^ UP 2000-2499m
Dystans całkowity: | 8877.45 km (w terenie 176.00 km; 1.98%) |
Czas w ruchu: | 437:38 |
Średnia prędkość: | 17.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.50 km/h |
Suma podjazdów: | 78527 m |
Liczba aktywności: | 36 |
Średnio na aktywność: | 246.60 km i 13h 40m |
Więcej statystyk |
Pasmo Łososińskie
d a n e w y j a z d u
163.93 km
15.00 km teren
10:37 h
Pr.śr.:15.44 km/h
Pr.max:59.50 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2098 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Na pomysł zaliczenia Pasma Łososińskiego wpadłem niedawno - w czasie powrotu z Piwnicznej. Było je pięknie widać w całej okazałości z drogi (DK28).
Wyjazd przed świtem, punkt 3. Zapowiadają burze a te są zwykle po południu więc trzeba się spieszyć. Śniadanie w Wieliczce - zjadam banany, bo mi ciążą w plecaku. Droga do Gdowa fajna - pusta i pagórkowata. Świtać zaczyna gdzieś w okolicach Łapanowa. Wschód Słońca jednak jakiś taki niemrawy, ni to chmury ni mgła. Dalsza droga trochę ciężka, bo górzysta. Po drodze coś co mnie bardzo niepokoi - miejscami żółte liście na drzewach (głównie lipach) oraz całkowicie pożółkła topola! Czy to już jesień czy tylko skutki suszy? Asfaltowa dojazdówka liczy dziś ponad 50km i kończy się w Limanowej. Myślałem czy by nie wjechać jeszcze po drodze asfaltem na Paproć (642,7m n.p.m., taka górka koło Tymbarku) ale rezygnuję, chcę zachować siły na teren. Wjeżdżam więc na zielony szlak. Dość szybko go gubię i muszę wspinać się lasem po zboczu. A dalej szlak ciężki i miejscami fatalnie wyznaczony - w pewnym momencie z 10min przedzierałem się po chaszczach szukając oznaczeń. Dokuczają też trochę muchy (ale nie tak jak ostatnio, na Łopieniu). Jako pierwszy szczyt zaliczam Groń i docieram na przeł. Pod Sałaszem (cywilizacja, kilka domów). Potem obieram niebieski szlak. Ciężki wypych na Sałasz Zachodni a potem, mniej więcej od miejsca gdzie dochodzi czarny pieszy/czerwony rowerowy zaczyna się płynna jazda. Z przyjemnością zaliczam więc 2 najwyższe szczyty pasma Sałasz i Jaworz. Generalnie odcinek Sałasz - Jaworz bardzo fajny na rower. Potem trudny zjazd/sprowadzanie do wieży widokowej a dalej to już fajna jazda aż do końca terenu (na Babiej Górze jest nawet kawałek drogi wylany betonem). Docieram do kapliczki w Skrzętlach-Rojówce i tu kończy się teren, przejazd Pasmem Łososińskim zajął mi ok. 3,5 godz. Generalnie na szlaku nie spotkałem żadnego turysty! I za to właśnie lubię Wyspowy - całe góry dla mnie. Widziałem tylko mieszkańca na przeł. pod Sałaszem i dostawczak / motocykl przy zabudowaniach Babiej Góry. Dalej bocznymi asfaltowymi drogami i zaliczam jeszcze jeden, niewysoki szczyt - Jodłowiec Wielki. Piękne widoki na góry i jez. Rożnowskie. Zjazd terenem na przeł. Św. Justa i jestem na krajówce. Droga raczej nieprzyjemna, co chwilę chce mnie rozjechać jakaś ciężarówka. Chce się więc z niej jak najszybciej ewakuować. Na rondzie koło Czchowa rozmyślam czy jechać na Tarnów -> pociąg czy do Krakowa. Wybieram tą drugą opcję bo młoda godzina a do domu raptem 60km. Krajówkę z ulgą opuszczam w Tymowej. Dalej wojewódzką do Lipnicy Murowanej i boczną na Nowy Wiśnicz a potem to już Bochnia. Upał straszny więc dłuższa przerwa na lody i zimną mineralną. Myślałem czy by nie pojechać przez Puszczę ale ciężko od tej strony trafić na odpowiednią drogę. Pojechałem więc standardowo, brzegiem Puszczy, potem kawałek krajówką i już Niepołomice. No a stamtąd do domu to już rzut beretem. W domu jestem koło wpół do 6. Udana wycieczka, kolejne szczyty wpadły do kolekcji. Obyło się bez burzy a po powrocie okazało się że sił mam jeszcze na jakieś kilkadziesiąt km. To dobrze wróży na przyszłe wycieczki.
