> km 200-249
Dystans całkowity: | 18648.36 km (w terenie 175.20 km; 0.94%) |
Czas w ruchu: | 612:14 |
Średnia prędkość: | 18.21 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.00 km/h |
Suma podjazdów: | 101622 m |
Liczba aktywności: | 85 |
Średnio na aktywność: | 219.39 km i 12h 00m |
Więcej statystyk |
WTR do Oświęcimia
d a n e w y j a z d u
209.50 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:32.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
A taki oto wspaniały dąb jako fotka tytułowa. Bo jechałem dziś przez mocno zadębione okolice :)
https://photos.app.goo.gl/7pWYgRRj4XehRUrQ7
https://connect.garmin.com/modern/activity/19657177238
W sobotę przerwa na odpoczęcie od ciężkiego kurierskiego
tygodnia oraz na ogarnięcie szoski. Trzeba coś na niej pojeździć, żeby się
ciało nie odzwyczaiło, no i potrenować coś przed jakimś dłuższym strzałem.
Węgrrrryy kuszą :) Na razie jakaś jednodniówka. Wahałem się między górkami
(Przehyba?) a WTR na zachód. Dalej na zachód. Do Wisły (miasta) po WTR 200+ km.
Chyba nie do ogarnięcia dla mnie w jeden dzień żeby zdążyć na wieczorny pociąg.
Więc albo pętla do Oświęcimia, albo do Bielska-Białej i powrót PKP.
Wyjazd dość wcześnie, bo o 7mej. Standardowo, obok
sanktuarium, Zakrzówek, i siup na asfaltową trasę wałem Wisły. Przyciskam tu
mocniej, i jak zawsze łykam wszystkich po drodze do Tyńca :) Pogoda upalna,
30ka jest ja pewno. Burz niby ma nie być ale jakieś chmury powoli się gromadzą.
Wiatr obojętny. Plan jest taki żeby cały czas jechać śladem WTR, bez jakichś
skoków w bok tak więc dzisiejsza wycieczka niestety nie będzie obejmować
przepraw promem. Na razie bocznymi dróżkami, czasem wałem do Łączan. Ten
odcinek znam dobrze. Stopniem wodnym przejeżdżam na drugą stronę rzeki, i tu
widzę jak niski jest poziom Wisły. No utonąć to się w niej chyba nie da. Po
drugiej stronie rzeki główniejszą drogą, i tu jestem świadkiem pewnej gleby.
Chłopak jechał z góry na rowerze i nagle jakimś dziwnym sposobem przestał jechać a
zaczął lecieć przez kierownicę. Na szczęście bez większych obrażeń, tylko otarcia. Poczęstowałem Go spirytusem salicylowym oraz plastrem. Mały podjazd, przyjemny leśny odcinek, zjazd pod prom w Podłężu. Dziś jednak nie korzystam z przeprawy, tylko dalej jadę
za WTR. Od tego miejsca nieznanymi mi (chyba) drogami. Niestety trafiają się
odcinki wałem bez asfaltowej nawierzchni. Jest też fajna nawrotka, „serpentyna”
wałem innej rzeczki – widać ją na mapce. Z atrakcji technicznych różne piaskownie/żwirownie, wraz ze sprzętem wydobywczo-transportowym. Oraz stary most kolejowy – wygląda na nieużywany. Na północnym horyzoncie widzę pierwszą basztę wieży szybowej – to chyba kopalnia w Libiążu albo w Chełmku. Na
południowym zaś od pewnego czasu, hen w oddali widzę pasmo górskie – to zapewne
Beskid Żywiecki i/lub Śląski. Przez chwilę widziałem również szczyty torów
rollercoasterów w Zatorlandi. Susza jest tak potężna że uschła na wiór nie
tylko trasa, ale również co poniektóre drzewa. Np. widziałem brzozowy zagajnik,
w którym połowa liści była żółta. Gdy na przeciwnym brzegu rzeki wyłaniają się
2 wysokie kominy, znaczy to że zbliżam się do Oświęcimia. Są to kominy wielkich
zakładów chemicznych na przedmieściach. Przejeżdżam mostem na drugi brzeg,
mijam osiedla i jestem w centrum miasta. Jakieś tam zwiedzanko, fotki, zimne
piwkoa. Nie ma tu za dużo co zwiedzać. Szosą wojewódzką jadę wzdłuż obozu, a
potem, przypadkiem kierując się objazdem trafiam na słynną bramę z idącym
na wprost torem kolejowym. Chyba ostatni raz widziałem tą bramę podczas
wycieczki szkolnej, czyli mogło to być w okolicach 2000 roku. W trakcie rowerowych
tras widywałem tylko ten fragment ogrodzenia przy drodze wojewódzkiej. Wrażenie ta brama robi ogromne, a myśl w głowie mam jedną. „Coście skurwysyny uczynili z tą krainą?”
