Czołg listopad (zbiorówka) cz. IV/IV
d a n e w y j a z d u
237.07 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg
Kategoria Zbiorówka :(
Czołg listopad (zbiorówka) cz. III/IV
d a n e w y j a z d u
237.07 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg
Kategoria Zbiorówka :(
Czołg listopad (zbiorówka) cz. II/IV
d a n e w y j a z d u
237.08 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg
Kategoria Zbiorówka :(
Czołg listopad (zbiorówka) cz. I/IV
d a n e w y j a z d u
237.08 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg
Stan na 18.11, będzie więcej.
1.11 99,3km Słoneczna i ciepła dniówka na Wolt/Bolt/Uber. Zapomniałem krótkich spodenek ;) A Dziadek Cube jeszcze pokaże na co Go stać! Nie zdziwiłbym się gdyby dobił 100k. No chyba że uda mi się kupić/zbudować lepszy sprzęt.
2.11 79,9km no dziś ździebełko zimniej. Po południu zorientowałem się że zapomniałem drugiego kurtalona wziąć, żeby założyć na ten pierwszy. A na powrocie -2,6'C!
3.11 82,4km j.w. tyle że jeszcze zimniej, za długo nie powalczyłem. I rozlała mi sie kawa z Maca. Ale to syf ta kawa w papierowym kubku, z papierowym wieczkiem, na papierowej foremce, w papierowej torbie, z papierowymi naklejkami. Potem ta kawa jest w mojej torbie, kurtce i w moich majtkach.
4.11 12,7km ino praca.
5.11 12,4km ino praca
6.11 34,9km praca +kurierka
7.11 45,4km praca +Glovo n/c
8.11 14,3km ino praca
9.11 89,6km dniówka, głównie Uber. Wg prognoz ~10'C i słonko, realnie ~0'C i zachmurzenie pełne. Zostałem (niesłusznie) oskarżony o pożarcie klientowi naleśników, na szczęście sprawa została wyjaśniona...
10.11 86,5km dziś głównie Wolt. Aura bez zmian, nieźle się machnęły pogodynki :D
11.11 87,2km ok. 450zł na Uber!!! Wreszcie Słonko, pewnie z okazji Wielkiego Święta wyszło. KURS ZA 123ZŁ!!! zajął mi 1h25min, co daje godzinówkę 80zł!!!
12.11 12,5km ino praca
13.11 14,1km ino praca
14.11 51,1km praca +7 kursików na Uber do questa
15.11 41,1km j.w. kursy na Uber wpadają jak szalone. Wyjeżdżam przed blok na osiedlu i już coś wpada z jakiegoś kebaba osiedłowego!
16.11 100,0km dobra dniówka na Uber Eats. Uber jest uber alles. Do tego ciepło i przyjemnie.
17.11 71,8km j.w.
18.11 13,1km ino praca
Kategoria Zbiorówka :(
Wędrowiec październik (zbiorówka) cz. III/III
d a n e w y j a z d u
589.51 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wędrowiec
Kategoria Zbiorówka :(
Wędrowiec październik (zbiorówka) cz. II/III
d a n e w y j a z d u
589.52 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wędrowiec
Kategoria Zbiorówka :(
Wędrowiec październik (zbiorówka) cz. I/III
d a n e w y j a z d u
589.52 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wędrowiec
1.10. 63,5km praca +kurierka wieczorem. Rano gdy zajechałem do pracy -0,9'C!
2.10. 13,2km ino praca
3.10. 64,7km praca +kurierka
5.10 ino serwis Wędrowca bo pada deszcz
6.10 114,3km dniówka na Wolt/Bolt/Uber ok. 3x Jagiełło. Temp w normie, stabilne 10-12'C
7.10 57,5km praca +kurierka
8.10 73,0km praca +Glovo. Ale gówno :D
9.10 52,3km praca +kurierka
10.10 12,5km ino praca bo wieczorem deszcz
12.10 115,5km dniówka Wolt/Bolt/Uber
13.10 88,95km dniówka Wolt. Deszczowe pierdolnięcie w połowie dnia, ale opłacało się przetrwać i nie wymięknąć. Bóg mi wynagrodził to potem pięknym słonkiem i lawiną fajnych kursów $$$ :) A inni kurierzy pewnie się wykruszyli i pojechali do domów spać. Albo srać.
14.10 66,8km praca +Wolt
15.10 57,0km praca +Uber/Wolt/Bolt. Zimno.
16.10 56,6km praca +Wolt/Bolt
17.10 44,2km j.w.
18.10 12,7km ino praca
19.10 128,7km rekordowa dniówka 450zł!!! Na co składało się 20+ kursów na Uber z premią 50zł, do tego dopełnione Woltem/Boltem. Brutto 15h, netto t.j. bez odpoczynków ze 13h pracy.
