Kraków - pociąg - Rabka
d a n e w y j a z d u
8.77 km
0.00 km teren
00:33 h
Pr.śr.:15.95 km/h
Pr.max:31.00 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:124 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Długi weekend :) O tem dlaczemu ciapągiem a nie na rowerze w następnym wpisie...
To wszystko (i jeszcze więcej) idzie do sakwy i plecaka
(Tej sakwy i tego plecaka)
Gotowy do drogi
Tereny zalewowe zbiornika w Świnnej Porębie
Pociągami też lubię jeździć :)
2 godziny całkiem przyjemnej podróży później
Ale okaz!
Wysypany cały bajzel
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 589
17.30 - 20.30
0,5l
Kategoria > km 000-009, Powrót pociągiem, Rabka 2017
Przełom Dunajca, Czerwony Klasztor i Stara Lubovna
d a n e w y j a z d u
279.78 km
8.50 km teren
14:45 h
Pr.śr.:18.97 km/h
Pr.max:69.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:3061 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Miało być lajtowo, a wyszło jak zwykle ;)
Wstępnym, bardzo luźnym i niezobowiązującym planem była
szosowa pętelka dookoła Gorców - w 2014
takie coś jechałem i z tego co pamiętam
220km wyszło. Czyli luzik :)
Wyjazd godzina 0.05. Standardowo, Wieliczka, Dobczyce,
Wiśniowa. Temperatura nie pamiętam jaka, a skoro nie pamiętam to pewnie nie
wyróżniająca się czyli 5 czy tam 10 stopni. Noc księżycowa. Śniadanie na
przystanku w Poznachowicach. W Mszanie drugie śniadanie, zaczyna świtać. Tu
skręcam na Zabrzeż. Pogoda póki co taka nijaka, tzn. pochmurno i raczej nie
ciepło. Uphill na przeł. Przysłop Lubomierski wszedł gładko bo i nie mogło być
inaczej, ten podjazd był wyzwaniem powiedzmy kilka lat temu ;) W Szczawie długa
pauza nad Kamienicą. Pogoda już nawet zaczęła się klarować ale na skrzyżowaniu
w Zabrzeży znów widać biały kołtun mgieł w dolinie Dunajca w który trzeba
będzie wjechać (zdjęcie). W Krościenku jestem koło 8.30 czyli widać jak bardzo
rekreacyjne było tempo :) Tu też relaks nad rzeką (przy okazji ujebałem
śnieżnobiałe oponki jakąś gliną...), szczęśliwi czasu nie liczą, więc się
zeszło ;) I wpadł mi do głowy pomysł niegłupi: że niby po co setny raz do tego
N. Targu jechać skoro nie byłem jeszcze nigdy pod Czerwonym Klasztorem
(rowerem)? Wobec powyższego obrałem kurs na Szczawnicę, Przełom Dunajca,
wspomniany Klasztor a potem gdzieś przez Słowację. Się zobaczy. Kilometrów na
pewno sporo ponad 220km plan będzie ale kto by się tym przejmował ;)
8mio chyba kilometrowy trakt brzegiem rzeki był bardzo
widokowy, opłacało się tu przyjechać. W dodatku turystów niewiele bo aura
ciągle jakaś taka wilgotna, może zgniła nawet bym powiedział (na szczęście
deszczu niet). Niesamowite wrażenie robiły pewnie 300m czasem metrowe, stalowo
szare skały wyłaniające się z nurtu rzeki, porośnięte gdzieniegdzie nie wiadomo
jakim cudem zakorzenionymi drzewami :O Pod Czerwonym Klasztorem koło 10tej.
