Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

> km 150-199

Dystans całkowity:13279.41 km (w terenie 406.00 km; 3.06%)
Czas w ruchu:268:27
Średnia prędkość:16.70 km/h
Maksymalna prędkość:75.30 km/h
Suma podjazdów:59000 m
Liczba aktywności:78
Średnio na aktywność:170.25 km i 10h 19m
Więcej statystyk

Pasmo Lubania

d a n e w y j a z d u 160.00 km 23.00 km teren 10:42 h Pr.śr.:14.95 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:3000 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 8 września 2013 | dodano: 19.09.2013


Początek opisu, który zacząłem pisać zaraz po wycieczce, ale mi się odechciało:

W zeszłym sezonie zaliczyłem "główną" część Gorców, tj. rozróg Turbacza a dziś postanowiłem zaliczyć drugą część, czyli Pasmo Lubania. Wyjazd przed świtem, po czwartej. Po drodze to czego się spodziewałem, temperaturowa masakra, za Dobczycami 3 stopnie... W takich warunkach jedyne co można sensownego robić to kręcić pedałami, i to szybko kręcić, żeby nie zamarznąć. Postój urządzam dopiero w Wiśniowej, start po nim nie był zbyt przyjemny. Słońce zaczyna przygrzewać dopiero gdzieś na przeł. Przysłop. W Krościenku melduję się po 11 (na liczniku 105km asfaltu) i wjeżdżam na czerwony szlak. Szczerze mówiąc po tym co wyczytałem na różnych blogach to bardzo obawiałem się tego szlaku. A tu się okazuje że jak na Beskidzkie warunki jest on po prostu łatwy. Takie wysokie góry, a "Beskidzka rąbanka" właściwie nieobecna, korzeni mało a nachylenia przyjemne. Zjazd tym szlakiem byłby szybki i płynny, a i pod górę jedzie się spoko, pchania jest niewiele.

Teraz, prawie rok później ze szczegółów niewiele pamiętam ale najważniejsza jest akcja z osami:

W trakcie szukania jednego ze szczytów mała przygoda - wlazłem w gniazdo os i otrzymałem prawie 10 użądleń :P Bateria w liczniku się wyczerpała więc dane przybliżone. Powrót pociągiem.

Wschód Słońca nad Beskidem Wyspowym © Pidzej

Pieniny © Pidzej

Wzdłuż Dunajca, po prawej Gorce © Pidzej

Na szlak wjeżdżam w Krościenku © Pidzej

Wyłaniają się Tatry © Pidzej

Na szlaku © Pidzej

Baza namiotowa pod szczytem Lubania © Pidzej

Lubań zdobyty © Pidzej

Na szczycie © Pidzej

Widoki z Lubania © Pidzej

Debili na quadach nie brakowało :/ © Pidzej

Do wyboru, do koloru © Pidzej

Na szlaku © Pidzej

Stacja turystyczna Studzionki © Pidzej

Tatry © Pidzej

Przeł. Knurowska © Pidzej

Tatry © Pidzej

Pieniny, jez. Czorsztyńskie, Tatry © Pidzej

Pieniny, jez. Czorsztyńskie © Pidzej

Tatry © Pidzej

Zaliczone szczyty:
Średni Groń (1225)
Lubań (1211)
Jaworzyna (1050)
Runek (1005)
Runek Hubieński (997)
Kotelnica (946)
Bukowinka (937)

Przeł. Knurowska (846)
Turkówka (835)
Marszałek (828)

Przeł. Przysłop Lubomierski (750)
Przeł. Wielkie Drogi (562)
Przeł. Wierzbanowska (502)

RPM:
NACHY SREDN:
NACHY MAX:
WYSOK MAX: 1186
4.15 - 23.00
3,7l
smarowanie łańcucha


Kategoria > km 150-199, Terenowo, ^ UP 3000-3499m

Pilsko

d a n e w y j a z d u 170.99 km 20.00 km teren 11:10 h Pr.śr.:15.31 km/h Pr.max:55.50 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2314 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 25 sierpnia 2013 | dodano: 26.08.2013


(końcówka śladu dorysowana ręcznie, bo GPS padł)

Nieplanowana przerwa wypadła :/ Ogarnąłem za to mniej więcej rowerek, co prawda na starej ramie, ale da się jeździć. Kupiłem też nowe oponki - Geax Saguaro 2.2, z których jestem więcej niż zadowolony.

A dziś zdobyłem Pilsko. 1557m n.p.m. To chyba najwyższy legalnie dostępny rowerowo szczyt w Polsce. Było ciężko, ale właśnie czegoś takiego potrzebowałem na "zresetowanie się" i przełączenie z powrotem na rowerowy tryb ;) Wyjazd po ciemku, punkt 4. Dobrze, że wziąłem czapkę pod kask, bo temperatura w dolinach w granicach 6 stopni! W Sułkowicach przerwa na śniadanie, strasznie tam zmarzłem ale na szczęście podjazd na przełęcz Sanguszki pozwala się rozgrzać. Gdzieś w połowie drogi między Suchą a Jeleśnią zimno i wszechobecne mgły ustępują wreszcie Słońcu, które towarzyszy mniej więcej do samego szczytu. Przydługą bo ~100km asfaltową dojazdówkę kończę w Korbielowie zgodnie z planem, po 10 a na szlak wyruszam przed 11. Zielonym szlakiem, biegnącym wzdłuż wyciągu sporo dało by się podjechać ale ja za bardzo nie mam już siły i roweru dosiadam tylko na co bardziej płaskich odcinkach. Na Hali Miziowej obieram czarny szlak, który zaprowadzi mnie na Polski wierzchołek Pilska. No właśnie - ZAPROWADZI, bo po kilkuset metrach szlak staje dęba, a zbocze przybiera 40-50% nachylenie i zaczyna się prowadzenie. Miejscami wygląda to tak: wypchnięcie roweru w przód za pomocą samych rąk - krok w przód - wypchnięcie - krok i tak na zmianę ;) Ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Ta masakra kończy się na kopule szczytowej, wąską ścieżką w kosodrzewinie da się sporo podjechać/zjechać. Na najwyższy (Słowacki) wierzchołek jeszcze kawałeczek zielonym i kilka minut po 14 osiągam szczyt, udało się! Za długo tam nie zabawiłem, bo strasznie wiało i zbierały się nieciekawie wyglądające chmury. Zjechałem jeszcze kawałek zielonym (piękny singielek) na Słowację zaliczyć Skalisko (1450) i pora wracać. Na Miziową wracam po śladzie - zjazd wśród kosodrzewiny - sprowadzanie - zjazd po łące pod schronisko. Na powrót do cywilizacji obieram też zielony ale do Sopotni, nie do Korbielowa. I to był świetny wybór, szlak szybki i przyjemny ale pozwalający amortyzatorowi popracować bo trochę kamieni i korzeni jednak jest. Po drodze odbijam ze szlaku zaliczyć jeszcze dwa szczyty: Buczynkę (1205) i Uszczawne (1145). W międzyczasie rozładował mi się drugi komplet aku. Tzn. aparatu już się nie włączy a GPS pokazuje rozładowaną baterię. Włączam więc go tylko od czasu do czasu żeby sprawdzić drogę. Kawałek dalej zgodnie z planem wskakuję na gładką szutrówkę (wyczytałem o niej u kogoś na BS) i tu to już leci się jak po asfalcie. Szosowy zjazd ze Sopotni to przedłużenie tej całej rowerowej ekstazy. Coraz chłodniej i nawet coś tam próbowało kropić ale przestało. Droga do Suchej dłużyła mi się niemiłosiernie, a podjazdy brałem już zakosami (a na jakieś 600m trzeba się tam wdrapać). Po drodze łapie mnie zmrok, na pociąg zdążam z 45 min. rezerwą (odjazd 20.46).

