Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

> km 200-249

Dystans całkowity:18438.86 km (w terenie 175.20 km; 0.95%)
Czas w ruchu:612:14
Średnia prędkość:18.21 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:101622 m
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:219.51 km i 12h 00m
Więcej statystyk

Cyrhla nad Białką

d a n e w y j a z d u 247.33 km 0.70 km teren 12:47 h Pr.śr.:19.35 km/h Pr.max:70.00 km/h Temperatura:31.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2955 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Piątek, 19 lipca 2013 | dodano: 20.07.2013



Ciężko mi zmusić się do jakiejś całodniowej, płaskiej trasy więc cel na dziś to Cyrhla nad Białką, "wzniesienie" u podnóża Tatr. Znowu zaspałem i wyjechałem przed piątą dopiero. Aby urozmaicić sobie dojazd do Rabki (drogę przez Kasinę, Mszanę znam na pamięć) dzisiaj inaczej - na Myślenice, serwisówką do Pcimia a potem bokami przez Tokarnię, Łętownię i Skawę. Chłodno, jednak w drodze do Myślenic liczne podjazdy (Pogórze Wielickie) pozwalają się trochę rozgrzać. Płaska serwisówka i drewniano-betonowy mur (ekrany wzdłuż Zakopianki) niezbyt urodziwa, choć widoki już są - na horyzoncie majaczy potężna sylwetka Szczebla (B. Wyspowy). W Pcimu odbijam w boczną drogę i gdzieś w Naprawie zaliczam chyba jakąś przełęcz - nie wiem jak się nazywa, choć podjazd solidny. W Rabce jak zwykle przerwa pod (remontowanym obecnie) dworcem PKP. Nie po aby zrobić zdjęcie przy tablicy ale jest tam kranik z wodą i można się nieco orzeźwić. Na Piątkową zamiast serpentynami Zakopianki wjadę boczną drogą przez Rdzawkę. Pamiętam ją kiedyś z samochodu ale rowerem jeszcze nie jechałem i chciałem się z nią zmierzyć. A jest z czym, znak informuje o 20% nachyleniu! Chociaż licznik zanotował max. 17% niewiele to zmienia, góra po zbóju. Do Nowego Targu Zakopianką, choć wąska i ruchliwa szczególnie mi to nie przeszkadza, bo generalnie jest w dół. Tak bardzo w dół że wyciągam 70km/h. W NT odbijam na krajową 49, raczej płaską, choć upał nie pomaga w jeździe. Koło Białki droga zaczyna się wznosić (tu skręcam w wojewódzką) i tak jest aż na samą Głodówkę. Sama polana niezbyt ciekawa, ot łąka i parę domków na niej, widoki też niespecjalne, Tatr nie widać. Kawałek dalej zjeżdżam z szosy i zaliczam kawałek terenu aby dostać się na sam szczyt Cyrhli (1158m n.p.m.). No tu to już co innego :) To co widać ciężko opisać słowami, na zdjęciach namiastka tych widoków. Można podziwiać i focić bez końca ale trzeba się zbierać. Zjeżdżam z wojewódzkiej w boczną drogę na Zakopane. Zjazd - poezja, wystarczająco stromy aby nie trzeba było dokręcać i jednocześnie wystarczająco płaski, by nie trzeba zbytnio hamować. Ekstazę próbuje zakłócić mucha, która wpada mi oka, ale jej się to nie udaje. Za to udało się to dętce która pęka kawałek dalej. Szybka wymiana i w drogę. Opona nie siadła dobrze (czuć bicie) i jazda z większą prędkością jest nieco niekomfortowa, ale nie mam siły się już z tym babrać. Plan zakładał jeszcze wjazd na Gubałówkę, ale czuję że dziś już nie dam rady, omijam całkiem centrum Zakopanego i kieruję się od razu na Nowy Targ. Tam robię dłuższą przerwę nad rzeką ale co tu dużo mówić, jest ciężko, znów trzeba na Piątkową się wdrapać :/ Każdy kryzys kończy się jednak tam, gdzie zaczyna się zjazd :) Do Rabki zjeżdżam więc (tą samą drogą, przez Rdzawkę) trochę wypoczęty. Stąd do Krakowa, standardową trasą przez Mszanę - Kasinę jest raczej w dół, nie licząc dwóch niskich przełęczy i hopek za Dobczycami. Odżywam więc nieco na tym odcinku. Zmrok łapie mnie w Dobczycach, a do domu wracam o 23. Średnia masakryczna wyszła ale usprawiedliwia mnie nieco te 3 tys. m przewyższenia ;)

EDIT: Sprawdziłem mapę i wychodzi na to że Głodówka jest kilometr dalej i są niej kapitalne widoki ;) Ta duża panoramka jest zrobiona właśnie z Głodówki, a zdjęcie podpisane jako Głodówka to jakaś polana bez nazwy.

Droga serwisowa wzdłuż Zakopianki (na tym odcinku jest ekspresówka) © Pidzej

Zegar słoneczny w Tokarni © Pidzej

Standardowe zdjęcie z Rabki © Pidzej

Like It ;) © Pidzej

Na podhalu często można spotkać tego typu tablice, w przypadku roweru jednak niewiele pomocne ;) © Pidzej

Tatry © Pidzej

Polana Głodówka, ok. 1100m n.p.m © Pidzej

Terenowy epizod dzisiejszej wycieczki (ok. 700m) © Pidzej

U celu - Cyrhla nad Białką (1158m n.p.m.) © Pidzej

Widok z Cyrhli © Pidzej

Tatry © Pidzej

Awaria © Pidzej

Górna część Zakopanego © Pidzej

Zakopianką w stronę NT © Pidzej

Takie mamy mosty na głównej drodze do zimowej stolicy Polski © Pidzej

Rdzawka © Pidzej

Like It ;) © Pidzej

Standardowe zdjęcie z Rabki © Pidzej

Standarowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi (Beskid Wyspowy) © Pidzej

Zaliczone gminy: 1

Małopolskie:

Bukowina Tatrzańska

RPM: 72
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 16%
WYSOK MAX: 1137
4.45 - 23.00
5,5l


Kategoria > km 200-249, ^ UP 2500-2999m

Wisła

d a n e w y j a z d u 241.37 km 0.00 km teren 12:31 h Pr.śr.:19.28 km/h Pr.max:56.50 km/h Temperatura:33.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2687 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wtorek, 9 lipca 2013 | dodano: 10.07.2013