Zaliczone szczyty:
Jaworz 917,9
Sałasz 905,4
Sałasz Zachodni 868,5
Sarczyn 762
Groń 743
Babia Góra 728
Przeł. Pod Sałaszem 670
Dzielec 628
Jodłowiec Wielki 482
Przeł. Św. Justa 375
Lipczonka 355
Wschód Słońca jakiś niemrawy © Pidzej
Stare Rybie © Pidzej
Góra Kostrza © Pidzej
Jesień czy co u licha? © Pidzej
Zielonego szlaku początki - ~20% ścianka © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Momentami szlak wyglądał tak © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Przeł. Pod Sałaszem © Pidzej
Sałasz Zachodni © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Sałasz © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Jaworz © Pidzej
Jaworz © Pidzej
Wieża widokowa pod Jaworzem © Pidzej
Kapliczka - koniec terenu © Pidzej
Jodłowiec Wielki - zaraz na niego wjadę © Pidzej
Widoczki na jez. Rożnowskie © Pidzej
Przeł. Św. Justa © Pidzej
Zamek Tropsztyn w Wytrzyszczce © Pidzej
Prom na jez. Czchowskim © Pidzej
Wąska i ruchliwa DK 75 © Pidzej
Zapora na jez. Czchowskim © Pidzej
Jez. Czchowskie © Pidzej
Lipnica Murowana © Pidzej
Żniwa © Pidzej
Zamek w Nowym Wiśniczu © Pidzej
Bochnia © Pidzej
RPM: 71
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 23%
WYSOK MAX: 888
3.00 - 17.25
14-39'C
5,75l
2 x 7 days, 2 x kapuśniak, 2 x banan, lody
Kategoria > km 150-199, Terenowo, ^ UP 2000-2499m
Łopień, Krzystonów
d a n e w y j a z d u
145.05 km
22.00 km teren
10:36 h
Pr.śr.:13.68 km/h
Pr.max:68.00 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2394 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dziś Beskid Wyspowy. Wybrałem sobie 2 takie górki które teoretycznie powinno być łatwo zdobyć rowerem (są szlaki rowerowe). Było jednak dość ciężko. Ale po kolei. Wyjazd po ciemku, o wpół do czwartej. W góry zaprowadzi mnie doskonale znana i lubiana DW 964. Po drodze do Dobczyc brzask a za Dobczycami zaczyna świtać. Dość ciepło, zanotowane dziś min. to 16'C. Na przeł. Wierzbanowskiej odbijam w boczną drogę przez Skrzydlną i Dobrą, potem kawałek krajówką i jestem u stóp Łopienia. Małe zakupy na stacji i zaczynamy wspinaczkę, czarnym pieszym/czerwonym rowerowym. Najpierw asfaltem, potem betonowe płyty, wreszcie teren. Trochę jazdy, trochę pchania ale generalnie nie jest zbyt ciężko. Do czasu. W pewnym momencie, niedaleko szczytu szlak zbacza z leśnej drogi i wiedzie stromą zarośniętą ścieżką. No tu to już ciężko coś ukręcić ale nie to jest najgorsze. Najgorsza jest chmara much, które są wszędzie. Nie pozostaje nic innego jak tylko szybko wspinać się żeby choć trochę się od nich uwolnić. Na szczęście nie gryzą. W końcu jest chatka. Jestem na na jednym z 3 szczytów tej góry - Łopień Wschodni. Wierzchem góry już sporo jazdy tylko te muchy. Mijam Łopień Środkowy i w końcu jestem na właściwym szczycie Łopienia. Ludzi żadnych, poza jedną panią zbierającą borówki. Muchy wciąż dokuczają więc szybko zbieram się w dół. Planowałem zjechać zielonym rowerowym ale pięknie wyglądające na mapie szlaki rowerowe są tu tak fatalnie oznaczone że wybrałem zielony pieszy. Trochę jazdy, trochę sprowadzania i jestem na przeł. E. Rydza Śmigłego. Chwila przerwy i rozpoczynam wspinaczkę na masyw Mogielicy. Zaczyna się upał. Zielony pieszy/niebieski rowerowy generalnie dość ciężki (+muchy). Potem przyjemniejsza część dzisiejszej wycieczki - jazda szutrówkami trawersującymi zbocze Mogielicy (szlaki rowerowe/narciarskie). Docieram nimi do przeł. Przysłopek i tu odbijam na żółty pieszy prowadzący na Jasień. Jest jednak tak ciężko (z 40% ścianka) że ja zadowolę się dziś tylko Krzystonowem/Małym Krzystonowem. Zaliczywszy oba te szczyty odbijam na zielony pieszy który znów zaprowadzi mnie do szutrówki. Zjeżdżam nią do Półrzeczek (hamulce mocno dostały w dupę) i tu kończy się terenowy fragment dzisiejszej wycieczki. Jeżdżąc masywem Mogielicy spotkałem już trochę więcej ludzi - terenówkę, pana z 2 psami, jakichś drwali ścinających drzewa i piechura. Mijam Jurków i wbijam z powrotem na DK 28. Do domu jednak daleko - z podjazdów przede mną 3 przełęcze (Gruszowiec, Wielkie Drogi, Wierzbanowska) + hopki Pogórza Wielickiego. Droga idzie jednak dość sprawnie, krem z filtrem UV + okulary + dużo picia i można jechać. Na zjeździe z przeł. Wierzbanowskiej wykręcam niezłego maxa - 68km/h. W Dobczycach lody a w domu jestem po 17. Udana wycieczka, podobają mi się odludne szlaki Beskidu Wyspowego. W dodatku pogoda taka jaka lubię, czyli upalna. Dlaczego lubię upały? Proste, jak wyjeżdżam przed świtem jest ciepło np. 20'C a nie 2'C. Nie muszę więc targać masy ubrań na zmianę - kurtki, bluzy, czapki, rękawiczek itp. Cały dzień można jechać "na krótko".
