^ UP 1500-1999m
Dystans całkowity: | 8517.57 km (w terenie 127.00 km; 1.49%) |
Czas w ruchu: | 393:53 |
Średnia prędkość: | 18.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Suma podjazdów: | 74087 m |
Liczba aktywności: | 44 |
Średnio na aktywność: | 193.58 km i 10h 38m |
Więcej statystyk |
Gorlice, Tarnów
d a n e w y j a z d u
217.51 km
0.00 km teren
11:24 h
Pr.śr.:19.08 km/h
Pr.max:65.50 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1908 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Tak właściwie to miałem jechać w sobotę ale w pt koło północy wciąż nie miałem zaplanowanej trasy więc wycieczkę przełożyłem na niedzielę. Ostatecznie obrałem kierunek na różne Karpackie pogórza oraz Gorlice (jeszcze nie byłem). Niestety nie udało mi się usnąć. Wyjazd punkt 2. Wydawać by się mogło że to wcześnie ale noc jest już tak krótka że w drodze do Niepołomic można było zauważyć pierwsze oznaki brzasku. Po drodze postawiane w poprzek drogi barierki, ciekawe po co, trochę to niebezpiecznie bo łatwo ich nie zauważyć i w nie przywalić. W Niepołomicach śniadanie i na wschód znów pojadę przez Puszczę Niepołomicką. Lubię witać dzień w puszczy. Dość ciepło, min. 10'C. Na wyjeździe z Puszczy nie mogę napatrzyć się na piękny wschód Słońca, co chwilę robię coraz to fajniejsze zdjęcia. Potem przez znaną mi już kładkę na Rabie i kawałek dalej odbijam na Brzesko. Trochę spać mi się zachciało ale na szczęście to tylko przejściowo. Trochę niepokoją mnie chmury na niebie mam nadzieję że nie będzie z nich padać. Z Brzeska kawałek krajówką a potem bocznymi drogami na Zakliczyn. Chmury jakby przerzedzają się i wychodzi Słońce. Droga bardzo pagórkowata, nie brakuje kilkunastoprocentowych ścianek. Na postoju oparty o drzewo rower przewraca się lekko haratając przy tym siodełko :/ Na rynek w Zakliczynie nie zajeżdżam (już byłem) tylko od razu kieruję się na Grybów. Najpierw wojewódzką a potem znowu bocznymi drogami. Podjazdom nie widać końca. W Grybowie dłuższa przerwa. Rynek cały zawalony samochodami, przykry widok :/ Tutaj też przeliczam czas i kilometry i wychodzi mi że mogę nie zdążyć na ostatni Regio z Tarnowa. Podejmuję więc decyzję o skróceniu trasy, odpuszczę na dziś Kołaczyce i Brzostek. Do Gorlic planowałem dojechać boczną drogą ale ostatecznie jadę krajówką (ruch na szczęście nie za duży) bo chciałem wstąpić do Ropy. Jakoś jednak przeleciałem skręt ale niewiele straciłem bo okazuje się że to wieś a nie miasto i nie ma tam rynku (przejeżdżając przez miasta zawsze staram się zaliczyć rynek). Upał daję się we znaki, ok 30'C. Docieram do Gorlic, jadę na rynek (jest tam dziwna kładka) ale nie rozsiadam się bo skończyło mi się picie a wszystko pozamykane. Otwarty sklep znajduję dopiero kawałek za miastem (kupuję wodę za 1,3zł, niestety przedatowaną ale jak woda może być przedatowana?). Docieram do Biecza (też jeszcze nie byłem) i tu robię dłuższą przerwę na rynku (ciekawa wieża). Nigdzie mi się już nie spieszy bo do Tarnowa niedaleko. Zbieram się jednak bo coś zaczyna się chmurzyć. Kupuję jeszcze jedną wodę na zapas i kieruję się już wojewódzkimi na Tarnów. Po drodze natrafiam na nieprzyjemny sfrezowany fragment drogi, jedzie się po tym fatalnie. Wjeżdżam więc na chodnik. W Gromniku przejeżdżając przez mostek łapię na tyle gumę (druga w tym sezonie). Naprawa zajęła 35 min. (razem z wysikaniem się). Niestety opona chyba do wyrzucenia bo jest długie na 1cm przecięcie, przez które widać dętkę :/ Nie pompuję więc za mocno aby nie rozdupcyło opony do końca. Potem jeszcze przerwa w Tuchowie i do Tarnowa wjeżdżam ok. 20. Czasu jeszcze trochę jest ale jako że Tarnów mam już zwiedzony kieruję się do razu na dworzec (nie bawi mnie też jazda wszechobecnymi tu fatalnymi ścieżkami rowerowymi). Kupuję bilety i idę na peron. I tu ciekawostka, dworzec w remoncie i wisi tabliczka w stylu "czas dojścia na peron 2 i 3 ok. 8-10min). I faktycznie tyle się idzie, ktoś się może nieźle zdziwić jak przybiegnie na styk na pociąg. Odjazd 21.38, Regio to stary "kibel", lubię takimi jeździć (o wiele wygodniejsze od nowoczesnych wynalazków). Okazuje się że miałem szczęście do pogody, bo po drodze wszędzie mokro po deszczu. W Krakowie też pada. W Płaszowie koło 23 i do domu. Udana wycieczka, szkoda tylko że z małymi stratami w sprzęcie (siodełko i opona). No i średnia jak na mnie też nie najgorsza, już nie jeżdżę 16-17km/h po górkach (jak w 2014) tylko prawie 20, tak jak za czasów gdy miałem jako taką kondycję (sezon 2012/2013).
