> km 200-249
| Dystans całkowity: | 19101.76 km (w terenie 175.20 km; 0.92%) |
| Czas w ruchu: | 612:14 |
| Średnia prędkość: | 18.21 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 74.00 km/h |
| Suma podjazdów: | 101622 m |
| Liczba aktywności: | 87 |
| Średnio na aktywność: | 219.56 km i 12h 00m |
| Więcej statystyk | |
Przeworsk
d a n e w y j a z d u
218.04 km
0.00 km teren
12:29 h
Pr.śr.:17.47 km/h
Pr.max:45.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1262 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Cel minimum na dziś to Rzeszów, a jak się uda to dalej. Wyjazd po 3. Do Bochni jadę boczną drogą wzdłuż Puszczy Niepołomickiej, aby ominąć hopki na krajówce. W Bochni wskakuję już na właściwą drogę. W Wojniczu na rynku spada mi tylnia lampka i pęka szybka :/ Na szczęście dalej działa. W Tarnowie odpoczynek na sennym ryneczku, nie ma porównania do krakowskiego Rynku. Zwiedzam też centrum Pilzna, bo nie byłem. Tutaj rynek jest rozkopany. Gdy docieram do Rzeszowa mam jeszcze sporo czasu więc przejeżdżam przez miasto tranzytem i kieruję się dalej na wschód. Mijam Łańcut i kończę bieg w Przeworsku, akurat około godziny do odjazdu pociągu. Stacja wyremontowana, można się trochę umyć w kiblu. Powrót najpierw nowoczesnym Impulsem, w Rzeszowie przesiadka do starego "kibla". Podróż dłużyła się strasznie, w Krakowie jestem przed północą. Udana wycieczka, zapomniałem tylko zawczasu smarować się kremem, więc wróciłem popalony od Słońca.
Willla "Koci Zamek" w Bochni © Pidzej
Kierunek: Rzeszów © Pidzej
Krajowa 94 © Pidzej
Rynek w Wojniczu gdzie rozwaliłem lampkę © Pidzej
Wojnicz © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Typowy dla Tarnowa debilny zakaz © Pidzej
Senny rynek w Tarnowie © Pidzej
Rozkopany rynek w Pilźnie © Pidzej
Znowu debilny zakaz © Pidzej
Gorąco © Pidzej
Odpoczynek przed Rzeszowem, na tym samym przystanku co w 2011 roku :) © Pidzej
Rzeszów © Pidzej
Osiedla Rzeszowa © Pidzej
Odpoczynek w Rzeszowie © Pidzej
Jakieś rondo w Rzeszowie © Pidzej
Wielka C*pa ;) © Pidzej
Tutaj kończę bieg © Pidzej
Stacja kolejki wąskotorowej w Przeworsku © Pidzej
Odnowiona stacja w Przeworsku © Pidzej
Wnętrze Impulsa © Pidzej
Mała literówka ;) © Pidzej
RPM: 69
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 260
3.15 - 0.25
5,55l
Zaliczone gminy:
Podkarpackie: 6
Krasne
Czarna
Łańcut
Łańcut - obszar miejski
Przeworsk
Przeworsk - obszar miejski
Kategoria > km 200-249, ^ UP 1000-1499m
Prawie Murowaniec
d a n e w y j a z d u
243.14 km
0.00 km teren
13:27 h
Pr.śr.:18.08 km/h
Pr.max:65.00 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2616 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Celem na dziś było podjazd pod Schronisko Murowaniec (1500m n.p.m.). Niestety skapitulowałem na tym masakrycznym podjeździe po kamieniach. Nie przy takim stanie napędu i amorka, nie na takich oponach.
Brzask nad pasmem Ciecienia © Pidzej
Wschód Słońca nad przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Wschód Słońca nad przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Standardowe zdjęcie z Rabki © Pidzej
Zakopianką © Pidzej
Tatry © Pidzej
Droga do Murowańca na której skapitulowałem © Pidzej
Koryto jakiegoś potoku © Pidzej
Koryto jakiegoś potoku © Pidzej
Nieco zawiedziony opuszczam Zakopane © Pidzej
Przez Chochołów © Pidzej
Standardowe zdjęcie z Rabki © Pidzej
RPM: 75
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 16%
WYSOK MAX: 1081
2.40 - 22.00
Kategoria > km 200-249, Terenowo, Nieudane wypady, ^ UP 2500-2999m
Znowu Zakopane
d a n e w y j a z d u
227.03 km
0.00 km teren
11:45 h
Pr.śr.:19.32 km/h
Pr.max:65.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2531 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
W zasadzie to planowałem zupełnie inna trasę - chciałem objechać jez. Orawskie na Słowacji, ale zaspałem i coś trochę krótszego musiałem pojechać. Ostatecznie znowu trafiłem w okolice Zakopanego. Nie żebym jakoś lubił to miasto, bo te tłumy ludzi i stare baby łażące z tabliczkami "pokoje" niespecjalnie mi się podobają. Najfajniejsza jest jednak sama droga, te wszystkie widoki i podjazdy. No i kolejny szczyt (Gubałówka) można sobie odfajkować jako zaliczony (to ta lista po prawej, trochę nieaktualna).
Tym razem standardowo, jak leci Zakopianką. Jakoś ciężko się jedzie, w Mogilanach robię postój i okazuje się że z tyłu coś miękko, wszystko przez te samoprzylepne (samoodlepne?) łatki ParkToola, nie polecam, straszny syf. Jeśli łatki to tylko tradycyjne, samowulkanizujące. Próbuję dopompompowywać ale nic z tego, tracę 1 atm na każde kilka km, więc koło Myślenic zmieniam dętkę. Zakopianka na rower jakaś zbyt przyjemna nie jest ale też bez tragedii, samochody to tam szybko nie jeżdżą, bo się nie da. Do samego centrum nawet nie wjeżdżam, tylko od razu skręcam na Ząb, jest tam dość znany podjazd, ale nie wiem czy to ten sam bo jakoś mało stromy się wydaje. Na Gubałówce tłumy "turystów", posiedziałem chwilę na łące i pora wracać. W międzyczasie pogoda zaczyna się psuć, coraz więcej chmur a temp. spadła z ponad 30 do niecałych 20 stopni. Przez Dzianisz aż do Cz. Dunajca jest w dół a potem płasko. Wiatr jednak przybiera mało sprzyjający kierunek, coraz więcej chmur, nie wiem czy nie będzie lało a ja łapię mały kryzys. Jakby tego było mało przed Rabą Wyżną czeka mnie podjazd. Standardowo jednak w Rabce odzyskuję wszystkie siły i tak jest aż do Krakowa. W dodatku im dalej na północ coraz bardziej przejaśnia się, jest też coraz cieplej (w zasadzie już w Rabce było z 24'). Zmrok łapie mnie koło Wieliczki a do domu dojeżdżam w dobrej kondycji. Góry jednak nigdy się nie nudzą, można w kółko jeździć tymi samymi drogami a i tak jest fajnie.
