Powrót pociągiem
Dystans całkowity: | 62261.58 km (w terenie 289.50 km; 0.46%) |
Czas w ruchu: | 1232:54 |
Średnia prędkość: | 18.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 406.64 km/h |
Suma podjazdów: | 240690 m |
Liczba aktywności: | 217 |
Średnio na aktywność: | 286.92 km i 14h 00m |
Więcej statystyk |
Gorlice, Tarnów
d a n e w y j a z d u
217.51 km
0.00 km teren
11:24 h
Pr.śr.:19.08 km/h
Pr.max:65.50 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1908 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Tak właściwie to miałem jechać w sobotę ale w pt koło północy wciąż nie miałem zaplanowanej trasy więc wycieczkę przełożyłem na niedzielę. Ostatecznie obrałem kierunek na różne Karpackie pogórza oraz Gorlice (jeszcze nie byłem). Niestety nie udało mi się usnąć. Wyjazd punkt 2. Wydawać by się mogło że to wcześnie ale noc jest już tak krótka że w drodze do Niepołomic można było zauważyć pierwsze oznaki brzasku. Po drodze postawiane w poprzek drogi barierki, ciekawe po co, trochę to niebezpiecznie bo łatwo ich nie zauważyć i w nie przywalić. W Niepołomicach śniadanie i na wschód znów pojadę przez Puszczę Niepołomicką. Lubię witać dzień w puszczy. Dość ciepło, min. 10'C. Na wyjeździe z Puszczy nie mogę napatrzyć się na piękny wschód Słońca, co chwilę robię coraz to fajniejsze zdjęcia. Potem przez znaną mi już kładkę na Rabie i kawałek dalej odbijam na Brzesko. Trochę spać mi się zachciało ale na szczęście to tylko przejściowo. Trochę niepokoją mnie chmury na niebie mam nadzieję że nie będzie z nich padać. Z Brzeska kawałek krajówką a potem bocznymi drogami na Zakliczyn. Chmury jakby przerzedzają się i wychodzi Słońce. Droga bardzo pagórkowata, nie brakuje kilkunastoprocentowych ścianek. Na postoju oparty o drzewo rower przewraca się lekko haratając przy tym siodełko :/ Na rynek w Zakliczynie nie zajeżdżam (już byłem) tylko od razu kieruję się na Grybów. Najpierw wojewódzką a potem znowu bocznymi drogami. Podjazdom nie widać końca. W Grybowie dłuższa przerwa. Rynek cały zawalony samochodami, przykry widok :/ Tutaj też przeliczam czas i kilometry i wychodzi mi że mogę nie zdążyć na ostatni Regio z Tarnowa. Podejmuję więc decyzję o skróceniu trasy, odpuszczę na dziś Kołaczyce i Brzostek. Do Gorlic planowałem dojechać boczną drogą ale ostatecznie jadę krajówką (ruch na szczęście nie za duży) bo chciałem wstąpić do Ropy. Jakoś jednak przeleciałem skręt ale niewiele straciłem bo okazuje się że to wieś a nie miasto i nie ma tam rynku (przejeżdżając przez miasta zawsze staram się zaliczyć rynek). Upał daję się we znaki, ok 30'C. Docieram do Gorlic, jadę na rynek (jest tam dziwna kładka) ale nie rozsiadam się bo skończyło mi się picie a wszystko pozamykane. Otwarty sklep znajduję dopiero kawałek za miastem (kupuję wodę za 1,3zł, niestety przedatowaną ale jak woda może być przedatowana?). Docieram do Biecza (też jeszcze nie byłem) i tu robię dłuższą przerwę na rynku (ciekawa wieża). Nigdzie mi się już nie spieszy bo do Tarnowa niedaleko. Zbieram się jednak bo coś zaczyna się chmurzyć. Kupuję jeszcze jedną wodę na zapas i kieruję się już wojewódzkimi na Tarnów. Po drodze natrafiam na nieprzyjemny sfrezowany fragment drogi, jedzie się po tym fatalnie. Wjeżdżam więc na chodnik. W Gromniku przejeżdżając przez mostek łapię na tyle gumę (druga w tym sezonie). Naprawa zajęła 35 min. (razem z wysikaniem się). Niestety opona chyba do wyrzucenia bo jest długie na 1cm przecięcie, przez które widać dętkę :/ Nie pompuję więc za mocno aby nie rozdupcyło opony do końca. Potem jeszcze przerwa w Tuchowie i do Tarnowa wjeżdżam ok. 20. Czasu jeszcze trochę jest ale jako że Tarnów mam już zwiedzony kieruję się do razu na dworzec (nie bawi mnie też jazda wszechobecnymi tu fatalnymi ścieżkami rowerowymi). Kupuję bilety i idę na peron. I tu ciekawostka, dworzec w remoncie i wisi tabliczka w stylu "czas dojścia na peron 2 i 3 ok. 8-10min). I faktycznie tyle się idzie, ktoś się może nieźle zdziwić jak przybiegnie na styk na pociąg. Odjazd 21.38, Regio to stary "kibel", lubię takimi jeździć (o wiele wygodniejsze od nowoczesnych wynalazków). Okazuje się że miałem szczęście do pogody, bo po drodze wszędzie mokro po deszczu. W Krakowie też pada. W Płaszowie koło 23 i do domu. Udana wycieczka, szkoda tylko że z małymi stratami w sprzęcie (siodełko i opona). No i średnia jak na mnie też nie najgorsza, już nie jeżdżę 16-17km/h po górkach (jak w 2014) tylko prawie 20, tak jak za czasów gdy miałem jako taką kondycję (sezon 2012/2013).
Księżyc chyba w pełni nad A4
Brzask w Puszczy Niepołomickiej
Wschód Słońca
Wschód Słońca
Wschód Słońca
Wschód Słońca
Wschód Słońca. No wyglądał po prostu magicznie.
