^ UP 1000-1499m
Dystans całkowity: | 11415.81 km (w terenie 156.75 km; 1.37%) |
Czas w ruchu: | 562:15 |
Średnia prędkość: | 18.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.90 km/h |
Suma podjazdów: | 98673 m |
Liczba aktywności: | 82 |
Średnio na aktywność: | 139.22 km i 7h 29m |
Więcej statystyk |
Mszana / 10000KM W SEZONIE!
d a n e w y j a z d u
108.12 km
0.00 km teren
06:32 h
Pr.śr.:16.55 km/h
Pr.max:59.50 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1160 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W poszukiwaniu zimy. Trasa taka jak poprzednio. Zimy nie znalazłem za to w Myśleniach było 17'C! Zmrok łapie mnie już przed Mszaną. Powrót moją ulubioną drogą - DW964, już w ciemnościach. Średnią to mam coraz lepszą całe 16,5 km/h :D No i stukło wreszcie to 10kkm.
Droga serwisowa wzdłuż Zakopianki © Pidzej
Droga serwisowa wzdłuż Zakopianki © Pidzej
Góra z przodu to Szczebel © Pidzej
Księżyc nad Mszanką © Pidzej
Choinka w Mszanie Dolnej © Pidzej
"Park" w Mszanie Dolnej © Pidzej
W lewo - moja ulubiona droga © Pidzej
Standardowy widoczek z przeł. Wielkie Drogi ;) © Pidzej
Świąteczne dekoracje w Dobczycach © Pidzej
RPM: ?
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 549
12.25 - 19.50
5-17'C
0,1l
czekolada, baton energetyczny, 3 jabłka
Serwis: smarowanie łańcucha
Kategoria > km 100-149, Serwis, ^ UP 1000-1499m
GOP
d a n e w y j a z d u
257.25 km
0.00 km teren
14:40 h
Pr.śr.:17.54 km/h
Pr.max:54.00 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1369 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Zwiedzanie GOPu. Zaplanowałem sobie traskę ~200km a wyszło trochę więcej. Ale po kolei. Wyjazd przed świtem o wpół do trzeciej. Na Śląsk pojadę DK44. Nocą jedzie się fajnie - ciepło (~15'C, można jechać na krótko), niewielki ruch, wiaterek w plecy i rozgwieżdżone niebo. Wschód Słońca wita mnie między Zatorem a Oświęcimiem. Za Oświęcimiem ruch wzrasta ale nie to jest najgorsze. Najgorsze że zaczynają się śląskie ścieżki rowerowe którymi jedzie się po prostu nieprzyjemnie (fazowana kostka, krawężniki itp.). No ale nic trochę się nimi przemęczę. Zaliczam Bieruń, następnie Tychy (ogrooomna fabryka Fiata i sieć trolejbusowa) i tu podejmuję decyzję o wydłużeniu trasy - zamiast jechać na Kostuchnę pojadę dalej na zachód. Mam tylko mapę Polski 1:700 000 ale jakoś to będzie bo jest tam mapka GOPu 1:200 000. Mijam Mikołów (zaczyna się upał) i obieram kurs na Gliwice. Przez Orzesze, Ornontowice, Gierałtowice. Krajobraz zmienia się z przemysłowego na taki bardziej wiejski. Przejeżdżam nad A1, pod A4 i w końcu są Gliwice. Jadę rzecz jasna na rynek (przejeżdżając przez każde miasto/miasteczko staram się zaliczać rynki/ryneczki). Licznik pokazuje tu ~130km, do domu będzie pewnie drugie tyle. Słońce coraz bardziej przygrzewa, krem z filtrem wchodzi więc do użycia. Punktualnie w południe zbieram się w drogę powrotną. Mijam Zabrze, Rudę Śląską (tu zaczyna się kryzys który trwa aż do Trzebinii, po prostu nie mam siły jechać), Chorzów (Park Śląski dziś sobie odpuszczę) i jestem w Katowicach. Do Mysłowic zamiast DK79 która przypomina na tym odcinku autostradę jadę boczniejszymi drogami przez Zawodzie, Szopienice. W Mysłowicach wjeżdżam na wspomnianą DK79 która już nadaje się na rower. Potem trochę kombinacji aby ominąć zakazy dla rowerów i jestem w Jaworznie. Zapiekanka trochę stawia mnie na nogi. Chrzanów, Trzebinia (tu łapie mnie zachód Słońca) i wychodzę na ostatnią prostą - do Krakowa już tylko ~40km. Jakoś odżyłem na tym odcinku, tą drogą zawsze dobrze mi się jedzie. Krzeszowice, w końcu Kraków i do domu. W domu jestem przed 22. Udana wycieczka, na Górnym Śląsku byłem nie raz i jeszcze nie raz tam wrócę. Podoba mi się ten cały przemysł, budownictwo itp. Wydaje mi się że wiatr prawie cały czas pomagał. Średnia mimo to słaba ale to przez te wszystkie ścieżki rowerowe, zwiedzanie, błądzenie, czerwone światła itp.