Obowiązkowa fotka na tle Trzech Koron i myślę co dalej. No i wymyśliłem: Stara
Lubovna i przez Piwniczną do domu. Mijam Velki Lipnik (który wcale taki wielki
nie jest, zabita dechami dziura ;) ) i zaczyna się pod górkę. Znaczy się
przełęcz jaka pewnie. No i jest, 730m n.p.m., dobre i co. Szalony (prawie 70
było) zjazd i docieram do Lubovni. Już miałem jechać na rynek ale skusił mnie
znak: „w lewo Hrad jakiś tam, ileś tam km”. Zamki na Słowacji bywają efektowne więc chyba
warto zobaczyć. Asfaltowy podjazd, potem kawałeczek szlakiem, w końcu rower
górski mam ;) Nie wszystko udało się wciągnąć, opony ślizgały się po trawie. Zajechałem
pod samą bramę, obowiązkowa fotka z panoramą miasta na tle gór i w dół. Rynek
też warto zaliczyć, co by nie? Piknik trwał chyba z godzinę, tak że w drogę
powrotną ruszam koło wpół do trzeciej. Za miastem kolejna atrakcja, tj.
podjazd. W to mi graj, pewnie wpadnie kolejna przełęcz do kolekcji :) Droga
bardzo widokowa więc pauzy na fotki były pretekstem do odpoczynku, trochu gorąco
było. W końcu jest. Sedlo Vabec, 760m n.p.m. Tu też dłuższa pauza, kontemplacja
całego tego piękna jakie mnie otacza :O Piękna Gór. Siedziałem sobie na jakimś
betonowym fundamencie i cieszyłem się jak głupi do sera chyba przez pół godziny
:) Pora jednak się zbierać, zjazd sam się nie zjedzie ;) Trzeba mu pomóc. Ja
pomagałem mu jak mogłem ale 70ki nie było :/ Znowu te 68-69 jakoś... Ciągnął
się i ciągnął. Granica, Piwniczna. Zakupy, jakiś tam napój i chyba 25cm
średnicy drożdżówka. Jej ogrom docenił nawet starszy Pan, który przechodząc
obok, do żony w te słowa: „Jezu, jaka wielka drożdżówka!”. :D Coś tam odpocząłem
na ryneczku i domu jeszcze setka, z hakiem. Standardowo, bez żadnych kombinacji:
Old Sącz, New Sącz, Limanowa, Stare & Nowe Rybie, Łapanów, Gdów. Droga
znana i lubiana. W zasadzie nie wiem co o niej można więcej napisać, więc tak w
skrócie tylko: Podjazd na N. Sączem raczej ciężko wchodził, chwilę sobie odpocząłem.
Na zjeździe do Limanowej znów próbowałem pobić rekord prędkości ale znowu
„tylko” 60 ileś. Zachód Słońca za Limanową, ostatni cięższy podjazd, pod
kościół w Starym Rybiu. Na szczycie ostatnia kontemplacja widoków, ostatnie
czerwono-żółte tchnienie Słońca zza horyzontu. Ostatni (już naprawdę ostatni)
szalony zjazd w ciemnościach z lampką na full trybie. Odpoczynek pod pięknym
dębem w Łapanowie, Gdów i do domu. Znowu tak, jak często ostatnio mam. Że na
ostatnich kilometrach zamiast słabnąć rozpiera mnie energia O.o Chyba wiem o co
w tym chodzi. To coś siedzi w głowie a nie w mięśniach. W domu o godz. 0.30 w
dobrej formie.
Udana wycieczka, gór nigdy za wiele. To był dobry, rowerowy
dzień :)
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Przysłop Lubomierski 750
Strananske Sedlo 730
Pasternik 555
Lubovniansky Hrad 630
Vabec 690
Sedlo Vabec 760
Litacz 652
Zdjęcia wyjątkowo w takiej formie:
https://goo.gl/photos/ALMyoyuS3BH57ugn8
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 752
0.05 – 0.30
3,5l
4 bułki z szynką, 4 banany, 3 czekolady, wielka drożdżówka,
wafelek, energy bar
Serwis: mycie roweru, smarowanie łańcucha, regulacja hamulców, pompowanie opon, klejenie siodełka, wymiana łożysk sterowych
Kategoria ^ UP 3000-3499m, > km 250-299, Terenowo, Serwis
L.w.o.M.
d a n e w y j a z d u
32.93 km
0.00 km teren
01:42 h
Pr.śr.:19.37 km/h
Pr.max:53.50 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:110 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
V max na podjeździe pod Tesco za betoniarką ;) Wskoczyłem za nią gdzieś na Limanowskiego, w Podgórzu. Wiem że to totalna głupota ale czasem trudno się powstrzymać. 53,5 km/h na 3% podjeździe :O Zgubiłem ją natomiast na podjeździe za szpitalem, już nie dałem rady.
