Miasto
d a n e w y j a z d u
40.10 km
0.00 km teren
02:18 h
Pr.śr.:17.43 km/h
Pr.max:33.50 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:132 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Po mieście. Pogoda trochę syfiasta, mokre drogi, wilgoć w powietrzu, pewnie też smog. Chciałem sprawdzić jedną drogę i koło Selgrosa skręciłem w lewo. Wylądowałem na jakiejś fajnej, zaśnieżonej szutrówce obok bocznicy do Łęgu. Ulica Cichociemnych AK się ona nazywała. Pierwszy raz nią jechałem.
Takie tam, nad Wisłą © Pidzej
Pogoda taka nijaka © Pidzej
Przy bocznicy do elektrociepłowni w Łęgu © Pidzej
Ulica Cichociemnych AK © Pidzej
Tauron Arena. W ciemnościach prezentuje się fajnie, widzę ten świecący ekran z okien w pokoju, 5,5km w linii prostej © Pidzej
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 213
15.45 - 18.35
Kategoria > km 010-049
Las Wolski + miasto
d a n e w y j a z d u
50.04 km
0.00 km teren
02:48 h
Pr.śr.:17.87 km/h
Pr.max:46.00 km/h
Temperatura:-2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:485 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Miało być takie tam plątanie się bez celu po Krakowie i okolicach, Lasku Wolskiego jednak nie miałem w planach. Tymczasem po zjeździe z przeł. Przegorzalskiej jakoś skręciło mi się do ZOO. Myślałem żeby wjechać asfaltem na szczyt i zjechać z powrotem. Ale jak zobaczyłem czystą, ubitą śnieżną skorupę na alejkach w lesie to żal było wracać do miasta. Podjechałem więc pod Kopiec, zrobiłem standardową rundkę dookoła i kilka zdjęć. Po czym już po ciemku, ostrożnie, na hamulcach zjechałem zaśnieżoną Aleją Wędrowników do asfaltu (wstąpiwszy po drodze pod Klasztor). Objechałem lasek ul. Orlą i przez miasto wróciłem do domu. Udana wycieczka, Las Wolski w zimowej szacie wyglądał pięknie.
Pomnik Ofiar Faszyzmu © Pidzej
Wstyd przyznać ale byłem obok niego pierwszy raz © Pidzej
7m wys © Pidzej
Autorstwa Witolda Cęckiewicza, zbud. w 1964r © Pidzej
Zachód Słońca koło Lasu Wolskiego © Pidzej
Na przeł. Przegorzalskiej © Pidzej
Wjazd do Lasku © Pidzej
Aleja Kasy Oszczędności Miasta Krakowa © Pidzej
Pod ZOO © Pidzej
Po przykryciu kocich łbów asfaltem pod ZOO jeżdzi najnowszy Solaris zamiast trzymającego się na nitach i trytytkach rozklekotanego Jelcza ;) © Pidzej
Pustelnik, 352m n.p.m © Pidzej
W Lesie © Pidzej
Pod Kopcem Piłsudskiego © Pidzej
Pod Kopcem Piłsudskiego © Pidzej
I klasztor Kamedułów © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 14%
WYSOK MAX: 352
15.10 - 19.00
wafelek
Kategoria > km 050-099, Zimowo
Tu i tam
d a n e w y j a z d u
60.89 km
0.00 km teren
03:11 h
Pr.śr.:19.13 km/h
Pr.max:50.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:424 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W zasadzie to miałem w planach Las Wolski ale na Kozłówku jakoś skręciło mi się na południe. Pojeździłem trochę po Pogórzu Wielickim, potem Skawina, Tyniec i do miasta zamiast ścieżką po wale dla odmiany drogą. Na koniec dokrętka przez Mały Płaszów, Rybitwy, Bieżanów.
