Miasto
d a n e w y j a z d u
58.82 km
0.00 km teren
03:11 h
Pr.śr.:18.48 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:409 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Po mieście. Jakoś tak wilgotno i syfiaście. Koło Lasku trochę poprószyło śniegiem a w drodze powrotnej trochę pokropiło. Przejechałem przez Skałki a na R.O.K. przeleciałem estakadą bo pusta droga była :)
Skałki Twardowskiego
Takie tam
Zjazd z kładki w Tyńcu. W jesieni / zimie tu tak zawsze
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 280
15.00 - 18.35
Kategoria > km 050-099
Miasto
d a n e w y j a z d u
32.63 km
0.00 km teren
01:53 h
Pr.śr.:17.33 km/h
Pr.max:34.50 km/h
Temperatura:7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:180 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W lekkiej mżawce. Jakoś tak ponuro było więc i zdjęć brak. Jutro chyba coś grubszego.
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 283
14.40 - 16.45
Serwis: pompowanie opon, smarowanie łańcucha
Kategoria > km 010-049, Serwis
Miasto
d a n e w y j a z d u
35.40 km
0.00 km teren
02:03 h
Pr.śr.:17.27 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:143 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Widoczek na Wisłę z mostu Zwierzynieckiego
Na Błoniach
Takie tam. Jakiś wyciek wody na skrzyżowaniu Alei z Czarnowiejską
Zachód Słońca nad Wisłą i Mostem Kotlarskim
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 0 (WTF?)
14.55 - 17.20
Kategoria > km 010-049
Miasto
d a n e w y j a z d u
20.45 km
0.00 km teren
01:13 h
Pr.śr.:16.81 km/h
Pr.max:33.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 81 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Po mieście w lekko prószącym śniegu. Było magicznie, dlatego też sporo zdjęć z takiej niby zwykłej miejskiej przejażdżki.
Buk w Parku Jerzmanowskich
I dąb tamże. Najpiękniejszy w tym parku, w każdej porze roku wygląda imponująco.
AL. Adolfa Dygasińskiego.
Rowerek
Nad Wisłą
Pod Wawelem
I na Plantach
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 211
15.00 - 16.40
Kategoria > km 010-049, Zimowo
Miasto
d a n e w y j a z d u
33.72 km
0.00 km teren
01:47 h
Pr.śr.:18.91 km/h
Pr.max:30.50 km/h
Temperatura:-2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:106 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Takie tam. C.H. Czyżyny
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 3%
WYSOK MAX: 225
14.50 - 16.50
Kategoria > km 010-049, Zimowo
Miasto
d a n e w y j a z d u
39.16 km
0.00 km teren
02:10 h
Pr.śr.:18.07 km/h
Pr.max:36.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Okazuje się że nawet w grudniu można zdobywać przełęcze ;) Dziś zdobyłem bowiem przeł. Przegorzalską, całe 246m n.p.m.!
Zaliczone szczyty:
Przeł. Przegorzalska 246
Na przeł. Przegorzalskiej
Całe 246m n.p.m.!
Szlaki
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 236
14.35 - 17.05
Kategoria > km 010-049, Zimowo
Pogórze Wiśnickie
d a n e w y j a z d u
75.41 km
0.00 km teren
03:49 h
Pr.śr.:19.76 km/h
Pr.max:58.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1046 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Ostatni dzień ładnej pogody przed nadejściem zimy postanowiłem wykorzystać na jeszcze jedną dłuższą traskę, tym razem na południe. Plany były takie: Gdów - Limanowa - Kasina Wielka - Dobczyce, jakieś 125km.
Wyjechałem o wpół do pierwszej. Pogoda jednak niespecjalna, tzn. mglista a za Wieliczką raptem 4'C! I już jest mi zimno w ręce/stopy. Limanowa staje więc pod znakiem zapytania, skoro wczesnym popołudniem, koło Krakowa jest +4 to w górach po zmroku może być np. -4. Biję się z myślami czy by nie skrócić trasy. Przed Gdowem wychodzi Słońce ale niewiele to zmienia, bo dalej jest zimno. Póki co jednak jadę zgodnie z planem. W Zagórzanach jednak jakoś skręciło mi się w boczną drogę. W sumie nie wiem po co bo wiem że na Stare Rybie, Nowe Rybie to następna w prawo. Jadę z nadzieją że może trafię na drogę na Limanową. Mam niby mapę ale nie chce mi się wyciągać, jadę więc na czuja, zobaczymy gdzie się dojedzie. Po drodze terenowy odcinek. Tak sobie jechałem, 2 razy musiałem zawrócić, raz spytałem kogoś o drogę. W końcu robię przerwę na jakimś przystanku. Obok sklepik, tabliczka z adresem: Żerosławice ileśtam. Wyciągam wreszcie mapę żeby zorientować się gdzie zajechałem. A zajechałem niedaleko, od dawna już wiem że z Limanowej nici. Wciągam więc nieśpiesznie pierniczki bo ustaliłem że jadę do wojewódzkiej na Dobczyce. Ruszam dalej, pomimo że trasa nie taka jakbym chciał to i tak jest fajnie. Podjazdy, zjazdy, sady owocowe, widoczki. Pogórze Wiśnickie ma swój urok. Nawet jakiś szczyt zaliczyłem (wieża triangulacyjna). Pierwszy raz odwiedziłem też centrum Raciechowic. Wreszcie dojeżdżam do DW964. Temperatura tymczasem wzrasta do 6'C, od jakiegoś czasu też nie jest mi zimno. Nosz do ch*ja... Trzeba było do tej Limanowej jechać. Zachód Słońca przed Dobczycami. Odpoczywam chwilkę w centrum a do domu wracam dla odmiany bocznymi drogami przez Gorzków, Koźmice Wielkie. Na koniec fajny zjazd z Grabówek do Wieliczki, też rzadko tędy jeżdżę.