Rynek w Brzesku
;)
Widoczek z trasy
Widoczek z trasy
Uszkodzenie na siodełku
Na jednym z licznych podjazdów
A to chyba Korzenna
Widoczek z trasy
Zawalony samochodami Grybów. Ale kościół imponujący.
Most też niczego sobie
Rynek w Gorlicach (widoczna wspomniana kładka)
Rynek w Gorlicach
Biecz
Ciekawa wieża w Bieczu
Selfie z Biecza
Sfrezowana nawierzchnia
Coś się wbiło
Takie coś
Naprawa
Przecięcie na dętce niewielkie, ok 0,5cm
Na oponie jednak większe, ok. 1cm
I od wewnątrz
Łatka
Przecięcie
Rynek w Tuchowie
Obsadzona kwiatkami droga
Dworzec w Tarnowie
Rozkopany dworzec w Tarnowie
Profesjonalne oznaczenia ;)
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 15%
WYSOK MAX: 469
2.00 - 23.10
5,3l
5 bułek z pasztetem, 5 bananów, 2 czekolady, pierniki
Serwis: podmiana tylniej opony na przednią, a przedniej na terenową.
Zaliczone gminy: 6
Małopolskie: 6
Korzenna
Ropa
Gorlice - obszar wiejski
Gorlice - teren miejski
Biecz
Rzepiennik Strzyżewski
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 200-249, Powrót pociągiem, Serwis
Jasło, Krosno, Rzeszów
d a n e w y j a z d u
245.87 km
0.00 km teren
13:16 h
Pr.śr.:18.53 km/h
Pr.max:60.50 km/h
Temperatura:27.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1664 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Główne cele na dziś to Jasło i Krosno, rowerem tu jeszcze nie byłem. Wyjazd o wpół do 3. Ledwie co wyjechałem z domu a już denerwują mnie ocierające hamulce. Ciekawe, wczoraj nie przy regulacji nie ocierały. Kilka razy zatrzymuję się na regulację przy okazji zauważając że licznik nie liczy (magnesik się przesunął). Dlatego potem doliczę 0,9km. Poza tym wkurza wilgotna wkładka w spodenkach (nie zdążyły wyschnąć po praniu). Po drodze do Niepołomic widać już pierwsze oznaki brzasku. Śniadanie w Niepołomicach. Na wschód znowu tą samą drogą, przez Puszczę i kładkę na Rabie. Dość ciepło (min. 8'C ale mgliście). Potem kilka km leśną drogą gdzie strasznie usyfiłem rower (po drodze na postojach będę go po trochu czyścił). Bocznymi drogami a potem krajówką docieram do Wojnicza. Za Wojniczem odbijam na Tuchów. Już całkiem ciepło przebieram się więc w krótkie ciuchy. Droga pagórkowata, jest nawet 21% ścianka! To na niej jedyny dziś raz użyję młynka. W Tuchowie zajeżdżam na Rynek bo dawno nie byłem. Po drodze Ryglice. Rzepaku już przekwitł, zakwitły za to maki. Droga do Jasła ciągnie się w nieskończoność, podjazd za podjazdem. W końcu jest. Przerwa na rynku. Do Krosna pojadę nie krajówką a boczną drogą przez Jedlicze. Upał daje się we znaki. Rafinerii w Jedliczach za bardzo nie widać. Do Krosna wjeżdżam przez nieciekawe przemysłowe tereny. Tu też przerwa na rynku. Wyjeżdżając z Krosna widać już jak wysoko trzeba będzie się wspiąć. To grzbiet górski. Roztapiam się na tym podjeździe a wjeżdża się tu na ponad 450m n.p.m.. Na przełęczy jakiś rezerwat. Na szczęście na zjeździe ochładza się nieco. Z lasu na szczycie wyłania się wieża telewizyjna (RTCN Sucha Góra). Dzieje się też coś dziwnego a mianowicie zaczyna mnie boleć brzuch. Nieczęsto mi się to zdarza, zwłaszcza na rowerze. Do Strzyżowa dociągam już nieźle zmęczony. Tu przerwa na ławeczce na skwerze. Okazuje się że brzuch bolał z głodu bo czekolada stawia mnie na nogi. Siły wracają i od tej pory jedzie mi się dobrze. W Czudcu planowałem odbić w boczną drogę na Rzeszów ale znak "stromy podjazd" skutecznie mnie zniechęca i do Rzeszowa wjadę krajówką. Z Czudca (albo z Babicy już nie pamiętam) pochodzi moja śp. Babcia. Przed Rzeszowem to energia mnie już rozpiera. Do miasta wjeżdżam o zachodzie Słońca. W Rzeszowie byłem wiele razy ale na rynku jeszcze nie byłem jadę więc go zaliczyć. Na starówce ograniczenia prędkości dla rowerów do 10 km/h O.o Na rynku jakiś koncert grają tak głośno że wnętrzności wpadają w drgania więc nie zabawiam tam długo tylko jadę na dworzec. Kupuję bilety a do odjazdu (23:04) jeszcze jakieś 2 godz. Spędzam je siedząc na schodach przed dworcem zjadając czekoladę i wpatrując się w codzienne życie miasta. Pociąg to ten sam co wracałem z Przemyśla (IC Antares). Gdy przyjeżdża konduktor pyta czy jadę i mówi że mnie pokieruje. Wydaje mi się to podejrzane i rzeczywiście - w pociągu nie ma przedziału rowerowego (choć powinien być) :/ Mam załadować się z rowerem do zwykłego przedziału w środku wagonu. Nie jest to łatwe, mnóstwo nerwów straciłem na szarpanie się rowerem w ciasnym korytarzu ale jakoś się udało. Wagon nowy nie można więc otworzyć okna :/ Jest za to klimatyzacja. No i cały przedział dla mnie więc mogłem się wyciągnąć na siedzeniach bo trochę mi się spać zachciało. Po wagonie chodził jakiś "dziennikarz" i zagadywał ludzi ale na szczęście do mnie się nie przyczepił. W Płaszowie po 1. Jakoś udało się wyszarpać rower z przedziału i zdążyć wysiąść. Do domu już tylko 4km. Udana wycieczka, kolejne miasta zaliczone.
