Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:1630.62 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:68:37
Średnia prędkość:20.85 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Suma podjazdów:10037 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:95.92 km i 4h 17m
Więcej statystyk

Miasto

d a n e w y j a z d u 25.34 km 0.00 km teren 01:27 h Pr.śr.:17.48 km/h Pr.max:32.50 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:107 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Środa, 12 kwietnia 2017 | dodano: 14.04.2017



j.w.

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 6%
WYSOK MAX: 229
18.55 - 20.30


Kategoria > km 010-049

Do Siostry

d a n e w y j a z d u 9.55 km 0.00 km teren 00:30 h Pr.śr.:19.10 km/h Pr.max:45.50 km/h Temperatura:7.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: 74 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Wtorek, 11 kwietnia 2017 | dodano: 14.04.2017



Naprawić rower, kilkunastoletniego stalowego Authora. Starożytna technika. Dobrze że wziąłem wszystkie klucze bo potrzebna była płaska 13ka(!). To ostatni klucz jakiego bym się spodziewał że może być potrzebny do roweru O.o Wydawało mi się to tak mało prawdopodobne jak to że do otwierania komputera potrzebna może być żabka :D

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 260
19.20 - 23.00


Kategoria > km 000-009

Miasto

d a n e w y j a z d u 32.59 km 0.00 km teren 01:44 h Pr.śr.:18.80 km/h Pr.max:42.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: 96 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 | dodano: 14.04.2017



j.w.


Takie tam


Z mostu Grunwaldzkiego


No zachód Słońca po prostu

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 225
18.30 - 20.30


Kategoria > km 010-049

Spontaniczna Słowacja

d a n e w y j a z d u 263.67 km 0.00 km teren 12:56 h Pr.śr.:20.39 km/h Pr.max:66.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:3018 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Niedziela, 9 kwietnia 2017 | dodano: 03.05.2017



Nie miałem żadnego pomysłu na ten weekend. Tzn. plany mam, ale bardzo ambitne, i na taką wycieczkę potrzeba 1,5 doby :D Tymczasem w sobotę pogoda była słaba, została tylko niedziela. Coraz ciężej mi wymyślić jakąś asfaltową pętlę, wszędzie już byłem. Ostatecznie stanęło na: Dobczyce, Kasina, Limanowa, New Sącz i podjazd na Krzyżówkę (od tej strony jeszcze nie wjeżdżałem na tą przełęcz). A potem się zobaczy.

