> km 100-149
Dystans całkowity: | 21229.09 km (w terenie 332.50 km; 1.57%) |
Czas w ruchu: | 500:41 |
Średnia prędkość: | 18.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Suma podjazdów: | 88914 m |
Liczba aktywności: | 178 |
Średnio na aktywność: | 119.26 km i 6h 10m |
Więcej statystyk |
Dookoła Krakowa
d a n e w y j a z d u
106.75 km
0.00 km teren
05:29 h
Pr.śr.:19.47 km/h
Pr.max:49.00 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:873 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Another one trip sprzed miesiąca do opisania... No to w skrócie: standardowa, popołudniowa pętelka dookoła miasta. Ciągle nie załatałem dętki, ani nie kupiłem pompki. Więc co ~20km dorzucam atmosfer za pomocą pompki serwisowej, którą od tygodnia dźwigam w sakwie ;) (co te ~20km ubywa powietrza z 4 do 2 atm). W Modlniczce odkrywam fajną, tonącą w zieleni drogę (na zdjęciu). Kawałek dalej jakoś się zamotałem przez co ominąłem Balice i Kryspinów. Końcówki przez jakieś Mogilany czy Świątniki też nie chciało mi się robić i wróciłem krótszą drogą, przez Swoszowice, Kurdwanów. Udany, lekki, niezobowiązujący trip.
Skwer w Niepołomicach © Pidzej
Pompowanie bo się nie chciało łatać © Pidzej
Wisła w Niepołomicach © Pidzej
Trawa, rzepaczek i wagony © Pidzej
Tunel w Ruszczy © Pidzej
Z drugiej strony © Pidzej
Wierzbowa aleja © Pidzej
Rabarbarowe pole na rubieżach Krakowa © Pidzej
Widoczek na południe © Pidzej
Zielonki © Pidzej
Obwodnica Krakowa © Pidzej
Fajna droga w Modliczce © Pidzej
I fajny dźwig w Mydlikach © Pidzej
Nie mniej fajny polski wóz :) © Pidzej
Taka tam droga, coś w rodzaju zachodniej obwodnicy Lasku Wolskiego ;) © Pidzej
Taka tam droga, coś w rodzaju zachodniej obwodnicy Lasku Wolskiego ;) © Pidzej
Na południu chmurzy się © Pidzej
Klasztor na Bielanach © Pidzej
Zjazd © Pidzej
I podjazd na kładkę. Tu zawsze jest błoto, z wyjątkiem jakiej suszy © Pidzej
Spienione wody Wisły © Pidzej
Wisła © Pidzej
Nad Wisłą w Tyńcu © Pidzej
Widoczek na Skawinę © Pidzej
W Skawinie © Pidzej
I nad A4 © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 324
13.35 - 20.30
0,66l
pierniki
Kategoria > km 100-149
Wschodnia pętelka
d a n e w y j a z d u
131.55 km
0.00 km teren
05:39 h
Pr.śr.:23.28 km/h
Pr.max:39.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:610 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W planach było dziś jakieś kilkadziesiąt km. Wyszło trochę więcej :)
A to z tego powodu, że tak fajnie się leciało z wiatrem, no i pogoda słoneczna się zrobiła (rano padało). Niepołomice, Droga Królewska. Już miałem skręcać w Żubrostradę ale szkoda było się chować przed tym wiatrem w lesie, z powrotem dobiłem więc do wojewódzkiej. W Ujściu Solnym tak sobie pojechałem inaczej. Przez Wrząpia i Strzelce Wielkie, by znów dołączyć do wojewódzkiej. Potem na Brzesko (po drodze małe zakupy) i krajówką du dom. Zachód w Brzesku, w Bochni prawie całkiem ciemno. Po drodze trochę mnie zmoczyło, popadało w Budzowie i w Sułkowie, włączył się wmordewind a temp. spadła do 3'C.
Opis drętwy bo i nie bardzo jest co opisywać. Standardowa wschodnia pętelka i tyla. To może wspomnę tylko o kosmicznej jak mnie średniej, że po 70km było 25km/h, a w Brzesku jeszcze 24,5.
