Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

^ UP 1000-1499m

Dystans całkowity:11415.81 km (w terenie 156.75 km; 1.37%)
Czas w ruchu:562:15
Średnia prędkość:18.53 km/h
Maksymalna prędkość:71.90 km/h
Suma podjazdów:98673 m
Liczba aktywności:82
Średnio na aktywność:139.22 km i 7h 29m
Więcej statystyk

Coś lżejszego

d a n e w y j a z d u 234.59 km 7.00 km teren 12:32 h Pr.śr.:18.72 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:27.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1300 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Niedziela, 13 maja 2018 | dodano: 03.06.2018





https://photos.app.goo.gl/VDl6NjituY0geYDN2

Minął tydzień od długiego weekendu, czas wracać do normalności, tj. startów z Krakowa. Koło ciągle nie zrobione, części w drodze. Minimalne bicie z tyłu nie uniemożliwia jednak przecież jazdy. Jeśli objechałem na tym kole Tatry to i do Opona uda się dojechać ;) Bo taki właśnie jest plan na dziś - Opole. Niezbyt ambitny, by nie rzec że chillout-owy. Ale myślę że mi się należy po dwóch górzystych trasach w odstępie 3 dni.

Trasy w ogóle nie planuję, bo co tu planować, to tylko Opole. Którędy by się nie pojechało to się dojedzie. Startuję 20 minut po północy (to już ostatni taki start, potem zmienię godzinę wyjazdów na poranne). Już po wyjeździe podejmuję decyzję że na Śląsk pojadę wojewódzką, przez Alwernię. Krajówką przez Krzeszowice już za dużo razy jechałem w tym roku, a tędy jeszcze ani razu. Ciepła i pogodna noc sprzyja sprawnemu nawijaniu asfaltu. Jako że w centrum Alwerni byłem tylko raz w życiu (w 2015r.) i korzystając z niezbyt napiętego na dziś harmonogramu myślę żeby jeszcze raz tam uderzyć. Tak też robię i odbijam boczną drogą w prawo, pod górę. Alwernia śpi. Tylko jakiś jeden obłąkany rowerzysta siedzi na ławeczce. Widać że przyjezdny, bo czyta tablice informacyjne. Przeczytał przeczytałem wszystko, i zbieram się dalej. Niestety nie chciało mi się zerknąć na GPSa w telefonie, wskutek czego źle skręciłem. Zamiast wrócić do wojewódzkiej wylądowałem na bocznej drodze na Piłę Kościelecką. Kawałek nią ujechałem, zanim zorientowałem się w błędzie. Nie chce mi się zawracać, w sumie to może i dobrze? Nigdy tą drogą nie jechałem, więc sobie zwiedzę, a parę km więcej nie ma znaczenia gdy celem jest Opole. No to jadę, wciągam dość stromy podjazd, a za chwilę już zjeżdżam do Chrzanowa. Może być i Chrzanów, nie mam nic przeciwko. Tutaj jeszcze noc. Pauzuję na rynku, na tym w odróżnieniu od Alwerni jakieś oznaki życia są – kilku podpitych młodzieńców. No i ten rowerzysta jeszcze. Z Chrzanowa na Libiąż, inną wojewódzką. W połowie drogi można już dostrzec oznaki brzasku, a w Libiążu już niemal świt. Uwieczniam na zdjęciu oldchoolowy dom handlowy, lubię takie klimaty. W Chełmku już widno. Dzień zapowiada się pogodnie, na niebie szczątkowe tylko ślady chmur. A taka maleńka „strefa mgieł” tylko na przejeździe mostem nad korytem Przemszy. Mijam potężną basztę wieży szybu KWK PIAST, po czym by ominąć kretyński i długo się ciągnący zakaz jazdy rowerem, korzystam z idącej równolegle śmieszki rowerowej. Jakości takiej jak widać na zdjęciach, ale dziś aż tak bardzo mi to nie przeszkadza (lekka trasa) a ciągnące się bokami szpalery soczyście zielonych drzew uspokajają nerwy ;) Koło Bierunia ścieżkowy terror się kończy i można jechać jezdnią, jak Bóg przykazał :) Mijam wielką fabrykę Fiata, a to oznacza że docieram do Tych. Słońca coraz śmielej operuje na idealnie niebieskim nieboskłonie, i szybko pozwala zrzucić zbędną już warstwę ubrań. Tychy omijam jednak tranzytem, dopiero w Gliwicach odpoczywam na skwerku. A że Gliwice to już niemal granica Górnego Śląska, to tablica powitalna województwa Opolskiego pojawia się szybko. Bardzo przyjemną, prowadzącą głównie lasami wojewódzką dojeżdżam do Kędzierzyna-Koźla. Poza wielkimi zakładami azotowymi miasto kojarzy mi się z historią z ubiegłego roku. Wracając z Czech (z Pradziada), chciałem szukać pociągu w Koźlu. Miły Pan uświadomił że Koźle to zabita dechami wiocha, i tu pociągów niet. Tzn. nie jeżdżą do Koźla. Za pociągiem to trzeba jechać do miasta - do Kędzierzyna-Koźla! Bo to są dwie odrębne miejscowości: Koźle i Kędzierzyn-Koźle, leżące na przeciwnych brzegach Odry :) Przejeżdżam przez n-torowy przejazd kolejowy, i wewnętrzną jakby drogą miedzy węzłem kolejowym a Zakładami kieruję się do centrum miasta. ZAKK ogrodzone wysokim płotem, dużo drzew a instalacje daleko, więc jakichś spektakularnych zdjęć zrobić niestety się nie da. Za małym laskiem jest już właściwa część miasta. Bardzo zadbanego miasta, pewnie bogatego. Do tego stopnia że nawet ścieżki rowerowe są asfaltowe i zdatne do jazdy! Podejrzewam że to Azoty trują i w zamian dużo hajsiku łożą Kędzierzynowi. Z K.K. wojewódzką na Gogolin. Lasy kończą się a zaczynają rozległe pola uprawne. Pośród których majaczy potężna sylwetka (chyba) huty w Zdzieszowicach. Jest wczesne popołudnie, a temperatura niewiele poniżej progu upału. Gdzieś tu orientuję się że zaczyna uchodzić powietrze na tyle, i wkurwiać. Chciałem bowiem przyoszczędzić i jednak załatałem i założyłem te rozcięte wskutek snejków na Słowacji dętki. Będę dopompowywał co jakiś czas, zmieniać się nie chce. Centrum Krapkowic i Gogolina omijam, przejeżdżam środkiem pomiędzy obydwoma. Do Opola raptem 20km. A godzina młoda, ledwie 13ta. Zaliczam zatem dłuugą drzemkę na ławeczce nad brzegiem stawu. A potem aby urozmaicić sobie jazdę zjeżdżam z wojewódzkiej w leśną drogę, odrobina MTB (a raczej „MTB”) nie zaszkodzi. Raptem 3km tego lasu a jaka odmiana. Do Opola natomiast wjeżdżam ekstremalnie szeroką szutrówką. 15ta. Pociąg za kilka godzin, czyli trochu się pozwiedza :) Na początek wjeżdżam w jakieś tereny kolejowe. Przeciskam się pod jakimiś wiaduktami, przez torowiska przenoszę, pewnie nie wolno tak. Kilka spontanicznych skrętów na skrzyżowaniach później ląduję na skąpanej w cieniu drzew ławeczce, na nadodrzańskich bulwarach. Trochę drzemiąc, trochę przyglądając się niedzielnemu wypoczynkowi Opolan, utykam w tym miejscu na ładną godzinę :) Jak chillout, to chillout :) W końcu zaczyna mi się tu nudzić, a czasu ciągle mnóstwo. Jadę więc obadać gdzie tym bulwarem można zajechać. Asfaltową alejką przejeżdżam obok urządzeń technicznych śluzy, następnie wzdłuż terenów przemysłowych, i tym sposobem wyjeżdżam za miasto. Bulwar kończy się. A właściwie to alejka zawraca i zakosami wspina się w górę, ponad dolinę rzeki. Zza drzew zagajnika wyziera urwisko, a na jego dole - całkiem spory zalew. Okrążam go, jest nawet plaża. Bardzo fajny teren rekreacyjny, w oddali na drugim brzegu widać wystające ponad las co wyższe budowle miasta. Czas powoli, bo powoli, ale jednak płynie, do odjazdu pociągu coraz bliżej. Główną drogą kieruję się wiec ku dworcu. Robię jeszcze pętelkę po śródmieściu, zaliczam Rynek, i w końcu na dworzec. Wsiadam w komfortowego (skład wagonowy, nie EZT) IC-ka, by dwie 2,5 godz. przyjemnej podróży później być już na Głównym w Krakowie. W domu po 22giej.