Wyjazd standardowo, o północy, a dokładniej pięć po. To dobra pora na start, fajnie mi się tak wyrusza. Jak zawsze, Wieliczka i na południe DW 964. Jedzie się bardzo sprawnie więc nawet nie zatrzymuję się i Dobczyce omijam obwodnicą. Za miastem klimatyczny odcinek bez latarni. Zwłaszcza dzisiaj, gdy Księżyc w pełni mógłby zastępować lampkę. Chwilę potem zachmurzyło się ale prognozy na dziś nie przewidują deszczu. Trzymam za słowo. Pierwszy odpoczynek dopiero w Wiśniowej, pod kościołem. Jeśli chodzi o temperaturę to najniżej spadło do 2'C, czyli nie było źle. Zresztą podjazd (na przeł. Wierzbanowską) nie pozwala zmarznąć. Kolejna przeł. (Wielkie Drogi) i w lewo, w DK28. Tu nie ma miejsca na nudę, od razu rozpoczyna się uphill na przełęcz Gruszowiec :) Pomimo że to krajówka to w niedzielną noc ruch praktycznie zerowy! Pojedynczy samochód raz na jakieś 10 min, nie przesadzam. Cała szosa dla mnie! Na przełęczy krótka pauza, i pora na pierwszy dziś, szalony zjazd :) To tu w 2012 wykręciłem swojego maxa w całej rowerowej karierze (75,3km/h). Dziś tak dobrze mi nie poszło :/ Choć bardzo się starałem to z tego co pamiętam 62,5 tylko było. Jedyne usprawiedliwienie jakie mam to niewchodzące najcięższe przełożenie, i na 40-14 nie bardzo jest czym dokręcać. W Limanowej pauza na rynku. Stosowna, wysoka dekoracja przypomina mi że dziś Niedziela Palmowa. Na podjeździe za miastem zaczyna przejaśniać się. No płasko to tu nie jest. Nie ma żadnej przełęczy ale na prawie 650m n.p.m. znów trzeba się wdrapać. Świt wita mnie kawałek przed długo wyczekiwanym znakiem. Właściwie kompilacją znaków, ostrzegającą o zjeździe do N. Sącza. Tu również było szybko (ze 60) ale też bez jakichś rekordów. W mieście dłuższa przerwa pod kasztanowcem, które ma już nie takie małe, zielone listki. W tym roku przyroda jakby szybciej budziła się do życia. Chmury rozchodzą się, temperatura wzrasta, ogólnie wypogadza się. Podjazd na kolejną dziś przełęcz - Krzyżówkę - rozpoczynam więc w dobrym humorze. Podjazd ciągnie się i ciągnie ale jest bardzo przyjemny - nachylenie rozsądne, ruch (krajówka) dalej znikomy a wokoło piękne okoliczności przyrody (góry). Kurde no ma się to poczucie "bycia w górach" :) W końcu charakterystyczne skrzyżowanie na szczycie. Tu też dłuższy popas i przebierka w krótkie ciuchy bo już ciepło. Obmyślam też dalszy plan podróży. Niby można by zlecieć do Grybowa ale szkoda tak z gór zjeżdżać, dopiero 9 rano. Ostatecznie stanęło że przez przeł. Tylicką przebiję się na Słowację, kilkanaście km przez jakieś wiochy a do Polski wrócę boczną (bardzo boczną wg. mapy) drogą przez Wysową Zdrój. No to ruszamy, pora wdrożyć ten świetny (jak mi się wtedy wydawało) plan w życie :) Kilkanaście km przez bardzo ładne okolice (uwagę zwracają zwłaszcza liczne cerkwie) i docieram do granicy. Licznik wskazuje tu ~140km i ~2000m UP. Nieźle :) Słowacja wita mnie bardzo miło, znakiem: "Zjazd 19%" :D Ale to chyba błąd w druku i autor miał na myśli "9%", bo tyle wskazał licznik. Czuję się oszukany. Niemniej jednak i 66km/h tam wyciśnięte nie jest złym wynikiem. Wypatruję skrętu w lewo, na Gaboltov. Nie ma jednak niczego takiego co by taki skręt przypominało, tylko jakaś polna droga nie wiadomo gdzie prowadząca. Zlatuję więc dalej, do "krajówki". W cudzysłowie dlatego że na tym 1km fragmencie którym jechałem spotkałem więcej rowerzystów niż samochodów (dosłownie) :D Jeśli chodzi to widoki to: "Ku*wa jak tu pięknie". Do tego stopnia że co chwila powtarzam sobie te właśnie słowa cicho pod nosem. Dlaczego to widać chyba na zdjęciach :) Koło stacji benzynowej skręcam w boczną drogę, na Niżny i Wyżny Twarożec (pewnie coś z serem). No i tak jadę sobie, jadę. Delikatnie pod górkę. Jak już wspominałem, jest  bardzo ładnie. Niepokoi natomiast to że przede mną rozpościera się ściana gór! Dość wysokich gór. W której nie widać żadnego obniżenia, którym mogła by przebiegać potencjalna droga do Polski. Obawy okazują się jak najbardziej uzasadnione. W Wyżnim Twarożcu droga rzekomo prowadząca do Polski okazuje się być gruntówką. Mapka w centrum rozwiewa wszelkie wątpliwości. Ta droga to pieszy szlak przez jakieś 800m góry :D W dodatku nie prowadzi w stronę granicy. No wkurzyłem się trochę. Cały, misternie ułożony (w jakieś 5 min) plan w pizdu... Niby można by tym szlakiem dalej. W końcu nie po takich górach się jeździło/prowadziło/niosło rower ;) Jednak dzisiejsza wycieczka z założenia miała być asfaltowa i nie widziała mi się jakaś przeprawa przez góry. Tym bardziej na rowerze z ciężką sakwą, resztką picia i bez mapy słowackich gór. Wyjścia (rozsądne) były dwa: wrócić po śladzie do Polski lub wrócić do Polski przez Bardejów, Zborów. Wygrała opcja druga bo głupio tak zawracać. Z powrotem do krajówki, w dół. Do Bardejowa 10km bardzo przyjemną "krajową 77ką". Pogoda też OK - 20 stopni, błękitne niebo nieco tylko przystrojone białymi chmurkami (wg prognoz w górach miało być 10 i zachmurzenie całkowite). Docieram do miasta, bardzo ładnego nawiasem mówiąc. Śmieszą co poniektóre reklamy, szyldy, ogólnie cały Słowacki język. Pauza na jakimś placu, nawet WiFi mają. Wygrzewam się na słoneczku, i nieśpiesznie konsumując paczkę pierniczków koncypuję nad dalszym przebiegiem trasy. Nic szczególnego nie wymyśliłem - do Polski przez Konieczną, Gorlice i na pociąg z Bobowej, o 20.15. Na kołach wrócić do domu raczej nie ma szans, ze 350km by wyszło :D Nieśpiesznie ruszam więc ku Ojczyźnie. Dalej, coby nie przynudzać, w telegraficznym skrócie: Zborów, Chmielowa, Becherów (raczej zapadłe dziury). Podjazd na przeł. Beskidek. Kilometr przed granicą na liczniku wybija 200km. Ostatnia bułka, ostatni (poobijany) banan. Pagórkowata droga, ochłodzenie. Podjazd na ostatnią dziś, siódmą (!) przełęcz - Małastowską. (Przed)ostatni szalony zjazd. Gorlice. Czas goni. Dokumentacyjna fotka w przypadkowym miejscu i na Bobową. Baton energetyczny. Ostatnie promienie zachodzącego Słońca, ostatnie zakupy, naprawdę ostatni - ostatni szalony zjazd. Bobowa, rynek, na peronie 40 min przed odjazdem. Do Krakowa 2 godzinki nowoczesnym i niedrogim pociągiem. Na dworcu o 22.30, w domu po 23. Meta.

