Listopad, 2016
Dystans całkowity: | 1106.15 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 55:37 |
Średnia prędkość: | 19.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.50 km/h |
Suma podjazdów: | 8917 m |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 73.74 km i 3h 42m |
Więcej statystyk |
Pogórze Wiśnickie
d a n e w y j a z d u
75.41 km
0.00 km teren
03:49 h
Pr.śr.:19.76 km/h
Pr.max:58.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1046 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Ostatni dzień ładnej pogody przed nadejściem zimy postanowiłem wykorzystać na jeszcze jedną dłuższą traskę, tym razem na południe. Plany były takie: Gdów - Limanowa - Kasina Wielka - Dobczyce, jakieś 125km.
Wyjechałem o wpół do pierwszej. Pogoda jednak niespecjalna, tzn. mglista a za Wieliczką raptem 4'C! I już jest mi zimno w ręce/stopy. Limanowa staje więc pod znakiem zapytania, skoro wczesnym popołudniem, koło Krakowa jest +4 to w górach po zmroku może być np. -4. Biję się z myślami czy by nie skrócić trasy. Przed Gdowem wychodzi Słońce ale niewiele to zmienia, bo dalej jest zimno. Póki co jednak jadę zgodnie z planem. W Zagórzanach jednak jakoś skręciło mi się w boczną drogę. W sumie nie wiem po co bo wiem że na Stare Rybie, Nowe Rybie to następna w prawo. Jadę z nadzieją że może trafię na drogę na Limanową. Mam niby mapę ale nie chce mi się wyciągać, jadę więc na czuja, zobaczymy gdzie się dojedzie. Po drodze terenowy odcinek. Tak sobie jechałem, 2 razy musiałem zawrócić, raz spytałem kogoś o drogę. W końcu robię przerwę na jakimś przystanku. Obok sklepik, tabliczka z adresem: Żerosławice ileśtam. Wyciągam wreszcie mapę żeby zorientować się gdzie zajechałem. A zajechałem niedaleko, od dawna już wiem że z Limanowej nici. Wciągam więc nieśpiesznie pierniczki bo ustaliłem że jadę do wojewódzkiej na Dobczyce. Ruszam dalej, pomimo że trasa nie taka jakbym chciał to i tak jest fajnie. Podjazdy, zjazdy, sady owocowe, widoczki. Pogórze Wiśnickie ma swój urok. Nawet jakiś szczyt zaliczyłem (wieża triangulacyjna). Pierwszy raz odwiedziłem też centrum Raciechowic. Wreszcie dojeżdżam do DW964. Temperatura tymczasem wzrasta do 6'C, od jakiegoś czasu też nie jest mi zimno. Nosz do ch*ja... Trzeba było do tej Limanowej jechać. Zachód Słońca przed Dobczycami. Odpoczywam chwilkę w centrum a do domu wracam dla odmiany bocznymi drogami przez Gorzków, Koźmice Wielkie. Na koniec fajny zjazd z Grabówek do Wieliczki, też rzadko tędy jeżdżę.
Czuć trochę niedosyt, szkoda tej Limanowej. Ale skąd mogłem wiedzieć że zamiast coraz zimniej będzie coraz cieplej? Sprawdziłem na monitorze i w Limanowej było 6-7 stopni... Mimo wszystko jednak udana wycieczka, Pogórze Wiśnickie też fajne :)
Droga na Gdów © Pidzej
Mgliście © Pidzej
W Gdowie © Pidzej
Terenowy epizod dziejszej wycieczki © Pidzej
Terenowy epizod dziejszej wycieczki © Pidzej
Czasami krajobrazy jakby wiosenne © Pidzej
Kukurydza © Pidzej
Kładeczka © Pidzej
Pierniczki © Pidzej
Odpoczynek w Żerosławicach © Pidzej
Sady to nieodłączny element Pogórza Wiśnickiego © Pidzej
Zdobyłem nawet jakiś szczyt © Pidzej
Takie tam © Pidzej
To chyba jakaś Praga © Pidzej
A to nie wiem co © Pidzej
W komplecie © Pidzej
Widoczki. To chyba jakieś szczyty w Paśmie Ciecienia © Pidzej
W Dobczycach © Pidzej
Takie tam © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 431
12.30 - 17.10
pierniki, 2 jabłka
Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 050-099, Terenowo
Większa północna pętelka
d a n e w y j a z d u
133.15 km
0.00 km teren
06:30 h
Pr.śr.:20.48 km/h
Pr.max:50.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1144 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Większa, bo zwykle w ramach popołudniowej wycieczki najdalej na północ zapuszczałem się do Skały/Słomnik. Dziś natomiast przejechałem się nieco dalej do Wolbromia/Miechowa (DW783 na tym odcinku jeszcze nie jechałem). Właściwie to traska ta chodziła mi po głowie od wiosny.