Ktoś pewnie zapyta czy warto się pchać w takie góry na rowerze? Moim zdaniem warto bo wbrew pozorom z Pilska można sporo zjechać, po kolei:
- kilkaset metrów ostrożnej jazdy ścieżką w kosodrzewinie, z fragmentami prowadzenia
- kilkaset metrów sprowadzania
- kilkaset metrów zjazdu po łące na Miziową
- 3,5km fajnego zjazdu zielonym
- 2,5km szybkiego zjazdu szutrówką
Wjazd od strony Polski to faktycznie masakra ale jeśli cały zielony od strony Słowacji jest taki fajny jak odcinek Skalisko - Pilsko to być może jest to idealny szlak na rower, na pewno go kiedyś wypróbuję.

Pomnik w Sułkowicach © Pidzej

Mglisty poranek © Pidzej

Most na Skawie w Zembrzycach © Pidzej

Jeleśnia, prawie setka na liczniku © Pidzej

Zielonym wzdłuż wyciągu © Pidzej

Nowe oponki © Pidzej

Gdzieś po drodze © Pidzej

Hala Miziowa © Pidzej

~1300m n.p.m © Pidzej

Łatwiejszy fragment czarnego szlaku © Pidzej

Pilsko zdobyte! © Pidzej

1557m n.p.m © Pidzej

Zjechałem jeszcze kawałeczek na Słowację - Skalisko (1450m n.p.m.) © Pidzej

Panoramka, zrobiona w drodze powrotnej © Pidzej

Babia Góra © Pidzej

I jeszcze rowerek, potem padły aku © Pidzej

Zaliczone gminy: 1

Śląskie:

Jeleśnia

RPM: 73
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 27%
WYSOK MAX: 1539
4.00 - 22.45
3,6l


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ! Wycieczka Sezonu 2013, ^ UP 2000-2499m

Beskid Wyspowy

d a n e w y j a z d u 161.10 km 18.00 km teren 10:09 h Pr.śr.:15.87 km/h Pr.max:75.30 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2554 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wtorek, 18 września 2012 | dodano: 19.09.2012


(na szczycie Ćwilina GPS zwariował)

Tak sobie pojechałem parę górek zaliczyć. Wyjazd poźno, po wpół do siódmej. Najpierw standardowo DW 964 przez Dobczyce i Kasinę Wielką. Dość ciepło, poniżej 10 stopni nie spadło. Widoczność niezła. Potem DW 28 w lewo, na przeł. Gruszowiec, nie jechałem tam jeszcze. Na przełęczy odbijam na zielony szlak rowerowy. Wita mnie on kilkunastoprocentową asfaltową ścianką, a potem następną, 20-30%, pokrytą luźnymi kamieniami ;) Trzeba trochę podprowadzić ale przed ośrodkiem rekolekcyjnym/schroniskiem już da się jechać. Po drodze mijam wyciąg, tylko stąd są jakieś widoki. Końcówka znów bardziej stroma. Widoków ze szczytu niestety brak. Zjazd tą samą drogą, miejscami sprowadzałem, większość przejezdna. Podjazd zajął mi godzinę, zjazd pół godziny. Na zjeździe z przełęczy wykręcam nowy rekord - 75,3 km/h! W Jurkowie zakupy i rozpoczynam mozolną wspinaczkę na Ćwilin. Właściwie jechać da się tylko do końca polnej drogi. Po wjeździe w las można już tylko pchać/nieść stromą kamienistą rynną. Ktoś miał specyficzne poczucie humoru wyznaczając tu szlak rowerowy. Po 1,5 godz. targania jestem na szczycie. Zjazd też szlakiem rowerowym ale na południe. Po tym co zobaczyłem trochę się go obawiałem, ale niepotrzebnie, tylko początek stromy i kamienisty, potem fajna leśna droga, zjazd zajął mi pół godziny. Trzeba było tędy wjeżdżać. W planach był jeszcze Luboń Wielki, ale miałem już dość, więc w Mszanie Dolnej obmyślam na szybko plan B: powrót na rowerze tą samą drogą + Szklarnia, Dzielec - dwa nieduże szczyty tuż przy drodze. Trochę tam pobłądziłem szukając wierzchołków bo nie były oznaczone. Zmrok łapie mnie koło Wieliczki, potem jadę jeszcze do wpłatomatu (zepsuty >.<) pojechałem więc do innego w centrum. Wycieczka udana, tylko tego Lubonia trochę żal... Chciałbym tam jeszcze w tym sezonie wjechać.

Widok z przeł. Wierzbanowskiej
Widok z przeł. Wierzbanowskiej © Pidzej
Najwyższy szczyt to Śnieżnica, dwa niższe z przodu to Dzielec i Szklarnia - wszystkie dziś padną moim łupem
Najwyższy szczyt to Śnieżnica, dwa niższe z przodu to Dzielec i Szklarnia - wszystkie dziś padną moim łupem © Pidzej
Przeł. Gruszowiec
Przeł. Gruszowiec © Pidzej
Wyciąg na zboczu Śnieżnicy, do szczytu jeszcze kawałek
Wyciąg na zboczu Śnieżnicy, do szczytu jeszcze kawałek © Pidzej
Ale widoki już są
Ale widoki już są © Pidzej
Śnieżnica (1006m n.p.m.)
Śnieżnica (1006m n.p.m.) © Pidzej
Ołtarz na szczycie Śnieżnicy
Ołtarz na szczycie Śnieżnicy © Pidzej
Słupek
Słupek © Pidzej
Ciekawy grzybek, niestety raczej niejadalny ;)
Ciekawy grzybek, niestety raczej niejadalny ;) © Pidzej
Zielony szlak rowerowy na łatwiejszym, środkowym odcinku
Zielony szlak rowerowy na łatwiejszym, środkowym odcinku... © Pidzej
...i na trudniejszym, początkowym :)
...i na trudniejszym, początkowym :) © Pidzej
Ćwilin wydaje się być na wyciągnięcie ręki
Ćwilin wydaje się być na wyciągnięcie ręki © Pidzej
Do szczytu jednak daleko
Do szczytu jednak daleko © Pidzej
W zasadzie szkoda wsiadać na rower, więcej niż kilka metrów się nie ujedzie
W zasadzie szkoda wsiadać na rower, więcej niż kilka metrów się nie ujedzie © Pidzej
Krótki przejezdny odcinek tuż pod szczytem
Krótki przejezdny odcinek tuż pod szczytem © Pidzej
Błotko
Błotko © Pidzej
Rzut oka na Mogielicę - najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego
Rzut oka na Mogielicę - najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego © Pidzej
Stamtąd
Stamtąd "przyjechałem" © Pidzej
Młoda buczyna
Młoda buczyna © Pidzej
Ćwilin (1072m n.p.m.) - drugi najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego
Ćwilin (1072m n.p.m.) - drugi najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego © Pidzej
Panorama z Polany Michurowej
Panorama z Polany Michurowej © Pidzej
Ołtarz na szczycie Ćwilina
Ołtarz na szczycie Ćwilina © Pidzej
Mogielica raz jeszcze
Mogielica raz jeszcze © Pidzej
Zjazd bardzo przyjemny
Zjazd bardzo przyjemny © Pidzej
Końcówka zjazdu
Końcówka zjazdu © Pidzej
Polecam ten szlak zarówno w dół jak i do góry
Polecam ten szlak zarówno w dół jak i do góry © Pidzej
Kraków nocą
Kraków nocą © Pidzej