Udana wycieczka. Tak trochę spontanicznie ta Słowacja wyszła. Ładny i fajny na rower kraj. Morze gór, dużo "dziewiczych", niezurbanizowanych terenów. Ruch nieduży, kierowcy nigdzie się nie śpieszą, nie ma terroru ścieżek rowerowych. Natomiast wadami wydają się być: wszechobecni Cyganie, trzeba uważać. Totalne zadupia - w razie jakiejś poważniejszej awarii może być nieciekawie. Podejrzewam że w niedzielę nie ma w całym kraju ani jednego otwartego sklepu/serwisu rowerowego :D Przy jeździe MTB problemem są podobno zakazy dla rowerów we wszystkich lasach. Ale nie wydaje mi się żeby jakoś to egzekwowali. Bo pewnie ciężko w tych lasach kogokolwiek spotkać ;)
To był dobry, rowerowy dzień :)

PS Nawigowanie po Słowacji za pomocą 8-letniej mapy woj. Małopolskiego nie jest dobrym pomysłem ;)

Zaliczone szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Gruszowiec 660
Litacz 652
Przeł. Krzyżówka 745
Przeł. Tylicka 683
Przeł. Beskidek (Dujawa) 550
Przeł. Małastowska 604

Pauza w Wieliczce
Pauza w Wieliczce © Pidzej
Tartak w Wiśniowej
Tartak w Wiśniowej © Pidzej
Odpoczynek w Wiśniowej
Odpoczynek w Wiśniowej © Pidzej
Pierwsza dziś przełęcz: Wierzbanowska
Pierwsza dziś przełęcz: Wierzbanowska © Pidzej
Kierunek: New Sącz
Kierunek: New Sącz © Pidzej
Na przeł. Gruszowiec
Na przeł. Gruszowiec © Pidzej
W Limanowej
W Limanowej © Pidzej
Na podjeździe za miastem. Świt tuż tuż
Na podjeździe za miastem. Świt tuż tuż © Pidzej
Randomowy kościół
Randomowy kościół © Pidzej
Pod górkę. Jeszcze tylko kawałek
Pod górkę. Jeszcze tylko kawałek © Pidzej
Na to czekałem :)
Na to czekałem :) © Pidzej
Wzburzony Dunajec
Wzburzony Dunajec © Pidzej
Zamek w N. Sączu
Zamek w N. Sączu © Pidzej
I palma tamże
I palma tamże © Pidzej
Odpoczynek tam gdzie zawsze, pod kasztanowcem
Odpoczynek tam gdzie zawsze, pod kasztanowcem © Pidzej
Rzuciłem gołębiowi kawałek bułki. Kilka sekund później znikąd się ich 30 pojawiło :D
Rzuciłem gołębiowi kawałek bułki. Kilka sekund później znikąd się ich 30 pojawiło :D © Pidzej
Są już liście. A także lampki świąteczne :D
Są już liście. A także lampki świąteczne :D © Pidzej
Rynek w Nowym Sączu
Rynek w Nowym Sączu © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
No zielono się robi :)
No zielono się robi :) © Pidzej
Chyba tor konny
Chyba tor konny © Pidzej
Wreszcie jest
Wreszcie jest © Pidzej
Piękne okoliczności przyrody
Piękne okoliczności przyrody © Pidzej
Charakterystyczne skrzyżowanie
Charakterystyczne skrzyżowanie © Pidzej
Stamtąd przyjechałem
Stamtąd przyjechałem © Pidzej
Odpoczynek na przęłęczy
Odpoczynek na przęłęczy © Pidzej
Bociany już urzędują
Bociany już urzędują © Pidzej
Charakterystyczne dla Beskidu Niskiego cerkwie
Charakterystyczne dla Beskidu Niskiego cerkwie © Pidzej
Przyjemna droga
Przyjemna droga © Pidzej
Cerkiew w Tyliczu
Cerkiew w Tyliczu © Pidzej
Ku Słowacji
Ku Słowacji © Pidzej
Na granicy