Chwila relaksu w parku nad Wisłą
Zawsze chciałem mieć w rowerze coś od Amoeby. Dobre i zaślepki piwotów :)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 3%
WYSOK MAX: 227
19.20 - 21.20
0,25l
Kategoria > km 010-049
L.w.o.M.
d a n e w y j a z d u
29.69 km
0.00 km teren
01:38 h
Pr.śr.:18.18 km/h
Pr.max:33.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:105 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Popsuli komin :/ A taki ładny był :(
Taką aleję zrobili koło ul. Lema
Podróżnika rowerowego żadnego nie znalazłem ale dobry i Leonid Teliga. Mieszkam niedaleko tej ulicy, jechałem nią tysiące razy a nawet nie wiedziałem co to za Pan.
Takie drzewka
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 4%
WYSOK MAX: 213
18.35 - 21.05
0,5l
Kategoria > km 010-049
L.w.o.M.
d a n e w y j a z d u
36.26 km
0.00 km teren
01:56 h
Pr.śr.:18.76 km/h
Pr.max:56.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:159 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
V max na zjeździe na do Matecznego. Magnesik ciągle się zsuwa więc dane przybliżone.
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 257
19.30 - 21.35
Kategoria > km 010-049
Zakopane und Krowiarki
d a n e w y j a z d u
283.25 km
0.75 km teren
14:09 h
Pr.śr.:20.02 km/h
Pr.max:67.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2700 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dziewiczy rejs ;) Pomysłu na trasę żadnego niesamowitego nie miałem, więc taki oto standardowy zestawik: miasto starych bab z tabliczkami "pokoje", nagabujących do skorzystania z noclegów + znana i lubiana wśród rowerzystów, wysoka asfaltowa przełęcz. W razie W wiozłem dodatkowy kilogram narzędzi (oprócz tego co zawsze mam).
Wyjazd wcześnie/późno - zależy jak na to patrzeć - o północy. W domu za oknem 15 stopni, jadę więc na wpół krótko, tj. krótkie spodenki ale z cienką kurtką, w czapce lecz bez rękawiczek. Ciepło. Do tego stopnia że w Wieliczce jestem nawet nieco zgrzany. Natomiast wraz z wyjazdem z aglomeracji krakowskiej i pierwszymi hopkami Pogórza Wielickiego coraz chłodniej. Nie na tyle natomiast żeby się przebierać, bo nocna jazda jest tak fajna że aż szkoda się zatrzymywać. Dobczyce omijam obwodnicą i zaczynają się pierwsze fajne, nieoświetlone odcinki. W Wiśniowej pauza. I chłodny start. Ale nie zimny, bo pomimo 7'C zimno mi w tych krótkich spodenkach nie było O.o Koło przeł. Wielkie Drogi wypadek i wstrzymany ruch, na szczęście rower to tylko rower i wszędzie się przeciśnie. W Mszanie 5 stopni i jednak kończy się kozakowanie ;) Długie spodnie, bluza + rękawiczki. W Rabce koło świtu i chyba z pół godzinny odpoczynek. Połączony z kontrolą wszystkich połączeń gwintowych - kilka śrub trzeba było dociągnąć. Po czym rozpoczynam uphill na Monte Obidowa ;) Z centrum miasta na szczyt ponad 300m UP a nachylenie pod 20%. Tzn. 17% jest często gęsto a na chwilę wskoczyło 19. W każdym razie jeden z cięższych asfaltowych podjazdów w woj. Małopolskim. A ja się wręcz na nim zagotowałem. Do N. Targu zjeżdżam Zakopianką bo nie ma tu raczej żadnej alternatywy. W mieście znów dłuższa pauza, jakiś nie do jazdy dziś jestem. Tzn. nie jedzie się źle ale tempo mam iście emeryckie. Ruszam wreszcie, trochę krajówką a trochę bokami, prawą lub lewą