Droga serwisowa wzdłuż Zakopianki
© Pidzej
Szczyt z przodu to Szczebel (B. Wyspowy)
© Pidzej
Lubień, efektownie trawersująca zbocze droga. Na tym balkoniku po lewej będzie nitka w stronę Krakowa
© Pidzej
Widoczek na Babią
© Pidzej
Zakopianka, podjazd na Piątkową
© Pidzej
Kościółek na Piątkowej
© Pidzej
Zamurowali drzewo O.o
© Pidzej
Korek przed Zakopanem
© Pidzej
Podjazd na Ząb
© Pidzej
Maszt na Gubałówce (nie mieścił się w kadrze ;) )
© Pidzej
Widoczek z Gubałówki
© Pidzej
Gubałówka
© Pidzej
Bez komentarza
© Pidzej
Drewniane chaty w Chochołowie
© Pidzej
Jakaś kopalnia piasku chyba
© Pidzej
Po drodze wojewódzkiej?
© Pidzej
Standardowe zdjęcie z Rabki
© Pidzej
Standarowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi (Beskid Wyspowy)
© Pidzej
RPM: 73
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 34% ???
WYSOK MAX: 1095
5.20 - 21.50
4,5l
Kategoria > km 200-249, ^ UP 2500-2999m
Cyrhla nad Białką
d a n e w y j a z d u
247.33 km
0.70 km teren
12:47 h
Pr.śr.:19.35 km/h
Pr.max:70.00 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2955 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Ciężko mi zmusić się do jakiejś całodniowej, płaskiej trasy więc cel na dziś to Cyrhla nad Białką, "wzniesienie" u podnóża Tatr. Znowu zaspałem i wyjechałem przed piątą dopiero. Aby urozmaicić sobie dojazd do Rabki (drogę przez Kasinę, Mszanę znam na pamięć) dzisiaj inaczej - na Myślenice, serwisówką do Pcimia a potem bokami przez Tokarnię, Łętownię i Skawę. Chłodno, jednak w drodze do Myślenic liczne podjazdy (Pogórze Wielickie) pozwalają się trochę rozgrzać. Płaska serwisówka i drewniano-betonowy mur (ekrany wzdłuż Zakopianki) niezbyt urodziwa, choć widoki już są - na horyzoncie majaczy potężna sylwetka Szczebla (B. Wyspowy). W Pcimu odbijam w boczną drogę i gdzieś w Naprawie zaliczam chyba jakąś przełęcz - nie wiem jak się nazywa, choć podjazd solidny. W Rabce jak zwykle przerwa pod (remontowanym obecnie) dworcem PKP. Nie po aby zrobić zdjęcie przy tablicy ale jest tam kranik z wodą i można się nieco orzeźwić. Na Piątkową zamiast serpentynami Zakopianki wjadę boczną drogą przez Rdzawkę. Pamiętam ją kiedyś z samochodu ale rowerem jeszcze nie jechałem i chciałem się z nią zmierzyć. A jest z czym, znak informuje o 20% nachyleniu! Chociaż licznik zanotował max. 17% niewiele to zmienia, góra po zbóju. Do Nowego Targu Zakopianką, choć wąska i ruchliwa szczególnie mi to nie przeszkadza, bo generalnie jest w dół. Tak bardzo w dół że wyciągam 70km/h. W NT odbijam na krajową 49, raczej płaską, choć upał nie pomaga w jeździe. Koło Białki droga zaczyna się wznosić (tu skręcam w wojewódzką) i tak jest aż na samą Głodówkę. Sama polana niezbyt ciekawa, ot łąka i parę domków na niej, widoki też niespecjalne, Tatr nie widać. Kawałek dalej zjeżdżam z szosy i zaliczam kawałek terenu aby dostać się na sam szczyt Cyrhli (1158m n.p.m.). No tu to już co innego :) To co widać ciężko opisać słowami, na zdjęciach namiastka tych widoków. Można podziwiać i focić bez końca ale trzeba się zbierać. Zjeżdżam z wojewódzkiej w boczną drogę na Zakopane. Zjazd - poezja, wystarczająco stromy aby nie trzeba było dokręcać i jednocześnie wystarczająco płaski, by nie trzeba zbytnio hamować. Ekstazę próbuje zakłócić mucha, która wpada mi oka, ale jej się to nie udaje. Za to udało się to dętce która pęka kawałek dalej. Szybka wymiana i w drogę. Opona nie siadła dobrze (czuć bicie) i jazda z większą prędkością jest nieco niekomfortowa, ale nie mam siły się już z tym babrać. Plan zakładał jeszcze wjazd na Gubałówkę, ale czuję że dziś już nie dam rady, omijam całkiem centrum Zakopanego i kieruję się od razu na Nowy Targ. Tam robię dłuższą przerwę nad rzeką ale co tu dużo mówić, jest ciężko, znów trzeba na Piątkową się wdrapać :/ Każdy kryzys kończy się jednak tam, gdzie zaczyna się zjazd :) Do Rabki zjeżdżam więc (tą samą drogą, przez Rdzawkę) trochę wypoczęty. Stąd do Krakowa, standardową trasą przez Mszanę - Kasinę jest raczej w dół, nie licząc dwóch niskich przełęczy i hopek za Dobczycami. Odżywam więc nieco na tym odcinku. Zmrok łapie mnie w Dobczycach, a do domu wracam o 23. Średnia masakryczna wyszła ale usprawiedliwia mnie nieco te 3 tys. m przewyższenia ;)
EDIT: Sprawdziłem mapę i wychodzi na to że Głodówka jest kilometr dalej i są niej kapitalne widoki ;) Ta duża panoramka jest zrobiona właśnie z Głodówki, a zdjęcie podpisane jako Głodówka to jakaś polana bez nazwy.
