Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

I jeszcze jeden, i jeszcze raz!

d a n e w y j a z d u 328.03 km 0.00 km teren 17:16 h Pr.śr.:19.00 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2000 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 4 listopada 2017 | dodano: 05.11.2017





Pierwszy weekend listopada zapowiadał się pogodnie a to mogło oznaczać tylko jedno - kolejną długą traskę. W tym sezonie nie ma śladu po jesiennym "wypaleniu", typowym dla ubiegłym lat, głód jazdy wciąż jest ogromny. Na dzień zapowiadają >10 stopni, w nocy plus kilka. Nietaktem byłoby chcieć więcej w listopadzie. Tym razem za cel obrałem Ostrów Wlkp., miasto wielkości podobnej do Kalisza, niedaleko zresztą od niego leżące.

Wyjazd standardowo, koło północy a dokładniej 15 po. Dziś z Krakowa planuję wylecieć krajową 94eczką, dawno nie jechałem tą całkiem przyjemną przecież drogą. Potem przez Śląsk, w GOPie podobnie, ostatni raz byłem w ubiegłym roku. Przelatuję szybko przez miasto niekoniecznie przejmując się ścieżkami rowerowymi i innymi utrudniaczami jazdy. Na tablicach informacyjnych 10 stopni O_o. Drobne roszady z ubraniami, to za zimno, to znowu za ciepło, w końcu udało się ubrać optymalnie i koło 1szej w nocy jestem już koło galerii Bronowice a więc na wylocie z miasta. Kawałek dalej, gdy kończą się latarnie dostrzegam zjawisko o którym przypadkiem wyczytałem wczoraj w internetach: "pełnia bobra" (:D). Faktycznie księżyc jest dzisiaj bardzo jasny! Do tego stopnia że jakby się uprzeć całą pierwszą noc można by przejechać bez lampki. Oczywiście miałem ją włączoną na pozycyjnym trybie, tak tylko kilka razy sprawdziłem: jazda w lekkiej mgle, po leśnym odcinku byłaby bezproblemowa bez oświetlenia! Za miastem z wspomnianych 10 stopni niewiele już jednak zostało - na jednej tablicy 5, na innej ledwie 2 stopnie. Jedzie się jednak zupełnie dobrze, za wyjątkiem zagłębień terenu, gdzie gromadzą się mgły i zimne powietrze. Przed Olkuszem zaczyna się dwupasmówka która przelatuję przez miasto (na rynek nie zajeżdżam, byłem nie raz). Za miastem natomiast napotykam pierwszą kopalnię, i ciekawy, głośno pracujący taśmociąg nad jezdnią. Jedzie się bardzo sprawnie i koło 5tej jestem już praktycznie na Górnym Śląsku, a dokładniej w Dąbrowie Górniczej. Pierwszy dłuższy postój planowałem urządzić na jakimś rynku, jestem jednak już tak głodny że zadowalam się pierwszym napotkanym przystankiem. Coś tam jem, piję, odpoczywam, oglądam plakat, marznę. Bo dopiero tu zrobiło się naprawdę zimno, start po tym postoju nie był przyjemny. Z godnych uwagi rzeczy mijam zamek w Będzinie, słynną Będzińską "nerkę" (skrzyżowanie) oraz oryginalny dyskont alkoholowy :D Mają nawet zatoczkę parkingową jakby komuś bardzo się spieszyło z zakupami. Nieśmiało wstaje nowy dzień, tzn. z robi się szaro a potem biało. Czeladź mijam tranzytem, docieram do Bytomia. Tu w czasie sesji foto na obskurnym placu zatrzymuje mnie Policja celem rutynowej kontroli trzeźwości, kontrolują wszystko co jeździ. Jako że wynik może być tylko jeden, zapalają się zielone diody a ja mogę jechać dalej. Nawiasem mówiąc to co wyczyniają Panowie Policjanci jeżdżąc w kółko po tym placu, przejeżdżając ciągle linie, skręcając w prawo z pasa do skrętu w lewo itp itd kwalifikuje się do stwarzania zagrożenia w ruchu lądowym. Błądzę chwilę po mieście, przy okazji podziwiając piękno typowego, śląskiego miasta. (To piękno jest ukryte, na pierwszy rzut oka go nie widać. Czasami po prostu coś jest tak brzydnie że aż ładne.) Na prostokątnym, bytomskim rynku wybija równe 100km a ja dłuższą chwilę odpoczywam ciesząc oczy