Rynek w Niepołomicach
Przez Puszczę Niepołomicką
Przez Puszczę Niepołomicką
Mgły o świcie
Tak wyglądał rower po kilku km leśnej drogi
Kawałek krajówką
Pomnik w Wojniczu
Dunajec
Zjazd wąwozem
Krówki
Widoczek z trasy
Most koło Tuchowa
Rynek w Tuchowie
Widoczek z trasy
Rynek w Ryglicach
Maki
A to nie pamiętam już gdzie
Taki maszt zwiastuje koniec podjazdu
Rynek w Jaśle
Ratusz w Jedliczu
Rafineria w Jedliczu
Rynek w Krośnie
Widoczek z podjazdu za Krosnem
Najwyższy punkt trasy
Rezerwat Prządki
RTCN Sucha Góra
Widoczek z trasy
Odpoczynek w Strzyżowie
Rynek w Czudcu
Wjazd do Rzeszowa
Rynek w Rzeszowie
Dworzec w Rzeszowie
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 20%
WYSOK MAX: 459
2.30 - 1.20
3,55l
5 kanapek z pasztetem, 5 bananów, 3 czekolady
Zaliczone gminy: 12
Małopolskie: 2
Pleśna
Ryglice
Podkarpackie: 10
Jodłowa
Brzyska
Jasło - obszar wiejski
Jasło - teren miejski
Tarnowiec
Jedlicze
Krosno
Korczyna
Czudec
Boguchwała
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 200-249, Powrót pociągiem
Tarnów, Przemyśl
d a n e w y j a z d u
254.34 km
0.00 km teren
13:35 h
Pr.śr.:18.72 km/h
Pr.max:55.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1740 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Coraz trudniej znaleźć mi jakiś fajny cel wycieczki bo prawie wszędzie w promieniu tych 200km już byłem. Padło na Przemyśl, o tu mnie jeszcze nie było. Wyjazd wcześnie, o wpół do trzeciej. Do pociągu powrotnego z Przemyśla jakieś 19 godzin, powinienem zdążyć. Do Tarnowa pojadę tą samą drogą co ostatnio z niego wracałem. W Niepołomicach śniadanie. Świt wita mnie gdzieś w Puszczy Niepołomickiej. Jest dość chłodno, chyba 5'C. Potem przez kładkę na Rabie i fajnymi bocznymi drogami przez lasy (m.in. Puszcza Radłowska) i wiochy docieram do Radłowa. Tu obieram kurs na Tarnów. Ociepla się na tyle że można przebrać się w krótkie ciuchy. Tarnów jak to Tarnów, wszędzie koślawe ścieżki rowerowe, trzeba się trochę nimi przemęczyć. To chyba najmniej przyjazne dla rowerzystów miasto w Polsce. Potem zamiast krajówka boczną drogą na Pilzno. Tutaj pierwszy zauważalny dziś podjazd (i zjazd). W Pilznie Słońce już nieźle przygrzewa, krem z filtrem wchodzi więc do użycia. Kawałeczek krajówka i odbijam w boczne drogi. Tu po płaskiej pierwszej zaczyna się druga, górzysta połowa wycieczki. Po drodze z większych miejscowości Wielopole Skrzyńskie. Góry znowu nie jakieś wielkie (tak właściwie są to pogórza) ale jakby zaczęło mi brakować sił. Myślę sobie dojadę do Strzyżowa to się zobaczy, najwyżej odbiję tam na Rzeszów. W Strzyżowie podejmuję jednak decyzję że jadę zgodnie z planem na Przemyśl. Odtąd do Przemyśla już wojewódzkimi (z małym 5km wyjątkiem krajówką). I tu właśnie gdzieś między 180 a 200km zaczyna się mega kryzys, po prostu nie mam siły jechać. Każdy podjazd to masakra. Myślę sobie po co mi to było, trzeba było zjechać do Rzeszowa. No ale co zrobić nie ma się jak z tego zadupia ewakuować (pociąg), trzeba jechać. Na szczęście koło Dynowa siły dziwnie wracają i od tej pory jedzie się nienajgorzej. Na Rynek w Dynowie jednak nie zajeżdżam, musiałbym nadłożyć z 4km. Po prawej stronie pojawia się San, piękny widok. Skoro jadę wzdłuż rzeki to powinno być płasko. No ale nie do końca bo dwa zauważalne podjazdy są. Do Przemyśla docieram przed 19. Nie mam siły na jakieś zwiedzanie, jadę prosto na dworzec i kupuję bilety. Pozostałe do odjazdu 2 godziny (odjazd 21.22) spędzam na ławeczce przed dworcem. Pociąg pomimo że to IC raczej o niskim standardzie (stare wagony). Może to i dobrze bo można otworzyć okno. W Krakowie po 1 (pociąg zatrzymuje się w Płaszowie a nie na Głównym, dziwne) a w domu o wpół do drugiej. Udana wycieczka choć momentami było ciężko.