Zaliczone szczyty:
Krzystonów 1012
Mały Krzystonów 984
Łopień (Złotopień) 961
Łopień Środkowy (Wiśnia) 849
Łopień Wschodni (Rydznik) 804,6
Przeł. E. Rydza-Śmigłego 700
Przeł. Gruszowiec 660
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Przeł. Przysłopek
Widoczki © Pidzej
Góra po prawej to może być Łopień © Pidzej
Jesień czy tylko susza? © Pidzej
W dole Tymbark © Pidzej
Kierunek: Łopień © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Domek myśliwski na Łopieniu © Pidzej
Polana na Łopieniu © Pidzej
Łopień © Pidzej
Przeł. E. Rydza-Śmigłego © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Szutrówka © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Szutrówka © Pidzej
Przeł. Przysłopek © Pidzej
Wygląda niewinnie ale to z 40% ścianka - podejście na Krzystonów © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Przeł. Gruszowiec © Pidzej
Standardowy widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Dobczyce © Pidzej
RPM: 68
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 20%
WYSOK MAX: 964
3.30 - 17.10
16-39'C
6l
2 x 7days, 3/4 czekolady, lody
Kategoria > km 100-149, Terenowo, ^ UP 2000-2499m
Przeł. Zubrzycka, Krowiarki, Wadowice
d a n e w y j a z d u
206.54 km
0.00 km teren
12:13 h
Pr.śr.:16.91 km/h
Pr.max:54.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2209 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wyjazd przed świtem, po 3. Śniadanie w Wieliczce. Do Myślenic pojadę najkrótszą drogą, w poprzek Pogórza Wielickiego. Za Wieliczką przedzieram się przez remont mostu, oblepiając błotem świeżo umyty rower :/ W Myślenicach zajeżdżam na chwilkę na rynek po czym wskakuję na drogę serwisową idącą wzdłuż ekspresówki. Powoli zaczyna świtać. W Pcimiu odbijam w boczną drogę na Jordanów. Zaczynam wyczuwać miękkość w przednim kole, kapeć. Trochę zmarzłem przy łataniu dętki (zanotowane dziś min. to 3'C). Po naprawie okazuje się, że straciłem przedni hamulec. Nie wiem co się dzieje, klocki po prostu ślizgają się po tarczy. To stawia pod znakiem zapytania dzisiejszą górską trasę. No ale nic, mam przecież jeszcze tylni (niezbyt mocny V-brake). W Jordanowie wskakuję na chwilę na krajową 28, by kawałek dalej odbić w boczną drogę Sidzina - Zubrzyca Górna. Po drodze zaliczam pierwszy dziś cel - przeł. Zubrzycką (877m .n.p.m.). Zanotowany na podjeździe max to 16%. Na zjeździe staram się nie przekraczać 30-ki ze względu na niezbyt pewny hamulec. W Zubrzycy skręcam w wojewódzką 957. Podjazd na Krowiarki już nie tak stromy, nie przekracza nigdzie 10%. Na szczycie (1012m n.p.m.) melduję się przed południem. Licznik pokazuje tutaj ponad 1500m przewyższeń i średnią poniżej 15km/h ;) Dużo turystów wyruszających stąd w góry. Chwila odpoczynku i pora na piękny, w zasadzie 25km zjazd. Niby świeci Słońce ale trochę chłodno, kurtka będzie potrzebna. Niestety przez ten hamulec nie poszaleję, zjeżdżam powoli, co kawałek stając by schłodzić obręcz. Cóż, przynajmniej trochę zdjęć porobię. Przejeżdżam przez Suchą i Maków i podejmuję decyzję że wydłużę dzisiejszą trasę: zamiast jechać na Sułkowice pojadę przez Wadowice i Kalwarię Zebrzydowską. Przy okazji zobaczę budowę zbiornika w Świnnej Porębie, to chyba ostatnia szansa zobaczyć go przed zalaniem. Jednak najpierw skręcam zaliczyć coś na kształt rynku w Zembrzycach. Tyle razy przejeżdżałem przez tą miejscowość a w jej centrum jeszcze nie byłem. W Mucharzu również skręcam do centrum, położonego na wzgórzu. Rynku jednak brak, jest za to kościół. W Świnnej Porębie oglądam zaporę, wygląda na gotową. Docieram do Wadowic, gdzie chwilę odpoczywam. Teraz czeka mnie pełna hopek droga do Kalwarii. Potem bardzo fajna, bo generalnie opadająca w dół droga do Skawiny. W oddali widać już światła kominów elektrociepłowni. Po drodze, między Kalwarią a Skawiną łapie mnie zmrok. W domu jestem po 20. Udana wycieczka.
Myślenice © Pidzej
Brzask nad Szczeblem © Pidzej
Awaria © Pidzej
Tokarnia © Pidzej
Jordanów © Pidzej
Po lewej, w chmurach Babia Góra a przed nią Pasmo Policy © Pidzej
Tartak © Pidzej
Pomnikowy dąb w Sidzinie © Pidzej
Pomnikowy dąb w Sidzinie © Pidzej
Pomnikowy dąb w Sidzinie © Pidzej
Zassało drogę © Pidzej
Przeł. Zubrzycka (877m n.p.m.) © Pidzej
Babia Góra © Pidzej
Wjeżdżamy w dzikie ostępy ;) © Pidzej
Wideczek z podjazdu © Pidzej
Przeł. Krowiarki (1012m n.p.m.) © Pidzej
Wysoko © Pidzej
Serpentyny na zjeździe © Pidzej
Serpentyny na zjeździe © Pidzej
Serpentyny na zjeździe © Pidzej
Wyciąg na Mosorny Groń © Pidzej
Jakaś rzeka © Pidzej
Maków Podhalański © Pidzej
Skawa © Pidzej
Coś na kształt rynku w Zebrzycach © Pidzej
Nowy most kolejowy nad Skawą © Pidzej
Mucharz © Pidzej
Mucharz © Pidzej
Zamiast rynku - kościół w Mucharzu © Pidzej
Zapora w Świnnej Porębie © Pidzej
Teren zalewowy © Pidzej
Zapora w Świnnej Porębie © Pidzej
Zapora w Świnnej Porębie © Pidzej
Zapora w Świnnej Porębie © Pidzej
Zapora w Świnnej Porębie © Pidzej