Cel na dziś to niby Wisła. Miejscowość taka, niedaleko źródeł Wisły zresztą. Trasa zaplanowana na spontana, czyli w ogóle. O północy siadłem do kompa, narysowałem jakiś tam ślad na mapce i wgrałem do gpsa, tyle z przygotowań. Wiedziałem że płasko to tam nie będzie, i że z ciężkich podjazdów na początku będzie Kocierz a na końcu Salmopol. Cały odcinek pomiędzy stanowił dla mnie wielką niewiadomą. W Skawinie śniadanie. Wyjazd krajową 44, to jedyna opcja na w miarę płaski początek. Potem skrótem bokami, kawałeczek 28ką i Wadowice. Szkoda by było tak tranzytem ominąć więc ryneczek zaliczyłem. Wiem że środek tygodnia i krajowa 52 to niezbyt dobre połączenie na rower ale tak już z rozpędu zaplanowałem, jakoś to przeżyję. Podjazd na Kocierz nie robi na mnie większego wrażenia. Przejeżdżam Żywiec, mijam wiadomy browar (ach te zapachy) i jakąś boczniejszą drogą zapuszczam się w nieznane mi tereny. W Milówce odbijam w prawo i mijam efektownie wyglądający wiadukt (estakadę) drogi ekspresowej. Droga powoli wznosi się do góry ale najlepsze dopiero się zacznie. W którymś momencie droga staje dęba. 21%. Taki był max., a ogólnie to ciągle powyżej kilkunastu %. Żar leje się z nieba, a nawierzchnia zmienia z asfaltowej na taką bardziej "płytową". Potem okazało się, że zaliczyłem przeł. Koniakowską (766m n.p.m.). Gdzieś tam z przodu dostrzegam ciekawie wyglądające wzniesienie, taka jakby kopuła z jakimś masztem. Na szczycie przełęczy droga łączy się szosą wojewódzką która kawałek dalej mija ów wzniesienie. Płytowo-terenową drogą wspinam się na szczyt, to Ochodzita (895m n.p.m.). Dookoła morze gór, brak słów żeby opisać te widoki. Zjeżdżam ostrożnie (jest naprawdę stromo) do szosy wojewódzkiej i obieram kierunek na Wisłę. Po drodze jednak jeszcze jedna przełęcz (Kubalonka, 758m n.p.m.) i wreszcie zjazd do Wisły. Trzeba przyznać że Wisła w Wiśle wygląda ciekawie. Kilkunastometrowej szerokości czysta rzeka, głębokość może po kostki, będąca w zasadzie jednym wielkim kąpieliskiem. Tak swoją drogą to ciężko sobie wyobrazić że raptem 100km dalej, koło Krakowa, ta niepozorna rzeczka robi się tak z 10x szersza i x razy głębsza. Sama Wisła (miejscowość) dość przyjemna, podobna w sumie do Krynicy, też ma swój reprezentacyjny deptak. Tak sobie posiedziałem ale jak zacząłem przeliczać czas to wychodzi, że trzeba ruszać, żeby zdążyć na pociąg z Oświęcimia. Mijam jeszcze słynną skocznię (Wisła-Malinka), przejeżdża się ciekawym tunelem pod budynkiem. Przede mną ostatnia dziś przełęcz, Salmopol. Mam już naprawdę dość na dziś a podjazd ciągnie się w nieskończoność. Pokazujący aktualną wysokość altimetr w liczniku jest dla mnie prawdziwym wybawieniem na takich podjazdach. Ale nie wiem skąd mi się ubzdurało że Salmopol ma 703m. Mijam 700 a końca podjazdu nie widać. No to może 803? Dalej nic. 903? Ciągle pod górę! Ostatecznie okazuje się: 934m n.p.m. No kurcze, to prawie jak Krowiarki! No nic teraz to już w dół. Pocieszam się że Oświęcim jakieś 700m niżej. No i leci się, przez Szczyrk do B-B praktycznie bezwysiłkowo. Samo miasto przejeżdżam tranzytem, najpierw (nienajgorszą) ścieżką rowerową a potem jak leci, dwupasmówkami, nie ma czasu. Gdzieś tam dopytałem się o drogę i bocznymi drogami docieram do Oświęcimia. Zostało 40 min. rezerwy. W sam raz żeby kupić bilet, jakieś picie i przebrać się. Za mało na jakieś zwiedzanie, więc z miasta zapamiętałem głównie nieciekawe przemysłowe tereny i obskurną pętlą autobusową. W pociągu jak to w pociągu, do przedziału "barowego" dosiada się maszynista wracający z pracy a kawałek dalej koleś z pięknie odpicowanym holendrem (rowerem takim). Coś tam gadamy, podziwiamy rowerek. W końcu koleś wyciaga flaszkę. Cóż, głupio odmówić więc wypiliśmy we trzech. Powrót z dworca (10km) bokami, z duszą na ramieniu ;)

Pomnik Jana Pawła II (Wadowice) © Pidzej

Kocierz © Pidzej

Żywiec ;) © Pidzej

Wiadukt w Milówce © Pidzej

Stamtąd przyjechałem © Pidzej

A tam jadę © Pidzej

Panorama z Ochodzitej © Pidzej

Ochodzita © Pidzej

Gdzieś po drodze © Pidzej

Przeł. Kubalonka © Pidzej

Efektowne serpentyny © Pidzej

Efektowne serpentyny © Pidzej

Wisła w Wiśle ;) © Pidzej

Deptak w Wiśle © Pidzej

Słynna skocznia w Wiśle © Pidzej

Malinka, K120 © Pidzej

Najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki - Salmopol © Pidzej

Bielsko-Biała © Pidzej

Solidny przystanek © Pidzej

Oświęcim © Pidzej
Zaliczone gminy: 7

Śląskie:
Radziechowy-Wieprz
Węgierska Górka
Milówka
Istebna
Wisła
Wilamowice
Wilamowice - obszar miejski

RPM: 68
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 20%
WYSOK MAX: 942
4.20 - 23.20
6,5l
2 bułki (ale jedna duża, potrójna) z pasztetem, 6 bananów, 1/3 flaszki ;)


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 2500-2999m

Krynica

d a n e w y j a z d u 202.05 km 0.00 km teren 10:11 h Pr.śr.:19.84 km/h Pr.max:64.50 km/h Temperatura:33.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1932 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Środa, 3 lipca 2013 | dodano: 10.07.2013



Dziś za cel obrałem Krynicę. Powrót miał być na kołach ale trochę przeliczyłem się z siłami. Ale po kolei. Wyjazd 4.30, trochę późno bo za oknem już jasno. Poprowadzona w poprzek Pogórza Wielickiego, pełna hopek wojewódzka 966 ma swój urok. W Gdowie przerwa na śniadanie. Po zjeździe w Dolinę Raby robi się naprawdę chłodno. Na szczęście teraz czeka mnie kilkunastroprocentowy podjazd na którym ciężko zmarznąć. Przed Limanową wjeżdżam na nieco ruchliwą w środku tygodnia krajówkę. Podjazd za Limanową wydaje się nie mieć końca, Słońce nie pomaga, 9 rano a temperatura powoli zbliża się do 30ki. Na zjeździe do Sącza tak się rozpędziłem że ominąłem skręt, i trochę pobłądziłem zanim trafiłem na drogę na Piwniczną. Wijąca się razem z zakolami Dunajca droga, przyklejona do zbocza wraz ze śmiało poprowadzoną linią kolejową robią wrażenie. Niesamowicie widokowa trasa. Nie sądziłem jednak że droga ta wspina się tak wysoko i że Krynica leży na jakichś 700m! To w połączeniu z rosnącym upałem i coraz częstszymi odpoczynkami sprawiają że plany powrotu do domu na kołach czy nawet dotarcia do Tarnowa (pociąg) stają się nierealne. Sama Krynica nawet ładna, parki, deptak, tylko ruch trochę spory. Na szczęście tuż za Krynicą osiągam najwyższy punkt na dzisiejszej trasie (przełęcz Krzyżówka, 745m n.p.m.) i mogę odpocząć na majestatycznym zjeździe który ciągnie się aż do Grybowa. Sam Grybów to straszna dziura, więc na zabawię tam długo. Mają za to fajny wiadukt kolejowy. Jadę wzdłuż linii kolejowej i sprawdzając odjazdy pociągu z kolejnych stacji dociągam do Bobowej. Również straszna dziura, długo się najeździłem za jakimś otwartym sklepem. Na stacji jak to na stacji w takich małych mieścinach, jakiś koleś (pijaczek) wpada na tory, a potem jeszcze jeden, przez co pociąg zalicza opóźnienie. Na szczęście na przesiadce w Tarnowie pociąg do Krakowa ma jeszcze większą obsuwę więc bez bez problemu docieram do domu.