I tak minął ten leniwy, rowerowy dzień :) Czasem tak trzeba, a nie tyle same Słowacje, Tatry, Węgry. Czasem trzeba lżej.

0.20 - 22.10
4,25l (w tym 1l energetyka)


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 200-249, Powrót pociągiem, Terenowo

Długi weekend czas zacząć!

d a n e w y j a z d u 67.66 km 0.00 km teren 04:10 h Pr.śr.:16.24 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1000 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 27 kwietnia 2018 | dodano: 03.05.2018

Trasa taka jak zawsze:




Kilka fotek: https://photos.app.goo.gl/gopnqdS737x5nbD73

18.05 - 23.05

Zdobyte szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502
Przeł. Wielkie Drogi 562


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 050-099, Rabka 2018

Kraków - Rabka

d a n e w y j a z d u 67.90 km 0.00 km teren 03:39 h Pr.śr.:18.60 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:27.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1000 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 11 sierpnia 2017 | dodano: 15.08.2017



Wypad na długi weekend. Z początku upalnie, za Dobczycami już coraz chłodniej. Po drodze jakiś wypadek a w okolicy przeł. Wierzbanowskiej/Wielkie Drogi już ciemno. Chyba było pod wiatr.




























Centrum dowodzenia, tj. planowania wycieczek rowerowych ;)

Zaliczone szczyty:
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502

WYSOK MAX: 600
17.55 - 22.20
2,5l
banan


Kategoria > km 050-099, Rabka 2017, ^ UP 1000-1499m

Zdążyć przed deszczem

d a n e w y j a z d u 301.32 km 0.00 km teren 14:00 h Pr.śr.:21.52 km/h Pr.max:50.50 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1369 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 17 marca 2017 | dodano: 18.03.2017



Główne cele dzisiejszej wycieczki to trzy miasta: Piotrków Trybunalski, Tomaszów Mazowiecki i Opoczno. W żadnym z nich nigdy jeszcze nie byłem. W planach ~280km. Pewnym utrudnieniem jest natomiast nadciągający z zachodu front z opadami deszczu, które zgodnie z prognozami w te okolice mają dotrzeć już koło 16-17tej. Dlatego postanowiłem wystartować odpowiednio wcześnie ;)