Wadowice © Pidzej
Kalwaria Zebrzydowska © Pidzej
Skawina © Pidzej
RPM: 72
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 16%
WYSOK MAX: 1019
3.20 - 20.10
1,85l
5 bułek z pasztetem, 6 bananów, 2 x 7days, pierniki, 4 wafelki, czekolada
Zaliczone gminy: 1
Małopolskie: 1
Mucharz
Kategoria > km 200-249, ^ UP 2000-2499m
Kielce, Radom, Warszawa
d a n e w y j a z d u
332.33 km
0.00 km teren
17:10 h
Pr.śr.:19.36 km/h
Pr.max:47.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2007 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Tak spontanicznie wyszło, bo miało być tylko do Skarżyska-Kamiennej. Ale po kolei. Wyjazd po 3, po ciemku. Sprawnie przejeżdżam przez opustoszały Kraków i wskakuję na krajową siódemkę, która będzie mi dziś towarzyszyć przez większość czasu. Jest naprawdę chłodno, min. 7'C. W Słomnikach przerwa na śniadanie, powoli zaczyna świtać. Droga, pomimo że główna dość przyjemna dzięki asfaltowemu poboczu, które pozwala nie bać się TIR-ów. Docieram do Miechowa, jeszcze tu nie byłem, jest ładny rynek. Koło Wodzisławia zaczyna kropić, na szczęście szybko przestaje. W Jędrzejowie również zjeżdżam z głównej drogi aby zaliczyć rynek. Temperatura szybko się podnosi, można przebrać się w krótkie ciuchy. W Chęcinach skręcam w dwupasmową wojewódzką 762, która zaprowadzi mnie do centrum Kielc. Błądzę trochę po centrum, jest ładny park i zamek, niestety nie mam czasu na jakieś zwiedzanie. Krajową 73 dojeżdżam do starej siódemki, która pozwala ominąć ekspresową S7. Przed Skarżyskiem-Kamienną rozgrywany jest jakiś półmaraton, zamknięty ruch i mnóstwo ludzi (jest nawet kilku murzynów). Przeciskam się jakoś między biegaczami. Centrum Skarżyska omijam, bo rodzi się plan żeby dojechać do Radomia. Dojeżdżam tam przed 15 i tu rodzi się szaleńczy plan: może zaatakować Warszawę? Przeliczam czas, przeliczam pieniądze (czy starczy na bilet do Krakowa). Dla pewności jadę na dworzec. Dopytuję się o pociągi z Warszawy i ceny biletów (normalny 60zł, wystarczy spokojnie). Znów ze zwiedzania nici. Odnajduję krajową 7, kierunek: Warszawa, ok. 100km. I tu zaczyna się problem - zakazy dla rowerów. Czasem jest alternatywa w postaci jakiejś dróżki, większość czasu jednak muszę zakaz łamać. Kawałek za Radomiem, chyba w Jedlińsku problem narasta - zaczyna się ekspresówka. Tego nie przewidziałem. Na razie jest alternatywa, droga ruchu lokalnego. Ta jednak nie zachowuje ciągłości i koniec końców ląduję na drodze ekspresowej :/ Taka jazda zbyt komfortowa nie jest, nie tyle ze względu na szybko jadące samochody (jest szerokie pobocze), ale ze względu na możliwe konsekwencje w przypadku natrafienia na policję. Kierowcy strąbili mnie tylko 2 razy. Dociągam tak do Białobrzegów, gdzie skręcam w wojewódzką. Na mapie wypatrzyłem objazd bocznymi drogami. W Promnej odbijam w wiejskie drogi, kierunek: Jasieniec. Dookoła królują sady owocowe. U miejscowych kilka razy upewniam się czy dobrze jadę. Bez problemów dojeżdżam do Jasieńca, gdzie skręcam w wojewódzką. Kawałek dalej w prawo w boczną na Grójec. W Grójcu aby dalej ominąć ekspresówkę planuję skręcić w wojewódzką na Piaseczno. Dopytuję się o drogę ale jej nie odnajduję. Trafiam za to z powrotem na siódemkę. I tu ulga, spowrotem przeradza się ona w zwykłą krajówkę (tyle że dwupasmową). Zakazów brak, można ciąć do Warszawy. Jakieś 50km. Zaczyna się ściemniać, robi się też coraz chłodniej, pora ubrać kurtkę. W końcu łapie mnie zmrok, pora włączyć oświetlenie. Ciągle przeliczam czas, czy zdążę na pociąg. Żadnych przerw, zjadanie kilometrów. W końcu, koło wpół do dziesiątej docieram do Warszawy, udało się! Do pociągu jeszcze 2 godziny, może uda się coś pozwiedzać. Jednak zanim znajduję dworzec mija godzina, a kolejna na kupowanie biletów, sprawdzanie odjazdu itp.. Trudno, zwiedzanie nie było dziś celem. W kasie problem, nie mogą sprzedać biletu bo brak miejsc na rowery czy jakoś tak. Pan w informacji jeszcze bardziej mnie dezinformuje. Pozostaje liczyć na łaskę konduktora (jak się później okazało ten nie robił żadnych problemów). Pociąg (TLK Gdynia-Zakopane) odjeżdża koło 23.30, podróż spędzam niestety siedząc na podłodze, trudno. W pociągu kolonia i obwoźny sprzedawca "piwa jasnego" (po 7zł, dwa po 12zł, nie skorzystałem). Jazda dłużyła się strasznie (pociąg jedzie okrężną drogą przez Skarżysko, Radom, Kielce). Do Krakowa przyjeżdżam po 5 i w padającym deszczu dokręcam ostatnie kilometry z dworca do domu (w tym oczywiście honorowa runda wokół rynku). W domu jestem o 6 rano. Udana wycieczka, miało być ~180km a wyszło ponad 330, wpadło mnóstwo nowych gmin do kolekcji no i jest nowa życiówka. Praktycznie sama jazda, bardzo mało przerw. Średnia do Warszawy: 19,7 km/h, potem spadła przez prowadzenie roweru po dworcu. Pogoda dopisała, brak też jakichś bóli czy kontuzji. Jedyny problem to ta nieszczęsna ekspresówka, ale trasa nie była w ogóle wcześniej zaplanowana.