Na granicy © Pidzej
Ale mi narobili smaka
Ale mi narobili smaka © Pidzej
Na Słowacji
Na Słowacji © Pidzej
Nasi tu byli
Nasi tu byli © Pidzej
Kawałeczek
Kawałeczek "krajówką" © Pidzej
Słowacja
Słowacja © Pidzej
Słowacja
Słowacja © Pidzej
Słowacja
Słowacja © Pidzej
Słowacja
Słowacja © Pidzej
Temperatura optymalna :)
Temperatura optymalna :) © Pidzej
Fajny język. Jak każdy Słowiański
Fajny język. Jak każdy Słowiański © Pidzej
?! Takie ciężkie wozidła tam mają?
?! Takie ciężkie wozidła tam mają? © Pidzej
Słowacja
Słowacja © Pidzej
Coś z serkiem pewnie
Coś z serkiem pewnie © Pidzej
Droga na Wyżni Twarożec. Przede mną ściana gór
Droga na Wyżni Twarożec. Przede mną ściana gór © Pidzej
Tutaj wszystko się wyjaśniło
Tutaj wszystko się wyjaśniło © Pidzej
W Wyżnim Twarożcu
W Wyżnim Twarożcu © Pidzej
Z powrotem na krajówce
Z powrotem na krajówce © Pidzej
Gdzieś po drodze
Gdzieś po drodze © Pidzej
Coś w rodzaju ścieżki rowerowej. Nienajgorsza ale dwa razy musiałem przenosić rower przez barierkę
Coś w rodzaju ścieżki rowerowej. Nienajgorsza ale dwa razy musiałem przenosić rower przez barierkę © Pidzej
Takie tam
Takie tam © Pidzej
Przedmieścia Bardejowa
Przedmieścia Bardejowa © Pidzej
Pamiętam te markery z Polski
Pamiętam te markety z Polski © Pidzej
Złota Zuzanna
Złota Zuzanna © Pidzej
Wysoka Szkoła Zdrowotnictwa i Socjalnej Pracy :D
Wysoka Szkoła Zdrowotnictwa i Socjalnej Pracy :D © Pidzej
Sportowa Hala
Sportowa Hala © Pidzej
Odpoczynek w Bardejowie
Odpoczynek w Bardejowie © Pidzej
Te też były w Polsce
Te też były w Polsce © Pidzej
Ale że o co chodzi?!
Ale że o co chodzi?! © Pidzej
Przez jakieś wiochy
Przez jakieś wiochy © Pidzej
Potrawiny
Potrawiny © Pidzej
W Zborowie
W Zborowie © Pidzej
Powrót do ojczyzny
Powrót do Ojczyzny © Pidzej
Jeszcze jedno po drodze
Jeszcze jedno po drodze © Pidzej
Na granicy
Na granicy © Pidzej
Banan źle zniósł trudy podróży. Ale nawet dał się zjeść
Banan źle zniósł trudy podróży. Ale nawet dał się zjeść © Pidzej
Wspólna wieczerza. Dobra, już nie przeszkadzam
Wspólna wieczerza. Dobra, już nie przeszkadzam © Pidzej
Ostatnia dziś przełęcz - Małastowska
Ostatnia dziś przełęcz - Małastowska © Pidzej
Szybka fotka z Gorlic
Szybka fotka z Gorlic © Pidzej
Ostatni zjazd
Ostatni zjazd © Pidzej
No i Bobowa
No i Bobowa © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 18% (?)
WYSOK MAX: 728
0.05 - 23.05
3,5l
5 bułek z szynką, 5 bananów, 2 2/3 czekolady, pierniczki, wafelek i energy bar

Nowe gminy:

Małopolskie:
Nawojowa
Ujście Gorlickie
Sękowa
Moszczenica
Łużna


Kategoria ^ UP 3000-3499m, > km 250-299, Powrót pociągiem

Miasto

d a n e w y j a z d u 27.69 km 0.00 km teren 01:29 h Pr.śr.:18.67 km/h Pr.max:32.50 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: 89 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Wtorek, 4 kwietnia 2017 | dodano: 08.04.2017



To samo co wczoraj.

