Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

> km 150-199

Dystans całkowity:12393.41 km (w terenie 353.00 km; 2.85%)
Czas w ruchu:268:27
Średnia prędkość:16.70 km/h
Maksymalna prędkość:75.30 km/h
Suma podjazdów:59000 m
Liczba aktywności:73
Średnio na aktywność:169.77 km i 10h 19m
Więcej statystyk

Do sklepu

d a n e w y j a z d u 163.30 km 0.00 km teren 07:53 h Pr.śr.:20.71 km/h Pr.max:44.50 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:459 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 13 maja 2017 | dodano: 08.06.2017



(Chyba muszę zmienić hosting zdjęć bo photo.bikestats.eu coś w nich gmera i zwyczajnie je psuje... Po prostu przepala je a wyglądały normalnie :/ )

W wielkim skrócie, bo nie mam głowy do opisywania zaległych tras sprzed miesiąca: połączyć przyjemne z pożytecznym. A raczej przyjemne z przyjemnym ;) Bo zakupy były rowerowe - widelec, kaseta i pedały, remont generalny zbliża się wielkimi krokami. Prognozy na dziś niepewne. Jak na złość na niedzielę zapowiadali piękną pogodę (i taka była) ale co zrobić, sklep otwarty w sobotę. Kurierem tego na pewno nie wyśle bo ci bandyci wszystko zniszczą, zdewastują, rozjebią. Nie ich, to co ich to, można rąbać o beton, bo się nie chce schylić albo podejść.

Wyjechałem koło świtu, tak by w sklepie być koło południa. Od początku bardzo mgliście i tak będzie aż do końca dnia. Temp. stabilna: 12-13'C i tak będzie aż przez cały dzień. Przy przejeździe przez Puszczę zaczyna mżyć. I mży aż do Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie zaczyna padać. Pada aż do lasku koło Małca, gdzie zaczyna bardzo padać. Największy deszcz przeczekuję na przystanku. Gdy pada jakby mniej ruszam dalej. W sklepie jestem chwilę przed południem, chwilowo przestaje padać. Kupuję co mam kupić, przytraczam nietypowy bagaż (pudło jest naprawdę ogromne!) i obieram kurs na Tarnów. Sytuacja wraca do normy, tj. zaczyna mżyć a od Lisiej Góry padać. Podejmuję decyzję o powrocie z Tarnowa pociągiem. Przebijam się przez miasto, w trosce o zdrowie psychiczne (i stan ładunku) ignorując słynne na cały wszechświat tarnowskie ścieżki rowerowe. Pociąg mam nie pamiętam o której, natomiast w Płaszowie jestem koło wpół do 6, a w domu o godzinie 17tej minut 45.

Udana wycieczka, tj. udało się dowieźć nietypowy ładunek do domu :)

W Niepołomicach. Na razie tylko mglisto
W Niepołomicach. Na razie tylko mglisto © Pidzej
Za Niepołomicami
Za Niepołomicami © Pidzej
W Puszczy już mży
W Puszczy już mży © Pidzej
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Zamglona Raba
Zamglona Raba © Pidzej
Oldschoolowa stacyjka w Ujściu Solnym
Oldschoolowa stacyjka w Ujściu Solnym © Pidzej
Jakieśtam krówki
Jakieśtam krówki © Pidzej
I inne ciężarówki
I inne ciężarówki © Pidzej
Kościół w Szczurowej
Kościół w Szczurowej © Pidzej
Siakiś lasek
Siakiś lasek © Pidzej
Standardowa łąka
Standardowa łąka © Pidzej
Dunajec
Dunajec © Pidzej
Rzepaczek i linia WN
Rzepaczek i linia WN © Pidzej
Linia WN i rzepaczek
Linia WN i rzepaczek © Pidzej
Niebywałej urody galeria ;)
Niebywałej urody galeria ;) © Pidzej
Rynek w Żabnie
Rynek w Żabnie © Pidzej
Oryginalna reklama
Oryginalna reklama © Pidzej
Dąbrowa Tarnowska. Zaczyna padać
Dąbrowa Tarnowska. Zaczyna padać © Pidzej
Gdzieś po drodze
Gdzieś po drodze © Pidzej
Pada coraz mocniej
Pada coraz mocniej © Pidzej
Tak że musiałem się na chwilę schronić
Tak że musiałem się na chwilę schronić © Pidzej
Jeszcze jedna linia WN. Podobają mi się takie linie
Jeszcze jedna linia WN. Podobają mi się takie linie © Pidzej
U celu
U celu © Pidzej
Nietypowy bagaż
Nietypowy bagaż © Pidzej
I nietypowy statek :D
I nietypowy statek :D © Pidzej
Radomyśl Wielki
Radomyśl Wielki © Pidzej
Odpoczynek na przystanku
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Rzepaczek po raz któryś tam
Rzepaczek po raz któryś tam © Pidzej
Kierunek: Tarnów
Kierunek: Tarnów © Pidzej
Tarnów. Miasto chujowych ścieżek rowerowych
Tarnów. Miasto chujowych ścieżek rowerowych © Pidzej
Randomowa estakada
Randomowa estakada © Pidzej
I ścieżka rowerowa. Ta akurat jeszcze znośna
I ścieżka rowerowa. Ta akurat jeszcze znośna © Pidzej
Deszczowy Tarnów
Deszczowy Tarnów © Pidzej
Rzeźba
Rzeźba © Pidzej
Ratusz
Ratusz © Pidzej
I powrót pociągiem
I powrót pociągiem © Pidzej

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 226
5.00 - 17.45
1l
4 banany, 2 czekolady


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem

Tarnów, Rzeszów

d a n e w y j a z d u 173.58 km 0.00 km teren 08:56 h Pr.śr.:19.43 km/h Pr.max:43.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1115 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Poniedziałek, 21 listopada 2016 | dodano: 27.11.2016



Jakkolwiek sezon na długie, tj. całodniowe wycieczki kończy się dla mnie we wrześniu/październiku tak na poniedziałek zapowiadali 15'C i nie mogłem się oprzeć by gdzieś dalej pojechać. Taki (prawdopodobnie) ostatni mocny akcent w tym roku. Plany generalnie obejmowały coś na wschód, marzył mi się nawet Przemyśl (240km) ale prognozy wiatru (silny południowo-wschodni) jak i odjazdy pociągu (2 w nocy) skutecznie ostudziły ten zapał. Myślałem nawet czy by nie pojechać na zachód, np. do Opola ale tam z kolei droższe pociągi (Regio nie jeździ). Stanęło więc na Rzeszowie, najprostszą drogą, czyli krajówką. Dodatkowo po drodze odwiedzić wszystkie miasta.

Wyjazd o świcie, tj. 7.05. Myślałem czy by nie wyjechać przed świtem ale najeździłem się już w tym sezonie po nocach więc wyruszyłem o bardziej ludzkiej godzinie. Wiatr wzmaga się po wyjeździe z Wieliczki i trochę spowalnia, ale myślałem że będzie gorzej.  Fajnie znowu wyruszyć w trasę, te pierwsze poranne łyki energetyka przy wschodzie Słońca, po prostu chce się żyć :) Pogoda iście wiosenna, tylko po kolorach można poznać że to jesień - jest bardziej brązowo niż zielono. Droga mija szybko i przyjemnie, pierwszy postój w Bochni. Na rynku są już dekoracje Bożonarodzeniowe, jak ten czas leci. Zegar wybija 9-tą godzinę a temperatura sięga 11 stopni. Coś tam jem - chyba banana i ruszam dalej. W Brzesku z kolei, koło 10-tej jest stopni 16 i z tego co pamiętam więcej już dziś nie będzie. Przerwa, chyba na kanapkę i obieram kurs na Wojnicz. Tutaj chyba najbrzydszy dziś rynek, a de facto parking (jest na zdjęciu). Wciągam czekoladę i kieruję się Tarnów. O tym że zbliżam się do miasta informuje mnie trąbiący kierowca :) Tylko dlatego że jadę główną drogą (zgodnie z przepisami, bo ścieżki tu jeszcze nie ma). Ale trudno mu się dziwić, tarnowscy kierowcy tak przyzwyczaili się do rowerzystów tłukących się po koślawych ścieżkach / chodnikach że widok rowerzysty na jezdni wywołuje u nich szok i nie wiedzą jak się zachować ;) Hehe zawsze jak przejeżdżam przez Tarnów to tylko o tych ścieżkach piszę - ale muszę bo zmuszanie rowerzystów do jazdy po nich to przemoc fizyczna i psychiczna. Pozapadana kostka bauma, latarnie i znaki na środku, wysokie krawężniki, ogólnie nie spełniają żadnych wymagań i zaleceń dot. infrastruktury rowerowej. A szkoda bo Tarnów to całkiem ładne miasto i chciałoby się je zapamiętać z lepszej strony. Ale dość tych narzekań, pocieszam się tym że tu nie mieszkam a w Krakowie rowerzyści nie są tak terroryzowani. Przerwa pod ratuszem, chyba na jabłko. Jest koło południa. Na wyjeździe z tej mieściny znowu można cieszyć się gładkim asfaltem :) Wiatr choć wyraźnie odczuwalny nie jest taki straszny. Bywa co prawda że w podmuchach zwalnia do 15km/h ale bywa też że gdy wieje słabiej można jechać 25. W Pilznie też zajeżdżam na rynek i cały cykl powtarza się - pora na banana :D Powoli ochładza się i z tych 15-16 robi się 12-13'C. Dębica. Ostatnie krople energetyka, ostatni posiłek i w ogóle ostatnia dłuższa przerwa. Bo wychodzi że trzeba się spieszyć żeby zdążyć na Regio po 18-tej. Jest co prawda kolejny pociąg o 20-tej ale wtedy do domu wróciłbym przed północą. Zbliża się zachód Słońca i robi się coraz chłodniej. Choć czas nagli to nie mogę sobie odpuścić obejrzenia (pracującej) pompy ropy naftowej i jakiegoś potwora na gąsienicach (na zdjęciach). W Ropczycach już po zachodzie Słońca. Fotka na rynku i dalej w drogę. Kilka km i Sędziszów Młp., tu już prawie całkiem ciemno. Pięknie iluminowany ratusz. Odpocząłem chwilkę stojąc w korku na wyjeździe z miasta. Ostatnie kilometry do Rzeszowa ciągną się w nieskończoność. Temperatura spada w końcu do 4'C, a wiatr, podjazdy, głód i ogólne zmęczenie nie ułatwiają zadania. A ja co chwila przeliczam czas i kilometry. W końcu są dwa ronda i upragniona tablica "Rzeszów"! Sił jakby przybywa i po nie najgorszych (Tarnów patrzy i się uczy) ścieżkach rowerowych lecę w stronę centrum. Dopytuję się gdzie dworzec i zajeżdżam na niego z małym zapasem, 20min. przed odjazdem pociągu. Kupuję bilety a podróż powrotna minęła szybko i przyjemnie - zająłem się głównie zjadaniem pozostałych zapasów. Najpierw jakimś nowym EZT a w Tarnowie przesiadka do starego ale równie (jeśli nie bardziej) wygodnego, starego "kibla". Lubię wracać pociągami. W Krakowie (tutaj ciepło, 9'C!) po 21 a w domu przed 22.

Udana wycieczka. Okazuje się że przy odpowiedniej pogodzie nawet późną jesienią można robić długie trasy. Szkoda tylko że Rzeszowie nic nie pozwiedzałem ale nie chciało mi się jeździć w tym zimnie. No i dobrze że wybiłem sobie z głowy ten Przemyśl, przy takim wietrze i zimnicy chyba nie dałbym rady. DK94 na rower bardzo przyjemna, prawie cały czas asfaltowe pobocze a poza Tarnowem upierdliwych ścieżek rowerowych niewiele.

Wschód Słońca na wylocie z Krakowa
Wschód Słońca na wylocie z Krakowa © Pidzej
DK94. Rzut oka za plecy
DK94. Rzut oka za plecy © Pidzej
I do przodu
I do przodu © Pidzej
Widoczek z trasy
Widoczek z trasy © Pidzej
Jesień
Jesień © Pidzej
Jesienna Raba
Jesienna Raba © Pidzej
Na rynku w Bochni
Na rynku w Bochni © Pidzej
Rondo w Brzesku
Rondo w Brzesku © Pidzej
Na rynku w Brzesku
Na rynku w Brzesku © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Rynek parking w Wojniczu
Rynek parking w Wojniczu © Pidzej
Takiej jeszcze nie jadłem. Bardzo dobra
Takiej jeszcze nie jadłem. Bardzo dobra © Pidzej
Rowerek
Rowerek © Pidzej
Nad pięknym modrym Dunajem Dunajcem ;)
Nad pięknym modrym Dunajem Dunajcem ;) © Pidzej
Jest i Tarnów
Jest i Tarnów © Pidzej
Tarnów to nie miasto, to stan umysłu
Tarnów to nie miasto, to stan umysłu © Pidzej
Kościół w Tarnowie
Kościół w Tarnowie © Pidzej
Ratusz w Tarnowie
Ratusz w Tarnowie © Pidzej
Jak dobrze znowu na asfalcie :)
Jak dobrze znowu na asfalcie :) © Pidzej
Temperatura w drugiej połowie listopada
Temperatura w drugiej połowie listopada © Pidzej
Rynek w Pilznie
Rynek w Pilznie © Pidzej
Rynek w Dębicy
Rynek w Dębicy © Pidzej
Klasyczny sklep w Dębicy
Klasyczny sklep w Dębicy © Pidzej
Dawno nie było selfiaczka to i jest :)
Dawno nie było selfiaczka to i jest :) © Pidzej
Pomnik ludzkiej głupoty. No to jadę pasem i blokuję auta, nie moja wina
Pomnik ludzkiej głupoty. No to jadę pasem i blokuję auta, nie moja wina © Pidzej
Na podjeździe
Na podjeździe © Pidzej
Pompa ropy naftowej
Pompa ropy naftowej © Pidzej
I jakaś maszyna
I jakaś maszyna © Pidzej
I jakaś maszyna
I jakaś maszyna © Pidzej
Porównanie maszyn. Obie terenowe
Porównanie maszyn. Obie terenowe © Pidzej
Pompa ropy naftowej
Pompa ropy naftowej © Pidzej
DK94 ma swój urok
DK94 ma swój urok © Pidzej
Ropczyce. Zdjęcie wyszło jasne, ale było już po zachodzie Słońca
Ropczyce. Zdjęcie wyszło jasne, ale było już po zachodzie Słońca © Pidzej
Sędziszów Małopolski. Tu też było dużo ciemniej
Sędziszów Małopolski. Tu też było dużo ciemniej © Pidzej
Ostatnie, zimne i ciemne kilometry przed Rzeszowem
Ostatnie, zimne i ciemne kilometry przed Rzeszowem © Pidzej
U celu
U celu © Pidzej
Wjazd do centrum
Wjazd do centrum © Pidzej
Słynna wielka cipa ;)
Słynna wielka cipa ;) © Pidzej
Powrót pociągiem 1
Powrót pociągiem 1 © Pidzej
Powrót pociągiem 2
Powrót pociągiem 2 © Pidzej
W jakimś dziwnym przedziale
W jakimś dziwnym przedziale © Pidzej
W jakimś dziwnym przedziale
W jakimś dziwnym przedziale © Pidzej
Powrót pociągiem 2
Powrót pociągiem 2 © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 266
7.05 - 21.45
1,4l
3 banany, 3 kanapki z serem, 3 czekolady, 3 jabłka


Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 150-199, Powrót pociągiem

Luboń Wielki & Stare Wierchy

d a n e w y j a z d u 175.50 km 27.00 km teren 10:34 h Pr.śr.:16.61 km/h Pr.max:55.50 km/h Temperatura:22.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2670 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 30 września 2016 | dodano: 03.10.2016



Po chwilowym ochłodzeniu przyszło coś w rodzaju babiego lata. Postanowiłem wykorzystać te na 99% ostatnie tak ciepłe dni w tym roku na kolejną górską wycieczkę. Stanęło na Luboniu Wielkim (który miał być celem poprzedniej wycieczki) + coś jeszcze na dokładkę (po głowie chodziły mi Stare Wierchy lub chociaż Maciejowa).