pierwszymi przebijającymi się przez mgły promieniami listopadowego Słońca. Równie pięknymi jak latem ale zdecydowanie słabiej ogrzewającymi. Z nowymi siłami ruszam dalej, tym razem krajową 11teczką. Na drodze do Tarnowskich Gór ścigam się przez parę ładnych km z Elką. Wynik uznać trzeba jednak za nierozstrzygnięty, w końcu każdy musiał skręcić w swoją stronę. W Tarn. Górach również, a jakże, zajeżdżam na rynek gdzie urządzam małą sesję foto (zdjęcie jest klatką z filmu, o wiele łatwiejszy sposób od walki z samowyzwalaczem). Po wyjeździe z miasta mijam dużo fajnych rzeczy: pierwsze drogowskazy na Ostrów, znany zakład przemysłowy z długą historią, ładny widoczek na leśnym parkingu, równie ładny jesienny lasek, groźnie brzmiący znak (?!)... Itp. itd. Niby taka zwykła krajówka gdzieś na Śląsku a tyle ciekawych rzeczy. Po 10tej docieram do Lublińca. Z wszechobecnych ścieżek rowerowych najchujowszego sortu w trosce o zdrowie psychofizyczne korzystać nawet nie próbuję. Jest już przyjemnie ciepło (jak na listopad) . Na niedużym, lecz ładnym - za sprawą dwóch starych drzew rynku kolejna pauza. Jakieś tam banany czy inne delicje, i w drogę. Choć jestem gdzieś na granicy woj. Śląskiego i Opolskiego zaczyna się typowa, wielkopolska stolnica. Jednak jak już kiedyś pisałem dla rowerzysty z małopolski (gdzie ciągle jest pod górkę lub z górki) jest ona fajną egzotyką. I pozwala np. uchwycić w całości długi pociąg, którego koniec nie niknie gdzieś za zakrętem czy pagórkiem. To zdjęcie pozostawię bez komentarza. Może dodam tylko że dziś chyba z kilkadziesiąt km przejechałem na zakazie. Ciężko jest być rowerzystą w naszym pięknym kraju. Jakaś wieża ciśnień, kwitnące na żółto (w listopadzie?!) kwiatuszki, przedświąteczna hodowla jemioły ;), i jest i Olesno. A w nim rynek, dwie kolumny z figurami świętych, nietypowy ratusz i inne tego typu zabytki. Dopiero tutaj pierwsze zakupy - list picia wystarczył mi na jakieś 180km! Zaleta jazdy jesienią, mniejsze spalanie ;) A kupuję kilka rogalików (słodkie ale bardzo lekkie, dobrze wchodzą) plus izotonik (cz. porzeczka, bardzo dobry) dla wojowników, czyli w sam raz dla mnie :) Między Olesnem a Kluczborkiem mijam grupkę rowerzystów ale taką ciekawą, tzn. byli w niej również dzieciaki koło 10lat, na szosówkach, w pro strojach, z jakimś "trenerem". A ja w jeansach i mtb na sliskach, aż mi głupio się zrobiło taką ekipę odstawiać w tyle ;) Ale nie ma co się śmiać, gdy ja miałem 10lat montowałem 3 funkcyjną Sigmę 3000 do wiśniowego, stalowego górala marki "Active" i kręciłem pętelki po parku na osiedlu ;) Nadkładam nieco drogi jedną i drugą krajówką, by zahaczyć o centrum Kluczborka. To wita mnie ciekawą wieżą, bramą i drzewem nieznanego mi gatunku z pączkami liści (?!). Kolejna dziś ciekawostka przyrodnicza na trasie. Spać się nieco zachciało ale chwila siedzenia z zamkniętymi oczami wystarczyła by znów stać się zdatnym do jazdy. Za miastem jakiś pan z Seata Ibizy zatrzymuje się i szturcha nogą leżącego w rowie ogromnego dzika (?). A może on sobie tylko śpi? Ale ja bym się bał szturchać butem ogromnego śpiącego dzika. Dzień kończy się bardzo szybko i koło 16tej Słońce chyli się już ku zachodowi, na tle którego focę kolejny dziś pociąg. W Byczynie już prawie całkiem ciemno. Jest kolejna, podobna do tej z Kluczborka wieża a także pijak leżący na środku drogi. Druga noc w trasie również funduje mi podobną co poprzednia atrakcję. A mianowicie wschodzący Księżyc. Który wprost płonął! W Kępnie nieprzyjemny, sfrezowany fragment który był pretekstem do zastosowania się do znaku B-2 i przejechania kawałek po chodniku. Rynek w mieście