Na rynku w Niepołomicach © Pidzej
Wiekowy sprzęt © Pidzej
Droga Królewska © Pidzej
Chyba dokonał żywota :( © Pidzej
Dąb Króla Augusta II © Pidzej
Randomowy kościół © Pidzej
Przez Puszczę © Pidzej
Wiosna :) © Pidzej
Dw964 © Pidzej
Wiosenna Raba © Pidzej
Przydomowa flota ;) © Pidzej
Przydomowa flota ;) © Pidzej
Dw768 © Pidzej
Zakupy © Pidzej
Odpoczynek w Brzesku © Pidzej
Magnezja prosto z Czech, z Karlovych Varów © Pidzej
Charakterystyczne rondo w Brzesku © Pidzej
I smażalnia przy drodze © Pidzej
Bochnia © Pidzej
Przeczekiwanie deszczu © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 266
15.00 - 21.50
0,7l
200g wafelków
Kategoria > km 100-149
Lanoponiedziałkowy Chrzanów
d a n e w y j a z d u
117.21 km
0.00 km teren
05:12 h
Pr.śr.:22.54 km/h
Pr.max:53.00 km/h
Temperatura:7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:790 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dokładka po sobotniej trasie. Pogoda jeszcze bardziej niepewna więc i wycieczka niedaleka, popołudniowa. Główny cel to zjedzenie czekoladowego króliczka w Chrzanowie :)
Właściwie to gdy wyjeżdżałem to było słonecznie i w miarę ciepło. Im dalej jednak na zachód tym bardziej pochmurno i chłodno. W końcu koło ronda w Babicach zaczyna kropić. Na podjeździe do Płazy nawet i trochę padać. Ale chyba miałem szczęście bo na szczycie drogi mokre jakby ulewa jakaś przeszła. W Chrzanowie już nie pada. Średnia wynosi tu ok. 24 więc ewidentnie było z wiatrem. Odpocząłem, zjadłem co miałem zjeść i zbieram się w drogę powrotną bo znów zaczyna się chmurzyć. W Młoszowej/Dulowej znów pada, tym razem mocniej. Zatrzymałem się nawet aby ubrać coś w rodzaju peleryny i pokrowiec na sakwę. Kawałek dalej przestało padać... Deszcz dopadł mnie znów w Krakowie, tym razem solidny, przemokłem do suchej nitki. Ale tu to już było mi wszystko jedno.
Udana wycieczka, odrobina deszczu nikomu jeszcze nie zaszkodziła. A na pewnie nie rowerzyście.
Kościół w Liszkach. Ta gwiazda to chyba stały element dekoracji © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Odpoczynek na parkingu leśnym © Pidzej
Zjazd do Chrzanowa © Pidzej
Oryginalna architektura Chrzanowa ;) © Pidzej
Pomnik Zwycięstwa i Wolności na Placu 1000-Lecia © Pidzej
Główny cel wycieczki ;) © Pidzej
Rynek © Pidzej
Zaczyna się chmurzyć © Pidzej
A w końcu i padać © Pidzej
Coś w rodzaju peleryny © Pidzej
Rower też przygotowany © Pidzej
Rower też przygotowany © Pidzej
W Krzeszowicach © Pidzej
Pomnik Niepodległości Polski w Nawojowej Górze © Pidzej
Pauza na przystanku © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 385
14.00 - 21.25
0,5l
2 banany, wafelek, zajączek i jajko czek.
Serwis: smarowanie łańcucha
Kategoria > km 100-149, Serwis
Pogórzami do Tarnowa
d a n e w y j a z d u
135.16 km
0.00 km teren
06:27 h
Pr.śr.:20.96 km/h
Pr.max:52.50 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1308 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Na niedzielę zapowiadali koniec opadów i dość przyjemną temperaturę. Tym samym po głowie zaczęła chodzić jakaś grubsza trasa. Może nawet jakieś 200, np. Kocierz? Przypadkiem dowiedziałem się jednak że w B. Małym znów sypnęło śniegiem. Ostatecznie nic nie zaplanowałem, zobaczy się rano. Wstałem koło 7. Za oknem jednak ciągle mokro i pochmurno, generalnie nieciekawie, poszłem więc dalej spać. Wyjechałem w południe, z planem uderzenia do Tarnowa, trochę dłuższą drogą, pogórzami. A dokładnie pogórzem Wielickim, Wiśnickim i Rożnowskim.