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 214
18.30 - 20.15


Kategoria > km 010-049

Miasto

d a n e w y j a z d u 27.79 km 0.00 km teren 01:34 h Pr.śr.:17.74 km/h Pr.max:37.50 km/h Temperatura:12.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:115 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 | dodano: 08.04.2017



Leniwy, wieczorny objazd miasta. Zauważyłem że drzewa zaczynają się zielenić :) Ciekawe, w czasie sobotniej wycieczki nie dostrzegłem tego. Pewnie byłem zbyt zajęty nawijaniem kilometrów :D

NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 216
18.30 - 20.10


Kategoria > km 010-049

Warszawa

d a n e w y j a z d u 330.74 km 0.00 km teren 15:03 h Pr.śr.:21.98 km/h Pr.max:58.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1773 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 1 kwietnia 2017 | dodano: 02.04.2017



Wycieczka do stolicy :) Rowerem w Warszawie byłem tylko raz - w 2014 przypadkiem tam zajechałem. Tym razem trasę dobrze zaplanowałem, żeby nie jechać na partyzanta ekspresówkami czy innymi b. ruchliwymi drogami. Pogoda szykuje się piękna, wiatr lekko wspomagający, w najgorszym razie nie przeszkadzający. O pogodę jak i kondycję się nie obawiam. Niepokoi co innego - przed wyjazdem nie udało mi się przespać :/ Ostatni raz spałem w nocy czw/pt i to tylko 3 godzinki. Jakkolwiek senność na rowerze nigdy nie jest dla mnie najmniejszym problemem tak teraz z szybkich obliczeń wychodzi mi że może czekać mnie 46 godzin bez snu... Ale co zrobić, leżałem 2 godziny i nic, nie udało się usnąć. Cóż, fizjologia człowieka nie jest doskonała. Tak jak nie da się wypróżnić na zapas, nie da się też przespać na zapas. Jak się nie chce, to się nie chce, i już.