Zator © Pidzej
Energylandia © Pidzej
Oświęcim © Pidzej
Typowa śląska ścieżka rowerowa. Drzewo na środku drogi? No problem! © Pidzej
Randomowa kopalnia © Pidzej
Bieruń © Pidzej
Bieruń © Pidzej
Taką ścieżką to można jeździć (Tychy) © Pidzej
Tychy © Pidzej
Tychy © Pidzej
Mikołów © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Randomowa kopalnia © Pidzej
Gliwice © Pidzej
Budowa trasy średnicowej w Gliwicach © Pidzej
Odpoczynek na ławeczce (chyba Ruda Śląska) © Pidzej
Katowice © Pidzej
Katowice © Pidzej
Taka tam droga © Pidzej
Typowe śląskie miasto © Pidzej
Mysłowice © Pidzej
Jaworzno © Pidzej
Jaworzno ;) © Pidzej
Idzie jesień © Pidzej
Chrzanów © Pidzej
Trzebinia © Pidzej
RPM: ?
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 325
2.35 - 21.50
14-38'C
4,4l
3 x 7days, 3x banan, 3/4 czekolady, Lion, baton energetyczny, zapiekanka
Zaliczone gminy: 1
Śląskie:
Ornontowice
Kategoria > km 250-299, ^ UP 1000-1499m
GOP, Opole, Wrocław
d a n e w y j a z d u
286.89 km
0.00 km teren
16:38 h
Pr.śr.:17.25 km/h
Pr.max:40.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1074 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Na dziś zaplanowałem sobie wycieczkę do Opola/Wrocławia, zależy jak się będzie jechało. Wyjazd przed świtem, po 2. Pada deszcz, za Krakowem przestaje. Na Śląsk pojadę DK79. Dość ciepło, zanotowane min. to 13'C. Ze względu na duże zachmurzenie wschód Słońca ciężki do zidentyfikowania, ale można przyjąć że w okolicach Chrzanowa. Tamteż śniadanie. Przyjemna do tej pory jazda kończy się wraz z pierwszymi debilnymi zakazami dla rowerów w okolicach Jaworzna. Nie wiem czemu na Śląsku nie lubią rowerów. Trochę łamiąc zakazy, trochę innymi drogami, trochę po ścieżkach/chodnikach docieram do Katowic. I tu zaczyna się samochodowa masakra, wielopasmowe drogi i ruchliwe skrzyżowania. Przy próbie przyspieszenia na środku jednego z nich spada mi łańcuch. No dosłownie w idealnym momencie :D Mam dość tej jazdy i czym prędzej ewakuuję się na ścieżkę rowerową. Mijam Chorzów, docieram do Bytomia (stuka 100km, dłuższa przerwa na rynku). Pogoda piękna się zrobiła. Naprawdę sporo czasu i nerwów kosztowało mnie przebicie się przez Górny Śląsk. Obieram DK94 i po wyjechaniu z GOPu wreszcie zaczyna się przyjemniejsza jazda. Z większych miasteczek mijam Pyskowice, Toszek, Strzelce Opolskie (wszędzie zaliczam ryneczki) i docieram do Opola. Tu dłuższa przerwa w czasie której podejmuję decyzję by atakować Wrocław. 