Osuwisko © Pidzej

Limanowa © Pidzej

Więzienie dla psa? © Pidzej

Zjazd do Nowego Sącza © Pidzej

(chyba) Dunajec © Pidzej

Na wprost Beskid Sądecki © Pidzej

Efektownie poprowadzona droga © Pidzej

I linia kolejowa © Pidzej

Rozlewnia Muszynianki © Pidzej

Takie tam © Pidzej

Krynica © Pidzej

Deptak w Krynicy © Pidzej

Wiadukt w Grybowie © Pidzej

Bobowa © Pidzej

Zaliczone gminy: 7

Małopolskie:

Krynica-Zdrój
Krynica-Zdrój - obszar miejski
Łabowa
Grybów
Grybów - obszar miejski
Bobowa
Bobowa - obszar miejski

RPM: 69
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 747
4.30 - 23.15
5l, 2 batoniki, trochę czekolady, 5 bułek, 5 bananów, 3 pączki


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem, ^ UP 1500-1999m

Krowiarki

d a n e w y j a z d u 227.10 km 0.00 km teren 11:31 h Pr.śr.:19.72 km/h Pr.max:62.50 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2600 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 19 maja 2013 | dodano: 20.05.2013



Przygotowując wieczorem rower odkryłem ciekawą rzecz. Pęknięta na 1/3 obwodu sztyca. No nic może nie urwie mi jutro dupy, będę się jej przyglądał i uważał na dziury. Zresztą skrzypiało tak chyba od początku sezonu ;p Śniadanie jak zwykle na ryneczku w Skawinie. Za Sułkowicami zaczyna się pierwszy podjazd (przeł. Sanguszki) ale to dopiero rozgrzewka. Postanawiam sprawdzić pewien "skrót". Wita mnie tam trzymająca 18-19% mega ścianka a wąska asfaltowa droga wspina się prawie na 600m :) Po zjeździe do Makowa kolejny "skrót" i znowu do góry na ponad 600m, z których część trzeba wytracić. Sam podjazd na Krowiarki to pikuś, wiodąca lasem droga łagodnie pnie się serpentynami do góry. Na zjeździe po raz pierwszy ukazują się Tatry. Biegnąca kotliną Orawską płaska jak stół droga Jabłonka - Cz. Dunajec - N. Targ ma swój urok. Po lewej soczyście zielone szczyty Beskidów. Po prawej natomiast wyłaniająca się zza niskich wzgórz biało-szara ściana Tatr. W międzyczasie stwierdzam że odpuszczam dziś Zakopane. Nie wiem czy dałbym dzisiaj radę zrobić te 30km więcej. Zwiedzam za to Nowy Targ i Zakopianką kieruję się do Rabki. Po drodze wysysający resztki sił podjazd na Piątkową (714) i majestatyczny zjazd serpentynami do Rabki. Po myślach chodzi mi już tylko zapiekanka, którą zawsze kupuję na tamtejszym dworcu. Który okazuje się być w remoncie. Zadowalam się jakąś inną, z żółtym serem białego koloru. Po takim wysiłku wszystko smakuje dobrze ;) Do tego 2 drożdżówki. Sjestuję chyba z godzinę ale czas wracać. Odcinek do Krakowa to już tylko formalność, w dół do Mszany, dwie niskie przełęcze i w dół praktycznie do samych Dobczyc. Na koniec tylko przeciąć pogórze Wielickie, oj tamte hopki to już dały mi się we znaki. Wycieczka udana, tylko tego Zakopanego szkoda. Tempo totalnie plażowe wyszło, ale jakoś nie miałem siły dokręcać na zjazdach, no i bałem się o tą sztycę.

Patriotyczny akcent © Pidzej

Przeł. Sanguszki (440): "Przejście przez tę górę zbudowano za rządów ich ekscelencyj c.k. namiestnika hr. K. Badeniego i marszałka krajowego ks.E.Sanguszki. Dn. 4 maja 1895 r." © Pidzej

Skawa w Makowie © Pidzej

Krowiarki (1010), właściwa nazwa: Przełęcz Lipnicka © Pidzej

Rzut oka na Tatry © Pidzej

42 to przesada, ale ze 32 mogło być © Pidzej

Ostatni rzut oka na góry - Beskid Wyspowy © Pidzej


RPM: 68
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 19%
WYSOK MAX: 1004
4.45 - 21.00
4,4l


Kategoria > km 200-249, ^ UP 2500-2999m

Gorczańska masakra

d a n e w y j a z d u 210.86 km 30.00 km teren 12:42 h Pr.śr.:16.60 km/h Pr.max:66.20 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:3172 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Czwartek, 30 sierpnia 2012 | dodano: 01.09.2012


Gorce leżą raptem kilkadziesiąt km w linii prostej od Krakowa. Dlaczego by więc nie zaliczyć kawałka tych gór "na raz", z wyjazdem i powrotem do domu? Wyjazd punkt 4.00, do Limanowej znowu tą samą drogą, jest to jednak najkrótszy wariant. Po drodze trochę hopek, świt wita mnie kawałek za Gdowem. Zimno, 8 stopni! Pierwsza przerwa (śniadanie) dopiero za solidnym podjazdem za Tarnawą (jakaś przełęcz?). Stamtąd zjazd do Limanowej. Po krótkim odpoczynku ruszam na przełęcz Ostrą-Cichoń (812 m n.p.m.). Na podjeździe nowiutki asfalt, na zakrętach wysokie bariery i tarka jak na torze wyścigowym (pomysłowo wykonana z pomalowanych krawężników). W nagrodę za te kilka km wysiłku długi zjazd praktycznie aż do Tylmanowej. Tu odbijam na kolejną przełęcz - Knurowską (846 m n.p.m.). Od tej strony podjazd jest dość łagodny i pozwala sprawnie nabierać wysokość. Droga wiedzie przez Ochotnicę (Dolną i Górną) - jedną z najdłuższych polskich wsi. Robię tu zakupy żeby nie stołować się w drogich schroniskach. Na przełęczy jestem trochę po 11, czyli niemal zgodnie z planem. Mam więc prawie cały dzień na góry i powrót! Plan zakłada przejazd czerwonym pieszym/rowerowym do Rabki z zahaczeniem o różne pobliskie szczyty. Już po kilku metrach szlak wita mnie wspaniałym widokiem na Tatry. Niestety pomimo że szlak ten jest oznaczony jako pieszy/rowerowy to jakaś połowa tego odcinka (przełęcz Knurowska - Kiczora) to pchanie. Jednak wcale mnie to nie martwi bo widoki z Zielenicy (polana przed Kiczorą) rekompensują wszystkie trudy! Pasmo Lubania, Jezioro Czorsztyńskie i Tatry obok siebie! Po osiągnięciu Kiczory (1282 m n.p.m.) wypłaszcza się nieco i jedzie się przyjemnie. Po jakichś 2 godzinach od startu z przełęczy dojeżdżam do schroniska na Turbaczu. Sam szczyt Turbacza dzisiaj jednak ominę (byłem tam niedawno) a w zamian za to podjadę kawałem zielonym/niebieskim pieszym na Czoło Turbacza (1259 m n.p.m.) - to taka potężna polana, z widokami niemal na wszystkie strony, na niej stoi Ołtarz Papieski. Zawracam i znów wjeżdżam na czerwony pieszy/rowerowy. Zjazd nim aż do Rabki to po prostu bajka, szybki i niezbyt techniczny, odrobina kamieni, korzeni i błota tylko urozmaica jazdę. Po drodze jednak będę trochę kluczył zaliczając poboczne szczyty. Najpierw odbijam zielonym pieszym w stronę Suhory (1000 m n.p.m.) i to był zły wybór, trzeba było pojechać "Kopaną Drogą". Tutaj czeka mnie znoszenie roweru stromą ścieżką do Przełęczy pod Obidowcem. Tu zaczyna się jakiś szlak rowerowy i zaczyna się jazda, szybka jazda (prawie wyglebiłem przelatując przez błoto ale udało mi się zgrabnie zeskoczyć z roweru). Zachęcony tym fajnym odcinkiem zaliczam Tobołów (994 m n.p.m.), Tobołczyk (966 m n.p.m.) i zawracam na tą Suhorę. Trzeba trochę podprowadzić ale drogą z drugiej strony dało by się podjechać. Na jej szczycie stoi obserwatorium astronomiczne. Do głównego szlaku wracam wspomnianą już "Kopaną Drogą", nieco błotnistą ale w 100% przejezdną, niepotrzebnie się wcześniej pakowałem na ten zielony pieszy. Chwila moment i ląduję na Starych Wierchach. Tak jak pisałem ten zjazd to poezja. Co kawałek zjeżdżam ze szlaku aby zaliczyć leżące tuż obok niego szczyty jednak kończy się to przedzieraniem się przez chaszcze i zawracaniem bo tabliczek z nazwą szczytu czy choćby jakichś słupków brak. Zaliczam po kolei: Groniki (1027 m n.p.m.), przełęcz Pośrednie, Mnisko, Jaworzynę Ponicką (995 m n.p.m.), Bardo (948 m n.p.m.), Wierchową (940 m n.p.m.), a za Maciejową (815 m n.p.m.) jeszcze Tatarów (710 m n.p.m.). Po drodze co chwilę towarzyszą mi widoki na Tatry i Królową Beskidów, Babią Górę. W Rabce jestem przed 18, za godzinę pociąg do Krakowa ale postawiam że wrócę na rowerze. Droga jest co prawda górzysta ale raczej w dół niż do góry, damy radę. Na dworcu wsuwam więc 2 zapiekanki i w drogę. Do Mszany Dolnej w dół, potem 2 niewielkie przełęcze, bajeczny zjazd praktycznie do samych Dobczyc a na koniec trochę hopek przed Wieliczką. Zmrok łapie mnie koło przełęczy Wierzbanowskiej. Dłużyła mi się trochę ta droga ale gdy wjeżdżałem do Krakowa sił miałem jeszcze sporo, mógłbym jechać i jechać... ale skończyły się góry niestety ;) W domu jestem o 22.25. Nowy rekord dziennego przewyższenia.