Czuć trochę niedosyt, szkoda tej Limanowej. Ale skąd mogłem wiedzieć że zamiast coraz zimniej będzie coraz cieplej? Sprawdziłem na monitorze i w Limanowej było 6-7 stopni... Mimo wszystko jednak udana wycieczka, Pogórze Wiśnickie też fajne :)
Droga na Gdów © Pidzej
Mgliście © Pidzej
W Gdowie © Pidzej
Terenowy epizod dziejszej wycieczki © Pidzej
Terenowy epizod dziejszej wycieczki © Pidzej
Czasami krajobrazy jakby wiosenne © Pidzej
Kukurydza © Pidzej
Kładeczka © Pidzej
Pierniczki © Pidzej
Odpoczynek w Żerosławicach © Pidzej
Sady to nieodłączny element Pogórza Wiśnickiego © Pidzej
Zdobyłem nawet jakiś szczyt © Pidzej
Takie tam © Pidzej
To chyba jakaś Praga © Pidzej
A to nie wiem co © Pidzej
W komplecie © Pidzej
Widoczki. To chyba jakieś szczyty w Paśmie Ciecienia © Pidzej
W Dobczycach © Pidzej
Takie tam © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 431
12.30 - 17.10
pierniki, 2 jabłka
Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 050-099, Terenowo
Większa północna pętelka
d a n e w y j a z d u
133.15 km
0.00 km teren
06:30 h
Pr.śr.:20.48 km/h
Pr.max:50.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1144 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Większa, bo zwykle w ramach popołudniowej wycieczki najdalej na północ zapuszczałem się do Skały/Słomnik. Dziś natomiast przejechałem się nieco dalej do Wolbromia/Miechowa (DW783 na tym odcinku jeszcze nie jechałem). Właściwie to traska ta chodziła mi po głowie od wiosny.
Wyjazd koło południa, przelatuję przez miasto chyba najkrótszą możliwą drogą i obieram DW794. Przed Skałą najcięższy dziś podjazd, z 200 na 400m n.p.m. Temperatura ok. 10 stopni ale jakoś tak pochmurno/ponuro. W Skale krótka przerwa i dalej, na Wolbrom. W Trzyciążu najwyższy punkt dzisiejszej trasy, droga wspina się tu na ~450m n.p.m. W Wolbromiu jakiś debil zajechał mi drogę i otarłem się o krawężnik, na szczęście obyło się bez gleby. Może celowo a może mnie nie zauważył, nie wiem. Mała pauza na rynku i skręcam w nieznaną mi jeszcze drogę. Zachód Słońca na wyjeździe z miasta. Droga okazuję się być bardzo fajna, pagórkowata i obsadzona drzewami, widać na zdjęciach. W Miechowie już całkiem ciemno. Mała przerwa w centrum i do domu, krajówką. DK7 jak zawsze jedzie mi się fajnie. Po drodze zajeżdżam jeszcze na rynek w Słomnikach i dokręcam trochę po Krakowie. Udana wycieczka.