Wyjazd tuż po świcie, za piętnaście 7. Fajnie gdy można wyspać się a nie trzeba wyjeżdżać w środku nocy (choć oczywiście wyjazdy nocą też mają swój urok). Trochę obawiałem czy jechać w krótkich spodenkach ale poranek jak na ostatni dzień Września jest po prostu ciepły, kilkanaście stopni (min. spadło do 14). Na razie jadę standardowo - Wieliczka, Dobczyce (omijam obwodnicą), Wiśniowa. Choć oznaki jesieni są widoczne już od jakiegoś czasu to dopiero dziś urzekło piękno zieleni powoli mieszającej się z żółcią. No prawie tak pięknie jak delikatna jasna zieleń drzew na wiosnę :) Nie zatrzymuję się na jakieś dłuższe odpoczynki tylko jadę jednym ciągiem. Odkrywam też przyczynę wysokiej temperatury - wieje z południa, coś w rodzaju halnego. Aby trochę urozmaicić sobie drogę za Wiśniową skręcam na przeł. Jaworzyce. Już od dawna jest koło 20 stopni na podjeździe zdejmuję więc wreszcie kurtkę. Na przełęczy mała przerwa na ławeczkach i zjeżdżam w dół. Skręcam na Kasinkę Małą - tą drogą chyba jeszcze nie jechałem. Kawałek wojewódzką i w Mszanie wjeżdżam na krajówkę. Wyłania się cel mojej wycieczki - Luboń. Znowu wieje tak jakby w twarz. Nie chce mi się wyciągać mapy więc ciągle wypatruję zielonego szlaku. W końcu jest. Skręcam. Mała przerwa (ogarnięcie roweru, śniadanie, krem z filtrem, analiza mapy) i koło 10.30 startuję. Całkiem gorąco się zrobiło. Wychodzi mi że do szczytu jakieś 4,5km i 550m w pionie. Z picia mam litr wody, powinno wystarczyć. Początek zielonego szlaku to polna droga. Centralnie z przodu masyw Lubonia Wielkiego. Tylko coś mi tu nie pasuje. Jakaś niska ta góra mi się wydaje - można policzyć ile drzew w pionie dzieli mnie od szczytu. No i nie widać wieży telewizyjnej na wierzchołku. Ale zielony szlak to zielony szlak, jadę więc dalej. Po chwili droga wjeżdża w las, nachylenie wzrasta i jest trochę błota ale prawie wszystko do podjechania. Na jakiejś polanie nie wiem gdzie skręcić. Skręcam więc tam gdzie droga idzie bardziej do góry, wydaje mi się to logiczne. Ileś metrów dalej/wyżej okazuje się że jednak zgubiłem szlak. Nie chce mi się jednak zawracać. Wychodzę z założenia że jeśli droga pnie się do góry to prędzej czy później dobiję do niebieskiego szlaku idącego grzbietem. Kawałek dalej robi się tak stromo że zaczyna się pchanie. A jeszcze kawałek dalej droga kończy się :D I zaczyna się wspinaczka zboczem przez las. Na zdjęciu nie wygląda to jakoś extremalnie ale było naprawdę ciężko, miejscami nachylenie spokojnie mogło mieć 45'. Jakbym chciał nieść rower to pewnie nie raz bym się przewrócił. Stosowałem więc sprawdzoną technikę: wypchnięcie roweru w przód za pomocą rąk a potem krok do przodu. I tak na zmianę. Do tego przenoszenie roweru przez zwalone drzewa, to chyba kosztowało najwięcej sił. Cały czas obserwuję też wskazania altimetru jak wysoko jestem. Po jakimś czasie docieram do czegoś co przypomina drogę. Skręcam nią w prawo ale jest tak zatarasowana gałęziami zwalonego drzewa (widać na zdjęciu) że nie ma szans przebić się przez to. Więc dalej zboczem do góry, przez jeżyny i zwalone drzewa. Trochę martwi mnie coraz mniejsza ilość wody ale najwyżej w schronisku się coś kupi. W górze widać jakby koniec lasu, to dodaje otuchy, bo wydaje się że to już może być grzbiet i niebieski szlak. Albo Surówki (taka polana). Albo cokolwiek innego co pozwoli mi zorientować się gdzie jestem. No i docieram do jakiejś drogi. Jadę nią kawałek (tak chyba dało się wreszcie coś podjechać) i docieram do miejsca dziwnego. Bo wydaje się jakbym był na grzbiecie Lubonia ale nie ma tu nic: żadnego szlaku ani żadnej drogi która by szła wyżej. Wszystkie drogi (chyba 3) idą w dół! No nieźle się zdziwiłem O.o Odpocząłem chwilę, zrobiłem zdjęcia, bo widoczki fajne i w końcu ruszyłem jedną z nich. Trochę się martwiłem że nici z tego Lubonia ale zjechałem kawałek i zauważyłem ścieżkę która idzie do góry. Chyba nawet trochę dało się nią podjechać ale potem była zawalona 3 sporymi drzewami (na zdjęciu). Jakoś się przez nie przeprawiłem. Kawałek dalej między drzewami, prześwituje wieża na Luboniu O.o Ciekawe. Jeszcze kawałek dalej docieram do czerwonego szlaku. Jeszcze bardziej ciekawe. Czerwony łączy się z żółtym i jestem na szczycie. Jest koło wpół do pierwszej, więc 2 godziny zajęła mi ta wspinaczka. Na szczycie sporo turystów. Myślałem czy by nie dokupić picia w schronisku ale jeszcze trochę mi zostało. Odpocząłem z pół godzinki, porobiłem zdjęcia i ruszam w dół. Do Zakopianki zjadę niebieskim szlakiem. A ten jest na rower bardzo fajny, nie za trudny. Zresztą to też szlak narciarski więc nie może być za trudny. Większość to ubita leśna droga ale są też bardziej kamieniste odcinki, "wieczne kałuże" a nawet odrobina piachu. Sprowadzić musiałem 2 krótkie kawałki: jedną stromiznę pod szczytem a potem niżej - wielkie pochyłe na bok kamienie (próbowałem zjechać ale rower po prostu ześlizgiwał się i prawie wyrżnąłem). Zjeżdżam do Zakopianki i już wiem że po tej przeprawie mam ochotę na coś lżejszego. Stare Wierchy niebieskim z Obidowej wydają się OK. Ale żeby było jeszcze lżej to zamiast stromym asfaltem przez Ponice pojadę jak leci Zakopianką. Niby nie jest to zbyt przyjemna droga na rower ale dziś nie było źle. Bo do Chabówki raczej w dół (po drodze kupuję wreszcie zapas picia) no a potem podjazd dwupasmówką z asfaltowym poboczem. Jest jednak dość gorąco więc na Piątkowej dłuższa przerwa na przystanku. Potem dwupasmówka kończy się i na dalszej części podjazdu zaczyna się mega korek, ale na rowerze zbytnio on nie przeszkadza, bez problemu można jechać krawędzią asfaltu lub poboczem (w końcu rower górski mam). Na Obidowej wjeżdżam na niebieski szlak. A tym pod górę jedzie się tak samo fajnie i lekko, jak w dół. 200m przewyższenia na 5,4km to niewiele jak na górski szlak. Praktycznie całość do podjechania. Z wyjątkiem kilku "wiecznych kałuż" które lepiej obejść i jednego progu z kamieni. Na Starych Wierchach jestem po 16. Dłuższa przerwa, nigdzie mi się spieszy bo zjazd do Rabki to tylko formalność. Tak oglądam sobie mapy i dopiero teraz zauważam co tak właściwie odwaliłem z tym Luboniem. Zamiast jechać zielonym z Rabki Zaryte skręciłem wcześniej w inny zielony, z Raby Niżnej na przeł. Glisne :D A gdy go zgubiłem wspinałem się po wschodnim zboczu góry, chyba najstromszym, sądząc po układzie poziomic :D Niezłe jaja. Posiedziałem trochę, nacieszyłem się tą chwilą "bycia w górach" i ruszyłem w dół. Trochę chłodno się zrobiło. Czerwony szlak też super. Trochę trudniejszy - miejscami kamienie, korzenie i błoto - ale rozsądnego kalibru i w rozsądnych ilościach. Na Maciejowej przerwa pod schroniskiem. Chyba jakaś impreza trwa sądząc po wrzaskach i przekleństwach. Ludzie to wszędzie zrobią burdel, w górach też :/ Nie bardzo mi to pasowało więc po chwili zbieram się do zjazdu. Kawałek za Maciejową szlak przeradza się w łatwą polną drogę więc można lecieć naprawdę SZYBKO. Tak szybko że ledwo udało mi się wyhamować przed małym rowkiem w poprzek ;) W Rabce przejechałem się jeszcze po parku i nad rzeką, kupiłem picie na drogę powrotną. Posiedziałem pod zabytkowym kościołem (dopompowałem koła, założyłem lampki i ubrałem się) i jak zbierałem się do drogi to było już po 18, tuż przed zachodem Słońca. Droga powrotna bez przygód, Mszana, Kasina, Wiśniowa, Dobczyce. Za plecami ładny zachód Słońca (na zdjęciu), w Kasinie przerwa na ostatnią czekoladę. W Dziekanowicach załapuję na "hejnał" grany co godzinę z kościoła (przejeżdżam o 21). A i wieczorem było chłodniej niż o świcie: 13' vs 14'. Nieczęsto się tak zdarza. W domu po 22.

Udana wycieczka, nie żałuję nawet tego wypychu na Luboń. Taka mała nauczka że nawet na takiej pojedynczej, samotnej górze można się zgubić. No i fajnie się tak czasem przejść po górach a nie tylko jeździć ;) Jak tak patrzę na mapkę to ta wspinaczka to było jakieś 300m przewyższenia na 1,5km! Nieźle ;) No i jeszcze jedną rzecz zauważyłem: choć mapy Compassu bardzo dokładne (chyba najlepsze mapy Polskich gór) to na mapie B. Wyspowego nie ma ANI JEDNEJ drogi/ścieżki którą mijałem wspinając się do góry tym wschodnim stokiem! Tylko zieleń lasu i gęsto upakowane poziomice.

Zaliczone szczyty:
Przeł. Jaworzyce 576
Luboń Wielki 1022
Luboń Mały 869
Piątkowa 715
Obidowa 865
Kulakowy Wierch 840
Obiadowa ?
Jaworzyna 943
Przeł. Pośrednie 918
Jaworzyna Ponicka 995
Bardo 948
Wierchowa 940
Maciejowa 815
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502

Widoczek z Raciborska. No fatalnie że ten dom tu wybudowali :/
Widoczek z Raciborska. No fatalnie że ten dom tu wybudowali :/ © Pidzej
Nad Krzyworzeką. Już tak trochę jesiennie
Nad Krzyworzeką. Już tak trochę jesiennie © Pidzej
Jesiennie
Jesiennie © Pidzej
Na przeł. Jaworzyce
Na przeł. Jaworzyce © Pidzej
Drogą w prawo chyba jeszcze nie jechałem
Drogą w prawo chyba jeszcze nie jechałem © Pidzej
Wydawało mi się że to Luboń Wielki ale to raczej Szczebel
Wydawało mi się że to Luboń Wielki ale to raczej Szczebel © Pidzej
Zielony szlak - jak się potem okazało - nie ten zielony!
Zielony szlak - jak się potem okazało - nie ten zielony! © Pidzej
Odpoczynek przed uphillem na Luboń Wielki
Odpoczynek przed uphillem na Luboń Wielki © Pidzej
Zielony szlak. Na wprost główny cel na dziś
Zielony szlak. Na wprost główny cel na dziś © Pidzej
Jesienny lasek
Jesienny lasek © Pidzej
A tu już zgubiłem szlak ale jeszcze da się jechać
A tu już zgubiłem szlak ale jeszcze da się jechać © Pidzej
Tutaj już wypych
Tutaj już wypych © Pidzej
Widoczki po drodze: Mogielica
Widoczki po drodze: Mogielica © Pidzej
Ostatnie metry drogi
Ostatnie metry drogi © Pidzej
Wspinaczki zboczem. Nie wygląda stromo ale rower zsuwał się w dół ;)
Wspinaczka zboczem. Nie wygląda stromo ale rower zsuwał się w dół ;) © Pidzej
Jest jakaś niby droga ale przeszkoda była za duża
Jest jakaś niby droga ale przeszkoda była za duża © Pidzej
Ileś metrów zboczem wyżej trafiłem na taką drogę
Ileś metrów zboczem wyżej trafiłem na taką drogę © Pidzej
I to
I to "dziwne miejsce" o którym wspominałem © Pidzej
Widoczki z
Widoczki z "dziwnego miejsca": to chyba Gorce © Pidzej
Ze 3 drzewa do pokonania
Ze 3 drzewa do pokonania © Pidzej
Czerwony szlak O.o Coś tu nie gra O.o
Czerwony szlak O.o Coś tu nie gra O.o © Pidzej
Widok prześwitującej przez drzewa wieży BARDZO mnie ucieszył :)
Widok prześwitującej przez drzewa wieży BARDZO mnie ucieszył :) © Pidzej
Schronisko na Luboniu Wielkim
Schronisko na Luboniu Wielkim © Pidzej
Schronisko na Luboniu Wielkim
Schronisko na Luboniu Wielkim © Pidzej
Luboń Wielki zdobyty!
Luboń Wielki zdobyty! © Pidzej
Luboń Wielki zdobyty!
Luboń Wielki zdobyty! © Pidzej
Widoczki na północ: Szczebel & Lubogoszcz
Widoczki na północ: Szczebel & Lubogoszcz © Pidzej
Schronisko na Luboniu. Jedyne w swoim rodzaju
Schronisko na Luboniu. Jedyne w swoim rodzaju © Pidzej
RTON Luboń Wielki
RTON Luboń Wielki © Pidzej
Schronisko na Luboniu. Jedyne w swoim rodzaju
Schronisko na Luboniu. Jedyne w swoim rodzaju © Pidzej
Bardzo fajny niebieski szlak
Bardzo fajny niebieski szlak © Pidzej

