Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Przesilenie

d a n e w y j a z d u 369.32 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 26 sierpnia 2023 | dodano: 23.09.2023



Rabka - Pieszczany - [ZSSK] - Bratysława - [ZSSK] - Trzciana - Rabka

https://photos.app.goo.gl/NQRNzDVjN8bcNqj46

https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/przesilenie-851ddf5?u=m&sh=qek9hh

Do Rabki przyjechałem w piątek wieczór. Trzeba startować zaraz w sobotę, żeby zdążyć przed załamaniem pogody, które zapowiadane jest na początek przyszłego tygodnia. Nie miałem za bardzo pomysłu na wycieczkę. Stanęło zatem znowu na Bratysławie.

Przygotowuję kanapki z nadprogramowymi parówkami które mi się ugotowały oraz dżemikiem i ruszam. Żar z nieba leje się coraz większy. Pytanie o burzę brzmi nie „czy” a „kiedy i gdzie” mnie złapie. Wspinaczka na przeł. Spytkowicką, Jabłkonka. Próbuję uspokajać się że najbardziej nieciekawe chmury są za moimi plecami oraz nad Babią Górą, ale to jest myślenie życzeniowe. Chmury są wszędzie wokół mnie. W końcu w Trzcianie robi się ciemno jakby był wieczór. Radar burzowy nie pozostawia złudzeń – z zachodu idzie front rozciągający się od Krakowa po B. Bystrzycę. Więc nawet nie próbuję jechać dalej, tylko pozostały do kataklizmu czas przeznaczam na poszukiwanie najoptymalniejszego schronienia. Zabunkrowałem się w Lidlu i czekam. I czekam. I? I z dużej chmury mały deszcz. Popadało tylko trochę. Wg radaru akurat w Trzcianie była mała luka we froncie. Tak że można ruszać dalej. Z plusów to ochłodziło się znaczenie, z 33 do 23 stopni i jedzie się fajnie. Dobijam do rzeki Oravy i za jej biegiem docieram do mojego ulubionego zamku w Oravskim Podzamoku. W Dolnym Kubinie przejazd moją ulubioną, zadaszoną kładeczką. Z tyłu znowu kłębią się wysokie chmurowe grzyby… Malowniczą drogą wijącą się doliną Wagu docieram do Martina. Skręcam w lewo do centrum, które niedawno odkryłem. Centrum miasta oraz centrum handlowego. Zakupy w Billi. Hamburger w Macu. Przypomniałem sobie dlaczego nie chodzę do Maca. Co z tego że są fajne dotykowe ekrany, klimatyzacja w lokalu i zabawki dla dzieci. To jedzenie nic sobą nie reprezentuje. Mam na myśli cena/ilość jedzenia. Dno, w przysłowiowej budce „u Pani Zosi” można kupić dosłownie 3x większego burgera za takie same pieniądze. Ja wiem że są większe burgery w Macu, ale to już cena idzie w dziesiątki zł… Słońce powoli zachodzi a ja powoli zajeżdżam do Żyliny. Jakieś tam zwiedzanko przejazdem. I dalej, Cestą 61 na Bratysławę, jeszcze 200km. W trakcie drzemki na przystanku budzi mnie ruszające się „coś” w krzakach. Okazuje się że to owieczki tam siedzą. Wygląda na to że znowu jestem na linii frontu burzowego. Ten wg radaru sięga od Krakowa po Bratysławę :) Jechać, nie jechać? Jeśli jechać to jak długo? Oto jest pytanie. Marsova-Rasov. Tutaj kończę bieg i szukam schronu. Jest. Miejscówka pod mostem. Miejsce stojące, z widokiem na cmentarz. Nooo od biedy mogło by być, ale szukam czegoś lepszego. I znajduję :) Wielka altana restauracji. Pełno stołów, ławek, z dwóch stron osłonięta murem, z jednej grubą folią. Światło i gniazdko 230V. Super, nawet tel. podładuję :) Czekam bezpiecznie na nadejście żywiołu. Tym razem z dużej chmury był duży deszcz. Prawie 2 godz. straciłem zanim się całkiem uspokoiło. Totalnie rozwalają mi trasę takie przerwy. Do tego senność, drzemki po przystankach. Idzie to bardzo niesprawnie. Przynajmniej wita mnie efektowny wschód Słońca nad cementownią, którą zawsze mijam w nocy. O skali opóźnienia świadczy, że w Trenczynie zamiast być w nocy, jestem 9ta rano… Plus taki, że można hamburgera wciągnąć, bo gastro otwarte. Temperatura szybko wzrasta, znowu zaczyna się upał. Oraz wiatr w twarz. A ja mam ździebełko dość tego wszystkiego. Fajną DDR-ką wzdłuż Wagu docieram do Piestanów. Jest 14ta. Bez komentarza. Do Bratysławy 80km. A moim marzeniem na tą chwilę jest zanurzyć się w ciepłej wodzie zalewu (Złote Piaski i/lub Vajnory). Jak będę dalej jechał tym tempem to zanurzę się, ale w zimniej wodzie, w