Do Gdowa trochę ciężko szło, może to i dobrze że na to 200 się nie porwałem? W Gdowie przerwa. Spotkałem tu 3 biegaczy w identycznych strojach. A dokładniej to 2 biegaczy i jedną, uroczą biegaczkę ;) Jakiś maraton? Most na Rabie, podjazd, zjazd, Łapanów. Odpoczynek pod rozłożystym dębem. Temp. za dnia w granicach 4-6 stopni, czyli jak na zimę, całkiem przyjemna. Drogi generalnie mokre, ale nie zasyfione, więc też nie jest źle. Niebo zasnute chmurami ale nie sprawiają wrażenia takich, z jakich mogło by padać. Ruch nieduży, podjazdy rozsądnego nachylenia. Jedzie się więc bardzo przyjemnie. Nietaktem było by wymagać lepszych warunków w lutym :) Z większych miejscowości Muchówka, Lipnica Murowana. Krótki kawałek krajówką (tu spotykam jedynych dziś, 2 rowerzystów). Zbliżam się do Melsztyna, i kolejnej atrakcji na trasie. A mianowicie ogromnej topoli. Drugi raz ją widzę (poprzednio byłem w 2014). Mała sesja fotograficzna. Koło Zakliczyna zza chmur wygląda wreszcie (zachodzące już) Słońce i robi się naprawdę pięknie. Przerwa na rynku i skręcam na Gromnik. Gdzieś tu łapie mnie zachód Słońca. Do Tuchowa wzdłuż linii kolejowej i rzeki, już po ciemku. Temp. spada do 1 stopnia i na takim poziomie się utrzyma. Przed Tarnowem bardzo fajne, leśne odcinki w kompletnych ciemnościach. Spory podjazd, szybki zjazd. W końcu Tarnów. Średnia 21,3. Z niewielką pomocą napotkanej kobiety bez problemu docieram na dworzec. O dziwo wjazd od tej strony bardzo przyjemny, żadnych ścieżek rowerowych O.o Jest po 19. Pociąg odjeżdża za jakieś 2 minuty więc odpuszczam, za godzinę następny. Tym bardziej że pani przede mną kupno biletu zajmuje kwadrans albo i lepiej :D Nie ogarniam, mnie nabycie biletu przy najbardziej zakręconych kasjerkach zajmuje max 5 minut. Gdy wreszcie mam swój bilet jadę jeszcze rynek, z tego co pamiętam są tam niezłe zapiekanki. Okazuję się jednak że wszystko pozamykane (niedziela wieczór). Gdy już traciłem wszelkie nadzieje koło dworca odnajduję otwartą budkę. Kupuję na wynos, zjeść już nie zdążę. Odjazd 20.14. Szkoda że nie "kibel" a jakiś nowoczesny wynalazek. A właściwie to 2 sprzęgnięte ze sobą wynalazki, bo frekwencja spora. Ale spokojnie dało się usiąść i zmieścić rower. Nie muszę chyba dodawać że w pociągu byłem jedynym rowerzystą :D W Krakowie po wpół do dziesiątej, w domu przed wpół do 11.
Udana wycieczka, bardzo lubię południowo-wschodnie kierunki i powroty pociągami z Tarnowa/Rzeszowa/Przemyśla. Trochę szkoda że z tych 200 nici bo w Tarnowie jednak nie byłem zbytnio zmęczony i czułem że spokojnie dałbym radę. Ale też nie ma co przesadzać, dopiero luty przecież.
Dłuuuga prosta na drodze do Gdowa © Pidzej
W Gdowie © Pidzej
Testy nowego energetyka ;) Smakuje i działa tak jak każdy tego typu syf. Czyli dobrze :) © Pidzej
Na podjeździe za Gdowem © Pidzej
Piękny dąb w Łapanowie. Jest tak rozłożysty że ciężko zmieścić go w kadrze © Pidzej
Miejsce Pamięci © Pidzej
Most na trasie © Pidzej
W okolicy królują sady owocowe © Pidzej
I szklarnie © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Prawdopodobnie: po lewej pasmo Szpilówki, po prawej pasmo Łopusza i Kobyły. Jechałem nimi w zeszłym sezonie © Pidzej
Resztki zimy © Pidzej
Fajny leśny odcinek © Pidzej
Najwyższy punkt trasy, trochę ponad 400m n.p.m. Tylko tu, w lesie, były zauważalne ilości śniegu © Pidzej
Typowy krajobraz pogórzy. Tu nie może nie być fajnie :) © Pidzej
W Lipnicy Murowanej © Pidzej
Z krótką wizytą na krajówce © Pidzej
Jest Melsztyn, jest i topola. Z daleka nie wygląda może jakoś nadzwyczajnie © Pidzej
Z bliska to co innego :) Pień ma ok. 2,5m średnicy. To tyle co szerokość standardowej ciężarówki. Robi wrażenie © Pidzej
Zachód Słońca nad Dunajcem © Pidzej
Zachód Słońca nad Dunajcem © Pidzej
W Zakliczynie © Pidzej
Na rondzie w Gromniku © Pidzej
W Tuchowie już całkiem ciemno © Pidzej
Gdzieś po drodze © Pidzej
Jest i Tarnów © Pidzej
Dworzec w Tarnowie © Pidzej
Ratusz © Pidzej
Ratusz © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 418
12.05 - 22.25
1l
3 banany, czekolada, zapiekanka
Kategoria Powrót pociągiem, > km 100-149, ^ UP 1000-1499m