Księżyc chyba w pełni nad A4
Brzask w Puszczy Niepołomickiej
Wschód Słońca
Wschód Słońca
Wschód Słońca
Wschód Słońca
Wschód Słońca. No wyglądał po prostu magicznie.
Rynek w Brzesku
;)
Widoczek z trasy
Widoczek z trasy
Uszkodzenie na siodełku
Na jednym z licznych podjazdów
A to chyba Korzenna
Widoczek z trasy
Zawalony samochodami Grybów. Ale kościół imponujący.
Most też niczego sobie
Rynek w Gorlicach (widoczna wspomniana kładka)
Rynek w Gorlicach
Biecz
Ciekawa wieża w Bieczu
Selfie z Biecza
Sfrezowana nawierzchnia
Coś się wbiło
Takie coś
Naprawa
Przecięcie na dętce niewielkie, ok 0,5cm
Na oponie jednak większe, ok. 1cm
I od wewnątrz
Łatka
Przecięcie
Rynek w Tuchowie
Obsadzona kwiatkami droga
Dworzec w Tarnowie
Rozkopany dworzec w Tarnowie
Profesjonalne oznaczenia ;)
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 15%
WYSOK MAX: 469
2.00 - 23.10
5,3l
5 bułek z pasztetem, 5 bananów, 2 czekolady, pierniki
Serwis: podmiana tylniej opony na przednią, a przedniej na terenową.
Zaliczone gminy: 6
Małopolskie: 6
Korzenna
Ropa
Gorlice - obszar wiejski
Gorlice - teren miejski
Biecz
Rzepiennik Strzyżewski
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 200-249, Powrót pociągiem, Serwis
Jasło, Krosno, Rzeszów
d a n e w y j a z d u
245.87 km
0.00 km teren
13:16 h
Pr.śr.:18.53 km/h
Pr.max:60.50 km/h
Temperatura:27.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1664 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Główne cele na dziś to Jasło i Krosno, rowerem tu jeszcze nie byłem. Wyjazd o wpół do 3. Ledwie co wyjechałem z domu a już denerwują mnie ocierające hamulce. Ciekawe, wczoraj nie przy regulacji nie ocierały. Kilka razy zatrzymuję się na regulację przy okazji zauważając że licznik nie liczy (magnesik się przesunął). Dlatego potem doliczę 0,9km. Poza tym wkurza wilgotna wkładka w spodenkach (nie zdążyły wyschnąć po praniu). Po drodze do Niepołomic widać już pierwsze oznaki brzasku. Śniadanie w Niepołomicach. Na wschód znowu tą samą drogą, przez Puszczę i kładkę na Rabie. Dość ciepło (min. 8'C ale mgliście). Potem kilka km leśną drogą gdzie strasznie usyfiłem rower (po drodze na postojach będę go po trochu czyścił). Bocznymi drogami a potem krajówką docieram do Wojnicza. Za Wojniczem odbijam na Tuchów. Już całkiem ciepło przebieram się więc w krótkie ciuchy. Droga pagórkowata, jest nawet 21% ścianka! To na niej jedyny dziś raz użyję młynka. W Tuchowie zajeżdżam na Rynek bo dawno nie byłem. Po drodze Ryglice. Rzepaku już przekwitł, zakwitły za to maki. Droga do Jasła ciągnie się w nieskończoność, podjazd za podjazdem. W końcu jest. Przerwa na rynku. Do Krosna pojadę nie krajówką a boczną drogą przez Jedlicze. Upał daje się we znaki. Rafinerii w Jedliczach za bardzo nie widać. Do Krosna wjeżdżam przez nieciekawe przemysłowe tereny. Tu też przerwa na rynku. Wyjeżdżając z Krosna widać już jak wysoko trzeba będzie się wspiąć. To grzbiet górski. Roztapiam się na tym podjeździe a wjeżdża się tu na ponad 450m n.p.m.. Na przełęczy jakiś rezerwat. Na szczęście na zjeździe ochładza się nieco. Z lasu na szczycie wyłania się wieża telewizyjna (RTCN Sucha Góra). Dzieje się też coś dziwnego a mianowicie zaczyna mnie boleć brzuch. Nieczęsto mi się to zdarza, zwłaszcza na rowerze. Do Strzyżowa dociągam już nieźle zmęczony. Tu przerwa na ławeczce na skwerze. Okazuje się że brzuch bolał z głodu bo czekolada stawia mnie na nogi. Siły wracają i od tej pory jedzie mi się dobrze. W Czudcu planowałem odbić w boczną drogę na Rzeszów ale znak "stromy podjazd" skutecznie mnie zniechęca i do Rzeszowa wjadę krajówką. Z Czudca (albo z Babicy już nie pamiętam) pochodzi moja śp. Babcia. Przed Rzeszowem to energia mnie już rozpiera. Do miasta wjeżdżam o zachodzie Słońca. W Rzeszowie byłem wiele razy ale na rynku jeszcze nie byłem jadę więc go zaliczyć. Na starówce ograniczenia prędkości dla rowerów do 10 km/h O.o Na rynku jakiś koncert grają tak głośno że wnętrzności wpadają w drgania więc nie zabawiam tam długo tylko jadę na dworzec. Kupuję bilety a do odjazdu (23:04) jeszcze jakieś 2 godz. Spędzam je siedząc na schodach przed dworcem zjadając czekoladę i wpatrując się w codzienne życie miasta. Pociąg to ten sam co wracałem z Przemyśla (IC Antares). Gdy przyjeżdża konduktor pyta czy jadę i mówi że mnie pokieruje. Wydaje mi się to podejrzane i rzeczywiście - w pociągu nie ma przedziału rowerowego (choć powinien być) :/ Mam załadować się z rowerem do zwykłego przedziału w środku wagonu. Nie jest to łatwe, mnóstwo nerwów straciłem na szarpanie się rowerem w ciasnym korytarzu ale jakoś się udało. Wagon nowy nie można więc otworzyć okna :/ Jest za to klimatyzacja. No i cały przedział dla mnie więc mogłem się wyciągnąć na siedzeniach bo trochę mi się spać zachciało. Po wagonie chodził jakiś "dziennikarz" i zagadywał ludzi ale na szczęście do mnie się nie przyczepił. W Płaszowie po 1. Jakoś udało się wyszarpać rower z przedziału i zdążyć wysiąść. Do domu już tylko 4km. Udana wycieczka, kolejne miasta zaliczone.
