Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Upalna 200ka w górach

d a n e w y j a z d u 200.18 km 0.00 km teren 09:34 h Pr.śr.:20.92 km/h Pr.max:61.00 km/h Temperatura:37.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2295 m Kalorie: kcal Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sobota, 25 czerwca 2016 | dodano: 26.06.2016



Dzisiaj odkryłem nowe znaczenie słowa "zmęczenie" :D
W pt długo szukałem jakiegoś pomysłu na wycieczkę ale zbliżała się północ a ja nic nie wymyśliłem. Ostatecznie stanęło na Krowiarkach (dawno nie byłem, ostatnio w 2014). Najkrótszym wariantem to jakieś ~170km, i mam nadzieję że to wystarczająco mało aby przeżyć ;) Bo ma być upał, zapowiadają chyba 34'C. Oczywiście nie udało mi się usnąć, poleżałem tylko trochę i wyjazd punkt 2.00. Pojechałem całkiem "na krótko", nie spakowałem żadnych ubrań, poza cienką kurteczką, której i tak nie użyłem. Zabrałem za to 3l picia, o 0,5l więcej niż zwykle zabieram. W Wieliczce śniadanie i kieruję się na Myślenice, doskonale znaną ale lubianą pagórkowatą drogą w poprzek Pogórza Wielickiego. Pomimo że do upału jeszcze daleko a jest ~20'C to już jest jakby trochę duszno. Mimo tak wczesnej pory na niebie można zaobserwować już pierwsze oznaki brzasku. Może mi się wydawało a może nie ale widziałem jak gdzieś przede mną raz błysnęło się (jak się potem okazało było to całkiem możliwe). Na zjeździe do Myślenic wyciągam ponad 60km/h (byłoby więcej ale nie wchodzi mi najcięższe przełożenie). Na rynku w Myślenicach krótka przerwa. Właśnie gdzieś tutaj wita mnie świt. Wskakuję na drogę serwisową wzdłuż ekspresowej na tym odcinku Zakopianki i kieruję się południe. Trochę wieje w twarz, ale tu chyba zawsze tak wieje. W Pcimiu skręcam na Jordanów. Gdzieś tu temp. spada dziś najniżej, do 16'C. I tu pogoda zaczyna mnie trochę niepokoić, bo tam gdzie jadę jest tak jakby mgliście i pochmurno (za plecami piękne Słońce). I faktycznie w Łętowni z południowego-zachodu zagrzmiało z nieciekawie wyglądających chmur. Wygląda na to że z Krowiarek dziś nici. W Jordanowie myślę co tu robić. Na zachodzie burze, na południu wygląda na to że też. Jadę więc na wschód. Kierunek na razie Rabka (przez Skawę). W Rabce krótka przerwa koło dworca gdzie do użycia wchodzi krem z filtrem (kompleksowanie smarowanie zastosuję dziś kilka razy). Dalej krajówką na Mszanę. Tu odpoczynek w czymś przypominającym park. Potem wojewódzką na przeł. Przysłop Lubomierski. Bardzo ciepło jest już od jakiegoś czasu ale to gdzieś tu na podjeździe można powiedzieć że zaczyna się upał, bo przed 9.00 temp. osiąga 30'C. Na przełęcz wjeżdżam z odpoczynkami ale jeszcze w dość dobrej formie. Na szczycie zakupy w małym sklepiku i czas na przyjemny zjazd w cieniu. W Szczawie odpoczynek na ławce koło potoku. Zjeżdżam dalej do Kamienicy i tu postanawiam że jadę do Limanowej. Przez przeł. Ostrą albo Słopnicką, jeszcze nie wiem. No tu to już masakra, na liczniku jakieś 37'C. Pot zalewa oczy a nie ma za bardzo czym wytrzeć czoła. Po lewej mijam skręt na przeł. Słopnicką. Stoi przy niej znak "Stromy podjazd 15%" :D No to jednak jedziemy przez Ostrą, tu z tego co pamiętam nachylenia są rozsądniejsze. Do podjechania jakieś 350m w pionie ale nie odważyłem się wziąć na raz więcej niż 100m bo chyba bym zasłabł. W pewnym momencie nawet usiadłem wykończony na asfalcie w cieniu. W końcu jest jednak jest mała wiata zwiastująca szczyt. No to w dół, Limanowa jakieś 450m niżej. Na zjeździe (znów ok. 60km/h) próbuję chłodzić się pędem gorącego powietrza. W Limanowej przerwa na rynku, zjadam tu ostatnie 3 banany (które wskutek wstrząsów i temperatury trochę zmieniły stan skupienia ;) ). Kupiwszy kolejny zapas wody (2x1,5l) startuję na Gdów. Drogą przez Stare Rybie, Nowe Rybie jechałem nie raz ale zawsze w odwrotna stronę.Trzeba tu się wdrapać na jakieś 500m n.p.m.. Na liczniku rekordowe dziś 39'C a ja chyba byłem bliski udaru słonecznego. Wydawało by się że wystarczy dużo pić ale miałem wrażenie że ta woda wypełnia mi już cały żołądek i przełyk więc bałem się pić jej za dużo. Potem kolejny zjazd który zapada na dłużej w pamięci, ok. 250m w dół. Potem trochę w dół i góry, a ja zastawiam się ile tak jeszcze pociągnę. W końcu, w jakimś fajnym lesie między Lubomierzem a Zagórzanami mówię dość. Siedzę w tym lesie chyba z godzinę i powoli dochodzę do siebie. Zjadłem wypiłem tu też 2 czekolady bo już tylko one mi zostały z jedzenia. Ruszam dalej z nowymi siłami i okazuje się przez ten czas że temp. spadła o kilka stopni (do 31-32)  a Słońce schowało się trochę za chmurami. Dłuższa przerwa w Gdowie i ruszam na ostatnią prostą, pagórkowatą drogę przez Pogórze Wielickie. Z wcześniejszego zmęczenia nie zostało śladu a energia wprost mnie rozpiera. Podnoszę nawet średnią do prawie 21km/h. Potem Wieliczka, i do domu, prawie idealnie wycelowałem w 200km, dokręcać musiałem niewiele. W domu przed 19.
Ale się rozpisałem, jak nigdy ;) Ale ta wycieczka, pomimo że nie jakaś bardzo daleka i pomimo że po dobrze znanych mi terenach za sprawą pogody (w takim upale jeszcze nie jechałem) dostarczyła mi mnóstwo wrażeń i emocji, i na długo zostanie mi w pamięci. W dodatku średnia 21 to bardzo dobry jak na mnie wynik, w zeszłym sezonie pewnie bym miał 15km/h, jakbym nie umarł po drodze ;) Z innych liczb: pierwsza setka zajęła mi 7 godzin, kolejna - 10 godzin.