200km stuka za Opolem, koło 16tej. Znowu trochę się zachmurzyło/ochłodziło i tak będzie do końca dnia. Tereny generalnie odludne. Na rosnących obok drogi topolach dostrzegam coś dziwnego. Jakieś wielkie kupy liści, czy gniazda ptaków? Przyglądam się bliżej, drzewa zaatakowane są przez potężne skupiska jemioły! Biedne drzewka. Nieźle zmęczony docieram do Brzegu (jakieś zakłady). Potem jest i Oława, w której łapie mnie zmrok. Droga dłuży się strasznie. Widać jednak światła kominów elektrociepłowni, to oznaka że Wrocław już blisko! W końcu jest, tablicę z nazwą miasta mijam o 20.40. Jadę na dworzec, kupuje bilety. Powrót TLK niestety z przesiadką i dłuższym oczekiwaniem w Katowicach. Do odjazdu (23.59) jakieś 2,5 godz. jadę więc coś pozwiedzać. Jest ładny rynek, niestety z zakazem dla rowerów, nie zabawiam więc tam długo. Nie wiem co oni mają z tymi rowerami. Resztę czasu spędzam na peronie. W pierwszym pociągu jest wypasiony wagon rowerowy, w drugim natomiast nie ma nawet przedziału dla rowerów (choć powinien być). Myślałem czy by nie dokręcić do 300km, jednak na przesiadce w Katowicach po prostu lało, w Krakowie natomiast padało więc odpuściłem. W domu jestem przed 8, dokładnie 29,5 godz. od wyjazdu. Udana wycieczka, kolejne wielkie miasto zaliczone. Średnia do Wro 17,5km/h, potem spadła przez jazdę po mieście.
Chrzanów © Pidzej
Randomowa kopalnia © Pidzej
Mysłowice © Pidzej
Przez Katowice © Pidzej
Przez Katowice © Pidzej
Superjednostka © Pidzej
Bytom © Pidzej
Kierunek: Wrocław © Pidzej
Pyskowice © Pidzej
Toszek © Pidzej
Zaczynamy Opolskie © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Strzelce Opolskie © Pidzej
Zaczynają się niemieckie nazwy miejscowości © Pidzej
Opole © Pidzej
Opole © Pidzej
Rzeka Odra (musiałem dodać Rzeka bo tytuł zdjęcia musi mieć min. 5 znaków O.o) © Pidzej
Topole zaatakowane przez jemiołę © Pidzej
Brzeg © Pidzej
Brzeg © Pidzej
Pierwszy raz w Dolnośląskim © Pidzej
Oława © Pidzej
Wrocław! © Pidzej
Wrocław © Pidzej
Wrocław © Pidzej
Powrót pociągiem 1 © Pidzej
Powrót pociągiem 2 © Pidzej
RPM: ?
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 314
2.15 - 7.45
13 - 31'C
2,45l
3 x 7days, 3 x banan
Zaliczone gminy: 9
Opolskie: 5
Dąbrowa
Lewin Brzeski
Olszanka
Skarbimierz
Brzeg
Dolnośląskie: 4
Oława - obszar wiejski
Oława - teren miejski
Siechnice
Wrocław
Kategoria > km 250-299, Powrót pociągiem, ! Wycieczka Sezonu 2015, ^ UP 1000-1499m
Łódź
d a n e w y j a z d u
266.63 km
0.00 km teren
15:03 h
Pr.śr.:17.72 km/h
Pr.max:50.00 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1388 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W Łodzi jeszcze nie byłem więc postanowiłem wybrać się tam na wycieczkę. Był to też test nowych gatek z wkładką pod spodenki, o takich. Do tej pory jeździłem bowiem w zwykłych szortach bez wkładki i w ogóle mi to nie przeszkadzało (nawet na 200-300km trasach). Do momentu zmiany siodełka. Bo stare no-nameowe się już rozleciało a nowe tak wygodne nie jest. Gatki sprawdziły się znakomicie, prawie w ogóle nie odczuwałem dolegliwości z tyłkiem związanych. No a