Rynek w Niepołomicach
Przez Puszczę Niepołomicką
Przez Puszczę Niepołomicką
Mgły o świcie
Tak wyglądał rower po kilku km leśnej drogi
Kawałek krajówką
Pomnik w Wojniczu
Dunajec
Zjazd wąwozem
Krówki
Widoczek z trasy
Most koło Tuchowa
Rynek w Tuchowie
Widoczek z trasy
Rynek w Ryglicach
Maki
A to nie pamiętam już gdzie
Taki maszt zwiastuje koniec podjazdu
Rynek w Jaśle
Ratusz w Jedliczu
Rafineria w Jedliczu
Rynek w Krośnie
Widoczek z podjazdu za Krosnem
Najwyższy punkt trasy
Rezerwat Prządki
RTCN Sucha Góra
Widoczek z trasy
Odpoczynek w Strzyżowie
Rynek w Czudcu
Wjazd do Rzeszowa
Rynek w Rzeszowie
Dworzec w Rzeszowie
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 20%
WYSOK MAX: 459
2.30 - 1.20
3,55l
5 kanapek z pasztetem, 5 bananów, 3 czekolady
Zaliczone gminy: 12
Małopolskie: 2
Pleśna
Ryglice
Podkarpackie: 10
Jodłowa
Brzyska
Jasło - obszar wiejski
Jasło - teren miejski
Tarnowiec
Jedlicze
Krosno
Korczyna
Czudec
Boguchwała
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 200-249, Powrót pociągiem
Tarnów, Przemyśl
d a n e w y j a z d u
254.34 km
0.00 km teren
13:35 h
Pr.śr.:18.72 km/h
Pr.max:55.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1740 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Coraz trudniej znaleźć mi jakiś fajny cel wycieczki bo prawie wszędzie w promieniu tych 200km już byłem. Padło na Przemyśl, o tu mnie jeszcze nie było. Wyjazd wcześnie, o wpół do trzeciej. Do pociągu powrotnego z Przemyśla jakieś 19 godzin, powinienem zdążyć. Do Tarnowa pojadę tą samą drogą co ostatnio z niego wracałem. W Niepołomicach śniadanie. Świt wita mnie gdzieś w Puszczy Niepołomickiej. Jest dość chłodno, chyba 5'C. Potem przez kładkę na Rabie i fajnymi bocznymi drogami przez lasy (m.in. Puszcza Radłowska) i wiochy docieram do Radłowa. Tu obieram kurs na Tarnów. Ociepla się na tyle że można przebrać się w krótkie ciuchy. Tarnów jak to Tarnów, wszędzie koślawe ścieżki rowerowe, trzeba się trochę nimi przemęczyć. To chyba najmniej przyjazne dla rowerzystów miasto w Polsce. Potem zamiast krajówka boczną drogą na Pilzno. Tutaj pierwszy zauważalny dziś podjazd (i zjazd). W Pilznie Słońce już nieźle przygrzewa, krem z filtrem wchodzi więc do użycia. Kawałeczek krajówka i odbijam w boczne drogi. Tu po płaskiej pierwszej zaczyna się druga, górzysta połowa wycieczki. Po drodze z większych miejscowości Wielopole Skrzyńskie. Góry znowu nie jakieś wielkie (tak właściwie są to pogórza) ale jakby zaczęło mi brakować sił. Myślę sobie dojadę do Strzyżowa to się zobaczy, najwyżej odbiję tam na Rzeszów. W Strzyżowie podejmuję jednak decyzję że jadę zgodnie z planem na Przemyśl. Odtąd do Przemyśla już wojewódzkimi (z małym 5km wyjątkiem krajówką). I tu właśnie gdzieś między 180 a 200km zaczyna się mega kryzys, po prostu nie mam siły jechać. Każdy podjazd to masakra. Myślę sobie po co mi to było, trzeba było zjechać do Rzeszowa. No ale co zrobić nie ma się jak z tego zadupia ewakuować (pociąg), trzeba jechać. Na szczęście koło Dynowa siły dziwnie wracają i od tej pory jedzie się nienajgorzej. Na Rynek w Dynowie jednak nie zajeżdżam, musiałbym nadłożyć z 4km. Po prawej stronie pojawia się San, piękny widok. Skoro jadę wzdłuż rzeki to powinno być płasko. No ale nie do końca bo dwa zauważalne podjazdy są. Do Przemyśla docieram przed 19. Nie mam siły na jakieś zwiedzanie, jadę prosto na dworzec i kupuję bilety. Pozostałe do odjazdu 2 godziny (odjazd 21.22) spędzam na ławeczce przed dworcem. Pociąg pomimo że to IC raczej o niskim standardzie (stare wagony). Może to i dobrze bo można otworzyć okno. W Krakowie po 1 (pociąg zatrzymuje się w Płaszowie a nie na Głównym, dziwne) a w domu o wpół do drugiej. Udana wycieczka choć momentami było ciężko.