"Wieczne kałuże" © Pidzej
Krzyż w miejscu katastrofy śmigłowca 1985r
Krzyż w miejscu katastrofy śmigłowca 1985r © Pidzej
Polana Surówki
Polana Surówki © Pidzej
Niebieski szlak. Odcinek łatwiejszy
Niebieski szlak. Odcinek łatwiejszy © Pidzej
Niebieski szlak. Odcinek trudniejszy ale dało się jechać
Niebieski szlak. Odcinek trudniejszy ale dało się jechać © Pidzej
Tu też dało się jechać, ale kawałek dalej prawie wyglebiłem ;)
Tu też dało się jechać, ale kawałek dalej prawie wyglebiłem ;) © Pidzej
Było nawet trochę piachu
Było nawet trochę piachu © Pidzej
Skansen lokomotyw w Chabówce
Skansen lokomotyw w Chabówce © Pidzej
Babia
Babia © Pidzej
I widoczek na Luboń, przed chwilą na nim byłem a wspinałem się po jego prawym zboczu :)
I widoczek na Luboń, przed chwilą na nim byłem a wspinałem się po jego prawym zboczu :) © Pidzej
Zabytkowy kościółek na Piątkowej
Zabytkowy kościółek na Piątkowej © Pidzej
Odpoczynek na przystanku
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Tatry
Tatry © Pidzej
Obidowa. Babia, Zakopianka i Statoil
Obidowa. Babia, Zakopianka i Statoil © Pidzej
Na niebieskim szlaku
Na niebieskim szlaku © Pidzej
Bardzo przyjemny szlak
Bardzo przyjemny szlak © Pidzej
Widoczki z niebieskiego szlaku. Tamtym grzbietem biegnie czarny szlak, wciąż nieprzejechany
Widoczki z niebieskiego szlaku. Tamtym grzbietem biegnie czarny szlak, wciąż nieprzejechany © Pidzej
Pauza tuż przed Starymi Wierchami. Nie śpieszy mi się nigdzie
Pauza tuż przed Starymi Wierchami. Nie śpieszy mi się nigdzie © Pidzej
Stare Wierchy
Stare Wierchy © Pidzej
Czerwony szlak. Łatwy fragment
Czerwony szlak. Łatwy fragment © Pidzej
Kapliczka po drodze
Kapliczka po drodze © Pidzej
Odrobina błota to fajne urozmaicenie
Odrobina błota to fajne urozmaicenie © Pidzej
Pod schroniskiem na Maciejowej
Pod schroniskiem na Maciejowej © Pidzej
Luboń Wielki raz jeszcze. Tutaj to jego prawe zbocze wygląda jeszcze stromiej ;)
Luboń Wielki raz jeszcze. Tutaj to jego prawe zbocze wygląda jeszcze stromiej ;) © Pidzej
Zjazd do Rabki. Leciało się tak pięknie że zrobiłem tylko 1 fotkę :)
Zjazd do Rabki. Leciało się tak pięknie że zrobiłem tylko 1 fotkę :) © Pidzej
Ciekawe drzewko
Ciekawe drzewko © Pidzej
Oldshoolowa mapka
Oldshoolowa mapka © Pidzej
Odpoczynek pod kościołem
Odpoczynek pod kościołem © Pidzej
Powroty krajówkami też mają swój urok
Powroty krajówkami też mają swój urok © Pidzej
Przerwa na czekoladę w Kasinie
Przerwa na czekoladę w Kasinie © Pidzej
No i Dobczyce
No i Dobczyce © Pidzej

NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 25%
WYSOK MAX: 986
6.45 - 22.10
3,83l
5 bananów, 3 kanapki z pasztetem, 2 czekolady

Serwis: pompowanie opon


Kategoria ^ UP 2500-2999m, > km 150-199, Serwis, Terenowo

Trochę niższe górki

d a n e w y j a z d u 164.00 km 34.00 km teren 10:51 h Pr.śr.:15.12 km/h Pr.max:57.50 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2820 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Czwartek, 15 września 2016 | dodano: 18.09.2016



No to już niemal na pewno ostatni powiew lata w tym sezonie, od weekendu znaczne pogorszenie pogody. Postanowiłem go więc wykorzystać na kolejną górską wycieczkę, choć raczej jakąś lżejszą. W zasadzie to miałem jechać na Luboń Wielki (już byłem, ale dawno, w 2012). Ale im dłużej przeglądałem mapy, tym bardziej kusiły mnie nowe, niezdobyte szczyty. Ostatecznie zaplanowałem trasę jakimiś niepozornymi (na mapie) grzbietami z Kasiny do Mszany, z Mszany do Rabki + kilka gór w okolicy Rabki. Była to też taka wycieczka sentymentalna, bo wśród nich była Szumiąca i Maciejowa. Jako dziecko wiele razy chodziłem po tych górach na wakacjach. Aparat zepsuty ale wygrzebałem z szuflady 12 letniego Olympusa CAMEDIA C-310 ZOOM (3,2 Mpix :D). No i jak na taki stary aparat to robi całkiem fajne zdjęcia. Żeby nie powiedzieć że lepsze (podoba mi się zwłaszcza zielony kolor - jest bardzo zielony). Tylko coś szwankuje kontrolka baterii i nie za wiele zdjęć można wykonać na jednym komplecie aku.

Wyjazd koło świtu, czyli dopiero po 6. Jest już tak jasno że nawet nie muszę włączać lampek. W Wieliczce mała przerwa i jadę na Dobczyce. Z Raciborska widok piękny ale i trochę niepokojący. Bo wygląda na to że dolina Raby tonie we mgłach, a za chwilę trzeba będzie do niej zjechać. Nie było jednak tak źle, mgły były tylko przez kawałek. Ale zimno oczywiście było - 9'C. Mam niby cienką kurtkę, czapkę pod kask i rękawiczki, ale spodenki krótkie - no to nie był dobry pomysł ;) Dobczyce omijam mostem na obwodnicy. Śniadanie w Wiśniowej, tu ociepla się nieco. Jest tu tablica z przebiegiem Głównego Szlaku Beskidzkiego. Tabliczki z nazwą tego szlaku widziałem wiele razy na różnych szczytach ale mapę pierwszy raz. Nic dziwnego bo wyznaczony został niedawno, w 2014. Przeł. Wierzbanowska, przeł. Wielkie Drogi (obowiązkowe fotki), w Kasinie kawałek krajówką w lewo. Tu odbijam w boczną drogę i robię przerwę przed wjazdem na szlak (nie ma gdzie usiąść). Już ciepło, można się rozebrać. Do żółtego szlaku planuję podjechać jakimś szlakiem rowerowym. Co ciekawe na mapie z 2013 ten szlak jest a na nowszej z 2016 już nie ma. No i chyba wiem dlaczego. Bo pomimo że jakoś da się jechać to jest on taki jakby mocno trawiasty. Od rosy buty przemoczone kompletnie, smaru z łańcucha też chyba trochę zmyło. Dobijam do żółtego szlaku. Z początku jazda jest mało płynna bo co chwilę trzeba omijać wielkie bajora, ale czym dalej tym fajniej :) Pierwszy nowy szczyt zdobyty - Czarny Dział. Jedzie się fajnie, odbijam kawałek ze szlaku i zaliczam kolejną, nieco niższą górkę - Wsołową (malutki wypych). Zabieram się za zjazd do Mszany (też po trawie) i tak się rozpędziłem że coś ominąłem. Cofam się kawałek, trochę na przełaj polami i zdobywam Grunwald. Ciekawy z niego widok, krzyż na tle Mszany. Zjeżdżam do Mszany, przejeżdżam na drugą stronę rzeki i odpoczywam w niby parku (niby bo drzew w nim nie za wiele). Dalej ruszam czarnym. Asfalt kończy się i tu można powiedzieć że pierwszy dziś raz jest ciężko. Bo temperatura zbliża się do 30'C a polna droga taka trochę nieciągła się robi i stroma. Trochę trzeba było podepchać. Jest kolejny szczyt - Adamczykowa. Po zjeździe z niej kawałek asfaltu - jakieś przysiółki Podobina. Widać już stąd stalowy krzyż na Potaczkowej - wydaje się być na wyciągnięcie ręki! Jednak to tylko złudzienie - podjazd (a raczej podejście) solidnie mnie zmęczył. Na szczycie dłuższa przerwa. Pełno tu takiej górskiej "infrastruktury": wspomniany krzyż, zadaszony ołtarz, tablica z mapą, tabliczka z nazwą szczytu, wieża triangulacyjna, stoliki, ławeczki (niestety w Słońcu, ale udało mi się jedną przestawić pod wiatę - ale ciężka była strasznie :D ). Widoki też super, na północ Wyspowy, na południe Gorce. Dłuższy, zasłużony odpoczynek. Potem odbijam kawałek aby zaliczyć Chabówkę (szczyt nieoznaczony w żaden sposób) i zielonym/czarnym zjeżdżam do Olszówki. We wsi szukam jakiegoś sklepu bo nie wiem czy picia starczy ale nic nie ma, trudno. Skręcam w (asfaltowy) szlak rowerowy w kierunku Rabki. Do miasta jednak na razie nie zjadę bo mam tu 4 górki do zaliczenia: Groń, Polczakówka, Bania, Grzebień. No i nie wiem za bardzo co napisać o tych szczytach. Drogi różne: asfalt, betonowe płyty, drogi polne, leśne, kamieniste i gładkie, ścieżki albo na przełaj przez pola. Generalnie więcej na Słońcu niż w lesie i więcej poza szlakami niż po szlakach. Groń wypada gdzie na końcu asfaltowej drogi do jakiegoś gospodarstwa. Na Polczakówce wieża widokowa (ale jakoś nie chce mi się wchodzić, zresztą zaczyna tu migać aku w aparacie więc będę musiał się ograniczać ze zdjęciami). Szczyt Bani wypada na jakiejś małej polance w lesie a wierzchołek Grzebienia gdzieś na polu. Trochę mi zeszło to wszystko objechać i zaczyna kończyć się woda. Wjeżdżam na czerwony rowerowy/zielony narciarski. Trochę błotnista, leśna droga. Wyjeżdżam nim na znajome z dzieciństwa pola. Tu kończy mi się picie, nie za dobrze :/ A kawałek dalej jakiś pasący się byk zaczyna iść w moją stronę, pewnie zainteresowała go moja czerwona koszulka ;) Nie powiem, trochę się bałem. Odbijam ze szlaku za wyrysowaną na GPSie linią, która ma mnie zaprowadzić na Szumiącą. No właśnie - zaprowadzić :D Bo zaczyna się taszczenie roweru jakąś stromą kamienistą rynną, chyba jednak inaczej na tą górę się chodziło. W końcu docieram do znajomo wyglądającej drogi i da się jechać. Na Szumiącej jestem o 16.05. Picia nie ma, zjadam za to 2 banany - coś wody w nich pewnie jest. I zjeżdżam na taką niby przełęcz, znajome miejsce. Wracają wspomnienia z dzieciństwa. Wciągam ostatniego banana i ruszam zielonym pieszym/niebieskim rowerowym na Maciejową. Po chwili ciężki wypych - ale jakoś znacznie krótszy mi się on dziś wydaje. Potem dosłownie kilometr (trochę błotnistą) drogą, w tym przejazd przez strumyk i już zjeżdżam czerwonym na Maciejową - jestem tu o 16.45. Choć widoczność niespecjalna (Tatr dziś nie widać) to i tak jest pięknie. Chciałoby się posiedzieć, jak dawniej, pod wielkim modrzewiem ale pić się chce. Zjeżdżam więc do Rabki. Czerwonym, potem czarnym (stromy, nie wszystko zjechałem) do asfaltu. Asfaltu jednak brak, bo nowy kładą. Ale jadę po tych kamieniach, przynajmniej trochę więcej terenu będzie można wpisać ;) Jakaś (tańsza od mineralnej!) orenżada w znajomym drewnianym sklepiku i zjeżdżam do centrum, odpocząć pod kawiarnią zdrojową. W zasadzie to planowałem zaliczyć dziś jeszcze jedną górę (Krzywoń) ale odpuszczam, czasem trzeba powiedzieć dość i posiedzieć sobie na ławeczce. O 18 zbieram się w drogę powrotną. Zachód Słońca łapie mnie koło Mszany. W Kasinie planowałem zobaczyć po drodze jedną rzecz - wg. mapy jest tu "pomnik z wieży czołgu Vickers 1939r.". Błądzę trochę po polach aby go odnaleźć, ale odpuszczam, bo już prawie całkiem ciemno. Powrót do domu bez przygód. Trochę chłodno (ale nie aż tak jak rano), kurtka i czapka ponownie wchodzą do użycia. W Dobczycach przerwa na czekoladę, do zjeździe do Wieliczki jak zawsze dokręcam ile się da. W domu po 22.

Udana wycieczka, kolejne szczyty do kolekcji, choć niewysokie to jednak trochę wysiłku kosztowały. No i przypomniały mi się piękne chwile z dzieciństwa - wycieczki na Szumiącą i Maciejową z rodzicami.