co do samego wypadu: wyjazd przed świtem, po 2. Sprawnie przejeżdżam przed opustoszałe miasto i obieram DW 794, którą przejadę dziś na całej prawie 100km długości. Przed Skałą jedyny dziś ciężki podjazd z (z 200 na ponad 400m n.p.m.). W Skale śniadanie. Brzask za Skałą a wschód przed Wolbromiem. Generalnie droga bardzo przyjemna: pagórkowata, ruch niewielki a nawierzchnia dobra. Niepotrzebnie nabrałem tyle ciuchów na zmianę bo zanotowane dziś min. to 9'C. Mniej więcej w okolicach 100km odzywa się prawa noga, zaczyna pobolewać z tyłu uda. Może to przez tą wkładkę w spodenkach, która minimalnie podnosi mnie do góry? Obniżam więc siodełko o 0,5cm, potem o kolejne 0,5. Nie za wiele to jednak pomaga, lekki ból utrzyma się już (z małymi przerwami) do końca trasy. Z większych miasteczek mijam jeszcze Pilicę (ładny rynek), Lelów i docieram do Koniecpola (też ładny rynek). Zaczyna się upał. Dalej wojewódzkimi a koło Radomska wbijam na krajową 91. Samo Radomsko bardzo ładne, szkoda tylko że nie mają obwodnicy, cały tranzyt idzie przez centrum. Wspomnianą krajówką docieram do Kamieńska i dalej znowu wojewódzkimi. Mijam słynna górę Kamieńsk, myślałem czy by nie wjechać na szczyt ale nie mam za bardzo siły no i obawiam się o tą nogę, musi mi jej wystarczyć do Łodzi. Tutaj droga już nie tak przyjemna, jest spory ruch. W sklepie po drodze pytam o jakieś inne miejsca z widokiem na kopalnię ale dowiaduję się że jedyny taras widokowy jest w Kleszczowie. Zawracam nawet ale sprawdzam mapę i widzę że musiałbym nadłożyć ponad 20km, odpada. Trudno, kopalnia pozostaje do zaliczenia innym razem. Tymczasem kieruję się na Bełchatów. W mieście pełno zakazów dla rowerów i ścieżek rowerowych, nie zabawiam więc tam długo tylko wychodzę na ostatnią prostą: DW485, kierunek Pabianice. Oj dłuży mi się ta droga strasznie a upał daje się we znaki (pomimo tego że lubię upał). Krótkie leśne odcinki dają odrobinę wytchnienia. 200km stuka mi koło 16tej. W końcu są Pabianice. Jakąś boczną drogę przez osiedle Retkinia wjeżdżam do Łodzi. Niestety tablicy z nazwą miasta nie znalazłem, fotki nie będzie. Średnia do Łodzi 18,2 km/h, potem spadła przez jazdę po centrum. Na dworcu jestem koło 19. Kupuję bilety na późniejszy pociąg, odjazd dopiero 23.29, mam więc ponad 4 godziny na zwiedzanie miasta. Odwiedziłem rzecz jasna Piotrkowską. Bardzo ładna a to co rzuca się w oczy to mnóstwo rowerzystów i riksz rowerowych. To rozumiem. Generalnie Łódź wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Powrót lekko opóźnionym TLK Regle. Pociąg jedzie ~3 godz., w domu jestem ponad dobę po wyjeździe, o wpół do czwartej. Udana wycieczka, Łódź zaliczona, okolice ładne, pogoda dopisała, tylko tej kopalni trochę żal. Jest pretekst do kolejnej wycieczki w tamte rejony.
