo plan nie jest dziś jakoś szczególnie napięty (jak się jednak okazało to był dobry pomysł bo wycieczka trochę się wydłużyła). Śniadanie w Wieliczce. Zdejmuję kurtkę bo jednak ciepło. Aby nie jechać znowu tą samą drogą do Limanowej dzisiaj inaczej - krajówką do Bochni a potem wojewódzką. DK94 jedzie się fajnie. Pagórki, mały ruch i rozgwieżdżone niebo, szybko docieram więc do Bochni. Na rynek jednak nie zajeżdżam tylko od razu skręcam na Limanową. Latarni raczej brak, totalne ciemności. Mimo że za nowym Wiśniczem (pięknie iluminowany zamek) można zaobserwować na niebie pierwsze oznaki brzasku, to do wschodu jeszcze daleko. Z większych miejscowości mijam Muchówkę, Żegocinę i rozpoczynam podjazd na przeł. Widomą. Na przełęczy jestem chwile przed wschodem Słońca. Ładne widoczki na góry i zalegające w dolinach mgiełki. Na zjeździe tak zimno (temp min. to dziś 14'C), że ubieram kurtkę/czapkę. Wypatruję skrętu na Laskową, końcu jest. W Laskowej odnajduję boczną dróżkę w lewo przez most a za nim od razu w prawo. Oto jest. Słynna ścianka w Laskowej. Prawie 200m w pionie na odcinku 1km. Będę próbował podjechać całość bez zatrzymania. Łańcuch od razu ląduje na 22-36. Nie jadę na stojąco (za szybko się tak męczę), tylko z siodła, wisząc na jego czubku i leżąc na kierownicy a rękami trzymając końcówki rogów. I to chyba przez to 2 razy się zatrzymałem, bo straciłem równowagę. Myślę że nóg i płuc by mi wystarczyło. Mój licznik zanotował tu max 26%, ale ludzie mówią, że jest i 30. W końcu jestem na szczycie, dojeżdżam do końca asfaltu i zawracam. W dół więcej sprowadzam niż jadę bo szkoda mi hamulców ;) Robię też przy okazji kilka zdjęć. Zdecydowanie najcięższy kawałek asfaltu jakim jechałem, taka np. Obidowa przez Rdzawkę to przy nim pikuś. Szkoda że nie udało się go wciągnąć na raz, na pewno kiedyś jeszcze spróbuję, ale już na stojąco. No a tymczasem mnóstwo sił tu zostawiałem i po prostu bolą nogi (ręce zresztą też, dziwne). W Limanowej więc dłuższa przerwa, jedzenie krem z filtrem itp. Za Limanową podjazd krajówką (już ciepło się zrobiło) a potem skręcam w boczne drogi. W nocy chyba padało, bo miejscami mokro. Do Gołkowic leci się pięknie bo delikatnie w dół. 3 ronda, most na Dunajcu (wody dużo) i odnajduję drogę na Przehybę. W Skrudzinie kupuję picie i urządzam chyba godzinną przerwę na przystanku, dziś nigdzie mi się nie spieszy. W międzyczasie zrobiło się gorąco. W końcu biorę się za podjazd. Jak w cieniu to przyjemnie jak w Słońcu to mniej. Jakąś połowę robię na średniej tarczy ale stwierdzam że nie ma sensu się tak męczyć i reszta już na młynku. Mijam 2 rowerzystów, oni mijają mnie, tak na zmianę (w końcu i tak byłem pierwszy). W końcu wyłania się maszt na szczycie, Przehybę zdobywam chwilę po 11. Tu też dłuższa przerwa, fotki z widoczkami, schroniskiem, masztem itp. Siedzę tam chyba z 1,5 godz. Już miałem ruszać asfaltem w dół ale odbiłem parę metrów w czerwony szlak celem wysikania się. No i tak patrzę na ten szlak, nie za trudna leśna droga. Wyciągam mapę, prowadzi on do Krościenka, jakieś 12km hmm... Jednak zjadę szlakiem :) Rower w obecnej konfiguracji (sakwa na bagażniku, + semislick z tyłu) trochę się nie nadaje ale jakoś to będzie. W końcu z przodu mam terenową oponkę (z semislickiem z przodu bym nie jechał, poślizg tylnego koła jest niegroźny, poślizg przedniego to gleba). No i na razie na odcinku do przeł. Przysłop tak średnio, trochę jazdy, trochę pchania ale kilometry na liczniku GPSa wydają się stać w miejscu. Z przełęczy można ewakuować się szlakami rowerowymi ale jadę dalej czerwonym. I tu zaczyna się mozolny wypych na Dzwonkówkę, mnóstwo sił tutaj tracę, myślę sobie po co mi to było. Na szczęście zjazd z Dzwonkówki do Krościenka wynagradza wszystkie trudy, dużo jazdy, mało prowadzenia - było trochę błota. Ogólnie