Wyjazd koło południa, przelatuję przez miasto chyba najkrótszą możliwą drogą i obieram DW794. Przed Skałą najcięższy dziś podjazd, z 200 na 400m n.p.m. Temperatura ok. 10 stopni ale jakoś tak pochmurno/ponuro. W Skale krótka przerwa i dalej, na Wolbrom. W Trzyciążu najwyższy punkt dzisiejszej trasy, droga wspina się tu na ~450m n.p.m. W Wolbromiu jakiś debil zajechał mi drogę i otarłem się o krawężnik, na szczęście obyło się bez gleby. Może celowo a może mnie nie zauważył, nie wiem. Mała pauza na rynku i skręcam w nieznaną mi jeszcze drogę. Zachód Słońca na wyjeździe z miasta. Droga okazuję się być bardzo fajna, pagórkowata i obsadzona drzewami, widać na zdjęciach. W Miechowie już całkiem ciemno. Mała przerwa w centrum i do domu, krajówką. DK7 jak zawsze jedzie mi się fajnie. Po drodze zajeżdżam jeszcze na rynek w Słomnikach i dokręcam trochę po Krakowie. Udana wycieczka.
Pierwsze wapienne skałki za Krakowem © Pidzej
Jesienne sady © Pidzej
Dw794 © Pidzej
W Skale © Pidzej
Dw794 © Pidzej
Na jednym z licznych podjazdów © Pidzej
Lasek przed Wolbromiem © Pidzej
Takie tam © Pidzej
W Wolbromiu © Pidzej
Pole kapuchy © Pidzej
Dw783 © Pidzej
Dw783 © Pidzej
DW783. Bardzo fajna droga © Pidzej
W Miechowie © Pidzej
Powrót krajówką © Pidzej
W Słomnikach © Pidzej
Wawel © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 445
12.05 - 20.00
0,1l
4 (duże) jabłka, 2 wafelki
Zaliczone gminy: 1
Małopolskie: 1
Gołcza
Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 100-149
Tarnów, Rzeszów
d a n e w y j a z d u
173.58 km
0.00 km teren
08:56 h
Pr.śr.:19.43 km/h
Pr.max:43.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1115 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Jakkolwiek sezon na długie, tj. całodniowe wycieczki kończy się dla mnie we wrześniu/październiku tak na poniedziałek zapowiadali 15'C i nie mogłem się oprzeć by gdzieś dalej pojechać. Taki (prawdopodobnie) ostatni mocny akcent w tym roku. Plany generalnie obejmowały coś na wschód, marzył mi się nawet Przemyśl (240km) ale prognozy wiatru (silny południowo-wschodni) jak i odjazdy pociągu (2 w nocy) skutecznie ostudziły ten zapał. Myślałem nawet czy by nie pojechać na zachód, np. do Opola ale tam z kolei droższe pociągi (Regio nie jeździ). Stanęło więc na Rzeszowie, najprostszą drogą, czyli krajówką. Dodatkowo po drodze odwiedzić wszystkie miasta.