RPM: 68
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 23%
WYSOK MAX: 1053
6.35 - 21.15
3,5l picia, 1,5 bułki, 0,5 drożdżówki, 4 banany, czekolada
zaliczone gminy: -
zaliczone szczyty: Ćwilin (1072), Śnieżnica (1006), przeł. Gruszowiec (660), Dzielec (649), Szklarnia (587), przeł. Wielkie Drogi (562) x3, przeł. Wierzbanowska (502) x2


Kategoria > km 150-199, Serwis, Terenowo, ^ UP 2500-2999m

Kocierz, Skrzyczne, Małe Skrzyczne, Salmopol

d a n e w y j a z d u 175.30 km 12.00 km teren 10:13 h Pr.śr.:17.16 km/h Pr.max:60.70 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2431 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Czwartek, 23 sierpnia 2012 | dodano: 24.08.2012


Wyjazd przed świtem, o 4.15. Wyjazd standardowo krajówką przez Skawinę, aż do Brzeźnicy. Tam skręcam w boczną drogę, na przystanku śniadanie. Tutaj zaczynają się pierwsze pagórki. Chciałem dla odmiany pojechać inaczej niż tydzień temu i przez to wpakowałem się w jakąś polną drogę. Potem dosłownie kilkaset metrów DK 28 i znowu odbijam w wiejskie dróżki aby ominąć bardzo nieprzyjemną na tym odcinku DK 52. Potem wbijam na DW 781, która zaprowadzi mnie do Andrychowa. Bardzo przyjemne miasteczko, idealne miejsce na drugie śniadanie, są ławeczki i kurki z wodą. Na rozgrzewkę przed prawdziwymi Górami czeka mnie podjazd na Przełęcz Kocierską (718 m n.p.m). Podjazd jest niezbyt stromy, na liczniku najczęściej gości 8% a max to 11%. Można więc śmiało jechać na średniej tarczy, i to bez dużych przekosów. Na szczycie ośrodek wypoczynkowy, widoków niestety właściwie brak, wszystko zasnute jest chmurami. Na bardzo przyjemnym zjeździe wyprzedzam kilku biegaczy. Nie rozumiem jak można się tak męczyć i biec po asfalcie w dół, nie lepiej na rowerze pojeździć? Potem mijam jeszcze blokujące prawie całą drogę grupy pielgrzymów. Przed Żywcem czeka mnie niespodzianka - rozkopana DW 946. Objazd wyznaczono z rozmachem, trzeba zaliczyć niezłą ściankę. Sam Żywiec to też niebrzydkie miasteczko, jednak nie tracę czasu na żadne postoje, bo przede mną widać już dzisiejsze główne danie - potężny masyw Skrzycznego (1257 m n.p.m.). Pogoda jest nienajlepsza, na południu ciemne chmury, na północy pogodnie. Nad samą górą tak "pomiędzy", zobaczymy co będzie dalej. Spadło nawet kilka kropel deszczu. Zanim dojechałem do końca wsi rozpogadza się jednak i zaczyna przypiekać Słońce, dokładnie jak tydzień temu, ostatnio mam szczęście do pogody :) Znowu popełniam typowy błąd nie robiąc zakupów jak jest pełno sklepów, już myślałem że będę się musiał wracać ale znalazłem jednak jakiś sklep, na samym końcu wsi. Po dużych zakupach i odpoczynku na parkingu ruszam na podbój Gór. Podjazd serpentynami od Lipowej to jeden z najłatwiejszych wariantów. Łagodnie pnąca się do góry asfaltowa droga kończy się po 6km od parkingu. Potem 3,5km nieco bardziej stromej, równiutkiej szutrówki, idealnej na rower. Kolejna część podjazdu to kilometr leśnej, nieco kamienistej drogi. Tutaj spotykam pewnego bikera który przed chwilą zaliczył glebę i stara się przywrócić rowerowi zdatność do jazdy. Jemu samemu poza obtarciami na szczęście nic się nie stało. Pożyczam mu imbusa bo coś się z hamulcami porobiło. Jego rower to temat na osobną historię, jakiś stary, chyba kilkunastoletni sztywniak, nie o to jednak chodzi, można i na takim jeździć. Chodzi o "hamulce", czyli typowe makrokeszowe plastikowe cantilevery, klamka dochodzi do kierownicy i te zaczynają łapać, a klockom niewiele brakuje wtedy by zeskoczyły z obręczy... Ja bym się bał na czymś takim po bułki jechać a co dopiero po górach... Do tej pory wszystko w 100% podjeżdżalne. Ostatni etap wspinaczki to kilkaset metrów niebieskim pieszym, tutaj już niestety nic nie da się ukręcić czyli prowadzenie. Na szczycie melduję się równe 2 godziny od wyjazdu z parkingu, tempo było wycieczkowe, dużo przerw na zdjęcia no i na pomoc z rowerem. Widoki umiarkowane. Jakiś zdyszany pan (tak koło 30ki) pyta z niedowierzaniem czy wjechałem na rowerze... Nie powiem mu że z Krakowa jadę bo gość się załamie :D Niecała godzinka przerwy, trochę zdjęć i w drogę. Zielonym pieszym na Małe Skrzyczne (1191 m n.p.m.). Tabliczki z nazwą szczytu nie odnalazłem, musiałem więc zadowolić się zdjęciem z wyciągiem. W ogóle w tamtych okolicach jest cała masa wyciągów, w lecie oczywiście wszystkie (poza kolejką na Skrzyczne) nieczynne. Jest też masa świetnie oznaczonych nartostrad, i właśnie nimi zjechałem sobie do Szczyrku. Prawdopodobnie jest to ten zjazd, ale nie jestem pewien, nie widziałem żadnego oznaczonego szlaku rowerowego. Najpierw kawałek na krechę, potem serpentynami. Choć strome i kamieniste udało mi się zjechać jakieś 90% (a jadę na semislickach). Najstromsze fragmenty wolałem sprowadzić. Godzinę później jestem na głównej drodze, i od razu z rozpędu skręcam na Przełęcz Salmopolską (934 m n.p.m). Jakbym jechał na świeżo to ten podjazd byłby śmiechu warty, teraz jednak solidnie dał mi w kość, co prawda nie zatrzymałem się ale musiałem się ratować zrzuceniem na chwilę na młynek. Na szczycie szybka fotka i spowrotem w dół. W Szczyrku nawet się nie zatrzymuję, tak fajnie się leci. Chwila moment i jestem w B-B. Miasto na pewno ciekawe i warte choćby krótkiej rundki po centrum, jestem jednak zbyt zmęczony omijam je więc nienajgorszą asfaltową ścieżką rowerową biegnącą wzdłuż dwupasmówki. Jest już po 17, mijam dworzec PKP i podejmuję decyzję że rezygnuję z dociągania tych 30km do Oświęcimia (stamtąd są bezpośrednie połączenia do Krakowa). Na pewno dałbym radę ale nie była by to żadna przyjemność. Stąd o 18.04 mam połączenie z dwoma przesiadkami: w Czechowicach-Dziedzicach i w Oświęcimiu. Co prawda w pierwszym pociągu mam miejsce stojące (raptem kilkanaście minut jazdy) ale w dwóch następnych siedzące, a właściwie to leżące :) W dodatku w ostatnim pociągu w "przedziale barowym" są wykręcone świetlówki więc można się zdrzemnąć :) Podróż minęła bardzo przyjemnie, ogólnie lubię powroty osobowymi "kiblami". Wracając z dworca dokręcam jeszcze te kilkanaście km. Kolejna udana wycieczka w góry, kolejne szczyty zaliczone. Takie wycieczki, od nocy do nocy zdecydowanie mają swój klimat. Góry i Rower. Czego więcej potrzeba do szczęścia?