Krioterapia ;) (Rabka)
d a n e w y j a z d u
137.61 km
0.00 km teren
07:03 h
Pr.śr.:19.52 km/h
Pr.max:58.00 km/h
Temperatura:-7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1639 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dziś wybrałem się do Rabki bo to bardzo fajna trasa, te 140 to taki max na dłuższą popołudniową wycieczkę. Przed wyjazdem przeserwisowałem też trochę rower, reanimując to i owo żeby do końca zimy jakoś dociągnąć (zdjęcia) ;)
Wyjechać chciałem koło południa. Ale obudziłem się, patrzę na zegarek, a tam 12:03... Nieźle się wkurwiłem. Wygrzebałem się dopiero o 12:40 i obrałem kurs na Dobczyce. Nie jest ciepło. Ale jakoś bardzo zimno też nie, -1, -2, jakoś to będzie. Poza tym słonecznie i ptaszki śpiewają, musi być dobrze :) Na podjeździe za Wieliczką nawet trochę się spociłem. Sprawnie dojeżdżam do Dobczyc, standardowa fotka i dalej na południe, ku górom. Póki co zima bardzo marna, gdzieniegdzie jakieś placki śniegu na polach. Z drugiej strony to dobrze bo drogi czyściutkie, lekko tylko przybielone solą. Gdzieś przed Wiśniową wyprzedzam pierwszego (z dwóch) spotkanego dziś rowerzystę, a dokładniej to Pana koło 60ki - 70ki na obładowanym siatami rowerze, z kierownicą od Malucha zawieszoną na kierownicy ;) Za Wiśniową rozpoczynam wspinaczkę na przeł. Wierzbanowską. Póki co krajobraz bez zmian, nic nie zapowiada tego co zobaczę za chwilę. A na przełęczy, za zakrętem w prawo zobaczyłem... to co na zdjęciach O.o Niewiarygodne że wystarczyło wjechać na te trochę ponad 500m n.p.m. aby zobaczyć takie cuda :) Było tak magicznie że w okolicach tych dwóch przełęczy, Wierzbanowskiej & Wielkie Drogi, większość czasu spędziłem na podziwianiu widoków i robieniu zdjęć a nie na jeździe. W końcu jednak zmusiłem się do dalszej jazdy, żeby do tej Rabki przed nocą dotrzeć ;) Temp. była tu w granicach -4. Na zjeździe do Kasiny prawie do 60 dokręciłem. Na szczęście trochę niżej zima znowu zaczęła wyglądać normalnie i nie musiałem robić już tylu zdjęć :) Potem standardowo, Mszana no i Rabka. Dotarłem tu jakieś pół godziny przed zachodem Słońca, -2 było a średnia prędkość w okolicach 20,5. Zrobiłem małą rundkę po centrum, spotkałem też drugiego rowerzystę (chłopaka na jakimś MTB). Przerwa w parku, zjadłem 3 banany, czekoladę tylko obadałem, twarda jak kamień. No i o ile do tej pory jechało mi się bardzo przyjemnie to po tej przerwie zaczęło mi być zimno :/ W drogę powrotną ruszyłem koło zachodu Słońca. Na wyjeździe z miasta -3 a potem tylko gorzej. Zimno tam gdzie zawsze, tj. w dłonie i stopy. W Mszanie już całkiem ciemno. Jeszcze kilka km krajówką i odbijam w wojewódzką. Bardzo lubię ten nieoświetlony odcinek, gdzie jedyne źródła światła to lampka na słabym trybie, od czasu do czasu jakieś auto no i Księżyc. Dziś koło pełni chyba był, w dodatku taki jakby pomarańczowy. Zjazd do Kasiny, pierwszy dziś zjazd na którym muszę hamować aby nie zamarznąć. Podjazd serpentynami w ciemnościach, j.w., też lubię. Na przełęczy -7. No i w dół, do Dobczyc. Z tą różnicą że zamiast jak zwykle 60-70 dziś jadę 30-40 a i tak zamarzam. Wraz z ubytkiem wysokości ubyło też mrozu, do -6, dobre i co. W Raciechowicach przywdziewam drugą kurtkę. Ale to i tak dłonie i stopy, a dokładniej palce są największym problemem. Ale też nie non stop, np. przez chwilę nie czułem małego palca lewej dłoni a po chwili znów było OK O.o W Dobczycach mała pauza. No i o ile do tej pory było mi tylko zimno to teraz zacznie się masakra :/ Na wyjeździe z miasta, w Dolinie Raby znowu -7 a odcinku między dwoma rondami atomowy wiatr ze wschodu. Podjazd w Dziekanowicach na młynku, jak nigdy (12% tam jest). Od Jankówki do końca już -8. Generalnie od Dobczyc do domu to już mi było słabo i kilka razy musiałem stawać na poboczu. Nie tylko hamowanie ale i zmiana biegów zgrabiałymi dłońmi sprawiała problem. Mózg chyba też zamarzł bo nie mogłem się skupić na trzymaniu prostego toru jazdy. Jakby mi jakiś samochód wyjechał z podporządkowanej to w takim stanie chyba bym na niego wpadł. Podjazd do Rożnowy. Zjazd. Wieliczka. Krajówka. Bieżanów. Dom. Dowlokłem się po 21.