Wyjazd o świcie, tj. 7.05. Myślałem czy by nie wyjechać przed świtem ale najeździłem się już w tym sezonie po nocach więc wyruszyłem o bardziej ludzkiej godzinie. Wiatr wzmaga się po wyjeździe z Wieliczki i trochę spowalnia, ale myślałem że będzie gorzej. Fajnie znowu wyruszyć w trasę, te pierwsze poranne łyki energetyka przy wschodzie Słońca, po prostu chce się żyć :) Pogoda iście wiosenna, tylko po kolorach można poznać że to jesień - jest bardziej brązowo niż zielono. Droga mija szybko i przyjemnie, pierwszy postój w Bochni. Na rynku są już dekoracje Bożonarodzeniowe, jak ten czas leci. Zegar wybija 9-tą godzinę a temperatura sięga 11 stopni. Coś tam jem - chyba banana i ruszam dalej. W Brzesku z kolei, koło 10-tej jest stopni 16 i z tego co pamiętam więcej już dziś nie będzie. Przerwa, chyba na kanapkę i obieram kurs na Wojnicz. Tutaj chyba najbrzydszy dziś rynek, a de facto parking (jest na zdjęciu). Wciągam czekoladę i kieruję się Tarnów. O tym że zbliżam się do miasta informuje mnie trąbiący kierowca :) Tylko dlatego że jadę główną drogą (zgodnie z przepisami, bo ścieżki tu jeszcze nie ma). Ale trudno mu się dziwić, tarnowscy kierowcy tak przyzwyczaili się do rowerzystów tłukących się po koślawych ścieżkach / chodnikach że widok rowerzysty na jezdni wywołuje u nich szok i nie wiedzą jak się zachować ;) Hehe zawsze jak przejeżdżam przez Tarnów to tylko o tych ścieżkach piszę - ale muszę bo zmuszanie rowerzystów do jazdy po nich to przemoc fizyczna i psychiczna. Pozapadana kostka bauma, latarnie i znaki na środku, wysokie krawężniki, ogólnie nie spełniają żadnych wymagań i zaleceń dot. infrastruktury rowerowej. A szkoda bo Tarnów to całkiem ładne miasto i chciałoby się je zapamiętać z lepszej strony. Ale dość tych narzekań, pocieszam się tym że tu nie mieszkam a w Krakowie rowerzyści nie są tak terroryzowani. Przerwa pod ratuszem, chyba na jabłko. Jest koło południa. Na wyjeździe z tej mieściny znowu można cieszyć się gładkim asfaltem :) Wiatr choć wyraźnie odczuwalny nie jest taki straszny. Bywa co prawda że w podmuchach zwalnia do 15km/h ale bywa też że gdy wieje słabiej można jechać 25. W Pilznie też zajeżdżam na rynek i cały cykl powtarza się - pora na banana :D Powoli ochładza się i z tych 15-16 robi się 12-13'C. Dębica. Ostatnie krople energetyka, ostatni posiłek i w ogóle ostatnia dłuższa przerwa. Bo wychodzi że trzeba się spieszyć żeby zdążyć na Regio po 18-tej. Jest co prawda kolejny pociąg o 20-tej ale wtedy do domu wróciłbym przed północą. Zbliża się zachód Słońca i robi się coraz chłodniej. Choć czas nagli to nie mogę sobie odpuścić obejrzenia (pracującej) pompy ropy naftowej i jakiegoś potwora na gąsienicach (na zdjęciach). W Ropczycach już po zachodzie Słońca. Fotka na rynku i dalej w drogę. Kilka km i Sędziszów Młp., tu już prawie całkiem ciemno. Pięknie iluminowany ratusz. Odpocząłem chwilkę stojąc w korku na wyjeździe z miasta. Ostatnie kilometry do Rzeszowa ciągną się w nieskończoność. Temperatura spada w końcu do 4'C, a wiatr, podjazdy, głód i ogólne zmęczenie nie ułatwiają zadania. A ja co chwila przeliczam czas i kilometry. W końcu są dwa ronda i upragniona tablica "Rzeszów"! Sił jakby przybywa i po nie najgorszych (Tarnów patrzy i się uczy) ścieżkach rowerowych lecę w stronę centrum. Dopytuję się gdzie dworzec i zajeżdżam na niego z małym zapasem, 20min. przed odjazdem pociągu. Kupuję bilety a podróż powrotna minęła szybko i przyjemnie - zająłem się głównie zjadaniem pozostałych zapasów. Najpierw jakimś nowym EZT a w Tarnowie przesiadka do starego ale równie (jeśli nie bardziej) wygodnego, starego "kibla". Lubię wracać pociągami. W Krakowie (tutaj ciepło, 9'C!) po 21 a w domu przed 22.