Zaliczone szczyty:
Ostry Dział 422
Babicka Góra 326
Kijów 350
Zaczyna widnieć (Puszcza Niepołomicka)
Kładka na Rabie
Jakaś rzeczka
Wschód Słońca
Kilka km leśną drogą
Rynek w Radłowie
Typowa Tarnowska ścieżka rowerowa
Rynek w Tarnowie
Boczna droga na Pilzno
Rynek w Pilznie
Boczna droga, kawałek za Pilznem
Widoczek z trasy
Taki maszt zwiastuje koniec podjazdu
Widoczek z trasy
Rynek w Wielopolu Skrzyńskim
Rynek w Strzyżowie
Przemyśl... Tak blisko a tak daleko
Widoczek z trasy
Widoczek z trasy
Rynek w Dubiecku
San
Ładna sosna
U celu
San w Przemyślu
Rynek w Przemyślu
Wieża zegarowa w Przemyślu
Dworzec w Przemyślu
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 443
2.25 - 1.25
3,15l
5 bułek z pasztetem, 5 bananów, 2 czekolady
Zaliczone gminy: 13
Podkarpackie: 13
Brzostek
Wielopole Skrzyńskie
Strzyżów
Niebylec
Domaradz
Nozdrzec
Dynów - obszar wiejski
Dynów - teren miejski
Dubiecko
Krzywcza
Krasiczyn
Przemyśl - obszar wiejski
Przemyśl - teren miejski
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 250-299, Powrót pociągiem
Nowy Sącz, Tarnów
d a n e w y j a z d u
241.05 km
0.00 km teren
14:09 h
Pr.śr.:17.04 km/h
Pr.max:58.50 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1789 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Wycieczka do N. Sącza/Tarnowa. Trochę późno wyjechałem bo po 4. W Wieliczce już jasno. Do Limanowej standardową drogą najpierw wojewódzką do Gdowa a potem bokami przez Stare Rybie, Nowe Rybie. Chłodno (jakieś 7'C) i jest trochę chmur ale nie wyglądają na takie z których miało by padać. Z Limanowej do N. Sącza zamiast krajówką pojadę boczną drogą wzdłuż linii kolejowej, jeszcze ją nie jechałem. Jest to łatwiejsza opcja bo zamiast wspinać się na ponad 600m n.p.m. wystarczy na niecałe 500. W N. Sączu wreszcie się trochę ociepla i jest kilkanaście stopni. Odpoczywam dłuższą chwilę na rynku - montują jakąś scenę. Wyjazd z Sącza krajówką a potem wojewódzką na Zakliczyn, Wojnicz. Podjazd fajnymi serpentynami i piękne widoki na Beskid Sądecki i jez. Rożnowskie. Ociepla się (w Słońcu koło 20'C) więc przez kawałek jadę całkiem na krótko. Po zjeździe do Zakliczyna kończy się pierwsza, górzysta połowa trasy. Od teraz do domu płasko. Niestety włącza się zimny północno-wschodni wiatr więc kurtka z powrotem wchodzi do użycia. Z Wojnicza do Tarnowa kawałek krajówką. Tarnów - masakra, wszędzie zakazy dla rowerów i ścieżki rowerowe namalowane na koślawych chodnikach. Widziałem nawet kolesia tłukącego się po tych ścieżkach na szosówce. Przykry widok :/ Tu też dłuższa przerwa na ławeczce i zbieram się w drogę do domu. Niestety pod wiatr. Do tej pory odcinek Kraków - Tarnów robiłem albo krajówką przez Bochnię albo wojewódzką przez Szczurową. Dzisiaj natomiast pojadę nieznanymi mi, bocznymi drogami. Najpierw wojewódzką do Radłowa a potem fajną drogą przez Puszczę Radłowską. Las trochę chroni od wiatru. Kawałek dalej trafiło się nawet kilka km gruntowej leśnej drogi, na szczęście w miarę równej. Potem przez kładkę na Rabie i Puszczę Niepołomicką (Żubrostrada, Droga Królewska). Tu robi się zimniej niż o świcie (6'C !, ubieram wszystko co mam) i łapie mnie zmrok. Potem Niepołomice i do domu. W domu po 22. Udana wycieczka.