Typowy widoczek na Pogórzu Wielickim
A tu widoczek na Kraków, a głównie to na blokowiska Kurdwanowa
Zjazd do Skawiny
Na rynku w Skawinie
Takie tam rury
Widoczek na Skawinę i elektrownię
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 320
14.35 - 18.15
wafelek
Kategoria > km 050-099
Rabka zimą
d a n e w y j a z d u
137.16 km
0.00 km teren
06:47 h
Pr.śr.:20.22 km/h
Pr.max:60.50 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1570 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Z planów na sobotę chodziło mi po głowie kilka tras. Wszystkie na południe, bo chciałem zobaczyć zimę w górach. Stanęło na Rabce, zwykłą, ale jednocześnie niezwykłą drogą. Zwykłą bo często nią jeżdżę a niezwykłą bo w obie strony tą samą.
Wygrzebałem chwilę po 12, jeśli się pospieszę to w Rabce powinienem być koło zachodu Słońca. W Krakowie właściwie nie czuć było zimy a takie raczej przedwiośnie. Śniegu coraz mniej, do tego Słońce, śpiewające ptaki i kilka stopni na plusie. Nie zajechałem nawet dobrze do Wieliczki a już musiałem zrzucić jedną warstwę i zmienić rękawiczki na letnie! Im dalej na południe tym jednak lepiej, tj. bardziej zimowo. W Dobczycach zatrzymuję się tylko na fotkę i lecę dalej. Mijam jedynego dziś rowerzystę a dokładniej kolarza na szosówce. Przerwa na banana dopiero w Wiśniowej. Od tego miejsca zaczyna się mokra droga. Podczas wspinaczki na przeł. Wierzbanowską mija mnie ten sam kolarz, tym razem w dół. Najwyraźniej objechał on pasmo Ciecienia drugą stroną, ze wschodu, przez Szczyrzyc i Skrzydlną. Na przeł. Wielkie Drogi postój na standardową panoramkę Beskidu Wyspowego, ale pierwszy raz w zimowej szacie. Gdzieś tu temp. spada do 0. Chciałem zajechać po drodze pod pomnik, ale droga do niego zasypana na równi z resztą łąki więc zrezygnowałem. Pogoda od jakiegoś czasu coraz mniej słoneczna, a bardziej pochmurna. Zwłaszcza szczyt Śnieżnicy tonął w chmurach. W Mszanie pauza nad zamarzniętą rzeką. Do Rabki docieram już po zachodzie Słońca. Fajnie :) W Rabce byłem wiele razy ale zimą jestem pierwszy raz na rowerze, a ogólnie to ze trzeci. Średnia równe 20km/h. Trochę odpocząłem na placu pod dworcem, chciałem coś zjeść ale czekolady nawet nie wyciągałem bo za twarda pewnie. Może z 15 minut tam zabawiłem i zebrałem się w drogę powrotną. Ciągle nie jest mi zimno, jedyne co to zmieniłem tu rękawiczki na zimowe O.o Natomiast jeszcze bardziej się zachmurzyło i tak jakby zamgliło. Do tego większość czasu w zupełnych ciemnościach, ale i tak było super. Niesamowite wrażenie robiły zwłaszcza rozświetlone stoki narciarskie, na Polczakówce i Śnieżnicy. Taki głód mnie złapał że na przystanku za Mszaną jednak zabrałem się za tą czekoladę, okazało się że spokojnie da się ugryźć. Podjazd, zjazd do Kasiny, serpentynami na przełęcz i w dół praktycznie aż do Dobczyc. No tu po prostu nie może nie być fajnie, bardzo lubię tą drogę :) Ostatnia przerwa w Dobczycach i do domu. Tutaj, w dolinach Pogórza Wielickiego było najzimniej ale i tak spadło tylko do -1. Na zjeździe do Wieliczki udało się dokręcić do 60 km/h :) W domu przed 21. Choć bardzo się starałem to średnią z Rabki podniosłem raptem o 0,2km/h.
Udana wycieczka. Najdłuższa moja trasa w styczniu, i w ogóle w zimie.