Udana wycieczka. Okazuje się że przy odpowiedniej pogodzie nawet późną jesienią można robić długie trasy. Szkoda tylko że Rzeszowie nic nie pozwiedzałem ale nie chciało mi się jeździć w tym zimnie. No i dobrze że wybiłem sobie z głowy ten Przemyśl, przy takim wietrze i zimnicy chyba nie dałbym rady. DK94 na rower bardzo przyjemna, prawie cały czas asfaltowe pobocze a poza Tarnowem upierdliwych ścieżek rowerowych niewiele.
Wschód Słońca na wylocie z Krakowa © Pidzej
DK94. Rzut oka za plecy © Pidzej
I do przodu © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Jesień © Pidzej
Jesienna Raba © Pidzej
Na rynku w Bochni © Pidzej
Rondo w Brzesku © Pidzej
Na rynku w Brzesku © Pidzej
Takie tam © PidzejRynek parking w Wojniczu © Pidzej
Takiej jeszcze nie jadłem. Bardzo dobra © Pidzej
Rowerek © Pidzej
Nad pięknym modrym Dunajem Dunajcem ;) © Pidzej
Jest i Tarnów © Pidzej
Tarnów to nie miasto, to stan umysłu © Pidzej
Kościół w Tarnowie © Pidzej
Ratusz w Tarnowie © Pidzej
Jak dobrze znowu na asfalcie :) © Pidzej
Temperatura w drugiej połowie listopada © Pidzej
Rynek w Pilznie © Pidzej
Rynek w Dębicy © Pidzej
Klasyczny sklep w Dębicy © Pidzej
Dawno nie było selfiaczka to i jest :) © Pidzej
Pomnik ludzkiej głupoty. No to jadę pasem i blokuję auta, nie moja wina © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
Pompa ropy naftowej © Pidzej
I jakaś maszyna © Pidzej
I jakaś maszyna © Pidzej
Porównanie maszyn. Obie terenowe © Pidzej
Pompa ropy naftowej © Pidzej
DK94 ma swój urok © Pidzej
Ropczyce. Zdjęcie wyszło jasne, ale było już po zachodzie Słońca © Pidzej
Sędziszów Małopolski. Tu też było dużo ciemniej © Pidzej
Ostatnie, zimne i ciemne kilometry przed Rzeszowem © Pidzej
U celu © Pidzej
Wjazd do centrum © Pidzej
Słynna wielka cipa ;) © Pidzej
Powrót pociągiem 1 © Pidzej
Powrót pociągiem 2 © Pidzej
W jakimś dziwnym przedziale © Pidzej
W jakimś dziwnym przedziale © Pidzej
Powrót pociągiem 2 © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 266
7.05 - 21.45
1,4l
3 banany, 3 kanapki z serem, 3 czekolady, 3 jabłka
Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 150-199, Powrót pociągiem
Miasto
d a n e w y j a z d u
19.98 km
0.00 km teren
01:09 h
Pr.śr.:17.37 km/h
Pr.max:27.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 84 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Test kolana przed jutrzejszą trasą. Zaczęło pobolewać w piątek, podczas wycieczki do Rabki. Nie jest źle, w czasie jazdy nie boli niemal w ogóle.
Takie tam. Miałem nie robić żadnego zdjęcia ale Rynek był tak ładnie rozświetlony zachodem Słońca że zrobiłem.
Takie tam
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 226
14.50 - 16.05
Serwis: mycie roweru, smarowanie łańcucha, pompowanie opon, wymiana baterii w tylnej lampce
Kategoria > km 010-049, Serwis
Działka
d a n e w y j a z d u
3.33 km
0.00 km teren
00:11 h
Pr.śr.:18.16 km/h
Pr.max:28.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 15 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 2%
WYSOK MAX: 237
15.15 - 16.00
0,1l
trochę czekolady, batonik
Kategoria > km 000-009, Działka
Rabka
d a n e w y j a z d u
137.41 km
0.00 km teren
06:58 h
Pr.śr.:19.72 km/h
Pr.max:59.50 km/h
Temperatura:12.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1540 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Taka tam wycieczka do Rabki. Wychodziło mi że aby w Rabce być o zachodzie Słońca i wrócić o sensownej porze do domu trzeba by wyjechać w południe.