Rynek w Gdowie
Raba
Stare Rybie
Góra Kostrza
Rynek w Limanowej
Widoczek z trasy
Szeroko rozlany Dunajec
Ruiny zamku w Nowym Sączu
Ratusz w Nowym Sączu
Widoczek na Beskid Sądecki
Widoczek z trasy
Jez. Rożnowskie
Jez. Rożnowskie
Małpia Wyspa
Rynek w Zakliczynie
Dunajec
Rynek w Wojniczu
Ratusz w Tarnowie
Rynek w Radłowie
Przez Puszczę Radłowską
W taką drogę się wpakowałem
Kościół w Okulicach
Kładka na Rabie
Przez Puszczę Niepołomicką (Żubrostrada)
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 485
4.10 - 22.15
1,7l
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 200-249
Limanowa
d a n e w y j a z d u
132.29 km
0.00 km teren
07:23 h
Pr.śr.:17.92 km/h
Pr.max:53.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1598 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W zasadzie to planowałem na dziś całodniową wycieczkę z wyjazdem przed świtem (po głowie chodziły mi Krowiarki albo N. Sącz) ale chyba wystraszyłem się prognoz pogody - przymrozków i przelotnych opadów deszczu. W związku z tym wyjechałem dopiero o 11, kiedy za oknem było już kilkanaście stopni. Najpierw pagórkowatą wojewódzką do Gdowa a za Gdowem odbijam w boczne drogi. Przez Stare Rybie, Nowe Rybie. Droga fajnie górzysta. Dość ciepło ~20'C. W Limanowej o wpół do trzeciej. Półgodzinna przerwa i pora się zbierać bo nad górami na południu zaczyna się chmurzyć. Po drodze solidny podjazd na przeł. Widomą. Zachmurzyło i ochłodziło się trochę i tak będzie już do końca dnia. Potem N. Wiśnicz, Bochnia i płaski powrót do domu. W Czarnochowicach zaczęło kropić. W domu punkt 20ta a zapowiadanego deszczu nie widać. Udana wycieczka tylko mam wrażenie że można było kilka godzin wcześniej wyjechać i kilkadziesiąt km więcej nakręcić, po prostu więcej z tego dnia wycisnąć.
Zaliczone szczyty:
Przeł. Widoma 535
Przeł. Rozdziele 480
Osiczyna 419
Jeszcze nie dojechałem do Gdowa a widoczki już są - Beskid Wyspowy
Boczna droga za Gdowem
Stare Rybie
Góra Kostrza
Kościół w Limanowej
Rynek i kościół w Limanowej
Rzeka Łososina
Podjazd na przeł. Widomą
Widoczek z podjazdu na przeł. Widomą
Odpoczynek w Nowym Wiśniczu
Rynek w Bochni
Kwitnie już rzepak
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 558
10.55 - 20.00
12-25'C
1,33l
3 wafelki, 2 czekolady
Serwis: czyszczenie i smarowanie napędu, podmiana łańcucha
Kategoria > km 100-149, ^ UP 1500-1999m, Serwis
Rabka
d a n e w y j a z d u
140.40 km
0.00 km teren
07:38 h
Pr.śr.:18.39 km/h
Pr.max:56.00 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1643 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Popołudniowa pętelka do Rabki. Przez Wieliczkę a potem standardową drogą w poprzek Pogórza Wielickiego do Myślenic. Następnie drogą serwisową wzdłuż Zakopianki. Pogoda piękna, w Słońcu w prawie 20'C, w cieniu kilkanaście, można jechać na krótko. W Pcimiu odbijam w boczną drogę na Tokarnię, Łętownię. Koło Naprawy droga wspina się na ponad 600m n.p.m. a potem jest nawet 14% ścianka. Wyłaniają się piękne widoki na Tatry. W Rabce jestem po 18. Krótka przerwa w parku i zbieram się spowrotem. Krajówkę przez Mszanę a potem moją ulubioną drogą - DW964. Zachód Słońca w Kasinie. Coraz chłodniej aż w końcu temp. spada do 6'C. Grubsze ubrania wchodzą więc do użycia. Dwie przełęcze - Wierzbanowska i Wielkie Drogi a potem w dół do Dobczyc. Na koniec trochę hopek Pogórza Wielickiego. O dziwo nie jestem po tej trasie zbytnio zmęczony, drugie tyle mógłbym przejechać.
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Rynek w Myślenicach
Raba, Zakopianka i droga serwisowa
Droga serwisowa, Zakopianka, Raba
Szczebel
Tokarnia
Zegar słoneczny w Tokarni
Kościół w Łętowni
Kościół w Łętowni
Tatry
Wzdłuż linii kolejowej do Zakopanego
Dworzec w Rabce
Standardowe zdjęcie z Rabki
Odpoczynek w Rabce
Park w Rabce
Rzut oka na Gorce
W lewo - moja ulubiona droga
Księżyc nad Ćwilinem
Standardowe zdjęcie z przeł. Wielkie Drogi
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 14%
WYSOK MAX: 614
13.35 - 22.35
6-21'C
1l
2 czekolady
Kategoria > km 100-149, ^ UP 1500-1999m
Przełęcz Kocierska
d a n e w y j a z d u
200.04 km
0.00 km teren
11:15 h
Pr.śr.:17.78 km/h