Pytanie do Niemców oczywiście. Kawałek dalej zgubiłem WTR i błądziłem po placach budowy, i polnych drogach. Miało to jednak swój urok. Okolice są tutaj
piękne. Wszędzie pełno stawów (rybnych?), a pomiędzy nimi dukty obsadzone pięknymi dębami.
Niektóre okazy naprawdę duże. Plan jest taki że zaliczam jeszcze Brzeszcze,
Jawiszowice i jadę nazad. Ponad lasami majaczy na horyzoncie baszta wieży
szybowej w Brzeszczach (fotki brak). Ale nie dane mi będzie do niej dziś dotrzeć, bo szukam
tej cholernej WTR i kręcę się nie wiadomo gdzie i po co. W końcu dojeżdżam do
sensowej głównej drogi, i asfaltami (mam nadzieję) będę kierował się na Zator.
Zaliczę też ile się uda szlaku rowerowego Doliny Karpia :) Znowu dęby, kraina dębów, no te okolice mają swój urok. Kawałek ruchliwą wojewódzką, a potem
boczniejszymi drogami. Jest trochę hopek do wciągnięcia, są przyjemne leśne, chłodne odcinki. Jest też kawałek drogi bez asfaltu, ale niedługi. (#SZLAKI ROWEROWE :D). W Zatorze posilam się czymś ciepłym w Żabce, oraz zajeżdżam na
rynek obadać obchody Dnia Karpia. Jest już 20ta a ja w dupie, tj. z dala od
domu. Gdy Szlak Doliny Karpia wyprowadza mnie w kolejną cholerną gruntową drogę
olewam go i szukam normalnej, tj. asfaltowej drogi. Km nadłożyłem niemało przez te szlaki. W końcu
docieram do znanych mi okolic, tj. promu w Przewozie. Zaraz potem Łączany, jest
już ciemno. Wciągam jeszcze coś na szybko w Żabce, oraz oglądam ładnie
iluminowaną zaporę – foto. Chrząstowice, Pozowice, Facimiech, znane okolice.
Niby majaczą na horyzoncie czerwone światła kominów elektrowni w Skawinie, ale
droga do niej daleka. Patrzę na radar burzowy czy coś nie idzie. No coś tam
idzie, ale jest hen nad Czechami, nie powinno mnie dogonić. W końcu jest
Skawina. Tzn. do centrum nie wjeżdżam, ino objeżdżam wałem Wisły i lecę na Tyniec.
Klasztor, przeprawa korzenistą ścieżką przez las, tor kajakowy, i ostatnia
prosta po WTR do centrum Krk. Przyjemny nocny chłodek wraz gołą klatą (jadę w samych
spodenkach) dale naprawdę super orzeźwienie po upalnym dniu :) Do domu
dowlokłem się przed 2. Deszcz zaczął padać gdy byłem na osiedlu, 1km od domu.