Rzeka Raba
Rzeka Raba © Pidzej
Poranne mgły
Poranne mgły © Pidzej
Jakaś przełęcz? Podjazd w każdym razie solidny
Jakaś przełęcz? Podjazd w każdym razie solidny © Pidzej
Limanowa
Limanowa © Pidzej
Podjazd na przełęcz Ostrą-Cichoń
Podjazd na przełęcz Ostrą-Cichoń © Pidzej
Podjazd na przełęcz Ostrą-Cichoń
Podjazd na przełęcz Ostrą-Cichoń © Pidzej
Przełęcz Ostra-Cichoń (812 m n.p.m.)
Przełęcz Ostra-Cichoń (812 m n.p.m.) © Pidzej
Dw 969
Dw 969 © Pidzej
Gorce, Pasmo Lubania
Gorce, Pasmo Lubania © Pidzej
Dunajec, po drugiej stronie rzeki niższe szczyty Beskidu Sądeckiego
Dunajec, po drugiej stronie rzeki niższe szczyty Beskidu Sądeckiego © Pidzej
Przełęcz Knurowska (846 m n.p.m.)
Przełęcz Knurowska (846 m n.p.m.) © Pidzej
Droga Knurowska - wybudowana za czasów zaboru austriackiego w celach militarnych
Droga Knurowska - wybudowana za czasów zaboru austriackiego w celach militarnych © Pidzej
Tatry
Tatry © Pidzej
Drzewko
Drzewko © Pidzej
Polana Zielenica
Polana Zielenica © Pidzej
Polana Zielenica
Polana Zielenica © Pidzej
Widoki z Zielenicy: Pasmo Lubania, Jezioro Czorsztyńskie, Tatry (słabo widoczne)
Widoki z Zielenicy: Pasmo Lubania, Jezioro Czorsztyńskie, Tatry (słabo widoczne) © Pidzej
Kiczora (1282 m n.p.m.) - drugi najwyższy szczyt Gorców, najwyższy leżący w Gorczańskim Parku Narodowym
Kiczora (1282 m n.p.m.) - drugi najwyższy szczyt Gorców, najwyższy leżący w Gorczańskim Parku Narodowym © Pidzej
Hala Długa - widać schronisko pod Turbaczem
Hala Długa - widać schronisko pod Turbaczem © Pidzej
Przełęcz Długa
Przełęcz Długa © Pidzej
Ołtarz Papieski na Czole Turbacza
Ołtarz Papieski na Czole Turbacza © Pidzej
Czoło Turbacza (1259 m n.p.m.)
Czoło Turbacza (1259 m n.p.m.) © Pidzej
Widoki z czerwonego szlaku - najwyższy szczyt to Babia Góra
Widoki z czerwonego szlaku - najwyższy szczyt to Babia Góra © Pidzej
Rozdziele (1198 m n.p.m.)
Rozdziele (1198 m n.p.m.) © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Obidowiec (1106 m n.p.m.)
Obidowiec (1106 m n.p.m.) © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Zielony szlak zapowiadał się niewinnie
Zielony szlak zapowiadał się niewinnie... © Pidzej
...ale skończyło się znoszeniem roweru
...ale skończyło się znoszeniem roweru © Pidzej
Widać już Suhorę
Widać już Suhorę © Pidzej
Tobołów (994 m n.p.m.)
Tobołów (994 m n.p.m.) © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Na mapie w tym miejscu jest Tobołczyk (996 m n.p.m.), tabliczka opisuje oba szczyty zbiorczo
Na mapie w tym miejscu jest Tobołczyk (996 m n.p.m.), tabliczka opisuje oba szczyty zbiorczo © Pidzej
Obserwatorium na Suhorze (1000 m n.p.m.)
Obserwatorium na Suhorze (1000 m n.p.m.) © Pidzej
Kopana Droga - fajny objazd zielonego szlaku
Kopana Droga - fajny objazd zielonego szlaku © Pidzej
Znowu Tatry
Znowu Tatry © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Stare Wierchy
Stare Wierchy © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Bardo (948 m n.p.m.)
Bardo (948 m n.p.m.) © Pidzej
Polana Przysłop pod Wierchową
Polana Przysłop pod Wierchową © Pidzej
Maciejowa (815 m n.p.m.)
Maciejowa (815 m n.p.m.) © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Babia Góra
Babia Góra © Pidzej
Czerwony szlak tuż przed Rabką
Czerwony szlak tuż przed Rabką © Pidzej
Rabka
Rabka © Pidzej
Rabka
Rabka © Pidzej
Księżyc nad Ćwilinem
Księżyc nad Ćwilinem © Pidzej
Księżyc nad Śnieżnicą
Księżyc nad Śnieżnicą © Pidzej
Pięknie odnowiony Szyb Regis w Wieliczce
Pięknie odnowiony Szyb Regis w Wieliczce © Pidzej

RPM: 70
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 26%
WYSOK MAX: 1242
4.00 - 22.25
6l picia, 5 bułek z pasztetem, 5 bananów, paczka Delicji, 2 Prince Polo, 2 zapiekanki
1 nowa gmina


Kategoria Terenowo, > km 200-249, ! Wycieczka Sezonu 2012, ^ UP 3000-3499m

Przegibek, Magurka Wilkowicka, Czupel, Żar

d a n e w y j a z d u 210.19 km 8.00 km teren 11:18 h Pr.śr.:18.60 km/h Pr.max:63.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2258 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Czwartek, 16 sierpnia 2012 | dodano: 17.08.2012