20.10 90,5km dziś skromniej, 3x Jagiełło. Ciepło i przyjemnie, i nawał zamówień z Love Schabowe.
21.10 96,1km znowu próbowałem 20 kursów na Uber. No udało się ale na ostatni czekałem 1,5h o północy w zimnicy...
22.10 55,7km praca +kurierka +jebła rama w Romecie. Na kominie. Bez komentarza.
23.10 12,4km ino praca
24.10 53,8km praca +kurierka
25.10 20,1km UMK +praca
26.10 119,4km Uber/Wolt/Bolt, prawie 20'C! Po południu całkiem na krótko można było jechać.
27.10 100,0km j.w. z tym dziś ponad 20'C!
28.10 50,7km praca +kurierka
29.10 46,2km j.w.
30.10 89,3km dniówka Uber/Wolt/Bolt
31.10 13,1km ino praca. Ostatni rejs Rometa w zw. z pękniętą ramą. Odbudowa Cube'a (czołgu). Tempo iście wojenne. Niczym budowa Bismarka w czasie II wojny światowej. Od 19tej w czwartek do 2.30 w nocy. I potem jeszcze w piątek od 9 do 11.30. Ale udało się! MAMY TO!!! Powstał niczym Feniks z popiołów! A Rometa muszę przywrócić do stanu fabrycznego i oddać na reklamację (rekojmię?).
Kategoria Zbiorówka :(
3ci Turbaczyk & Gorc :)
d a n e w y j a z d u
129.60 km
27.50 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wędrowiec
https://photos.app.goo.gl/5V8NX8hVuFdxRHqD6
https://www.alltrails.com/explore/map/7-08-2024-turbaczyk-3-1d94108?u=m&sh=qek9hh
Chrzest bojowy Wędrowca ;) Do tej pory jeździłem na nim
tylko po mieście, na kurierce. Ale trzeba sprawdzić co to warte w swoim
naturalnym środowisku, tj. w terenie :)
Padło na Turbaczyk. Wahałem się nad innemi górkami, ale
wizja piwka i naleśniczków ze schroniska była zbyt silna. Chciałem podjechać do
New Targu pociągiem o 5.30, tym co ostatnio gdy startowałem na Budapeszt. Ale
nie ma, zlikwidowany. Pewnie nowy rozkład od września wszedł. Najwcześniejszy
pociąg o wpół do ósmej. Na ten też się udaję. W pociągu frekwencja duża, ale to
stary EZT, więc rowerów wejdzie tu każda ilość. Po drodze obmyślam plan ataku
na szczyt. Wynalazłem na mapie drogę którą jeszcze nie jechałem: czarny rowerowy z
Ostrowska, do Bukowiny Waks. I końcówka potem już jest jedna,
czarny/niebieski/żółty/zielony pod schronisko. W N. Targu przed 11tą. W mieście
wciągam kebaba, kupuję jakieś picie, i wyjeżdżam z miasta Velo Dunajec. W Ostrowsku bez problemu odnajduję oznaczenia czarnego
rowerowego. Asfaltowa ścianka kończy się, i wjeżdżam w teren. Ale jaki teren!
No czegoś takiego się nie spodziewałem. Szlak jest de facto rynną wysypaną piachem. W górach też susza. Przy normalnej pogodzie tą rynną pewnie płynie
błoto. Ale da się jechać, to nie jest kopny piach, tylko takie wyschnięte na
wiór, zbite błoto raczej. Na drzewach pierwsze żółte liście. Albo susza, albo już jesień. Albo jedno i drugie. Mała regulacja przerzutek, zmniejszanie ciśnienia w
oponkach itp. Jakieś tam fotki, walka z samowyzwalaczem na 10 sek… Niemal
całość do podjechania, super. Tylko gdy mija mnie jakaś terenówka to tumany
kurzu długo unoszą się potem w powietrzu. Pot leje się strumieniami, taki
ukrop. Znajduję oznaczenia, strzałki do jakiegoś „Pomnika Ogniowców”. Odbijam
ze szlaku aby obadać ten temat, ale zawracam, szkoda czasu. Docieram do Bukowiny Waks. i dalej już znana droga. Mijam wycieczkę klubu rowerowego "Bez Kasku". Kasków nie mają za to silniki w fullach - owszem. Co za idioci :D Tymczasem pod górę nachylenia rozsądne, mało kamieni, prawie całość
do podjechania. Podjazd zajął mi od asfaltu na spokojnie 1,5 godzinki, z
odpoczynkami. Pod schroniskiem przed 15tą tak że młoda godzina. Naleśniczki, 2 piwka, zwiedzanie schroniska, fotki itp… Uwielbiam to miejsce. Potem atakuję
jeszcze sam szczyt góry, z obeliskiem – fajna ścieżka po korzonkach. Plan
powrotu obmyśliłem zaś ciekawy – wrócę przez Gorc :) Raz tylko byłem na tej
górze, parę lat temu. Tak więc przez Długą Halę, Kiczorę jadę na Jaworzynę Kam. Trochu się
zasiedziałem przy Kapliczce Bulandy. Ale to miejsce sprzyja takiej zadumie,
przemyśleniu pewnych spraw. Czasu było niby tak dużo a już zrobiło się po
17tej. Do zachodu Słońca niecałe 2 godzinki, trza się spieszyć. Zielonym szlakiem
kieruję się na Gorc. Trochu nielegal, bo to Park Narodowy, i przekreślone małe
rowerki na słupkach, ale co zrobić. I tak uważam że szkody dla przyrody czynię
tysiąc razy mniejsze niż jeden motór krosowy jadący pierwszą lepszą leśną
drogą. Zresztą te przekreślone rowerki na tych słupkach są takie malutkie…
Tabliczki może 10x10cm… Jak takie malutkie to mozie jednak wooolnoo tym
lowelllkiemmmm…??? Szlak stanowi wąska ścieżka, zagubiona w gąszczu
gorczańskiej roślinności. Może to dlatego zakaz, z piechurem się nie wyminie.