Mogli by napisać:
Mogli by napisać: "Brak nawierzchni" © Pidzej
Wtf???
Wtf??? © Pidzej
Wtf???
Wtf??? © Pidzej
Wtf???
Wtf??? © Pidzej
Wtf???
Wtf??? © Pidzej
Po*rało ich?
Po*rało ich? © Pidzej
Rondo Solidarności, Andrychów
Rondo Solidarności, Andrychów © Pidzej
Przełęcz Kocierska (718 m n.p.m)
Przełęcz Kocierska (718 m n.p.m) © Pidzej
Przełęcz Kocierska (718 m n.p.m)
Przełęcz Kocierska (718 m n.p.m) © Pidzej
Basenik w górach?
Basenik w górach? © Pidzej
Proszę bardzo
Proszę bardzo © Pidzej
Piękny zjazd
Piękny zjazd © Pidzej
Żywiec
Żywiec © Pidzej
Jest i Skrzyczne
Jest i Skrzyczne © Pidzej
Zachmurzyło się trochę
Zachmurzyło się trochę © Pidzej

Skrzyczne w całej okazałości © Pidzej
Jakaś górka
Jakaś górka © Pidzej
Odpoczynek na parkingu
Odpoczynek na parkingu © Pidzej
I w górę asfaltem
I w górę asfaltem © Pidzej
Takie kamienne
Takie kamienne "wstawki" są w miejscach w których z asfaltową drogą krzyżują się strome kamieniste drogi. Zapewne zapobiegają uszkodzeniu nawierzchni przez spływające w czasie deszczu kamienie © Pidzej
Widoki po drodze
Widoki po drodze © Pidzej
Asfalt wspina się bardzo wysoko
Asfalt wspina się bardzo wysoko © Pidzej
Piękna szutrówka
Piękna szutrówka © Pidzej
Piękne serpentyny
Piękne serpentyny © Pidzej
Tu trzeba skręcić w leśną drogę
Tu trzeba skręcić w leśną drogę © Pidzej
A tu w stromą ścieżkę (niebieski pieszy)
A tu w stromą ścieżkę (niebieski pieszy) © Pidzej
Zbyt wiele się tu nie ukręci
Zbyt wiele się tu nie ukręci © Pidzej
Wreszcie widać wieżę
Wreszcie widać wieżę © Pidzej
Panorama ze szczytu, widoczność nienajlepsza
Panorama ze szczytu, widoczność nienajlepsza © Pidzej
RTON Skrzyczne
RTON Skrzyczne © Pidzej
Schronisko
Schronisko © Pidzej
Skrzyczne (1257 m n.p.m.)
Skrzyczne (1257 m n.p.m.) © Pidzej
Panorama z zielonego pieszego
Panorama z zielonego pieszego © Pidzej
Zielony pieszy na Małe Skrzyczne. Jest nawet trochę kosodrzewiny!
Zielony pieszy na Małe Skrzyczne. Jest nawet trochę kosodrzewiny! © Pidzej
Małe Skrzyczne (1191 m n.p.m.)
Małe Skrzyczne (1191 m n.p.m.) © Pidzej
W dół na krechę ;)
W dół na krechę ;) © Pidzej
Ucięło widoczki, to wrzucę drugie ;)
Ucięło widoczki, to wrzucę drugie ;) © Pidzej
Hala Skrzyczeńska
Hala Skrzyczeńska © Pidzej
Oznakowania nartostrad
Oznakowania nartostrad © Pidzej
Oznakowania nartostrad
Oznakowania nartostrad © Pidzej
Fragment z bruku
Fragment z bruku © Pidzej
Niżej elegancka szutrówka
Niżej elegancka szutrówka © Pidzej
Niżej elegancka szutrówka
Niżej elegancka szutrówka © Pidzej
Przełęcz Salmopolska (934 m n.p.m.)
Przełęcz Salmopolska (934 m n.p.m.) © Pidzej
Tyle sobie pozwiedzałem B-B ;)
Tyle sobie pozwiedzałem B-B ;) © Pidzej
Kraków nocą
Kraków nocą © Pidzej

RPM: 67
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 19%
WYSOK MAX: 1213
4.15 - 22.25
5,2l picia, 4 kanapki z pasztetem, 2 rogale, 3 banany, 2/5 czekolady
3 nowe gminy


Kategoria Korona Gór Polski, Terenowo, Powrót pociągiem, > km 150-199, ^ UP 2000-2499m

Beskid Sądecki: Przehyba (1175 m n.p.m.), Radziejowa (1266 m n.p.m.) i inne

d a n e w y j a z d u 155.93 km 15.50 km teren 10:18 h Pr.śr.:15.14 km/h Pr.max:65.70 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2258 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Środa, 1 sierpnia 2012 | dodano: 02.08.2012