Plan był taki żeby zaliczyć Czupel i Skrzyczne za jednym zamachem. Udał się tylko połowicznie, ale po kolei:
Wyjazd przed świtem, o 4.05. Szybko przelatuję przez miasto, czerwonymi światłami się zbytnio nie przejmuję bo na ulicach totalne pustki. Jest wręcz ciepło bo aż 16 stopni, tego się nie spodziewałem. Kieruję się na Skawinę, na krajowej 44 też pusto, jedzie się fajnie, tylko wkurza wyłączająca się na wybojach tylnia lampka (już z nią zrobiłem porządek). Gdzieś za Skawiną zaczyna świtać ale wszędzie pełno chmur. Droga strasznie monotonna, pruję więc szybko, odbijam w jakieś boczne dróżki by potem wylecieć na krajowej 28 koło Wadowic. Tam wreszcie odpoczynek i śniadanie. Strasznie grzebią się z remontem rynku - jakiś rok temu był cały rozgrzebany a teraz dopiero go wykańczają. Potem czeka mnie najmniej przyjemny fragment wycieczki - 10km ruchliwą DK 52. Paskudna droga na rower, więcej się nie będę tu pakował. Szczyty gór toną w chmurach czy w jakiejś mgle, ciągle chłodno, 13 stopni. Nie wiem czy jest sens się pakować w takie góry dzisiaj, ale co zrobić, jadę do przodu a potem się zobaczy. W Andrychowie znowu mała przerwa i skręcam w jakąś boczną drogę. I wtedy w ciągu jakiejś może godziny wszystkie chmury cudownie rozchodzą się, ustępując miejsca błękitnemu niebu, a temperatura na liczniku stopień po stopniu podnosi się! Taki widok dodaje sił i zwiększa wiarę w powodzenie wycieczki. Jedzie się super, mijam znane mi już trochę okolice (byłem tu rok temu), jednak to co się za chwilę wydarzy pokrzyżuje nieco moje plany. Kieruję się bowiem wskazaniami Garmina (najtańszy model Etrex H, nie obsługuje on żadnych map ;) ), czyli jadę po linii trasy zaplanowanej wcześniej na komputerze. Skręt w prawo wydaje mi się trochę podejrzany ale nie chce mi się zerkać na papierową mapę, która jest w torbie. Nachylenie rośnie, mijam kolejne serpentyny, jestem przekonany że wspinam się na Kocierz. Jednak gdy jestem na szczycie zamiast kompleksu wypoczynkowego mym oczom ukazuje się jakiś mały domek a po drugiej stronie... tabliczka "Przegibek" O_o No tak jakimś cudem wgrał mi się do Garmina zły ślad (zaplanowałem kilka wariantów trasy)... Jeden z nich zakładał najpierw Czupel a potem Skrzyczne. Drogę pomyliłem tuż za Andrychowem... Cóż było robić, szybka analiza sytuacji i jadę jednak na ten Czupel. Właściwie to idę, bo pierwsze metry niebieskiego szlaku są bardzo strome. Potem trochę jazdy trochę pchania, tak 50/50%, im bliżej szczytu tym więcej jazdy. Leśny chłód nie przeszkadza zbytnio, taka wspinaczka nieźle rozgrzewa. Po drodze wspaniały widok na Bielsko-Białą. Po dłuższej chwili melduję się na szczycie Magurki (909 m n.p.m.) Widoki jakieś tam są ale bez szaleństw. Skrzyczne widać. Stąd na Czupel (933 m n.p.m.) już tylko rzut beretem (a dokładnie 20 minut jazdy), całość podjeżdżalna, takie szlaki to ja lubię. Ciekawe zjawisko, na zmianę smagały mnie podmuchy ciepłego i zimnego powietrza. Na szczycie kilka zdjęć i powrót tą samą drogą na Magurkę. Zjazd po asfalcie to prawdziwy test hamulców. Wilkowice, Łodygowice, ciągle w dół, kawałek krajówką i skręcam na Lipową. Tam małe zakupy i przerwa na przystanku, bo zaczyna się upał. Trzeba też przeanalizować sytuację. Spać mi się zachciało - chwila siedzenia z zamkniętymi oczami pomaga :) Wychodzi na to że mam 4,5 godziny na wjazd, odpoczynek, podziwianie widoków i zjazd do Żywca na pociąg - za mało, nie będę pędził, chcę zdobyć tą górę na spokojnie ciesząc się jazdą. Obmyślam więc na szybko plan B - Żar po asfalcie (761 m n.p.m.). Na dobry początek pakuję się w boczną drogę z serią kilkunastoprocentowych ścianek >.< W końcu jednak odnajduję biegnącą brzegiem jeziora drogę i niedługo potem jestem u stóp góry, zagospodarowanej urządzeniami elektrowni. Podjazd wchodzi łatwo i przyjemnie, nie po takich górach się jeździło ;) Na szczycie oczywiście tłumy (można wjechać wyciągiem) więc po chwili szalonego zjazdu znów jestem na dole. Pozostało ponad 40km nudnej drogi do Oświęcimia, niestety tylko stąd mam sensowne połączenie do Krakowa. Oj dłuży mi się ta droga strasznie, tablica: "Oświęcim 8" działa dołująco. Jeszczeee osieem?! Jakoś się jednak dowlokłem, zdążyłem nawet na wcześniejszy pociąg, o 19.32. Trochę szkoda że nie pojechałem późniejszym (20.42), miasto bym sobie pozwiedzał i kilometrów dokręcił. Z drugiej strony trochę już zmęczony byłem. Wracając z dworca do domu dokręcam jeszcze kilkanaście km. Cóż, nie udało się to Skrzyczne, ale i na nie przyjdzie czas, jeszcze w sierpniu.

Gdzieś przed Wadowicami
Gdzieś przed Wadowicami © Pidzej
Prawie ukończony rynek w Wadowicach
Prawie ukończony rynek w Wadowicach © Pidzej
Andrychów
Andrychów © Pidzej
Rano nie wyglądało to za dobrze
Rano nie wyglądało to za dobrze © Pidzej
Jednak wydarzył się cud. Pogoda w górach zmienia się bardzo szybko!
Jednak wydarzył się cud. Pogoda w górach zmienia się bardzo szybko! © Pidzej
Zbiornik wyrównawczy Czaniec i niebieskie niebo ponad nim
Zbiornik wyrównawczy Czaniec i niebieskie niebo ponad nim © Pidzej
Zapora na jeziorze Międzybrodzkim
Zapora na jeziorze Międzybrodzkim © Pidzej
Takie tam zrobione z nudów
Takie tam zrobione z nudów © Pidzej
Przełęcz Przegibek (663 m n.p.m)
Przełęcz Przegibek (663 m n.p.m) © Pidzej
Na niebieskim szlaku
Na niebieskim szlaku © Pidzej
Chwilami tylko prowadzenie
Chwilami tylko prowadzenie © Pidzej
Piękny widok na Bielsko-Białą
Piękny widok na Bielsko-Białą © Pidzej
Magurka Wilkowicka (909 m n.p.m)
Magurka Wilkowicka (909 m n.p.m) © Pidzej
Ciekawy buk
Ciekawy buk © Pidzej
Elegancki szlak na Czupel
Elegancki szlak na Czupel © Pidzej
Czupel (933 m n.p.m.). Proszę zwrócić uwagę na profesjonalny rowerowy ubiór - 100% cotton ;)
Czupel (933 m n.p.m.). Proszę zwrócić uwagę na profesjonalny rowerowy ubiór - 100% cotton ;) © Pidzej
Jest i Skrzyczne
Jest i Skrzyczne © Pidzej
Fajny ten szlak - spowrotem na Magurkę
Fajny ten szlak - spowrotem na Magurkę © Pidzej
Schronisko na Magurce
Schronisko na Magurce © Pidzej
Panorama z Magurki
Panorama z Magurki © Pidzej
Szybki zjazd
Szybki zjazd © Pidzej
Budowa drogi ekspresowej
Budowa drogi ekspresowej © Pidzej

Skrzyczne na wyciągnięcie ręki - tak blisko a tak daleko! © Pidzej
Odpoczynek na przystanku
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Widać już Żar
Widać już Żar © Pidzej
Ruch spory
Ruch spory © Pidzej
Niedaleko szczytu, po prawej zbiornik
Niedaleko szczytu, po prawej zbiornik © Pidzej
Widok ze szczytu
Widok ze szczytu © Pidzej
Żar (761 m n.p.m.)
Żar (761 m n.p.m.) © Pidzej
Zbiornik na szczycie
Zbiornik na szczycie © Pidzej
Rynek w Kętach
Rynek w Kętach © Pidzej
Wtf???
Wtf??? © Pidzej
Takie tam zrobione na szybko w Oświęcimiu
Takie tam zrobione na szybko w Oświęcimiu © Pidzej
Kraków nocą
Kraków nocą © Pidzej