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Wymuszony zmianą ubioru postój w Wieliczce © Pidzej
RTCN Kraków Chorągwica © Pidzej
Serpentyny w Raciborsku © Pidzej
Widoczek z Raciborska. Chyba niedługo przestanę robić tu zdjęcia bo domy rosną jak grzyby po deszczu :/ © Pidzej
Zjazd w dolinę Raby w Dziekanowicach © Pidzej
W Dobczycach. Niezły sprzęt jak na OSP © Pidzej
Krzyworzeka © Pidzej
Fajny dźwig © Pidzej
Pługi czekają w pogotowiu © Pidzej
DW 964. Na wprost Ciecień © Pidzej
Tartak u stóp Ciecienia © Pidzej
W Wiśniowej © Pidzej
Inna maszyna © Pidzej
Na przeł. Wierzbanowskiej © Pidzej
W trasie © Pidzej
W trasie © Pidzej
Standardowy widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Zjazd do Kasiny. Na wprost Śnieżnica © Pidzej
Nad Mszanką w Mszanie. W tle Lubogoszcz © Pidzej
Muzeum im. Władysława Orkana w Rabce © Pidzej
(Nie)standardowe zdjęcie z Rabki. Pierwszy raz ze śniegiem i rowerzystą ;) © Pidzej
No tu też niestandardowo. Hotel Sława zamknięty, w dodatku wisi jakaś szmata reklamowa :/ © Pidzej
Dworzec w Rabce © Pidzej
Stok narciarski na Polczakówce. Byłem na niej w zeszłym roku. © Pidzej
Choinka w Mszanie © Pidzej
Przerwa na czekoladę na przystanku © Pidzej
W lewo - moja ulubiona droga :) © Pidzej
Stok narciarski na Śnieżnicy. Tu byłem w 2012. © Pidzej
Światecznie ubrany domek © Pidzej
Niedawno postawiona Karcma na przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
I świąteczne dekoracje w Dobczycach © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 588
12.20 - 20.40
banan, czekolada
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 100-149, Zimowo
Miasto
d a n e w y j a z d u
41.48 km
0.00 km teren
02:19 h
Pr.śr.:17.91 km/h
Pr.max:34.50 km/h
Temperatura:-10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:205 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Znowu po mieście. Najpierw fajną drogą / ścieżką brzegiem Bagrów a potem jak mi się skręciło. Na łąkach za Ruczajem temp. spadła do -10 i tyle właśnie wpisuję.
Stacja Kraków Prokocim Towarowy
Stacja Kraków Prokocim Towarowy
Widoczek na Bagry z kładki nad torami
Nad zalewem
Wspomniana kładka
Kąpać się nie zamierzam ;)
W lecie jest tu niezłe bagno ale dziś było ok
Pośród trzciny
Bagry raz jeszcze
Pałac Sztuki na pl. Szczepańskim
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 258
15.40 - 18.35
Serwis: wymiana baterii w tylnej lampce, pompowanie opon
Kategoria > km 010-049, Serwis, Terenowo, Zimowo
Miasto
d a n e w y j a z d u
40.50 km
0.00 km teren
02:35 h
Pr.śr.:15.68 km/h
Pr.max:31.50 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Taka tam miejska przejażdżka w śnieżnej brei :D Jak zwykle bez celu, gdzie koła poniosą. A poniosły m.in. do Parku Lotników Polskich, na stary pas startowy w Czyżynach i w dolinę Drwinki. Znowu rower do mycia ale i tak był usyfiony więc dosyfiłem go do końca :)
Dane przybliżone, bo się magnesik na chwilę zsunął.
Staw Płaszowski
Park na Dąbiu
"Drops". Tak brzydki że aż ładny :D
Zima nie oszczędza sprzętu ;)
Zima nie oszczędza sprzętu ;)
Zima nie oszczędza sprzętu ;)
Zima nie oszczędza sprzętu ;)
Stary pas startowy w Czyżynach. Wygląda gładko ale jechało się jak po grudzie.
Rowerek
Białucha
Park Jordana
Na Błoniach
Wilga
Galeria Bonarka. Jakkolwiek nie przepadam za tego typu przybytkami to akurat Bonarkę bardzo lubię :) Wszystkie moje ulubione sklepy tj. Auchan, Leroy i Empik w jednym miejscu. Do tego przestronne wnętrza, dużo ławek i czystych, bezpłatnych toalet (co wbrew pozorom wcale nie jest takie oczywiste).