Zaliczone szczyty:
Ostry Dział 422
Babicka Góra 326
Kijów 350
Zaczyna widnieć (Puszcza Niepołomicka)
Kładka na Rabie
Jakaś rzeczka
Wschód Słońca
Kilka km leśną drogą
Rynek w Radłowie
Typowa Tarnowska ścieżka rowerowa
Rynek w Tarnowie
Boczna droga na Pilzno
Rynek w Pilznie
Boczna droga, kawałek za Pilznem
Widoczek z trasy
Taki maszt zwiastuje koniec podjazdu
Widoczek z trasy
Rynek w Wielopolu Skrzyńskim
Rynek w Strzyżowie
Przemyśl... Tak blisko a tak daleko
Widoczek z trasy
Widoczek z trasy
Rynek w Dubiecku
San
Ładna sosna
U celu
San w Przemyślu
Rynek w Przemyślu
Wieża zegarowa w Przemyślu
Dworzec w Przemyślu
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 443
2.25 - 1.25
3,15l
5 bułek z pasztetem, 5 bananów, 2 czekolady
Zaliczone gminy: 13
Podkarpackie: 13
Brzostek
Wielopole Skrzyńskie
Strzyżów
Niebylec
Domaradz
Nozdrzec
Dynów - obszar wiejski
Dynów - teren miejski
Dubiecko
Krzywcza
Krasiczyn
Przemyśl - obszar wiejski
Przemyśl - teren miejski
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 250-299, Powrót pociągiem
Tarnów
d a n e w y j a z d u
104.96 km
0.00 km teren
04:25 h
Pr.śr.:23.76 km/h
Pr.max:44.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:233 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Urwało mi się w piątek mocowanie do bocialarki a na pon. zapowiadali piękną pogodę. Już myślałem że z wycieczki nici ale jakoś udało się przyczepić trytytkami i o dziwo trzyma mocno.
Tarnów chodził mi po głowie już od dawna a że oprócz kilkunastu stopni C włączył się kosmiczny zachodni / południowo-zachodni wiatr to cel dziś mógł być tylko jeden. Tak jak przypuszczałem rower jechał sam. Dość powiedzieć że w Szczurowej, na 55-tym km trasy miałem średnią ~28km/h! Potem wiatr tak jakby osłabł i średnia zaczęła spadać. Trochę niepokoił mnie wygląd nieba. Bo to wyglądało dziś zjawiskowo ale też groźnie - przykryte dywanem najróżniejszych chmur (widać na zdjęciach). Na szczęście obeszło się bez deszczu. Do Tarnowa docieram o zachodzie Słońca ze średnią ~26km/h. Tarnów to bardzo ładne miasto ale niezbyt przyjazne rowerzystom. Wszędzie zakazy dla rowerów i "ścieżki rowerowe" namalowane na koślawych chodnikach. Kupuję więc bilety (18zł normalny+rower, nie tak drogo) a ze zwiedzania zaliczam tylko rynek. Pociąg odjeżdża o 19.35. W Krk o 21 a w domu o wpół do dziesiątej.
Z jednej strony trochę "oszukana" ta setka bo z wiatrem ale tak to już jest z jazdą na rowerze, raz z wiatrem, raz pod wiatr. Udana wycieczka.
Urwało się
Mocowanie zastępcze ;)
DW 964
Przez Puszczę
Niebo na północy...
...i przede mną
Raba
Szczurowa
Widoczek na południe
Zachmurzony zachód Słońca
Dunajec
Przed Tarnowem
U celu
Tarnów
Tarnów
Powrót pociągiem
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 227
13.25 - 21.30
13-17'C
0,6l
czekolada
Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem
Rzeszów
d a n e w y j a z d u
200.11 km
0.00 km teren
12:00 h
Pr.śr.:16.68 km/h
Pr.max:34.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:582 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Miała być trochę inna trasa ale wyszedł Rzeszów. Dobre i to. Wyjazd przed świtem, koło wpół do trzeciej. Mgły, mgły, wszędzie mgły! W Niepołomicach śniadanie. Drogi na razie oświetlone. Między Chobotem a Ispiną zaczyna się natomiast dzisiejszy odcinek specjalny. Przejazd nocą przez las. Ciemny las, zero oświetlenia, zero ruchu samochodowego, tylko ja, mgły i las. Nie powiem, trochę się bałem ;) Co prawda to tylko ~3km ale potem wcale nie jest lepiej. Tereny odludne, dookoła pola, z rzadka jakieś zabudowania i latarnie. Na szczęście moja bocialarka (500lm) daje radę. I tak jest aż do Szczurowej, gdzie wita mnie świt. Tzn. mgły dalej są ale przynajmniej jest już jasno. Wilgoć jest wszędzie, woda kapie z kasku, osadza się na rowerze, na rzęsach itp. Temp. min. to dziś 10'C. Ciekawa taka jazda. W Żabnie mgły na chwilę ustępują ale kawałek dalej znowu wracają. Temperatura podnosi się bardzo powoli. Mijam Dąbrowę Tarnowską, Radgoszcz (debilne ścieżki rowerowe przy mało ruchliwej, chyba powiatowej drodze) i docieram do Radomyśla Wlk. (samolot w roli pomnika). Tu wreszcie wypogadza się a temp. przekracza 20'C. W sumie 50km przejechałem w ciemnościach i we mgłach a kolejne 50 we mgłach. Krótka przerwa i obieram kurs na Mielec. Do tej pory jechało się bardzo przyjemnie natomiast od teraz do końca wycieczki będę jechał bardziej ruchliwymi drogami. W Mielcu rowerowa masakra, ścieżki, wszędzie ścieżki rowerowe (oczywiście z kostki) i stawiane z uporem maniaka zakazy dla rowerów! Nie zabawiam więc tam długo tylko jadę na Kolbuszową. Po drodze długi leśny odcinek. W Kolbuszowej podejmuję decyzję że jadę na Rzeszów. Planowałem tu bowiem zawrócić i jechać na Tarnów ale to by wyszło z 240km a ja nie mam coś dziś siły. Wjeżdżam na krajową 9kę. Głogów Młp. omijam tranzytem bo spieszę się na pociąg. Do Rzeszowa wjeżdżam po 16. W Rzeszowie ścieżki rowerowe całkiem znośne, asfaltowe i bez wysokich krawężników. Odnajduję dworzec i okazuje się że niepotrzebnie tak się spieszyłem bo do odjazdu godzina czasu. No ale jakby przytrafiła się jakaś awaria (np. kapeć) to by nie było tak wesoło. Myślałem czy by nie pojechać na rynek ale nie chciało mi się go szukać, zjadłem więc zapiekankę i posiedziałem sobie na peronie. Powrót osobowym Regio (starym "kiblem"), odjazd 17.47. Jechało się całkiem przyjemnie. W Krk jestem przed 22. Dokręcam jeszcze do 200km i do domu. Wyszła może niezbyt ambitna ale udana wycieczka. Średnia masakryczna ale mam usprawiedliwienie, cały czas było pod wiatr.