Ale o tej godzinie pustki na szlaku. Ścieżka łagodnie opada w dół, no super się
śmiga po tych korzonkach :) Dookoła na wpół uschły świerkowy
las. Naprawdę magiczne miejsce. Potem szlak się poszerza, do rozmiaru zwykłej leśnej drogi. Robi się całkiem chłodno,
po upale nie ma śladu. Mijam polanę z ławeczkami – Przysłop. Jeszcze kawałek
leśną drogą. Potem szlak odbija z tej drogi w lewo. w wąską, i stromą zarośniętą ścieżkę. Ale nie
taką jak na początku zielonego szlaku. Po prostu ciężki wypych, wspinaczka, tarmoszenie
roweru na ramieniu pod górę… Do tego
obleciało mnie stado much. No trochu mam dość.. Za to za plecami super widoki, morze gór! W międzyczasie gdzieś
znikły zielone oznaczenia szlaku, nie wiem czy dobrze idę… Tak, dobrze :)
Wyłania się na końcu tej ścieżki wielka sylwetka wieży widokowej na Gorcu! Uff…
Nie chciałbym zabłądzić w górach, bo jest 18.30. Triumfalny wjazd, ostatnie
metry na rowerze, nie z rowerem ;) Kawał wieży. 27m drewniana konstrukcja robi
wrażenie, przecież to jest wysokość 8-piętrowego budynku. Oprócz tego różne
ławeczki, tablice, kamienie pamiątkowe, itp. Jest nawet apteczka dla turystów
na słupku. Wbiegam na szczyt, bo czasu mało! Rozglądam się szybko dookoła, rzut
oka na panoramę, kilka zdjęć, nie ma czasu na dłuższą kontemplację. Dwóch
piechurów chyba szykuje się tu do noclegu. Szczyt wieży jest bowiem zadaszony,
a pięterko poniżej ma pełne drewniane ściany, i może służyć jako schronienie
przed burzą/deszczem. Zbiegam na dół, i trzeba lecieć. Zachód Słońca za jakieś
10 minut :) Pierwotny plan zakładał zjazd nowym (w sensie nie jechanym przeze
mnie), niebieskim szlakiem na przeł. Przysłop. Tak skróciłbym sobie ZNACZNIE
drogę, i nie musiałbym okrążać szosą No. 968 Wielkiego Wierchu, no i wspinać
się na tą przełęcz Przysłop asfaltem. Ale jak patrzę na mapę ten niebieski to jest ładnych 6km
stromego szlaku. Trochu strach o zachodzie Słońca się w takie coś pakować.
Wybieram bezpieczniejsza opcję. Zjazd purpurowym (bo to jest chyba taki kolor)
szlakiem rowerowym na przeł. Wierch Młynne, i tam już asfalt. Idzie raz dwa, w
miarę gładka leśna droga. Stromizny też czasem są, pewnie odcinki sprowadzam, szkoda ryzykować gleby w tym półmroku, szkoda hamulców. Zjazd
na Młynne zajął mi pół godzinki. Niebieskim szlakiem na pewno zeszło by mi
dłużej. Już całkiem ciemnawo. Jak zwykle przyrżnąłem łbem w za niską wiatę nad
stołem, zawsze w nią przywalam. Dlatego nigdy nie zdejmuję na Młynnem kasku ;) Dorzucam
trochu wiatru w oponki, wzuwam kurtalon, zakładam lampecki i zbieram się du
dom. Jest wpół do ósmej, przede mną jakieś 90km asfaltu, pewnie wrócę koło
2-giej w nocy (nie myliłem się). Zjazd do Zasadnego jest BARDZO stromy, tu są
maxy pod 20%! W Szczawie już ciemno. Reszta drogi bez przygód. Noga podaje,
gładko wciągam kolejne podjazdy, Przełęcze: Przysłop, Wielkie Drogi,
Wierzbanowską no i na koniec hopki Pogórza Wielickiego. Czuć inwersje, w
dolinach chłodek, na górze ciepło.