Droga serwisowa wzdłuż Zakopianki (na tym odcinku jest ekspresówka)
© Pidzej
Zegar słoneczny w Tokarni
© Pidzej
Standardowe zdjęcie z Rabki
© Pidzej
Like It ;)
© Pidzej
Na podhalu często można spotkać tego typu tablice, w przypadku roweru jednak niewiele pomocne ;)
© Pidzej
Tatry
© Pidzej
Polana Głodówka, ok. 1100m n.p.m
© Pidzej
Terenowy epizod dzisiejszej wycieczki (ok. 700m)
© Pidzej
U celu - Cyrhla nad Białką (1158m n.p.m.)
© Pidzej
Widok z Cyrhli
© Pidzej
Tatry
© Pidzej
Awaria
© Pidzej
Górna część Zakopanego
© Pidzej
Zakopianką w stronę NT
© Pidzej
Takie mamy mosty na głównej drodze do zimowej stolicy Polski
© Pidzej
Rdzawka
© Pidzej
Like It ;)
© Pidzej
Standardowe zdjęcie z Rabki
© Pidzej
Standarowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi (Beskid Wyspowy)
© Pidzej
Zaliczone gminy: 1
Małopolskie:
Bukowina Tatrzańska
RPM: 72
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 16%
WYSOK MAX: 1137
4.45 - 23.00
5,5l
Kategoria > km 200-249, ^ UP 2500-2999m
Wisła
d a n e w y j a z d u
241.37 km
0.00 km teren
12:31 h
Pr.śr.:19.28 km/h
Pr.max:56.50 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2687 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Cel na dziś to niby Wisła. Miejscowość taka, niedaleko źródeł Wisły zresztą. Trasa zaplanowana na spontana, czyli w ogóle. O północy siadłem do kompa, narysowałem jakiś tam ślad na mapce i wgrałem do gpsa, tyle z przygotowań. Wiedziałem że płasko to tam nie będzie, i że z ciężkich podjazdów na początku będzie Kocierz a na końcu Salmopol. Cały odcinek pomiędzy stanowił dla mnie wielką niewiadomą. W Skawinie śniadanie. Wyjazd krajową 44, to jedyna opcja na w miarę płaski początek. Potem skrótem bokami, kawałeczek 28ką i Wadowice. Szkoda by było tak tranzytem ominąć więc ryneczek zaliczyłem. Wiem że środek tygodnia i krajowa 52 to niezbyt dobre połączenie na rower ale tak już z rozpędu zaplanowałem, jakoś to przeżyję. Podjazd na Kocierz nie robi na mnie większego wrażenia. Przejeżdżam Żywiec, mijam wiadomy browar (ach te zapachy) i jakąś boczniejszą drogą zapuszczam się w nieznane mi tereny. W Milówce odbijam w prawo i mijam efektownie wyglądający wiadukt (estakadę) drogi ekspresowej. Droga powoli wznosi się do góry ale najlepsze dopiero się zacznie. W którymś momencie droga staje dęba. 21%. Taki był max., a ogólnie to ciągle powyżej kilkunastu %. Żar leje się z nieba, a nawierzchnia zmienia z asfaltowej na taką bardziej "płytową". Potem okazało się, że zaliczyłem przeł. Koniakowską (766m n.p.m.). Gdzieś tam z przodu dostrzegam ciekawie wyglądające wzniesienie, taka jakby kopuła z jakimś masztem. Na szczycie przełęczy droga łączy się szosą wojewódzką która kawałek dalej mija ów wzniesienie. Płytowo-terenową drogą wspinam się na szczyt, to Ochodzita (895m n.p.m.). Dookoła morze gór, brak słów żeby opisać te widoki. Zjeżdżam ostrożnie (jest naprawdę stromo) do szosy wojewódzkiej i obieram kierunek na Wisłę. Po drodze jednak jeszcze jedna przełęcz (Kubalonka, 758m n.p.m.) i wreszcie zjazd do Wisły. Trzeba przyznać że Wisła w Wiśle wygląda ciekawie. Kilkunastometrowej szerokości czysta rzeka, głębokość może po kostki, będąca w zasadzie jednym wielkim kąpieliskiem. Tak swoją drogą to ciężko sobie wyobrazić że raptem 100km dalej, koło Krakowa, ta niepozorna rzeczka robi się tak z 10x szersza i x razy głębsza. Sama Wisła (miejscowość) dość przyjemna, podobna w sumie do Krynicy, też ma swój reprezentacyjny deptak. Tak sobie posiedziałem ale jak zacząłem przeliczać czas to wychodzi, że trzeba ruszać, żeby zdążyć na pociąg z Oświęcimia. Mijam jeszcze słynną skocznię (Wisła-Malinka), przejeżdża się ciekawym tunelem pod budynkiem. Przede mną ostatnia dziś przełęcz, Salmopol. Mam już naprawdę dość na dziś a podjazd ciągnie się w nieskończoność. Pokazujący aktualną wysokość altimetr w liczniku jest dla mnie prawdziwym wybawieniem na takich podjazdach. Ale nie wiem skąd mi się ubzdurało że Salmopol ma 703m. Mijam 700 a końca podjazdu nie widać. No to może 803? Dalej nic. 903? Ciągle pod górę! Ostatecznie okazuje się: 934m n.p.m. No kurcze, to prawie jak Krowiarki! No nic teraz to już w dół. Pocieszam się że Oświęcim jakieś 700m niżej. No i leci się, przez Szczyrk do B-B praktycznie bezwysiłkowo. Samo miasto przejeżdżam tranzytem, najpierw (nienajgorszą) ścieżką rowerową a potem jak leci, dwupasmówkami, nie ma czasu. Gdzieś tam dopytałem się o drogę i bocznymi drogami docieram do Oświęcimia. Zostało 40 min. rezerwy. W sam raz żeby kupić bilet, jakieś picie i przebrać się. Za mało na jakieś zwiedzanie, więc z miasta zapamiętałem głównie nieciekawe przemysłowe tereny i obskurną pętlą autobusową. W pociągu jak to w pociągu, do przedziału "barowego" dosiada się maszynista wracający z pracy a kawałek dalej koleś z pięknie odpicowanym holendrem (rowerem takim). Coś tam gadamy, podziwiamy rowerek. W końcu koleś wyciaga flaszkę. Cóż, głupio odmówić więc wypiliśmy we trzech. Powrót z dworca (10km) bokami, z duszą na ramieniu ;)
Pomnik Jana Pawła II (Wadowice)
© Pidzej
Kocierz
© Pidzej
Żywiec ;)
© Pidzej
Wiadukt w Milówce
© Pidzej
Stamtąd przyjechałem
© Pidzej
A tam jadę
© Pidzej
Panorama z Ochodzitej
© Pidzej
Ochodzita
© Pidzej
Gdzieś po drodze
© Pidzej
Przeł. Kubalonka
© Pidzej
Efektowne serpentyny
© Pidzej
Efektowne serpentyny
© Pidzej
Wisła w Wiśle ;)
© Pidzej
Deptak w Wiśle
© Pidzej
Słynna skocznia w Wiśle
© Pidzej
Malinka, K120
© Pidzej
Najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki - Salmopol
© Pidzej
Bielsko-Biała
© Pidzej
Solidny przystanek
© Pidzej
Oświęcim
© Pidzej
Śląskie:
Radziechowy-Wieprz
Węgierska Górka
Milówka
Istebna
Wisła
Wilamowice
Wilamowice - obszar miejski
RPM: 68
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 20%
WYSOK MAX: 942
4.20 - 23.20
6,5l
2 bułki (ale jedna duża, potrójna) z pasztetem, 6 bananów, 1/3 flaszki ;)
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 2500-2999m
Krynica
d a n e w y j a z d u
202.05 km
0.00 km teren
10:11 h
Pr.śr.:19.84 km/h
Pr.max:64.50 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1932 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Dziś za cel obrałem Krynicę. Powrót miał być na kołach ale trochę przeliczyłem się z siłami. Ale po kolei. Wyjazd 4.30, trochę późno bo za oknem już jasno. Poprowadzona w poprzek Pogórza Wielickiego, pełna hopek wojewódzka 966 ma swój urok. W Gdowie przerwa na śniadanie. Po zjeździe w Dolinę Raby robi się naprawdę chłodno. Na szczęście teraz czeka mnie kilkunastroprocentowy podjazd na którym ciężko zmarznąć. Przed Limanową wjeżdżam na nieco ruchliwą w środku tygodnia krajówkę. Podjazd za Limanową wydaje się nie mieć końca, Słońce nie pomaga, 9 rano a temperatura powoli zbliża się do 30ki. Na zjeździe do Sącza tak się rozpędziłem że ominąłem skręt, i trochę pobłądziłem zanim trafiłem na drogę na Piwniczną. Wijąca się razem z zakolami Dunajca droga, przyklejona do zbocza wraz ze śmiało poprowadzoną linią kolejową robią wrażenie. Niesamowicie widokowa trasa. Nie sądziłem jednak że droga ta wspina się tak wysoko i że Krynica leży na jakichś 700m! To w połączeniu z rosnącym upałem i coraz częstszymi odpoczynkami sprawiają że plany powrotu do domu na kołach czy nawet dotarcia do Tarnowa (pociąg) stają się nierealne. Sama Krynica nawet ładna, parki, deptak, tylko ruch trochę spory. Na szczęście tuż za Krynicą osiągam najwyższy punkt na dzisiejszej trasie (przełęcz Krzyżówka, 745m n.p.m.) i mogę odpocząć na majestatycznym zjeździe który ciągnie się aż do Grybowa. Sam Grybów to straszna dziura, więc na zabawię tam długo. Mają za to fajny wiadukt kolejowy. Jadę wzdłuż linii kolejowej i sprawdzając odjazdy pociągu z kolejnych stacji dociągam do Bobowej. Również straszna dziura, długo się najeździłem za jakimś otwartym sklepem. Na stacji jak to na stacji w takich małych mieścinach, jakiś koleś (pijaczek) wpada na tory, a potem jeszcze jeden, przez co pociąg zalicza opóźnienie. Na szczęście na przesiadce w Tarnowie pociąg do Krakowa ma jeszcze większą obsuwę więc bez bez problemu docieram do domu.
Osuwisko
© Pidzej
Limanowa
© Pidzej
Więzienie dla psa?
© Pidzej
Zjazd do Nowego Sącza
© Pidzej
(chyba) Dunajec
© Pidzej
Na wprost Beskid Sądecki
© Pidzej
Efektownie poprowadzona droga
© Pidzej
I linia kolejowa
© Pidzej
Rozlewnia Muszynianki
© Pidzej
Takie tam
© Pidzej
Krynica
© Pidzej
Deptak w Krynicy
© Pidzej
Wiadukt w Grybowie
© Pidzej
Bobowa
© Pidzej
Zaliczone gminy: 7
Małopolskie:
Krynica-Zdrój
Krynica-Zdrój - obszar miejski
Łabowa
Grybów
Grybów - obszar miejski
Bobowa
Bobowa - obszar miejski
RPM: 69
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 747
4.30 - 23.15
5l, 2 batoniki, trochę czekolady, 5 bułek, 5 bananów, 3 pączki
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem, ^ UP 1500-1999m
Krowiarki
d a n e w y j a z d u
227.10 km
0.00 km teren
11:31 h
Pr.śr.:19.72 km/h
Pr.max:62.50 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2600 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Przygotowując wieczorem rower odkryłem ciekawą rzecz. Pęknięta na 1/3 obwodu sztyca. No nic może nie urwie mi jutro dupy, będę się jej przyglądał i uważał na dziury. Zresztą skrzypiało tak chyba od początku sezonu ;p Śniadanie jak zwykle na ryneczku w Skawinie. Za Sułkowicami zaczyna się pierwszy podjazd (przeł. Sanguszki) ale to dopiero rozgrzewka. Postanawiam sprawdzić pewien "skrót". Wita mnie tam trzymająca 18-19% mega ścianka a wąska asfaltowa droga wspina się prawie na 600m :) Po zjeździe do Makowa kolejny "skrót" i znowu do góry na ponad 600m, z których część trzeba wytracić. Sam podjazd na Krowiarki to pikuś, wiodąca lasem droga łagodnie pnie się serpentynami do góry. Na zjeździe po raz pierwszy ukazują się Tatry. Biegnąca kotliną Orawską płaska jak stół droga Jabłonka - Cz. Dunajec - N. Targ ma swój urok. Po lewej soczyście zielone szczyty Beskidów. Po prawej natomiast wyłaniająca się zza niskich wzgórz biało-szara ściana Tatr. W międzyczasie stwierdzam że odpuszczam dziś Zakopane. Nie wiem czy dałbym dzisiaj radę zrobić te 30km więcej. Zwiedzam za to Nowy Targ i Zakopianką kieruję się do Rabki. Po drodze wysysający resztki sił podjazd na Piątkową (714) i majestatyczny zjazd serpentynami do Rabki. Po myślach chodzi mi już tylko zapiekanka, którą zawsze kupuję na tamtejszym dworcu. Który okazuje się być w remoncie. Zadowalam się jakąś inną, z żółtym serem białego koloru. Po takim wysiłku wszystko smakuje dobrze ;) Do tego 2 drożdżówki. Sjestuję chyba z godzinę ale czas wracać. Odcinek do Krakowa to już tylko formalność, w dół do Mszany, dwie niskie przełęcze i w dół praktycznie do samych Dobczyc. Na koniec tylko przeciąć pogórze Wielickie, oj tamte hopki to już dały mi się we znaki. Wycieczka udana, tylko tego Zakopanego szkoda. Tempo totalnie plażowe wyszło, ale jakoś nie miałem siły dokręcać na zjazdach, no i bałem się o tą sztycę.