Zaliczone szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502 x2
Przeł. Wielkie Drogi 562 x2
Czarny Dział 673
Wsołowa 624
Grunwald 513
Adamczykowa 611
Potaczkowa 746
Chabówka 705
Groń 619
Polczakówka 588
Bania 609
Grzebień 679
Szumiąca 841

Maciejowa 815

W Wieliczce. Już jasno
W Wieliczce. Już jasno © Pidzej
Mgły w dolinie Raby. Powoli zabudowują mi widoczek z Raciborska :/
Mgły w dolinie Raby. Powoli zabudowują mi widoczek z Raciborska :/ © Pidzej
Mgły w dolinie Raby. Trzebe będzie w nie zjechać
Mgły w dolinie Raby. Trzeba będzie w nie zjechać © Pidzej
Dziekanowice. Zjazd w mgły
Dziekanowice. Zjazd w mgły © Pidzej
W Wiśniowej
W Wiśniowej © Pidzej
Szlak ma dość pokrętny przebieg
Szlak ma dość pokrętny przebieg © Pidzej

Wiele z nich mam już zaliczone, w tym wszystkie >1000. Mogli by się trochę postarać, Modyń powtarza się 2x :/ © Pidzej Widoczek z przeł. Wielkie Drogi. Pola już zaorane
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi. Pola już zaorane © Pidzej
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi. No ładną zieleń robi ten aparat :)
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi. No ładną zieleń robi ten aparat :) © Pidzej
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Odpoczynek przed wjazdem na szlak. Nie ma gdzie usiaść
Odpoczynek przed wjazdem na szlak. Nie ma gdzie usiaść © Pidzej
Początek mocno trawiasty i mokry
Początek mocno trawiasty i mokry © Pidzej
A na żółtym nie lepiej
A na żółtym nie lepiej © Pidzej
Nowy szczyt zdobyty! Nie mam statywu
Nowy szczyt zdobyty! Nie mam statywu © Pidzej
Czarny Dział
Czarny Dział © Pidzej
Wieża triangulacyjna
Wieża triangulacyjna © Pidzej
Żółty szlak. Potem było już tylko lepiej :)
Żółty szlak. Potem było już tylko lepiej :) © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Żółty szlak. No naprawdę fajny
Żółty szlak. No naprawdę fajny © Pidzej
Kolejna górka
Kolejna górka © Pidzej
A to chyba głóg
A to chyba głóg © Pidzej
Wsołowa
Wsołowa © Pidzej
Widoczek na Mszanę. Po lewej Szczebel, po prawej Lubogoszcz
Widoczek na Mszanę. Po lewej Szczebel, po prawej Lubogoszcz © Pidzej
Odbijam na Grunwald. W tle chyba Luboń
Odbijam na Grunwald. W tle chyba Luboń © Pidzej
Gdzieś tu wypada szczyt Grunwaldu
Gdzieś tu wypada szczyt Grunwaldu © Pidzej
Na 1. planie krzyż na Grunwaldzie, na 2. Mszana a na 3. Szczebel
Na 1. planie krzyż na Grunwaldzie, na 2. Mszana a na 3. Szczebel © Pidzej
Odpoczynek w Mszanie
Odpoczynek w Mszanie © Pidzej
Kolejne pasmo, kolejny, czarny szlak
Kolejne pasmo, kolejny, czarny szlak © Pidzej
Kolejne łupy do kolekcji :)
Kolejne łupy do kolekcji :) © Pidzej
Wyłania się krzyż na Potaczkowej. Niby blisko a jednak daleko
Wyłania się krzyż na Potaczkowej. Niby blisko a jednak daleko © Pidzej
Wreszcie jest
Wreszcie jest © Pidzej
Potaczkowa
Potaczkowa © Pidzej
Na szczycie sporo
Na szczycie sporo "infrastruktury" © Pidzej
Widoczki ze szczytu. Gorce
Widoczki ze szczytu. Gorce © Pidzej
Krzyż raz jeszcze
Krzyż raz jeszcze © Pidzej
Gdzieś tu wypada szczyt Chabówki. Oznaczeń brak
Gdzieś tu wypada szczyt Chabówki. Oznaczeń brak © Pidzej
Szlak rowerowy. Niby asfalt ale 20% tu jest
Szlak rowerowy. Niby asfalt ale 20% tu jest © Pidzej
Groń. Gorpodarstwo na szczycie
Groń. Gorpodarstwo na szczycie © Pidzej
Polan droga
Polna droga © Pidzej
Polczakówka. Na wieżę nie wchodzę, nie chce mi się i oszczędzam aku
Polczakówka. Na wieżę nie wchodzę, nie chce mi się i oszczędzam aku © Pidzej
Na tej polance wypada szczyt Bani
Na tej polance wypada szczyt Bani © Pidzej
Jakaś tam fajna droga
Jakaś tam fajna droga © Pidzej
A tu jest wierzchołek Grzebienia
A tu jest wierzchołek Grzebienia © Pidzej
Widoczek na Gorce. Jedna z tych gór to Szumiąca
Widoczek na Gorce. Jedna z tych gór to na pewno Szumiąca ale nie wiem która © Pidzej
Inna droga
Inna droga © Pidzej
Czerwony rowerowy/zielony narciarski
Czerwony rowerowy/zielony narciarski © Pidzej
Polanka. Często tu odpoczywaliśmy
Polanka. Często tu odpoczywaliśmy © Pidzej
Nie wygląda stromo ale to mozolny wypych na Szumiącą
Nie wygląda stromo ale to mozolny wypych na Szumiącą © Pidzej
Szumiąca zdobyta!
Szumiąca zdobyta! © Pidzej
Kolejne miejsce, kolejne wspomnienia. Niby przełęcz pod Szumiącą
Kolejne miejsce, kolejne wspomnienia. Niby przełęcz pod Szumiącą © Pidzej
Strumyk na szlaku. To źródła Słonki
Strumyk na szlaku. To źródła Słonki © Pidzej
Zjazd na Maciejową
Zjazd na Maciejową © Pidzej
Widoczność była słaba a na zdjęciu to już ogóle nic nie wyszło
Widoczność była słaba a na zdjęciu to już w ogóle nic nie wyszło © Pidzej
Pod tym modrzwiem często siedzieliśmy
Pod tym modrzewiem często siedzieliśmy © Pidzej
Remont drogi w Rabce. Jechało się ciężko ale wpadnie trochę więcej terenu ;)
Remont drogi w Rabce. Jechało się ciężko ale wpadnie trochę więcej terenu ;) © Pidzej
Odpoczynek pod kawiarnią zdrojową
Odpoczynek pod kawiarnią zdrojową © Pidzej
Barwy w parku zdrojowym już takie jakby jesienne
Barwy w parku zdrojowym już takie jakby jesienne © Pidzej
Księżyc nad Ćwilinem
Księżyc nad Ćwilinem © Pidzej
Takie tam w Dobczycach. Zdjęcia w trybie nocnym wychodzą temu Olympusowi nienajgorzej
Takie tam w Dobczycach. Zdjęcia w trybie nocnym wychodzą temu Olympusowi nienajgorzej © Pidzej

NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 29%
WYSOK MAX: 863
6.05 - 22.05
4l
6 bananów, 4 bułki z pasztetem, 2 czekolady


Kategoria ^ UP 2500-2999m, > km 150-199, Terenowo

Modyń & Gorc / 10KKM W SEZONIE!

d a n e w y j a z d u 192.00 km 39.00 km teren 13:09 h Pr.śr.:14.60 km/h Pr.max:61.50 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:3800 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 10 września 2016 | dodano: 18.09.2016

(GPS zwariował przy początku śladu)

Główne cele na dziś to zdobycie ostatniego szczytu >1000 w B. Wyspowym i ostatniego >1200 w Gorcach. A są to odpowiednio: Modyń i Gorc.

Wyjazd punkt 4. Coś tam udało się przespać ale nie za wiele. W Wieliczce przerwa na łyk picia. Tak, żeby się napić muszę się zatrzymać, nie używam bidonów ;) (nie chce mi się ich ciągle myć). I obieram kurs na Gdów: pagórkowatą DW966 w poprzek Pogórza Wielickiego. Wschód niby dopiero koło 6 ale można zauważyć już zbliżający się brzask. W Gdowie śniadanie, powoli zaczyna się przejaśniać. Kawałek za miastem wjeżdżam w taką jakby strefę mgieł i robi się naprawdę chłodno (11'C) i wilgotno. Ze strefy mgieł wyjeżdżam na podjeździe za Tarnawą. Ładny widok, takie morze mgieł w dolinach (widać na zdjęciach). Zjazd do Limanowej, przerwa na rynku. I zimny start na przeł. Ostrą. Na podjeździe ociepla się na tyle, że można zdjąć kurtkę. Na zjeździe z przełęczy nie rozpędzam się zanadto aby nie przegapić skrętu na Młyńczyska. Skręcam, droga dalej prowadzi w dół. W Młyńczyskach odbijam w boczną (ale wciąż asfaltową) dróżkę. Zrobiło się już naprawdę ciepło. Droga stroma, najpierw ~20% do góry, potem tyle samo w dół. W końcu dojeżdżam do żółtego szlaku. Przed wjazdem w teren dłuższa przerwa, na przygotowanie roweru i różne inne rzeczy. Nie ma za bardzo gdzie usiąść ale jest jakiś duży kamień. Startuję o 9.30. Z początku próbuję coś tam jechać ale w końcu stwierdzam że to nie ma sensu. Za stromo i za dużo luźnych kamieni. Większość wysokości nabieram więc z buta, nieśpiesznie wpychając rower trochę po szlaku, trochę lasem (bo żółty kiepsko oznaczony). W końcu jednak wypłaszcza się i grzbietem góry jedzie się całkiem fajnie. Po drodze mijam Małą Modyń (ale gdzie dokładnie to nie wiem, nie ma żadnej tabliczki ani słupka). Potem dołącza się niebieski szlak. Na Modyni (tak, r. żeński!) jestem o 10.35. No ten szczyt oznaczony jest bardzo dobrze, są 3 tabliczki i chyba jakiś słupek. "Zjazd" niebieskim też nie był za fajny. Najpierw wąska zarośnięta ścieżka a potem znowu stromo i kamieniście, większość więc sprowadzałem. A jak już spróbowałem kawałek zjechać to prawie urwałem przerzutkę ;) Z ulgą docieram do polnej drogi a potem asfaltem zlatuję do Kamienicy. Pół godzinki przerwy aby coś zjeść i posmarować się wreszcie kremem. Trochę mi zeszło zanim znalazłem jakiś otwarty sklepik by kupić wodę. Punktualnie w południe rozpoczynam wspinaczkę na Gorc. Szczyt prawie 800m wyżej. Pomimo że początek asfaltowy, niezbyt stromy (kilka, max kilkanaście %) i nie jest jakoś strasznie gorąco (~25'C) to idzie bardzo ciężko. Odpoczywam co kilkadziesiąt metrów (w pionie). To nie jest mój dzień, cały podjazd z Kamienicy na Gorc to jeden wielki kryzys. W końcu docieram do jakieś wiaty, miałem nadzieję że to już przeł. Młynne ale okazuje się że do tej jeszcze kawałek. Skręcam w jeszcze boczniejszą asfaltową drogę i tu po raz pierwszy wyłania się szczyt Gorca, a dokładniej to wieża widokowa na nim. Wydaje się być na wyciągnięcie ręki ale do szczytu droga jeszcze daleka. Zjeżdżam z asfaltu w leśną drogę przez Zdżar. Pomimo że niezbyt kamienista to wszystkiego podjechać/zjechać sie nie udało, bo bywało i 30%. Wreszcie jest przeł. Wierch Młynne. Przerwa. Ciągle przeliczam czy starczy mi czasu aby zjechać ze szlaku przed zmrokiem, ale za wiele mi z tych obliczeń nie wychodzi. Dalej też ciężko. Nawierzchnia generalnie dobra na rower ale znowu bywają 30% fragmenty. Walczę jednak by ujechać ile tylko się da, choćbym miał odpoczywać co kilka metrów. Po drodze jedno kamieniste podejście a kawałek przed szczytem wypych po łące bo zgubiłem drogę. Tuż przed szczytem łapię oddech i resztkami sił wtaczam się na wierzchołek, coby zrobić dobre wrażenie na turystach ;) A tych jest tu mnóstwo, rowerzystów też kilku (w tym jeden na wypasionym zielonym fullu Cannondale z Leftym). Szczyt zdobywam o 14.55. Na pachnącą nowością wieżę (zbudowana w zeszłym roku) nie wchodzę, nie mam siły. Siadam tylko na jej betonowym fundamencie i wciągam nieśpiesznie energybara, z nadzieją że jakoś postawi mnie na nogi. Po dłuższej przerwie ruszam zielonym w stronę Turbacza. Na mapie wygląda on w miarę płasko, w końcu jedzie się tu grzbietem. Z początku jednak sprowadzanie stromą ścieżką trochę niepokoi. Potem jednak jest fajnie, zdecydowana większość to jazda. Szlak bardzo urozmaicony. Są łatwe gładkie fragmenty, są bardziej kamieniste, są "wieczne kałuże", są i trudne sekcje korzenne (ale większość na podjazdach więc za dużo na nich nie zaszalałem). Są też wkurzające schody i kładki z bali. Turystów/rowerzystów po drodze spotkałem niewielu. Kawałek przed Jaworzyną niesamowite wrażenie robi wymarły las (jest na zdjęciach). Trochę się ochłodziło, jest jakieś 17'C. W końcu jest Jaworzyna Kamienicka, ze słynną kapliczką Bulandy. I widoczkami. Chciało by się na niej posiedzieć dłużej ale czas goni. Na odcinku Jaworzyna -> Kiczora to już trochę przegięli z tymi balami (szlak rowerowy!). No jedzie się po tym jak po drabinie. Na Turbacz już rzut beretem. Pod schronisko docieram o 17.20. Dalsze plany były takie aby wjechać na sam wierzchołek i zjechać czarnym szlakiem do Klikuszowej. Ale już od jakiegoś czasu wiem że nic z tego nie będzie. Trzeba szukać jak najkrótszej (a właściwie jak najszybszej) drogi aby zjechać do cywilizacji. Przeglądam mapę i wychodzi mi że zjadę tak: czerwony -> "Kopana Droga" -> zielony -> czerwony rowerowy do Poręby. Waham się czy nie kupić jakiegoś picia w schronisku bo zostało mi raptem 0,3l ale drogo tam raczej mają, musi wystarczyć. Gdy ruszam do zachodu Słońca jest niecałe 1,5h. Czerwonym (GSB) leci się pięknie, ze zmęczenia nie pozostał żaden ślad. Tak pięknie że prawie zaliczyłem OTB na jednym kamienisto-błotnistym fragmencie ;) Więc kawałek sprowadziłem. Pomimo późnej pory na czerwonym sporo turystów. Kopaną Drogą zjeżdżam na przeł. Pod Obidowcem. Tutaj już żywej duszy. Już wiem że zdążę przed zmrokiem więc pozwalam sobie na chwilę relaksu. Dalej łatwym zielonym przez Tobołów/Tobołczyk (wyciągi narciarskie/krzesełkowe). Przez drzewa prześwituje pomarańczowa tarcza zachodzącego Słońca, a naprzeciw na niebie widać już księżyc. Pora na szybki zjazd szlakiem rowerowym. Naprawdę SZYBKI, 40km/h nie całkiem równą szutrówką to jest dużo. Hehe tak ostatnio narzekałem że szlaki rowerowe nudne i łatwe, ale jednak czasem się przydają :) Wycelowałem idealnie z czasem, o zachodzie Słońca dojeżdżam do szlabanu (granica parku narodowego). Wjeżdżam na asfalt. Nie oznacza to jednak końca zjazdu, bo Mszana jakieś 250m niżej. Po drodze na przystanku zakładam lampki, a kawałek dalej w otwartym sklepie kupuję wodę na drogę powrotną. W Mszanie przerwa w parku, wciągam 2 banany (tak się spieszyłem że jeszcze mi zostały). Dalsza droga bez przygód. Na przystanku w Kasinie dopompowuję wreszcie opony. Dwie przełęcze i w dół do Dobczyc. Aha napiszę jeszcze raz - BARDZO lubię tą drogę :) W Dobczycach przerwa na czekoladę, kilka hopek Pogórza Wielickiego, szalony zjazd do Wieliczki i do domu. W domu koło wpół do 12.