Czyli punktualnie o północy :) Przelatuję przez pustawe o tej godzinie miasto, niekoniecznie przejmując się ścieżkami rowerowymi i (niektórymi) czerwonymi światłami. Koło dworca wskakuję na krajową 7, która zaprowadzi mnie do Miechowa. Jest dość chłodno, na wylocie z miasta koło 0 a im dalej tym zimniej. Pomimo że droga znana i niby zwykła, nudna krajówka, to jednak jedzie się fajnie. Po prostu mają jakiś swój urok takie nocne przeloty głównymi szosami. W Słomnikach pierwsza pauza i coś w rodzaju śniadania. Chwila moment i jest Miechów. Kolejne miasteczko, kolejny odpoczynek na rynku. Na liczniku 50km i odtąd do końca trasy poruszał się będę nieznanymi, z reguły bocznymi drogami. Od dawna nie jest mi ciepło ale to właśnie na starcie z Miechowa zaczęło być po prostu zimno. Jednak w minimalnym tylko stopniu obniża to radość z jazdy, bo jest naprawdę fajnie. Otwarte przestrzenie, czasem jakiś skrawek lasu, brak wiatru i Księżyc nieco wspomagający mizerną plamę światła lampki. Latarnie tylko w większych wioskach, ruch praktycznie zerowy, gładki asfalt. Nie widzę wskazań licznika ale w ogóle mnie one w tym momencie nie interesują :) Lecę do przodu czerpiąc całymi garściami z przyjemności jazdy rowerem, od czasu do czasu tylko włączając podświetlenie GPSu, żeby nie zboczyć z kursu (raz źle skręciłem i nadłożyłem 200m). Żarnowiec, kolejna miejscowość z ryneczkiem. Temperatura -5 a w energetyku drobne kostki lodu :) Przed Szczekocinami pierwsze oznaki brzasku. W czasie odpoczynku na rynku gasną latarnie, świt tuż tuż. 100km stuka o 5.40, kilka minut przed wschodem. Średnia 22,5 km/h, czyli nieźle jak na mnie. Przed Koniecpolem ładne leśne odcinki i zmrożone, białe pola, rozświetlane blaskiem wschodzącego Słońca. Wyglądało to naprawdę pięknie! W Koniecpolu już cieplutko, tzn. 0 stopni :) Po małym odpoczynku obieram kurs na Żytno. Po drodze temperatura osiąga wreszcie dodatnią wartość. Czyli przy =<0'C zrobiłem ok. 130km. Jest i Żytno, kolejne senne miasteczko. Coś tam jem (bułkę? banana? czekoladę? już nie pamiętam... w każdym razie to moje standardowe rowerowe menu ;) ) w międzyczasie przyglądając się wolno toczącemu się życiu tubylców. Jest już kilka stopni. I w drogę, dalej na północ. Następna godna odnotowania mieścina to Kodrąb. Nie ma ryneczku, więc odpoczynku nie będzie. Robię w zastępstwie zdjęcie kościoła i ruszam dalej. Docieram do Gorzkowic, na mapach jest tu coś opisane jako "Kopiec". W rzeczywistości kopca to jednak nijak nie przypomina... Takie jakby 3m wyniesienie terenu na które prowadzi mostek nad rowem. Nic godnego uwagi, do tego zakaz dla rowerów. Nie zwiedzamy. Rynek też rozkopany, przysiadam więc na jakiejś studni. Odcinek paskudnego, grudowatego asfaltu, kawałek polną drogą i dobijam do DK91. Do Piotrkowa rzut beretem, kilka km. Piotrków Trybunalski zdobywam chwilę przed południem, na liczniku 200km a średnia 22,7 km/h. Odtąd będzie już tylko spadać ;) Od godzin przedpołudniowych temp. stabilizuje się na poziomie 12-13 stopni i tak będzie prawie do końca dnia. Zbieranie sił w parku, do tego jakieś zdjęcia kościoła, rynku, niezbyt okazałego zamku w kształcie sześcianu ;) Standard. Nieco zregenerowany obieram kurs na Tomaszów Mazowiecki. Jeszcze bardziej bocznymi drogami, po drodze królują lasy. Zmęczenie daje się jednak we znaki, w końcu poddaję się i staję na dłuższy popas, przy jakichś pniach. Do Tomaszowa nie wjadę najkrótszą drogą, chcę zaliczyć jeszcze zaporę na zal. Sulejowskim, zobaczyć kopalnię "Biała Góra" i Rez. Niebieskie Źródła. W końcu jest zapora. Trochę zdjęć i pora ruszać bo pogoda zaczyna się psuć. Z bardzo słonecznej zmienia się bowiem na coraz bardziej pochmurną a południowo-zachodni wiatr przybiera na sile. Następna w kolejce jest kopalnia. Właściwie to wyrobisk jest kilka. Nie wiem co tu wydobywają ale nazwa nie wzięła się znikąd, w okolicy jest naprawdę biało ;) Białe są tereny odkrywki, biały jest piach, biały jest pył który wzbija się w powietrze przy przejeździe ciężarówek. Potem przychodzi kolej na wspomniane "Niebieskie Źródła". Skręcam w jakąś alejkę, ale początkowo nie widzę nic ciekawego. Ot jakiś stawek i drzewa na brzegu. Po chwili jednak dostrzegam coś naprawdę niezwykłego... Drzewa wyrastają z wody, na takich jakby mini-wysepkach / kępach trawy O.o Nie widziałem jeszcze czegoś takiego, warto było tu zajrzeć. Tomaszów Mazowiecki. Całkiem ładne miasto, jadę prosto taką długą, reprezentacyjną aleją. Nie przeszkadza mi nawet koślawa śmieszka rowerowa, bodajże pierwsza na dzisiejszej trasie, trochę się nią przemęczę. Pauza na jakimś wielkim placu. Póki co jeszcze nie pada, więc podejmuję decyzję o dociągnięciu do Opoczna. Zbieram się szybko, bo jeszcze zacznie kropić, a ja wymięknę i wsiądę tu w pociąg ;) Do Opoczna wojewódzką. Zmęczenie nasila się, kilometrów przybywa coraz wolniej, a chmury za plecami wyraźnie ciemniejsze od tych przede mną. Dużo lasów. Odpoczynek pod jakąś wiatą, na parkingu leśnym i... Kilka obrotów korbą po starcie, chwilę po 16, na 255km wycieczki, zaczyna padać. Padać to może za dużo powiedziane, tak pomiędzy kropieniem a deszczem. Zapinam blat i pomimo zmęczenia prędkość momentalnie wrasta do 25-30km/h ;) Może uda się wyprzedzić chmurę. I faktycznie po kilku km przestaje, a ja wracam z powrotem do emeryckiego tempa. Do Opoczna docieram przed 17 (średnia równe 22km/h). W sam raz, bo zaczęło być chłodno, ponuro, ogólnie nieprzyjemnie. Skręcam na "stację" Opoczno Południe. Zadupie jeszcze większe niż Włoszczowa Północ :) Jeden peron, w szczerych polach/lasach, żadnego budynku, ładnych parę km od centrum miasta (a żaden autobus tu nie jeździ, o czym dowiedziałem się później). Do odjazdu ponad 2 godziny, myślę co tu robić. Akurat po 17 jest pociąg do Krakowa, ale przez Kielce, dłuższą drogą, na pewno droższy. Zastawiam się chwilę, akurat nadjeżdża. Nabity na full, jednak pojadę tym późniejszym. Tymczasem jadę do centrum coś pozwiedzać i może coś zjeść. Kawałek tam jest z tego peronu. W mieście pytam ze 3 razy jak trafić na rynek. Za każdym razem dostaję inne wskazówki, a ostatnia pani mówi że mieszka tu od 2 lat i sama nie wie czy tu w ogóle jest jakiś rynek ;) Nieważne, pojeździłem trochę po mieście, po ciemku i w deszczu który znowu zaczął padać. Niczego z ciepłym jedzeniem też nie znalazłem, kupiłem tylko drożdżówki w jakimś sklepie. Trochę się tych km po mieście nazbierało i naszła mnie myśl, żeby dokręcić do 300. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Błądząc trochę po mieście, jeżdżąc w te i we te drogą na stację, pod koniec kręcąc kółka po parkingu dobiłem do 291km. Reszta już w Krakowie, z dworca do domu. Na peronie pogadałem z sympatycznym panem koło 60ki. Jedzie nad morze, na 90 urodziny czyjegoś dziadka, podobno jest w takiej formie że 18ki mógłby wyrywać ;) Rozmówca okazuje się być rodowitym Opocznianinem. Pytam więc ilu ludzi tu mieszka. Mówi że ok. 2 tys. Coś mi nie pasuje. Cóż, był blisko, pomylił się tylko o jeden rząd wielkości ;) Wg GUS w 2016 populacja 21780 mieszkańców :) Pociąg opóźniony o 5 min. W Krakowie o 21 a w domu przed 22.

Udana wycieczka, odwiedzone 3 nowe miasta, z innych atrakcji zapora, kopalnia i źródła. Ok. 240km nieznanymi mi jeszcze drogami! Pomimo że prawie cały czas bocznymi to asfalty całkiem dobre, no i praktycznie zero ścieżek rowerowych. Przed deszczem też zdążyłem, zmokłem niewiele, głównie podczas dokręcania po Opocznie. No i 300ka w marcu, jeszcze nie tak dawno była to dla mnie abstrakcja, a za takie trasy zabierałem się w sierpniu. To był dobry, rowerowy dzień :)

Na wylocie z miasta (to chyba para wodna z ust, było koło 0 )
Na wylocie z miasta (to chyba para wodna z ust, było koło 0) © Pidzej
W Słomikach
W Słomnikach © Pidzej
W Miechowie
W Miechowie © Pidzej
Oryginalna nazwa ;)
Oryginalna nazwa ;) © Pidzej
W Żarnowcu
W Żarnowcu © Pidzej
W Szczekocinach.
W Szczekocinach. "Wafelek" rządzi w tych okolicach ;) © Pidzej
Zaczyna widnieć. Zimno
Zaczyna widnieć. Zimno © Pidzej

"Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje" © Pidzej
O właśnie
O właśnie © Pidzej
Naprawdę było tak biało
Naprawdę było tak biało © Pidzej
Zmrożone pola
Zmrożone pola © Pidzej
Remiza OSP
Remiza OSP © Pidzej
Wschód Słońca
Wschód Słońca © Pidzej
Młody lasek
Młody lasek © Pidzej
Przed Koniecpolem
Przed Koniecpolem © Pidzej
Przed Koniecpolem
Przed Koniecpolem © Pidzej
Takie tam. Ładne
Takie tam. Ładne © Pidzej
W Koniecpolu
W Koniecpolu © Pidzej
Złapany na przejeździe
Złapany na przejeździe © Pidzej
Przez las
Przez las © Pidzej
W Żytnie. Pogoda (póki co) piękna
W Żytnie. Pogoda (póki co) piękna © Pidzej
Miejscowy rowerzysta. Pomimo (prawdopodobnie) 80ki na karku jechał całkiem sprawnie
Miejscowy rowerzysta. Pomimo (prawdopodobnie) 80ki na karku jechał całkiem sprawnie © Pidzej
Kapliczka po drodze
Kapliczka po drodze © Pidzej
Kobiele Wielkie
Kobiele Wielkie © Pidzej
Kodrąb
Kodrąb © Pidzej
Inna sosna
Inna sosna © Pidzej