RPM: 67
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 26%
WYSOK MAX: 899
4.05 - 22.25
5,25l picia, 4 kanapki z pasztetem, 4 banany, 2 drożdżówki, 2 czekolady
2 nowe gminy


Kategoria Powrót pociągiem, Korona Gór Polski, > km 200-249, Terenowo, ^ UP 2000-2499m

(wymęczone) Krowiarki

d a n e w y j a z d u 211.49 km 0.00 km teren 11:04 h Pr.śr.:19.11 km/h Pr.max:62.20 km/h Temperatura:35.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1951 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 17 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012



Szkoda gadać, najpierw dwa tygodnie bez roweru (remont, wciąż nieskończony), potem następne dwa tygodnie prawie nic niejeżdżenia (brak czasu). Musiałem sobie odbić i gdzieś wreszcie wyskoczyć. Rower wciąż nie jest w pełni sprawny, koła zrobione ale wciąż nie ma np. przedniego hamulca więc trzeba uważać.
W nocy szybkie planowanie trasy - Krowiarki, tym razem od łagodniejszej, południowej strony. Zbyt późno poszłem spać i zanim wystartowałem była prawie 7. Śniadanie w Wieliczce bo w domu nic nie zjadłem, setny raz tą samą drogą do Dobczyc, do których nie wjeżdżam a omijam prawie ukończoną obwodnicą z fajnym mostem. Na szybkich zjazdach odkrywam że przednia opona ma małe bicie - nie siadła równo. Jedynym znanym mi sposobem na równe jej osadzenie jest posmarowanie brzegów Ludwikiem. Ludwika w zestawie narzędzi niestety nie posiadam więc nic na to nie poradzę, jadę dalej. Mijam bokiem Dobczyce, i tą samą drogą wojewódzką na południe. Po drodze fajna przełęcz i piękne widoki na (chyba) Beskid Wyspowy. Upał już daje się we znaki. Następnie nieciekawy kawałek krajówką (ruchliwą i bez pobocza) i jestem w Rabce. Tutaj to już w ogóle patelnia, +- 35 stopni, i tak będzie prawie cały czas przez kilka następnych godzin. Wjeżdżam na krajową 7 - ruch sporo mniejszy no i fajne asfaltowe pobocze. Droga ciągle pnie się do góry, wspina się na grubo ponad 600m n.p.m. co jednak cieczy, bo do przełęczy już tylko jakieś 400 w pionie! Po prawej stronie wyłania się potężny szczyt - to (chyba) Babia Góra. W jakiejś wiosce zakupy w kiepsko zaopatrzonym sklepiku - picie i wczorajsze drożdżówki, nawet zjadliwe. W Jabłonce odbijam na drogę wojewódzką, która zaprowadzi mnie na tytułową przełęcz. Babia Góra centralnie przede mną, coraz większa i większa, imponujący widok, z tyłu zresztą nie gorszy - ściana Tatr na horyzoncie, można by stawać co chwilę i robić zdjęcia coraz piękniejszych widoków ale szkoda mi na to czasu. Mijam Zubrzycę Dolną, wjeżdżam do Zubrzycy Górnej i znów kończy się picie. Jeśli nie znajdę teraz jakiegoś sklepu to następny (koszmarnie drogi) jest dopiero na szczycie przełęczy, a następny to chyba w Zawoi. Znajduję w końcu coś kupuję wodę i jakieś zasuszone drożdżówki ewidentnie nie pierwszej świeżości, ale smakują normalnie więc się nie przejmuję ;) Podjazd nawet przyjemny, średnio 4-7% nachylenia, cały czas przez las a czym wyżej tym chłodniej! Trochę przeszkadza rój much nade mną (nie tylko nade mną zresztą, muchy są wszędzie). Czas mija głównie na obserwowaniu rosnących wskazań altimetru, który ku mej uciesze zatrzymuje się już na 973m! (przełęcz ma 1012m). Na szczycie przyjemnie, nieco ponad 20 stopni. Zjazd to poezja, pruję równo aż do Juszczyna. Potem zaczyna się kryzys - kilka obrotów korbą - przerwa, i tak na zmianę ;) Zupełne odcięcie. Obawiam się trochę przeł. Sanguszki ale od tej strony podjazd jest symboliczny. Na o wiele dłuższym zjeździe siły powracają i nie opuszczają mnie aż do Skawiny. Szybka naprawa pękniętego mocowania sakwy (zipem) i resztkami sił toczę się do Krakowa. Do domu docieram ledwo żywy przed 22. Wymęczył mnie ten upał nieźle, w dodatku bez formy jestem bo mało jeździłem ostatnio. W wakacje się nadrobi :)

Nowo wybudowana obwodnica Dobczyc
Nowo wybudowana obwodnica Dobczyc © Pidzej
Jakiś pniaczek, nie pamiętam gdzie
Jakiś pniaczek, nie pamiętam gdzie © Pidzej
Beskid Wyspowy
Beskid Wyspowy © Pidzej
Cieplutko
Cieplutko © Pidzej
Nom nom
Nom nom © Pidzej
DK7 - w oddali Babia Góra, chyba jest nawet jakiś płat śniegu
DK7 - w oddali Babia Góra, chyba jest nawet jakiś płat śniegu © Pidzej

Jest coraz bliżej © Pidzej
Jadę prosto na nią
Jadę prosto na nią © Pidzej
Za plecami Tatry
Za plecami Tatry © Pidzej
Odpoczynek w lesie
Odpoczynek w lesie © Pidzej
Na przełęczy
Na przełęczy © Pidzej
Wreszcie trochę chłodniej
Wreszcie trochę chłodniej © Pidzej
Budowa mostu w Makowie Podhalańskim
Budowa mostu w Makowie Podhalańskim... © Pidzej
...i drugiego takiego samego w Suchej Beskidzkiej
...i drugiego takiego samego w Suchej Beskidzkiej. © Pidzej
Nic ciekawego, Skawina po prostu
Nic ciekawego, Skawina po prostu © Pidzej

AVS: 19.1
RPM: 69
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 974
6.45 - 21.55
7,3l picia
0 nowych gmin


Kategoria > km 200-249, ^ UP 1500-1999m

Jezioro Rożnowskie i Czchowskie

d a n e w y j a z d u 202.64 km 0.00 km teren 10:02 h Pr.śr.:20.20 km/h Pr.max:66.70 km/h Temperatura:31.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2462 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Poniedziałek, 21 maja 2012 | dodano: 21.05.2012


Na weekend miałem jechać 3 dniowy wyjazd do Międzygórza. Niestety skończyło się na siedzeniu w pracy :( Na otarcie łez pojechałem więc sobie dzisiaj taką traskę. W nocy szybkie planowanie oraz reanimacja roweru - wymiana cienkich jak tektura klocków tylnego V-brake na... jeszcze cieńsze ale bez metalowych, zdzierających obręcz odłamków. Ledwo da się tym hamować. Przy okazji ukręciłem śrubę przy hamulcu. Oprócz tego smarowanie łańcucha.