nocy. Tak więc wstyd straszny, ale podejmuję decyzję o zakończeniu tutaj jazdy. Resztę podjadę ZSSK. Wciągam pizzę. Przy okazji dostrzegam że Pieszczany to bardzo ładne, turystyczne miasteczko. Miałem inny jego obraz. Zawsze bowiem przejeżdżałem przez nie tranzytem, krajową cestą. Wokół mnie były tylko zardzewiałe blaszane ogrodzenia oraz magazyny. Jadę na Stanicę, wsiadam w pociąg (pośpieszny) i teleportuję się do stolicy Słowacji. Dokładnie to na stację Bratislava-Vinohrady. Zwiedzę sobie stację, oraz dzielnicę o takiej nazwie. Poza tym z tej stacji najbliżej na Vajnory. Ale syf :) Polepione z asfaltowych łat chodniki, z dziurami i chwastami. Zardzewiałe latarnie, czy słowacki hit, 20cm krawężniki przy przejściach dla pieszych (!!!). Opuszczone ruiny zakładów chemicznych. Dlatego tak mi się tu podoba, w Polsce nie ma takich klimatów. (no chyba że w Łodzi ;) ). Zanim zatopię się w ciepłej wodzie zalewu, wciągam kebaba. I jestem gotowy na wodowanie :) Siedzę w wodzie po szyję przez godzinę. To był główny mój cel, gwóźdź programu tej wycieczki. Wyłażę gdy zbliża się wieczór. Pociąg mam wybrany o północy. Czyli kilka ładnych godzin na zwiedzanie. Kusi mnie ta wieża TV na wzgórzu. Nigdy tam nie byłem. Trzeba jechać. Pod górę, jak do Hlavnej Stanicy. Stamtąd do dzielnicy Koliba. Droga wspina się na wzgórze, po bokach domy, wille, pomiędzy którymi prześwituje w dole co jakiś czas rozświetlone centrum miasta. Szosą wspinają się również trolejbusy. Noc jest bardzo ciepła, i jak zwykle w nocy w Bratysławie towarzyszy mi koncert świerszczy. Mijam pętlę trolejbusów „Koliba” a węższa droga wjeżdża w las. Parking, serpentyna, i jest! Televizna veza na Kamziku. Wzgórze 439m n.p.m., a wieża dodatkowe 200m. Robi wrażenie. Jej kształt to jakby dwa połączone ze sobą podstawami ścięte ostrosłupy. Jakieś tam fotki, i trzeba wracać. Skręcam w jakąś ścieżkę do wieży widokowej, ale niestety zgubiłem drogę i na wieżę nie trafiłem. Zjechałem za bardzo w dół i nie chce mi się wracać. Ledwo mi starcza hamulców na ten zjazd, na dole już siły hamującej mało. Zwykłe szosowe hamulczyki mam, na jednym pivocie, a ważę prawie stówę. Jakaś tam rundka przez centrum, pałac prezydencki, zakupy, i na dworzec. W pociągu zajmuję się głównie spaniem. Mam dość. Przesiadka w nocy w Kralovanach. Jak zwykle 1,5h czasu na nocne zwiedzanie wioski, w której nie ma za bardzo co zwiedzać. Najciekawsze są chyba automaty z napojami/jedzeniem na stacji. Nadjeżdża rozklekotany spalinowy wagon motorowy. Będzie rok 2050 a na Słowacji/w Czechach dalej będą jeździły te pojazdy z socjalistycznego ustroju ;) Za to wieszaki na rowery mają porządne, marki PRO!! Ryk diesla w żaden sposób nie przeszkadza mi spaniu. Budzę się gdy zaczyna świtać, w zupełnie innej rzeczywistości. Zamiast upałów dżdży deszcz. W Trstenie, pod polską granicą, po 6tej rano. Na szczęście mżaweczka taka, że nawet nie ma potrzeby zakładać p/deszczowego nieprzepuszczalnego ubrania p/deszcz. na siebie. W Polsce deszcz ustaje, tak że toczę się do Rabki w zupełnie przyjemnej pogodzie. Ale mi się nie chce. Wynagradzam sobie tą męczarnię cheeseburgerem w Rabce. 18zł, kładzie na łopatki syf z McDonalda. Na kwaterze koło południa.

Przesilenie. Tak można nazwać tą trasę. Przedobrzone, na siłę, nie chciało mi się, miałem dość. Spowalniały mnie burze, wiatr w twarz i upał. Ale z drugiej strony coś tam pojeżdżone, 370km wpadło. Coś tam nowego zobaczyłem: wieżę na Kamziku, centrum Pieszczan, dzielnice Koliba i Vinohrady w Bratysławie. Wykąpałem się porządnie w Złotych Piaskach! Kilka hamburgerów zjadłem ;) Tak że ogólnie było fajnie. A nie czuję specjalnie potrzeby żeby cokolwiek komukolwiek, czy sobie, udowadniać. Przejechałem mnóstwo ciężkich tras, i mnóstwo ciężkich tras jeszcze przejadę.

Zaliczone szczyty:
przeł. Spytkowicka 709 (x2)
Kamzik 439 (Małe Karpaty)

9.00 (sb) - 11.45 (pn)


Kategoria > km 350-399, Powrót pociągiem, Rabka 2023


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mpree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]