Sporo czasu minęło zanim do końcówek kończyn wróciło prawidłowe krążenie ;) Pomimo wszelkich trudności udana wycieczka, czasem warto przeżyć coś takiego :) A krioterapia podobno zdrowa ;)
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Chyba blat mi rdzewieje :/ Myślałem że on je z amelinium a to jednak steel! Numery ramy zamazane ;) © Pidzej
Przerzutka już dogorywa. Ma prawo, katowana od 2012 © Pidzej
Z amorkiem nie lepiej ;) © Pidzej
Takie glony służyły za smar ;) © Pidzej
Raba w Dobczycach. Pod Słońce, w każdym razie chciałem uchwycić ptactwo wodne © Pidzej
W Dobczycach, pod strażnicą OSP © Pidzej
Krzyworzeka © Pidzej
Wyłania się Grodzisko © Pidzej
Grodzisko w całej okazałości © Pidzej
Przy drodze od lat stoi trochę takich zabytkowych maszyn. Tej jeszcze nie robiłem zdjęcia © Pidzej
Podjazd na przeł. Wierzbanowską © Pidzej
Skład drewna na przełęczy. W zimie nie pachnie tak intensywnie jak latem © Pidzej
No i zaczęło się :) Seria następnych zdjęć nie wymaga komentarza :) © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Dobra, już kończę ;) Potem zima wyglądała normalnie © Pidzej
Teatr "Rabcio" © Pidzej
Park w Rabce. Są jeszcze świąteczne dekoracje © Pidzej
Deptak w Rabce © Pidzej
DH >>Gazda<< © Pidzej
Na moście w Mszanie © Pidzej
Skręt w DW964 © Pidzej
Standardowy postój na przełęczy © Pidzej
W Dobczycach. Dobra mina do złej gry, jeszcze nie wie co go czeka :D © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 599
12.40 - 21.05
3 banany
Kategoria Zimowo, > km 100-149, ^ UP 1500-1999m
Wschodnia pętelka
d a n e w y j a z d u
118.39 km
0.00 km teren
05:37 h
Pr.śr.:21.08 km/h
Pr.max:40.50 km/h
Temperatura:-7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:597 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Tak trochę ni stąd ni zowąd uzbierało się ponad 700km już w tym roku. Wychodziło mi że jak się sprężę, to uda się dobić do tysiaka w styczniu. Wystarczy tylko dobrze nakręcić w weekend. Jak pomyślałem tak też zrobiłem, w planach na sobotę była trasa z cyklu "Tour de Puszcza Niepołomicka" i jakieś 100 kaemów.
Chciałem wyjechać w południe, ale koło 12 to się dopiero obudziłem :D Z domu wygrzebałem się koło pierwszej i obrałem kurs na Niepołomice, standardową drogą. Pogoda bezchmurna i słoneczna a temperatura odrobinę na plusie. W Niepołomicach przerwa tylko na standardową fotkę i dalej wojewódzką. Śniegu już tylko jakieś resztki, nawet w lasach. Tak fajnie się jechało że ani się obejrzałem a już dojechałem do skrzyżowania na Bochnię. Już nawet skręciłem ale tak sobie wyciągnąłem mapę i zacząłem przeliczać czas i kilometry... I wyszło mi że można uderzyć gdzieś dalej. A dokładnie na Brzesko ale skrótem przez Okulice, żeby nie przedobrzyć z długością trasy. Od początku czuję jakąś miękkość w przednim kole ale nie chce mi się zatrzymywać, póki nie ma flaka to jadę dalej. Most na Rabie i w Ujściu Solnym odbijam na Okulice. Przed Brzeskiem fajne leśne odcinki. Do miasta docieram chwilę po zachodzie Słońca, ale wcześniej niż ostatnio. Zajeżdżam rzecz jasna na rynek. Szopka & choinki już zdemontowane, dobrze że zdążyłem je ostatnio obejrzeć. Przerwa na czekoladę i póki nie jest jeszcze całkiem ciemno zbieram się do domu. Ochłodziło się już znacznie: -3, koło Bochni -5. Tu dekoracje świąteczne jeszcze stoją. Od Bochni do Krakowa już w zupełnych ciemnościach. Gdy dojeżdżałem do Wieliczki spadło nawet do -7! Ale o dziwo zimno mi było tylko w stopy, w dłonie natomiast nie O.o W Wieliczce sytuacja wraca do normy ;) Tzn. po zdjęciu na chwilę rękawiczek aby zrobić fotkę, w dłonie też będzie już zimno. W domu o wpół do ósmej.