Niewiele widać ale to Skała © Pidzej
Wolbrom © Pidzej
Wschód Słońca © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Pilica © Pidzej
Browarek ;) © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Lelów © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Koniecpol © Pidzej
Koniecpol © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Pierwszy raz w Łódzkim © Pidzej
Dorodna sosna © Pidzej
Radomsko © Pidzej
Radomsko © Pidzej
Kamieńsk © Pidzej
Żniwa © Pidzej
Góra Kamieńsk © Pidzej
Elektrownia w Bełchatowie © Pidzej
Bełchatów © Pidzej
Pabianice © Pidzej
Łódź © Pidzej
Łódź © Pidzej
Plac Wolności © Pidzej
Piotrkowska © Pidzej
Powrót pociągiem © Pidzej
RPM: 68
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 445
2.20 - 3.30
9-38'C
4,9 l
3 x 7days, 3 x banan, 2 x Prince Polo, Lyon
Zaliczone gminy: 16
Śląskie: 2
Koniecpol
Dąbrowa Zielona
Łódzkie: 14
Żytno
Gidle
Radomsko - obszar wiejski
Radomsko - teren miejski
Dobryszyce
Gomunice
Kamieńsk
Bełchatów - obszar wiejski
Bełchatów - teren miejski
Drużbice
Dłutów
Pabianice - obszar wiejski
Pabianice - teren miejski
Łódź
Kategoria > km 250-299, Powrót pociągiem, ^ UP 1000-1499m
Piwniczna - Kraków
d a n e w y j a z d u
138.35 km
0.00 km teren
07:19 h
Pr.śr.:18.91 km/h
Pr.max:51.50 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1086 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Powrót do domu w upale. Aby nie jechać tą samą drogą pojechałem dłuższą, odrobinę mniej górzystą. Wiatr pomaga więc do N. Sącza średnia z 24km/h. Samo miasto jak zwykle stoi w korkach więc sporo jechałem po chodnikach. Za Nowym Sączem ściana płaczu czyli podjazd z niecałych 300 na ponad 600m n.p.m. Z drogi (DK28) piękne widoki - na północy Pasmo Łososińskie (Beskid Wyspowy), na południu w oddali ściana gór - Pasmo Radziejowej (Beskid Sądecki). Potem zjazd do Limanowej i tu obieram drogę którą jeszcze nie jechałem - DW965 na Bochnię. Myślałem że będzie w miarę płaska a tymczasem jest mocno pagórkowata, z najcięższym podjazdem na przeł. Widomą na czele. W dodatku kończy mi się picie a sklepu nie widać. Fajny zjazd do Żegociny (gdzie kupuję zapas picia) a potem z większych miejscowości Muchówka i Nowy Wiśnicz (pogawędka z lokalesem). Wreszcie Bochnia. Tu spada mi łańcuch delikatnie haratając nowiutką korbę :/ Od Bochni do domu to już płasko, bo zamiast pagórkowatą krajówką planuję jechać bocznymi drogami. Upał osiąga jednak apogeum, ratuję się więc wjazdem w Puszczę Niepołomicką. Od razu kilka stopni chłodniej i jadąc puszczą na czuja docieram do Niepołomic. Stąd do domu już tylko kilkanaście km, które jednak dłużą mi się strasznie. Udana wycieczka, chyba najfajniejsza z całego wypadu do Piwnicznej.
Zaliczone szczyty:
Litacz 652
Przeł. Widoma 535
Przeł. Rozdziele 480
Osiczyna 419
Dunajec © Pidzej
Dunajec © Pidzej
Maszt zwiastujący koniec podjazdu za N. Sączem © Pidzej
Pasmo Łososińskie © Pidzej
Pasmo Łososińskie © Pidzej
Limanowa © Pidzej
Limanowa © Pidzej
Żniwa © Pidzej
Widoczek z podjazdu na przeł. Widomą © Pidzej
Żegocina © Pidzej
Bochnia © Pidzej
Puszcza Niepołomicka © Pidzej
Puszcza Niepołomicka © Pidzej
Niepołomice © Pidzej
RPM: 74
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 622
8.55 - 17.35
25-40'C
4,45l
podwójny Snickers, baton energetyczny
Zaliczone gminy: 1
małopolskie:
Laskowa
Kategoria > km 100-149, Piwniczna 2015, ^ UP 1000-1499m
Przehyba
d a n e w y j a z d u
65.62 km
0.00 km teren
04:11 h
Pr.śr.:15.69 km/h
Pr.max:46.00 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1050 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Pogoda wreszcie się wyklarowała i udało mi się zdobyć Przehybę (1175). Ale po kolei. W Barcicach odbijam w skrót do Skrudziny gdzie zaczynam właściwy pojdazd. Nachylenia na początku w granicach kilku %, a potem podjazd trzyma te +-10%. Mijam wielu rowerzystów. Co tu dużo mówić, jest ciężko i co chwilę odpoczywam. Totalny brak formy, tu dla porównania wycieczka z 2011, gdzie wjechałem na Przehybę z Krakowa. Bez odpoczynków i na cięższym przełożeniu (22-28, teraz 22-36). To co rzuciło mi się w oczy to to, że po drodze jest trochę wiat/chatek w których można się schronić przed deszczem czy burzą. Oraz to że w końcówce podjazdu wylali asfalt zamiast upierdliwego grubego żwiru i można wjechać pod samo schronisko na szosówce. Wreszcie koło 12.30 jestem na szczycie. Kilka zdjęć i myślę co by tu dalej. Miałem plan zjechać jakimś szlakiem do Szczawnicy a potem wrócić do Piwnicznej przez przeł. Obidza ale czuję że dziś nie dam rady. Zjeżdżam więc tą samą drogą, ostrożnie, nie przekraczając 40ki. Potem jeszcze na lody do Starego Sącza i do domu.