Burza chyba nie dotarła znad Czech. Albo dotarła tylko ją przespałem, bo walnąłem się spocony
i brudny od razu do wyra :)
Udana wycieczka, okazuje się że nawet we własnym
województwie, stosunkowo niedaleko od domu, można zobaczyć coś ciekawego, coś
nowego. Wystarczy tylko zjechać z krajówek/wojewódzkich :D Bo kiedyś to tak się
tylko jeździło. A jak miało się jeździć? Jak nie było smartfonów z GPSem? Ja
zaczynałem przygodę z turystyką rowerową od papierowych map :)
7.05 - 1.45
Kategoria > km 200-249
Tour de Gorce
d a n e w y j a z d u
219.20 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:59.20 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
https://photos.app.goo.gl/WZMz9AVVEqSx7Htz7
Bożocielna pętelka
treningowa po górkach. Wkoło Gorców dawno nie jechałem. Znowu straszą burzami i
znowu żadna mnie nie złapała. W Wiśniowej coraz większy gorąc skłania mnie do
zaglądnięcia do sakwy w celu wyciągnięcia kremu z filtrem. Zapomniałem, nie ma kremu
z filtrem :) W Boże Ciało... Na szczęście w Mszanie znalazłem całodobową
aptekę. 55zł z malutką tubkę... Być może w ogóle obeszło by się bez tego, bo
chwilę dalej po skręcie w DW na Zabrzeż, niebo prawie całkiem zasnuwa się
chmurami. Ochładza się także i zanosi na jakiś deszcz. Co kawałek
Bożocielne procesje. Wciągam przeł. Przysłop, na zjeździe dosłownie kilka
kropel spada i znowu Słońce. W Zabrzeżu skręcam na Krościenko. Tu wskakuje się
na Velo Dunajec, która fajnie prowadzi raz jedną, raz drugą stroną rzeki.
Bocznymi drogami lub asfaltową ścieżką przy szosie. W Krościenku tylko cheeseburger
i Monsterek (za 9zł…) i od razu skręcam na N. Targ, bo pogoda niepewna. Do
wciągnięcia przeł. Kloski. Kilka fotek pod organami Hasiora, i w dół. Gdy
zjeżdża się w dolinę rzeki znowu fajny fragment Velo Dunajec. W N. Targu kebab,
i trza wracać. Pogoda stabilizuje się na dobre, tak że to formalność. Kawałek Zakopianką,
podjazd na przeł. Sieniawską. Zjazd przez Rabę Wyżną do Rabki. Ciągle w dół. Zmrok
łapie mnie w Mszanie. Wciągam jeszcze zapiekanę, w moim ulubionym kebabie. On
jest chyba 24/7/365. Bardzo miła obsługa. Wszędzie pełno policji, długoweekendowa
akcja na nietrzeźwych i zbyt szybkich kierowców. Jeden, drugi podjazd, długa
prosta w dół do Dobczyc. Kilka hopek Pogórza Wielickiego, w domu o 1.30. Udana wycieczka.
7.50 - 1.30
Kategoria > km 200-249
Zakopane
d a n e w y j a z d u
236.40 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:60.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
No wreszcie udało mi się
dotrzeć do Zakopanego :) Aby tego dokonać wstać musiałem o nieludzkiej jak dla
mnie porze, godz. 6.00. Wyjazd 6.45. Pogoda z samego rana bardzo ciepła, chwilowo
prawie upalna. Straszyli jednak w godzinach popołudniowych wielkimi burzami. I
rzeczywiście, już za Wiśniową na błękitnym do tej pory niebie zauważyłem
pierwsze wyłaniające się zza górskich grzbietów piętrzące się wysoko, burzowe
bałwany. W Mszanie zakupy w Biedrze a w Rabce znad Gorców spływa wielka ciemna chmura ze smugami opadowymi. Ale Rabkę minęła bokiem, chyba tylko nad górami
padało. Wciągam cheesburgera w moim ulubionym bistro na dworcu i lecę dalej.