Udało mi się wygrzebać w miarę wcześnie i wyjechałem o 12.20. Bardzo ciepło jak na połowę listopada, kilkanaście stopni. Po pierwszym podjeździe za Wieliczką zgodnie z prognozami włącza się wiatr w twarz - halny. Czyli kilkadziesiąt km będę miał pod wiatr. Nie martwi mnie to jednak zbytnio, bo wiatr ciepły, powietrze bardzo przejrzyste (widoki!) no a myślami już jestem przy drodze powrotnej - na północ powinno lecieć się pięknie. W Myślenicach nie zatrzymuję się na rynku, szkoda czasu. Zgodnie z przewidywaniami w dolinie Raby wieje jeszcze mocniej - tu chyba zawsze wieje. Bywało, że na płaskim spowalniało do 15km/h. W Pcimiu, po skręcie w dolinę Krzczonówki wcale nie jest lepiej (a powinno być). Robi się coraz później a kilometrów przybywa powoli. Zachód Słońca łapie mnie kilkanaście km przed Rabką. Kawałek dalej dojeżdżam do Zakopianki O.o No tak, źle skręciłem, zamiast na Rabkę trzeba było odbić na Jordanów, Skawę, Chabówkę. No ale nie będę przecież zawracał i ten kawałek jakoś przejadę. Tym bardziej że tylko kawałeczek pod górę a potem piękny zjazd, prawie 200m w dół. Pomimo że jechałem praktycznie bez odpoczynków w Rabce jestem koło 17tej a średnia to 17,2km/h. Posiedziałem chwilę tam gdzie zawsze, pod dworcem, coś tam zjadłem i ruszyłem w drogę powrotną. Myślałem, że po przebiciu się przez zakorkowane centrum złapię wiatr w żagle i rower będzie jechał sam. Ale wcale tak różowo nie było, tzn. wiało z różnych stron lub przestawało wiać, różnie. Ogólnie jednak tą drogą zawsze dobrze mi się wraca więc i dziś było fajnie. W Mszanie przestraszyła mnie syrena lokomotywy, nieczęsty to widok na opuszczonej linii kolejowej Rabka - N. Sącz! Natomiast na przeł. Wielkie Drogi było wręcz magicznie. Totalne ciemności, szum wiatru pośród (bezlistnych) drzew a kawałek dalej widok na światła Krakowa i migające na czerwono kominy, maszty. Chwila kontemplacji, a za chwilę to dopiero się działo. W dół, do Dobczyc zawsze leci się pięknie ale dzisiaj to była po prostu czysta rowerowa ekstaza! 50km/h na ledwo zauważalnym zjeździe typu -1% :) Chwila moment i są Dobczyce. Mały odpoczynek i wychodzę na ostatnią prostą, tj. pagórkowatą drogę do Wieliczki. Ten odcinek już na oparach, chyba za bardzo dokręcałem do Dobczyc ;) W Wieliczce na skrzyżowaniu znajduję 20gr. Dobre i co, piwko wyjdzie dziś trochę taniej ;) W domu po 21. Czułem nóżki :) Wychodzi mi że aby z ~17km/h do Rabki zrobiło się ~20 w Krakowie, w drodze powrotnej musiałem mieć średnią ~23.
Udana wycieczka. Jak sobie przypomnę, to gdy byłem dzieckiem taki wyjazd na wczasy do Rabki (samochodem) to była wielka wyprawa :D A dzisiaj robię sobie taką traskę na rowerze, w obie strony, listopadowym popołudniem :)
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Kościół w Gorzkowie © Pidzej
Zjazd do Myślenic. Zbyt szybki nie będzie, ze względu na niezbyt korzystny wiatr © Pidzej
Raba i Zakopianka © Pidzej
Na wprost Szczebel (977m n.p.m.). Trzeba by kiedyś na niego wjechać wprowadzić ;) © Pidzej
Motel "Czarny Lew" w Pcimiu. Upadł, jak wiele innych przybytków po zmianie Zakopianki w ekspresówkę © Pidzej
Centrum Tokarni © Pidzej
Kościół w Łętowni © Pidzej
Pierwszy zauważony śnieg (gdzieś koło Naprawy) © Pidzej
Zachód Słońca © Pidzej
Budowa S7. Tu będzie wlot tunelu pod Luboniem Małym (zdjęcie wyszło jasne ale było już po zachodzie Słońca) © Pidzej
U celu © Pidzej
Standardowe zdjęcie przy tablicy w Rabce, ale pierwszy raz po ciemku © Pidzej
Plac przed dworcem i hotel "Sława" © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Odpoczynek w Mszanie © Pidzej
W lewo - moja ulubiona droga © Pidzej
Odpoczynek w Dobczycach © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 642
12.20 - 21.05
1l
czekolada, 2 banany, 2 (duże) jabłka
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 100-149
Miasto
d a n e w y j a z d u
30.58 km
0.00 km teren
01:44 h
Pr.śr.:17.64 km/h
Pr.max:31.50 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:132 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dziś były 3 prawie gleby O.o Wszystkie na podłużnych nierównościach: na wjeździe na ścieżkę rowerową przy Al. 29 Listopada, koło mostu Grunwaldzkiego (chyba na studzience teletechnicznej) i w Podgórzu na ul. Rękawka - przy przejeździe w poprzek stromej ulicy z kocimi łbami.