Udana wycieczka, to był dobrze spędzony dzień :)
W Niepołomicach
Kościół gdzieś za Niepołomicami
Przez Puszczę Niepołomicką
Resztki zimy
Ta droga ma swój urok :)
Jakaś rzeka ale to chyba nie Raba tylko coś mniejszego
Bocznymi drogami na Brzesko
Kościół w Okulicach
Solidny przystanek
Lasek przed Brzeskiem
Inny lasek, 100% sosny
W Brzesku. Tu już po świętach
Przerwa na czekoladę
Kasztel
W Bochni jeszcze świątecznie
Powrót krajówką
W Wieliczce, koło klasztoru
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 273
12.55 - 19.30
czekolada
Serwis: pompowanie opon
Kategoria > km 100-149, Serwis, Zimowo
Rabka zimą
d a n e w y j a z d u
137.16 km
0.00 km teren
06:47 h
Pr.śr.:20.22 km/h
Pr.max:60.50 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1570 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Z planów na sobotę chodziło mi po głowie kilka tras. Wszystkie na południe, bo chciałem zobaczyć zimę w górach. Stanęło na Rabce, zwykłą, ale jednocześnie niezwykłą drogą. Zwykłą bo często nią jeżdżę a niezwykłą bo w obie strony tą samą.
Wygrzebałem chwilę po 12, jeśli się pospieszę to w Rabce powinienem być koło zachodu Słońca. W Krakowie właściwie nie czuć było zimy a takie raczej przedwiośnie. Śniegu coraz mniej, do tego Słońce, śpiewające ptaki i kilka stopni na plusie. Nie zajechałem nawet dobrze do Wieliczki a już musiałem zrzucić jedną warstwę i zmienić rękawiczki na letnie! Im dalej na południe tym jednak lepiej, tj. bardziej zimowo. W Dobczycach zatrzymuję się tylko na fotkę i lecę dalej. Mijam jedynego dziś rowerzystę a dokładniej kolarza na szosówce. Przerwa na banana dopiero w Wiśniowej. Od tego miejsca zaczyna się mokra droga. Podczas wspinaczki na przeł. Wierzbanowską mija mnie ten sam kolarz, tym razem w dół. Najwyraźniej objechał on pasmo Ciecienia drugą stroną, ze wschodu, przez Szczyrzyc i Skrzydlną. Na przeł. Wielkie Drogi postój na standardową panoramkę Beskidu Wyspowego, ale pierwszy raz w zimowej szacie. Gdzieś tu temp. spada do 0. Chciałem zajechać po drodze pod pomnik, ale droga do niego zasypana na równi z resztą łąki więc zrezygnowałem. Pogoda od jakiegoś czasu coraz mniej słoneczna, a bardziej pochmurna. Zwłaszcza szczyt Śnieżnicy tonął w chmurach. W Mszanie pauza nad zamarzniętą rzeką. Do Rabki docieram już po zachodzie Słońca. Fajnie :) W Rabce byłem wiele razy ale zimą jestem pierwszy raz na rowerze, a ogólnie to ze trzeci. Średnia równe 20km/h. Trochę odpocząłem na placu pod dworcem, chciałem coś zjeść ale czekolady nawet nie wyciągałem bo za twarda pewnie. Może z 15 minut tam zabawiłem i zebrałem się w drogę powrotną. Ciągle nie jest mi zimno, jedyne co to zmieniłem tu rękawiczki na zimowe O.o Natomiast jeszcze bardziej się zachmurzyło i tak jakby zamgliło. Do tego większość czasu w zupełnych ciemnościach, ale i tak było super. Niesamowite wrażenie robiły zwłaszcza rozświetlone stoki narciarskie, na Polczakówce i Śnieżnicy. Taki głód mnie złapał że na przystanku za Mszaną jednak zabrałem się za tą czekoladę, okazało się że spokojnie da się ugryźć. Podjazd, zjazd do Kasiny, serpentynami na przełęcz i w dół praktycznie aż do Dobczyc. No tu po prostu nie może nie być fajnie, bardzo lubię tą drogę :) Ostatnia przerwa w Dobczycach i do domu. Tutaj, w dolinach Pogórza Wielickiego było najzimniej ale i tak spadło tylko do -1. Na zjeździe do Wieliczki udało się dokręcić do 60 km/h :) W domu przed 21. Choć bardzo się starałem to średnią z Rabki podniosłem raptem o 0,2km/h.
Udana wycieczka. Najdłuższa moja trasa w styczniu, i w ogóle w zimie.