Droga, której będę się dziś trzymał © Pidzej
Słomniki © Pidzej
Zaczyna się przejaśniać © Pidzej
Wschód Słońca © Pidzej
Miechów © Pidzej
Zaczynamy Świętokrzyskie © Pidzej
Wodzisław © Pidzej
Jędrzejów © Pidzej
Pomnik w Jędrzejowie © Pidzej
Jędrzejów © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Zamek w Kielcach © Pidzej
Deptak w Kielcach © Pidzej
Półmaraton koło Skarżyska-Kamiennej © Pidzej
Tyle widziałem ze Skarżyska-Kamiennej © Pidzej
Radom © Pidzej
Dworzec w Radomiu © Pidzej
Dalej siódemką © Pidzej
Czasem jest alternatywa dla zakazu, a czasem nie © Pidzej
Droga lokalna wzdłuż ekspresowej siódemki © Pidzej
A tu już na ekspresowej siódemce © Pidzej
Z ulgą zjeżdżam w boczne drogi © Pidzej
Boczna droga na Jasieniec © Pidzej
Sady owocowe © Pidzej
Grójec © Pidzej
Do Warszawy już niedaleko © Pidzej
Janki © Pidzej
U celu © Pidzej
U celu © Pidzej
Tyle widziałem z Warszawy © Pidzej
Dworzec Centralny © Pidzej
Powrót pociągiem © Pidzej
RPM: 70
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 392
3.05 - 6.00
3,75l
1,5 bułki z pasztetem, 2 x 7days, 6 bananów, 2 czekolady, 3 wafelki, ciastka HIT
Zaliczone gminy: 28
Małopolskie: 2
Miechów
Książ Wielki
Świętokrzyskie: 10
Wodzisław
Jędrzejów
Sobków
Chęciny
Sitkówka-Nowiny
Masłów
Zagnańsk
Łączna
Suchedniów
Skarżysko-Kamienna
Mazowieckie: 16
Szydłowiec
Jastrząb
Orońsko
Kowala
Wolanów
Radom
Jedlińsk
Stara Błotnica
Białobrzegi
Promna
Jasieniec
Grójec
Tarczyn
Lesznowola
Raszyn
Warszawa
Serwis: smarowanie łańcucha.
Kategoria > km 300-349, Powrót pociągiem, Serwis, ! Wycieczka Sezonu 2014, ^ UP 2000-2499m
Przełęcz Ostra
d a n e w y j a z d u
176.67 km
0.00 km teren
10:42 h
Pr.śr.:16.51 km/h
Pr.max:62.00 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2084 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Plan na dziś to niby Gorce. Jednak w trakcie jazdy doszedłem do wniosku że nie ma sensu się tam pakować z sakwą i bez hydraulicznych tarczówek. Zmiana planów, może Nowy Sącz? Na przeł. Wierzbanowskiej odbijam więc na Skrzydlną. NS to jednak trochę daleko więc podejmuję decyzję że jadę na przeł. Ostrą (821m n.p.m.). W Limanowej szukam więc odpowiedniej drogi. Są tutaj rozgrywane rajdy samochodowe, więc na serpentynach są charakterystyczne biało-czerwone tarki z ułożonych krawężników. Podjazd idzie ciężko, za to w nagrodę piękny zjazd aż do Kamienicy. Tam dłuższy odpoczynek i przyglądanie się codziennemu życiu lokalesów. Teraz czeka mnie jeszcze jeden męczący podjazd, na przeł. Przysłop (750m n.p.m.) i piękny zjazd do Mszany. Tutaj odpoczywam trochę w mało zadrzewionym "parku". Potem wojewódzką do Lubnia, rzadko jeżdżę tą drogą, zawsze to jakaś odmiana. Potem serwisówką wzdłuż Zakopianki do Myślenic. W Myślenicach, na Zarabiu Raba to jedno wielkie kąpielisko. I tu nasuwa mi się taka refleksja. Jez. Dobczyce, położone poniżej Myślenic jest ujęciem wody dla Krakowa, i jest szczelnie ogrodzone, zakaz kąpieli, pływania itp.. I jaki to ma sens skoro powyżej zbiornika wszyscy się kąpią? Z Myślenic powrót bocznymi drogami, trochę pobłądziłem. Udana wycieczka.
Mgły o świcie © Pidzej
Kamieniołom © Pidzej
Rynek w Limanowej © Pidzej
Początek podjazdu © Pidzej
Serpentyny na podjeździe © Pidzej
Rzeka Kamienica © Pidzej
Rzeka Kamienica © Pidzej
Park w Mszanie © Pidzej
Drogą serwisową wzdłuż Zakopianki © Pidzej
Kąpielisko na Rabie powyżej jez. Dobczyckiego © Pidzej
RPM: 68
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 791
3.30 - 19.15
5,35l
6 bułek z pasztetem, 6 bananów, 3 wafelki, pierniki
Kategoria > km 150-199, ^ UP 2000-2499m
Dookoła Gorców
d a n e w y j a z d u
222.70 km
0.00 km teren
12:57 h
Pr.śr.:17.20 km/h
Pr.max:72.50 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2434 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Coraz mniej pomysłów na asfaltowe wycieczki mam, chyba pora wjechać w teren. Wymyśliłem taką pętelkę. Wyjazd przed świtem, trochę chłodno, min. 7 stopni. Śniadanie w Wieliczce. W Poznachowicach ciekawe zjawisko - wjeżdżam w taką jakby strefę ciepłego powietrza i w ciągu kilku minut temperatura wzrasta z 9 do 17 stopni! Po drodze przeł. Wierzbanowska i przeł. Wielkie Drogi. W Mszanie skręcam na Zabrzeż i zaliczam przeł. Przysłop Lubomierski. W Zabrzeżu w prawo i wzdłuż Dunajca płasko do Krościenka. W czasie postoju w Krościenku spotykam starszego bikera, który jeździ tylko ścieżkami rowerowymi (przyjechał ze Szczawnicy) i tylko po płaskim (po Niemczech wzdłuż rzek). Po polskich drogach boi się jeździć. No cóż, można i tak. Następna jest przeł. Snozka, gdzie oglądam organy Hasiora, ładnie je odmalowali. Od teraz towarzyszą mi piękne widoki na jez. Czorsztyńskie i Tatry. Dociągam do Nowego Targu gdzie odpoczywam chwilę na niebrzydkim rynku. Ciężki podjazd na Obidową i stromy zjazd skrótem do Rabki. Dalej przez Mszanę, i tą samą drogą do domu. Na zjeździe z przeł. Wielkie Drogi wykręcam niezłego maxa. Trochę urozmaicam sobie trasę, jadę przez Chorągwicę i przed zmrokiem jestem w domu. Udana wycieczka.