"Kopiec" w Gorzkowicach. Ktoś tu nie lubi rowerów © Pidzej
Wlepna na środku znaku z poprzedniego zdjęcia ;)
Wlepka na środku znaku z poprzedniego zdjęcia ;) © Pidzej
Rozkopane Gorzkowice
Rozkopane Gorzkowice © Pidzej
Hmm... Zamek za słupie WN?
Hmm... Zamek za słupie WN? © Pidzej
Na rozstaju
Na rozstaju © Pidzej
Kawałek szuterkiem
Kawałek szuterkiem © Pidzej
Dobijam do DK91
Dobijam do DK91 © Pidzej
Mam nadzieję że to tylko przycinka a nie wycinka
Mam nadzieję że to tylko przycinka a nie wycinka © Pidzej
Pierwszy cel zdobyty
Pierwszy cel zdobyty © Pidzej
Park w Piotrkowie
Park w Piotrkowie © Pidzej
Randomowy kościół
Randomowy kościół © Pidzej
I rynek
I rynek © Pidzej
Bardzo okazały
Bardzo okazały "zamek" w Piotrkowie Tryb. ;) © Pidzej
Gdzieś po drodze, między Piotrkowem a Tomaszowem
Gdzieś po drodze, między Piotrkowem a Tomaszowem © Pidzej
Odpoczynek w lesie
Odpoczynek w lesie © Pidzej
Zapora na zal. Sulejowskim
Zapora na zal. Sulejowskim © Pidzej
Wzburzony zalew
Wzburzony zalew © Pidzej
Zapora
Zapora © Pidzej
W Wesołej
W Wesołej © Pidzej
Kopalnia
Kopalnia "Biała Góra" © Pidzej
Faktycznie jest trochę biało
Faktycznie jest trochę biało © Pidzej
Drugi cel dzisiejszej wycieczki
Drugi cel dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Niebieskie Źródła. Niebieskie nie były ale te drzewa... No ciekawe
Niebieskie Źródła. Niebieskie nie były ale te drzewa... No ciekawe © Pidzej
Randomowy kościół w Tomaszowie Maz
Randomowy kościół w Tomaszowie Maz. © Pidzej
Aleja Marszałka J. Piłsudskiego
Aleja Marszałka J. Piłsudskiego © Pidzej
Plac T. Kościuszki
Plac T. Kościuszki © Pidzej
Kapliczka na okazałym drzewie
Kapliczka na okazałym drzewie © Pidzej
Pauza na parkingu leśnym
Pauza na parkingu leśnym © Pidzej
To rozumiem :)
To rozumiem :) © Pidzej
Trzeci cel
Trzeci cel © Pidzej
Stacja Opoczno Południe
Stacja Opoczno Południe © Pidzej
Stara kładka nad starymi torami
Stara kładka nad starymi torami © Pidzej
Jedyne zdjęcie z centrum Opoczna ;)
Jedyne zdjęcie z centrum Opoczna ;) © Pidzej
Za chwilę odjazd
Za chwilę odjazd © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 22% (WTF?)
WYSOK MAX: 357
00.00 - 21.50
1,75l
6 bułek z pasztetem, 4 banany, 3 czekolady, 3 drożdżówki

Nowe gminy:

Śląskie:

Żarnowiec
Szczekociny

Świętokrzyskie:
Słupia (Jędrzejowska)
Moskorzew
Secemin

Łódzkie:
Kobiele Wielkie
Kodrąb
Gorzkowice
Rozprza
Piotrków Trybunalski
Sulejów
Wolbórz
Tomaszów Mazowiecki - obszar wiejski
Tomaszów Mazowiecki - teren miejski
Sławno
Opoczno


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 300-349, Powrót pociągiem

Pogórzami do Tarnowa

d a n e w y j a z d u 135.16 km 0.00 km teren 06:27 h Pr.śr.:20.96 km/h Pr.max:52.50 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1308 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Niedziela, 19 lutego 2017 | dodano: 21.02.2017



Na niedzielę zapowiadali koniec opadów i dość przyjemną temperaturę. Tym samym po głowie zaczęła chodzić jakaś grubsza trasa. Może nawet jakieś 200, np. Kocierz? Przypadkiem dowiedziałem się jednak że w B. Małym znów sypnęło śniegiem. Ostatecznie nic nie zaplanowałem, zobaczy się rano. Wstałem koło 7. Za oknem jednak ciągle mokro i pochmurno, generalnie nieciekawie, poszłem więc dalej spać. Wyjechałem w południe, z planem uderzenia do Tarnowa, trochę dłuższą drogą, pogórzami. A dokładnie pogórzem Wielickim, Wiśnickim i Rożnowskim.
Do Gdowa trochę ciężko szło, może to i dobrze że na to 200 się nie porwałem? W Gdowie przerwa. Spotkałem tu 3 biegaczy w identycznych strojach. A dokładniej to 2 biegaczy i jedną, uroczą biegaczkę ;) Jakiś maraton? Most na Rabie, podjazd, zjazd, Łapanów. Odpoczynek pod rozłożystym dębem. Temp. za dnia w granicach 4-6 stopni, czyli jak na zimę, całkiem przyjemna. Drogi generalnie mokre, ale nie zasyfione, więc też nie jest źle. Niebo zasnute chmurami ale nie sprawiają wrażenia takich, z jakich mogło by padać. Ruch nieduży, podjazdy rozsądnego nachylenia. Jedzie się więc bardzo przyjemnie. Nietaktem było by wymagać lepszych warunków w lutym :) Z większych miejscowości Muchówka, Lipnica Murowana. Krótki kawałek krajówką (tu spotykam jedynych dziś, 2 rowerzystów). Zbliżam się do Melsztyna, i kolejnej atrakcji na trasie. A mianowicie ogromnej topoli. Drugi raz ją widzę (poprzednio byłem w 2014). Mała sesja fotograficzna. Koło Zakliczyna zza chmur wygląda wreszcie (zachodzące już) Słońce i robi się naprawdę pięknie. Przerwa na rynku i skręcam na Gromnik. Gdzieś tu łapie mnie zachód Słońca. Do Tuchowa wzdłuż linii kolejowej i rzeki, już po ciemku. Temp. spada do 1 stopnia i na takim poziomie się utrzyma. Przed Tarnowem bardzo fajne, leśne odcinki w kompletnych ciemnościach. Spory podjazd, szybki zjazd. W końcu Tarnów. Średnia 21,3. Z niewielką pomocą napotkanej kobiety bez problemu docieram na dworzec. O dziwo wjazd od tej strony bardzo przyjemny, żadnych ścieżek rowerowych O.o Jest po 19. Pociąg odjeżdża za jakieś 2 minuty więc odpuszczam, za godzinę następny. Tym bardziej że pani przede mną kupno biletu zajmuje kwadrans albo i lepiej :D Nie ogarniam, mnie nabycie biletu przy najbardziej zakręconych kasjerkach zajmuje max 5 minut. Gdy wreszcie mam swój bilet jadę jeszcze rynek, z tego co pamiętam są tam niezłe zapiekanki. Okazuję się jednak że wszystko pozamykane (niedziela wieczór). Gdy już traciłem wszelkie nadzieje koło dworca odnajduję otwartą budkę. Kupuję na wynos, zjeść już nie zdążę. Odjazd 20.14. Szkoda że nie "kibel" a jakiś nowoczesny wynalazek. A właściwie to 2 sprzęgnięte ze sobą wynalazki, bo frekwencja spora. Ale spokojnie dało się usiąść i zmieścić rower. Nie muszę chyba dodawać że w pociągu byłem jedynym rowerzystą :D W Krakowie po wpół do dziesiątej, w domu przed wpół do 11.
Udana wycieczka, bardzo lubię południowo-wschodnie kierunki i powroty pociągami z Tarnowa/Rzeszowa/Przemyśla. Trochę szkoda że z tych 200 nici bo w Tarnowie jednak nie byłem zbytnio zmęczony i czułem że spokojnie dałbym radę. Ale też nie ma co przesadzać, dopiero luty przecież.