Kolejne szczyty do kolekcji. Wyjazd przed wschodem Słońca, 4.25. W góry jadę najkrótszą drogą, najpierw wiadomo - Wieliczka, Gdów, po drodze dużo hopek. Strasznie zmarzłem, 12 stopni a ja w samej koszulce, aż mnie plecy zaczęły boleć. W Gdowie przerwa na śniadanie, ubrałem drugą koszulkę na wierzch i jest trochę lepiej. Wyjeżdżam dalej wojewódzką, by potem w Zagórzanach odbić w boczną drogę. Na razie wszystkie górki łykam śmiało na średniej tarczy, aż do solidnego podjazdu przed Tarnawą (jakaś przełęcz?) gdzie nachylenie wzrasta do 12% i zmusza do zrzucenia na młynek. Potem przyjemny zjazd do Limanowej, gdzie urządzam kolejny postój. Jak to zwykle na ryneczkach w małych miasteczkach bywa zagaduje mnie jakiś miejscowy pijaczek. Opowiada mi swoją smutną historię, o pracy w Krakowie, alkoholu i pięciu pobytach na Babińskiego (taki szpital psychiatryczny w KRK), niezbyt uważnie się w nią wsłuchując przytakuję tylko i jem. Na szczęście nie jest zbyt nachalny, nie chce też pieniędzy :) Trochę mi tam zeszło żegnam się więc z miłym tubylcem i ruszam w dalszą drogę, przede mną dość ciężki podjazd na krajowej 28. Potem już tylko szybki przelot do Gołkowic, cały czas delikatnie w dół, po prostu poezja. Przede mną widać jak na dłoni szczyty Beskidu Sądeckiego, niestety nie jestem w stanie ich zidentyfikować. Jest dopiero po 9, więc nie spiesząc się zbytnio mijam znajome miejscowości (byłem na Przehybie w zeszłym sezonie): Gaboń, Skrudzina, Praczka. W ostatnim chyba sklepie przed końcem wiosek robię zapasy: 3l wody i 3 drożdżówki, żeby nie kupować nic w drogim schronisku. W zeszłym roku wjechałem na szczyt od strzała, bez żadnego odpoczynku ale dziś nigdzie mi się nie spieszy, jadę sobie powoli, robiąc po drodze kilka przystanków. Droga oczywiście asfaltowa, nachylenie oscyluje w granicach 10%. Ruch dziś niewielki, mijam po kolei: jadące pod górę trzy, chyba miejscowe bikerki na makrokeszach, jadącego pod górę Fiata Doblo jakiejś firmy telekomunikacyjnej (na szczycie jest przekaźnik), zjeżdżającego Gazika (ze schroniska albo jacyś leśnicy) i zjeżdżającego bikera w obciskach. Asfalt kończy się kilkaset metrów przed schroniskiem, i zaczyna się gruby żwir, kamienie właściwie. Coś źle mi się jedzie i za bardzo podskakuję - zapomniałem blokady amorka wyłączyć :) Na szczęście trochę te kamienie "wsiąkły w ziemię" w porównaniu z zeszłym rokiem, więc nie jest tragicznie. Sporo mi zeszło na tych postojach, na Przehybie jestem koło południa. Nie tracę więc czasu na wizytę w schronisku ani odpoczynek tylko ruszam czerwonym pieszym/czerwonym narciarskim w stronę Radziejowej. Nie jest on zbyt przyjazny dla rowerzystów, sporo kamieni i korzeni, może z połowę jadę, połowę prowadzę. Potem szlaki pieszy i narciarski rozdzielają się, ja wybieram pieszy i po chwili melduję się na Radziejowej. Sporo turystów, na wieżę nie chce mi się wspinać. Nawet zagrzmiało trochę ale gdzieś daleko, tutaj stan nieba nie zwiastuje żadnej burzy. Teraz najcięższy dziś odcinek, czyli znoszenie roweru stromą ścieżką, ale na szczęście tylko kilkaset metrów, szkoda zawracać i dookoła jechać. Potem trochę bardziej przejezdny fragment i jestem na Wielkim Rogaczu. I tu zaczyna najpiękniejsza część wycieczki - zjazd zielonym ROWEROWYM, od razu widać różnicę. Jedzie się szybko i płynnie, i tak będzie właściwie aż do samej Piwnicznej. Po drodze zatrzymuję się na Niemcowej, bardzo fajna polana, niestety tłumy ludzi (jakaś kolonia pewnie). Potem jeszcze kawałeczek zielonym rowerowym i zmiana na żółty pieszy, równie przyjemny. Wysokość wytraca się szybko i sprawnie. Są fragmenty z betonowych płyt, a końcówka prawie do samej Piwnicznej to kostka brukowa, ale z takich dużych koślawych kamieni. Nie spieszę się nigdzie, staję kilka razy by dać odpocząć hamulcom a w międzyczasie robię fotki i podziwiam widoki. Chciałem wracać pociągiem z Piwnicznej ale do odjazdu ponad 2 godziny, więc wskakuję na krajówkę i jadę do Nowego Sącza, wg znaków to tylko 24km, a z licznika 30km/h schodzi rzadko więc chwila moment jestem w mieście. Tutaj do odjazdu ciągle grubo ponad godzina czasu, myślałem że trochę sobie pojeżdżę po mieście. Sporo jednak nakręciłem się żeby odnaleźć dworzec. Tam jakiś pan przez 15 minut kupuje bilety nad morze, 300zł za 17 godzin jazdy, by potem okazało się że nie ma gotówki tylko kartę, a "tu kartą nie można" i musi z nich zrezygnować, parodia po prostu. Zanim więc dostałem się do kasy i zdobyłem bilety, zostało niecałe pół godziny więc tylko do sklepu podjechałem po żarcie. Powrót pociągiem bez przygód, choć przesiadka w Tarnowie prawie na styk. Drugi Regio do Krakowa łapie w Bochni 13 minut opóźnienia. Jednak potem tak zasuwał, że do Krakowa odrobił 12 minut i przyjechał z minutą opóźnienia! Dokręcam trochę po centrum, runda honorowa wokół Rynku i do domu! Wycieczka taka jakie lubię, czyli dużo asfaltu, trochę terenu, dużo gór, Słońca i powrót pociągiem.