jej stroną. Coby nie kusić za bardzo losu. Przez to kluczenie w Poroninie odbijam za bardzo w bok i oddalam się od Zakopanego. Zasięgam porady u tubylców, do miasta pojadę przez Murzasichle (co za nazwa). Fajne leśne odcinki, fajne widoki na Tatry i w ogóle jest fajnie. Natomiast dopiero po drodze uświadomiłem sobie jaką drogą mnie pokierowali. Tzn. wspinającą się na ponad 1000m n.p.m. szosą u podnóża Tatr, na mapie opisaną jako Droga Oswalda Balzera. W to mi graj, podjazdów (i zjazdów) nigdy za wiele :) A ten do Zakopanego był bardzo szybki i widokowy. Na skrzyżowaniu źle skręciłem, ominąłem centrum i musiałem nadłożyć kilka km. To też dobrze, kilometrów również nigdy zbyt dużo. Odpoczynek w parku (im. Lecha Kaczyńskiego). Dochodzi jedenasta a średnia 17,3 (mówiłem coś o emeryckim tempie?). Coś tam zjadłem, drugi raz sprawdziłem śruby. W drogę powrotną ruszam w południe. Tu też zamiast wojewódzką jakoś skręciło mi się na Kościelisko. Droga idzie wysoko więc odcinek bardzo widokowy. Dawno nie wspominałem o pogodzie a ta jest po prostu upalna, niemal 30 stopni. Nie jestem pewien gdzie mnie ta droga zaprowadzi, nie są też tego pewne spotkane po drodze kobiety (jak się okazało turystki). W końcu asfalt kończy się. Na szczęście spotykam jakiegoś bikera na "mtb", tubylec koło 60ki. Który wskazuje mi szutrową kamienistą drogę. Ledwo za nim nadążam ;) Ale to przez raczej mało terenowe, 32mm oponki, szkoda byłoby przebić albo i glebę wyhaczyć. W końcu jest DW958. Jest raczej w dół i wieje też raczej w plecy więc jedzie się bardzo sprawnie. Witów, Chochołów (drewniane chaty), Czarny Dunajec. Miasto tak brzydkie że aż szkoda zdjęcia robić. Mocny kandydat na najbrzydsze miasto woj. małopolskiego. Straszna dziura. Po skręcie na Jabłonkę widoki jakby ładniejsze :) Centralnie na wprost potężny masyw Babiej, Królowy Beskidów. Zawsze gdy wracam przez Krowiarki mam problem z kończącym się piciem. Tak jest i dziś, w Jabłonce wszystko pozamykane. Na szczęście w Zubrzycy coś znajduję, a stoliki przy sklepie wykorzystuję na dłuższy piknik. Pora się jednak zbierać, Krowiarki same się nie podjadą. Nie jest jakiś ciężki ten podjazd ale potrafi dać w kość. Na przełęczy przyjemnie, niecałe 20'C. Popas, ostatnia, trzecia kontrola roweru (nic już się nie luzuje) i sru w dół. Leciałoby się pięknie (koło 67 wyciągnąłem) gdyby nie jedna rzecz. Co chwilę zsuwający się magnesik licznika... Myślałem że ch*j mnie tam strzeli, co chwila zatrzymywać się i poprawiać... W zasadzie to w dół jest aż do Suchej. Ostatni dłuższy odpoczynek natomiast w Makowie. Wciągam co tam zostało, m.in. energybara. I albo to placebo albo faktycznie coś on tam daje bo power był niesamowity, właśnie od Makowa gdzieś do Radziszowa. Tak że na Sanguszki to nie wjechałem a wręcz wleciałem :) W tej gdzieś okolicy łapie mnie zachód Słońca. Ostatni szalony zjazd, Sułkowice, Biertowice, Krzywaczka, Radziszów... Doskonale już znane okolice. W Radziszowie nieźle mi się spać zachciało (nie spałem w nocy wyjazdu). Możliwe że na ławce na przystanku nawet na kilka sek. przysnąłem O.o I co teraz?! Trasa się nie liczy?! Trzeba dzielić na dwie?! ( :D ) Jakoś udało się jednak przezwyciężyć senność i dotoczyć przez Skawinę do Krakowa. W domu o wpół do dwunastej.