Niepołomice © Pidzej
Szczurowa © Pidzej
Mgliście © Pidzej
Wilgoć jest wszędzie © Pidzej
Jakaś żwirownia © Pidzej
Niewiele widać ale to Dunajec © Pidzej
Żabno © Pidzej
Ave Maryja © Pidzej
Dąbrowa Tarnowska © Pidzej
Pytka ;) © Pidzej
Radomyśl Wielki © Pidzej
Radomyśl Wielki © Pidzej
Mielec © Pidzej
Mielec © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Kolbuszowa © Pidzej
Las słupów © Pidzej
U celu © Pidzej
Wjazd do Rzeszowa © Pidzej
Słynna wielka c*pa ;) © Pidzej
Rzeszów © Pidzej
Rzeszów ;) © Pidzej
Powrót pociągiem © Pidzej
Powrót pociągiem © Pidzej
RPM: ?
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 261
2.25 - 22.40
10-27'C
1,75l
3 x 7days, 3 x banan, zapiekanka, czekolada
Zaliczone gminy: 3
Podkarpackie:
Niwiska
Kolbuszowa
Trzebownisko
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem
GOP, Opole, Wrocław
d a n e w y j a z d u
286.89 km
0.00 km teren
16:38 h
Pr.śr.:17.25 km/h
Pr.max:40.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1074 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Na dziś zaplanowałem sobie wycieczkę do Opola/Wrocławia, zależy jak się będzie jechało. Wyjazd przed świtem, po 2. Pada deszcz, za Krakowem przestaje. Na Śląsk pojadę DK79. Dość ciepło, zanotowane min. to 13'C. Ze względu na duże zachmurzenie wschód Słońca ciężki do zidentyfikowania, ale można przyjąć że w okolicach Chrzanowa. Tamteż śniadanie. Przyjemna do tej pory jazda kończy się wraz z pierwszymi debilnymi zakazami dla rowerów w okolicach Jaworzna. Nie wiem czemu na Śląsku nie lubią rowerów. Trochę łamiąc zakazy, trochę innymi drogami, trochę po ścieżkach/chodnikach docieram do Katowic. I tu zaczyna się samochodowa masakra, wielopasmowe drogi i ruchliwe skrzyżowania. Przy próbie przyspieszenia na środku jednego z nich spada mi łańcuch. No dosłownie w idealnym momencie :D Mam dość tej jazdy i czym prędzej ewakuuję się na ścieżkę rowerową. Mijam Chorzów, docieram do Bytomia (stuka 100km, dłuższa przerwa na rynku). Pogoda piękna się zrobiła. Naprawdę sporo czasu i nerwów kosztowało mnie przebicie się przez Górny Śląsk. Obieram DK94 i po wyjechaniu z GOPu wreszcie zaczyna się przyjemniejsza jazda. Z większych miasteczek mijam Pyskowice, Toszek, Strzelce Opolskie (wszędzie zaliczam ryneczki) i docieram do Opola. Tu dłuższa przerwa w czasie której podejmuję decyzję by atakować Wrocław. 200km stuka za Opolem, koło 16tej. Znowu trochę się zachmurzyło/ochłodziło i tak będzie do końca dnia. Tereny generalnie odludne. Na rosnących obok drogi topolach dostrzegam coś dziwnego. Jakieś wielkie kupy liści, czy gniazda ptaków? Przyglądam się bliżej, drzewa zaatakowane są przez potężne skupiska jemioły! Biedne drzewka. Nieźle zmęczony docieram do Brzegu (jakieś zakłady). Potem jest i Oława, w której łapie mnie zmrok. Droga dłuży się strasznie. Widać jednak światła kominów elektrociepłowni, to oznaka że Wrocław już blisko! W końcu jest, tablicę z nazwą miasta mijam o 20.40. Jadę na dworzec, kupuje bilety. Powrót TLK niestety z przesiadką i dłuższym oczekiwaniem w Katowicach. Do odjazdu (23.59) jakieś 2,5 godz. jadę więc coś pozwiedzać. Jest ładny rynek, niestety z zakazem dla rowerów, nie zabawiam więc tam długo. Nie wiem co oni mają z tymi rowerami. Resztę czasu spędzam na peronie. W pierwszym pociągu jest wypasiony wagon rowerowy, w drugim natomiast nie ma nawet przedziału dla rowerów (choć powinien być). Myślałem czy by nie dokręcić do 300km, jednak na przesiadce w Katowicach po prostu lało, w Krakowie natomiast padało więc odpuściłem. W domu jestem przed 8, dokładnie 29,5 godz. od wyjazdu. Udana wycieczka, kolejne wielkie miasto zaliczone. Średnia do Wro 17,5km/h, potem spadła przez jazdę po mieście.
Chrzanów © Pidzej
Randomowa kopalnia © Pidzej
Mysłowice © Pidzej
Przez Katowice © Pidzej
Przez Katowice © Pidzej
Superjednostka © Pidzej
Bytom © Pidzej
Kierunek: Wrocław © Pidzej
Pyskowice © Pidzej
Toszek © Pidzej
Zaczynamy Opolskie © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Strzelce Opolskie © Pidzej
Zaczynają się niemieckie nazwy miejscowości © Pidzej
Opole © Pidzej
Opole © Pidzej
Rzeka Odra (musiałem dodać Rzeka bo tytuł zdjęcia musi mieć min. 5 znaków O.o) © Pidzej
Topole zaatakowane przez jemiołę © Pidzej
Brzeg © Pidzej
Brzeg © Pidzej
Pierwszy raz w Dolnośląskim © Pidzej
Oława © Pidzej
Wrocław! © Pidzej
Wrocław © Pidzej
Wrocław © Pidzej
Powrót pociągiem 1 © Pidzej
Powrót pociągiem 2 © Pidzej
RPM: ?
