Czołg marzec (zbiorówka) cz. I/II
d a n e w y j a z d u
359.51 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg

https://photos.app.goo.gl/RTspJNtfrHZ68Mhc8
1.03 4,01km ino praca
2.03 4,16km ino praca
3.03 12,87km praca +Opoltrans
4.03 44,5km praca +Duński tłumacz
5.03 56,08km miasto, zimno, Ukraińsko.
6.03 48,41km miasto. Dużo Krakowskiego MTB: Łąki Nowohuckie i MTB doliną Wisły, między wałami.
7.03 4,2km ino praca, zimno.
8.03 27,76km praca +UMK, zimnica.
9.03 4,29km ino praca. Mniej zimno.
10.03 36,94km praca +Duński tłumacz. Mega zimnica.
11.03 4,45km ino praca. Nie pamiętam już, ale pewnie było zimno.
12.03 37,76km Dziś wreszcie cieplej. Krakowskiego MTB ciąg dalszy. Tym razem Łąki za Ruczajem i pierwsza gleba AD 2022! A było to tak: jechałem sobie błotnistą ścieżką wzdłuż potoczku. W pewnym momencie potoczek zamiast korytem zaczął płynąć środkiem drogi z płyt betonowych, a ścieżynka była z boku. Pomyślałem że fajniej będzie przejechać po tych płytach, po wodzie. Okazało się jednak że błoto na dnie, na płytach (a może brązowe glony?) było śliskie niczym lód. I wyjebałem niczym na lodzie :) Na szczęście straty tak w sprzęcie jak i na ciele znikome. Urwane mocowanie błotnika, a mnie tylko coś kłuje w lewym barku. Do domu wracałem mokry i ubłocony ;)
14.03 7,62km praca +DPD. Ciepło.
15.03 33,39km praca +miasto od razu po pracy. Ciepło, krótkie spodenki.
16.03 44,64km praca +miasto wieczorem. Dość ciepło, ale już długie spodenki.
17.03 48,91km praca +miasto wieczorem. Zimniej.
18.03 4,2km ino praca
20.03 53,82km miasto +odrobina MTB: Kopiec Krakusa i okolice, wałem Rudawy do Mydlik, powrót wzdłuż Młynówki Królewskiej, na koniec jeszcze wzgórze z wieżą TV na Krzemionkach
21.03 32,47km praca +miasto wieczorem. Znów MTB: obóz Płaszów +jakieś wzgórze ponad nim. Coraz mniej zimno.
22.03 20,65km praca +US po pracy. Chyba ze 20 stopni, krótki rękawek!
24.03 30,1km miasto wieczorem +TC
26.03 51,2km miasto +TC. Ciepło.
28.03 48,13km praca +miasto. Kopiec Krakusa, kamieniołom itp. Po 21szej można było jeździć w krótkim rękawku!
29.03 40,52km praca +miasto wieczorem. Już chłodniej +kropi.
30.03 4,4km ino praca
31.03 4,03km ino praca. Deszcz i ochłodzenie.
Kategoria Zbiorówka :(
WTR 80
d a n e w y j a z d u
105.16 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz

WTR do Ispiny +miasto wieczorem. Zimnica, zwłaszcza na Wale Wiślanym. W Krakowskim Kumpirze pod Halą Targową energetyk Burn 0,25l cena: 10,00 PLN BRUTTO. Kupiłem przez pomyłkę. Odwdzięczyłem w Googlach stosownym komentarzem.
https://photos.app.goo.gl/NLNhp7MbKRchtr9V8
10.45 - 19.55
Kategoria > km 100-149, WTR 2022
Tańczący z wiatrem
d a n e w y j a z d u
228.10 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz

Krajówką do Jarosławia z potężnym wiatrem w plecy :) Uwaga na turbulencje ;)
https://photos.app.goo.gl/e7NRRepcpf3wWY4D6
7.35 - 21.50
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem
WTR 170
d a n e w y j a z d u
171.04 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz

WTR na dystansie 170 km, tj. nawrotka w Wietrzychowicach. Full lampa ale ciepło tylko jak się zatrzymać i buzię do Słońca wystawić, w trakcie jazdy już chłodniej. Zwłaszcza nocą, a w szczególności gdy trzeba zjechać alejką w koryto Wisły, pod mosty w Niepołomicach, tam to dopiero zimnica.