Udana wycieczka. Choć byłem tam nie raz to jednak południowe kierunki zawsze spoko. Tak jak wspomniałem dojazd bardzo rekreacyjny, natomiast na powrocie udało się podnieść średnią z 17 do 20, czyli tempo znacząco lepsze. Nic się nie uje*ało, nic nie odpadło, rower spisuje się świetnie. Oponki toczą się zauważalnie lżej, choć oczywiście cudów nie ma. To nigdy nie będzie rower szosowy, tylko "szosawy" ;) To był dobry, rowerowy dzień :)
(dane przybliżone bo licznik szwankował)
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502
Przeł. Wielkie Drogi 562
Obidowa 865
Przeł. Lipnicka (Krowiarki) 1012
Przeł. Sanguszki 480
Standardowa mała pauza w Wieliczce © Pidzej
Na rondzie w Dobczycach © Pidzej
Koło tartaku w Wiśniowej © Pidzej
Odpoczynek w Wiśniowej © Pidzej
Skład drewna na przeł. Wierzbanowskiej © Pidzej
W okolicach przeł. Wielkie Drogi, w oddali wypadek © Pidzej
Park w Mszanie © Pidzej
Na krajówce, już jasno © Pidzej
Teatr "Rabcio" © Pidzej
I hotel "Sława" © Pidzej
Nad Poniczanką © Pidzej
Nad Poniczanką © Pidzej
Początek słynnego podjazdu © Pidzej
I na szczycie. Zdjęć po drodze nie ma, bo chciałem wciągnąć go bez odpoczynków ;) © Pidzej
Przypadkowo zrobiona fotka © Pidzej
New Targ © Pidzej
Interesująca architektura © Pidzej
Kawałek Zakopianką © Pidzej
Gdzieś nad Poroninem © Pidzej
Gdzieś nad Poroninem © Pidzej
Murzasichle © Pidzej
Zakupy tamże © Pidzej
A to już ponad 1000m n.p.m © Pidzej
Zjazd do Zakopanego © Pidzej
Jakaś tam fotka z Tatrami © Pidzej
Odpoczynek w parku © Pidzej
Odpoczynek w parku © Pidzej
Ponadstandardowy zestaw narzędzi © Pidzej
Rówień Krupowa © Pidzej
Rówień Krupowa © Pidzej
Tatry © Pidzej
Rowerzysta co zgrywa twardziela ;) © Pidzej
I jego maszyna © Pidzej
Niższe Tatrzańskie szczyty, zachodnia końcówka pasma © Pidzej
Czarny Dunajec © Pidzej
Czarny Dunajec © Pidzej
Chochołów © Pidzej
Ku Babiej Górze © Pidzej
Królowej Beskidów © Pidzej
Przedostatni rzut oka na Tatry - z podjazdu na przełęcz będzie je jeszcze widać © Pidzej
Przedostatni rzut oka na Tatry - z podjazdu na przełęcz będzie je jeszcze widać © Pidzej
Odpoczynek w Zubrzycy © Pidzej
Na przełęczy © Pidzej
Wysoko © Pidzej
Obelisk ku pamięci budowniczego drogi © Pidzej
Maków Podhalański © Pidzej
Na przeł. Sanguszki © Pidzej
Ostatni szalony zja... © Pidzej
Zaraz, zaraz ale jak to ostatni?! :( © Pidzej
No i jeszcze Skawinka © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 999
00.00 - 23.30
5l
5 bananów, 3 kanapki, 2 bułki, 2 paczki ciastek, czekolada, baton energetyczny
Kategoria ^ UP 2500-2999m, > km 250-299
Próby odbiorcze 2
d a n e w y j a z d u
15.85 km
0.00 km teren
00:54 h
Pr.śr.:17.61 km/h
Pr.max:40.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:132 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Oto i jest. Odrodził się niczym Feniks z popiołów :O
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 21%
WYSOK MAX: 255
19.00 - 20.30
Kategoria > km 010-049, Terenowo
Próby odbiorcze 1
d a n e w y j a z d u
3.99 km
0.00 km teren
00:18 h
Pr.śr.:13.30 km/h
Pr.max:20.00 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 18 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Czy mechanik czegoś nie zjebał ;) Okazało się że poszło mu całkiem dobrze :) Trzeba było tylko podregulować tylny hamulec i dociągnąć kilka śrub.
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 245 (?)