nie było tak źle, pomimo że opony napompowane na kamień a nie chciało mi się upuszczać powietrza na ten kawałek. Generalnie ten terenowy odcinek zajął mi 2,5 godz. tak że w Krościenku jestem po 15. Dłuższa przerwa na ławeczce nad spiętrzonym Dunajcem. Jakieś chmury przyszły, mam nadzieję że nie będzie z tego deszczu. Myślę jak by tu wrócić, i wymyślam: Zabrzeż, Mszana, Kasina, Dobczyce. Jakieś 110km, a nogi bolą. Do Zabrzeża jakoś się jedzie bo generalnie w dół. Mija mnie tu konwój chyba z kilkudziesięciu zabytkowych samochodów, polskie, amerykańskie, niemieckie, no różne cuda. Fajnie to wyglądało, szkoda że nie zrobiłem fotki. Skręcam na Mszanę. Droga na przeł. Przysłop (Lubomierski) dłuży mi się strasznie, w dodatku kończy mi się picie. Na szczęście jest trochę cienia więc fragmentami jest chłodno. Na przełęczy jest mały sklepik, niestety zamknięty, jeśli chodzi o sklepy to pozostaje więc Mszana. Zjazd poezja. Jednak zbierają się nieciekawie wyglądające chmury. Jednak w Mszanie Górnej spadło dosłownie kilka kropli i na tym koniec. Natomiast w Mszanie Dolnej były 2 tęcze! Kupuję wreszcie jakieś picie, odpoczywam na rzeką i ruszam do domu. Zmrok łapie mnie gdzieś w Kasinie. Trochę tutaj odżywam, DW964 zawsze jedzie mi się dobrze. Kawałek przed Dobczycami jakiś wypadek. Dobczyce, Wieliczka (zimne piwko) i już myślami jestem w domu i piję to piwko a tu zamknięta droga (ŚDM). Błądzę jakimiś objazdem przez Barycz/Kosocice, mam już dość. W domu o 23.20.
Udana wycieczka, dzięki temu terenowemu epizodowi wpadło do kolekcji kilka nowych szczytów. Przypomniało mi się też jak fajnie jeździ się w terenie. Odrobinę szkoda natomiast zjazdu asfaltem z Przehyby, bo on też jest fajny. Dane wpisu przybliżone.
Zaliczne szczyty:
Osiczyna 419
Przeł. Rozdziele 480
Przeł. Widoma 535
Przehyba 1175
Skałka 1163
Kuba 888
Przeł. Przysłop 832
Dzwonkówka 982
Przeł. Siodełko 782
Groń 803
Stajkowa 830
Przeł. Przysłop (Lubomierski) 750
Przeł. Wierzbanowska 502
Przeł. Wielkie Drogi 562
DK94 w nocy © Pidzej
DK94 w nocy © Pidzej
W nowym Wiśniczu © Pidzej
W nowym Wiśniczu © Pidzej
Rondo w Muchówce, chwila jasności © Pidzej
Żegocina © Pidzej
Na przeł. Widomej, chwilę przed wschodem Słońca © Pidzej
Widoczek z przeł. Widomej © Pidzej
Na szczycie ścianki w Laskowej © Pidzej
Ścianka w Laskowej © Pidzej
Ścianka w Laskowej © Pidzej
Ścianka w Laskowej © Pidzej
Łososina © Pidzej
Odpoczynek w Limanowej © Pidzej
Spiętrzony Dunajec © Pidzej
Początek podjazdu na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Odpoczynek na podjeździe © Pidzej
Kapliczka po drodze © Pidzej
Koniec asfaltu, prawie szczyt © Pidzej
Odpoczynek na Przehybie © Pidzej
Na Przehybie © Pidzej
RTON Przehyba © Pidzej
Ławeczki koło masztu © Pidzej
I widoczki na północ © Pidzej
Rowerek © Pidzej
Na szlaku. Na razie lekko © Pidzej
Pierwszy nowy szczyt do kolekcji - Skałka © Pidzej
Na szlaku. Trochę ciężej © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Myślałem że to przeł. Przysłop ale jeszcze jednak nie © Pidzej
Na szlaku. No po prostu pięknie :) © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
To pewnie jakiś szczyt. Trzeba wjechać ;) © Pidzej
Na szczycie © Pidzej
Dopiero tutaj jest przeł. Przysłop © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Na szlaku. Bardzo ciężko © Pidzej
A to chyba Dzwonkówka © Pidzej
Na szlaku. Szybko :) © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Ładna kapliczka © Pidzej
Na szlaku. Zjazd do Krościenka © Pidzej
Na szlaku. Trochę błota © Pidzej
Na szlaku. Zjazd do Krościenka © Pidzej
Widać już Krościenko © Pidzej
Przednia oponka. Kross Connector 2.1" © Pidzej
Tylnia oponka. Kenda K935 Khan 45mm © Pidzej
Kolejne szlify do kolekcji. Nie przeszkadzają mi one, nawet mi się podobają :) © Pidzej
Odpoczynek nad Dunajcem w Krościenku © Pidzej