Startuję punktualnie o północy. Tak aby zdążyć na pociąg: o 20.20 lub 23.27. Ciepło, 12 stopni! Po wymianie klocków trochę dzwoni tylny hamulec, ale udaje się go wyregulować z poziomu kierownicy, za pomocą baryłki, nie muszę się nawet zatrzymywać. Przelatuję sprawnie przez opustoszałe miasto i wskakuję na wylotówkę na Warszawę. Za miastem nieco tylko chłodniej (niecałe 10 stopni). Kilometry szybko mijają, ani się obejrzałem i są Słomniki. Śniadanie, i dalej, na Miechów. Tutaj już tylko kilka stopni, ale zimno jest tylko przez chwilę, po ruszaniu z postojów. Od Miechowa do Jędrzejowa bocznymi drogami, jakieś 50km. Bardzo fajny odcinek. Bardzo bardzo fajny :) Pomimo że kompletne ciemności i poza rozgwieżdżonym niebem nic nie było widać. A może to właśnie dlatego? Nie trzeba angażować umysłu w kontemplowanie pięknych widoków. Można oddać się w całości na doznawaniu przyjemności jazdy rowerem. Na pędzie chłodnego powietrza na twarzy. Na szumie opon. Po prostu na niesamowitej frajdzie z całkiem sprawnego przemieszania się siłą własnych mięśni. Bo rower to taka "proteza idealna" dla bardzo niedoskonałego narządu ruchu człowieka. Zamienia zupełnie nieefektywne, nieustanne podnoszenie i opuszczanie całego ciężaru ciała (chód) na jednej tylko kończynie (!) na ruch obrotowy kół. Które jednocześnie magazynują energię i są żyroskopami stabilizującymi pojazd! Na takich właśnie rozmyślaniach minął mi ten nocny odcinek. Oprócz takich rozkminek w pamięci zapadł mi tylko podjazd/zjazd w miejscowości "Tunel" (ok. 400m n.p.m., najwyższy punkt trasy, pod tą górką znajduję się tunel linii kolejowej na Warszawę). Oraz rozświetlone, "kolejowe miasteczko" - Sędziszów - przyklejone do sporej stacji towarowej/osobowej. Tuż za nim można dostrzec pierwsze oznaki brzasku, jak i usłyszeć pierwsze śpiewy ptaków. Do 2 stopni tu spadło. Do Jędrzejowa docieram o świcie. O 6 rano mam na liczniku 100km a średnia z dotychczasowej trasy to 20,8. Pauza na rynku, robi się trochę cieplej. Po czym wskakuję na DW 728, którą przejadę na całej jej 158km długości, aż do Grójca. W leśnym odcinku za miastem znowu zimno, 2 stopnie. Ale to mnie akurat nie martwi, będzie już tylko lepiej (cieplej). Martwi mnie to że bardzo chce mi się spać :/ Dwa razy oczy zamknęły się same, dosłownie na sekundę i zaliczyłem pobocze! Daleko tak nie zajadę, w najlepszym wypadku skończę w rowie, w najgorszym pod ciężarówką. Zjeżdżam na parking leśny i wypijam pozostałe 0,5l energetyka. Pomoże na jakiś czas. Małogoszcz, kolejna godna odnotowania miejscowość. Z rzeczy standardowych to niebrzydki rynek a poza tym duża cementowania, dużo ciężarówek i ciągnące się po horyzont składy pociągów - silosów, bo 4 beczułki na każdy wagon. Wiele nie ujechawszy, przed Łopusznem znowu dopada mnie senność. W wiejskim sklepiku ekspedientka ratuje mnie ostatnim, litrowym Black'iem. Mam nadzieję że nie dostanę od tego zawału, to już drugi litr energetyka dziś :/ Może to on, może przebierka w krótkie ciuchy, a może jedno i drugie, pomagają i do końca wycieczki sen nie będzie już żadnym problemem :) Łopuszno. Pierwsze dziś "dziewicze" miasteczko ;) Tzn. takie, które odwiedzam po raz pierwszy w życiu. Ładny kościół na wzgórzu i placyk przed nim. Słońce zaczyna przygrzewać, pierwsza aplikacja kremu z filtrem. Radoszyce, też jeszcze nie byłem, odbijam kawałek na rynek. 