niestety przegapiłem, nie chce mi się wracać. Robię małe zakupy (rogaliki rządzą), przyglądam się (z bezpiecznej odległości) nocnej bójce pijaczków i ruszam dalej. Na przystanku za miastem (w zastępstwie rynku) dokonuję konsumpcji tego i owego, i w drogę. Już niedaleko, zdaje się mówić przydrożny znak. Po drodze niespotykane zjawisko, no zupełna wręcz ciekawostka. Znaki "stromy podjazd" / "niebezpieczny zjazd". W Wielkopolsce?! Cóż za dziwo. Aż się zatrzymałem zrobić zdjęcie, żeby nie było że ściemniam. Okazuje się, że stromy, niebezpieczny i w ogóle extremalny podjazd ma może ze 3% nachylenia :D Tak mnie rozbawiła ta sytuacja że w ogóle nie przejąłem się trąbiącym na mnie debilem w ciężarówce. Kolejna mieścina na trasie to Ostrzeszów. Tu rynek omijam bo po prostu mi się nie chce nic zwiedzać. Z tego miasta więc tylko fotka zabytkowej zapewne wieży ciśnień. Mijam jeszcze drzewa (lipy konkretnie) którym chyba pomyliły się pory roku i zapomniały czegoś zrzucić. Wspominałem coś o ciekawostkach przyrodniczych? Mijam rozstaj krajówek i docieram do skrzyżowania, na którym muszę skręcić w lewo aby nie wpakować się na ekspresówkę. Oznakowanie jest jednak mylące a darmowa mapa w GPSie wręcz błędna, wskutek czego na ekspresówkę wjechałem. Trochę kusi by pocisnąć dalej, droga przecież pusta a do zjazdu może z 10km. Potencjalny mandat jednak odstrasza, i ujechawszy może 300m zatrzymuję się i prowadząc rower po zewnętrznej stronie barierki wracam na skrzyżowanie, i skręcam we właściwą drogę. Do Ostrowa wjeżdżam koło godz. 22giej. Ładną chwilę zajęło zrobienie w miarę czytelnej, dokumentacyjnej fotki z tablicą z nazwą miasta (i z czymś przypominającym mnie). W Ostrowie pierwsze co robię to zaliczam rynek. Na wszelki wypadek jakbym np. zajechał na stację i skusił mnie ciepły, czekający na peronie, odjeżdżający za kilka minut pociąg. No i udało się, pociąg odjechał chwilę po 23ciej, spóźniłem się 10min :) Hehe mam więc 4 godziny na zwiedzanie miasta, następny dopiero 3.13 :) Pierwszą jednak godzinę spędzam ogrzewając się w hali dworca, ładując telefon, wypijając dwie gorące herbatki a także rozmawiając z sympatycznym ochraniarzem. Dwóch ich jest a poza rozmową z nielicznymi pasażerami zajmują się głównie siedzeniem przy stolikach i spaniem. Ale lepsi tacy niż strażnik Texasu z dworca w Tarnowie, który straszył mnie akcją antyterrorystów za 80tys. zł tylko dlatego że zostawiłem rower oparty o ścianę 5m ode mnie i poszedłem kupić bilety. Bo to jest bagaż pozostawiony bez opieki i ja tam bombę mogę mieć. "Bombę to on ma w majtkach" - tak skomentował opowiedzianą mu sytuację ochroniarz z Ostrowa. Gdy było mi już ciepło a telefon w połowie naładowany udałem się na małą eksplorację miasta. A właściwie to całkiem sporą bo niemal 20km nakręciłem zwiedzając różne ciemne zaułki Ostrowa. Oprócz miejsc tak oczywistych jak rynek i uliczki starówki zaliczyłem także: różne parki, skwery, blokowiska, osiedla domków jednorodzinnych, tereny przemysłowe a także mały zalew na północnym krańcu miasta. Fajna taka nocna eksploracja ale trochę już zmarzłem więc zahaczając o sklep (paluszki & krakersy) zajechałem powoli na dworzec. Jeszcze małe zakupy w automatach (tu także szukałem NIEsłodkich rzeczy) i wskakuję do pociągu. Skład ze starych ale przedziałowych (więc wygodnych) wagonów. Podróż minęła przyjemnie i bez przygód. No może poza płatnością kartą która nie poszła i musiałem zapłacić drugi raz gotówką. Tzn. ściągnęło pieniądze z konta i trzeba czekać tydzień aż wrócą. Takie rzeczy w 2017 roku? Trochę niedopracowany ten system. W Krakowie koło 9.30, w domu zaś o 10tej.