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 314
2.15 - 7.45
13 - 31'C
2,45l
3 x 7days, 3 x banan
Zaliczone gminy: 9
Opolskie: 5
Dąbrowa
Lewin Brzeski
Olszanka
Skarbimierz
Brzeg
Dolnośląskie: 4
Oława - obszar wiejski
Oława - teren miejski
Siechnice
Wrocław
Kategoria > km 250-299, Powrót pociągiem, ! Wycieczka Sezonu 2015, ^ UP 1000-1499m
Łódź
d a n e w y j a z d u
266.63 km
0.00 km teren
15:03 h
Pr.śr.:17.72 km/h
Pr.max:50.00 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1388 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W Łodzi jeszcze nie byłem więc postanowiłem wybrać się tam na wycieczkę. Był to też test nowych gatek z wkładką pod spodenki, o takich. Do tej pory jeździłem bowiem w zwykłych szortach bez wkładki i w ogóle mi to nie przeszkadzało (nawet na 200-300km trasach). Do momentu zmiany siodełka. Bo stare no-nameowe się już rozleciało a nowe tak wygodne nie jest. Gatki sprawdziły się znakomicie, prawie w ogóle nie odczuwałem dolegliwości z tyłkiem związanych. No a co do samego wypadu: wyjazd przed świtem, po 2. Sprawnie przejeżdżam przed opustoszałe miasto i obieram DW 794, którą przejadę dziś na całej prawie 100km długości. Przed Skałą jedyny dziś ciężki podjazd z (z 200 na ponad 400m n.p.m.). W Skale śniadanie. Brzask za Skałą a wschód przed Wolbromiem. Generalnie droga bardzo przyjemna: pagórkowata, ruch niewielki a nawierzchnia dobra. Niepotrzebnie nabrałem tyle ciuchów na zmianę bo zanotowane dziś min. to 9'C. Mniej więcej w okolicach 100km odzywa się prawa noga, zaczyna pobolewać z tyłu uda. Może to przez tą wkładkę w spodenkach, która minimalnie podnosi mnie do góry? Obniżam więc siodełko o 0,5cm, potem o kolejne 0,5. Nie za wiele to jednak pomaga, lekki ból utrzyma się już (z małymi przerwami) do końca trasy. Z większych miasteczek mijam jeszcze Pilicę (ładny rynek), Lelów i docieram do Koniecpola (też ładny rynek). Zaczyna się upał. Dalej wojewódzkimi a koło Radomska wbijam na krajową 91. Samo Radomsko bardzo ładne, szkoda tylko że nie mają obwodnicy, cały tranzyt idzie przez centrum. Wspomnianą krajówką docieram do Kamieńska i dalej znowu wojewódzkimi. Mijam słynna górę Kamieńsk, myślałem czy by nie wjechać na szczyt ale nie mam za bardzo siły no i obawiam się o tą nogę, musi mi jej wystarczyć do Łodzi. Tutaj droga już nie tak przyjemna, jest spory ruch. W sklepie po drodze pytam o jakieś inne miejsca z widokiem na kopalnię ale dowiaduję się że jedyny taras widokowy jest w Kleszczowie. Zawracam nawet ale sprawdzam mapę i widzę że musiałbym nadłożyć ponad 20km, odpada. Trudno, kopalnia pozostaje do zaliczenia innym razem. Tymczasem kieruję się na Bełchatów. W mieście pełno zakazów dla rowerów i ścieżek rowerowych, nie zabawiam więc tam długo tylko wychodzę na ostatnią prostą: DW485, kierunek Pabianice. Oj dłuży mi się ta droga strasznie a upał daje się we znaki (pomimo tego że lubię upał). Krótkie leśne odcinki dają odrobinę wytchnienia. 200km stuka mi koło 16tej. W końcu są Pabianice. Jakąś boczną drogę przez osiedle Retkinia wjeżdżam do Łodzi. Niestety tablicy z nazwą miasta nie znalazłem, fotki nie będzie. Średnia do Łodzi 18,2 km/h, potem spadła przez jazdę po centrum. Na dworcu jestem koło 19. Kupuję bilety na późniejszy pociąg, odjazd dopiero 23.29, mam więc ponad 4 godziny na zwiedzanie miasta. Odwiedziłem rzecz jasna Piotrkowską. Bardzo ładna a to co rzuca się w oczy to mnóstwo rowerzystów i riksz rowerowych. To rozumiem. Generalnie Łódź wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Powrót lekko opóźnionym TLK Regle. Pociąg jedzie ~3 godz., w domu jestem ponad dobę po wyjeździe, o wpół do czwartej. Udana wycieczka, Łódź zaliczona, okolice ładne, pogoda dopisała, tylko tej kopalni trochę żal. Jest pretekst do kolejnej wycieczki w tamte rejony.