Zaliczone szczyty:
Przeł. Przysłop Lubomierski 750
Przeł. Ostra-Cichoń 812


Jeszcze ciemno w Myślenicach


Drogą serwisową na południe, wzdłuż Zakopianki i Raby (coś się rozmyło)


I rzut oka za plecy


Na środku Szczebel


Szczebel raz jeszcze


Z początku pogoda nie zapowiadała się najlepiej


Centrum Tokarni


O nie. Tam nie jedziemy ;)


W Jordanowie


Burze zostawiam z tyłu


Standardowe zdjęcie z Rabki. Zegar/termometr już niestety zepsuty.


Rowerek


Nieczynna linia kolejowa Rabka - Nowy Sącz


Niby park w Mszanie


Gdzieś w Lubomierzu, zbieranie sił przed przeł. Przysłop


Przeł. Przysłop (Lubomierski)


Odpoczynek w Szczawie


Centrum Kamienicy


Odpoczynek w czasie podjazdu na przeł. Ostrą


Wspomniana wiata pod szczytem przeł. Ostrej


Stamtąd przyjechałem


Przeł. Ostra (ale zdjęcie nieostre)


Rynek w Limanowej


Nad wodą jakby chłodniej


Jakaś górka


Ostatnia chwila żeby uchwycić jakiś widoczek, zanim wyjadę z gór. Beskid Wyspowy.


Stare Rybie


Czekolada w stanie ciekłym


Dochodzenie do siebie w lasku


Miejsce biwaku


Ostatnia pauza w Gdowie


Taka miałem z przodu oponkę ;) Waży ok. kilogram. Nie kupiłem jeszcze zamiennika po ostatniej awarii.

NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 16%
WYSOK MAX: 789
2.00 - 18.55
6l
5 bułek z pasztetem, 5 bananów, 2 czekolady


Kategoria ^ UP 2000-2499m, > km 200-249


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa jasie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]