Zaspałem godzinę i wyjeżdżam dopiero przed 6. Na początek po raz setny chyba, tą samą drogą do Dobczyc, gdzie jem śniadanie. Potem dalej wojewódzką na południe, ale po kilku km odbijam w boczną drogę, skrót do Tymbarku. Po bokach sady owocowe, pierwsze widoki na górki, i seria ciężkich, ponad 10% ścianek. Najcięższa przed miejscowością Góra Świętego Jana - nazwa zobowiązuje ;) Dopiero 8 rano, a upał już daje się we znaki! Lekki wiatr w twarz, mimo to jedzie się bardzo przyjemnie. Tymi bocznymi dróżkami docieram do Tymbarku (postój, krem do opalania wchodzi do użycia). Wjeżdżam na krajówkę, po drodze Limanowa - kolejny odpoczynek, bo przede mną najcięższy podjazd na całej trasie. Ciągnie się on i ciągnie, wjeżdża się na ponad 600m. Wiatr się wzmaga, i na pięknym zjeździe do Nowego Sącza nie pozwala przekroczyć 70ki :( A było blisko. Zwiedzam trochę miasto, odpoczywam i kieruję się drogą krajową na północ. Wreszcie wiatr zaczyna sprzyjać. Wg znaków boczna droga, którą zamierzam jechać wzdłuż jeziora jest zamknięta, lecz widząc na niej spory spory postanawiam zaryzykować. I słusznie, bo (po ciężkim podjeździe) okazuje się że przejechać się da. Co prawda osuwisko zassało całą drogę, ale obok jest urządzony "przejazd technologiczny" z zakazem wjazdu, oczywiście przez wszystkich ignorowanym, nawet ciężarówki tu śmigają. Na drzewach transparent: Dość BIUROKRACJI! Chcemy DROGI!!! Gdzieś w tych rejonach temperatura osiąga rekordowe dziś 33 stopnie. Docieram do Rożnowa, na zaporę wejść się nie da, ciężko ją nawet dostrzec spomiędzy drzew. Szybkie zakupy i zawracam. Następny cel to prom w miejscowości Tropie. Darmowy, napęd elektryczny, pływa co 15 min., akurat trafiłem na "odjazd". Podróż trochę trwa więc gadam z miłym Panem Promowym. Oczywiście zdziwienie, jakże to - z Krakowa, na rowerze? Ale mówił że spotykał różnych takich rowerowych dziwaków, więc mi uwierzył, a na koniec zrobił fotkę. Znowu kawałek krajówką, potem przez zaporę - niezbyt okazałą, ale otwartą dla ruchu kołowego. Potem prom nr 2. Darmowy, napęd ręczny, pływa chyba jak się zachce Panu Promowemu. Niezbyt rozmowny, nie był może niemiły ale wyraźnie znudzony swą pracą i kręceniem tą korbą ;) Fotkę zrobiłem więc sam. Czchów, Jurków, Tymowa, upał i nudna droga. Dłuższy odpoczynek nad strumieniem. Nie chcę jechać na Gdów, te podjazdy chyba by mnie zabiły. Planuję wracać przez Muchówkę, Nowy Wiśnicz, Bochnię, a potem krajową 4. W Lipnicy Murowanej znajduję jednak fajny skrót, ominę więc Muchówkę. Wreszcie trochę lasu i cienia. W Wiśniczu odpoczynek. Temperatura spada o parę stopni, da się jechać. Do Bochni nawet nie wjeżdżam, nie mam siły. Od razu skręcam na Kraków. Powrót krajową wbrew pozorom 4 całkiem przyjemy, lekkie podjazdy i zjazdy. Pobocze to morze gładkiego asfaltu, do tego wiatr w plecy i popychające co chwila tiry. Pomimo zmęczenia jedzie się super, szybko docieram do Krakowa. Upał i prawie 2,5km w pionie! Ale jakoś się udało, nawet rower się nie rozleciał. Teraz czeka go zasłużony remont.

Pierwsze widoki na górki
Pierwsze widoki na górki © Pidzej
Tu też
Tu też © Pidzej
Podłopień, wiadukt na nieczynnej linii kolejowej Rabka-Zdrój - Nowy Sącz
Podłopień, wiadukt na nieczynnej linii kolejowej Rabka-Zdrój - Nowy Sącz © Pidzej
Tymbark
Tymbark © Pidzej
Limanowa
Limanowa © Pidzej
Gdzieś na przystanku
Gdzieś na przystanku © Pidzej
W stronę Nowego Sącza
W stronę Nowego Sącza © Pidzej
Na taki znak czekałem od kilku km. Zwalniać bynajmniej nie zamierzam ;)
Na taki znak czekałem od kilku km. Zwalniać bynajmniej nie zamierzam ;) © Pidzej
Nowy Sącz
Nowy Sącz © Pidzej
Podobno zakaz wjazdu
Podobno zakaz wjazdu © Pidzej

Zassało drogę ale jest "przejazd technologiczny". Na drzewach transparent z hasłem: Dość BIUROKRACJI! Chcemy DROGI!!! © Pidzej
Jezioro Rożnowskie
Jezioro Rożnowskie © Pidzej
Małpia Wyspa
Małpia Wyspa © Pidzej
Zapora Rożnowska
Zapora Rożnowska © Pidzej
Kapliczka
Kapliczka © Pidzej
Prom nr 1
Prom nr 1 © Pidzej
Prom nr 1
Prom nr 1 © Pidzej
Zapora Czchowska
Zapora Czchowska © Pidzej
Prom nr 2
Prom nr 2 © Pidzej
Prom nr 2
Prom nr 2 © Pidzej
Nowy Wiśnicz
Nowy Wiśnicz © Pidzej
Krajowa 4 - morze asfaltu
Krajowa 4 - morze asfaltu © Pidzej
W oddali widać kombinat w Nowej Hucie - Kraków już niedaleko
W oddali widać kombinat w Nowej Hucie - Kraków już niedaleko © Pidzej

AVS: 20.2
RPM: 68
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 635
5.45 - 19.40
5,95l picia
9 nowych gmin


Kategoria > km 200-249, ^ UP 2000-2499m

Łysica

d a n e w y j a z d u 214.93 km 10.00 km teren 11:30 h Pr.śr.:18.69 km/h Pr.max:58.40 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1807 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Środa, 2 maja 2012 | dodano: 03.05.2012