Pr.max:51.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1693 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Sezon na całodniowe wycieczki uważam za otwarty! Prognozy pogody na dziś są sprzeczne a to słonecznie a to burze postanawiam jednak zaryzykować. Na dziś zaplanowałem Kocierz bo dawno nie byłem (ostatnio w 2014). Wyjazd trochę późno bo o 4 ale trasa na dziś to ~180km więc czasu aż nadto. Śniadanie w Skawinie a po wyjeździe z niej wschód Słońca. Dość chłodno, zanotowane dziś min. to 6'C. Trochę chmur jest ale generalnie pogoda piękna się szykuje. Dzieje się jednak coś dziwnego a mianowicie chce mi się spać! To dziwne bo na rowerze nigdy nie chce mi się spać. Już wiem dlaczego, zapomniałem wziąć energetyka :/ Szukam jakieś bezpiecznego sklepu (rower na widoku) z tym towarem ale w pierwszym mają tylko Oshee. Kupuję, czytam skład - kofeiny brak, to mi nie pomoże :/ W końcu w Budzowie kupuję 2 przedrożone Tigery i mogę normalnie jechać. Przez przeł. Sanguszki docieram do Suchej. Tu odbijam na Żywiec. Droga wspina się tu na grubo ponad 500m n.p.m. Już kilkanaście stopni można więc przebrać się w krótkie ciuchy. Po drodze piękne widoki na Beskid Śląski i Żywiecki. Ciągle zatrzymuję się i pstrykam coraz to lepsze zdjęcia (tu wrzucam te najładniejsze). Przed Żywcem skręcam na Kocierz. Podjazd bez problemów na średniej tarczy. Krótka przerwa na szczycie i ruszam w dół. Zjeżdżam raczej ostrożnie, staram się nie przekraczać 40ki bo mam niepewny tylni hamulec. Z Andrychowa uderzam na Zator, kawałek krajówką a następnie żeby nie wracać po raz setny tą samą trasą jadę boczną drogą którą wypatrzyłem na mapie. Przez most w Łączanach docieram do Liszek no a potem to już Kraków. Tu podejmuję decyzję że dokręcę te ~20km do równych 200. Najpierw do Lasu Wolskiego. I tu mamy ciekawe porównanie. Drzewa w Beskidzie Małym jeszcze zimowe, bez liści a w Las Wolski już cały w zieleni. Przyroda w górach później budzi się do życia. Potem trochę po mieście. Pogoda zaczyna się psuć, burze idą ze wschodu i zachodu. Ostatnie km po osiedlu w lekkim deszczu i akurat przed ulewą zdążam do domu. Udana wycieczka, 200 to w sam raz na początek.
Zaliczone szczyty:
Przeł. Sanguszki 480
Przeł. Kocierska 718
Rynek w Skawinie
Wschód Słońca
Wschód Słońca
Pomnik w Sułkowicach
Takie tam
Obelisk na przeł. Sanguszki
Takie tam
Bez tego bym usnął
Most na Skawie w Zembrzycach
Debilizm drogowców, czyli pułapka na szosowców. Podobne cudo widziałem w drodze na Kocierz.
Zamek w Suchej Beskidzkiej
To chyba Beskid Żywiecki
Beskid Śląski i Skrzyczne z prawej
Beskid Śląski raz jeszcze
Podjazd na Kocierz
Podjazd na Kocierz
Przeł. Kocierska
Przeł. Kocierska
Widoczek z Kocierza
Andrychów
Zator
Rowerek
Takie tam
Most na Kanale Łączany-Skawina
Kanał Łączany-Skawina
Most na Wiśle
Wisła
Elektrownia wodna w Łączanach
Wiosna
Las Wolski
Wiosna w Lesie Wolskim
Burza na wschodzie...
...i zachodzie.
Chmury burzowe
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 734
4.00 - 17.55
6-28'C
1,75l
3 bułki z pasztetem, 3 banany, 3 czekolady
Kategoria > km 200-249, ^ UP 1500-1999m
Bieszczady
d a n e w y j a z d u
101.25 km
0.00 km teren
05:52 h
Pr.śr.:17.26 km/h
Pr.max:57.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1596 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Mało ostatnio jeżdżę bo Cube zepsuty :/ Skończyły się klocki hamulcowe to raz a dwa przy skracaniu przewodów i odpowietrzaniu okazało się że tylni hamulec (SLX BR-M675) cieknie na tłoczkach. Niby jest na gwarancji ale czekać 2 tyg aż naprawią? Kupić zacisk i samemu wymienić? A może po prostu kupić mechaniczne tarczówki. Zastanawiam się jeszcze co robić.
Tymczasem odpaliłem starego Mexllera i wybraliśmy się dziś z ojcem na wycieczkę samochodowo - rowerową w Bieszczady. Setkę to jeszcze zrobię na tym rowerze ale 200 czy 300 nie ma szans. Jestem już zrośnięty z Cubem i musiałbym się od nowa przyzwyczajać do starego roweru. Startuję w Cisnej przed 8. Zimno, nie mam termometru (tylko GPSa mam zamiast licznika) ale ten w samochodzie pokazywał raptem kilka stopni na plusie. Do tego wiatr (też zimny) w twarz, nie jedzie się dobrze. Po drodze zaliczam niewysoką przeł. Przysłup i dwie wyższe, Wyżnią i Wyżniańską. Po lewej piękne widoki na Połoninę Wetlińską a później Caryńską. Docieram do Ustrzyk G., nie wiedziałem że ta wieś taka mała. Wg. Wikipedii ludność 114! Nie ma tu nic ciekawego więc obieram kurs na Czarną. Po drodze mijam kilkudziesięciu kolarzy O.o Motocykli też mnóstwo. Pogoda piękna się zrobiła, +- 20'C. Jest solidny podjazd i zjazd ale wg. mapy nie ma tu żadnej przełęczy. W Czarnej odbijam w lewo, kierunek: Polańczyk. Znowu jakiś podjazd, serpentyny ale też nie ma przełęczy. Poza tym mało wody w rzekach. Jeziora Solińskiego za bardzo nie widać. Docieram do Polańczyka, jest setka i chowamy rower do bagażnika. Udana wycieczka, 3 nowe przełęcze do kolekcji.