Niewiele widać ale to Skała © Pidzej
Wolbrom © Pidzej
Wschód Słońca © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Pilica © Pidzej
Browarek ;) © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Lelów © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Koniecpol © Pidzej
Koniecpol © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Pierwszy raz w Łódzkim © Pidzej
Dorodna sosna © Pidzej
Radomsko © Pidzej
Radomsko © Pidzej
Kamieńsk © Pidzej
Żniwa © Pidzej
Góra Kamieńsk © Pidzej
Elektrownia w Bełchatowie © Pidzej
Bełchatów © Pidzej
Pabianice © Pidzej
Łódź © Pidzej
Łódź © Pidzej
Plac Wolności © Pidzej
Piotrkowska © Pidzej
Powrót pociągiem © Pidzej
RPM: 68
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 445
2.20 - 3.30
9-38'C
4,9 l
3 x 7days, 3 x banan, 2 x Prince Polo, Lyon
Zaliczone gminy: 16
Śląskie: 2
Koniecpol
Dąbrowa Zielona
Łódzkie: 14
Żytno
Gidle
Radomsko - obszar wiejski
Radomsko - teren miejski
Dobryszyce
Gomunice
Kamieńsk
Bełchatów - obszar wiejski
Bełchatów - teren miejski
Drużbice
Dłutów
Pabianice - obszar wiejski
Pabianice - teren miejski
Łódź
Kategoria > km 250-299, Powrót pociągiem, ^ UP 1000-1499m
Święty Krzyż
d a n e w y j a z d u
203.66 km
0.00 km teren
10:54 h
Pr.śr.:18.68 km/h
Pr.max:47.50 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1441 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
W górach Świętokrzyskich byłem tylko raz, na Łysicy w 2012. Dziś pora na Święty Krzyż (Łysą Górę) 594,3m n.p.m. Wyjazd wcześnie, bo po drugiej. Przejeżdżam przez Nową Hutę i obieram DW 776 która towarzyszyć mi będzie aż do Buska. Na wyjeździe z miasta pierwsze oznaki brzasku (nie mylić ze świtem, ciągle jeszcze ciemno). Ciepło, 15-16'C więc zdejmuję kurtkę. Wschód Słońca wita mnie w okolicach Proszowic. Generalnie ruch malutki a na trasie królują pola uprawne. Koło świtu ochładza się do 12-13'C ponownie ubieram więc kurtkę. Przejeżdżam przez Kazimierzę, gdzie zamiast rynku stoi dziwna wieża. Za Wiślicą przyjemny leśny odcinek. Zjeżdża się tu naprawdę nisko, poniżej 200m n.p.m. Docieram do Buska, jest ładny park, niestety cały obsrany przez ptaki więc strach się tu rozsiadać. W Busku opuszczam wojewódzką i kilkanaście km, do Chmielnika pojadę krajówką. Na szczęście jest asfaltowe pobocze więc nie jedzie się źle. Od Chmielnika jadę już bocznymi drogami, chyba powiatowymi. Zaczyna się upał. Na szczęście droga przyjemna, ruch niewielki a dookoła tylko pola i lasy. Na horyzoncie majaczą już Góry Świętokrzyskie. Z większych miejscowości mijam Pierzchnicę i Daleszyce (ogrooomny rynek) a także mały zalew w Borkowie. Przecinam krajówkę, wreszcie ukazuje się cel mojej wycieczki - wieża telewizyjna na Łysej Górze. W okolicy dobrze pomyślane ścieżki rowerowe, w postaci pasa z boku drogi. Kupuję zapas picia i jestem gotowy na podjazd. Pomimo że niezbyt stromy (7-8%) to idzie ciężko bo wręcz roztapiam się na tym upale. Na szczęście wjeżdża się do puszczy i w cieniu podjazd to już przyjemność, całość na średniej tarczy. Na szczycie jestem przed 12.30. Na górze wieża telewizyjna (robi wrażenie, 157m wys.) i ładny kościół. Odpoczywam chwilę w cieniu i pora na zjazd. W stronę Kielc jadę trochę inną drogą. Kawałek wojewódzką a potem krajową. Przy drodze co kawałek stoją sprzedawcy truskawek. Upał osiąga apogeum, na liczniku w Słońcu 40'C... Myślałem czy by nie pojechać gdzieś dalej bo wcześnie ale nie mam siły więcej kręcić w tym upale. Jadę więc prosto do Kielc, trochę kluczę aby ominąć remont i prosto na dworzec. Wracam wcześniejszym pociągiem, odjazd 15.43. I to była bardzo dobra decyzja bo pociąg nabity na full (koniec długiego weekendu). Do tego późniejszego to bym już chyba nie wsiadł, bo jedzie z Ostrowca a ten którym ja jadę z Kielc. Na szczęście udało mi się zmieścić rower i zająć miejsce siedzące. W Krakowie jestem koło 18 a w domu przed 19. Udana wycieczka, pierwsza 200-ka w tym sezonie. Choć czuć lekki niedosyt (chciało by się przejechać więcej) to przynajmniej wiem że kondycja na dłuższe trasy jest. Przez grubo ponad 100km średnia >=20km/h, potem spadła przez upał, podjazd i jazdę po Kielcach/Krakowie.
Zaliczone szczyty:
Łysa Góra 595
Proszowice © Pidzej
Proszowice © Pidzej
Mgły o poranku © Pidzej
Typowy widoczek z trasy © Pidzej
Wschód Słońca © Pidzej
Kazimierza Wielka © Pidzej
Wschód Słońca © Pidzej
Typowy widoczek z trasy © Pidzej
Wiślica © Pidzej
Busko-Zdrój © Pidzej
Busko-Zdrój © Pidzej
Droga Krajowa 73 © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Chmielnik © Pidzej
Chmielnik © Pidzej
Chmielnik © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie © Pidzej
Pierzchnica © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Zalew na Belniance w Borkowie © Pidzej
Zalew na Belniance w Borkowie © Pidzej
Zalew na Belniance w Borkowie © Pidzej
Daleszyce © Pidzej
Potężny rynek w Daleszycach © Pidzej
Góry Świętokrzyskie © Pidzej
Pierwszy widok na Święty Krzyż © Pidzej
Porządne ścieżki rowerowe © Pidzej
Święty Krzyż © Pidzej
Wjazd do Puszczy Jodłowej © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
RTCN Święty Krzyż © Pidzej
RTCN Święty Krzyż © Pidzej
Święty Krzyż © Pidzej
Święty Krzyż © Pidzej
Święty Krzyż © Pidzej
Święty Krzyż © Pidzej
RTCN Święty Krzyż © Pidzej