Udany trip, Turbaczyk zaliczony, do tego Gorc. Szkoda tylko
że na wieży dłużej nie posiedziałem i widoków się nie naoglądałem.
Dobry (jak
na mnie) współczynnik „MTB w MTB”: 27,5km / 129,6km = 21,2. Dokładnie 21,2 % MTB w MTB.
(zdarzają mi się wyniki kilkuprocentowe)
Wędrowiec sprawdził się bardzo dobrze, wytrzymał trudy
rąbania po Beskidzkich kamolach i korzeniach. Tzn. tyle koło złapało mały
luzik, ale już go skasowałem.
7.10 - 2.15
Kategoria > km 100-149, Terenowo
Wędrowiec wrzesień (zbiorówka) cz. II/II
d a n e w y j a z d u
799.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wędrowiec
Kategoria Zbiorówka :(
Wędrowiec wrzesień (zbiorówka) cz. I/II
d a n e w y j a z d u
799.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wędrowiec
2.09 12,2km Bagry itp. Test Wędrowca po moich przeróbkach ;) Gra i bucy, nie mogło być inaczej.
3.09 59,2km praca +powrót do kurierki. Powrót wypadł tak sobie ;) Posucha z kursami jeszcze straszna. Zajechałem aż na Rynek Główny, i wreszcie wpadły mi 2 kursy na raz, Wolt i Bolt. Wziąłem oba, bo to króciaki. I wtem, sekundę później... Zachciało mi się SRAĆ :D Pognałem do Galerii Krakowskiej, żeby oddać stolec za darmo a nie płacić za tę przyjemność. A potem zrobiłem oba kursy, no były trochę opóźnione, ale to nie moja wina. Sraczka nie wybiera, może dopaść nawet ultrakolarza.
4.09 55,6km praca +kurierka. Bez sraczki :)
5.09 56,7km praca +kurierka
6.09 57,9km j.w.
8.09 102,5km pierwsza po powrocie dniówka na kurierce. Uber, Wolt i Bolt. Do Glovo muszę się jeszcze przekonać żeby wrócić.
10.09 45,0km kurierka wieczorem
11.09 56,1km praca +kurierka, coraz chłodniej, Boris nadciąga!
12.09 56,1km j.w. No dziś to już całkiem, do tego mżawka.
13.09 13,3km ino praca w długich spodniach i mżawce
14.09 48,0km po południu kurierka po opadach. Zakończona powrotem w ulewie ;)
15.09 123,5km porządna dniówka 300+zł na Uber/Wolt/Bolt. Do północy walczyłem z questem na Uberze na 20 kursów, ale się udało.
16.09 13,5km ino praca bo dysc
17.09 63,5km praca +kurierka
18.09 13,0km ino praca bo burza
19.09 59,6km praca +kurierka
20.09 117,9km dniówka na Uber/Wolt/Bolt, na powrocie ledwie 8;C!
21.09 111,7km j.w. 300+zł :)
22.09 68,2km skrócona dniówka bo jakiś Kowid mnie łapie
23.09 48,3km praca +kurierka. To chyba nie kowid, to zapalenie wszystkiego... mówienie boli.
24.09 12,8km ino praca
25.09 84,1km dniówka na Uber/Glovo/Wolt. Podoba mi się ten powrót na Glovo, 50zł napiwków w gotówce :)
26.09 65,0km praca +kurierka. Przyjemna temp., 68'F :)
27.09 16,3km ino praca +Rydygiera, stare śmieci
28.09 95,6km dniówka na Glovo/Wolt/Bolt Ale się wkurwiłam na to Glovo... Jeden załadunek na Biedrze, pół godziny czekania i mi się odechciało, przepisałem. Wskoczyła inna Biedra i ta sama historia, pół godziny i wyłączyłem w pizdu to Glovo. Przez te dwie Biedry zarobek na jednej godzinie wyszedł mi 0zł/h ...
29.09 89,5km Wolt/Bolt. Wieczorem już tylko 5,C!
30.09 52,9km praca +kurierka. Wieczorem 2 stopnie!
Kategoria Zbiorówka :(