Takie tam, gdzieś koło Kozłówka. Wydawało mi się że zdjęcie wyjdzie fatalne ale wg. mnie efekt jest całkiem ciekawy.
Kładeczka nad Drwinką
Kładeczka nad Drwinką
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 266
14.15 - 17.45
Serwis: mycie roweru, smarowanie łańcucha, regulacja tylnego hamulca
Kategoria > km 010-049, Serwis, Zimowo
Mroźne Brzesko
d a n e w y j a z d u
100.05 km
0.00 km teren
05:10 h
Pr.śr.:19.36 km/h
Pr.max:41.50 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:812 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Planem minimum na dziś była Bochnia a jak dobrze pójdzie to i Brzesko.
Gdy wyjeżdżałem było 1-2 stopnie na plusie. Jakkolwiek rzadko wracam tą samą drogą, tak dzisiaj wskoczywszy na krajówkę od razu wiedziałem że wrócę po śladzie. W przeciwieństwie do bocznych dróg, tutaj prawie zero syfu, czysty, czarny asfalt :) Czegóż więcej do szczęścia potrzeba? Może trochę odrobinę wyższej temperatury ;) Bo im dalej tym zimniej, myślałem że skończy się na Bochni. Tu jednak zatrzymałem się tylko na fotkę i podjąłem decyzję o zaatakowaniu Brzeska. Do miasta docieram chwilę po zachodzie Słońca a jest już -4! Warto było tu jednak zajechać bo na Brzeskim rynku klimat wciąż świąteczny :) Świecące choinki, szopka i czysty, biały śnieg. Naprawdę fajnie to wyglądało. Szkoda tylko, że po zdjęciu rękawiczek (aby zrobić zdjęcia) uciekło z nich całe ciepło :/ Dłonie nie wrócą do właściwej temperatury już do końca wycieczki. Chciałem zjeść czekoladę ale ta stwardniała na kamień i szkoda mi było zębów na nią ;) Nie zabawiłem więc tam długo i zebrałem się w drogę powrotną. Długą, ciemną i zimną. Gdy tylko mijałem jakieś latarnie zerkałem z niepokojem na licznik. A tam raz wskoczyło nawet -6! Zimno mi było tam gdzie zawsze, tj. w dłonie i stopy, ze zmienną intensywnością, i bez jakiejś logicznej zależności. Tymczasem po prawej sunął rozświetlony pociąg, na pewno bardzo ciepły i przytulny, ktoś tam w środku pewnie czyta sobie książkę albo gazetę. Po lewej natomiast pędziły samochody, z włączonym ciepłym nawiewem i pewnie jakąś fajną muzyką w radiu. A ja tu sam pod gołym niebem walczę z zimnem i nachyleniem terenu, wpatrując się w małą, bladożółtą plamę światła przed rowerem. I białą linię pobocza, która jest wyznacza mi kurs, mój cel, jest moim przewodnikiem w tej niedoli. I zastanawiam się po co to wszystko? W Wieliczce nie czułem już wszystkich palców, jakoś jednak dowlokłem się do domu. Co ciekawe w Krakowie było z powrotem koło zera O.o
Po powrocie do domu przypomniało mi się jednak po co się tak męczyć. Ano po to żeby te głupie gorące parówki z kapustą smakowały jak nigdy przedtem :D I żeby wpisać kolejne 100 kaemów do Bikestatsa, to także bardzo przyjemna chwila ;)
Standardowe zdjęcie na wylocie z Wieliczki
Zimowe krajobrazy
Widoczek z trasy
Widoczek z trasy
Raba zimą
Na rynku w Bochni
Takie tam sprzęty
Rondo w Brzesku
Na rynku w Brzesku
Na rynku w Brzesku
Ciągle jeszcze świątecznie :)
W Bochni też ładnie
Na rynku w Bochni
Zimny i ciemny powrót
Zimny i ciemny powrót
No i w Wieliczce
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 269
13.45 - 19.45
Kategoria > km 100-149, Zimowo
Miasto
d a n e w y j a z d u
47.17 km
0.00 km teren
02:29 h
Pr.śr.:18.99 km/h
Pr.max:36.50 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:218 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Taka jakby odwilż. Długo wahałem się czy iść na rower, w obawie o syf na drogach. Okazało się jednak że nie było tak źle. Szkoda że nie wyszłem wcześniej bo można było gdzieś dalej pojechać.