https://photos.app.goo.gl/yqrk8sSJJMJBtY778
10.05 - 22.40
Kategoria > km 150-199, WTR 2022
Wrocławik
d a n e w y j a z d u
284.36 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz

https://photos.app.goo.gl/ZdavAwpvbp6AecUbA
https://www.alltrails.com/explore/map/10-02-2022-wro-c8ed21d?u=m
Prognozowane na czwartek okienko pogodowe postawiam wykorzystać w najlepszy znany mi sposób, tj. na wycieczkę rowerową. Biorę zatem wolne na czw/pt, sprawdzam prognozy pogody i wychodzi biorę na tapetę Wrocław. Tam ma być najcieplej, ponad 10 stopni. Pewną niedogodnością może być południowo-zachodni wiatr ale nie można przecież ciągle jeździć z wiatrem do Rzeszowa.
Startuję 8.30 i obieram kurs DK94, tą drogą najszybciej na Śląsk. Jest bardzo ciepło, ale i pochmurnie. Jednak wg prognoz 0% ryzyka opadów. Wiatr faktycznie niekorzystny. Podnoszę sobie morale wciągając kolejne bułki i energetyki (moja standardowa dieta) i całkiem sprawnie docieram do górnośląskiej aglomeracji. Mijam
rafinerię w Trzebinii, chwila moment i mała pauza pod Chrzanowskim Orłem. Zaraz potem wita mnie Jaworzno ze swoją wielką, górującą nad okolicą, niemal 200m chłodnią elektrowni (zdjęcia brak). W międzyczasie pogoda klaruje się zupełnie, chmury przerzedzają się coraz bardziej aż w końcu pełne Słońce błyszczy na błękitnym niebie :) No jest po prostu pięknie. Z Jaworzna rzut beretem do Mysłowic. Z ciekawostek całkiem rozebrali, wyburzyli wielki gmach KWK Mysłowice. Pewnie za rok będzie tu Biedronka. Do centrum Katowic wjeżdżam przez Szopienice, aby zjechać z bardzo tu już szerokiej i ruchliwej, wielopasmowej 79ki. Małe zwiedzanie, rynek, Superjednostka, Spodek, i dalej, wzdłuż Parku Śląskiego na Chorzów. Zaliczam charakterystyczny, wyłożony klinkierem, prostokątny rynek w Zabrzu i powoli opuszczam GOP. Jeszcze tylko Miechowice, Rokitnica, wiadukt nad A1ką i witają mnie bezkresne równiny zachodniego Śląska/wschodniej Opolszczyzny. Oraz wita mnie wiatr, który oczywiście na otwartych przestrzeniach duje mocniej niż w mieście. Malowniczy zachód Słońca zastaje mnie w okolicach Pyskowic. Zamiast ryneczku zaliczam tu Biedronkę i robię tanie mniej drogie zakupy. Toszek też omijam tranzytem. Do Opolskiego wjeżdżam już za ciemności. W Strzelcach Opolskich pauza na charakterystycznym placu obsadzonym platanami oraz foto imponującego jak na tak niewielkie miasteczko ratusza. W Opolu o 21szej. Jest bardzo ciepło. Ciągle jadę w cienkiej kurtce i rękawiczkach bez palców. Robię zdjęcie słynnego opolskiego Wiaduktu, omijam rozkopane okolice dworca i zajeżdżam na rynek, z myślą wciągnięcia kebaba. Ten w którym zawsze jem niestety zamknięty, czegoś innego muszę poszukać. Przejeżdżam kilka zabytkowych mostów na Odrze i jej kanałach. Wylatuję szybko na Wrocław, zanim się rozmyślę i zakończę tu trasę - bo Opole to taki plan minimum był. Na BP na peryferiach Opola wciągam dwa duże hot dogi za nieduże pieniądze (11zł). Lepsze od Orlenowskich, cebulka gratis. Za miastem wiatr pokazuje co potrafi. Zamiast jak to często bywa cichnąć nocą ten rozkręca się na dobre. Wieje już nie z poł.