1 kwietnia a pogoda i ogólnie cała wycieczka jak w majówkę :) W lasach przed Sielpią rzecz niespotykana: ścieżka rowerowa którą jedzie się z przyjemnością a nie rzuca kurwami O.o Aż uwieczniłem ją na zdjęciu! Docieram nią do zalewu w Sielpi. Bardzo ładne miejsce, chciało by się odpocząć w tym sosnowym lasku nad brzegiem. Niestety odpoczywałem przed chwilą więc tylko kilka zdjęć. Przed Końskim ścieżki już standardowe. Szaro / różowa kostka Dauna, z nieodłącznymi hopkami na wjazdach do posesji. Bonusowo mur z zielonych ekranów i rząd luster na wyjazdach. Typowy polski widoczek. Docieram do Końskiego. W centrum ładny pomnik (z koniem, a jakże). Ławeczek niestety brak więc przycupnąłem na dachu szaletu miejskiego :D Zaczyna przygrzewać. Piękne mamy lato tej wiosny, normalnie 25 stopni! Ruszamy dalej. Okolice raczej zadupiaste, jedyne atrakcje to oryginalne nazwy miejscowości: Morzywół, Kupimierz itp. 200km wybija na liczniku o godz. 13, średnia idzie w górę: 21,8. Następna większa atrakcja dopiero w Drzewicy. Jakiś zamek mianowicie, pewnie bardzo stary, jak to zwykle z zamkami bywa. Na tym odcinku energia mnie wprost rozpiera! Dziwna sprawa, kumulujące się w nogach kilometry nie idą w parze ze zmęczeniem O.o Potwierdza to powoli lecz sukcesywnie podnosząca się średnia prędkość. Mijam Odrzywół (raczej zapadła dziura), docieram do Nw. Miasta nad Pilicą. Mniej więcej się zgadza: jest Pilica i leżące nad nią (dosłownie, na wzgórzu) miasto. Czy nowe to nie wiem, wygląda mi raczej na stare. Od dawna wyczuwam miękkość w przednim kole. Uchodzi bardzo powoli, postanawiam więc tylko dorzucić nieco atmosfer. Z niemałym wysiłkiem dobijam pewnie do tych ~3,5 bar, odpinam pompkę. Ale zawór jakoś nie odskoczył i wszystko co napompowałem, albo i więcej, ucieka do atmosfery :D Od nowa, nieźle się wkurwiłem. Dalszy odcinek drogi raczej nie przyjemny, ruch spory, do tego ciężarówka wyprzedza mnie na gazetę (pomimo pustego w tej chwili po horyzont przeciwnego pasa). Mogielnica, jakiś placyk, bo rynkiem bym tego nie nazwał. Przeliczam czas i chyba odpuszczam wcześniejszy pociąg, to ma być wycieczka a nie wyścig. Okolice Grójca takie, jakimi je zapamiętałem z 2014r. Czyli królujące wokół sady owocowe. Różnego kroju i wielkości drzewka i krzewy. Gołe pnie właściwie - ciekawie to wygląda. Ciągnące się po horyzont, powtarzalne kompozycje z daleka identycznie wyglądających szaro - brązowych kikutów. Takie surrealistyczne nawet trochę, jak by się dłużej w to wpatrywać. Jest i Grójec, z dużym rynkiem / placem w centrum. Jakoś siedziało mi głowie że do Warszawy już rzut beretem, ale znak: "Piaseczno 29km" szybko weryfikuje te myśli. No kawałek jeszcze, a kilometrów coś wolniej ubywa. Przed miastem łapie mnie zmrok. W końcu jest. W Piasecznie oprócz standardowego rynku stacja kolejki wąskotorowej. 300km stuka o 19.45, AVS 22,4. Tak długo jak nie chciało się zacząć, tak długo nie chce się skończyć (ta miejscowość). Godz. 20.05. W końcu jest. Warszawa zdobyta! Obowiązkowa fotka z tablicą i w stronę dworca. Ale to naprawdę duże miasto, na Centralną ładne kilkanaście km. Po różnej jakości ścieżkach/chodnikach, a gdy jakiejkolwiek jakości było brak to jezdnią. W końcu dojeżdżam do "city". Błądzę trochę po przejściach podziemnych, kupuję bilety. Jest po 21, czyli niby 2 godzinki mam żeby coś tam zwiedzić. Ostatecznie skończyło się rundce wokół Pałacu, zdjęciach, zakupach na drogę powrotną i dalszym błądzeniu korytarzami, dworcami, galeriami itp. Odjazd wpół do dwunastej, w Krakowie o 3.30 (pociąg przez Częstochowę jedzie), w domu pół godziny później. 28 godzin od wyjazdu :)