Kolejna udana, długa trasa, jak (niemal) wszystkie zresztą w tym rekordowym sezonie. Ciągle ma być ta ostatnia, potem ostatnią okazuję się następna, i następna. Kto wiec, może uda się więc jeszcze coś fajnego (tzn. długiego) w tym roku przejechać?

Wszystkie zdjęcia: https://photos.app.goo.gl/4zdVIRfYCCTYRhgB3

0.15 - 10.35
1l energetyka, 0,75l izo, 0,5l coli, 0,6l herbatki, 0,5l IceTea i 0,3l soczku
5 rogalików (w tym 3 duże), 4 banany, 3 (małe) paczki chipsów, 2 (duże) bułki nie pamiętam z czym, 1 (duże) delicje), 1 czekolada, 2/3 paczki paluszków, 1/2 paczki wafelków, 1/3 paczki krakersów

Nowe gminy:

Śląskie:
Tworóg
Lubliniec
Kochanowice
Ciasna

Opolskie:
Olesno
Lasowice Wielkie
Kluczbork
Byczyna

Wielkopolskie:
Łęka Opatowska
Baranów
Kępno
Ostrzeszów
Przygodzice
Ostrów Wielkopolski - obszar wiejski
Ostrów Wielkopolski - teren miejski


Kategoria ^ UP 2000-2499m, > km 300-349, Powrót pociągiem


komentarze
Greger
| 19:32 wtorek, 28 listopada 2017 | linkuj Nie zwalniasz tempa. Super. Pozdrawiam i życzę braków jakiegokolwiek zimowego wypalenia ;)
Pidzej
| 17:36 piątek, 10 listopada 2017 | linkuj Jest po prawej na "batonie": 12569.
Gość | 16:42 piątek, 10 listopada 2017 | linkuj jaka suma km w tym roku?
Pidzej
| 20:59 wtorek, 7 listopada 2017 | linkuj Dzięki :) Statystyki (tym razem skromnie, raptem litr energetyka), jak i opis rzecz jasna będą, tylko nie wiem kiedy.
arek1973
| 20:22 wtorek, 7 listopada 2017 | linkuj Gratki ... brakuje jeszcze statystyk logistycznych :D
Kresowiak
| 17:50 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj super wyjazd, gratulacje
1960Dziki
| 15:01 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj MEGA dystans ! Sezon w pełni !
Się jeździ !!! Pozdrawiam z Łodzi :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eszcz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]