Widoczek z Raciborska © Pidzej
Standardowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Pomnik w Mszanie © Pidzej
Jakaś rzeka, nie pamiętam już jaka © Pidzej
Budowa stacji trafo w Zabrzeżu © Pidzej
Jakaś rzeka, nie pamiętam już jaka © Pidzej
Fajne graffiti © Pidzej
Wzdłuż Dunajca © Pidzej
Charakterystyczne mosty w Krościenku © Pidzej
Studnia w Krościenku © Pidzej
Studnia w Krościenku © Pidzej
Organy Hasiora na przeł. Snozka © Pidzej
Jez. Czorsztyńskie i Tatry © Pidzej
Jez. Czorsztyńskie i Tatry © Pidzej
Rynek w Nowym Targu © Pidzej
Zjazd do Rabki © Pidzej
Rabka © Pidzej
Złapana na przejeździe © Pidzej
Standardowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
RPM: 68
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 18%
WYSOK MAX: 811
3.35 - 21.10
3,6l
3 kanapki z pasztetem, 2 bułki z pasztetem, 6 bananów, czekolada, ciastka HIT, 3 Prince Polo, baton energetyczny
Kategoria > km 200-249, ^ UP 2000-2499m
Zakopane
d a n e w y j a z d u
220.58 km
0.00 km teren
12:55 h
Pr.śr.:17.08 km/h
Pr.max:68.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2358 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
W zeszłym sezonie w Zakopanem byłem 4 razy, to fajny cel na jednodniową wycieczkę. Wybrałem się więc tam jeszcze raz. Najpierw bocznymi drogami do Myślenic a potem Zakopianką. Myślałem czy by w Rabce nie odbić na Czarny Dunajec ale to by trochę dalej wyszło. Zawróciłem więc i pojechałem więc jak leci Zakopianką. Dojazd do Zakopanego zajął mi ok. 8 godzin. Posiedziałem trochę na Krupówkach i w drogę, do domu. Najpierw po śladzie Zakopianką, w Rdzawce stromym skrótem do Rabki, a potem na Mszanę, i wojewódzką przez Kasinę, Dobczyce. Ta droga ma swój urok, nigdy mi się nie znudzi, zwłaszcza jechana na północ, z górki ;)
Drogą serwisową wzdłuż Zakopianki © Pidzej
J. w., po lewej Raba © Pidzej
Zakopianka w Lubniu © Pidzej
Widoczek na Beskid Żywiecki © Pidzej
Widoczek na Beskid Żywiecki © Pidzej
Kościółke na Piątkowej © Pidzej
Takie mamy mosty na Zakopiance © Pidzej
Na południe © Pidzej
Tatry już niedaleko © Pidzej
U celu © Pidzej
Jakiś pomnik © Pidzej
Tatry © Pidzej
Krupówki © Pidzej
Typowe dla tych okolic tablice, dla rowerzysty jednak nieprzydatne ;) © Pidzej
Dziwne zwężenie drogi © Pidzej
Babia Góra © Pidzej
Stromy zjazd w Rdzawce © Pidzej
Pomnik Św. Mikołaja w Rabce © Pidzej
Standardowy widoczek na Beskid Wyspowy z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
Dobczyce © Pidzej
RPM: 67
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 822
3.40 - 20.40
3,65l
6 bułek z pasztetem, 6 bananów, 7days, ciastka HIT, 2 czekolady, baton energetyczny
Kategoria > km 200-249, ^ UP 2000-2499m
Nowy Targ
d a n e w y j a z d u
174.98 km
0.00 km teren
10:33 h
Pr.śr.:16.59 km/h
Pr.max:59.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2116 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Trasa mniej więcej taka:
Miały być Krowiarki ale wyszedł Nowy Targ. Dobre i to. Rano padało ale potem się przejaśniło. W Nowym Targu odpoczywam godzinę na rynku i spowrotem.