Dolna część Rabki cała rozkopana, jeden wielki plac budowy. Ma to związek z
odbudową nieczynnej linii kolejowej. Obieram DW na Czarny Dunajec. Teraz
różnego rodzaju chmur jest już mnóstwo, niebieskiego nieba coraz mniej. Chwila
wahania czy nie skrócić trasy i nie odbić w Sieniawie na N. Targ. Ale nie,
planem jest Zako. Wspinam się zatem na przeł. Pieniążkowicką. Stąd pierwszy
widok na panoramę Tatr w całej okazałości. Chwilowy powrót Słońca. Oczywiście
to tylko punktowe polepszenie pogody, dziura w niebie bez chmur ;) Bo dookoła
jest coraz bardziej grubo. Śledzę oczywiście radary burzowe. Co nie dziwne w
Czarnym Dunajcu wjeżdżam wreszcie pod jedną z chmur, i dopada mnie deszcz. Na szczęście
przelotny, 15 minut, przeczekałem pod dachem. Gdy pogoda stabilizuje się jadę
dalej. Przed Chochołowem ciekawostka – mini elektrownia wodna na Czarnym
Dunajcu. Pierwszy raz ją widzę. Woda spiętrzona jest tu w małym kanale, i wpada
poprzez kraty do budyneczku, z którego dobiega buczenie, zapewne turbin. Mijam
pełen drewnianych chat Chochołów, jeszcze tylko Witów i jestem u celu. Oczywiście
z prawej, znad SK znowu coś nadciąga i grzmi. Do Zako docieram jednak suchy. W
sumie to marzę tylko o jednym – żeby coś opierdolić :) Dla odmiany bar mleczny
zamiast kebeba. Schabowy zestaw 30zł, kompot 6zł?! No to nie są raczej ceny jak
w barze mlecznym. Dla porównania w Mszanie D. jest restauracja (nie bar mleczny z dofinansowaniem) gdzie za 20zł jest schabowy + rosół, i kelnerka przynosi jedzenie do stolika a nie wydają z lady i wrzeszczą przez głośnik "NUMER XX!!!". Ale mniejsza o to. Pieniądze się nie zgadzają ale kalorie już tak :) Przejazdem coś tam zwiedzam i muszę wracać, bo 17ta, tak żeby
w domu być koło 1szej (yhy). Pogoda stabilizuje się chyba na dobre. Z
obserwacji nieba oraz map burzowych wynika że wszystko co najgorsze poszło dalej na
północ, nad Kraków. A kolejne co naciera z południa jest hen daleko, na
Węgrzech. Jest chłodno, rześko i przyjemnie. Do N. Targu jadę bocznymi drogami,
to z jednej, to z drugiej strony Zakopianki. Zahaczam luknąć na odwiert gejotermalny w Szaflarach. N. Targ, kawałek niestety trzeba krajową szosą, do
Klikuszowej. Wciągam podjazd na przeł. Sieniawską, ostatni rzut oka na panoramę Tatr. Z górki na pazurki, Sianiawa, Raba Wyżna, Rabka, zapada zmrok. Wciągnął
bym coś jeszcze dobrego ale może dotrwam do Mszany, wszak ciągle jest w dół. W
Mszanie kebab 24/h :) Skoro „mały kebab” jest taki duży to ciekawe jak duży
jest duży… Trzeba jeszcze wymęczyć pozostałe 50km do Krk. Chłodek już niezły, 8
stopni a ja mam tylko krótkie spodenki. Jakoś to idzie, dwa podjazdy, przeł.