Wisła widziana ze Stopnia Dąbie
Fort reditowy 12 (IVa) „Luneta Warszawska”
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 226
14.25 - 16.30
Kategoria > km 010-049
Miasto
d a n e w y j a z d u
51.51 km
0.00 km teren
02:40 h
Pr.śr.:19.32 km/h
Pr.max:38.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:275 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Pierwszy śnieg już stopniał (choć miejscami jeszcze zalega). Wybrałem się więc na taki trochę dłuższy objazd miasta. Tak jak zwykle bez celu, jak mi się akurat skręciło. A skręciło się do m.in. do Nowej Huty. W parku na os. Złotego Wieku przerwa na wafelka i łyk lodowatej wody. W drodze powrotnej temperatura spadła do -1'C. Czyli pierwsza tej jesieni jazda poniżej 0. Wracając chciałem zrobić jeszcze fotkę Superksiężyca. Podobno rzadkie zjawisko ale przysłonięty był chmurami no i w ogóle nie wydawał mi się aż tak ogromny jak na zdjęciach z neta.
EC w Łęgu
Na ławeczce w parku
Fort 48 "Batowice"
Brzydsza część Nowej Huty
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 267
13.50 - 17.05
0,05l
Prince Polo XXL
Kategoria > km 050-099, Zimowo
Chrzanów
d a n e w y j a z d u
114.98 km
0.00 km teren
05:41 h
Pr.śr.:20.23 km/h
Pr.max:45.50 km/h
Temperatura:2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:741 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dziś wybrałem się na wycieczkę do Chrzanowa. Niby głównymi i znanymi mi, ale wciąż fajnymi drogami.
Gdy wyjeżdżałem było słonecznie i nie za zimno (7'C). Z miasta wyjeżdżam wojewódzką 780. Jedzie się bardzo fajnie ale wraz z upływem kilometrów robi się coraz bardziej zimno i pochmurno. Odpoczynek i przerwa na małe co nieco tam gdzie zawsze, na parkingu leśnym przed Brodłami. W Brodłach natomiast zaczyna kropić. Waham się czy by nie skrócić trasy - można tu odbić na Krzeszowice. Bo w razie jakiegoś dużego deszczu nie ma się jak stąd z rowerem ewakuować (pociąg/MPK tu nie dociera). Twardo jadę jednak dalej i ignoruję kolejne dwa skróty - z Alwerni do Krzeszowic, a potem skrót do Chrzanowa. W Wygiełzowie skręcam na rondzie na Chrzanów - po drodze największy podjazd/zjazd na trasie (na prawie 400m n.p.m.). Kawałek przed miastem przestaje kropić. W Chrzanowie zajeżdżam jak zawsze pod pomnik i na rynek. Za długo nie siedzę bo wszystko zjadłem a sklepy pozamykane (święto). Ruszam więc w drogę powrotną. Zachód Słońca łapie mnie w Trzebini. Tutaj też zaczyna być mocno zimno. Zmieniam więc rękawiczki na grubsze. Za wiele to jednak nie pomaga i przez ostatnie 50km po prostu zamarzam (głównie w dłonie i stopy). Za Krzeszowicami znowu zaczyna kropić ale przed Krakowem przestaje. Do domu docieram przed 19.