Wzdłuż Dunajca © Pidzej
W Kamienicy © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Na przeł. Przysłop (Lubomierski) © Pidzej
Zaczyna się chmurzyć (Mszana Górna) © Pidzej
Tęcza w Mszanie Dolnej © Pidzej
Odpoczynek nad Mszanką © Pidzej
W lewo - moja ulubiona droga © Pidzej
Standardowy widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
No i Dobczyce © Pidzej
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 25%
WYSOK MAX: 1114
1.00 - 23.20
5,35l
6 kanapek z pasztetem, 5 bananów, 2 czekolady
Kategoria ^ UP 3500-3999m, > km 200-249, Terenowo
Działka
d a n e w y j a z d u
4.51 km
0.00 km teren
00:17 h
Pr.śr.:15.92 km/h
Pr.max:25.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 21 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W drodze powrotnej regulacja hamulców.
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 2%
WYSOK MAX: 219
16.55 - 17.45
pączek
Kategoria > km 000-009, Działka
Miasto
d a n e w y j a z d u
39.00 km
0.00 km teren
02:03 h
Pr.śr.:19.02 km/h
Pr.max:46.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:170 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Chuj mnie strzeli z tym licznikiem. Dane przybliżone.
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 241
18.10 - ?
0,25l
Serwis: serwis amortyzatora, podmiana przedniej opony, regulacja hamulców, mycie roweru, smarowanie łańcucha
Kategoria > km 010-049, Serwis
Tu i tam
d a n e w y j a z d u
67.96 km
0.00 km teren
03:13 h
Pr.śr.:21.13 km/h
Pr.max:51.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:456 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Czasówka: 7:49
Od Lasu Wolskiego do domu w deszczu. Burza była niedaleko.
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 332
17.15 - 20.45
0,9l
Kategoria > km 050-099, Czasówka do ZOO
Las Wolski + miasto
d a n e w y j a z d u
41.70 km
0.00 km teren
02:03 h
Pr.śr.:20.34 km/h
Pr.max:41.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:244 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 331
18.20 - 20.30
0,2l
Serwis: smarowanie łańcucha
Kategoria > km 010-049, Serwis
Działka + Wieliczka i okolice
d a n e w y j a z d u
27.10 km
0.00 km teren
01:18 h
Pr.śr.:20.85 km/h
Pr.max:53.00 km/h
Temperatura:27.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:329 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 355
17.05 - 18.55
0,33l
Kategoria > km 010-049, Działka
Działka
d a n e w y j a z d u
3.26 km
0.00 km teren
00:10 h
Pr.śr.:19.56 km/h
Pr.max:31.00 km/h
Temperatura:27.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 20 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 33% (WTF?)
WYSOK MAX: 225
16.00 - 17.50
pączek
Kategoria > km 000-009, Działka
Czwórka z przodu :)
d a n e w y j a z d u
412.00 km
0.00 km teren
19:05 h
Pr.śr.:21.59 km/h
Pr.max:45.80 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1500 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dziś spełniło się moje małe, rowerowe marzenie - 400km :)
Do 400ki przymierzałem się już od dawna, zacząłem o niej myśleć po pierwszej 300ce w 2011r.
Prób miałem kilka, po kolei:
W 2012 znudziła mi się jazda
W 2013 przegrałem z siłami natury (burzami)
W 2014 byłem po prostu za słaby
W 2015 tak samo, ledwo dotoczyłem się do Rzeszowa 16km/h ;)
Po ostatniej górzystej 300ce do Zakopanego stwierdziłem że jestem gotowy. Tak naprawdę to pierwsze 400 miało być do Poznania i powrót pociągiem ale 83zł za bilet to trochę przesada. Pozostaje więc jakaś pętla. Jako że musi być w miarę płasko kierunki są dwa - na zachód (np. dookoła GOPu) albo na wschód. Wybrałem to drugie bo po Śląsku ostatnio trochę jeździłem a w okolicach Sandomierza dawno nie byłem. Chciałem zmieścić się w dobie. Założenia są proste - 22km/h, 18h jazdy + 6h odpoczynku. Do tego częste zmiany chwytu i wstawanie z siodełka co jakiś czas.