Rozmarzająca Wisła i rosnące pylony mostu na wschodniej obwodnicy Krakowa
Zalew Nowohucki jeszcze zamarznięty. Wysoki poziom wody/lodu, sięgał prawie do alejki!
Osiedle Piastów
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 241
15.10 - 18.05
Kategoria Zimowo, > km 010-049
Zimowe MTB nad Wisłą
d a n e w y j a z d u
23.10 km
6.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:13.20 km/h
Pr.max:32.50 km/h
Temperatura:-10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 94 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Wreszcie trochę mniej syfu na drogach i w powietrzu. Wybrałem się więc na rower, bo już ciężko było wytrzymać. Zapowiadająca się na zwykłą asfaltową pojeżdżawkę traska zmieniła się jednak w prawdziwe zimowe MTB. Dawno się tak nie bawiłem :)
A było to tak. Za mostem Wandy jakoś skręciło mi się w gruntową drogę nad Wisłę, bo chciałem zrobić fotkę mostu z dołu... No i się zaczęło :) Zjechałem na jakiś placyk, zrobiłem zdjęcie i zauważyłem że w prawo droga idzie dalej. Nigdy nią nie jechałem i postanowiłem sprawdzić gdzie prowadzi. A prowadziła korytem rzeki, terenem zalewowym czy jak to się tam zwie, wśród różnych trzcin, zarośli i innych lubujących się w wilgoci roślin. Jechało się super! Opony przełamujące sztywną skorupę czystego, białego śniegu wydawały niesamowite dźwięki, jakby czołg jechał :D Ale łatwo nie było, pod spodem czaiły się ostre jak kamienie grudy zmrożonej ziemi, koleiny, a od czasu do czasu lodowe pułapki. Co chwilę też zatrzymywałem się na coraz to fajniejsze fotki: schodzącego coraz niżej Słońca i przybliżających się, ogromnych sylwetek chłodni kominowych elektrociepłowni w Łęgu. Nigdy nie widziałem ich z tej perspektywy. Pomimo że na trudniejszych odcinkach prowadziłem to i tak kilka razy prawie wyglebiłem a raz przywaliłem kolanem (na szczęście prawym) w kierownicę. Droga wydawała ciągnąć się w nieskończoność (jak się potem okazało było to raptem 5km) a zmrok coraz bliżej. Mijałem kilka wjazdów na biegnącą wałem ścieżkę rowerową ale tu na dole było zbyt fajnie żeby stąd uciekać :) W końcu dojechałem pod zieloną kładkę technologiczną. Pierwszy raz widziałem ją z bliska. Do mostu Nowohuckiego dotarłem już po zachodzie Słońca. Aż szkoda było wyjeżdżać z tej magicznej krainy ;) Dalej chciałem ścieżką po wale gdzieś do miasta. Jednak ujechawszy jakieś 100m z przerażeniem odkryłem że mam pod kołami lodowisko :O Nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów poczekałem aż rower sam się zatrzyma. Zsiadłem i na piechotę w tył zwrot :D Jako że było już ciemno i zimno do domu doturlałem się najkrótszą drogą, udało się nie wywalić :)
Niby tylko 23km i nawet nie wyjechałem z miasta ale tą wycieczkę zapamiętam na długo :) I na pewno jeszcze kiedyś przetestuję jakieś drogi pomiędzy Wiślanymi wałami. Pomimo że temperatura spadła z początkowych -5 do -10 stopni to prawie nie było mi zimno. A świeżo nasmarowany XCM uginał się do połowy skoku! Dopiero co wymyty rower oczywiście trochę usyfiony ale było warto, nie żałuję :)
Skuta lodem Wisła
Przez most Wandy
Z tej perspektywy most prezentuje się zdecydowanie lepiej.