Przed świtem w drodze do Wieliczki
Przed świtem w drodze do Wieliczki © Pidzej
Wschód Słońca przed Gdowem
Wschód Słońca przed Gdowem © Pidzej
Wschód
Wschód © Pidzej
Odpoczynek w Gdowie
Odpoczynek w Gdowie © Pidzej
Jakaś przełęcz do drodze
Jakaś przełęcz do drodze © Pidzej
Przed Limanową
Przed Limanową © Pidzej
Limanowa
Limanowa © Pidzej
W dół do Gołkowic
W dół do Gołkowic © Pidzej
Ściana gór w tle to Beskid Sądecki
Ściana gór w tle to Beskid Sądecki © Pidzej
Na podjeździe na Przehybę
Na podjeździe na Przehybę © Pidzej
Na podjeździe. U góry zdjęcia widać przekaźnik na szczycie - aż ciężko uwierzyć że jest jakieś 400m wyżej!
Na podjeździe. U góry zdjęcia widać przekaźnik na szczycie - aż ciężko uwierzyć że jest jakieś 400m wyżej! © Pidzej
Ciekawostka - kilka krzaczków Kosodrzewiny na ~ 1000 m n.p.m
Ciekawostka - kilka krzaczków Kosodrzewiny na ~ 1000 m n.p.m © Pidzej
Koniec asfaltu - to prawie szczyt!
Koniec asfaltu - to prawie szczyt! © Pidzej
Schronisko na Przehybie (1175 m n.p.m.)
Schronisko na Przehybie (1175 m n.p.m.) © Pidzej
Widok z Przehyby
Widok z Przehyby © Pidzej
Przekaźnik na Przehybie
Przekaźnik na Przehybie © Pidzej
Na Przehybie
Na Przehybie © Pidzej
Pod Wielką Przehybą
Pod Wielką Przehybą © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Złomisty Wierch 1224 m n.p.m
Złomisty Wierch 1224 m n.p.m © Pidzej
W tle Radziejowa - widać wieżę widokową
W tle Radziejowa - widać wieżę widokową © Pidzej
Singielek na czerwonym szlaku
Singielek na czerwonym szlaku © Pidzej
Obelisk na Radziejowej
Obelisk na Radziejowej © Pidzej
Radziejowa 1266 m n.p.m
Radziejowa 1266 m n.p.m © Pidzej
Masakrycznie strome zejście
Masakrycznie strome zejście © Pidzej
Ale z fajnymi widokami
Ale z fajnymi widokami © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Przełęcz Żłobki 1106 m n.p.m
Przełęcz Żłobki 1106 m n.p.m © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Myślałem że ta góra to Wielki Rogacz ale to jakaś inna
Myślałem że ta góra to Wielki Rogacz ale to jakaś inna © Pidzej

Widoczek © Pidzej
Wielki Rogacz 1182 m n.p.m
Wielki Rogacz 1182 m n.p.m © Pidzej
Zielony szlak rowerowy
Zielony szlak rowerowy © Pidzej
Zielony szlak rowerowy
Zielony szlak rowerowy © Pidzej
Niemcowa 1001 m n.p.m
Niemcowa 1001 m n.p.m © Pidzej
Polana na Niemcowej
Polana na Niemcowej © Pidzej
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie © Pidzej
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie © Pidzej
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie © Pidzej
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie © Pidzej
Kapliczka przy żółtym szlaku
Kapliczka przy żółtym szlaku © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Kapliczka przy żółtym szlaku
Kapliczka przy żółtym szlaku © Pidzej
Tuż przed Piwniczną
Tuż przed Piwniczną © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Piwniczna
Piwniczna © Pidzej
Nowy Sącz
Nowy Sącz © Pidzej
Na stacji
Na stacji © Pidzej

DST: 152.87
TM: 10:16
AVS: 14.9
RPM: 72
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 19%
WYSOK MAX: 1221
6,3l picia
4.25 - 23.25
0 nowych gmin


Kategoria ^ UP 2000-2499m, > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, Korona Gór Polski

Dookoła Mogielicy

d a n e w y j a z d u 180.24 km 24.00 km teren 10:35 h Pr.śr.:17.03 km/h Pr.max:57.90 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2100 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 26.06.2012


Wycieczka miała być asfaltowa z kawałkiem szutru. Chciałem sprawdzić drogę Półrzeczki - Szczawa a docelowo dotrzeć do Krynicy, Grybowa albo nawet dalej. Wyjeżdżam dość wcześnie - o 4.30. Dość chłodno, chyba 12 stopni. Tym razem dla odmiany jadę wojewódzką na Gdów (śniadanie), mijam go i w Zagórzanach skręcam w boczną drogę. Nie mam żadnej mapy i kieruję się tylko wskazaniami kompasu (kierunek: południe) i niezbyt dokładnymi notatkami - to przez nie dzisiejsza wycieczka nie do końca się udała. Błądzę, trochę asfaltu, trochę leśnych dróg, przejeżdżam jakąś rzeczkę kładką poleconą mi przez tubylca. Wydawało się że już jestem na dobrej drodze ale coś mnie podkusiło żeby skręcić w boczniejszą ale prowadzącą bardziej na południe dróżkę. Tym razem wylądowałem na jakimś polu i musiałem zawracać, wpychając rower po stromym zboczu. Buty kompletnie przemoczone (rosa). Straciłem na to błądzenie chyba z pół godziny. W końcu drogowskaz na Tymbark. Do samego Tymbarku jednak nie wjeżdżam a skręcam na Dobrą. Przecinam krajówkę, dojeżdżam do miejscowości Półrzeczki, tutaj ma zaczynać się skrót do Szczawy. Trafiam na niego bez problemu, po chwili wąski asfalt się kończy i jest fajna twarda leśna droga, trochę żwiru i małych kamieni, błota brak. Powoli wspinam się do góry, nachylenie całkiem przyjemne, średnio 7-10%. Wjeżdżam na ponad 900m n.p.m. i natrafiam na rozwidlenie. Po chwili zastanowienia i zerknięciu na mapę napotkanego turysty postawiam skręcić w lewo. Jadę i jadę, a droga nie chce opadać, wciąż trzyma 800 - 900m! W końcu wiem że źle pojechałem ale przecież nie będę zawracał, zobaczę gdzie dojadę. Jedzie się całkiem przyjemnie ale kończy mi się picie, ale w razie czego mam 2 jabłka, trochę wody w nich jest ;) Droga kluczy zboczem Mogielicy, trochę opada i wznosi się, na drzewach oznaczenia niebieskiego szlaku narciarskiego. Potem trochę pchania bo za stromo i w końcu dojeżdżam na jakiś leśny parking (dla narciarzy), nawet auta jakieś stoją - cywilizacja! Oglądam mapkę, do Szczawy już niedaleko, droga jednak miejscami bardzo błotnista ale wreszcie schodzi w dół. Pod koniec nachylenie chwilami przekracza 20%, generalnie jak jest jest kilkanaście to już schodzę z roweru i prowadzę bo mam sprawny tylko tylni hamulec. W Szczawie i innych wioskach nawet się nie zatrzymuję. Zabrzeż - tu wreszcie uzupełniam płyny i myślę co dalej robić, straciłem sporo czasu, dobrze będzie jak się wyrobię na pociąg z Piwnicznej/Muszyny, na Krynicę/Grybów nie ma szans. Już chciałem jechać na Nowy Targ ale zawróciłem i pojechałem zgodnie z planem, zobaczymy dokąd dojadę. Po drodze trochę kusi Przehyba ale z jednym hamulcem zjazd nie byłby przyjemny więc odpuszczam. Mijam Stary Sącz, Piwniczną, piękne wkomponowana w wąwóz pomiędzy górami rzeka (Dunajec), droga i linia kolejowa. Niestety czasu coraz mniej, w dodatku jadę pociągowi na spotkanie, czyli w przeciwnym kierunku niż on. Myślałem że zdążę do Muszyny, co chwila staję na kolejnych przystankach i sprawdzam odjazdy. Zatrzymuję się jednak z 20-minutowym zapasem w Żegiestowie. Prawie 3 godziny do Tarnowa, przesiadka i kolejne 2 do Krakowa... W mieście dokręcam jeszcze do marnych 180km i wracam przed północą... Sił było jeszcze dużo ale straciłem mnóstwo czasu na to błądzenie i musiałem spieszyć się na pociąg. Pozostaje spory niedosyt, kręcić cały dzień i tych 200 nie ukręcić >.< ale ogólnie było fajnie, pojeżdżę jeszcze po terenie tylko remont roweru skończę.