Dłuuuga prosta na drodze do Gdowa
Dłuuuga prosta na drodze do Gdowa © Pidzej
W Gdowie
W Gdowie © Pidzej
Testy nowego energetyka ;) Smakuje i działa tak jak kazdy tego typu syf. Czyli dobrze :)
Testy nowego energetyka ;) Smakuje i działa tak jak każdy tego typu syf. Czyli dobrze :) © Pidzej
Na podjeździe za Gdowem
Na podjeździe za Gdowem © Pidzej
Piękny dąb w Łapanowie. Jest tak rozłożysty że ciężko zmieścić go w kadrze
Piękny dąb w Łapanowie. Jest tak rozłożysty że ciężko zmieścić go w kadrze © Pidzej
Miejsce Pamięci
Miejsce Pamięci © Pidzej
Most na trasie
Most na trasie © Pidzej
W okolicy królują sady owocowe
W okolicy królują sady owocowe © Pidzej
I szklarnie
I szklarnie © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Prawdopodobnie: po lewej pasmo Szpilówki, po prawej pasmo Łopusza i Kobyły. Jechałem nimi w zeszłym sezonie
Prawdopodobnie: po lewej pasmo Szpilówki, po prawej pasmo Łopusza i Kobyły. Jechałem nimi w zeszłym sezonie © Pidzej
Resztki zimy
Resztki zimy © Pidzej
Fajny leśny odcinek
Fajny leśny odcinek © Pidzej
Najwyższy punkt trasy, trochę ponad 400m n.p.m. Tylko tu, w lesie, były zauważalne ilości śniegu
Najwyższy punkt trasy, trochę ponad 400m n.p.m. Tylko tu, w lesie, były zauważalne ilości śniegu © Pidzej
Typowy krajobraz pogórzy. Tu nie może nie być fajnie :)
Typowy krajobraz pogórzy. Tu nie może nie być fajnie :) © Pidzej
W Lipnicy Murowanej
W Lipnicy Murowanej © Pidzej
Z krótką wizytą na krajówce
Z krótką wizytą na krajówce © Pidzej
Jest Melsztyn, jest i topola. Z daleka nie wygląda może jakoś nadzwyczajnie
Jest Melsztyn, jest i topola. Z daleka nie wygląda może jakoś nadzwyczajnie © Pidzej
Z bliska to co innego :) Pień ma ok. 2,5m średnicy. To tyle co szerokość standardowej ciężarówki. Robi wrażenie
Z bliska to co innego :) Pień ma ok. 2,5m średnicy. To tyle co szerokość standardowej ciężarówki. Robi wrażenie © Pidzej
Zachód Słońca nad Dunajcem
Zachód Słońca nad Dunajcem © Pidzej
Zachód Słońca nad Dunajcem
Zachód Słońca nad Dunajcem © Pidzej
W Zakliczynie
W Zakliczynie © Pidzej
Na rondzie w Gromniku
Na rondzie w Gromniku © Pidzej
W Tuchowie już całkiem ciemno
W Tuchowie już całkiem ciemno © Pidzej
Gdzieś po drodze
Gdzieś po drodze © Pidzej
Jest i Tarnów
Jest i Tarnów © Pidzej
Dworzec w Tarnowie
Dworzec w Tarnowie © Pidzej
Ratusz
Ratusz © Pidzej
Ratusz
Ratusz © Pidzej

NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 418
12.05 - 22.25
1l
3 banany, czekolada, zapiekanka


Kategoria Powrót pociągiem, > km 100-149, ^ UP 1000-1499m

Pogórze Wiśnickie

d a n e w y j a z d u 75.41 km 0.00 km teren 03:49 h Pr.śr.:19.76 km/h Pr.max:58.00 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1046 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 26 listopada 2016 | dodano: 28.11.2016



Ostatni dzień ładnej pogody przed nadejściem zimy postanowiłem wykorzystać na jeszcze jedną dłuższą traskę, tym razem na południe. Plany były takie: Gdów - Limanowa - Kasina Wielka - Dobczyce, jakieś 125km.

Wyjechałem o wpół do pierwszej. Pogoda jednak niespecjalna, tzn. mglista a za Wieliczką raptem 4'C! I już jest mi zimno w ręce/stopy. Limanowa staje więc pod znakiem zapytania, skoro wczesnym popołudniem, koło Krakowa jest +4 to w górach po zmroku może być np. -4. Biję się z myślami czy by nie skrócić trasy. Przed Gdowem wychodzi Słońce ale niewiele to zmienia, bo dalej jest zimno. Póki co jednak jadę zgodnie z planem. W Zagórzanach jednak jakoś skręciło mi się w boczną drogę. W sumie nie wiem po co bo wiem że na Stare Rybie, Nowe Rybie to następna w prawo. Jadę z nadzieją że może trafię na drogę na Limanową. Mam niby mapę ale nie chce mi się wyciągać, jadę więc na czuja, zobaczymy gdzie się dojedzie. Po drodze terenowy odcinek. Tak sobie jechałem, 2 razy musiałem zawrócić, raz spytałem kogoś o drogę. W końcu robię przerwę na jakimś przystanku. Obok sklepik, tabliczka z adresem: Żerosławice ileśtam. Wyciągam wreszcie mapę żeby zorientować się gdzie zajechałem. A zajechałem niedaleko, od dawna już wiem że z Limanowej nici. Wciągam więc nieśpiesznie pierniczki bo ustaliłem że jadę do wojewódzkiej na Dobczyce. Ruszam dalej, pomimo że trasa nie taka jakbym chciał to i tak jest fajnie. Podjazdy, zjazdy, sady owocowe, widoczki. Pogórze Wiśnickie ma swój urok. Nawet jakiś szczyt zaliczyłem (wieża triangulacyjna). Pierwszy raz odwiedziłem też centrum Raciechowic. Wreszcie dojeżdżam do DW964. Temperatura tymczasem wzrasta do 6'C, od jakiegoś czasu też nie jest mi zimno. Nosz do ch*ja... Trzeba było do tej Limanowej jechać. Zachód Słońca przed Dobczycami. Odpoczywam chwilkę w centrum a do domu wracam dla odmiany bocznymi drogami przez Gorzków, Koźmice Wielkie. Na koniec fajny zjazd z Grabówek do Wieliczki, też rzadko tędy jeżdżę.