Zakopianką na południe. Pochmurno ale jeszcze nie pada © Pidzej
Drogą serwisową wzdłuż Zakopianki, już pada © Pidzej
Szczebel © Pidzej
Lubień, po lewej trawersująca zbocze Zakopianka © Pidzej
Najwyższy szczyt po lewej to Babia Góra, przed nią na środku pasmo Policy © Pidzej
Zabytkowy kościółek w Piątkowej © Pidzej
Rynek w Nowym Targu © Pidzej
Tatry © Pidzej
Standardowe zdjęcie z Rabki © Pidzej
Standardowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
RPM: 71
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 794
5.20 - 19.55
Kategoria > km 150-199, ^ UP 2000-2499m
Pasmo Policy
d a n e w y j a z d u
134.64 km
25.00 km teren
10:12 h
Pr.śr.:13.20 km/h
Pr.max:60.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2108 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
A więc tak. Dziś moim łupem padła Polica (1369). A raczej to ja padłem jej łupem ;) Ale po kolei: wyjazd po czwartej, czyli jeszcze po ciemku. Dojazdówka dziś w miarę krótka, raptem 70km asfaltem, i było by fajnie, gdyby nie to, że zaraz za Myślenicami włącza się lodowaty wiatr w twarz. W Pcimiu, po zjeździe z Zakopianki, z ulgą stwierdzam że wiatr się wyłącza (dolina jakiejś rzeczki). Do Bystrej dojeżdżam więc w dobrej formie, i po zakupach wjeżdżam na czerwony szlak (Główny Szlak Beskidzki). Fajna i przyjemna z początku leśna droga nie dalej jak po 2km (na pierwszym nawrocie w lewo) zdecydowanie zmienia swój charakter. Zaczyna się 20-30% ścianka a wraz z nią - pchanie. I tak jest aż do tych ~850m n.p.m., gdzie jesteśmy już że tak powiem na grani tego pasma górskiego. Zaliczam dwa pomniejsze szczyty - Cupel i Drobny Wierch po czym ruszam czerwonym w kierunku Policy. Co tu dużo mówić, jest ciężko, jazdy/pchania tak pół na pół, generalnie ciągle pod górkę tak jakby. Co chwila zerkam tylko w tył i zdaję sobie sprawę z błędu jaki poczyniłem przy ustalaniu trasy. Patrzę i analizuję tylko jaką ścieżkę przejazdu pomiędzy tymi kamieniami/korzeniami bym wybrał gdybym jechał teraz w dół. Bo na pewno bym jechał, zjazd w sam raz na moje możliwości. Teraz nic na to nie poradzę, wspinam się więc powoli i zamiast jazdą delektuję się pięknem gór, bo niewątpliwie jest czym. Szlak ładny, widoki są, słonko świeci i w ogóle fajnie się tak czasem przejść a nie tylko jeździć ;) Co kawałek schodzę trochę ze szlaku aby pozaliczać leżące tuż obok szczyty. Co ciekawe pomimo że to Główny Szlak Beskidzki i jest weekend, totalne pustki, żywej duszy. Kilku miejscowych tuż przy początku a następnych turystów spotykam dopiero na Okrąglicy (1247). Na niej ładna kapliczka i maszt przekaźnikowy (mniej ładny). Od teraz ruch już jakiś jest, ale rowerzysty żadnego dziś nie spotkałem. Do schroniska na Hali Krupowej nawet nie zaglądam, czas goni. Na stromym podejściu tuż przed Policą mijam za to dwóch motocyklistów. I tu nasuwa mi się taka myśl: abstrahując od tego, że jazda motorem po szlaku to sku*wysyństwo, to jednak trzeba mieć jaja, żeby na tak jeździć. No bo jadą a właściwie zsuwają się tą stromą ścieżką w dół, na tych swoich ponad 100kg maszynach, gdzie ja na rowerze bym się bał i sprowadzał. Na szczycie Policy melduję się tuż po 14. Jest po prostu magicznie, wymarły las, na niebie złowrogie chmury i te widoki. Po prawej Babia, pośrodku jez. Orawskie a po lewej gdzieś majaczą Tatry. Na pierwszym planie natomiast Czyrniec (1328). Niewiele niższy od Policy, i on też jest w planie dzisiejszej wycieczki. Jakiś kilometr w linii prostej, tak blisko a tak daleko zarazem, bo prowadzi na niego stromy kamienisty singiel. Po drodze zaczyna kropić i robi się naprawdę chłodno. Szybka fotka na szczycie i wracam z powrotem. Z Policy to już w dół, myślę sobie. I generalnie (z małym wyjątkiem) tak jest tylko, że mokre od deszczu kamienie i korzenie zmuszają do bardzo asekuracyjnej jazdy a nawet sprowadzania. Z poważniejszych szczytów mijam Cyl Hali Śmietanowej (1298) i błądzę po lesie, drogą której nie ma żeby zaliczyć Wyżni Syhlec. Kiedy zjazd na Krowiarki wydaje się już formalnością nagle zonk. Stroma ścianka i wnoszenie roweru na kolejny szczyt (Syhlec). Końcówka już na kołach i jestem na przełęczy. Chłodno (raptem 13 stopni) i pada. Zjazd do Zawoi na hamulcach, żeby nie zamarznąć. Strefa deszczu kończy się gdzieś na wys. 700m n.p.m., a i temperatura wzrasta. Zjeżdżam do Makowa i jako że jest już po 19 a ja mam dość wrażeń na dziś wsiadam w pociąg i teleportuję się do Krakowa. I to chyba był bardzo dobry pomysł, bo w Krakowie też coś zaczynało kropić. Mimo wszystkich trudności wycieczkę zaliczam do udanych, a ten błąd o którym wspominałem to start z Bystrej zamiast z Krowiarek. Zdobyło by się mnóstwo wysokości po asfalcie, wtachało rower na Policę i leciało w dół potem. A tak wyszła niezła mordęga, co widać po średniej zresztą.Wzdłuż Zakopianki, wzdłuż Raby
© PidzejWygląda niewinnie ale to 20-30% ścianka
© PidzejCupel
© PidzejPrzeł. Malinowe
© PidzejUtwardzony fragment szlaku ;)
© PidzejMniej utwardzony fragment szlaku ;)
© PidzejNa szlaku
© PidzejWidoki
© PidzejKapliczka Matki Boskiej Opiekunki Turystów (Okrąglica)
© PidzejKapliczka na Okrąglicy
© PidzejKapliczka na Okrąglicy
© PidzejKucałowa Hala (zwana mylnie Krupową, która jest obok)
© PidzejŁatwiejszy fragment szlaku
© PidzejTrudniejszy fragment szlaku
© PidzejPolica zdobyta!