Udana wycieczka, oba główne cele zaliczone. O ile Modyń na rowerze to taka trochę sztuka dla sztuki, o tyle Gorc na rower jest OK. Trochę szkoda tego zjazdu czarnym szlakiem, zostanie na inny raz. No i całkowicie zepsuł mi się już aparat - tyle dobrze że w domu a nie w trakcie wycieczki. W trakcie tego wyjazdu, gdzieś kawałek przed Dobczycami stuknęło 10kkm w sezonie :)

Zaliczone szczyty:
Przeł. Ostra-Chichoń 812
Mała Modyń 988
Modyń 1028,5
Zdżar 866
Przeł. Wierch Młynne 750
Wierch Lelonek 955
Gorc 1228
Przysłop 1187

Jaworzyna Kamienicka 1288
Przeł. Długa 1009
Rozdziele 1198
Obidowiec 1106
Przeł. Pod Obidowcem ?
Suhora 1000
Tobołów 994
Tobołczyk 966
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502

W Wieliczce
W Wieliczce © Pidzej
W Gdowie o brzasku
W Gdowie o brzasku © Pidzej
Nad Rabą
Nad Rabą © Pidzej
Mgły o poranku
Mgły o poranku © Pidzej
Wschód Słońca
Wschód Słońca © Pidzej
Ponad mgłami
Ponad mgłami © Pidzej
Widoczek na Beskid Wyspowy. Być może jest tu też Modyń
Widoczek na Beskid Wyspowy. Być może jest tu też Modyń © Pidzej
W Limanowej
W Limanowej © Pidzej
Podjazd na przeł. Ostrą
Podjazd na przeł. Ostrą © Pidzej
Przeł. Ostra
Przeł. Ostra © Pidzej
Boczna droga w Młyńczyskach. Na wprost Modyń - wydaje się niewysoka, ale pozory mylą
Boczna droga w Młyńczyskach. Na wprost Modyń - wydaje się niewysoka, ale pozory mylą © Pidzej
Droga Krzyżowa pod Modynią, tu jednak nie jedziemy
Droga Krzyżowa pod Modynią, tu jednak nie jedziemy © Pidzej
Mgły w dolinach. To już Gorce a po lewej pewnie Sądecki
Mgły w dolinach. To już Gorce a po lewej pewnie Sądecki © Pidzej
Odpoczynek przed wjazdem na szlak
Odpoczynek przed wjazdem na szlak © Pidzej
Odpoczynek przed wjazdem na szlak
Odpoczynek przed wjazdem na szlak © Pidzej
Żółty szlak. Coś tam próbowałem podjechać
Żółty szlak. Coś tam próbowałem podjechać © Pidzej
Ale potem dałem sobie spokój
Ale potem dałem sobie spokój © Pidzej
Wyżej dało się już jechać
Wyżej dało się już jechać © Pidzej
Wyżej dało się już jechać
Wyżej dało się już jechać © Pidzej
Modyń zdobyta!
Modyń zdobyta! © Pidzej
Druga tabliczka
Druga tabliczka © Pidzej
3 tabliczki to i 3 fotki :)
3 tabliczki to i 3 fotki :) © Pidzej
Przeszkoda na szlaku
Przeszkoda na szlaku © Pidzej
Są porosty - znaczy się jest czyste powietrze!
Są porosty - znaczy się jest czyste powietrze! © Pidzej
Zjechać też za wiele nie zjechałem
Zjechać też za wiele nie zjechałem © Pidzej
Mało brakowało
Mało brakowało © Pidzej
Widoczek po drodze
Widoczek po drodze © Pidzej
W Kamienicy
W Kamienicy © Pidzej
Podjazd na Gorc. Z początku asfalt
Podjazd na Gorc. Z początku asfalt © Pidzej
Wiata po drodze
Wiata po drodze © Pidzej
Wyłania się wieża na Gorcu
Wyłania się wieża na Gorcu © Pidzej
Koniec asfaltu. Droga przez Zdżar
Koniec asfaltu. Droga przez Zdżar © Pidzej
Droga przez Zdżar
Droga przez Zdżar © Pidzej
Droga przez Zdżar
Droga przez Zdżar © Pidzej
Droga przez Zdżar
Droga przez Zdżar © Pidzej
Niby niedaleko. Ale w góry rządzą się swoimi prawami i te 3,6km to był kawał drogi
Niby niedaleko. Ale w góry rządzą się swoimi prawami i te 3,6km to był kawał drogi © Pidzej
Przeł. Wierch Młynne
Przeł. Wierch Młynne © Pidzej
Górska dwupasmówka ;)
Górska dwupasmówka ;) © Pidzej
Kamieni niewiele ale stromo
Kamieni niewiele ale stromo © Pidzej
Wieża na Gorcu. Wydaje się że już blisko ale jeszcze jakieś 250m w górę!
Wieża na Gorcu. Wydaje się że już blisko ale jeszcze jakieś 250m w górę! © Pidzej
Końcówka podjazdu
Końcówka podjazdu © Pidzej
Wreszcie jest. Zdjęcie jakieś takie mało kolorowe wyszło
Wreszcie jest. Zdjęcie jakieś takie mało kolorowe wyszło © Pidzej
Odpoczynek u stóp wieży
Odpoczynek u stóp wieży © Pidzej
Nawet bez wchodzenia na wieżę coś tam było widać (aparat oczywiście nie widzi prawie nic)
Nawet bez wchodzenia na wieżę coś tam było widać (aparat oczywiście nie widzi prawie nic) © Pidzej
Gorc zdobyty!
Gorc zdobyty! © Pidzej
Wieża raz jeszcze
Wieża raz jeszcze © Pidzej
Na zielonym szlaku. Korzonki
Na zielonym szlaku. Korzonki © Pidzej
Strome zejście
Strome zejście © Pidzej
Bardziej wilgotne miejsce
Bardziej wilgotne miejsce © Pidzej
Gdzieś koło Przysłopu
Gdzieś koło Przysłopu © Pidzej
Polana Bieniowe
Polana Bieniowe © Pidzej
Bieniowe
Bieniowe © Pidzej
Mało przyjemny fragment
Mało przyjemny fragment © Pidzej
Zielony szlak
Zielony szlak © Pidzej
Korzonki. Szkoda że do góry a nie w dół
Korzonki. Szkoda że do góry a nie w dół © Pidzej
Korzonki
Korzonki © Pidzej
Wymarły las
Wymarły las © Pidzej
Pod tymi kładeczkami pewnie jest dość mokro
Pod tymi kładeczkami pewnie jest dość mokro © Pidzej
Pod tymi kładeczkami pewnie jest dość mokro
Wymarły las © Pidzej
Odpoczynek na Jaworzynie Kamienickiej
Odpoczynek na Jaworzynie Kamienickiej © Pidzej
Kapliczka Bulandy
Kapliczka Bulandy © Pidzej
Jaworzyna Kamienicka
Jaworzyna Kamienicka © Pidzej
Widoczek z Jaworzyny
Widoczek z Jaworzyny © Pidzej
Niby szlak rowerowy ale jedzie się jak po drabinie
Niby szlak rowerowy ale jedzie się jak po drabinie © Pidzej
Przeł. Długa. To już prawie Turbacz
Przeł. Długa. To już prawie Turbacz © Pidzej
Odpoczynek pod schroniskiem
Odpoczynek pod schroniskiem © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Tu skręcam w Kopaną Drogę
Tu skręcam w Kopaną Drogę © Pidzej
Kopana Droga
Kopana Droga © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Na przeł. pod Obidowcem
Na przeł. pod Obidowcem © Pidzej
Tamtymi górami przed chwilą jechałem
Tamtymi górami przed chwilą jechałem © Pidzej
Wyciągi na Tobołowie/Tobołczyku
Wyciągi na Tobołowie/Tobołczyku © Pidzej
Słońce powoli zachodzi
Słońce powoli zachodzi © Pidzej
W Gorcach zasięg jest niemal wszędzie!
W Gorcach zasięg jest niemal wszędzie! © Pidzej
Wyciągi na Tobołowie/Tobołczyku
Wyciągi na Tobołowie/Tobołczyku © Pidzej
Słońce powoli zachodzi
Słońce powoli zachodzi © Pidzej
Zjazd rowerowym
Zjazd rowerowym © Pidzej
Prawie w Porębie
Prawie w Porębie © Pidzej
Odpoczynek na przystanku
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Ostatnie zakupy
Ostatnie zakupy © Pidzej
W Mszanie
W Mszanie © Pidzej
Pompowanie opon w Kasienie
Pompowanie opon w Kasinie © Pidzej
W lewo na Dobczyce
W lewo na Dobczyce © Pidzej
Skład drewna koło przeł. Wierzbanowskiej. Ach te zapachy
Skład drewna koło przeł. Wierzbanowskiej. Ach te zapachy © Pidzej
W Dobczycach
W Dobczycach © Pidzej

NACHY SREDN: 6%
NACHY MAX: 27%
WYSOK MAX: 1239
4.00 - 23.25
5l
6 bananów, 3 kanapki z pasztetem, czekolada, baton energetyczny, kilka cukierków


Kategoria ^ UP 3500-3999m, > km 150-199, Terenowo

Wyspowy & Gorce

d a n e w y j a z d u 185.00 km 45.00 km teren 13:00 h Pr.śr.:14.23 km/h Pr.max:64.00 km/h Temperatura:22.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:3300 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Niedziela, 4 września 2016 | dodano: 09.09.2016



Jutro kolejna trasa a ta zeszłego tygodnia jeszcze nie opisana - jeździć się chce a pisać relacje już nie bardzo. Ale w końcu się zmusiłem.

W niedzielę znowu byłem w górach, pogoda jak na Wrzesień wymarzona, trzeba ją wykorzystać na maxa. Pomimo że z cyferek wynika że wypad nie był tak hardcorowy jak poprzedni to jednak zmęczyłem się niewiele mniej (bo szlaki miejscami były mało rowerowe). A głównymi celami były dziś kolejne niezaliczone szczyty:
- w Beskidzie Wyspowym: 2 "tysięczniki" w Masywie Mogielicy: Jasień & Kutrzyca
- w Gorcach: kilka wysokich szczytów 1100-1200m, z Gorcem Troszackim, Kudłoniem i Mostownicą na czele