Czuć trochę niedosyt, szkoda tej Limanowej. Ale skąd mogłem wiedzieć że zamiast coraz zimniej będzie coraz cieplej? Sprawdziłem na monitorze i w Limanowej było 6-7 stopni... Mimo wszystko jednak udana wycieczka, Pogórze Wiśnickie też fajne :)

Droga na Gdów
Droga na Gdów © Pidzej
Mgliście
Mgliście © Pidzej
W Gdowie
W Gdowie © Pidzej
Terenowy epizod dziejszej wycieczki
Terenowy epizod dziejszej wycieczki © Pidzej
Terenowy epizod dziejszej wycieczki
Terenowy epizod dziejszej wycieczki © Pidzej
Czasami krajobrazy jakby wiosenne
Czasami krajobrazy jakby wiosenne © Pidzej
Kukurydza
Kukurydza © Pidzej
Kładeczka
Kładeczka © Pidzej
Pierniczki
Pierniczki © Pidzej
Odpoczynek w Żerosławicach
Odpoczynek w Żerosławicach © Pidzej
Sady to nieodłączny element Pogórza Wiśnickiego
Sady to nieodłączny element Pogórza Wiśnickiego © Pidzej
Zdobyłem nawet jakiś szczyt
Zdobyłem nawet jakiś szczyt © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
To chyba jakaś Praga
To chyba jakaś Praga © Pidzej
A to nie wiem co
A to nie wiem co © Pidzej
W komplecie
W komplecie © Pidzej
Widoczki. To chyba jakieś szczyty w Paśmie Ciecienia
Widoczki. To chyba jakieś szczyty w Paśmie Ciecienia © Pidzej
W Dobczycach
W Dobczycach © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej

NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 431
12.30 - 17.10
pierniki, 2 jabłka


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 050-099, Terenowo

Większa północna pętelka

d a n e w y j a z d u 133.15 km 0.00 km teren 06:30 h Pr.śr.:20.48 km/h Pr.max:50.50 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1144 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Czwartek, 24 listopada 2016 | dodano: 28.11.2016



Większa, bo zwykle w ramach popołudniowej wycieczki najdalej na północ zapuszczałem się do Skały/Słomnik. Dziś natomiast przejechałem się nieco dalej do Wolbromia/Miechowa (DW783 na tym odcinku jeszcze nie jechałem). Właściwie to traska ta chodziła mi po głowie od wiosny.

Wyjazd koło południa, przelatuję przez miasto chyba najkrótszą możliwą drogą i obieram DW794. Przed Skałą najcięższy dziś podjazd, z 200 na 400m n.p.m. Temperatura ok. 10 stopni ale jakoś tak pochmurno/ponuro. W Skale krótka przerwa i dalej, na Wolbrom. W Trzyciążu najwyższy punkt dzisiejszej trasy, droga wspina się tu na ~450m n.p.m. W Wolbromiu jakiś debil zajechał mi drogę i otarłem się o krawężnik, na szczęście obyło się bez gleby. Może celowo a może mnie nie zauważył, nie wiem. Mała pauza na rynku i skręcam w nieznaną mi jeszcze drogę. Zachód Słońca na wyjeździe z miasta. Droga okazuję się być bardzo fajna, pagórkowata i obsadzona drzewami, widać na zdjęciach. W Miechowie już całkiem ciemno. Mała przerwa w centrum i do domu, krajówką. DK7 jak zawsze jedzie mi się fajnie. Po drodze zajeżdżam jeszcze na rynek w Słomnikach i dokręcam trochę po Krakowie. Udana wycieczka.

Pierwsze wapienne skałki za Krakowem
Pierwsze wapienne skałki za Krakowem © Pidzej
Jesienne sady
Jesienne sady © Pidzej
Dw794
Dw794 © Pidzej
W Skale
W Skale © Pidzej
Dw794
Dw794 © Pidzej
Na jednym z licznych podjazdów
Na jednym z licznych podjazdów © Pidzej
Lasek przed Wolbromiem
Lasek przed Wolbromiem © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
W Wolbromiu
W Wolbromiu © Pidzej
Pole kapuchy
Pole kapuchy © Pidzej
Dw783
Dw783 © Pidzej
Dw783
Dw783 © Pidzej
DW783. Bardzo fajna droga
DW783. Bardzo fajna droga © Pidzej
W Miechowie
W Miechowie © Pidzej
Powrót krajówką
Powrót krajówką © Pidzej
W Słomnikach
W Słomnikach © Pidzej
Wawel
Wawel © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 445
12.05 - 20.00
0,1l
4 (duże) jabłka, 2 wafelki

Zaliczone gminy: 1

Małopolskie: 1
Gołcza


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 100-149

Tarnów, Rzeszów

d a n e w y j a z d u 173.58 km 0.00 km teren 08:56 h Pr.śr.:19.43 km/h Pr.max:43.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1115 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Poniedziałek, 21 listopada 2016 | dodano: 27.11.2016



Jakkolwiek sezon na długie, tj. całodniowe wycieczki kończy się dla mnie we wrześniu/październiku tak na poniedziałek zapowiadali 15'C i nie mogłem się oprzeć by gdzieś dalej pojechać. Taki (prawdopodobnie) ostatni mocny akcent w tym roku. Plany generalnie obejmowały coś na wschód, marzył mi się nawet Przemyśl (240km) ale prognozy wiatru (silny południowo-wschodni) jak i odjazdy pociągu (2 w nocy) skutecznie ostudziły ten zapał. Myślałem nawet czy by nie pojechać na zachód, np. do Opola ale tam z kolei droższe pociągi (Regio nie jeździ). Stanęło więc na Rzeszowie, najprostszą drogą, czyli krajówką. Dodatkowo po drodze odwiedzić wszystkie miasta.