Patriotyczny akcent
© Pidzej
Przeł. Sanguszki (440): "Przejście przez tę górę zbudowano za rządów ich ekscelencyj c.k. namiestnika hr. K. Badeniego i marszałka krajowego ks.E.Sanguszki. Dn. 4 maja 1895 r."
© Pidzej
Skawa w Makowie
© Pidzej
Krowiarki (1010), właściwa nazwa: Przełęcz Lipnicka
© Pidzej
Rzut oka na Tatry
© Pidzej
42 to przesada, ale ze 32 mogło być
© Pidzej
Ostatni rzut oka na góry - Beskid Wyspowy
© Pidzej
RPM: 68
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 19%
WYSOK MAX: 1004
4.45 - 21.00
4,4l
Kategoria > km 200-249, ^ UP 2500-2999m
Gorczańska masakra
d a n e w y j a z d u
210.86 km
30.00 km teren
12:42 h
Pr.śr.:16.60 km/h
Pr.max:66.20 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:3172 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Gorce leżą raptem kilkadziesiąt km w linii prostej od Krakowa. Dlaczego by więc nie zaliczyć kawałka tych gór "na raz", z wyjazdem i powrotem do domu? Wyjazd punkt 4.00, do Limanowej znowu tą samą drogą, jest to jednak najkrótszy wariant. Po drodze trochę hopek, świt wita mnie kawałek za Gdowem. Zimno, 8 stopni! Pierwsza przerwa (śniadanie) dopiero za solidnym podjazdem za Tarnawą (jakaś przełęcz?). Stamtąd zjazd do Limanowej. Po krótkim odpoczynku ruszam na przełęcz Ostrą-Cichoń (812 m n.p.m.). Na podjeździe nowiutki asfalt, na zakrętach wysokie bariery i tarka jak na torze wyścigowym (pomysłowo wykonana z pomalowanych krawężników). W nagrodę za te kilka km wysiłku długi zjazd praktycznie aż do Tylmanowej. Tu odbijam na kolejną przełęcz - Knurowską (846 m n.p.m.). Od tej strony podjazd jest dość łagodny i pozwala sprawnie nabierać wysokość. Droga wiedzie przez Ochotnicę (Dolną i Górną) - jedną z najdłuższych polskich wsi. Robię tu zakupy żeby nie stołować się w drogich schroniskach. Na przełęczy jestem trochę po 11, czyli niemal zgodnie z planem. Mam więc prawie cały dzień na góry i powrót! Plan zakłada przejazd czerwonym pieszym/rowerowym do Rabki z zahaczeniem o różne pobliskie szczyty. Już po kilku metrach szlak wita mnie wspaniałym widokiem na Tatry. Niestety pomimo że szlak ten jest oznaczony jako pieszy/rowerowy to jakaś połowa tego odcinka (przełęcz Knurowska - Kiczora) to pchanie. Jednak wcale mnie to nie martwi bo widoki z Zielenicy (polana przed Kiczorą) rekompensują wszystkie trudy! Pasmo Lubania, Jezioro Czorsztyńskie i Tatry obok siebie! Po osiągnięciu Kiczory (1282 m n.p.m.) wypłaszcza się nieco i jedzie się przyjemnie. Po jakichś 2 godzinach od startu z przełęczy dojeżdżam do schroniska na Turbaczu. Sam szczyt Turbacza dzisiaj jednak ominę (byłem tam niedawno) a w zamian za to podjadę kawałem zielonym/niebieskim pieszym na Czoło Turbacza (1259 m n.p.m.) - to taka potężna polana, z widokami niemal na wszystkie strony, na niej stoi Ołtarz Papieski. Zawracam i znów wjeżdżam na czerwony pieszy/rowerowy. Zjazd nim aż do Rabki to po prostu bajka, szybki i niezbyt techniczny, odrobina kamieni, korzeni i błota tylko urozmaica jazdę. Po drodze jednak będę trochę kluczył zaliczając poboczne szczyty. Najpierw odbijam zielonym pieszym w stronę Suhory (1000 m n.p.m.) i to był zły wybór, trzeba było pojechać "Kopaną Drogą". Tutaj czeka mnie znoszenie roweru stromą ścieżką do Przełęczy pod Obidowcem. Tu zaczyna się jakiś szlak rowerowy i zaczyna się jazda, szybka jazda (prawie wyglebiłem przelatując przez błoto ale udało mi się zgrabnie zeskoczyć z roweru). Zachęcony tym fajnym odcinkiem zaliczam Tobołów (994 m n.p.m.), Tobołczyk (966 m n.p.m.) i zawracam na tą Suhorę. Trzeba trochę podprowadzić ale drogą z drugiej strony dało by się podjechać. Na jej szczycie stoi obserwatorium astronomiczne. Do głównego szlaku wracam wspomnianą już "Kopaną Drogą", nieco błotnistą ale w 100% przejezdną, niepotrzebnie się wcześniej pakowałem na ten zielony pieszy. Chwila moment i ląduję na Starych Wierchach. Tak jak pisałem ten zjazd to poezja. Co kawałek zjeżdżam ze szlaku aby zaliczyć leżące tuż obok niego szczyty jednak kończy się to przedzieraniem się przez chaszcze i