Pierwsze wapienne skałki za Krakowem © Pidzej
Jesienne sady © Pidzej
Dw794 © Pidzej
W Skale © Pidzej
Dw794 © Pidzej
Na jednym z licznych podjazdów © Pidzej
Lasek przed Wolbromiem © Pidzej
Takie tam © Pidzej
W Wolbromiu © Pidzej
Pole kapuchy © Pidzej
Dw783 © Pidzej
Dw783 © Pidzej
DW783. Bardzo fajna droga © Pidzej
W Miechowie © Pidzej
Powrót krajówką © Pidzej
W Słomnikach © Pidzej
Wawel © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 445
12.05 - 20.00
0,1l
4 (duże) jabłka, 2 wafelki
Zaliczone gminy: 1
Małopolskie: 1
Gołcza
Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 100-149
Tarnów, Rzeszów
d a n e w y j a z d u
173.58 km
0.00 km teren
08:56 h
Pr.śr.:19.43 km/h
Pr.max:43.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1115 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Jakkolwiek sezon na długie, tj. całodniowe wycieczki kończy się dla mnie we wrześniu/październiku tak na poniedziałek zapowiadali 15'C i nie mogłem się oprzeć by gdzieś dalej pojechać. Taki (prawdopodobnie) ostatni mocny akcent w tym roku. Plany generalnie obejmowały coś na wschód, marzył mi się nawet Przemyśl (240km) ale prognozy wiatru (silny południowo-wschodni) jak i odjazdy pociągu (2 w nocy) skutecznie ostudziły ten zapał. Myślałem nawet czy by nie pojechać na zachód, np. do Opola ale tam z kolei droższe pociągi (Regio nie jeździ). Stanęło więc na Rzeszowie, najprostszą drogą, czyli krajówką. Dodatkowo po drodze odwiedzić wszystkie miasta.
Wyjazd o świcie, tj. 7.05. Myślałem czy by nie wyjechać przed świtem ale najeździłem się już w tym sezonie po nocach więc wyruszyłem o bardziej ludzkiej godzinie. Wiatr wzmaga się po wyjeździe z Wieliczki i trochę spowalnia, ale myślałem że będzie gorzej. Fajnie znowu wyruszyć w trasę, te pierwsze poranne łyki energetyka przy wschodzie Słońca, po prostu chce się żyć :) Pogoda iście wiosenna, tylko po kolorach można poznać że to jesień - jest bardziej brązowo niż zielono. Droga mija szybko i przyjemnie, pierwszy postój w Bochni. Na rynku są już dekoracje Bożonarodzeniowe, jak ten czas leci. Zegar wybija 9-tą godzinę a temperatura sięga 11 stopni. Coś tam jem - chyba banana i ruszam dalej. W Brzesku z kolei, koło 10-tej jest stopni 16 i z tego co pamiętam więcej już dziś nie będzie. Przerwa, chyba na kanapkę i obieram kurs na Wojnicz. Tutaj chyba najbrzydszy dziś rynek, a de facto parking (jest na zdjęciu). Wciągam czekoladę i kieruję się Tarnów. O tym że zbliżam się do miasta informuje mnie trąbiący kierowca :) Tylko dlatego że jadę główną drogą (zgodnie z przepisami, bo ścieżki tu jeszcze nie ma). Ale trudno mu się dziwić, tarnowscy kierowcy tak przyzwyczaili się do rowerzystów tłukących się po koślawych ścieżkach / chodnikach że widok rowerzysty na jezdni wywołuje u nich szok i nie wiedzą jak się zachować ;) Hehe zawsze jak przejeżdżam przez Tarnów to tylko o tych ścieżkach piszę - ale muszę bo zmuszanie rowerzystów do jazdy po nich to przemoc fizyczna i psychiczna. Pozapadana kostka bauma, latarnie i znaki na środku, wysokie krawężniki, ogólnie nie spełniają żadnych wymagań i zaleceń dot. infrastruktury rowerowej. A szkoda bo Tarnów to całkiem ładne miasto i chciałoby się je zapamiętać z lepszej strony. Ale dość tych narzekań, pocieszam się tym że tu nie mieszkam a w Krakowie rowerzyści nie są tak terroryzowani. Przerwa pod ratuszem, chyba na jabłko. Jest koło południa. Na wyjeździe z tej mieściny znowu można cieszyć się gładkim asfaltem :) Wiatr choć wyraźnie odczuwalny nie jest taki straszny. Bywa co prawda że w podmuchach zwalnia do 15km/h ale bywa też że gdy wieje słabiej można jechać 25. W Pilznie też zajeżdżam na rynek i cały cykl powtarza się - pora na banana :D Powoli ochładza się i z tych 15-16 robi się 12-13'C. Dębica. Ostatnie krople energetyka, ostatni posiłek i w ogóle ostatnia dłuższa przerwa. Bo wychodzi że trzeba się spieszyć żeby zdążyć na Regio po 18-tej. Jest co prawda kolejny pociąg o 20-tej ale wtedy do domu wróciłbym przed północą. Zbliża się zachód Słońca i robi się coraz chłodniej. Choć czas nagli to nie mogę sobie odpuścić obejrzenia (pracującej) pompy ropy naftowej i jakiegoś potwora na gąsienicach (na zdjęciach). W Ropczycach już po zachodzie Słońca. Fotka na rynku i dalej w drogę. Kilka km i Sędziszów Młp., tu już prawie całkiem ciemno. Pięknie iluminowany ratusz. Odpocząłem chwilkę stojąc w korku na wyjeździe z miasta. Ostatnie kilometry do Rzeszowa ciągną się w nieskończoność. Temperatura spada w końcu do 4'C, a wiatr, podjazdy, głód i ogólne zmęczenie nie ułatwiają zadania. A ja co chwila przeliczam czas i kilometry. W końcu są dwa ronda i upragniona tablica "Rzeszów"! Sił jakby przybywa i po nie najgorszych (Tarnów patrzy i się uczy) ścieżkach rowerowych lecę w stronę centrum. Dopytuję się gdzie dworzec i zajeżdżam na niego z małym zapasem, 20min. przed odjazdem pociągu. Kupuję bilety a podróż powrotna minęła szybko i przyjemnie - zająłem się głównie zjadaniem pozostałych zapasów. Najpierw jakimś nowym EZT a w Tarnowie przesiadka do starego ale równie (jeśli nie bardziej) wygodnego, starego "kibla". Lubię wracać pociągami. W Krakowie (tutaj ciepło, 9'C!) po 21 a w domu przed 22.
