Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Chillout w Rzeszowie

d a n e w y j a z d u 244.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:32.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 22 sierpnia 2020 | dodano: 26.08.2020




Upalllna wycieczka do Rzeszowa ciekawymi, bocznymi drogami. Turystyka und rekreacja. Szukanie nowych dróg i ciekawych miejsc. Pierwsza ciekawa rzecz na trasie to czereśnie rosnące na dębie. Które to po bliższym przyjrzeniu się im okazują się być kokonami (?) z których wykluwają się jakieś owady (?). Pierwszy raz takie coś widzę. Przelot Żubrostradą przez Puszczę może ciekawostką nie był bo jechałem nią dziesiątki razy, ale i tak było fajnie. Niebezpieczną, coraz bardziej rozlatującą się kładeczką przeprawiam się na drugi brzeg Raby. W Okulicach chronię przed upałem cienie koło jakiejś groty, grobu Pana Jezusa (?). Przechadzający się z piwkiem w ręku dziadek zgodnie przytakuje - skwar jak sam skurwesyn. I ja kupuję sobie piwko, tyle że bazalkoholowe. Do Tarnowa wjeżdżam przez przemysłowy pierdolnik na północy miasta - też w sumie ciekawe miejsce, chyba tu nie byłem. W mieście wciągam dwa hot dogi, i do Rzeszowa już standardzik - krajóweczką. Ale i tu coś ciekawego się znajdzie - zaraz za miastem po lewej stronie szosy dostrzegam pomnik ofiar II Wojny Światowej. Tyle razy jechałem tą drogą a dopiero dziś go dostrzegłem O.o Dębica, Ropczyce, Sędziszów, ciepło, gwarno, wesoło, imprezowo, po kowidzie śladu nie ma. I dobrze. Obadałem jeszcze tylko jak zawsze wieże wiertniczą i pumpę, no i mój ulubiony Rzeszowik. Jest koło wpół do jedenastej, zatem spóźniłem się na ostatnie pociąg tak ze dwie godz. ;) Ale zrobiłem to specjalnie, żeby pojeździć sobie spokojnie kilka godzin po mieście i wrócić pierwszym pociągiem o świcie. Bulwarami wte i we wte, przez stopień wodny, jednym, drugim, trzecim mostem, gejkładką. Po starówce, po parkach, jak i po blokowiskach na obrzeżu. Obadać wielką inwestycję - 160m wieżowiec Olszynki Park. Mają rozmach skurwysyny. Ciepło, gwarno, wesoło, imprezowo, po kowidzie śladu nie ma. I dobrze. Wraz ze wstającym dniem zaczęło padać. Zajechałem więc na stację, wciągnąłem wypasioną zapiekankę (ahh wspomnienia... pierwszy raz jadłem ją tutaj w 2011 roku). I pierwszym porannym pociągiem teleportowałem się do grodu Kraka. Było lekutko, chillałtowo, bez napinki, po prostu fajnie. Tak żeby odpocząć od Prag czy innych Budapesztów, bo nie tylko tym człowiek żyje. Może kiedyś narysuję mapkę? A może nie. Nie chce mi się. Od rysowania mapek tez trzeba odpocząć.

https://photos.app.goo.gl/WN2UdFMic1nqEaYX9

7.20 (sb) - 9.45 (ndz)


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]