Wyjazd o świcie, tj. 7.05. Myślałem czy by nie wyjechać przed świtem ale najeździłem się już w tym sezonie po nocach więc wyruszyłem o bardziej ludzkiej godzinie. Wiatr wzmaga się po wyjeździe z Wieliczki i trochę spowalnia, ale myślałem że będzie gorzej.  Fajnie znowu wyruszyć w trasę, te pierwsze poranne łyki energetyka przy wschodzie Słońca, po prostu chce się żyć :) Pogoda iście wiosenna, tylko po kolorach można poznać że to jesień - jest bardziej brązowo niż zielono. Droga mija szybko i przyjemnie, pierwszy postój w Bochni. Na rynku są już dekoracje Bożonarodzeniowe, jak ten czas leci. Zegar wybija 9-tą godzinę a temperatura sięga 11 stopni. Coś tam jem - chyba banana i ruszam dalej. W Brzesku z kolei, koło 10-tej jest stopni 16 i z tego co pamiętam więcej już dziś nie będzie. Przerwa, chyba na kanapkę i obieram kurs na Wojnicz. Tutaj chyba najbrzydszy dziś rynek, a de facto parking (jest na zdjęciu). Wciągam czekoladę i kieruję się Tarnów. O tym że zbliżam się do miasta informuje mnie trąbiący kierowca :) Tylko dlatego że jadę główną drogą (zgodnie z przepisami, bo ścieżki tu jeszcze nie ma). Ale trudno mu się dziwić, tarnowscy kierowcy tak przyzwyczaili się do rowerzystów tłukących się po koślawych ścieżkach / chodnikach że widok rowerzysty na jezdni wywołuje u nich szok i nie wiedzą jak się zachować ;) Hehe zawsze jak przejeżdżam przez Tarnów to tylko o tych ścieżkach piszę - ale muszę bo zmuszanie rowerzystów do jazdy po nich to przemoc fizyczna i psychiczna. Pozapadana kostka bauma, latarnie i znaki na środku, wysokie krawężniki, ogólnie nie spełniają żadnych wymagań i zaleceń dot. infrastruktury rowerowej. A szkoda bo Tarnów to całkiem ładne miasto i chciałoby się je zapamiętać z lepszej strony. Ale dość tych narzekań, pocieszam się tym że tu nie mieszkam a w Krakowie rowerzyści nie są tak terroryzowani. Przerwa pod ratuszem, chyba na jabłko. Jest koło południa. Na wyjeździe z tej mieściny znowu można cieszyć się gładkim asfaltem :) Wiatr choć wyraźnie odczuwalny nie jest taki straszny. Bywa co prawda że w podmuchach zwalnia do 15km/h ale bywa też że gdy wieje słabiej można jechać 25. W Pilznie też zajeżdżam na rynek i cały cykl powtarza się - pora na banana :D Powoli ochładza się i z tych 15-16 robi się 12-13'C. Dębica. Ostatnie krople energetyka, ostatni posiłek i w ogóle ostatnia dłuższa przerwa. Bo wychodzi że trzeba się spieszyć żeby zdążyć na Regio po 18-tej. Jest co prawda kolejny pociąg o 20-tej ale wtedy do domu wróciłbym przed północą. Zbliża się zachód Słońca i robi się coraz chłodniej. Choć czas nagli to nie mogę sobie odpuścić obejrzenia (pracującej) pompy ropy naftowej i jakiegoś potwora na gąsienicach (na zdjęciach). W Ropczycach już po zachodzie Słońca. Fotka na rynku i dalej w drogę. Kilka km i Sędziszów Młp., tu już prawie całkiem ciemno. Pięknie iluminowany ratusz. Odpocząłem chwilkę stojąc w korku na wyjeździe z miasta. Ostatnie kilometry do Rzeszowa ciągną się w nieskończoność. Temperatura spada w końcu do 4'C, a wiatr, podjazdy, głód i ogólne zmęczenie nie ułatwiają zadania. A ja co chwila przeliczam czas i kilometry. W końcu są dwa ronda i upragniona tablica "Rzeszów"! Sił jakby przybywa i po nie najgorszych (Tarnów patrzy i się uczy) ścieżkach rowerowych lecę w stronę centrum. Dopytuję się gdzie dworzec i zajeżdżam na niego z małym zapasem, 20min. przed odjazdem pociągu. Kupuję bilety a podróż powrotna minęła szybko i przyjemnie - zająłem się głównie zjadaniem pozostałych zapasów. Najpierw jakimś nowym EZT a w Tarnowie przesiadka do starego ale równie (jeśli nie bardziej) wygodnego, starego "kibla". Lubię wracać pociągami. W Krakowie (tutaj ciepło, 9'C!) po 21 a w domu przed 22.

Udana wycieczka. Okazuje się że przy odpowiedniej pogodzie nawet późną jesienią można robić długie trasy. Szkoda tylko że Rzeszowie nic nie pozwiedzałem ale nie chciało mi się jeździć w tym zimnie. No i dobrze że wybiłem sobie z głowy ten Przemyśl, przy takim wietrze i zimnicy chyba nie dałbym rady. DK94 na rower bardzo przyjemna, prawie cały czas asfaltowe pobocze a poza Tarnowem upierdliwych ścieżek rowerowych niewiele.

Wschód Słońca na wylocie z Krakowa
Wschód Słońca na wylocie z Krakowa © Pidzej
DK94. Rzut oka za plecy
DK94. Rzut oka za plecy © Pidzej
I do przodu
I do przodu © Pidzej
Widoczek z trasy
Widoczek z trasy © Pidzej
Jesień
Jesień © Pidzej
Jesienna Raba
Jesienna Raba © Pidzej
Na rynku w Bochni
Na rynku w Bochni © Pidzej
Rondo w Brzesku
Rondo w Brzesku © Pidzej
Na rynku w Brzesku
Na rynku w Brzesku © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Rynek parking w Wojniczu
Rynek parking w Wojniczu © Pidzej
Takiej jeszcze nie jadłem. Bardzo dobra
Takiej jeszcze nie jadłem. Bardzo dobra © Pidzej
Rowerek
Rowerek © Pidzej
Nad pięknym modrym Dunajem Dunajcem ;)
Nad pięknym modrym Dunajem Dunajcem ;) © Pidzej
Jest i Tarnów
Jest i Tarnów © Pidzej
Tarnów to nie miasto, to stan umysłu
Tarnów to nie miasto, to stan umysłu © Pidzej
Kościół w Tarnowie
Kościół w Tarnowie © Pidzej
Ratusz w Tarnowie
Ratusz w Tarnowie © Pidzej
Jak dobrze znowu na asfalcie :)
Jak dobrze znowu na asfalcie :) © Pidzej
Temperatura w drugiej połowie listopada
Temperatura w drugiej połowie listopada © Pidzej
Rynek w Pilznie
Rynek w Pilznie © Pidzej
Rynek w Dębicy
Rynek w Dębicy © Pidzej
Klasyczny sklep w Dębicy
Klasyczny sklep w Dębicy © Pidzej
Dawno nie było selfiaczka to i jest :)
Dawno nie było selfiaczka to i jest :) © Pidzej
Pomnik ludzkiej głupoty. No to jadę pasem i blokuję auta, nie moja wina
Pomnik ludzkiej głupoty. No to jadę pasem i blokuję auta, nie moja wina © Pidzej
Na podjeździe
Na podjeździe © Pidzej
Pompa ropy naftowej
Pompa ropy naftowej © Pidzej
I jakaś maszyna
I jakaś maszyna © Pidzej
I jakaś maszyna
I jakaś maszyna © Pidzej
Porównanie maszyn. Obie terenowe
Porównanie maszyn. Obie terenowe © Pidzej
Pompa ropy naftowej
Pompa ropy naftowej © Pidzej
DK94 ma swój urok
DK94 ma swój urok © Pidzej
Ropczyce. Zdjęcie wyszło jasne, ale było już po zachodzie Słońca
Ropczyce. Zdjęcie wyszło jasne, ale było już po zachodzie Słońca © Pidzej
Sędziszów Małopolski. Tu też było dużo ciemniej
Sędziszów Małopolski. Tu też było dużo ciemniej © Pidzej
Ostatnie, zimne i ciemne kilometry przed Rzeszowem
Ostatnie, zimne i ciemne kilometry przed Rzeszowem © Pidzej
U celu
U celu © Pidzej
Wjazd do centrum
Wjazd do centrum © Pidzej
Słynna wielka cipa ;)
Słynna wielka cipa ;) © Pidzej
Powrót pociągiem 1
Powrót pociągiem 1 © Pidzej
Powrót pociągiem 2
Powrót pociągiem 2 © Pidzej
W jakimś dziwnym przedziale
W jakimś dziwnym przedziale © Pidzej
W jakimś dziwnym przedziale
W jakimś dziwnym przedziale © Pidzej
Powrót pociągiem 2
Powrót pociągiem 2 © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 266
7.05 - 21.45
1,4l
3 banany, 3 kanapki z serem, 3 czekolady, 3 jabłka


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 150-199, Powrót pociągiem

Miechów

d a n e w y j a z d u 110.43 km 0.00 km teren 05:18 h Pr.śr.:20.84 km/h Pr.max:48.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1000 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 5 listopada 2016 | dodano: 15.11.2016



Dawno nie byłem gdzieś na północ od Krakowa więc dziś padło na Miechów. Ale nie chciało mi się kluczyć bocznymi drogami a miałem ochotę w obie strony przejechać się krajówką. Wbrew pozorom krajową 7 jedzie się bardzo przyjemnie - dość szeroka, z asfaltowym poboczem, ruch nieduży, pagórkowata a i widoczki ładne. Nie takie jak w górach ale Wyżyna Miechowska też ma swój urok - te delikatnie pofałdowane pola uprawne, przydrożne drzewa, sady, jakieś laski w oddali i senne miasteczka po drodze. Dość ciepło, ~10'C. W Słomnikach i Miechowie przerwa na czekoladę. Powrót do Krakowa po śladzie, po drodze łapie mnie zmrok a na koniec dokręcam jeszcze trochę po mieście. Udana wycieczka.
Sigma po wpisaniu nieco większego obwodu liczy już niemal równo z VDO.