Wielkie Drogi, długa prosta w dół do Dobczyc. Ratunkowa kapsułka kofeiny żeby
nie usnąć. Wystarcza, usnąłem dopiero w domu. Dowlokłem się przed 2gą w nocy :)
Udana wycieczka, nóżki
poczuły, zapowiadany burzowy armageddon jakoś mnie ominął, testy nowego
licznika marki „ BICYCLE COMPUTER” przebiegły pomyślnie. Skusił mnie ceną, 49zł
za licznik z podświetleniem.
https://photos.app.goo.gl/NNVkfEXj9AnqUWje6
https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/map-may-26-2024-edf0320?u=m&sh=qek9hh
6.45 - 1.50
Kategoria > km 200-249
Wawa 2
d a n e w y j a z d u
231.88 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
https://photos.app.goo.gl/qjwsDwkdLZ1wDbn26
https://www.alltrails.com/explore/map/8-9-07-2023-wawa-2-315f006?u=m&sh=qek9hh
Do Warszawy z HereWeGo :) Czyli z takim rowerowym GPSem na telefon. Czyli z GPSem, który prowadzi chujowymi drogami ;) Zamiast po bożemu, krajówkami/wojewódzkimi to on wyszukuje najboczniejsze możliwe drogi. Szutry, piachy, brody na rzekach i nieistniejące mostki to jego specjalność. Drogi bardziej na gravela niż na szosówkę. Ale specjalnie tak, fajnie tak czasem trochę pobłądzić a nie tylko sunąć gładko po asfalcie do celu. Do Skarżyska dojechałem pociągiem Regio. Zapchany na full, ale udało mi się załapać na miejsce siedzące na małym koszu na śmieci. Dobre i co. Start godzina 13.00. Gładkimi asfaltowymi serwisówkami wzdłuż S7 do Szydłowca. Za Szydłowcem pierwsze trudności, tj. piachy i prowadzenie roweru. W końcu pojawia się bród na rzece Jabłonicy :D Nie przeprawiam się jednak przez niego, a nadkładam drogi naokoło. Przejeżdżam obok zalewu Domaniowskiego, różnymi dziurami doczłapuję do Białobrzegów. Wciągam kebaba tam gdzie zwykle. W okolicach Jasieńca ma już trochę dość pustynnych piasków na drodze. K. Lesznowoli wskakuję na DW 722 i nią przez Piaseczno dociągnę do stolicy. W WaWie jestem grubo po północy. Jakieś tam nocne i dzienne zwiedzanie. Kąpiel w Jeziorku Czerniakowskim, akurat o 9.00 zmianę rozpoczynają ratownicy WOPR, więc jestem bezpieczny. Uroczysta zmiana warty pod Grobem Nieznanego Żołnierza to sprawa obowiązkowa w niedzielne południe. Stadion Narodowy, nadwiślańskie dukty i chaszcze. Ogólnie tak jak lubię, szwędałem się po Warszawie bez celu przez dobre 12 godzin :) Powrót pociągiem w miłym towarzystwie.
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem
Rzeszowik
d a n e w y j a z d u
204.64 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
Rzeszowik na dobre zakończenie dobrego sezonu :) Przedmuchać, przewietrzyć, przetkać zatoki z resztek choroby. Oczywiście moją ulubioną ścieżką rowerową, tj. DK94. Pomimo dwóch niedawnych infekcji jechało się wybornie, noga podaje. Specjalnie wróciłem wcześniejszym pociągiem, w Krk byłem o 21. Rok temu witałem Nowy Rok z Kopca Piłsudskiego, tym razem myślałem wdrapać się na Kopiec Krakusa. No i tak sobie jeżdżę po mieście w huku pierwszych petard, przyglądam się przygotowaniom i coraz bardziej pijanemu Krakowowi. Jestem pod Wawelem, jest koło 22 gdy czuję miękkość w tylnim kole. Próbuję dopompować, ale pompka nie działa. Pękł oring. Koło mostu Dębnickiego znajduję stojak z narzędziami i pompką. Dopompowuję i jeżdżę dalej. Dalej schodzi powietrze, trzeba zmienić dętkę... Jest 23cia. Siadam wkurwiony na ławce koło Wisły i zmieniam. Prowadzę rower w poszukiwaniu lepszej pompki, tamta k. mostu pompuje tak sobie. Plączę się wkurwniony po Dębnikach, szukam tych bike stacji wg mapki ZIKITu.. Nie ma. Jest dopiero koło Hotelu Forum. Nowy Rok witam zatem koło Hotelu Forum pompując koło w rowerze :) Cóż, pocieszam się że są ludzie którzy witają Nowy Rok gorzej. Np. bezdomni Panowie śpiący pod wiaduktem koło hotelu. Trzeba było od razu zmienić tą dętkę. Albo pompować tą słabo działającą pompką k. mostu. Albo pójść z buta na ten kopiec, też bym zdążył. Przekombinowałem ;)
https://photos.app.goo.gl/ivxnaUZCmaVCZipf6
https://www.alltrails.com/explore/map/02-01-2022-rzeszowik-c87579e?u=m
8.00 - 1.40
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem
WTR, Puszcza, MTB na szosówce i inne ATRAKCJE
d a n e w y j a z d u
206.77 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
WTR pod most w Ispinie, drogi i bezdroża, miasta i wsie, Puszcza, Żubrostrada, noce i dnie, lasy i polany, a nawet i na piechotę przez las :) Apogeum ciepłej złotej jesieni, odczuwalna w okolicach 25 kresek.