Przed wyjazdem próbowałem się trochę przespać ale mi się nie udało. Prawie zawsze nie udaje mi się usnąć przed wyjazdem. Rowerek z bagażem waży na pewno >20kg, tyle wziąłem zapasów ;) Zresztą jak zawsze. Wyjazd punktualnie o północy. Przejeżdżam przez miasto (na przystanku koło Rybitw śniadanie) i wskakuję na krajową 79, która zaprowadzi mnie do Sandomierza. Na drodze latarni nie ma prawie w ogóle, ale noc jasna, księżycowa więc jedzie się dobrze. Trochę obawiałem się ruchu (ciężarówki) ale nie było tak źle. Pierwszy odpoczynek w Nowym Brzesku - na rynku też kompletne ciemności. Z woj. Małopolskiego wyjeżdżam jeszcze przed świtem. Kawałek za Koszycami można zobaczyć na niebie delikatną zorzę zbliżającego się brzasku. Kolejna większa miejscowość to Opatowiec. Raptem 60km a mnie już zaczyna pobolewać tyłek, nie za dobrze :/ Wschód Słońca wita mnie między Nowym Korczynem a Słupią, na ~85km trasy. Dość chłodno, zanotowane dziś min. to 9'C. 100km stuka o godz. 5.30, czyli jestem pół godziny do przodu. Przejeżdżam przez Połaniec (elektrownia słabo widoczna), docieram do Osieka. Tu dłuższa przerwa, przebieram się w krótkie ciuchy i smaruję kremem z filtrem. Kolejna pauza w Sandomierzu. Kusi aby zobaczyć starówkę i rynek (jeszcze nie byłem) ale nie tym razem. Zwiedzanie nie jest dziś celem, zadowalam się więc fotką zamku. Przejeżdżam przez most (Wisła jest tu naprawdę duża) i kieruję się na Stalową Wolę. Jedzie się szybko, bo wiatr zgodnie z prognozami z północnego zachodu. W Stalowej Woli, jak to w takich zapyziałych miastach bywa niewygodne ścieżki rowerowe (choć nie tak fatalne jak w Tarnowie). Po dłuższej przerwie ruszam w drogę powrotną. I tu zmierzam się z brutalną prawdą, że do domu będę miał pod wiatr :/ Pocieszam się tym, że wieczorem wiatr powinien osłabnąć. Nie jest jednak tak źle, przez większość czasu idzie utrzymać >20km/h. 200km stuka o godz. 12.20, czyli mam lekki niedoczas. Jest bardzo ciepło, ~30'C. W Tarnobrzegu (też koszmarne ścieżki) resetuje mi się licznik (łącznie zresetuje się dziś kilka razy). Nosz k*rwa... Próbuję z nim walczyć i znowu zaczyna liczyć, ale nie działają przyciski... Pozostaje niedokładny licznik w GPSie. Tak się przez to wkurzyłem że zapomniałem sobie odpocząć w mieście. Piknik urządzam więc na poboczu dwupasmówki, pod jakimś drzewem :) Mijam Baranów Sandomierski. Miałem jechać na Dąbrowę Tarnowską a do domu wrócić wojewódzką przez Szczurową ale podejmuję decyzję że jadę na Tarnów a do Krakowa krajówką. Będzie mniej pod wiatr no i blisko linii kolejowej jakby co. Na skrzyżowaniu mam lekką zagwozdkę jak trafić do Mielca, ostatecznie nadkładam kilka km obwodnicą miasta. Tu też fatalne ścieżki rowerowe. Odpoczynek w jakimś parku. Gdzieś tu między 250 a 300km mam największy kryzys, jedzie mi się ciężko, walczę z myślami czy by nie wrócić z Tarnowa pociągiem. Wjeżdżam z powrotem do woj. Małopolskiego. 