Zaliczone szczyty:
Przehyba 1175
Na podjeździe © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
Na podjeździe © Pidzej
Kosodrzewina © Pidzej
Kosodrzewina © Pidzej
Schronisko na Przehybie © Pidzej
Maszt na Przehybie © Pidzej
Schronisko na Przehybie © Pidzej
Widoczki z Przehyby © Pidzej
Lody w Starym Sączu © Pidzej
RPM: 73
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 1100
9.35 - 14.40
25-37'C
1,95l
2 banany, lody
Kategoria > km 050-099, Piwniczna 2015, ^ UP 1000-1499m
Kraków - Piwniczna
d a n e w y j a z d u
106.49 km
0.00 km teren
06:09 h
Pr.śr.:17.32 km/h
Pr.max:57.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1212 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dojazd do Piwnicznej. Tym razem bagaże wzięli rodzice samochodem więc miałem lekko. Pierwszy ciężki podjazd za Tarnawą (na ok. 500m n.p.m.), drugi za Limanową (na ponad 600m n.p.m.). Początkowo upalnie (ponad 30'C), potem coraz bardziej chłodno i pochmurno. Już na zjeździe do Starego Sącza zaczęło kropić ale przestało. Deszcz natomiast dopadł mnie w Rytrze a temperatura spadła poniżej 20'C.
Zaliczone szczyty:
Litacz 652
Gdów © Pidzej
Jakiś szczyt za Tarnawą © Pidzej
Góra Kostrza © Pidzej
Limanowa © Pidzej
Zjazd do N. Sącza © Pidzej
Dunajec © Pidzej
Stary Sącz © Pidzej
Droga Krajowa 87 © Pidzej
Piwniczna © Pidzej
RPM: 69
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 627
12.15 - 19.00
18-32'C
1,75l
czekolada
Kategoria > km 100-149, Piwniczna 2015, ^ UP 1000-1499m
Turbacz
d a n e w y j a z d u
69.72 km
25.00 km teren
05:51 h
Pr.śr.:11.92 km/h
Pr.max:44.00 km/h
Temperatura:26.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1444 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Wycieczka na Turbacz. Dojazd do Gorców asfaltowo - szutrowy. Już nie jest łatwo - 21% asfaltowe ścianki i te sprawy. Gdzieś w Porębie dojeżdżam do granicy Gorczańskiego Parku Narodowego i zaczyna się czerwony szlak rowerowy. Jest to bardzo przyjemna leśna droga która trawersuje zbocze i wspina na ponad 900m n.p.m. Temperatura przyjemna +- 20'C. Generalnie pustki, raz tylko minąłem trzech rowerzystów. W końcu docieram na Tobołów i obieram zielony szlak. Tu ludzi już pełno, jest też wyciąg krzesełkowy. Zaczyna się upał. Generalnie zielony bardzo przyjemny do jazdy. Aby ominąć stromą końcówkę szlaku (w 2012 niosłem tam rower) do czerwonego dobijam "Kopaną Drogą". Wjeżdżam na czerwony szlak pieszy/rowerowy (Główny Szlak Beskidzki) i obieram kurs na Turbacz. Myślałem czy by po drodze nie odbić ze szlaku by zaliczyć Solnisko i Średni Wierch ale nie mam dziś za bardzo siły. Na czerwonym sporo jazdy ale są też fragmenty pchane, z najcięższym podejściem na sam szczyt na czele - teraz już wiem czemu szlak rowerowy omija ten szczyt. W końcu koło 13 zdobywam Turbacz, udało się! Krótka przerwa na zdjęcia i użyczenie jakiejś dziewczynie