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wyżnia 872
Przeł. Wyżniańska 855
Przeł. Przysłup 681
Na warsztacie ;) © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Połonina Wetlińska © Pidzej
Połonina Wetlińska © Pidzej
Wjeżdżamy w dzikie ostępy ;) © Pidzej
Inna połonina © Pidzej
W całej okazałości © Pidzej
W całej okazałości © Pidzej
Ustrzyki G. © Pidzej
Ujście Wołosatego do Sanu © Pidzej
Jakiś kamienołom © Pidzej
Typowy most na trasie © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Fajne serpentyny © Pidzej
Jakaś rzeka już mi się pomieszało jaka © Pidzej
Stary rowerek © Pidzej
Jakaś rzeka już mi się pomieszało jaka © Pidzej
Przybliżone dane z GPSa.
cała wycieczka: przed 4 - 19.25
sam rower: 7.50 - 14.40
0,75l
2 x Prince Polo, 2 x 7 days, pizza
Zaliczone gminy: 2
Podkarpackie:
Lutowiska
Czarna
Kategoria > km 100-149, ^ UP 1500-1999m
Bielsko-Biała
d a n e w y j a z d u
231.24 km
0.00 km teren
13:53 h
Pr.śr.:16.66 km/h
Pr.max:54.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1861 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Cel wycieczki to sprawdzenie czy mam jeszcze kondycję by robić >200km trasy i test nowego siodełka. Bo ostatnio mało jeżdżę w tym sezonie. Przejechać się udało ale forma taka sobie. Siodełko też nierewelacyjne. W dodatku tak zaplanowałem trasę że jechałem w większości mało przyjemnymi, ruchliwymi drogami. Ale po kolei. Wyjazd przed świtem, po 3. W Skawinie remont mostu na DK44 więc trzeba jechać objazdem. Do Kalwarii pagórkowatą i miejscami nieoświetloną DW953. Za Skawiną brzask a wschód przed Kalwarią. Zimno, zanotowane dziś min. to 6'C! Na szczęście jestem przygotowany (czapka + zimowe rękawiczki). Potem skrótem do DW956. Skrót okazał się być mocno górzysty, droga wspina się tu kilkunastoprocentową ścianką na ponad 500m n.p.m. Dalej kawałek krajówką a z Suchej wojewódzką na Żywiec. Droga fajnie pagórkowata, też wspina się na grubo ponad 500m i byłaby całkiem przyjemna gdyby nie spory ruch. Wciąż chłodno, temperatura podnosi się bardzo powoli. Po drodze piękne widoki na Beskid Śląski, w szczególności na potężny Masyw Skrzycznego. Widać też jez. Żywieckie. W Żywcu chciałem odpocząć na rynku, ten jednak rozkopany. Jadę więc prosto do B-B, starą 69ką. Generalnie okolice Żywca i Bielska-Białej to samochodowa masakra, wsiedli by ci ludzie na rowery i się trochę przejechali. Pogoda piękna się zrobiła, tylko tyłek daje się we znaki, bo siodełko niezawygodne (San Marco Nino). W Bielsku jestem przed południem. Odnajduję rynek i chcę chwilę odpocząć, tym razem przeszkadzają mi jednak pszczoły. Za długo tu więc nie posiedziałem tylko ruszyłem na Oświęcim. Bocznymi (lecz ruchliwymi) drogami. Tu wreszcie udało mi się chwilę odpocząć i w spokoju coś zjeść. Myślę którędy by tu wrócić do Krakowa. Mam 3 opcje: DK44, DW780 i DK79. Wybrałem tę ostatnią, najdłuższą. W międzyczasie okazało się że do domu będę jechał pod wiatr :/ W Trzebini zakupy. Pomimo tyłka w kiepskim stanie, wiatru i sporego ruchu droga powrotna minęła nawet nienajgorzej, tą drogą jakoś zawsze przyjemnie mi się wraca. Zmrok łapie mnie w Krakowie. Udana, choć trochę wymęczona (średnia prędkość!!!) wycieczka.