zawracaniem bo tabliczek z nazwą szczytu czy choćby jakichś słupków brak. Zaliczam po kolei: Groniki (1027 m n.p.m.), przełęcz Pośrednie, Mnisko, Jaworzynę Ponicką (995 m n.p.m.), Bardo (948 m n.p.m.), Wierchową (940 m n.p.m.), a za Maciejową (815 m n.p.m.) jeszcze Tatarów (710 m n.p.m.). Po drodze co chwilę towarzyszą mi widoki na Tatry i Królową Beskidów, Babią Górę. W Rabce jestem przed 18, za godzinę pociąg do Krakowa ale postawiam że wrócę na rowerze. Droga jest co prawda górzysta ale raczej w dół niż do góry, damy radę. Na dworcu wsuwam więc 2 zapiekanki i w drogę. Do Mszany Dolnej w dół, potem 2 niewielkie przełęcze, bajeczny zjazd praktycznie do samych Dobczyc a na koniec trochę hopek przed Wieliczką. Zmrok łapie mnie koło przełęczy Wierzbanowskiej. Dłużyła mi się trochę ta droga ale gdy wjeżdżałem do Krakowa sił miałem jeszcze sporo, mógłbym jechać i jechać... ale skończyły się góry niestety ;) W domu jestem o 22.25. Nowy rekord dziennego przewyższenia.
Rzeka Raba © Pidzej
Poranne mgły © Pidzej
Jakaś przełęcz? Podjazd w każdym razie solidny © Pidzej
Limanowa © Pidzej
Podjazd na przełęcz Ostrą-Cichoń © Pidzej
Podjazd na przełęcz Ostrą-Cichoń © Pidzej
Przełęcz Ostra-Cichoń (812 m n.p.m.) © Pidzej
Dw 969 © Pidzej
Gorce, Pasmo Lubania © Pidzej
Dunajec, po drugiej stronie rzeki niższe szczyty Beskidu Sądeckiego © Pidzej
Przełęcz Knurowska (846 m n.p.m.) © Pidzej
Droga Knurowska - wybudowana za czasów zaboru austriackiego w celach militarnych © Pidzej
Tatry © Pidzej
Drzewko © Pidzej
Polana Zielenica © Pidzej
Polana Zielenica © Pidzej
Widoki z Zielenicy: Pasmo Lubania, Jezioro Czorsztyńskie, Tatry (słabo widoczne) © Pidzej
Kiczora (1282 m n.p.m.) - drugi najwyższy szczyt Gorców, najwyższy leżący w Gorczańskim Parku Narodowym © Pidzej
Hala Długa - widać schronisko pod Turbaczem © Pidzej
Przełęcz Długa © Pidzej
Ołtarz Papieski na Czole Turbacza © Pidzej
Czoło Turbacza (1259 m n.p.m.) © Pidzej
Widoki z czerwonego szlaku - najwyższy szczyt to Babia Góra © Pidzej
Rozdziele (1198 m n.p.m.) © Pidzej
Czerwony szlak © Pidzej
Obidowiec (1106 m n.p.m.) © Pidzej
Czerwony szlak © Pidzej
Czerwony szlak © Pidzej
Zielony szlak zapowiadał się niewinnie... © Pidzej
...ale skończyło się znoszeniem roweru © Pidzej
Widać już Suhorę © Pidzej
Tobołów (994 m n.p.m.) © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Na mapie w tym miejscu jest Tobołczyk (996 m n.p.m.), tabliczka opisuje oba szczyty zbiorczo © Pidzej
Obserwatorium na Suhorze (1000 m n.p.m.) © Pidzej
Kopana Droga - fajny objazd zielonego szlaku © Pidzej
Znowu Tatry © Pidzej
Czerwony szlak © Pidzej
Stare Wierchy © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Bardo (948 m n.p.m.) © Pidzej
Polana Przysłop pod Wierchową © Pidzej
Maciejowa (815 m n.p.m.) © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Babia Góra © Pidzej
Czerwony szlak tuż przed Rabką © Pidzej
Rabka © Pidzej
Rabka © Pidzej
Księżyc nad Ćwilinem © Pidzej
Księżyc nad Śnieżnicą © Pidzej
Pięknie odnowiony Szyb Regis w Wieliczce © Pidzej
RPM: 70
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 26%
WYSOK MAX: 1242
4.00 - 22.25
6l picia, 5 bułek z pasztetem, 5 bananów, paczka Delicji, 2 Prince Polo, 2 zapiekanki
1 nowa gmina
Kategoria Terenowo, > km 200-249, ! Wycieczka Sezonu 2012, ^ UP 3000-3499m
Przegibek, Magurka Wilkowicka, Czupel, Żar
d a n e w y j a z d u
210.19 km
8.00 km teren
11:18 h
Pr.śr.:18.60 km/h
Pr.max:63.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2258 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Plan był taki żeby zaliczyć Czupel i Skrzyczne za jednym zamachem. Udał się tylko połowicznie, ale po kolei:
Wyjazd przed świtem, o 4.05. Szybko przelatuję przez miasto, czerwonymi światłami się zbytnio nie przejmuję bo na ulicach totalne pustki. Jest wręcz ciepło bo aż 16 stopni, tego się nie spodziewałem. Kieruję się na Skawinę, na krajowej 44 też pusto, jedzie się fajnie, tylko wkurza wyłączająca się na wybojach tylnia lampka (już z nią zrobiłem porządek). Gdzieś za Skawiną zaczyna świtać ale wszędzie pełno chmur. Droga strasznie monotonna, pruję więc szybko, odbijam w jakieś boczne dróżki by potem wylecieć na krajowej 28 koło Wadowic. Tam wreszcie odpoczynek i śniadanie. Strasznie grzebią się z remontem rynku - jakiś rok temu był cały rozgrzebany a teraz dopiero go wykańczają. Potem czeka mnie najmniej przyjemny fragment wycieczki - 10km ruchliwą DK 52. Paskudna droga na rower, więcej się nie będę tu pakował. Szczyty gór toną w chmurach czy w jakiejś mgle, ciągle chłodno, 13 stopni. Nie wiem czy jest sens się pakować w takie góry dzisiaj, ale co zrobić, jadę do przodu a potem się zobaczy. W Andrychowie znowu mała przerwa i skręcam w jakąś boczną drogę. I wtedy w ciągu jakiejś może godziny wszystkie chmury cudownie rozchodzą się, ustępując miejsca błękitnemu niebu, a temperatura na liczniku stopień po stopniu podnosi się! Taki widok dodaje sił i zwiększa wiarę w powodzenie wycieczki. Jedzie się super, mijam znane mi już trochę okolice (byłem tu rok temu), jednak to co się za chwilę wydarzy pokrzyżuje nieco moje plany. Kieruję się bowiem wskazaniami Garmina (najtańszy model Etrex H, nie obsługuje on żadnych map ;) ), czyli jadę po linii trasy zaplanowanej wcześniej na komputerze. Skręt w prawo wydaje mi się trochę podejrzany ale nie chce mi się zerkać na papierową mapę, która jest w torbie. Nachylenie rośnie, mijam kolejne serpentyny, jestem przekonany że wspinam się na Kocierz. Jednak gdy jestem na szczycie zamiast kompleksu wypoczynkowego mym oczom ukazuje się jakiś mały domek a po drugiej stronie... tabliczka "Przegibek" O_o No tak jakimś cudem wgrał mi się do Garmina zły ślad (zaplanowałem kilka wariantów trasy)... Jeden z nich zakładał najpierw Czupel a potem Skrzyczne. Drogę pomyliłem tuż za Andrychowem... Cóż było robić, szybka analiza sytuacji i jadę jednak na ten Czupel. Właściwie to idę, bo pierwsze metry niebieskiego szlaku są bardzo strome. Potem trochę jazdy trochę pchania, tak 50/50%, im bliżej szczytu tym więcej jazdy. Leśny chłód nie przeszkadza zbytnio, taka wspinaczka nieźle rozgrzewa. Po drodze wspaniały widok na Bielsko-Białą. Po dłuższej chwili melduję się na szczycie Magurki (909 m n.p.m.) Widoki jakieś tam są ale bez szaleństw. Skrzyczne widać. Stąd na Czupel (933 m n.p.m.) już tylko rzut beretem (a dokładnie 20 minut jazdy), całość podjeżdżalna, takie szlaki to ja lubię. Ciekawe zjawisko, na zmianę smagały mnie podmuchy ciepłego i zimnego powietrza. Na szczycie kilka zdjęć i powrót tą samą drogą na Magurkę. Zjazd po asfalcie to prawdziwy test hamulców. Wilkowice, Łodygowice, ciągle w dół, kawałek krajówką i skręcam na Lipową. Tam małe zakupy i przerwa na przystanku, bo zaczyna się upał. Trzeba też przeanalizować sytuację. Spać mi się zachciało - chwila siedzenia z zamkniętymi oczami pomaga :) Wychodzi na to że mam 4,5 godziny na wjazd, odpoczynek, podziwianie widoków i zjazd do Żywca na pociąg - za mało, nie będę pędził, chcę zdobyć tą górę na spokojnie ciesząc się jazdą. Obmyślam więc na szybko plan B - Żar po asfalcie (761 m n.p.m.). Na dobry początek pakuję się w boczną drogę z serią kilkunastoprocentowych ścianek >.< W końcu jednak odnajduję biegnącą brzegiem jeziora drogę i niedługo potem jestem u stóp góry, zagospodarowanej urządzeniami elektrowni. Podjazd wchodzi łatwo i przyjemnie, nie po takich górach się jeździło ;) Na szczycie oczywiście tłumy (można wjechać wyciągiem) więc po chwili szalonego zjazdu znów jestem na dole. Pozostało ponad 40km nudnej drogi do Oświęcimia, niestety tylko stąd mam sensowne połączenie do Krakowa. Oj dłuży mi się ta droga strasznie, tablica: "Oświęcim 8" działa dołująco. Jeszczeee osieem?! Jakoś się jednak dowlokłem, zdążyłem nawet na wcześniejszy pociąg, o 19.32. Trochę szkoda że nie pojechałem późniejszym (20.42), miasto bym sobie pozwiedzał i kilometrów dokręcił. Z drugiej strony trochę już zmęczony byłem. Wracając z dworca do domu dokręcam jeszcze kilkanaście km. Cóż, nie udało się to Skrzyczne, ale i na nie przyjdzie czas, jeszcze w sierpniu.