mapy i zjeżdżam do schroniska. Do Nowego Targu planuję zjechać zielonym. Najpierw krótkie pchanie/znoszenie roweru, potem piękny - długi i szybki zjazd. Szlak jest taki że wjechała tu jakaś terenówka i uwaga - Daewoo Tico! Po drodze widoki na Tatry. Zaliczam Bukowinę Waksmundzką. Dwa razy zgubiłem szlak i musiałem się wracać. Końcówka zielonego znów stroma i kamienista więc trzeba sprowadzać. W sumie zjazd spod schroniska do asfaltu zajął mi niecałą godzinę a średnią z dotychczasowej trasy miałem ok. 9 km/h ;) Dojeżdżam do Kowańca i dalej w dół asfaltem do centrum NT. Krótka przerwa na rynku, małe zakupy i w drogę. Kawałek Zakopianką, potem aby ominąć Obidową w Klikuszowej odbijam na przeł. Sieniawską. Potem już tylko długi i łagodny zjazd do Rabki i podjazd pod dom. Udana wycieczka, tylko trochę za dużo prowadzenia roweru było. Co ciekawe całą trasę jechałem z plecakiem na plecach i w ogóle mi on nie przeszkadzał (a jestem nieprzyzwyczajony do plecaka).
Zaliczone szczyty:
Turbacz 1310
Rozdziele 1198
Obidowiec 1106
Bukowina Waksmundzka 1105
Tobołów 994
Tobołczyk 966
Przeł. Sieniawska 719
Jeszcze nie wyjechałem z Rabki a widoczki już są - Babia Góra i Pasmo Policy © Pidzej
Czerwony szlak rowerowy © Pidzej
Wygląda niewinnie ale to 21% ścianka © Pidzej
Czerwony szlak rowerowy © Pidzej
A to czerwony szlak rowerowy już w Gorcach © Pidzej
A to czerwony szlak rowerowy już w Gorcach © Pidzej
Zielony szlak © Pidzej
Kolej linowa "Tobołów" © Pidzej
Kopana droga © Pidzej
Pierwsze widoczki na Tatry © Pidzej
Czerwony szlak - Główny Szlak Beskidzki © Pidzej
Czerwony szlak - Główny Szlak Beskidzki © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Widoczki sprzed Turbacza - znów Babia i Pasmo Policy © Pidzej
Podejścia na sam szczyt Turbacza © Pidzej
Podejścia na sam szczyt Turbacza © Pidzej
Turbacz © Pidzej
Turbacz © Pidzej
Turbacz © Pidzej
Schronisko na Turbaczu © Pidzej
Wybieram zielony © Pidzej
Wybieram zielony © Pidzej
Widoczki z zielonego szlaku - Tatry © Pidzej
Widoczki z zielonego szlaku - Tatry © Pidzej
Widoczki z zielonego szlaku - Tatry © Pidzej
Nowy Targ © Pidzej
RPM: ?
NACHY SREDN: 6%
NACHY MAX: 21%
WYSOK MAX: 1296
9.25 - 16.55
19-34'C
4l
2 czekolady
Kategoria > km 050-099, Rabka 2015, Terenowo, Korona Gór Polski, ^ UP 1000-1499m
Kraków - Rabka
d a n e w y j a z d u
70.75 km
0.00 km teren
04:05 h
Pr.śr.:17.33 km/h
Pr.max:49.00 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1031 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dojazd do Rabki. Będę tam ok. tydzień i chcę zaliczyć trochę górek. Dojazd oczywiście najfajniejszą drogą, DW 964. Trochę obawiałem się jazdy z takim ciężarem po górach - napakowana na full sakwa 25l + plecak + torebka podsiodłowa + torebka trójkątna. Najcięższą rzeczą był oczywiście notebook ;) Ale nawet nie było tak źle, myślałem że będę miał średnią 15km/h.