Trasa średnio długa więc wyjazd "późno" - o 4 przed świtem. Trochę się nawet przespałem. Do Wieliczki krajówką, tu jak zwykle mała przerwa na łyk picia i dokumentacyjną fotkę. Na zjeździe serpentynami w dolinę Raby też jak zwykle wpada się w strefę zimnego powietrza. Dobczyce omijam obwodnicą, nie chce mi się zatrzymywać w centrum na śniadanie bo nie jestem jakoś głodny. Wschód Słońca wita mnie podczas odpoczynku w Poznachowicach. Pogoda - trochę chmur jest ale nie wygląda na takie z jakich mogło by padać. Wieje tak jakby w twarz. W Wiśniowej standardowo wjeżdżam w "strefę ciepłego powietrza". Na przeł. Wierzbanowskiej jak zawsze wita mnie zapach świeżo ściętego drzewa (jakiś skład drewna tu jest). Na przeł. Wielkie Drogi jak zwykle warto zatrzymać się na fotki - wschodzące nad szczytami Beskidu Wyspowego Słońce. Kasina, Mszana Dolna i skręcam na Mszanę Górną. Tu robi się chłodno (min. 12'C). Wypatruję drogi na Łętowe. W końcu jest, odbijam w lewo. Droga wspina się tu na jakąś przełęcz bez nazwy (ponad 600m n.p.m.). I na tej właśnie przełęczy rozpoczynam terenowy etap dzisiejszej wycieczki. Przerwa na przystanku, śniadanie (wreszcie) i przygotowanie roweru. Upuszczam powietrza z opon, zdejmuję lampki a plecak zakładam na plecy. I punktualnie o 8 wjeżdżam na szlak (zielony pieszy/czerwony rowerowy). Na szlaku jak to na szlaku. Najpierw leśna droga, trochę jazdy, trochę pchania. Jakaś polanka i pierwsze widoki. Potem szlak skręca w stromą ścieżkę i tylko pchanie. Następnie znowu leśna droga i bardzo przyjemna jazda. Po drodze MEGA widokowa polana - Łąki. No widoki prawie takie jak ze Stumorgów. Jasień zdobywam o 9.15. Zjeżdżam jeszcze kawałek polaną aby zaliczyć niewiele niższą Kutrzycę. Tu spotykam pierwszych dziś turystów. I żółtym szlakiem kieruję się na przeł. Przysłop (Lubomierski). Początek bardzo fajny, prawie całość w siodle. Po drodze przeł. Przysłopek (druga o takiej samej nazwie jest kilka km obok). Przebiega nią wąska asfaltowa droga. Tu spotykam dwóch grzybiarzy. Są bardzo rozmowni, zwłaszcza jeden z nich. Też z Krakowa i też podobno jeździ na rowerze po górach, i radzi mi jak tu jechać. No całkiem miło się gada ale ja chciałbym już ruszać ;) Jadę dalej żółtym szlakiem (na chwilę go zgubiłem). Trochę do góry, a potem w dół. Kawałek dalej szlak przeradza się w zarośniętą ścieżkę i trzeba prowadzić. Końcówka to przyjemny zjazd na przełęcz. Przerwa na przystanku, krem, zakupy w moim ulubionym sklepiku (przed startem w Gorce mam zapas 2,5l wody). I ruszam do góry żółtym szlakiem. Asfalt, leśna droga, potem zarośnięta ścieżka. Trochę niepokoją mnie gęsto upakowane poziomice na mapie. No i faktycznie szlak okazuje się mało rowerowy - dziś czeka mnie długa wspinaczka drewnianymi schodami. Tyle dobrze że w cieniu. Docieram wreszcie na jakąś polanę, sprawdzam na mapie jak daleko "zajechałem". No i okazuje się że nie za daleko ;) To dopiero Jaworzynka. Widać stąd Jasień, z którego niedawno zjechałem. Potem, z tego co pamiętam trochę jazdy i kolejna, większa polana - Podskały. Magiczne miejsce. Ma się wrażenie jakby było się gdzieś na końcu świata. Dookoła bezkres gór i nie widać żadnych miejscowości, żadnych śladów cywilizacji. A do szosy wojewódzkiej stąd 2km w linii prostej. No a potem znowu schody i mały kryzys - ratuję się ostatnim, 6-tym bananem. W końcu jest jednak Gorc Troszacki. Tu zaczyna się super singielek. Dookoła borowiny i usychające świerkowe drzewostany. Tak fajnie się jechało że chyba minąłem Kudłoń. Zawracam więc (chcę mieć fotkę na szczycie). A ten jest słabo oznaczony - betonowy słupek na czarnym szlaku. Żadnej tablicy ani nic, a to przecież 4 co do wysokości szczyt w Gorcach! Kudłoń zdobywam o 13. Potem super zjazd na przełęcz Borek. Jak dla mnie to był on nawet odrobinę extremalny. Jakaś rodzinka krzyczy na mnie - tu nie wolno (ale na dzień dobry odpowiedzieli)! Heh no wiem że nie wolno, ale co zrobić - szlaków rowerowych w GPN jest mało, i są w większości mało atrakcyjne. Ot szutrowe drogi przez las, trawersujące zbocza i niezaliczające żadnych szczytów ani widokowych polan. Wyjątkiem jest tu szlak rowerowy biegnący wzdłuż GSB. No ale ile można jeździć jednym szlakiem? A ja przecież nie szaleję tylko tak turystycznie. Jak mijam turystów to zwalniam prawie do 0, albo się zatrzymuję. Nie śmiecę, wszystko zwożę w dół, do cywilizacji. No i generalnie pieszy turyści są do takich "rowerowych turystów" nastawieni pozytywnie lub neutralnie. Nie wiem jak strażnicy parku, bo jeszcze żadnego nie spotkałem. Na przeł. Borek dłuższa przerwa. Pogoda super, nie za gorąco, trochę ponad 20 stopni. Ciągle przeliczam czas, żeby przed zmrokiem zjechać z gór. No i pomimo że idzie mi raczej powoli to wychodzi że nie ma się gdzie spieszyć. Żółty z przełęczy na Czoło Turbacza już znam. Najpierw mały wypych potem sporo jazdy. Trochę wkurzają mostki z bali (duże przerwy między kłodami). Wyjeżdżam na polanę i tu zaczyna się 1,5km totalnego nielegalu. Bo trzeba zaliczyć Mostownicę. A przy drodze jest tabliczka "Obszar ochrony ścisłej". O ile na jazdę po parku można jeszcze przymknąć oko to to już totalna głupota i mandat za to można pewnie dostać niewąski! Pojechałem, cyknąłem fotkę i czmychnąłem z powrotem. Mostownica zaliczona, więcej już się tam nigdy nie pojawię. Na Czole Turbacza jestem przed 15. Hehe 13km po górach "jechałem" 4 godziny :D Butelka z wodą zaczęła przeciekać (przetarła się od bagażnika). Na szczęście w porę zauważyłem i straty wyniosły 0,25l. Coś tam zjadłem, odpocząłem, cyknąłem fajną fotkę z rowerkiem na skałach. I zbieram się do drogi, jakiś wiatr się zerwał. Szczyt Turbacza dziś ominę bo byłem już na nim 2 razy w tym roku. Lecę czerwonym szlakiem na Rozdziele. To tu się niedawno zgubiłem i skręciłem w nartostradę. Skręcam w nią i dziś, aby zaliczyć Średni Wierch. Trochę mi się nie chce, bo fajnie się leci czerwonym ale jak trzeba to trzeba. Fotka w miejscu gdzie prawdopodobnie wypada szczyt i zawracam. Dalej czerwonym na Stare Wierchy. Szlak już znam, leci się też pięknie, aktywność fotograficzną znacznie więc tu ograniczam. Na Starych Wierchach po 16. Pod schroniskiem siedzę z godzinę, oglądam mapy, delektuję się "byciem w górach". Na zakończenie dzisiejszej "górskiej włóczęgi" niebieski szlak na Obidową. Jeszcze nim nie jechałem. No to chyba najfajniejszy dziś odcinek! Przyjemna leśna droga, kamieni brak lub takie w sam raz. Praktycznie cały czas delikatnie w dół. Całość w siodle (poza kilkoma "wiecznymi kałużami" które wolałem obejść). Po lewej widoki na Tatry. Po drodze odbijam kawałeczek, aby zaliczyć Skałkę. W końcu wyłania się maszt, a potem drugi - to już Obidowa i Zakopianka. Na szlak wjechałem o 8 a zjechałem o 18 - 45km terenu zajęło mi 10 godzin :D No prędkość jak u piechura. Ale mnie to nie przeszkadza, i tak wolę na rowerze :) Szalony zjazd do Rabki (20%, to tu wykręciłem dzisiaj maxa) i szukam jakiegoś sklepu aby wodę kupić. Znajduję dopiero na placu targowym po drugiej stronie rzeki. Odpoczynek jak zawsze pod dworcem. Dopompowuję koła, zakładam lampki. I zeszła prawie godzinka, tak że do domu ruszam o zachodzie Słońca. Po tej przerwie tak mi sił przybyło że się nawet zatrzymywać nie będę musiał. W Mszanie już prawie całkiem ciemno. W Kasinie zjeżdżam z krajówki w moją ulubioną wojewódzką. Na przełęczy Wielkie Drogi wydawało mi się że się błysnęło gdzieś na zachodzie (jak się potem okazało, było to całkiem możliwe). Z przeł. Wierzbanowskiej widać już światła Krakowa i migające na czerwono kominy w Łęgu (35km w linii prostej). Znów ten zapach drewna. I w dół, do Dobczyc. Zawsze leci się tu pięknie. A dzisiaj to już w ogóle (wiatr w plecy). Niesamowite uczucie, delikatnie w dół (-1%, -2%) a rower na terenowych oponach jedzie bez pedałowania te 30-35km/h! Gdzieś w Sierakowie zaczyna kropić. A im bliżej Wieliczki tym bardziej grzmi/błyska się. Burza jest gdzieś niedaleko, a tu gdzie jadę była pewnie niedawno (droga całkiem mokra). W końcu w Wieliczce dopada mnie ulewa, na szczęście byłem koło przystanku. Przeczekałem największy deszcz, zapakowałem to co wrażliwe (elektronika/mapy) w worki i pojechałem. W domu koło wpół do 12.

Udana wycieczka, wpadły kolejne szczyty, przejechane kolejne nowe szlaki. Tak sobie patrzyłem po mapach i już myślałem że mam zaliczone wszystkie szczyty >1000 w Wyspowym i >1200 w Gorcach ale okazuje się że jednak nie. Tu i tu zostało po jednym. Ale to już materiał na kolejną wycieczkę :)

Zaliczone szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502 x2
Przeł. Wielkie Drogi 562 x2
Kiczora 901
Jasień 1062
Kutrzyca 1051
Miznówka 969
Przeł. Przysłopek 783
Myszyca 871

Przeł. Przysłop Lubomierski 750
Jaworzynka 1026
Gorc Troszacki 1235
Kudłoń 1276
Przysłopek 1123

Przeł. Borek 1009
Mostownica 1251
Czoło Turbacza 1259
Rozdziele 1198
Solnisko 1181 x2
Średni Wierch 1122
Obidowiec 1106
Groniki 1027
Jaworzyna 943
Skałka 907
Obiadowa ?
Kulakowy Wierch 840

Obidowa 865

Przerwa na łyk picia w Wieliczce
Przerwa na łyk picia w Wieliczce © Pidzej
Na rondzie przed Dobczycami. Do Kasiny samochodem 25 min. Rowerem 1h 25 min
Na rondzie przed Dobczycami. Do Kasiny samochodem 25 min. Rowerem 1h 25 min © Pidzej
Odpoczynek na przystanku. Szczyt po prawej to Grodzisko w paśmie Ciecienia
Odpoczynek na przystanku. Szczyt po prawej to Grodzisko w paśmie Ciecienia © Pidzej
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi - wschód Słońca nad Beskidem Wyspowym
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi - wschód Słońca nad Beskidem Wyspowym © Pidzej
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi - wschód Słońca nad Beskidem Wyspowym
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi - wschód Słońca nad Beskidem Wyspowym © Pidzej
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi - wschód Słońca nad Beskidem Wyspowym
Widoczek z przeł. Wielkie Drogi - wschód Słońca nad Beskidem Wyspowym © Pidzej
Rzeka Mszanka w Mszanie Dolnej
Rzeka Mszanka w Mszanie Dolnej © Pidzej
Stamtąd przyjechałem. Nie wiem co to za góra
Stamtąd przyjechałem. Nie wiem co to za góra © Pidzej
Odpoczynek na przystanku
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Przygotowanie roweru
Przygotowanie roweru © Pidzej
I gotowy na teren
I gotowy na teren © Pidzej
Zielony pieszy/czerwony rowerowy. Fragment trudniejszy
Zielony pieszy/czerwony rowerowy. Fragment trudniejszy © Pidzej
Zielony pieszy/czerwony rowerowy. Fragment łatwiejszy
Zielony pieszy/czerwony rowerowy. Fragment łatwiejszy © Pidzej
Ławeczki po drodze
Ławeczki po drodze © Pidzej
I pierwsze widoczki ze szlaku. Nie wiem co to za góry, w każdym razie Beskid Wyspowy
I pierwsze widoczki ze szlaku. Nie wiem co to za góry, w każdym razie Beskid Wyspowy © Pidzej
Najcięższy odcinek zielonego
Najcięższy odcinek zielonego © Pidzej
Wyjeżdżam na polanę Łąki
Wyjeżdżam na polanę Łąki © Pidzej
Polana Łąki. Widoki jak ze Stumorgowej :)
Polana Łąki. Widoki jak ze Stumorgowej :) © Pidzej
Ćwilin. Byłem na nim w 2012
Ćwilin. Byłem na nim w 2012 © Pidzej
Jasień zdobyty!
Jasień zdobyty! © Pidzej
Widoczki spod Jasienia. To już Gorce
Widoczki spod Jasienia. To już Gorce © Pidzej
Kutrzyca
Kutrzyca © Pidzej
Zjazd żółtym
Zjazd żółtym © Pidzej
W dole przeł. Przysłopek. Góra za nią to Myszyca
W dole przeł. Przysłopek. Góra za nią to Myszyca © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Na szlaku. Kawałek ścieżką
Na szlaku. Kawałek ścieżką © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Odpoczynek na przeł. Przysłop Lubomierski. Wyspowy przejechany, pora na Gorce
Odpoczynek na przeł. Przysłop Lubomierski. Wyspowy przejechany, pora na Gorce © Pidzej
Na początku raczej pchanie
Na początku raczej pchanie © Pidzej
A potem nie lepiej ;)
A potem nie lepiej ;) © Pidzej
Po wyjściu z lasu
Po wyjściu z lasu © Pidzej
Były i fragmenty że dało się jechać
Były i fragmenty że dało się jechać © Pidzej
Jaworzynka
Jaworzynka © Pidzej
Tam przed chwilą byłem - Jasień
Tam przed chwilą byłem - Jasień © Pidzej
Tam przed chwilą byłem - Jasień
Tam przed chwilą byłem - Jasień © Pidzej
Polana Podskały
Polana Podskały © Pidzej
Tam jadę - Kudłoń
Tam jadę - Kudłoń © Pidzej
Polana Podskały. Magiczne miejsce
Polana Podskały. Magiczne miejsce © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Znowu schody
Znowu schody © Pidzej
Gorc Troszacki
Gorc Troszacki © Pidzej
Fajna ścieżka
Fajna ścieżka © Pidzej
Fajna ścieżka
Fajna ścieżka © Pidzej
Kudłoń zdobyty!
Kudłoń zdobyty! © Pidzej
Kolory miejscami trochę jesienne
Kolory miejscami trochę jesienne © Pidzej
Fotka dokumentacyjna. Nic ciekawego
Fotka dokumentacyjna. Nic ciekawego © Pidzej
Przeł. Borek
Przeł. Borek © Pidzej
Żółty szlak na Czoło Turbacza
Żółty szlak na Czoło Turbacza © Pidzej
Mostownica. Długo wahałem się czy wrzucać tą fotkę. A jak mnie ktoś podkabluje?
Mostownica. Długo wahałem się czy wrzucać tą fotkę. A jak mnie ktoś podkabluje? © Pidzej
Czoło Turbacza
Czoło Turbacza © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Czerwony pieszy/czerwony rowerowy - Główny Szlak Beskidzki
Czerwony pieszy/czerwony rowerowy - Główny Szlak Beskidzki © Pidzej
Tam był widoczek na Tatry ale aparat ich nie widzi
Tam był widoczek na Tatry ale aparat ich nie widzi © Pidzej
Średni Wierch - trzeba było ładny kawałek zboczyć ze szlaku
Średni Wierch - trzeba było ładny kawałek zboczyć ze szlaku © Pidzej
Stare Wierchy
Stare Wierchy © Pidzej
Niebieski na Obidową
Niebieski na Obidową © Pidzej
Niebieski na Obidową. Takie kamienie są OK
Niebieski na Obidową. Takie kamienie są OK © Pidzej
Gdzieś tu wypada szczyt Skałka
Gdzieś tu wypada szczyt Skałka © Pidzej
Jedna z
Jedna z "wiecznych kałuż". Lepiej obejść © Pidzej
A to już prawie Obidowa
A to już prawie Obidowa © Pidzej
Prawie Obidowa. Pierwszy raz widzę ją z tej perspektywy
Prawie Obidowa. Pierwszy raz widzę ją z tej perspektywy © Pidzej
Like it :)
Like it :) © Pidzej
Standardowe zdjęcie z Rabki
Standardowe zdjęcie z Rabki © Pidzej
Odpoczynek jak zawsze pod dworcem
Odpoczynek jak zawsze pod dworcem © Pidzej
Mszana
Mszana © Pidzej
W lewo - moja ulubiona droga
W lewo - moja ulubiona droga © Pidzej
Dobczyce
Dobczyce © Pidzej
Ulewa w Wieliczce
Ulewa w Wieliczce © Pidzej
Ulewa w Wieliczce
Ulewa w Wieliczce © Pidzej

NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 28%
WYSOK MAX: 1241
4.00 - 23.40
4,75l
6 bananów, 3 (duże) bułki z pasztetem, czekolada


Kategoria ^ UP 3000-3499m, > km 150-199, Terenowo

Niby lajtowa wycieczka po górkach

d a n e w y j a z d u 155.00 km 25.50 km teren 09:29 h Pr.śr.:16.34 km/h Pr.max:61.00 km/h Temperatura:27.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2450 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 20 sierpnia 2016 | dodano: 23.08.2016



"Niby lajtowa" bo w założeniach miała być lajtowa a w rzeczywistości aż tak lekko nie było. Ale po kolei.