To tą drogę postanowiłem zbadać
Most Wandy raz jeszcze
Takie tam
Pierwszy rzut oka na tonące w smogu chłodnie kominowe w Łęgu.
Kawałek dalej
Kawałek dalej
Bliżej rzeki
Kawałek dalej
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej
A chłodnie coraz większe...
...i większe. Wysokość 100m.
Słońce chyli się ku zachodowi...
...a po prawej wyłania się komin fabryki cegieł. Podobno ma wys. 96m, ale na tyle nie wygląda.
W koleinie lodowa pułapka
Kominy elektrociepłowni. Wys. kolejno: 226m, 262m i wybudowany 2 lata temu 120m.
Złapane w ostatniej chwili Słońce
Najwyższy z kominów jest jednocześnie najwyższą budowlą Krakowa. Teraz wszystko będzie szło tym najniższym a średni jest już powoli rozbierany. Trochę szkoda, moim zdaniem fatalnie będzie wyglądać panorama miasta z jednym potężnym kominem zamiast dwóch :/ Co im on przeszkadzał :/
Takie tam
Bliżej rzeki
Takie tam
Takie tam
Nie wiem co to jest ale stało sobie nad Wisłą :)
Droga chwilowo się skończyła
Takie tam
Dojeżdżam do kładki technologicznej.
Wygląda ciekawie.
Jak łatwo się domyślić płynie nią ciepła woda.
Po drugiej stronie rzeki osiedla Płaszowa.
Dojeżdżam do Mostu Nowohuckiego.
Po drugiej stronie rzeki osiedla Płaszowa.
Takie tam
Rowerek
-10
Chciałem ścieżką ale droga była w lepszym stanie.
I jeszcze Most Nowohucki.
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 251
14.10 - 17.05
Kategoria Zimowo, Terenowo, > km 010-049
Atak zimy
d a n e w y j a z d u
24.73 km
0.00 km teren
01:39 h
Pr.śr.:14.99 km/h
Pr.max:25.50 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 89 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Zanim się wygrzebałem zaczął padać śnieg ale bardzo chciałem się gdzieś przejechać. Myślałem o Lasku Wolskim, na pewno było by tam pięknie ale gdy koło Błoń zaliczyłem poślizg na prostej drodze szybko wybiłem to sobie z głowy ;) Na zjeździe spod ZOO gleba murowana a to ostatnie czego mi do szczęścia potrzeba, zwłaszcza boję się o lewe kolano. Poturlałem/poślizgałem się więc tylko trochę po mieście, na zakrętach zwalniając prawie do zera i bardzo delikatnie obchodząc się z kierownicą/hamulcami. Udało się nie wywalić :) W mieście o dziwo rowerzystów sporo, podziw budzą zwłaszcza samobójcy na szosówkach :D A po przyjeździe przypomniało mi się dlaczego nie lubię zimy - zanim wniosłem rower do mieszkania pół godziny walki z miską, szmatą, wodą i zasyfiona klatka schodowa :/
Dąb w Parku Jerzmanowskich. Najbardziej okazały i chyba w najlepszej kondycji.
Inny dąb. Też piękny ale w trochę gorszej kondycji - obserwuję go i zawsze później wypuszcza liście oraz szybciej je zrzuca. Z roku na rok traci też kolejne, obłamujące się konary :/
Nad Wisłą
Na Błoniach
Koło Błoń
Choinka pod Muzeum Narodowym
Zima zaskoczyła rowerzystów ;)
Zima zaskoczyła rowerzystów ;)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 211
14.45 - 16.50
Serwis: mycie roweru, czyszczenie i smarowanie napędu (włącznie z tylną przerzutką), podmiana łańcucha, serwis amortyzatora, regulacja hamulców, zamiana klocków stronami w tylnym hamulcu, kontrola śrub, wymiana koszyka na bidon, pompowanie opon.
Kategoria Zimowo, Serwis, > km 010-049