Za bardzo mnie nie zmoczyło ale zmarzłem konkretnie. Długo się w domu rozmrażałem po tej wycieczce :D Jakby zaczęło mocniej padać to nie zastanawiałbym się tylko w Chrzanowie wsiadł w pociąg (a w Krzeszowicach w autobus - tu jeździ już MPK). Nie chciał bym dzisiaj zmoknąć tak jak podczas pamiętnej, wiosennej trasy ;) Ogólnie udana wycieczka - fajnie tak czasem przewietrzyć się ;) A jutro prawdopodobnie pierwszy śnieg w tym roku.
Ulica Jerzego Turowicza i widok na Wawel © Pidzej
Jak-23, osiedle wojskowe na Bielanach. Ten samolot stoi tu chyba od zawsze ale dopiero dziś zwróciłem na niego uwagę © Pidzej
DW 780 w Kaszowie © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Jesienny lasek © Pidzej
Jesienny lasek © Pidzej
Odpoczynek na parkingu leśnym © Pidzej
Domek © Pidzej
Topole zaatakowane przez jemiołę. Przypomniała mi się wycieczka do Wrocławia z 2015r. Tam pełno jemioły © Pidzej
Zjazd do Chrzanowa © Pidzej
Pomnik Zwycięstwa i Wolności na Placu 1000-Lecia © Pidzej
Odpoczynek na rynku w Chrzanowie © Pidzej
Zimny powrót krajówką © Pidzej
Zimny powrót krajówką © Pidzej
Zimny powrót krajówką © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 6%
WYSOK MAX: 351
12.05 - 18.40
0,1l
banan, 2 jabłka
Kategoria Zimowo, > km 100-149
Puszcza Niepołomicka + Bochnia
d a n e w y j a z d u
82.75 km
0.00 km teren
03:46 h
Pr.śr.:21.97 km/h
Pr.max:37.00 km/h
Temperatura:2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:483 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Planów jakichś konkretnych i ambitnych na dziś nie miałem, widziałem tylko że jadę do Puszczy Niepołomickiej. Niepołomice, Droga Królewska, Żubrostrada. Po drodze wymyśliłem że i do Bochni warto wpaść. Przejechałem prawie całą Puszczę i zbliżałem się do drogi wojewódzkiej a tu na środku stoi czarny pickup i jakiś groźny pan. Chyba jakiś leśnik/leśniczy. Już myślałem że trzeba się będzie wykłócać lub płacić mandat, bo po drodze jak to zwykle bywa stała mała żółta tabliczka w stylu "Ścinka drewna. Zakaz wstępu." (a tak naprawdę to nic nie ścinają). Ten jednak był bardzo miły a powodem zatrzymania było to, że na coś tam sobie polują. Spytał gdzie jadę i zaproponował objazd do Baczkowa. Skręciłem więc w prawo i chcąc nie chcąc wpadło terenu. W sumie to nie wiem gdzie on mi kazał skręcić, pojechałem więc dłuższy kawałek na południe a potem skręciłem na wschód i wyjechałem z Puszczy jakąś ścieżką. Było już dość późno więc zachód Słońca łapie mnie jeszcze przed Bochnią. Odpocząłem chwilę, znów dla odmiany - zamiast na rynku - na Plantach Salinarnych. I po zmroku ruszyłem do domu krajówką. Dość zimno się zrobiło i po drodze zaczęło kropić a potem nawet padać. Już zatrzymałem się na przystanku aby schować elektronikę do worka ale po chwili przestało kapać. Wieliczkę omijam obwodnicą i do domu przez Stary Bieżanów. Udana wycieczka.
Droga Królewska © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Dąb Króla Augusta II © Pidzej
Niezbyt okazały i pomimo młodego wieku chyba w nienajlepszej kondycji © Pidzej
Odpoczynek w Puszczy © Pidzej
Pierniczki © Pidzej
Żubrostrada © Pidzej
Chcąc nie chcąc wpadło trochę terenu © Pidzej
Jesienna Puszcza Niepołomicka © Pidzej
Z Puszczy wyjeżdżam jakąś ścieżką © Pidzej
Dziś odpoczynek na Plantach Salinarnych © Pidzej
Takie galerie to ja rozumiem. Wygląda bardzo elegancko © Pidzej
Powrót krajówką © Pidzej
Powrót krajówką © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 267
13.35 - 18.15
0,15l
pierniki, 2 jabłka
Kategoria Terenowo, > km 050-099