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Widoczek z Raciborska © Pidzej
Zabagażowany rowerek © Pidzej
Standardowy widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Standardowy widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Rabka © Pidzej
RPM: 72
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 606
8.00 - 12.20
18-27'C
0,5l
Kategoria > km 010-049, Rabka 2015, ^ UP 1000-1499m
Kudłacze - Łysina - Lubomir
d a n e w y j a z d u
96.88 km
8.50 km teren
06:12 h
Pr.śr.:15.63 km/h
Pr.max:65.00 km/h
Temperatura:36.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1378 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Taki mój klasyk można powiedzieć. Zrobiłem podobną trasę w 2011 i 2012 r. Ale ta dzisiejsza mnie zniszczyła. Wyjazd koło południa. Upał, ponad 30 stopni, zabrałem więc 3l picia (później dokupię jeszcze 1,5). Do Myślenic znaną i lubianą drogą a potem serwisówką wzdłuż Zakopianki. Aby urozmaicić sobie nieco trasę na Kudłacze zamiast asfaltem wjadę czarnym szlakiem, przez Banię (603). Przed wjazdem w teren plecak z bagażnika ląduje na plecach a z opon upuszczam trochę powietrza. Zaczyna się mozolny wypych bo nachylenie sięga 30%. I tak jest przez połowę tego odcinka, do zakrętu w lewo na widokowej polance. Potem szlak staję się bardziej przyjazny dla roweru, zaliczam Banię i dojeżdżam do asfaltu. Dociera on niedaleko schroniska a potem znowu teren. Od schroniska idą 3 szlaki: czerwony, zielony i czarny. Wybieram ten ostatni bo innymi już jechałem. Na początku jedzie się przyjemnie ale po chwili leśna droga przeradza się w stromą, kamienistą ścieżkę i znowu zaczyna się pchanie a ja mam niezły kryzys, jakoś ratuje mnie baton energetyczny. Gdy czarny szlak dobija do czerwonego znowu bajka. Mijam Łysinę (891) i wreszcie jestem na Lubomirze (904). Na szczycie obserwatorium. Krótka przerwa i zjeżdżam/sprowadzam w dół. Sprowadzam tam gdzie nachylenie to 30% a tam gdzie 20 ostrożnie zjeżdżam. Po serpentynach zaczyna się asfalt. Zjazd na przeł. Jaworzyce (596) i dalej do szosy wojewódzkiej. Powrót doskonale znaną drogą przez Wiśniową, Dobczyce. W domu jestem przed zmrokiem. Choć trasa strasznie mnie wymęczyła to udana wycieczka. Po zdjęciach może tej trudności nie widać bo nie oddają one nachylenia a tam gdzie było najciężej to nawet nie miałem siły wyciągać aparatu. Ale skalę trudności najlepiej obrazuje czas przejazdu - ten ok. 10km terenowy odcinek wraz z odpoczynkami zajął mi... 3 godziny!
Zaliczone szczyty:
Lubomir 904
Łysina 891
Bania 603
Przeł. Jaworzyce 596
Jakaś impreza na rynku w Myślenicach © Pidzej
Rowerek © Pidzej
Wzdłuż Zakopianki, na wprost Szczebel © Pidzej
Raba, Szczebel © Pidzej
A tu sama Raba © Pidzej
Szlak na Banię © Pidzej
Prawie Bania © Pidzej
Łatwiejszy fragment szlaku © Pidzej
Widoczek z polany pod Banią © Pidzej
Gdzieś tu wypada szczyt Bani © Pidzej
Kudłacze © Pidzej
Ja wybrałem czarny © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Odpoczynek koło Łysiny © Pidzej
Czerwony szlak © Pidzej
Widoczek spod Lubomira © Pidzej
Lubomir © Pidzej
Lubomir © Pidzej
Przeł. Jaworzyce © Pidzej
RPM: 70
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 24%
WYSOK MAX: 880
12.35 - 20.30
23-38'C
3,75l
2 banany, baton energetyczny
Kategoria Korona Gór Polski, > km 050-099, Terenowo, ^ UP 1000-1499m