Taki okaz znalazłem. Grzyb bułkowy czy jaki to gatunek?
https://photos.app.goo.gl/9eDTM9J2es8EzPyEA
Kategoria > km 200-249, Terenowo, WTR 2022
Tour de Gorce
d a n e w y j a z d u
227.91 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
Pan Jelcz.
https://photos.app.goo.gl/iej5hh2VhHYFV6rd6
https://www.alltrails.com/explore/map/31-05-2022-dookola-gorcow-8b10a92?u=m
8.55 - 2.30
Kategoria > km 200-249
8 przełęczy
d a n e w y j a z d u
225.09 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg
Wierzbanowska, Wielkie Drogi, Gruszowiec, Ostra, Wierch Młynne, Knurowska, Wielkie Drogi, Wierzbanowska.
No kto by pomyślał że Dziadek Cube porwie się na takie szaleństwa :) Druga młodość normalnie. Dziadek Cube jeszcze pokaże na co Go stać! Dostanie nowy napęd, wróci w teren i jeszcze niejeden Beskidzki szlak zaliczy.
Trasa zastępcza, szosówka czeka na nowy napęd, więc taką asfaltową, mocno górzystą pętelkę zrobiłem na MTB. Myślałem czy by nie założyć opon 28mm z szoskówki ale mi się nie chciało. Stare śmieci, nawijałem te przełęcze 11 lat temu, gdy byłem jeszcze niedzielnym rowerzystą i budowałem formę. Z nowości odkryłem bardzo ciekawy odcinek Velo Dunajec, którym wróciłem z Harklowej do New Targu. Zaś na 20% ściance w Rdzawce pierwszy chrzest bojowy miał tylni BB7 :)
https://www.alltrails.com/explore/map/7-przeleczy-82edc5c?u=m
https://photos.app.goo.gl/SnsvDfsBAUZGmpS4A
7.20 - 3.25
Kategoria > km 200-249
WTR 200
d a n e w y j a z d u
206.07 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
WTR na koronnym, dawno niejeżdżonym, 200km dystansie, tj. z 15km końcówką Velo Dunajec, do Biskupic. A nawet z zahaczeniem o Biedronkę w Żabnie. To niesamowite uczucie znowu usiąść na ciepłym od Słońca asfalcie WTRki :)
https://photos.app.goo.gl/VTgZvejYRQaV6RTz7
8.05 - 23.10
Kategoria WTR 2022, > km 200-249
WTR 130
d a n e w y j a z d u
200.02 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
https://photos.app.goo.gl/CcGUpac1FASLXbmaA
Rano na PKP do miasta, ale jednak zmiana planów:
WTR na dystansie 130 tj. pod dawny prom k. Koszyc.
Co dało razem 145km.
Potem znowu duuża dokrętka po mieście, m.in. zobaczyć biegaczy zmagających się z maratonem.
8.25 - 00.40
Kategoria > km 200-249, WTR 2022