Dziś na tapetę wziąłem 2 niewysokie pasma górskie: Pasmo Łopusza i Kobyły (Beskid Wyspowy) oraz Pasmo Szpilówki (Pogórze Wiśnickie). Jako że wycieczka miała być prosta, łatwa i przyjemna wyjechałem dopiero koło świtu, a dokładniej o wpół do szóstej. Heh pierwszy raz od kilku miesięcy wyspałem się przed wyjazdem (jakieś 3 godzinki). Trochę dziwnie tak wyjeżdżać, zwykle o tej porze to mam na liczniku już 100km ;) Wschód Słońca oglądam na węźle drogowym w Bieżanowie. Trochę chłodno, temp. min. to dziś 14'C. Droga do Gdowa mija szybko, tu jem śniadanie. Przejeżdżam przez Rabę i w Łapanowie kolejna przerwa, pod pięknym rozłożystym dębem. Dziś nie śpieszy mi się nigdzie. Zdejmuję kurtkę i czapkę bo już ciepło. Za Łapanowem odbijam w boczną drogę przez Trzcianę. Jest jakiś remont ale rowerem da się przejechać. Potem kawałek wojewódzką i jestem w Żegocinie, koło 9tej. Asfaltowa dojazdówka to dziś raptem ~50km. Przerwa w jakiejś altance, krem z filtrem, nieśpieszne przeglądanie mapy i przygotowawanie roweru do górskiej wędrówki (ciśnienie w dół, lampki do plecaka a plecak na plecy). Po czym szukam zielonego szlaku. W końcu jest. Stromo wspinająca się do góry betonowa droga po chwili kończy się i zaczyna się mozolna wspinaczka na Łopusze Zachodnie (jakieś 300m wyżej niż Żegocina). Trochę jazdy, trochę pchania szlak oznaczony fatalnie. Po drodze spotykam grzybiarza, też z Krakowa, rozmawiamy chwilę. Zmieniam szlak na niebieski i po chwili jest szczyt. Grzbietem pasma jedzie się super. Jest nawet dość długi asfaltowy fragment. Wg. mapy za Łopuszem Wschodnim szlak kończy się ale okazało się że jest nowy, żółty szlak. Fajnie, nie zgubię się. Końcówka pasma (2 szczyty: Kobyła i Kopiec) mija szybko i przyjemnie i zjeżdżam do asfaltu. Przejazd pasmem Łopusza i Kobyły zajął mi ok. 2 godz. Odpoczynek w jakiejś altance, podziwianie widoczków itp. Jest super. Potem szalony zjazd asfaltem i w lewo na Rajbrot (trochę do góry). Całkiem gorąco się zrobiło. W Rajbrocie jestem koło południa, odpoczynek pod kościołem. I w górę zielonym szlakiem. Najpierw asfaltem, potem polna droga ale chyba zgubiłem szlak bo w końcu jadę na przełaj polem. Odnajduję jakąś leśną drogę ale oznaczeń szlaku nie ma. W dodatku zbocze opada na lewo a nie na prawo. Nie jet jednak tak źle bo z mapy wynika że objadę Dominiczną Górę z północy zamiast z południa i potem można dołączyć do szlaku. I rzeczywiście tak jest po przedarciu się przez jakieś pole (to prawdopodobnie tu złapałem kleszcza, na szczeście w porę usunięty) dobijam do zielonego szlaku. Potem kawałek czernym (szeroka droga) i z tego co pamiętam to tu chyba był najcięższy dziś wypych (nie ma na zdjęciach). Na Piekarskiej Górze jakaś altanka i krzyż - tu zjadam ostatnie 1,5 banana (bo pół mi spadło). Po odpoczynku ruszam dalej. Bardzo przyjemna jazda grzbietem pasma (Szpilówka & Bukowiec) i stromy zjazd na jakąś przełęcz bez nazwy (pasmo przecina tu asfaltowa droga). I tu najbardziej się dziś zgubiłem (widać na śladzie). Nie wiem ile ale bardzo długo błądziłem jakimiś błotnistymi drogami w poszukiwaniu szlaku. Nieźle byłem wkurwiony. W końcu cofnąłem się na przełęcz i udało mi się złapać szlak. Końcówka pasma to już formalność ale na samym końcu odbijam ze szlaku aby zaliczyć Machulec (jakiś maszt & widoczki). Przez jakieś sady owocowe dojeżdżam do asfaltu i zjazd do Czchowa. Przejazd pasmem Szpilówki zajął mi niecałe 4 godz. W Czchowie godzinny odpoczynek na rynku (też pod ładnym dębęm), fajnie, nie byłem jeszcze na rynku w Czchowie. O 17 ruszam w drogę powrotną, do domu jakieś 60km. Ta minęła już bez przygód, poza tym że znowu bolała mnie dupa, nie wiem dlaczego. Tymowa potem Lipnica Murowana (tu wreszcie kupuję picie bo skończyło mi się w Czchowie). I skrótem (tu przez chwilę odrobinę kropiło) na Nowy Wiśnicz. Potem bocznymi drogami (remont mostu ale była kładka obok) do krajówki. Zbliża się zmrok, zakładam lampki. Pagórkowatą i z asfaltowym poboczem DK94 bardzo fajnie się wraca. Wieliczka, potem po zimne piwko na osiedlu i do domu. W domu po 9tej. Udana wycieczka, właśnie czegoś takiego potrzebowałem, takiej chwili wytchnienia od rekordowych tras.

Zaliczone szczyty:
Łopusze Zachodnie 658,1
Łopusze Wschodnie 600
Kobyła 605,3
Kopiec 585
Dominiczna Góra 468
Piekarska Góra 515
Szpilówka 516
Bukowiec 494
Machulec 483

Lipczonka 355

Wschód Słońca nad węzłem drogowym
Wschód Słońca nad węzłem drogowym © Pidzej
Śniadanie w Gdowie
Śniadanie w Gdowie © Pidzej
Odpoczynek pod pięknym dębęm w Łapanowie
Odpoczynek pod pięknym dębęm w Łapanowie © Pidzej
Dąb w Łapanowie
Dąb w Łapanowie © Pidzej
Dąb w Łapanowie
Dąb w Łapanowie © Pidzej
Rowerek
Rowerek © Pidzej
Odpoczynek w Żegocinie
Odpoczynek w Żegocinie © Pidzej
Żegocina
Żegocina © Pidzej
Początek zielonego szlaku
Początek zielonego szlaku © Pidzej
Extremalnie szeroka leśna droga ale szlak nią nie prowadzi
Extremalnie szeroka leśna droga ale szlak nią nie prowadzi © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Pierwszy dziś szczyt zdobyty!
Pierwszy dziś szczyt zdobyty! © Pidzej
Widoczki ze szlaku. Pasmo Łososińskie, przejechałem nim w zeszłym roku
Widoczki ze szlaku. Pasmo Łososińskie, przejechałem nim w zeszłym roku © Pidzej
Na szlaku. Chwilowo asfalt
Na szlaku. Chwilowo asfalt © Pidzej
Jest nowy, żołty szlak
Jest nowy, żołty szlak © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Widoczki ze szlaku. Pasmo Łososińskie raz jeszcze
Widoczki ze szlaku. Pasmo Łososińskie raz jeszcze © Pidzej
A to chyba Kobyła
A to chyba Kobyła © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Altanka po zjeździe z pasma
Altanka po zjeździe z pasma © Pidzej
I widoczki z niej
I widoczki z niej © Pidzej
Odpoczynek w Rajbrocie
Odpoczynek w Rajbrocie © Pidzej
Do Czchowa pieszo 6,5 h. Ja przejechałem w niecałe 4 ale sporo błądziłem
Do Czchowa pieszo 6,5 h. Ja przejechałem w niecałe 4 ale sporo błądziłem © Pidzej
A to już nie wiem czy jeszcze na szlaku czy już nie
A to już nie wiem czy jeszcze na szlaku czy już nie © Pidzej
Jakaś niby droga przez las
Jakaś niby droga przez las © Pidzej
Jakaś niby droga przez las
Jakaś niby droga przez las © Pidzej
Rowerek
Rowerek © Pidzej
Kawałek przez pole (droga się skończyła)
Kawałek przez pole (droga się skończyła) © Pidzej
Z powrotem na zielonym szlaku
Z powrotem na zielonym szlaku © Pidzej
Był nawet mały bród (na czarnym szlaku)
Był nawet mały bród (na czarnym szlaku) © Pidzej
Na szlaku. Jedna z wiecznych kałuż
Na szlaku. Jedna z wiecznych kałuż © Pidzej
Na Piekarskiej Górze
Na Piekarskiej Górze © Pidzej
Na Piekarskiej Górze
Na Piekarskiej Górze © Pidzej
Toalety na szlaku ;)
Toalety na szlaku ;) © Pidzej
Po dłuuugim błądzeniu z powrotem na szlaku. No szlak generalnie był idealny na rower :)
Po dłuuugim błądzeniu z powrotem na szlaku. No szlak generalnie był idealny na rower :) © Pidzej
Na szlaku. Tu wypada jakiś szczyt (betonowy słupek)
Na szlaku. Tu wypada jakiś szczyt (betonowy słupek) © Pidzej
Maszt na szczycie Machulca
Maszt na szczycie Machulca © Pidzej
Przez sady owocowe
Przez sady owocowe © Pidzej
Asfaltem do Czchowa
Asfaltem do Czchowa © Pidzej
Na rynku w Czchowie
Na rynku w Czchowie © Pidzej
Do Wieliczki jeszcze kawałek
Do Wieliczki jeszcze kawałek © Pidzej
W Lipnicy Murowanej
W Lipnicy Murowanej © Pidzej
W Nowym Wiśniczu
W Nowym Wiśniczu © Pidzej
Był nawet kawałek tęczy
Był nawet kawałek tęczy © Pidzej
Ostatnie widoczki na górki
Ostatnie widoczki na górki © Pidzej
Słońce chyli się ku zachodowi
Słońce chyli się ku zachodowi © Pidzej
Zachód Słońca nad nieczynną kopalnią soli Siedlec-Moszczenica
Zachód Słońca nad nieczynną kopalnią soli Siedlec-Moszczenica © Pidzej
Powrót krajówką
Powrót krajówką © Pidzej

NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 24%
WYSOK MAX: 627
5.30 - 21.20
4l
3 kanapki z pasztetem, 2,5 banana, 2 czekolady


Kategoria ^ UP 2000-2499m, > km 150-199, Terenowo

Pasmo Łososińskie

d a n e w y j a z d u 163.93 km 15.00 km teren 10:37 h Pr.śr.:15.44 km/h Pr.max:59.50 km/h Temperatura:33.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2098 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Piątek, 14 sierpnia 2015 | dodano: 16.08.2015


Na pomysł zaliczenia Pasma Łososińskiego wpadłem niedawno - w czasie powrotu z Piwnicznej. Było je pięknie widać w całej okazałości z drogi (DK28).
Wyjazd przed świtem, punkt 3. Zapowiadają burze a te są zwykle po południu więc trzeba się spieszyć. Śniadanie w Wieliczce - zjadam banany, bo mi ciążą w plecaku. Droga do Gdowa fajna - pusta i pagórkowata. Świtać zaczyna gdzieś w okolicach Łapanowa. Wschód Słońca jednak jakiś taki niemrawy, ni to chmury ni mgła. Dalsza droga trochę ciężka, bo górzysta. Po drodze coś co mnie bardzo niepokoi - miejscami żółte liście na drzewach (głównie lipach) oraz całkowicie pożółkła topola! Czy to już jesień czy tylko skutki suszy? Asfaltowa dojazdówka liczy dziś ponad 50km i kończy się w Limanowej. Myślałem czy by nie wjechać jeszcze po drodze asfaltem na Paproć (642,7m n.p.m., taka górka koło Tymbarku) ale rezygnuję, chcę zachować siły na teren. Wjeżdżam więc na zielony szlak. Dość szybko go gubię i muszę wspinać się lasem po zboczu. A dalej szlak ciężki i miejscami fatalnie wyznaczony - w pewnym momencie z 10min przedzierałem się po chaszczach szukając oznaczeń. Dokuczają też trochę muchy (ale nie tak jak ostatnio, na Łopieniu). Jako pierwszy szczyt zaliczam Groń i docieram na przeł. Pod Sałaszem (cywilizacja, kilka domów). Potem obieram niebieski szlak. Ciężki wypych na Sałasz Zachodni a potem, mniej więcej od miejsca gdzie dochodzi czarny pieszy/czerwony rowerowy zaczyna się płynna jazda. Z przyjemnością zaliczam więc 2 najwyższe szczyty pasma Sałasz i Jaworz. Generalnie odcinek Sałasz - Jaworz bardzo fajny na rower. Potem trudny zjazd/sprowadzanie do wieży widokowej a dalej to już fajna jazda aż do końca terenu (na Babiej Górze jest nawet kawałek drogi wylany betonem). Docieram do kapliczki w Skrzętlach-Rojówce i tu kończy się teren, przejazd Pasmem Łososińskim zajął mi ok. 3,5 godz. Generalnie na szlaku nie spotkałem żadnego turysty! I za to właśnie lubię Wyspowy - całe góry dla mnie. Widziałem tylko mieszkańca na przeł. pod Sałaszem i dostawczak / motocykl przy zabudowaniach Babiej Góry. Dalej bocznymi asfaltowymi drogami i zaliczam jeszcze jeden, niewysoki szczyt - Jodłowiec Wielki. Piękne widoki na góry i jez. Rożnowskie. Zjazd terenem na przeł. Św. Justa i jestem na krajówce. Droga raczej nieprzyjemna, co chwilę chce mnie rozjechać jakaś ciężarówka. Chce się więc z niej jak najszybciej ewakuować. Na rondzie koło Czchowa rozmyślam czy jechać na Tarnów -> pociąg czy do Krakowa. Wybieram tą drugą opcję bo młoda godzina a do domu raptem 60km. Krajówkę z ulgą opuszczam w Tymowej. Dalej wojewódzką do Lipnicy Murowanej i boczną na Nowy Wiśnicz a potem to już Bochnia. Upał straszny więc dłuższa przerwa na lody i zimną mineralną. Myślałem czy by nie pojechać przez Puszczę ale ciężko od tej strony trafić na odpowiednią drogę. Pojechałem więc standardowo, brzegiem Puszczy, potem kawałek krajówką i już Niepołomice. No a stamtąd do domu to już rzut beretem. W domu jestem koło wpół do 6. Udana wycieczka, kolejne szczyty wpadły do kolekcji. Obyło się bez burzy a po powrocie okazało się że sił mam jeszcze na jakieś kilkadziesiąt km. To dobrze wróży na przyszłe wycieczki.