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Wymuszony zmianą ubioru postój w Wieliczce © Pidzej
RTCN Kraków Chorągwica © Pidzej
Serpentyny w Raciborsku © Pidzej
Widoczek z Raciborska. Chyba niedługo przestanę robić tu zdjęcia bo domy rosną jak grzyby po deszczu :/ © Pidzej
Zjazd w dolinę Raby w Dziekanowicach © Pidzej
W Dobczycach. Niezły sprzęt jak na OSP © Pidzej
Krzyworzeka © Pidzej
Fajny dźwig © Pidzej
Pługi czekają w pogotowiu © Pidzej
DW 964. Na wprost Ciecień © Pidzej
Tartak u stóp Ciecienia © Pidzej
W Wiśniowej © Pidzej
Inna maszyna © Pidzej
Na przeł. Wierzbanowskiej © Pidzej
W trasie © Pidzej
W trasie © Pidzej
Standardowy widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Zjazd do Kasiny. Na wprost Śnieżnica © Pidzej
Nad Mszanką w Mszanie. W tle Lubogoszcz © Pidzej
Muzeum im. Władysława Orkana w Rabce © Pidzej
(Nie)standardowe zdjęcie z Rabki. Pierwszy raz ze śniegiem i rowerzystą ;) © Pidzej
No tu też niestandardowo. Hotel Sława zamknięty, w dodatku wisi jakaś szmata reklamowa :/ © Pidzej
Dworzec w Rabce © Pidzej
Stok narciarski na Polczakówce. Byłem na niej w zeszłym roku. © Pidzej
Choinka w Mszanie © Pidzej
Przerwa na czekoladę na przystanku © Pidzej
W lewo - moja ulubiona droga :) © Pidzej
Stok narciarski na Śnieżnicy. Tu byłem w 2012. © Pidzej
Światecznie ubrany domek © Pidzej
Niedawno postawiona Karcma na przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
I świąteczne dekoracje w Dobczycach © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 588
12.20 - 20.40
banan, czekolada
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 100-149, Zimowo
Mroźne Brzesko
d a n e w y j a z d u
100.05 km
0.00 km teren
05:10 h
Pr.śr.:19.36 km/h
Pr.max:41.50 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:812 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Planem minimum na dziś była Bochnia a jak dobrze pójdzie to i Brzesko.
Gdy wyjeżdżałem było 1-2 stopnie na plusie. Jakkolwiek rzadko wracam tą samą drogą, tak dzisiaj wskoczywszy na krajówkę od razu wiedziałem że wrócę po śladzie. W przeciwieństwie do bocznych dróg, tutaj prawie zero syfu, czysty, czarny asfalt :) Czegóż więcej do szczęścia potrzeba? Może trochę odrobinę wyższej temperatury ;) Bo im dalej tym zimniej, myślałem że skończy się na Bochni. Tu jednak zatrzymałem się tylko na fotkę i podjąłem decyzję o zaatakowaniu Brzeska. Do miasta docieram chwilę po zachodzie Słońca a jest już -4! Warto było tu jednak zajechać bo na Brzeskim rynku klimat wciąż świąteczny :) Świecące choinki, szopka i czysty, biały śnieg. Naprawdę fajnie to wyglądało. Szkoda tylko, że po zdjęciu rękawiczek (aby zrobić zdjęcia) uciekło z nich całe ciepło :/ Dłonie nie wrócą do właściwej temperatury już do końca wycieczki. Chciałem zjeść czekoladę ale ta stwardniała na kamień i szkoda mi było zębów na nią ;) Nie zabawiłem więc tam długo i zebrałem się w drogę powrotną. Długą, ciemną i zimną. Gdy tylko mijałem jakieś latarnie zerkałem z niepokojem na licznik. A tam raz wskoczyło nawet -6! Zimno mi było tam gdzie zawsze, tj. w dłonie i stopy, ze zmienną intensywnością, i bez jakiejś logicznej zależności. Tymczasem po prawej sunął rozświetlony pociąg, na pewno bardzo ciepły i przytulny, ktoś tam w środku pewnie czyta sobie książkę albo gazetę. Po lewej natomiast pędziły samochody, z włączonym ciepłym nawiewem i pewnie jakąś fajną muzyką w radiu. A ja tu sam pod gołym niebem walczę z zimnem i nachyleniem terenu, wpatrując się w małą, bladożółtą plamę światła przed rowerem. I białą linię pobocza, która jest wyznacza mi kurs, mój cel, jest moim przewodnikiem w tej niedoli. I zastanawiam się po co to wszystko? W Wieliczce nie czułem już wszystkich palców, jakoś jednak dowlokłem się do domu. Co ciekawe w Krakowie było z powrotem koło zera O.o
Po powrocie do domu przypomniało mi się jednak po co się tak męczyć. Ano po to żeby te głupie gorące parówki z kapustą smakowały jak nigdy przedtem :D I żeby wpisać kolejne 100 kaemów do Bikestatsa, to także bardzo przyjemna chwila ;)