Zamiast wschodu brzask © Pidzej
Kalwaria Zebrzydowska © Pidzej
Kalwaria Zebrzydowska © Pidzej
Most na Skawie w Zembrzycach © Pidzej
Sucha Beskidzka © Pidzej
Najwyższy szczyt to potężny masyw Skrzycznego © Pidzej
Po lewej Skrzyczne, na środku jez. Żywieckie a po prawej chyba Klimczok © Pidzej
To se posiedziałem na rynku w Żywcu © Pidzej
Skrzyczne raz jeszcze © Pidzej
Bielsko-Biała © Pidzej
Bielsko-Biała © Pidzej
Bielsko-Biała © Pidzej
Oświęcim © Pidzej
Libiąż © Pidzej
Chrzanów © Pidzej
Krzeszowice © Pidzej
RPM: 68
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 15%
WYSOK MAX: 543
3.10 - 20.35
6-28'C
3l
3 x 7days, 3 półbagietki z pasztetem i ogórkiem
Kategoria > km 200-249, ^ UP 1500-1999m
Pasmo Koskowej Góry
d a n e w y j a z d u
146.36 km
27.00 km teren
10:34 h
Pr.śr.:13.85 km/h
Pr.max:65.50 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1763 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Pasmo Koskowej Góry to najbardziej okazale prezentująca się grupa górska na mapie Beskidu Makowskiego i od dawna kusiło mnie aby się nim przejechać. Rozciąga się od Pcimia do Suchej i w linii prostej ma ok. 27km długości. Pobudka o 2 ale zanim wygrzebałem się była prawie 4. Świt wita mnie za Wieliczką. Do Myślenic doskonale znaną i lubianą drogą w poprzek Pogórza Wielickiego. Wziąłem cienką kurtkę ale nie będzie dziś potrzebna, najniższa odnotowana dziś temp. to 18 stopni (w dolinach). W Myślenicach wskakuję na drogę serwisową wzdłuż ekspresowej Zakopianki i docieram nią do Pcimia. Tu odnajduję żółty szlak ale po chwili go gubię i na razie wysokości nabieram wąską asfaltową dróżką wiodącą do różnych przysiółków Pcimia. Może to i lepiej bo unikam wypychu na żółtym szlaku? Nachylenia solidne, dochodzące do 20%. Asfalt kończy się, zaczynają betonowe płyty a w końcu leśna droga którą dobijam do żółtego szlaku. Przy wjeździe w teren upuszczam trochę powietrza aby polepszyć przyczepność. Na szlaku jak to na szlaku, trochę jazdy trochę pchania. Na szczęście nie ma jeszcze upału przeszkadzają natomiast wszechobecne owady. Z wyższych szczytów mijam Kotoń. Spotykam też robotnika na budowie drogi w poprzek pasma i chwilę z nim rozmawiam. Zjeżdżam do przeł. Dział którą przechodzi droga i linie energetyczne. Za przełęczą najcięższy fragment trasy - mozolny wypych na Parszywkę (nie ma na zdjęciach). Zaczyna się upał. Ze szczytu piękne widoki na południe ale Tatr dziś niestety nie widać. Generalnie żółty szlak kiepsko oznaczony więc kilka razy go gubię i muszę się wracać. W końcu wyłania się Koskowa Góra - najwyższy szczyt pasma. Na niej nadajnik i widoki chyba na 4 strony świata. Nie zabawiam tam długo tylko ruszam dalej żółtym. Generalnie jeśli do tej pory mijałem jakichś ludzi - zbieraczy, mieszkańców, robotnika, quadowca, piechura to na odcinku od Koskowej aż do zjazdu ze szlaku żywej duszy. Oj dłuży mi się ten odcinek strasznie a błotniste kałuże i połamane drzewa zmuszają co chwilę do zsiadania z roweru. Zjeżdżam z żółtego i kawałek jadę czarnym. W końcu docieram do asfaltu. Jako że mam już dość terenu i kończy mi się picie na Makowskiej Górze zjeżdżam w dół serpentynami do Makowa. Tym samym odpuszczam sobie samą końcówkę pasma, która pozostaje do zaliczenia kiedy indziej. Generalnie trasa Pcim - Maków zajęła mi... 6 godz.! W Makowie chyba z godzinna przerwa i lody. Do domu wrócę najprostszą drogą, przez Zembrzyce, Sułkowice, Skawinę. Po drodze małe zakupy w Suchej. Upał daje się we znaki, ratuje mnie duża ilość Coli i krem w filtrem. Na szczęście, poza podjazdem na przeł. Sanguszki do Krakowa mam raczej w dół/płasko. W domu jestem po 18. Udana wycieczka tylko szkoda trochę tej niezaliczonej końcówki pasma. Pozostaje na inny raz, trudno.
Zaliczone szczyty:
Koskowa Góra 867
Kotoń 857
Parszywka 842
Gronik (Pękalówka) 839
Przysłopski Wierch (Zarębki) 793
Jaworzyński Wierch 782
Groń 773
Balinka 708
Ostrysz 708
Bryndzówka 698
Stańkowa 666
Makowska Góra 648
Przeł. Dział 601
Przeł. Sanguszki 480
Myślenice © Pidzej
Wzdłuż Zakopianki, wzdłuż Raby © Pidzej
I rzut oka w drugą stronę © Pidzej
Szczebel © Pidzej
Rowerek © Pidzej
Podjazd w Pcimiu © Pidzej
Ciąg dalszy podjazdu © Pidzej
Wreszcie na żółtym szlaku © Pidzej
Widoczki z żółtego szlaku © Pidzej
Błotnista sekcja © Pidzej
Widoczki z żółtego szlaku © Pidzej
Zółty szlak © Pidzej
Tak już zawracam © Pidzej
Przeszkody na szlaku © Pidzej
Przeł. Dział © Pidzej
Kapliczka pod Parszywką © Pidzej
Podjazd na Parszywkę © Pidzej
Widoczki z Parszywki © Pidzej
Wyłania się Koskowa Góra © Pidzej
Żółty szlak © Pidzej
Wyłania się Koskowa Góra © Pidzej
Maszt na Koskowej Górze © Pidzej
Widoczki z Koskowej Góry © Pidzej
Maszt na Koskowej Górze © Pidzej
Widoczki z Koskowej Góry © Pidzej
Widoczki z Koskowej Góry © Pidzej
Błotnista sekcja © Pidzej
Przeszkody na szlaku © Pidzej
Teraz czarnym szlakiem © Pidzej
Kapliczka na czarnym szlaku © Pidzej
Widoczki z czarnego szlaku © Pidzej
Lody w Makowie © Pidzej
Maków Podhalański © Pidzej
Sucha Beskidzka © Pidzej
Przeł. Sanguszki © Pidzej
Skawina © Pidzej
RPM: 70
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 23%
WYSOK MAX: 815
3.55 -18.15
18-41'C
4,85l
2 x 7days, 3 gałki lodów, banan
Serwis: wymiana opon na szosowe
Kategoria Serwis, > km 100-149, Terenowo, ^ UP 1500-1999m