Kładeczka, którą polecił mi jechać tubylec
Kładeczka, którą polecił mi jechać tubylec © Pidzej
Tutaj wjechałem w jakieś pole
Tutaj wjechałem w jakieś pole © Pidzej
Droga Półrzeczki - Szczawa
Droga Półrzeczki - Szczawa © Pidzej
Droga Półrzeczki - Szczawa
Droga Półrzeczki - Szczawa © Pidzej
A tu już nie czy to ciągle ta droga
A tu już nie czy to ciągle ta droga © Pidzej

A to już szlak narciarski © Pidzej
Tablica przy parkingu
Tablica przy parkingu © Pidzej
Widoczek
Widoczek © Pidzej
Widoczek z rowerkiem
Widoczek z rowerkiem © Pidzej
Rynek w Starym Sączu
Rynek w Starym Sączu © Pidzej
W stronę Piwnicznej
W stronę Piwnicznej © Pidzej
Dunajec
Dunajec © Pidzej
Stacyjka Żegiestów-Zdrój
Stacyjka Żegiestów-Zdrój © Pidzej
Stacyjka Żegiestów-Zdrój
Stacyjka Żegiestów-Zdrój © Pidzej
Stacyjka Żegiestów-Zdrój
Stacyjka Żegiestów-Zdrój © Pidzej
Stacyjka Żegiestów-Zdrój
Stacyjka Żegiestów-Zdrój © Pidzej

AVS: 17.0
RPM: 68
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 20%
WYSOK MAX: 914
5,5l picia
4.30 - 23.40
6 nowych gmin


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 2000-2499m

11.09.2011 Hrobacza + Żar

d a n e w y j a z d u 165.08 km 4.00 km teren 09:09 h Pr.śr.:18.04 km/h Pr.max:61.10 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1840 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 11 września 2011 | dodano: 12.09.2011



Czyli zaliczanie "polskich BIGów" ;) Zainspirowała mnie ta stronka: genetyk.com/podjazdy :)

Hrobacza Łąka
Żar

Wyjeżdżam 10 minut po szóstej, chłodno, zamiast prognozowanych 17 stopni jest 13. Kieruję się na Skawinę, a potem Kalwarię Zebrzydowską, gdzie robię przerwę na śniadanie. Już za Skawiną zaczynają się małe górki. W Andrychowie skręcam i jadę skrótem do Porąbki. Odpoczywam chwilę i rozpoczynam podjazd na Hrobaczą, będę próbował wjechać na szczyt bez dotknięcia nogą asfaltu. Nachylenia są potężne, cały czas ponad 10% z fragmentami ponad 20%! Cały podjazd ma 4km, pierwsza połowa to gładziutki asfalt a druga mieszanina dziurawego asfaltu, kamieni i błota, i tu właśnie ze trzy razy musiałem podeprzeć się nogą żeby się nie przewrócić. Najlżejsze przełożenie (22-28) trochę za ciężkie (kadencja 40-50 przy 4-5km/h), chwilami muszę odpoczywać jadąc zakosami. Na szczycie przerwa, zdjęcia. Zjazd, i kieruję się na Żar. Trochę błądzę szukając podjazdu, kończy mi się picie a wszystkie sklepy pozamykane (niedziela). Robię interes życia kupując w barze dwie 0,5l fanty za 9zł (!) i ruszam do góry. Tutaj idzie dużo łatwiej, podjazd ma 8km ale nachylenie przeważnie kilkuprocentowe z ostrzejszymi fragmentami ale i z wypłaszczeniami a nawet zjazdami, więc bez problemu wjeżdżam na szczyt. Tłumy ludzi, na drodze do parkingu - korek. Szaleńczy zjazd (60km/h często gościło na liczniku), prawie wjechałbym w samochód - zabrakło kilkunastu cm! Planowałem zaliczyć jeszcze Przełęcz Salmopolską ale brakło czasu - pociąg do Krakowa odjeżdża o 18.08, więc przez Żywiec jadę prosto do Bielska-Białej na dworzec, gdzie czeka mnie miła niespodzianka - za bilet studencki + bilet na rower płacę 6,14zł! (dwie promocje - "Połączenie w dobrej cenie" + "Kolej na rower") :) W Krakowie jestem przed 21, dokręcam kilkanaście km i przed 22 wracam do domu.

Piękna wycieczka, piękne widoki, piękna pogoda (aż zbyt piękna - było prawie 30 stopni), podjazd na Hrobaczą cieższy niż na Przehybę. Dla porównania trudności wjazd na Hrobaczą - 45min, na Żar - 50min.

Trasa odręczna bo przez pomyłkę skasowałem ślad z GPS :/ 5,7l picia. 6 nowych gmin.

Mgła za Skawiną
Mgła za Skawiną © Pidzej
Przed Wadowicami
Przed Wadowicami © Pidzej
Jezioro Czanieckie
Jezioro Czanieckie © Pidzej
Zapora w Porąbce
Zapora w Porąbce © Pidzej
Hrobacza Łąka
Hrobacza Łąka © Pidzej
Widoki z platformy były piękne ale niestety przysłonięte młodym lasem
Widoki z platformy były piękne ale niestety przysłonięte młodym lasem © Pidzej
Krzyż na szczycie Hrobaczej
Krzyż na szczycie Hrobaczej © Pidzej
... i jakieś schronisko
... i jakieś schronisko © Pidzej
Końcówka podjazdu
Końcówka podjazdu © Pidzej
Nachylenie było potężne - niższa część podjazdu z nowym asfaltem
Nachylenie było potężne - niższa część podjazdu z nowym asfaltem © Pidzej
Inna serpentyna na podjeździe
Inna serpentyna na podjeździe © Pidzej
Góra Żar
Góra Żar © Pidzej
Góra Żar
Góra Żar © Pidzej
Zbiornik elektrowni
Zbiornik elektrowni © Pidzej
Góra Żar
Góra Żar © Pidzej
Ruch był spory
Ruch był spory © Pidzej
Jezioro Żywieckie
Jezioro Żywieckie © Pidzej
Bielsko-Biała
Bielsko-Biała © Pidzej
I taka ciekawostka
I taka ciekawostka © Pidzej