20.40 - 21.10
Serwis: regulacja tylnego hamulca
Kategoria > km 000-009, Serwis
Z buta
d a n e w y j a z d u
200.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Buty
Zbiorcze kilometry z drogi do pracy za miesiąc maj. Bikestats uparcie resetuje rodzaj aktywności gdy wybieram "Chodzenie". Mogę za to ustawić "Trekking". Może to i racja, to już nie spacerki a pewien rodzaj sportu ;)
Umajona łąka
Pociąg techniczny
Sezon chyba rozpoczęty :)
W zgodzie z naturą. Samochód ekologiczny.
Idzie burza
Parujące torowiska po ulewie
Parujący rozgrzany asflalt
Kategoria Z buta
Wpis serwisowy
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Podobno jedno zdjęcie mówi tyle co tysiąc słów, więc 45 zdjęć to 45 tys. słów. Nie chce mi się tyle pisać ;)
Pacjent przed operacją © Pidzej
Na klucze płaskie i do konusów mam osobną skrzyneczkę © Pidzej
Dwie godziny i ileś kurw póżniej ;) © Pidzej
(Omsknęła się miska HT2, bagażnik rozkręcałem z pomocą imadła a śrubkę od gripa musiałem rozcinać) © Pidzej
Goła rama © Pidzej
XCM po 2 latach, 2 zimach, i 23,5kkm ;) © Pidzej
Nowy uginacz © Pidzej
Stara kaseta. Najlżejsze biegi rzadko używane, widać że jest moc ;) © Pidzej
Bacik od Bitula okazał się bublem. Kąt opasania kasety jest zbyt mały i przy próbie jej odkręcenia poharatałem dłoń o koronki © Pidzej
Serwis piast © Pidzej
Bębenek © Pidzej
Zdemonowane rurki pokryte substancjami niewiadomego pochodzenia © Pidzej
Rozbrojowa korba © Pidzej
BB7 + BB5. Najlepsze hamulce jakie miałem, zastąpiły szczające SLXy © Pidzej
Bardzo wygodne siodełko. Niestety już nieprodukowane :/ © Pidzej
Bagażniczek Topeaka. Jakiś stary model, kupiłem za 40zł. Przy takiej jakości to jak półdarmo :) © Pidzej
Piasty po kilkunastu kkm od poprzedniego przeglądu. Jak widać, nia ma źle © Pidzej
Tu trochę gorzej, ale nic im nie jest, pod tym czarnym są nienaruszone bieżnie © Pidzej
Śruby. Połowa z nich jest podobno "nierdzewna" ;) © Pidzej
Drobne elemety piast © Pidzej
Pucowanie niezniszczalnego SLXa. Kupiony w 2012, prawie 50kkm a wciąż śmiga jak nowy :) © Pidzej
Rama + widelec © Pidzej
Kółka © Pidzej
Różne drobiazgi © Pidzej
Gotowe do montażu © Pidzej
Użyte narzędzia, ale chyba o czymś zapomniałem © Pidzej
Smary i inne tego typu rzeczy © Pidzej
To idzie na złom © Pidzej
Różne takie © Pidzej
Konusy w stanie idealnym. Już wiem że nie chcę piast innych niż Shimano :) © Pidzej
Wyczyszczone miski © Pidzej
Układanie kulek na smar © Pidzej
Tak wąskich gumek nigdy jeszcze nie miałem © Pidzej
Pierwsze przymiarki © Pidzej
Przycinanie sterówki (to nie je amelinium, ino steel) © Pidzej
Ciachu ciachu i już prawie jest! © Pidzej
Jak widać brzeszczotem też da się równo :) © Pidzej
Nabijanie gwiazdki. Cała ta misterna konstrukcja po to, aby nie nadwyrężać haków © Pidzej
Regulowanie luzu zawsze za mocno skręconych pedałów © Pidzej
Nowiutkie tarcze © Pidzej
Prowizoryczna centrownica ;) © Pidzej
Zaczyna nabierać kształtów :) © Pidzej
Prawie gotowy © Pidzej
Pokój tonący w śrubkach, nakrętkach i podkładkach © Pidzej
No i jest :) © Pidzej
Kategoria Serwis