Udana wycieczka. Okazuje się że przy odpowiedniej pogodzie nawet późną jesienią można robić długie trasy. Szkoda tylko że Rzeszowie nic nie pozwiedzałem ale nie chciało mi się jeździć w tym zimnie. No i dobrze że wybiłem sobie z głowy ten Przemyśl, przy takim wietrze i zimnicy chyba nie dałbym rady. DK94 na rower bardzo przyjemna, prawie cały czas asfaltowe pobocze a poza Tarnowem upierdliwych ścieżek rowerowych niewiele.
Wschód Słońca na wylocie z Krakowa © Pidzej
DK94. Rzut oka za plecy © Pidzej
I do przodu © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Jesień © Pidzej
Jesienna Raba © Pidzej
Na rynku w Bochni © Pidzej
Rondo w Brzesku © Pidzej
Na rynku w Brzesku © Pidzej
Takie tam © PidzejRynek parking w Wojniczu © Pidzej
Takiej jeszcze nie jadłem. Bardzo dobra © Pidzej
Rowerek © Pidzej
Nad pięknym modrym Dunajem Dunajcem ;) © Pidzej
Jest i Tarnów © Pidzej
Tarnów to nie miasto, to stan umysłu © Pidzej
Kościół w Tarnowie © Pidzej
Ratusz w Tarnowie © Pidzej
Jak dobrze znowu na asfalcie :) © Pidzej
Temperatura w drugiej połowie listopada © Pidzej
Rynek w Pilznie © Pidzej
Rynek w Dębicy © Pidzej
Klasyczny sklep w Dębicy © Pidzej
Dawno nie było selfiaczka to i jest :) © Pidzej
Pomnik ludzkiej głupoty. No to jadę pasem i blokuję auta, nie moja wina © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
Pompa ropy naftowej © Pidzej
I jakaś maszyna © Pidzej
I jakaś maszyna © Pidzej
Porównanie maszyn. Obie terenowe © Pidzej
Pompa ropy naftowej © Pidzej
DK94 ma swój urok © Pidzej
Ropczyce. Zdjęcie wyszło jasne, ale było już po zachodzie Słońca © Pidzej
Sędziszów Małopolski. Tu też było dużo ciemniej © Pidzej
Ostatnie, zimne i ciemne kilometry przed Rzeszowem © Pidzej
U celu © Pidzej
Wjazd do centrum © Pidzej
Słynna wielka cipa ;) © Pidzej
Powrót pociągiem 1 © Pidzej
Powrót pociągiem 2 © Pidzej
W jakimś dziwnym przedziale © Pidzej
W jakimś dziwnym przedziale © Pidzej
Powrót pociągiem 2 © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 266
7.05 - 21.45
1,4l
3 banany, 3 kanapki z serem, 3 czekolady, 3 jabłka
Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 150-199, Powrót pociągiem
Miasto
d a n e w y j a z d u
19.98 km
0.00 km teren
01:09 h
Pr.śr.:17.37 km/h
Pr.max:27.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 84 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Test kolana przed jutrzejszą trasą. Zaczęło pobolewać w piątek, podczas wycieczki do Rabki. Nie jest źle, w czasie jazdy nie boli niemal w ogóle.
Takie tam. Miałem nie robić żadnego zdjęcia ale Rynek był tak ładnie rozświetlony zachodem Słońca że zrobiłem.
Takie tam
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 226
14.50 - 16.05
Serwis: mycie roweru, smarowanie łańcucha, pompowanie opon, wymiana baterii w tylnej lampce
Kategoria > km 010-049, Serwis