DST: 165.08
TM: 9:08:53
AVS: 18.1
MXS: 61.1
RPM: 71


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 1500-1999m

23.08.2011 Przehyba

d a n e w y j a z d u 162.52 km 9.00 km teren 09:46 h Pr.śr.:16.64 km/h Pr.max:57.00 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2070 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wtorek, 23 sierpnia 2011 | dodano: 24.08.2011


No i udało się, Przehyba zdobyta! Wyjeżdżam za piętnaście szósta. Pierwszy postój w Gdowie, pierwszy ciężki podjazd za Tarnawą. W Limanowej kolejny postój, za nią drugi ciężki podjazd, na krajowej 28, już w upale. Na szczęście potem aż do Gołkowic jest w dół/płasko. Tam dłuższa, półgodzinna przerwa w cieniu. O 11.15 startuję. Chcę wjechać od mostu na Dunajcu na sam szczyt bez zatrzymania się, bez dotknięcia stopą ziemii. Prawie się udało :) Najpierw źle skręciłem i musiałem nadłożyć z 3km, ale to mnie nie zatrzymało. W Skrudzinie spada mi łańcuch i muszę stanąć na kilka sekund - jakby nie mógł spaść na którymś z poprzednich podjazdów... ale to się nie liczy bo tam nachylenie jest znikome ;). Było by pięknie gdyby nie 30 stopniowy upał. Z ulgą wjeżdżam na stromszą część podjazdu, bo od teraz jest więcej lasu. Podjazd ciągnie się w nieskończoność, cały czas mielę oczywiście na najniższym biegu (22-28), średnia prędkość w granicach 7km/h. Kilka razy jadę zakosami żeby trochę odpocząć, ale ogólnie nie jest źle, stałe nachylenie ~10% pozwala złapać rytm. Razem ze mną jadą muchy. Stado pie*dolonych much, które latają mi koło głowy i nie dają spokoju! Cały czas wypatruję żwiru który oznacza końcówkę podjazdu, i w końcu jest. "Żwir" okazuje się być wielkimi kamolami. Kto to tam wysypał i po co? Mimo że jadę na MTB kilka razy podpieram się nogą a nawet staję i nie mogę ruszyć (semislicki nabite prawie na 5 atm). Na szczycie jestem koło pierwszej. Widoczność słaba. Odpoczywam prawie godzinę, robię zdjęcia. Zaczyna grzmieć, trzeba się spieszyć i jakoś zjechać na dół. Bezskutecznie szukam czarnego szlaku rowerowego. Znajduję za to inny czarny szlak - jak się później okazuje - narciarski :D Może być. Do Szlachtowej jakieś 9km. Ciągle grzmi, na szczęście gdzieś na wschodzie a nie nad Szczawnicą. Przez pierwszą połowę więcej sprowadzam niż jadę, stromo, kamienie, trochę w górę, trochę w dół. Za to druga połowa... Druga połowa to coś pięknego - epicki zjazd po hali :) Dla takich chwil warto jeździć na rowerze! Żeby nie było zbyt pięknie wyrżnąłem pedałem w jakiś kamień i złapał luzy (pedał, nie kamień). Aż mnie coś w barku zabolało od tego szarpnięcia. W Szczawnicy postój. Podjazd na przełęcz Snozka to już jazda od cienia do cienia i odpoczynki co kilka minut. Na szczęście potem zachmurzyło się i od razu jedzie się lepiej. Za plecami potężne burzowe chmury. Zaczyna pobolewać kolano. Do Nowego Targu wjeżdżam przed osiemnastą i od razu kieruję się na stację na Regio do Krakowa. Odjazd o 18.18. Pociąg wlecze się 3,5 godz., na szczęście to nowiutki EZT z klimatyzacją. W Krakowie jestem o 21.50 a w domu o wpół do jedenastej. Piękna wycieczka, trzeba ją powtórzyć w przyszłym sezonie. Bikemap pokazuje 2070m przewyższenia, ale nie zdziwiłbym się gdyby w rzeczywistości było 3k. Nie wiem jaka była temperatura ale myślę że jeśli wpiszę 30 niewiele minę się z prawdą. Uratowało mnie 6,5l picia i potężna ilość kremu z filtrem UV ;) Doszło 11 nowych gmin.

Gdów
Gdów © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Na podjeździe za Tarnawą
Na podjeździe za Tarnawą © Pidzej
Na szczycie
Na szczycie © Pidzej
Limanowa
Limanowa © Pidzej
Podjazd za Limanową
Podjazd za Limanową © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Owieczka ;)
Owieczka ;) © Pidzej
Gdzieś tam chyba jest Przehyba
Gdzieś tam chyba jest Przehyba © Pidzej
Dunajec
Dunajec © Pidzej
Gołkowice Dolne
Gołkowice Dolne © Pidzej
Podjazd na Przehybę
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę. 59 to nie prędkość ;) To kadencja. Prędkość jest pod nią - 6.0 km/h ;)
Podjazd na Przehybę. 59 to nie prędkość ;) To kadencja. Prędkość jest pod nią - 6.0 km/h ;) © Pidzej
Podjazd na Przehybę
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę. Nareszcie(?) żwir(?
Podjazd na Przehybę. Nareszcie(?) żwir(? © Pidzej
RTON Przehyba
RTON Przehyba © Pidzej
Schronisko na Przehybie
Schronisko na Przehybie © Pidzej
Schronisko na Przehybie
Schronisko na Przehybie © Pidzej
Gdzieś tam powinny być Tatry
Gdzieś tam powinny być Tatry © Pidzej
Wybieram czarny szlak (jak się później dowiedziałem - narciarski)
Wybieram czarny szlak (jak się później dowiedziałem - narciarski) © Pidzej
Czarny szlak narciarski
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Rowerek
Rowerek © Pidzej
Widoczki
Widoczki © Pidzej
Jakaś wieża
Jakaś wieża © Pidzej
Gdzieś tam, na wschodzie jest burza. Na szczęście jadę w drugą stronę
Gdzieś tam, na wschodzie jest burza. Na szczęście jadę w drugą stronę © Pidzej
Widoczki
Widoczki © Pidzej
Szczawnica
Szczawnica © Pidzej
Szczawnica
Szczawnica © Pidzej
Organy Hasiora
Organy Hasiora © Pidzej
Na przełęczy Snozka
Na przełęczy Snozka © Pidzej
Widoczki
Widoczki © Pidzej
Z tyłu burza
Z tyłu burza © Pidzej
Nowy Targ
Nowy Targ © Pidzej

DST: 162.52
TM: 9:45:42
AVS: 16.7
MXS: 57.0
RPM: 72

5.45 - 22.30


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 2000-2499m