Standardowe zdjęcie na wylocie z Wieliczki
Zimowe krajobrazy
Widoczek z trasy
Widoczek z trasy
Raba zimą
Na rynku w Bochni
Takie tam sprzęty
Rondo w Brzesku
Na rynku w Brzesku
Na rynku w Brzesku
Ciągle jeszcze świątecznie :)
W Bochni też ładnie
Na rynku w Bochni
Zimny i ciemny powrót
Zimny i ciemny powrót
No i w Wieliczce
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 269
13.45 - 19.45
Kategoria > km 100-149, Zimowo
Noworoczna setka
d a n e w y j a z d u
100.05 km
0.00 km teren
04:59 h
Pr.śr.:20.08 km/h
Pr.max:47.00 km/h
Temperatura:-2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:660 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Otwarcie sezonu :) W zasadzie to miały być Dobczyce i ~50km ale jakoś poleciało mi się prosto krajówką, na Bochnię. Jako że było dość ciepło, chwilami aż 5 stopni myślałem nawet o Brzesku. Ale w Bochni spadająca do zera temperatura szybko zweryfikowała te plany ;) Posiedziałem więc chwilę na rynku, zjadłem paczkę Delicji i chwilę przed zachodem Słońca ruszyłem z powrotem. Zimno mi było strasznie i wydawało się że powrót do domu nie będzie zbyt przyjemny. Ale co ciekawe potem temp. spadła do -3 a mnie zrobiło się cieplej O.o Zahaczyłem więc też o Niepołomice i Wieliczkę (tu spadło na chwilę do -4) a po głowie zaczęła chodzić setka. Dokręciłem więc do niej po mieście i wyszła całkiem fajna, jak na zimę traska :)
DK94. Bardzo przyjemna na rower :)
Stacja po drodze
Ktoś poszedł po rozum do głowy i nie wpieprzył tu śmieszki rowerowej. Zresztą cała Bochnia to bardzo fajne miasto na rower, nie spotkałem tu ani metra ścieżki lub znaku zakazującego czegoś rowerzystom :)
Na rynku w Bochni
Choinka w Bochni
Galeria w Bochni
Powrót do domu
Linia kolejowa na Kraków
Choinki w Niepołomicach...
...i w Wieliczce
Rynek Podgórski w Krakowie
Zakole Wisły
Świąteczny Jubilat
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 6%
WYSOK MAX: 275
13.10 - 19.00
(podwójna) paczka Delicji
Kategoria Zimowo, > km 100-149
Większa północna pętelka
d a n e w y j a z d u
133.15 km
0.00 km teren
06:30 h
Pr.śr.:20.48 km/h
Pr.max:50.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1144 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Większa, bo zwykle w ramach popołudniowej wycieczki najdalej na północ zapuszczałem się do Skały/Słomnik. Dziś natomiast przejechałem się nieco dalej do Wolbromia/Miechowa (DW783 na tym odcinku jeszcze nie jechałem). Właściwie to traska ta chodziła mi po głowie od wiosny.
Wyjazd koło południa, przelatuję przez miasto chyba najkrótszą możliwą drogą i obieram DW794. Przed Skałą najcięższy dziś podjazd, z 200 na 400m n.p.m. Temperatura ok. 10 stopni ale jakoś tak pochmurno/ponuro. W Skale krótka przerwa i dalej, na Wolbrom. W Trzyciążu najwyższy punkt dzisiejszej trasy, droga wspina się tu na ~450m n.p.m. W Wolbromiu jakiś debil zajechał mi drogę i otarłem się o krawężnik, na szczęście obyło się bez gleby. Może celowo a może mnie nie zauważył, nie wiem. Mała pauza na rynku i skręcam w nieznaną mi jeszcze drogę. Zachód Słońca na wyjeździe z miasta. Droga okazuję się być bardzo fajna, pagórkowata i obsadzona drzewami, widać na zdjęciach. W Miechowie już całkiem ciemno. Mała przerwa w centrum i do domu, krajówką. DK7 jak zawsze jedzie mi się fajnie. Po drodze zajeżdżam jeszcze na rynek w Słomnikach i dokręcam trochę po Krakowie. Udana wycieczka.
Pierwsze wapienne skałki za Krakowem © Pidzej
Jesienne sady © Pidzej
Dw794 © Pidzej
W Skale © Pidzej
Dw794 © Pidzej
Na jednym z licznych podjazdów © Pidzej
Lasek przed Wolbromiem © Pidzej
Takie tam © Pidzej
W Wolbromiu © Pidzej
Pole kapuchy © Pidzej
Dw783 © Pidzej
Dw783 © Pidzej
DW783. Bardzo fajna droga © Pidzej
W Miechowie © Pidzej
Powrót krajówką © Pidzej
W Słomnikach © Pidzej
Wawel © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 9%
WYSOK MAX: 445
12.05 - 20.00
0,1l
4 (duże) jabłka, 2 wafelki
Zaliczone gminy: 1
Małopolskie: 1
Gołcza
Kategoria ^ UP 1000-1499m, > km 100-149