© PidzejWidok z Policy na Babią
© PidzejWidok z Policy na Czyrniec
© PidzejWidok z Czyrńca na Policę
© PidzejWidok z Policy na jez. Orawskie (Słowacja)
© PidzejPomnik ofiar wypadku samolotowego
© PidzejCyl Hali Śmietanowej
© Pidzej
RPM: 71
NACHY SREDN: 6%
NACHY MAX: 25%
WYSOK MAX: 1344
4.15 - 22.05
3,55l
Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 2000-2499m
Pilsko
d a n e w y j a z d u
170.99 km
20.00 km teren
11:10 h
Pr.śr.:15.31 km/h
Pr.max:55.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2314 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
(końcówka śladu dorysowana ręcznie, bo GPS padł)
Nieplanowana przerwa wypadła :/ Ogarnąłem za to mniej więcej rowerek, co prawda na starej ramie, ale da się jeździć. Kupiłem też nowe oponki - Geax Saguaro 2.2, z których jestem więcej niż zadowolony.
A dziś zdobyłem Pilsko. 1557m n.p.m. To chyba najwyższy legalnie dostępny rowerowo szczyt w Polsce. Było ciężko, ale właśnie czegoś takiego potrzebowałem na "zresetowanie się" i przełączenie z powrotem na rowerowy tryb ;) Wyjazd po ciemku, punkt 4. Dobrze, że wziąłem czapkę pod kask, bo temperatura w dolinach w granicach 6 stopni! W Sułkowicach przerwa na śniadanie, strasznie tam zmarzłem ale na szczęście podjazd na przełęcz Sanguszki pozwala się rozgrzać. Gdzieś w połowie drogi między Suchą a Jeleśnią zimno i wszechobecne mgły ustępują wreszcie Słońcu, które towarzyszy mniej więcej do samego szczytu. Przydługą bo ~100km asfaltową dojazdówkę kończę w Korbielowie zgodnie z planem, po 10 a na szlak wyruszam przed 11. Zielonym szlakiem, biegnącym wzdłuż wyciągu sporo dało by się podjechać ale ja za bardzo nie mam już siły i roweru dosiadam tylko na co bardziej płaskich odcinkach. Na Hali Miziowej obieram czarny szlak, który zaprowadzi mnie na Polski wierzchołek Pilska. No właśnie - ZAPROWADZI, bo po kilkuset metrach szlak staje dęba, a zbocze przybiera 40-50% nachylenie i zaczyna się prowadzenie. Miejscami wygląda to tak: wypchnięcie roweru w przód za pomocą samych rąk - krok w przód - wypchnięcie - krok i tak na zmianę ;) Ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Ta masakra kończy się na kopule szczytowej, wąską ścieżką w kosodrzewinie da się sporo podjechać/zjechać. Na najwyższy (Słowacki) wierzchołek jeszcze kawałeczek zielonym i kilka minut po 14 osiągam szczyt, udało się! Za długo tam nie zabawiłem, bo strasznie wiało i zbierały się nieciekawie wyglądające chmury. Zjechałem jeszcze kawałek zielonym (piękny singielek) na Słowację zaliczyć Skalisko (1450) i pora wracać. Na Miziową wracam po śladzie - zjazd wśród kosodrzewiny - sprowadzanie - zjazd po łące pod schronisko. Na powrót do cywilizacji obieram też zielony ale do Sopotni, nie do Korbielowa. I to był świetny wybór, szlak szybki i przyjemny ale pozwalający amortyzatorowi popracować bo trochę kamieni i korzeni jednak jest. Po drodze odbijam ze szlaku zaliczyć jeszcze dwa szczyty: Buczynkę (1205) i Uszczawne (1145). W międzyczasie rozładował mi się drugi komplet aku. Tzn. aparatu już się nie włączy a GPS pokazuje rozładowaną baterię. Włączam więc go tylko od czasu do czasu żeby sprawdzić drogę. Kawałek dalej zgodnie z planem wskakuję na gładką szutrówkę (wyczytałem o niej u kogoś na BS) i tu to już leci się jak po asfalcie. Szosowy zjazd ze Sopotni to przedłużenie tej całej rowerowej ekstazy. Coraz chłodniej i nawet coś tam próbowało kropić ale przestało. Droga do Suchej dłużyła mi się niemiłosiernie, a podjazdy brałem już zakosami (a na jakieś 600m trzeba się tam wdrapać). Po drodze łapie mnie zmrok, na pociąg zdążam z 45 min. rezerwą (odjazd 20.46).
Ktoś pewnie zapyta czy warto się pchać w takie góry na rowerze? Moim zdaniem warto bo wbrew pozorom z Pilska można sporo zjechać, po kolei:
- kilkaset metrów ostrożnej jazdy ścieżką w kosodrzewinie, z fragmentami prowadzenia
- kilkaset metrów sprowadzania
- kilkaset metrów zjazdu po łące na Miziową
- 3,5km fajnego zjazdu zielonym
- 2,5km szybkiego zjazdu szutrówką
Wjazd od strony Polski to faktycznie masakra ale jeśli cały zielony od strony Słowacji jest taki fajny jak odcinek Skalisko - Pilsko to być może jest to idealny szlak na rower, na pewno go kiedyś wypróbuję.Pomnik w Sułkowicach
© PidzejMglisty poranek
© PidzejMost na Skawie w Zembrzycach
© PidzejJeleśnia, prawie setka na liczniku
© PidzejZielonym wzdłuż wyciągu
© PidzejNowe oponki
© PidzejGdzieś po drodze
© PidzejHala Miziowa
© Pidzej~1300m n.p.m
© PidzejŁatwiejszy fragment czarnego szlaku
© PidzejPilsko zdobyte!
© Pidzej1557m n.p.m
© PidzejZjechałem jeszcze kawałeczek na Słowację - Skalisko (1450m n.p.m.)
© PidzejPanoramka, zrobiona w drodze powrotnej
© PidzejBabia Góra
© PidzejI jeszcze rowerek, potem padły aku
© Pidzej
Zaliczone gminy: 1
Śląskie:
Jeleśnia
RPM: 73
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 27%
WYSOK MAX: 1539
4.00 - 22.45
3,6l
Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ! Wycieczka Sezonu 2013, ^ UP 2000-2499m