RTCN Święty Krzyż © Pidzej
Droga Krajowa 74 © Pidzej
Kielce © Pidzej
RPM: 70
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 577
2.15 - 18.45
12-40'C
3,65l
2 bułki z pasztetem, banan, pół czekolady, pierniki, Prince Polo, 7days
Zaliczone gminy: 7
Świętokrzyskie:
Czarnocin
Złota
Wiślica
Busko-Zdrój
Pierzchnica
Bieliny
Nowa Słupia
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem, ^ UP 1000-1499m
Dąb Bartek, Kielce
d a n e w y j a z d u
174.29 km
0.00 km teren
09:52 h
Pr.śr.:17.66 km/h
Pr.max:49.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1602 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Plany na dziś to: Kielce, Dąb Bartek a jak się uda to może i Włoszczowa. Wyjazd o wpół do czwartej, trochę za późno bo brzask już chyba jest. Drogi mokre, chyba padało. Przejeżdżam przez miasto i wskakuję na krajową siódemkę która będzie mi dziś towarzyszyć przez większość drogi. Po wyjeździe z miasta zaczyna świtać. Zimno, zanotowane dziś min. to 2'C! Na szczęście wziąłem czapkę i dwie pary rękawiczek (letnie i zimowe). Pierwsze mijane miasteczko to Słomniki, tutaj na rynku jem śniadanie. W Miechowie również zajeżdżam na rynek. Jadę sobie dalej siódemką, ruch średni, nie jest źle bo z reguły jest asfaltowe pobocze. Aż tu nagle znak, że budowa S7 i utrudnienia na odcinku 20km. No to się wpakowałem, myślę sobie. Okazało się że jednak nie jest tak źle, przez większość czasu jadę po prawej stronie słupków, na oddzielonym i wyłączonym z ruchu pasie. Są jednak zwężenia, tam trzeba uważać zwłaszcza na ciężarówki. Coraz później a wciąż chłodno, raptem kilkanaście stopni. Mijam Wodzisław, osiągam Jędrzejów. Tu standardowo trochę kombinacji aby ominąć ekspresówkę na obwodnicy. Droga wydawało by się płaska wcale taka nie jest, ok. 100m przewyższenia na każde 10km to nie jest płasko. Średnia przez to nie za wysoka (ok. 18,5km/h). Jednak pierwsze 100km przejeżdżam niemalże zgodnie z planem (plan to 6 godzin a zajęło mi to ok. 10 minut więcej). Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie i na zamek w Chęcinach. Odbijam w lewo na te Chęciny, jeszcze tu nie byłem. Wiedzie tam fajny podjazd a oprócz zamku jest ładny rynek. Padły aku w aparacie więc w kiosku kupuję baterie, nie pojadę przecież bez aparatu. Po dłuższym odpoczynku jadę dalej, dwupasmową DW762, do Kielc już niedaleko. Są i Kielce, tu aby odpocząć sobie od głównych dróg jadę sobie powoli chodnikami. Przebijam się przez centrum i odnajduję drogę na Zagnańsk. Początkowo dziurawa i ruchliwa, prowadząca przez nieciekawe tereny przemysłowe potem zmienia się w przyjemną leśną drogę. Z Kielc do Zagnańska jakieś kilkanaście km. Wciąż chłodno, ledwie 15 stopni. W Zagnańsku odbijam w wojewódzką 750 i koło 13 odnajduję tytułowe drzewo. Oto jest. Dąb robi wrażenie, jak również las podpór pod jego konarami. Jednak nie ma w ogóle liści a przecież połowa maja! Mam nadzieję że jeszcze je wypuści i że nie usechł. Posiedziałem, porobiłem trochę zdjęć i spowrotem do Kielc. W międzyczasie podejmuję decyzję że odpuszczam na dziś Włoszczowę, to jakieś 50km a ja mam już dość na dziś. Dojechać bym dojechał ale nie była by to żadna przyjemność. Pogoda piękna się zrobiła, ponad 20 stopni. Oczywiście wracając do Kielc znowu wpakowałem się na główną drogę, DK 74 :/ Do odjazdu pociągu miałem ok. godzinę więc posiedziałem sobie przed dworcem. Pociąg nie dość że nabity na full to jeszcze miałem problem ze zdjęciem roweru z wieszaka. Usyfiłem smarem z łańcucha ręce, kurtkę i siedzenie :/ Pomimo to udana wycieczka. Na 200ki przyjdzie jeszcze czas. Tylko tej Włoszczowej trochę żal. Średnia trochę spadła przez jazdę po Kielcach i prowadzenie roweru po dworcu, bo tak utrzymywała się na poziomie 18,5 km/h.
Kierunek: Kielce © Pidzej
Słomniki © Pidzej
Miechów © Pidzej
Miechów © Pidzej
Pięknie kwitnący rzepak © Pidzej
Budowa S7 © Pidzej
Wodzisław © Pidzej
Jędrzejów © Pidzej
Jędrzejów © Pidzej
Jakoś udało się ominąć ekspresówkę © Pidzej
Zamek w Chęcinach © Pidzej
Chęciny © Pidzej
Kielce © Pidzej
Kierunek: Zagnańsk © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Zagnańsk © Pidzej
Dąb Bartek © Pidzej
Z innej perspektywy © Pidzej
Żeby nie nie było że mnie nie było ;) © Pidzej
Dąb Bartek © Pidzej
Dąb Bartek © Pidzej
Ruiny czegoś chyba w Samsonowie © Pidzej
Kielce © Pidzej
Kielce © Pidzej
RPM: 63
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 385
3.30 - 18.45
2-22'C
0,85l
2 czekolady, 5 bananów
Zaliczone gminy: 1
Świętokrzyskie:
Miedziana Góra
Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, ^ UP 1500-1999m
Kraków - pociąg - Rabka
d a n e w y j a z d u
14.67 km
0.00 km teren
00:59 h
Pr.śr.:14.92 km/h
Pr.max:30.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:188 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Na Majówkę miałem jechać do Rabki rowerem ale ze względu na niepewną pogodę pojechałem pociągiem. Po drodze na dworzec kilka razy stawałem i się zastanawiałem czy nie zawrócić i pojechać na rowerze ale ostatecznie padło na pociąg. I to była bardzo dobra decyzja bo w Rabce zimno i deszczowo.
RPM: 0 (WTF?)
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 609
15.35 - 19.50
czekolada
Kategoria > km 010-049, Powrót pociągiem, Rabka 2015