-zach. tylko centralnie z zachodu. Jadę 15km/h i trochę żałuję że nie zakończyłem trasy w Opolu. Na północy, na horyzoncie długo towarzyszy mi błyskająca czerwonymi światłami, potężna sylwetka Elektrowni Opole. Piękny widok. Jak się widzi natomiast takie kwiatki jak na tym moście na Nysie to aż się człowiek gotuje. Przecież to kara chłosty po jądrach powinna być za tak zaprojektowane dylatacje na moście!!! Nowym moście, nie jakimś peerelowskim 50-letnim. Spowodowanie zagrożenia dla zdrowia i życia dla rowerzystów poruszających się na węższych niż 32mm oponach. Kawałek przed Brzegiem zaczyna padać. Przecież miało być 0% szans na deszcz tej nocy, na całym południu kraju. Sprawdzam prognozy na tel., i te zdążyły się zmienić. Wróżbici, nie naukowcy w tych instytutach meteorologicznych... Teraz prognozy mówią o niewielkich opadach deszczu od 1 w nocy, a przed świtem mają zacząć się duże opady deszczu. Ale za to ma przestać wiać koło tej 1szej godziny, tyle dobrze. Wdziewam zatem p/deszczowe ubranko i czym prędzej jadę dalej, żeby zdążyć do Wrocławia przed tym dużym deszczem. W Brzegu na szczęście przestaje padać. Ale ubrania nie zdejmuję, bo robi się zimno a cerata z jakiej zrobiona jest kurtka dobrze chroni również przez wiatrem oraz zatrzymuje ciepło wewnątrz. Szybkie foto efektownej Brzeskiej Bazyliki i z powrotem zanurzam się w mrok i chłód krajowej szosy. Zaczyna się senność, zwalczam ją dwoma nieprzyjemnymi (zimnymi) drzemkami na przystankach. Wiatr faktycznie zgodnie z prognozami mocno słabnie, i póki co nie pada, tak więc nie ma źle. Oława, rynek, z powrotem krajówka. No i to już jest ostatnia prosta. Wypatruję na horyzoncie czerwonych świateł kominów. SĄ!! To światła kominów elektrociepłowni w Siechnicach. Zawsze dojeżdżam do Wrocławia nocą, i zawsze te kominy są dla mnie drogowskazem. Są niczym latarnia morska, która informuje zmęczonych długim rejsem marynarzy że do portu przeznaczenia już niedaleko. W tym przypadku do Wrocławia. I nie marynarze, tylko kolarz. Znów zaczyna padać, mocniej ale nie martwi mnie to zupełnie, bo już prawie jestem. Docieram do latarni morskiej, tj. elektrowni, do Siechnic. Albo na Marsa? Bo tak wyglądają nocą Siechnice (zdjęcie tytułowe). Szklarnie ze sztucznym oświetleniem w których produkuje się warzywa dosłownie zalewają całą okolicę ciepłą, żółtą łuną światła. Wpadającą miejscami w róż. Zawsze gdy jadę do Wrocławia podziwiam to niezwykłe miejsce. Ale podejrzewam że okoliczni mieszkańcy nie są zachwyceni tym uciążliwym sąsiedztwem... Dzień trwający 24h to trochę masakra. Te sztucznie hodowane warzywka też pewnie nie za zdrowe. No i podejrzewam że nie bez znaczenia jest to sztuczne światło dla okolicznej fauny i flory, ekosystemu. I ile to węgla trzeba spalić w elektrowni żeby to tak świeciło?! Zawsze mnie takie rozkminki tutaj łapią. W padającym coraz bardziej deszczu o godz. 4 minut 46 docieram do stolicy Dolnego Śląska, i czym prędzej lecę na dworzec. No "lecę" to może za dużo powiedziane, bo we Wrocławiu lecieć się nie da. Z całym szacunkiem i bez urazy dla Wrocławian, ale Wrocław to taka bida i syf jak Łódź. Całe hektary rozpadających 100-letnich się niemieckich kocich łbów, połatanych asfaltem, chodniki z peerelowskich betonowych płyt połatanych kostką dauna a parkach klepiska z piachu zamiast alejek. Nie wiem na czym to polega, w czym jest trudność żeby w 2 dekadzie XXI wieku zbudować kawałek prostej drogi, kawałek prostego chodnika? Czy to miasto naprawdę jest takie biedne? Kraków dla porównania to Dubaj po prostu, tu ulice i chodniki są gładkie niczym w Warszawie (tylko trochę węższe). 200-metrowa wiaża Sky Tower ratuje trochę sytuację, w Krakowie takich nie mamy. Niestety zabrakło czasu, chęci i sił żeby ją tym razem odwiedzić. Marzę tylko o tym żeby zatopić zmarznięty tyłek w ciepłym fotelu w pociągu i się zdrzemnąć. Teleportować się domu i iść spać. I tak też się stało. Połowę podróży drzemałem, a w pt. spałem 13 godzin :)