Na wylocie z Krakowa
Na wylocie z Krakowa © Pidzej
Przed zjazdem w Michałowicach
Przed zjazdem w Michałowicach © Pidzej
Jesienne widoczki
Jesienne widoczki © Pidzej
Tutaj coś kwitło O.o
Tutaj coś kwitło O.o © Pidzej
Odpoczynek w Słomnikach
Odpoczynek w Słomnikach © Pidzej
Odpoczynek w Słomnikach
Odpoczynek w Słomnikach © Pidzej
Rynek w Słomnikach. Zawsze mnie zastanawiało co to za górka?
Rynek w Słomnikach. Zawsze mnie zastanawiało co to za górka? © Pidzej
Domek
Domek © Pidzej
Na podjeździe
Na podjeździe © Pidzej
Jesienny sad
Jesienny sad © Pidzej
Odpoczynek w Miechowie
Odpoczynek w Miechowie © Pidzej
Klasyczny dom handlowy
Klasyczny dom handlowy © Pidzej
Odpoczynek w Miechowie
Odpoczynek w Miechowie © Pidzej
Rynek w Miechowie
Rynek w Miechowie © Pidzej
Powrót
Powrót © Pidzej
Powrót
Powrót © Pidzej
Oba liczniki wskazują prawie tyle samo
Oba liczniki wskazują prawie tyle samo © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 356
12.15 - 18.30
0,95l
2 czekolady


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 100-149

Cisy Raciborskiego

d a n e w y j a z d u 100.76 km 0.00 km teren 04:55 h Pr.śr.:20.49 km/h Pr.max:53.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1044 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Wtorek, 1 listopada 2016 | dodano: 15.11.2016



Cel dzisiejszej wycieczki to Cisy Raciborskiego - dwa zabytkowe drzewa w Harbutowicach, jedne z najstarszych w Polsce. Wiele razy mijałem tabliczkę do tych cisów jadąc np. na Hujówkę lub przeglądając mapę Beskidu Makowskiego. Był to też pierwszy test "nowego" licznika - jakiejś Sigmy BC 800. Kupiłem ją ostatnio na giełdzie za złotówkę :) Niekompletna i niby zepsuta. Niekompletna bo był tylko odbiornik, bez nadajnika i magnesu. Po włożeniu baterii i próbie zwierania styków z tyłu licznik ożył :) Podstawkę zaadaptowałem z 20-letniej Sigmy 3000. Dostałem ją na Komunię od wujka w 1996r. a używałem do roku 2011. Ciągle działa ale ma tylko 3 funkcje (prędkość, trip i odo).

Wyjazd w południe i najkrótszą drogą do Myślenic. Za Wieliczką zaczęło kropić/padać. Na szczęście gdy dojechałem do Myślenic przestało. Po małej przerwie na rynku ruszam na Sułkowice. Tą drogą jeszcze chyba nie jechałem. Wspina się ona na ponad 400m n.p.m. i myślałem że wyżej już dziś nie będzie (jak się potem okazało, jednak było). W Harbutowicach odbijam w boczną drogę (ta co na Hujówkę) a potem w jeszcze boczniejszą. Cały czas do góry. Asfalt kończy się, zaczynają betonowe płyty (ponad 20% ścianka) a końcówka podjazdu terenowa - musiałem parę metrów podprowadzić. Wjeżdża się tu na ponad 500m n.p.m., nie wiedziałem że będzie tak wysoko! Same cisy jak to cisy. Niezbyt okazałe, kilkanaście metrów wysokości. Za to bardzo rozłożyste, jak na drzewa iglaste. Podobno mają 700 lat ale wyglądają jak 70-letnie jodły :) Zbyt długo ich więc nie podziwiałem, tym bardziej że ujadały jakieś durne kundle. Super zjazd do Sułkowic, a potem tak jak zawsze, kawałek krajówką i bokami na Skawinę. W Skawinie już ciemnawo. Przejechałem się jeszcze po mieście coby 100km wpadło i do domu.

Udana wycieczka, kolejna ciekawostka przyrodnicza zobaczona. A co do "nowej" Sigmy to działa ale w stosunku do VDO zaniża o ok. 1%. To spora różnica. Spowodowane może to być wieloma czynnikami: różnymi ciśnieniami w oponach (czujnik Sigmy jest na przednim kole a VDO na tylnym), różnym obciążeniem kół, różną średnicą opon (na przedzie jest wyższy bieżnik), drogi jakie pokonują koła pewnie się minimalnie różnią oraz okazało się że w VDO był wpisany odrobinę mniejszy obwód. Zresztą nawet dwa liczniki zamontowane na jednym kole potrafią pokazywać różne wartości. No i tak właściwie to nie wiadomo który licznik pokazuje bardziej dokładnie - zakładam że VDO, bo droższy. Wpiszę więc w Sigmie trochę większy obwód i powinna liczyć tak samo. Zresztą jak za 1zł to nie ma co wybrzydzać :)

Zaliczone szczyty:
Przeł. Szklary 440

Sigma Sport BC 800 i 20-letnia, ciągle sprawna Sigma Sport 3000 (tylko nie mam drugiej baterii)
Sigma Sport BC 800 i 20-letnia, ciągle sprawna Sigma Sport 3000 (tylko nie mam drugiej baterii) © Pidzej
Niedziałajaca podstawka bezprzewodowa
Niedziałajaca podstawka bezprzewodowa © Pidzej
I podstawka ze starej Sigmy, która przypasowała
I podstawka ze starej Sigmy, która przypasowała © Pidzej
Cmentarz w Gorzkowie
Cmentarz w Gorzkowie © Pidzej
Widoczki po drodze - Ciecień (ok. 17-18km w linii prostej)
Widoczki po drodze - Ciecień (ok. 17-18km w linii prostej) © Pidzej
Na rynku w Myślenicach
Na rynku w Myślenicach © Pidzej
Takie tam, zatarty amorek i kabelek od licznika
Takie tam, zatarty amorek i kabelek od licznika © Pidzej
Mexyk :)
Mexyk :) © Pidzej
Kapliczka po drodze
Kapliczka po drodze © Pidzej
Boczna droga
Boczna droga © Pidzej
Kawałek po płytach (ok. 20%)
Kawałek po płytach (ok. 20%) © Pidzej
I końcówka w terenie (musiałem podprowadzić)
I końcówka w terenie (musiałem podprowadzić) © Pidzej
Cisy Raciborskiego
Cisy Raciborskiego © Pidzej
Cisy Raciborskiego
Cisy Raciborskiego © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Jesienna DK 52
Jesienna DK 52 © Pidzej
Cmentarz w Radziszowie
Cmentarz w Radziszowie © Pidzej
Elektrownia w Skawinie
Elektrownia w Skawinie © Pidzej
Centrum dowodzenia znowu w komplecie :)
Centrum dowodzenia znowu w komplecie :) © Pidzej

NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 21%
WYSOK MAX: 525
12.00 - 18.05
0,9l
czekolada, jabłko
Serwis: pompowanie opon


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 100-149, Terenowo