300km stuka po 19 (ponad godzinę później względem planu), między Radomyślem a Lisią Górą. Po 300km po płaskim jestem bardziej zmęczony niż po ostatnich 300 po górach, no nie wierzę :/ Do Tarnowa wjeżdżam po 20 i tu jednak sił jakby przybywa. Słońce powoli zachodzi. W Tarnowie jak to w Tarnowie, koślawe ścieżki rowerowe i zakazy dla rowerów przy każdej ulicy :/ Tarnów to nie miasto, to stan umysłu. Próbuję po tym jechać ale nie da się, tyłek za bardzo już boli. Lecę więc ulicami, na szczęście nie natrafiłem na policję. Chyba trochę się zgubiłem ale miła kobieta pomaga mi trafić na krajówkę do Krakowa. Odpoczywam na jakimś przystanku (wciągam batona energetycznego) i wychodzę na ostatnią prostą, do domu jakieś 70-80km. Od dawna już wiem że nie wyrobię się w dobę, trudno. Temp. przyjemna, kilkanaście stopni, chłodno ale nie zimno, wciąż jadę więc na krótko. Tyłek boli, dłonie też. Nogi tylko trochę. Spać nie chce się w ogóle. Droga dłuży się strasznie. Wojnicz mijam tranzytem, odpoczywam dopiero na rynku w Brzesku. Następna pauza w Bochni. Waham się czy jechać bocznymi drogami brzegiem Puszczy Niepołomickiej (płasko) czy krajówką jak leci (pagórkowato). Wybieram drugą opcję, tyłek trochę odpocznie na zjazdach. Mija doba od wyjazdu. W ciągu doby przejechałem ok. 386-387km. Ubieram kurtkę i czapkę bo jednak zimnawo. Zahaczam o linię na drodze (taką tarkę) i krzyczę z bólu, bo mi dłoń chce urwać ;) Wtaczam się na kolejne hopki i delektuję krótkimi zjazdami. Cieszę się jak dziecko, bo już wiem że się uda. W końcu Wieliczka. Po drodze kupuję jeszcze zimną Taterkę i do domu. 400km stuka gdzieś w Wieliczce, udało się! W domu o 1.25. GPS pokazuje równe 400 ale on zaniża o jakieś 3%.
400km na rowerze to nie wycieczka, to już przygoda :)
Dane wpisu przybliżone, bo licznik przez jakiś czas nie liczył.
Niewiele widać ale to budowa mostu na obwodnicy Krakowa
Na wylocie z Krakowa
Na spowitym w ciemnościach rynku w Nowym Brzesku
W Koszycach
W Opatowcu
Wschód Słońca
W Połańcu
Pomnik w Osieku
Odpoczynek w Osieku
Zameczek w Sandomierzu
Odpoczynek w Sandomierzu
Szeroko rozlana Wisła w Sandomierzu
Wszędzie te zakazy (wjazd do Stalowej Woli)
W Stalowej Woli
Odpoczynek w Stalowej Woli
Jakieś jeziorka po drodze. Wyglądały pięknie, bo niebieski kolor wody był bardzo niebieski.
Wiało solidnie
Na wylocie z Tarnobrzegu (zdjęcia z miasta nie ma bo się wku*wiłem przez ten licznik)
Piknik na skraju drogi ;)
Odpoczynek w Mielcu
Samolocik w Mielcu
Odpoczynek w Radomyślu, kolejny samolocik
Wjazd do Tarnowa
Zachód Słońca
Wreszcie trafiam na krajówkę
Małe wspomaganie na końcówkę
Jakaś rzeczka koło Tarnowa
Odpoczynek w Brzesku
Odpoczynek w Bochni
No i Wieliczka
Nowy rekordzik (trzeba pomnożyć x 1,03 bo GPS zaniża)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 285
0.00 - 1.25
6,25l
7 bułek z pasztetem, 6 bananów, duże delicje, czekolada, Prince Polo, baton energetyczny
Zaliczone gminy: 4
Podkarpackie: 4
Gorzyce
Zaleszany
Stalowa Wola
Grębów
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 400-499
Działka
d a n e w y j a z d u
3.28 km
0.00 km teren
00:11 h
Pr.śr.:17.89 km/h
Pr.max:27.00 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 18 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Na działkę zerwać jabłka. Powrót bardzo powoli bo z siatami na kierownicy ;)
Jabłka z działki
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 2%
WYSOK MAX: 0 (WTF?)
15.10 - 16.10
pączek
Serwis: smarowanie łańcucha
Kategoria > km 000-009, Działka, Serwis
Las Wolski + miasto
d a n e w y j a z d u
51.16 km
0.00 km teren
02:41 h
Pr.śr.:19.07 km/h
Pr.max:48.00 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:402 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 338
17.30 - 20.25
0,33l
Kategoria > km 050-099, Terenowo