Udana wycieczka. Pogoda iście letnia (pierwsza w sezonie jazda na krótko!), kondycja dopisuje, nawet tą senność udało się przezwyciężyć. Fajna nocna jazda, rzadko jeżdżone woj. Łódzkie i Mazowieckie, odwiedzone nowe miasteczka, no i Warszawa. Przyjeżdżając z takiego skansenu jak Kraków, gdzie najwyższymi obiektami są kilkudziesięciometrowe wieże kilkusetletnich kościołów można szoku dostać ;) W Warszawie wszystko jest większe, ponad 100m budynki, szerokie na kilkadziesiąt metrów arterie komunikacyjne, ogromne odległości. Ale na co dzień jednak nie chciał bym tam mieszkać, wolę Kraków :) Zdecydowanie ciekawsze okolice na rower. Co najważniejsze: w góry rzut beretem. A w razie potrzeby coś płaskiego / pagórkowatego też się znajdzie, wystarczy pojechać w kierunku innym niż południowy ;)
To był dobry, rowerowy dzień :)

287. Hehe już mnie nie przerażają takie liczby :D
287. Hehe już mnie nie przerażają takie liczby :D © Pidzej
W Słomnikach
W Słomnikach © Pidzej
Na wirażu
Na wirażu © Pidzej
W Miechowie
W Miechowie © Pidzej
Oaza światła na ciemnej pustyni ;)
Oaza światła na ciemnej pustyni ;) © Pidzej
Randomowy kościół. Gdy długo jadę i nie ma niczego ciekawego robię zdjęcie przypadkowego kościoła
Randomowy kościół. Gdy długo jadę i nie ma niczego ciekawego robię zdjęcie przypadkowego kościoła © Pidzej
W Sędziszowie. To miasto koleją stoi
W Sędziszowie. To miasto koleją stoi © Pidzej
Zaraz będzie świtać
Zaraz będzie świtać © Pidzej
W Jędrzejowie o wschodzie Słońca
W Jędrzejowie o wschodzie Słońca © Pidzej
Odpoczynek w Jędrzejowie
Odpoczynek w Jędrzejowie © Pidzej
Wstaje nowy dzień :)
Wstaje nowy dzień :) © Pidzej
Próba walki z sennością
Próba walki z sennością © Pidzej
Biała Nida
Biała Nida © Pidzej
Przyjemna droga
Przyjemna droga © Pidzej
Linie energetyczne dobrze komponują sie z polami. Sprawiające wrażenie nieskończenie długich instalacje pasują do bezkresu pól uprawnych. Dodatkowo dodają odrobinę techniki do wypełniającej cały kadr przyrody
Linie energetyczne dobrze komponują się z polami. Sprawiające wrażenie nieskończenie długich instalacje pasują do bezkresu pól uprawnych. Dodatkowo dodają odrobinę techniki do wypełniającej cały kadr przyrody © Pidzej
W Małogoszczu
W Małogoszczu © Pidzej
Cementownia
Cementownia © Pidzej
Szukanie ratunku (kofeiny) w sklepie :D
Szukanie ratunku (kofeiny) w sklepie :D © Pidzej
Łopuszno i górujący nad okolicą kościół
Łopuszno i górujący nad okolicą kościół © Pidzej
W Radoszycach
W Radoszycach © Pidzej
Tak to powinno wyglądać
Tak to powinno wyglądać © Pidzej
Most i kładka na zal. Sielpińskim
Most i kładka na zal. Sielpińskim © Pidzej
Zalew
Zalew © Pidzej
Charakterystyczne rondo
Charakterystyczne rondo © Pidzej
Kładka
Kładka © Pidzej
Aż chciało by się odpocząć
Aż chciało by się odpocząć © Pidzej
Powrót do szarej, polskiej rzeczywistości
Powrót do szarej, polskiej rzeczywistości © Pidzej
A to ci zabytek!
A to ci zabytek! © Pidzej
I kolejny
I kolejny © Pidzej
Końskie
Końskie © Pidzej
Odpoczynek nad szaletem :D
Odpoczynek nad szaletem :D © Pidzej
To była jakaś miejscowość ale nie chce mi się już sprawdzać jaka
To była jakaś miejscowość ale nie chce mi się już sprawdzać jaka © Pidzej
Takie tam. Musiałem zrobić zdjęcie żeby nie było zbyt dużej przerwy pomiędzy kolejnymi
Takie tam. Musiałem zrobić zdjęcie żeby nie było zbyt dużej przerwy pomiędzy kolejnymi © Pidzej
Zamek w Drzewicy
Zamek w Drzewicy © Pidzej
Pomnik
Pomnik © Pidzej
I kościół do kompletu
I kościół do kompletu © Pidzej
Jeszcze stówa
Jeszcze stówa © Pidzej
Odrzywół. Co za nazwa :D
Odrzywół. Co za nazwa :D © Pidzej
Pilica
Pilica © Pidzej
I Nowe (?) Miasto nad nią
I Nowe (?) Miasto nad nią © Pidzej
Jeszcze samolocik stamtąd
Jeszcze samolocik stamtąd © Pidzej
Lecimy na Grójec
Lecimy na Grójec © Pidzej
Po drodze Mogielnica
Po drodze Mogielnica © Pidzej
Odpoczynek na parkingu leśnym
Odpoczynek na parkingu leśnym © Pidzej
Nie wiadomo po co zrobione zdjęcie
Nie wiadomo po co zrobione zdjęcie © Pidzej
W Grójcu
W Grójcu © Pidzej
Sady owocowe
Sady owocowe © Pidzej
Jakieś mokradła
Jakieś mokradła © Pidzej
Ale się wepchał z tym samochodem :/ A ładne zdjęcie by było
Ale się wepchał z tym samochodem :/ A ładne zdjęcie by było © Pidzej
Tabor wąskotorowy w Piasecznie
Tabor wąskotorowy w Piasecznie © Pidzej
Stacja kolei wąskotorowej
Stacja kolei wąskotorowej © Pidzej
Rynek w Piasecznie
Rynek w Piasecznie © Pidzej
Warszawa zdobyta!
Warszawa zdobyta! © Pidzej
Dworzec, kilkanaście km od znaku z wcześniejszego zdjęcia
Dworzec, kilkanaście km od znaku z wcześniejszego zdjęcia © Pidzej
Pod Pałacem
Pod Pałacem © Pidzej
I rzut oka na City
I rzut oka na City © Pidzej
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem © Pidzej
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem © Pidzej

NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 391
0.00 - 4.00
3,75l
6 bułek z pasztetem, 6 bananów, 4 czekolady, 2 paczki jakichś tam suchych ciastek

Nowe gminy:

Świętokrzyskie:
Radoszyce
Końskie
Gowarczów

Mazowieckie:
Gielniów
Odrzywół
Nowe Miasto nad Pilicą
Mogielnica
Belsk Duży
Prażmów
Piaseczno

Łódzkie:
Drzewica


Kategoria Powrót pociągiem, > km 300-349, ^ UP 1500-1999m