Zaliczone szczyty:
Jaworz 917,9
Sałasz 905,4
Sałasz Zachodni 868,5
Sarczyn 762
Groń 743
Babia Góra 728
Przeł. Pod Sałaszem 670
Dzielec 628
Jodłowiec Wielki 482

Przeł. Św. Justa 375
Lipczonka 355

Wschód Słońca jakiś niemrawy
Wschód Słońca jakiś niemrawy © Pidzej
Stare Rybie
Stare Rybie © Pidzej
Góra Kostrza
Góra Kostrza © Pidzej
Jesień czy co u licha?
Jesień czy co u licha? © Pidzej
Zielonego szlaku początki - ~20% ścianka
Zielonego szlaku początki - ~20% ścianka © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Momentami szlak wyglądał tak
Momentami szlak wyglądał tak © Pidzej
Widoczki
Widoczki © Pidzej
Przeł. Pod Sałaszem
Przeł. Pod Sałaszem © Pidzej
Sałasz Zachodni
Sałasz Zachodni © Pidzej
Widoczki
Widoczki © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Sałasz
Sałasz © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Jaworz
Jaworz © Pidzej
Jaworz
Jaworz © Pidzej
Wieża widokowa pod Jaworzem
Wieża widokowa pod Jaworzem © Pidzej
Kapliczka - koniec terenu
Kapliczka - koniec terenu © Pidzej
Jodłowiec Wielki - zaraz na niego wjadę
Jodłowiec Wielki - zaraz na niego wjadę © Pidzej
Widoczki na jez. Rożnowskie
Widoczki na jez. Rożnowskie © Pidzej
Przeł. Św. Justa
Przeł. Św. Justa © Pidzej
Zamek Tropsztyn w Wytrzyszczce
Zamek Tropsztyn w Wytrzyszczce © Pidzej
Prom na jez. Czchowskim
Prom na jez. Czchowskim © Pidzej
Wąska i ruchliwa DK 75
Wąska i ruchliwa DK 75 © Pidzej
Zapora na jez. Czchowskim
Zapora na jez. Czchowskim © Pidzej
Jez. Czchowskie
Jez. Czchowskie © Pidzej
Lipnica Murowana
Lipnica Murowana © Pidzej
Żniwa
Żniwa © Pidzej
Zamek w Nowym Wiśniczu
Zamek w Nowym Wiśniczu © Pidzej
Bochnia
Bochnia © Pidzej

RPM: 71
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 23%
WYSOK MAX: 888
3.00 - 17.25
14-39'C
5,75l
2 x 7 days, 2 x kapuśniak, 2 x banan, lody


Kategoria > km 150-199, Terenowo, ^ UP 2000-2499m

Dąb Bartek, Kielce

d a n e w y j a z d u 174.29 km 0.00 km teren 09:52 h Pr.śr.:17.66 km/h Pr.max:49.00 km/h Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1602 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Piątek, 15 maja 2015 | dodano: 17.05.2015


Plany na dziś to: Kielce, Dąb Bartek a jak się uda to może i Włoszczowa. Wyjazd o wpół do czwartej, trochę za późno bo brzask już chyba jest. Drogi mokre, chyba padało. Przejeżdżam przez miasto i wskakuję na krajową siódemkę która będzie mi dziś towarzyszyć przez większość drogi. Po wyjeździe z miasta zaczyna świtać. Zimno, zanotowane dziś min. to 2'C! Na szczęście wziąłem czapkę i dwie pary rękawiczek (letnie i zimowe). Pierwsze mijane miasteczko to Słomniki, tutaj na rynku jem śniadanie. W Miechowie również zajeżdżam na rynek. Jadę sobie dalej siódemką, ruch średni, nie jest źle bo z reguły jest asfaltowe pobocze. Aż tu nagle znak, że budowa S7 i utrudnienia na odcinku 20km. No to się wpakowałem, myślę sobie. Okazało się że jednak nie jest tak źle, przez większość czasu jadę po prawej stronie słupków, na oddzielonym i wyłączonym z ruchu pasie. Są jednak zwężenia, tam trzeba uważać zwłaszcza na ciężarówki. Coraz później a wciąż chłodno, raptem kilkanaście stopni. Mijam Wodzisław, osiągam Jędrzejów. Tu standardowo trochę kombinacji aby ominąć ekspresówkę na obwodnicy. Droga wydawało by się płaska wcale taka nie jest, ok. 100m przewyższenia na każde 10km to nie jest płasko. Średnia przez to nie za wysoka (ok. 18,5km/h). Jednak pierwsze 100km przejeżdżam niemalże zgodnie z planem (plan to 6 godzin a zajęło mi to ok. 10 minut więcej). Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie i na zamek w Chęcinach. Odbijam w lewo na te Chęciny, jeszcze tu nie byłem. Wiedzie tam fajny podjazd a oprócz zamku jest ładny rynek. Padły aku w aparacie więc w kiosku kupuję baterie, nie pojadę przecież bez aparatu. Po dłuższym odpoczynku jadę dalej, dwupasmową DW762, do Kielc już niedaleko. Są i Kielce, tu aby odpocząć sobie od głównych dróg jadę sobie powoli chodnikami. Przebijam się przez centrum i odnajduję drogę na Zagnańsk. Początkowo dziurawa i ruchliwa, prowadząca przez nieciekawe tereny przemysłowe potem zmienia się w przyjemną leśną drogę. Z Kielc do Zagnańska jakieś kilkanaście km. Wciąż chłodno, ledwie 15 stopni. W Zagnańsku odbijam w wojewódzką 750 i koło 13 odnajduję tytułowe drzewo. Oto jest. Dąb robi wrażenie, jak również las podpór pod jego konarami. Jednak nie ma w ogóle liści a przecież połowa maja! Mam nadzieję że jeszcze je wypuści i że nie usechł. Posiedziałem, porobiłem trochę zdjęć i spowrotem do Kielc. W międzyczasie podejmuję decyzję że odpuszczam na dziś Włoszczowę, to jakieś 50km a ja mam już dość na dziś. Dojechać bym dojechał ale nie była by to żadna przyjemność. Pogoda piękna się zrobiła, ponad 20 stopni. Oczywiście wracając do Kielc znowu wpakowałem się na główną drogę, DK 74 :/ Do odjazdu pociągu miałem ok. godzinę więc posiedziałem sobie przed dworcem. Pociąg nie dość że nabity na full to jeszcze miałem problem ze zdjęciem roweru z wieszaka. Usyfiłem smarem z łańcucha ręce, kurtkę i siedzenie :/ Pomimo to udana wycieczka. Na 200ki przyjdzie jeszcze czas. Tylko tej Włoszczowej trochę żal. Średnia trochę spadła przez jazdę po Kielcach i prowadzenie roweru po dworcu, bo tak utrzymywała się na poziomie 18,5 km/h.

Kierunek: Kielce
Kierunek: Kielce © Pidzej
Słomniki
Słomniki © Pidzej
Miechów
Miechów © Pidzej
Miechów
Miechów © Pidzej
Pięknie kwitnący rzepak
Pięknie kwitnący rzepak © Pidzej
Budowa S7
Budowa S7 © Pidzej
Wodzisław
Wodzisław © Pidzej
Jędrzejów
Jędrzejów © Pidzej
Jędrzejów
Jędrzejów © Pidzej
Jakoś udało się ominąć ekspresówkę
Jakoś udało się ominąć ekspresówkę © Pidzej
Zamek w Chęcinach
Zamek w Chęcinach © Pidzej
Chęciny
Chęciny © Pidzej
Kielce
Kielce © Pidzej
Kierunek: Zagnańsk
Kierunek: Zagnańsk © Pidzej
Przyjemna droga
Przyjemna droga © Pidzej
Zagnańsk
Zagnańsk © Pidzej
Dąb Bartek
Dąb Bartek © Pidzej
Z innej perspektywy
Z innej perspektywy © Pidzej
Żeby nie nie było że mnie nie było ;)
Żeby nie nie było że mnie nie było ;) © Pidzej
Dąb Bartek
Dąb Bartek © Pidzej
Dąb Bartek
Dąb Bartek © Pidzej
Ruiny czegoś chyba w Samsonowie
Ruiny czegoś chyba w Samsonowie © Pidzej
Kielce
Kielce © Pidzej
Kielce
Kielce © Pidzej

RPM: 63
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 385
3.30 - 18.45
2-22'C
0,85l
2 czekolady, 5 bananów

Zaliczone gminy: 1
Świętokrzyskie:
Miedziana Góra


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, ^ UP 1500-1999m

Znowu GOP

d a n e w y j a z d u 186.16 km 0.00 km teren 11:06 h Pr.śr.:16.77 km/h Pr.max:42.00 km/h Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1037 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Sobota, 20 września 2014 | dodano: 22.09.2014


Trzeci raz próbowałem dojechać do Opola i znów mi się nie udało. Ale po kolei. Wyjazd po 3, po ciemku. Sprawnie przejeżdżam przez opustoszałe miasto niekoniecznie przejmując się czerwonymi światłami. Na przystanku śniadanie (2 x 7days + napój energetyczny). Obieram DK79, która zaprowadzi mnie na Śląsk. I tu mała przygoda, na wyjeździe z miasta zatrzymuje mnie policja za jazdę bez przedniej lampki. Tzn. lampkę mam ale by oszczędzać aku gdy nie ma ruchu wyłączam ją, tak, wiem, głupota. Za późno zauważyłem radiowóz no i mnie złapali. Na szczęście skończyło się na pouczeniu. Interesowali się też oponami ale wytłumaczyłem im że to gładkie semi-slicki. Po wyjeździe z Krakowa zaczyna kropić, na szczęście szybko przestaje.  W Krzeszowicach odbijam w bok zaliczyć rynek, do tej pory nie zaliczony. Między Krzeszowicami a Trzebinią zaczyna świtać. Zaliczam również rynek w Trzebini i Chrzanowie. Przede mną nieciekawie wyglądające chmury. Przed Jaworznem zaczyna padać. Staję na przystanku i ubieram foliowe ponczo przeciwdeszczowe, pora je przetestować. Jadę dalej i zaczyna się ulewa a tu nie ma gdzie się schronić. Aż mi dech zapiera z zimna. W końcu chowam się pod jakimś opuszczonym budynkiem. Ponczo działa, tzn. tam gdzie sięga jestem suchy. Ale dolna część rękawów, dolna część część nogawek i buty kompletnie przemoczone. Gdy przestaje padać ruszam dalej, docieram na rynek w Jaworznie i tu znów zaczyna lać, chowam się pod jakimś budynkiem. Próbuję zrobić jakieś ocieplacze na stopy z worków, ale nie zdaje to egzaminu. Gdy przestaje padać ruszam dalej. W sumie przez ten deszcz straciłem 1,5 - 2 godz. i plany dotarcia do Opola przed odjazdem pociągu stają pod znakiem zapytania. Zimno, jakieś 13'C. W Mysłowicach również zaliczam rynek. Docieram do Katowic i tu obmyślam plan co robić dalej. Pogoda niepewna, chyba po prostu pozwiedzam GOP. Gdy dojeżdżam do Chorzowa znów zaczyna lekko padać. W padającym deszczu objeżdżam Park Śląski ringiem rowerowym. Potem trochę błądzę i jadę na Bytom. Na szczęście przestaje padać. W Bytomiu zaliczam rynek i kieruję się na Zabrze. W Zabrzu pytam się o rynek, podobno brak, zaliczam więc w zastępstwie Plac Wolności. Wreszcie zaczyna się wypogadzać. Podejmuję decyzję że jadę do Gliwic. Kawałek jadę DK88 z zakazem dla rowerów. W Gliwicach nieco smutne wrażenie robią zlikwidowane linie tramwajowe, tory jeszcze są ale trakcji już brak. Pogoda piękna się zrobiła, ponad 20'C. Koło 15 jestem na rynku. Mała przerwa i wracam spowrotem do Katowic. Aby nie pobłądzić wracam częściowo po śladzie, nie lubię tak jeździć ale co zrobić. Zabrze, Ruda Śląska, Bytom, Chorzów. I tu mała awaria, zaczynam odczuwać miękkość w tylnim kole. Nie chce mi się łatać dętki więc jadę dalej. Znajduję stację benzynową, próbuję pompować kompresorem ale mi się to nie udaje. Próbuję pompować pompką, ale powietrze ucieka zaworem, może się wykręcił? Co robić, w asyście much zmieniam więc dętkę i pompuję. Strasznie się przy tym usyfiłem i naszarpałem z sakwą. Na dworzec w Katowicach docieram pół godziny przed odjazdem pociągu. Znowu wracam tym samym pociągiem, Regio, odjazd 19.07. Była woda w kiblu więc można było ręce umyć. Do Krakowa przyjeżdżam po 21. Honorowa runda wokół rynku i we mgle wracam do domu. Okazuję się że powietrze znowu uchodzi. Dopompowuję więc nieco aby jakoś się dotoczyć. Pomimo że nie udało się dotrzeć do Opola to wycieczka w sumie udana, Górny Śląsk nigdy mi się nie znudzi.

Niewiele widać, ale to rynek w Krzeszowicach
Niewiele widać, ale to rynek w Krzeszowicach © Pidzej
Rynek w Trzebini
Rynek w Trzebini © Pidzej
Rynek w Chrzanowie
Rynek w Chrzanowie © Pidzej
Zaczyna się chmurzyć
Zaczyna się chmurzyć © Pidzej
Tutaj częściowo przeczekałem ulewę
Tutaj częściowo przeczekałem ulewę © Pidzej
Jakaś kopalnia
Jakaś kopalnia © Pidzej
Rynek w Jaworznie
Rynek w Jaworznie © Pidzej
Rynek w Mysłowicach
Rynek w Mysłowicach © Pidzej
Ciekawy hydrant
Ciekawy hydrant © Pidzej
I fontanna
I fontanna © Pidzej
Śląskie klimaty 1
Śląskie klimaty 1 © Pidzej
Katowice
Katowice © Pidzej
Galeria Skarbek
Galeria Skarbek © Pidzej
Park Śląski
Park Śląski © Pidzej
Rzeźba Żyrafa
Rzeźba Żyrafa © Pidzej
Kolejka linowa Elka
Kolejka linowa Elka © Pidzej
Brama ogrodu zoologicznego
Brama ogrodu zoologicznego © Pidzej
Inna rzeźba
Inna rzeźba © Pidzej
Park Śląski
Park Śląski © Pidzej
Ring rowerowy w Parku
Ring rowerowy w Parku © Pidzej
Elektrociepłowna Chorzów Elcho
Elektrociepłowna Chorzów Elcho © Pidzej
Śląskie klimaty 2
Śląskie klimaty 2 © Pidzej
Jakiś bunkier
Jakiś bunkier © Pidzej
Rynek w Bytomiu
Rynek w Bytomiu © Pidzej
Opera Śląska w Bytomiu
Opera Śląska w Bytomiu © Pidzej
Chyba Zabrze
Chyba Zabrze © Pidzej
Plac Wolności w Zabrzu
Plac Wolności w Zabrzu © Pidzej
Tory kolejowe
Tory kolejowe © Pidzej
Ładny wiadukt
Ładny wiadukt © Pidzej
Rynek w Gliwicach
Rynek w Gliwicach © Pidzej
Gliwice
Gliwice © Pidzej
Zlikwidowane tramwaje w Gliwicach
Zlikwidowane tramwaje w Gliwicach © Pidzej
Tramwaj techniczny
Tramwaj techniczny © Pidzej
Tramwaj techniczny
Tramwaj techniczny © Pidzej
Tramwaj techniczny
Tramwaj techniczny © Pidzej
Ciekawy kościół
Ciekawy kościół © Pidzej
Awaria (kapeć)
Awaria (kapeć) © Pidzej
Dworzec w Katowicach
Dworzec w Katowicach © Pidzej
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem © Pidzej

RPM: 69
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 321
3.15 - 22.10
1,05 l
6 bułek z pasztetem, 6 bananów, 2 x 7 days, pierniki, duża czekolada, Prince Polo, baton energetyczny

Zaliczone gminy: 0


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, ^ UP 1000-1499m