W tym sezonie planuję zacząć zdobywanie Korony Gór Polski, co się da na rowerze, a co nie - pieszo. Na pierwszy ogień idzie Łysica w Górach Świętokrzyskich. Tak właściwie to cele miałem trzy: Łysica i/lub Łysa Góra i/lub Dąb Bartek, i dopiero w trakcie wycieczki podjąłem decyzję. Startuję dość wcześnie, bo o 5.40. Przejeżdżam przez hutę i kieruję się na Proszowice. Miejscami na wojewódzkiej 766 zrobili szeroką dwupasmówkę, więc jedzie się fajnie. W Proszowicach jem śniadanie. Trasę zaplanowałem rożnymi skrótami, wiedziałem więc że pewnie gdzieś pobłądzę, nie myślałem jednak że stanie się to już w Proszowicach. Skręcam w wojewódzką 775 zamiast 776 i szukając drogi na Skalbmierz nadkładam 20km, muszę wrócić się spowrotem do Proszowic :( Czyli godzina w plecy. W Klimontowie odbijam w boczną drogę, od teraz będę właśnie kluczył głównie takimi dróżkami. W Skalbmierzu drugie śniadanie. Zaczyna się upał, temperatura dobija powoli do 30. Krem do opalania wchodzi do użycia. Na szczęście przed Pińczowem pojawiają się pierwsze lasy. W każdym większym miasteczku robię postój, więc w Pińczowie również. Po wyjeździe z niego na liczniku pojawiają się (i trzymają dość długo) rekordowe dziś 32 stopnie, do uszu co chwila docierają odgłosy asfaltu klejącego się do opon. We Włoszczowicach robię zakupy w słabo zaopatrzonym wiejskim sklepiku, 2 paczki delicji będą musiały mi wystarczyć na następne kilkadziesiąt km. Kawałek dalej spotykam dwóch bikerów, pytających o sklep i o drogę terenem. W tym pierwszym mogę im pomóc, w drugim niestety nie. O dziwo droga do Daleszyc, której najbardziej się obawiałem pod względem nawigacyjnym idzie mi całkiem sprawnie. Kilka km to paskudna piaszczysta szutrówka, koła tańczą w tym piachu jak chcą. W Daleszycach rozkopany rynek, żadnej ławki ani odrobiny cienia, więc piknik urządzam na murku przy kościele :) Tutaj podejmuję decyzję że jadę tylko na Łysicę. Mam spore opóźnienie, poza tym raczej nie wystarczy mi sił na nic więcej. Z Daleszyc kawałek z górki, a potem solidny podjazd pod Św. Katarzynę. Po obu stronach drogi zamiast pobocza fajny pas rowerowy. Ochładza się znacznie, do ok. 20 stopni, za zachodzie, gdzieś za Kielcami grzmi. Wreszcie "podjazd" a raczej podejście na Łysicę. Jazdy było bardzo niewiele, większość to prowadzenie/niesienie roweru (nielekkiego, bo z kilkukilogramowym bagażem). Ostatecznie chyba nie dotarłem na sam "szczyt szczytu", przegapiłem go i pomyliłem z innym odrobinę niższym wierzchołkiem (Skała Agaty, 608m n.p.m.). Trudno, 4m w te czy we wte, co za różnica. Zejście tą samą drogą. Zarówno "podjazd" jak i "zjazd" zajmują mi po ok. 40min. Następnie piękny zjazd ze Świętej Katarzyny do krajówki na Kielce. Jadę nią kilka km, potem przeradza się ona w ekspresówkę, więc do miasta docieram drogą serwisową idącą równolegle. Ledwo jadę, sytuacji nie poprawia solidny wiatr w twarz. W Kielcach jestem o 19.20, niestety pociąg do Krakowa mam dopiero po 21. Zwiedzam trochę centrum dokręcając do pełnych dwóch setek. Gdyby nie sprint po peronie do wagonu rowerowego na drugim końcu pociągu - uciekłby mi! W przedziale jadę z jakimś chłopakiem. W Krakowie robię wraz z nim objazd bulwarów i wracam do domu dokręcając jeszcze kilkanaście km. W domu jestem po wpół do dwunastej.
Pomimo że po samych górach wiele się nie najeździłem, wycieczka dość udana, dużo kilometrów i - o dziwo - przewyższeń! Jednak nie tylko na południu od Krakowa są fajne górki. Wpadło też trochę gmin. Wiatr może nie sprzyjający, ale w sumie niezbyt przeszkadzający (poza samą końcówką przed Kielcami). Trochę wkurzyło mnie to błądzenie i brak zdjęcia na samym szczycie Łysicy. Trudno, na pewno tam wrócę, i zaliczę ją raz jeszcze przy okazji wraz z jakimiś innymi górkami (Łysa Góra mi chodzi po głowie). Następnym razem wybiorę jednak rozsądniejszy wariant podjazdu - od strony Kakonina - szkoda że dowiedziałem się o nim dopiero teraz. Mam nauczkę żeby lepiej planować wycieczki i coś poczytać wcześniej.

EDIT 2015: Przyglądając się mapom doszedłem do wniosku że jednak Łysicę można uznać za zaliczoną :)

Proszowice
Proszowice © Pidzej
Niby płasko, ale jednak jest trochę górek
Niby płasko, ale jednak jest trochę górek © Pidzej
Typowy krajobraz dzisiejszej wycieczki
Typowy krajobraz dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Skalbmierz
Skalbmierz © Pidzej
Dolina Nidy
Dolina Nidy © Pidzej
Most na Nidzie w Pińczowie
Most na Nidzie w Pińczowie © Pidzej
Pińczów
Pińczów © Pidzej
Ładne drzewka
Ładne drzewka © Pidzej
Idealna miejscówka na odpoczynek :)
Idealna miejscówka na odpoczynek :) © Pidzej
Piaszczysta szutrówka
Piaszczysta szutrówka © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Pod tym kościołem miałem piknik
Pod tym kościołem miałem piknik © Pidzej
Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie
Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie © Pidzej
I tu też
I tu też © Pidzej
Początek podjazdu zapowiada się niewinnie
Początek podjazdu zapowiada się niewinnie... © Pidzej
...ale potem
...ale potem... © Pidzej
...kamulców jest coraz wiecej
...kamulców jest coraz więcej... © Pidzej
...i więcej ;)
...i więcej ;) © Pidzej
Prawie szczyt czyli Skała Agaty
Prawie szczyt czyli Skała Agaty EDIT 2015: to chyba jednak jest szczyt Łysicy © Pidzej
Na zachodzie szaleje burza
Na zachodzie szaleje burza © Pidzej
Księżycowy krajobraz, czyli rozkopane Kielce ;)
Księżycowy krajobraz, czyli rozkopane Kielce ;) © Pidzej

AVS: 18.7
RPM: 68
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 23%
WYSOK MAX: 613
5.40 - 23.35
6,7l picia
20 nowych gmin


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem, Terenowo, Korona Gór Polski, ^ UP 1500-1999m

18.09.2011 Przełęcz Kocierska

d a n e w y j a z d u 230.05 km 0.00 km teren 11:25 h Pr.śr.:20.15 km/h Pr.max:60.60 km/h Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1210 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 18 września 2011 | dodano: 18.09.2011



Czyli 100km po górkach + 100km po płaskim + 30km dokręcania po mieście. Celem jest Przełęcz Kocierska, którą chciałem zdobyć w zeszłą niedzielę ale zmieniłem plany. Wyjazd dwadzieścia po szóstej. Oczywiście zamiast zapowiadanych 13 stopni jest 9 :( Jadę przez Skawinę (gdzie tradycyjnie jem śniadanie), potem bocznymi drogami i kawałek krajówką. Następnie przez Sułkowice, Harbutowice (po drodze solidny podjazd, chyba jakaś przełęcz) i nowo wybudowaną obwodnicą Zembrzyc. W Suchej Beskidzkiej skręcam na wojewódzką na Żywiec. Ciąg malutkich górek, można je pokonywać z rozpędu na blacie, obok drogi pełno pięknych starych dębów. W Łękawicy jestem koło południa, skręcam na przełęcz, trochę się obawiałem bo droga jest w remoncie i podobno nieprzejezdna ale niepotrzebnie, da się przejechać, nawet auta jakieś jeżdżą. W Łękawicy spotykam pewną babcię i dziadka zjeżdżających z przełęczy na składakach, jak się okazuje wyjechali z Chrzanowa o szóstej i jadą do Porąbki. Oczywiście pod górę prowadzą ale i tak szacun. Powoli wspinam się na szczyt, niby nic specjalnego ale muszę czasem używać najlżejszego przełożenia. Podjazd z Łękawicy zajął mi 45 minut. Na szczycie jakiś ośrodek wypoczynkowy, hotel, spa i inne takie, pełna komercha. Szybki zjazd do Andrychowa, do Oświęcimia też jedzie się nieźle, blat nie wychodzi z użycia. Kręcę się po centrum, szukam jakiegoś bistro ale wszystko pozamykane więc jem batonika i teraz tylko ~50km nudnej drogi do Krakowa. Wracam o ósmej, potem jeszcze dokręcam do 230km. 5,2l picia. 5 nowych gmin.

Gdzieś za Harbutowicami
Gdzieś za Harbutowicami © Pidzej
Sucha Beskidzka
Sucha Beskidzka © Pidzej
Łękawica
Łękawica © Pidzej
Przełęcz Kocierska
Przełęcz Kocierska © Pidzej
Takie były widoki
Takie były widoki © Pidzej
Zjazd
Zjazd © Pidzej
Andrychów
Andrychów © Pidzej
Ciekawostka
Ciekawostka © Pidzej
Oświęcim
Oświęcim © Pidzej
Odpoczynek w Oświęcimiu
Odpoczynek w Oświęcimiu © Pidzej
Gdzieś na krajowej 44
Gdzieś na krajowej 44 © Pidzej

DST: 230.05
TM: 11:25
AVS: 20.2
MXS: 60.6
RPM: 71


Kategoria > km 200-249, ^ UP 1000-1499m