Udana wycieczka, okienko pogodowe wykorzystane maxymalnie, Wrocław zimą zawsze spoko :)
8.35 (czw) - 10.00 (pt)
Kategoria > km 250-299, Powrót pociągiem
Rzeszowik z wiaterkiem
d a n e w y j a z d u
168.41 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz

Kolejny weekend z zachodnim wiatrem zapowiadał kolejny Rzeszowik. Wstałem jednak przed siódmą, za oknem deszcz... Poszedłem dalej spać. Wstaję o 10, nie pada. Startując o 11tej po głowie chodził mi już raczej jakiś New Sącz. Ale tak duło w plecy, i szło tak sprawnie, że postanowiłem zaatakować ten Rzeszów. Ostatni pociąg 20.26. Trzymałem dobre tempo, mało co odpoczywałem, i przeliczałem w głowie km/pozostały czas. Wraz z każdą kolejną dychą z obliczeń wychodziło mi że rezerwę mam coraz większą. Tak że pozwoliłem sobie na hot doga na moim ulubionym Orleniku pod Pilznem. To już taka tradycja - każdy Rzeszowik = hot dog na tym Orleniku. Za sprawą wiatru pogoda była tej trasy bardzo zmienna. Z początku pochmurno, potem przez 2 godziny dziura w chmurach i pełne Słońce. Pod koniec dnia przywiało zaś chmurzyska bardzo ciemne, typowo opadowe. Ale głównie na północ od mej trasy, przez co myślałem że mnie to ominie. Jednak na wjeździe do Rzeszowa zaatakowało z pełną mocą - śnieg z deszczem. Nie przebrałem się w ubranie p/deszcz, tylko cisnąłem ile wlezie na dworzec. Pojawiła się bowiem perspektywa zdążenia na wcześniejszy, bezpośredni pociąg - o 19.19! No i zdążyłem, opóźniony o 5 min był. Jakby nie był opóźniony też bym zdążył, na minuty. W Krk po 21, nie musiałem się szlajać mokry nocą po Tarnowie i czekać 1,5h na przesiadkę.
https://photos.app.goo.gl/g5ivbABMSfa4XyR6A
Ślad jakiś stary podpasuje, tym razem wszystkie miasta po drodze obwodnicami, za wyj. Ropczyc, bo tam jest zakaz dla rowerków:
https://www.alltrails.com/explore/map/02-01-2022-rzeszowik-c87579e?u=m
10.55 - 22.10
Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Zimowo
Zapierdalacz luty (zbiorówka)
d a n e w y j a z d u
125.29 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
6.02 34,13km ino miasto: zapiekanka na Kazimierzu itp. nie zimno, mokro
19.02 38,89km ino miasto, centrum, N.H. wieczorem.
27.02 52,27km miasto po południu, zimno. Łęg, centrum.
Kategoria Zbiorówka :(
Czołg luty (zbiorówka)
d a n e w y j a z d u
199.92 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg

https://photos.app.goo.gl/TxCQdGTt537SueqA6
1.02 4,2km ino praca
7.02 4,25km ino praca
8.02 19,64km prawo jazdy +praca
9.02 3,99km ino praca
14.02 22,37km praca +M.O.R.D. +M1
15.02 3,92km ino praca
16.02 4,17km ino praca
17.02 4,26km ino praca
18.02 4,14km ino praca
21.02 8,91km praca +DPD
22.02 16,35km MORD +praca. Egz. teoretyczny zdany za 1 razem z maksymalną ilością pkt :)
23.02 3,9km ino praca. Wieczorem (już nie na rowerze tylko MPK) egz. praktyczny zdany za 1 razem :) 3 miesiące od pierwszego wykładu w OSK, wyjeżdżone 30+2 godziny.