Gdzieś przed Wadowicami © Pidzej
Prawie ukończony rynek w Wadowicach © Pidzej
Andrychów © Pidzej
Rano nie wyglądało to za dobrze © Pidzej
Jednak wydarzył się cud. Pogoda w górach zmienia się bardzo szybko! © Pidzej
Zbiornik wyrównawczy Czaniec i niebieskie niebo ponad nim © Pidzej
Zapora na jeziorze Międzybrodzkim © Pidzej
Takie tam zrobione z nudów © Pidzej
Przełęcz Przegibek (663 m n.p.m) © Pidzej
Na niebieskim szlaku © Pidzej
Chwilami tylko prowadzenie © Pidzej
Piękny widok na Bielsko-Białą © Pidzej
Magurka Wilkowicka (909 m n.p.m) © Pidzej
Ciekawy buk © Pidzej
Elegancki szlak na Czupel © Pidzej
Czupel (933 m n.p.m.). Proszę zwrócić uwagę na profesjonalny rowerowy ubiór - 100% cotton ;) © Pidzej
Jest i Skrzyczne © Pidzej
Fajny ten szlak - spowrotem na Magurkę © Pidzej
Schronisko na Magurce © Pidzej
Panorama z Magurki © Pidzej
Szybki zjazd © Pidzej
Budowa drogi ekspresowej © Pidzej
Skrzyczne na wyciągnięcie ręki - tak blisko a tak daleko! © Pidzej
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Widać już Żar © Pidzej
Ruch spory © Pidzej
Niedaleko szczytu, po prawej zbiornik © Pidzej
Widok ze szczytu © Pidzej
Żar (761 m n.p.m.) © Pidzej
Zbiornik na szczycie © Pidzej
Rynek w Kętach © Pidzej
Wtf??? © Pidzej
Takie tam zrobione na szybko w Oświęcimiu © Pidzej
Kraków nocą © Pidzej
RPM: 67
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 26%
WYSOK MAX: 899
4.05 - 22.25
5,25l picia, 4 kanapki z pasztetem, 4 banany, 2 drożdżówki, 2 czekolady
2 nowe gminy
Kategoria Powrót pociągiem, Korona Gór Polski, > km 200-249, Terenowo, ^ UP 2000-2499m
(wymęczone) Krowiarki
d a n e w y j a z d u
211.49 km
0.00 km teren
11:04 h
Pr.śr.:19.11 km/h
Pr.max:62.20 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1951 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Szkoda gadać, najpierw dwa tygodnie bez roweru (remont, wciąż nieskończony), potem następne dwa tygodnie prawie nic niejeżdżenia (brak czasu). Musiałem sobie odbić i gdzieś wreszcie wyskoczyć. Rower wciąż nie jest w pełni sprawny, koła zrobione ale wciąż nie ma np. przedniego hamulca więc trzeba uważać.
W nocy szybkie planowanie trasy - Krowiarki, tym razem od łagodniejszej, południowej strony. Zbyt późno poszłem spać i zanim wystartowałem była prawie 7. Śniadanie w Wieliczce bo w domu nic nie zjadłem, setny raz tą samą drogą do Dobczyc, do których nie wjeżdżam a omijam prawie ukończoną obwodnicą z fajnym mostem. Na szybkich zjazdach odkrywam że przednia opona ma małe bicie - nie siadła równo. Jedynym znanym mi sposobem na równe jej osadzenie jest posmarowanie brzegów Ludwikiem. Ludwika w zestawie narzędzi niestety nie posiadam więc nic na to nie poradzę, jadę dalej. Mijam bokiem Dobczyce, i tą samą drogą wojewódzką na południe. Po drodze fajna przełęcz i piękne widoki na (chyba) Beskid Wyspowy. Upał już daje się we znaki. Następnie nieciekawy kawałek krajówką (ruchliwą i bez pobocza) i jestem w Rabce. Tutaj to już w ogóle patelnia, +- 35 stopni, i tak będzie prawie cały czas przez kilka następnych godzin. Wjeżdżam na krajową 7 - ruch sporo mniejszy no i fajne asfaltowe pobocze. Droga ciągle pnie się do góry, wspina się na grubo ponad 600m n.p.m. co jednak cieczy, bo do przełęczy już tylko jakieś 400 w pionie! Po prawej stronie wyłania się potężny szczyt - to (chyba) Babia Góra. W jakiejś wiosce zakupy w kiepsko zaopatrzonym sklepiku - picie i wczorajsze drożdżówki, nawet zjadliwe. W Jabłonce odbijam na drogę wojewódzką, która zaprowadzi mnie na tytułową przełęcz. Babia Góra centralnie przede mną, coraz większa i większa, imponujący widok, z tyłu zresztą nie gorszy - ściana Tatr na horyzoncie, można by stawać co chwilę i robić zdjęcia coraz piękniejszych widoków ale szkoda mi na to czasu. Mijam Zubrzycę Dolną, wjeżdżam do Zubrzycy Górnej i znów kończy się picie. Jeśli nie znajdę teraz jakiegoś sklepu to następny (koszmarnie drogi) jest dopiero na szczycie przełęczy, a następny to chyba w Zawoi. Znajduję w końcu coś kupuję wodę i jakieś zasuszone drożdżówki ewidentnie nie pierwszej świeżości, ale smakują normalnie więc się nie przejmuję ;) Podjazd nawet przyjemny, średnio 4-7% nachylenia, cały czas przez las a czym wyżej tym chłodniej! Trochę przeszkadza rój much nade mną (nie tylko nade mną zresztą, muchy są wszędzie). Czas mija głównie na obserwowaniu rosnących wskazań altimetru, który ku mej uciesze zatrzymuje się już na 973m! (przełęcz ma 1012m). Na szczycie przyjemnie, nieco ponad 20 stopni. Zjazd to poezja, pruję równo aż do Juszczyna. Potem zaczyna się kryzys - kilka obrotów korbą - przerwa, i tak na zmianę ;) Zupełne odcięcie. Obawiam się trochę przeł. Sanguszki ale od tej strony podjazd jest symboliczny. Na o wiele dłuższym zjeździe siły powracają i nie opuszczają mnie aż do Skawiny. Szybka naprawa pękniętego mocowania sakwy (zipem) i resztkami sił toczę się do Krakowa. Do domu docieram ledwo żywy przed 22. Wymęczył mnie ten upał nieźle, w dodatku bez formy jestem bo mało jeździłem ostatnio. W wakacje się nadrobi :)
Nowo wybudowana obwodnica Dobczyc © Pidzej
Jakiś pniaczek, nie pamiętam gdzie © Pidzej
Beskid Wyspowy © Pidzej
Cieplutko © Pidzej
Nom nom © Pidzej
DK7 - w oddali Babia Góra, chyba jest nawet jakiś płat śniegu © Pidzej
Jest coraz bliżej © Pidzej
Jadę prosto na nią © Pidzej
Za plecami Tatry © Pidzej
Odpoczynek w lesie © Pidzej
Na przełęczy © Pidzej
Wreszcie trochę chłodniej © Pidzej
Budowa mostu w Makowie Podhalańskim... © Pidzej
...i drugiego takiego samego w Suchej Beskidzkiej. © Pidzej
Nic ciekawego, Skawina po prostu © Pidzej
AVS: 19.1
RPM: 69
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 974
6.45 - 21.55
7,3l picia
0 nowych gmin
Kategoria > km 200-249, ^ UP 1500-1999m




