24.02 21,03km praca +UMK
25.02 57,97km praca +miasto po południu (Huta, centrum, zimno)
28.02 20,82km praca +UMK. ZIMNICA.
Kategoria Zbiorówka :(
Pierwsza trasa z błotnikami
d a n e w y j a z d u
128.60 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz

Błotniczki założone. Triban prezentuje się z nimi zadziwiająco ładnie. Choć oczywiście teraz to już ciężko dopatrzyć się w tym rowerze szosówki. Z 3 godziny cudowałem z podkładkami, nakrętkami, śrubami, blaszkami. By koniec końców tylny błotnik zamontować na trytki i podkładki ze starej dętki ;) Ale nie wynika to bynajmniej z mojej ułomności, nietechniczności czy dwóch lewych rąk. To wszystko wina Czechów! Czesi nie umieją produkować bagażników. Zagwozdką przy tylnym błotniku było właśnie pogodzić go z bagażnikiem. Przy tylnych hakach ramy są bowiem dwie pary mocowań: Szersze, mocniejsze - pod bagażnik. I węższe, delikatniejsze - pod błotniki. Bagażnik Sport Arsenala natomiast ma tak wąski rozstaw wsporników że naciągnięcie ich na te szeroko rozstawione otwory wymaga ogromnej siły i powoduje ogromne naprężenia. Tak na bagażniku jak i na ramie (po wyjęciu koła). Miałem 3 bagażniki Sport Arsenala i dwa z nich mają właśnie ten sam problem, SĄ ZA WASKIE!!! Wskutek czego bagażnik musi być zamontowany na tych węższych mocowaniach, a i tu jest mocno rozgięty i silnie napiera na tylne widełki po wyjęciu koła. Przez co drutów błotnika nie ma gdzie przykręcić. Pod pręty bagażnika wciskał ich nie będę po jeszcze bardziej go naprężę. Od wewnątrz widełek nie przykręcę, bo z prawej strony wadziłyby o zębatki kasety. Dopiąłem więc druty błotnika trytytkami do wsporników bagażnika. Drutów nie skracam bo mogę kiedyś będzie to inaczej zamontowane. Przykleiłem kapturki od wentyli żeby nie wystawały ostre końcówki. Do tego wpadły nowe oponki i klocki ham., bo już nie było na czym jeździć i czym hamować.
Sama traska zaś to WTR z wiaterkiem do Tarnowa, końcówka szosami przez Demblin, Wietrzychowice, Biskupice Radł. Myślałem czy nie zrobić wariantu pod most w Koszycach i nazad na gumowych kołach. Ale stwierdziłem że z "Nadią" siłował się nie będę, to była by nierówna walka z rozkręcającym się orkanem. Już i tak końcówka na południe nie była fajna, dwie czapki nie wystarczyły, musiałem dorzucić kaptur. A ja bardzo rzadko jeżdżę w kapturze. Błotniczki spisały się na medal. Do umycia roweru już nie będę potrzebował 5 misek wody, kilku szmat i 45 minut (+mycie/odkurzanie klatki schodowej). Wystarczy kilka minut, jedna miska wody i jedna szmata. Bez mycia klatki schodowej.
https://photos.app.goo.gl/GXGtYYSbw5KQoRJJ7
Ślad można jakiś stary przypasować:
https://www.alltrails.com/explore/map/31-12-2021-tarnowik-bac9162?u=m
10.25 - 21.00
Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem
Ostatnia trasa bez błotników
d a n e w y j a z d u
174.96 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
Błotniki zamówione.
Standardowy Rzeszowik z wiaterkiem. Po drodze znowu kapeć na tyle, i znowu nie znalazłem przyczyny. W każdym razie raczej kwestia starych opon, które mają nawbijane dziesiątki kawałeczków szkła i drobin piachu. Opony też do wymiany bo to nie jest jazda.
https://photos.app.goo.gl/XkpUXgQnPPEA8ZYK8
https://www.alltrails.com/explore/map/02-01-2022-rzeszowik-c87579e?u=m
8.10 - 22.15
Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem




























