Powrót pociągiem
Dystans całkowity: | 62261.58 km (w terenie 289.50 km; 0.46%) |
Czas w ruchu: | 1232:54 |
Średnia prędkość: | 18.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 406.64 km/h |
Suma podjazdów: | 240690 m |
Liczba aktywności: | 217 |
Średnio na aktywność: | 286.92 km i 14h 00m |
Więcej statystyk |
11.09.2011 Hrobacza + Żar
d a n e w y j a z d u
165.08 km
4.00 km teren
09:09 h
Pr.śr.:18.04 km/h
Pr.max:61.10 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1840 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Czyli zaliczanie "polskich BIGów" ;) Zainspirowała mnie ta stronka: genetyk.com/podjazdy :)
Hrobacza Łąka
Żar
Wyjeżdżam 10 minut po szóstej, chłodno, zamiast prognozowanych 17 stopni jest 13. Kieruję się na Skawinę, a potem Kalwarię Zebrzydowską, gdzie robię przerwę na śniadanie. Już za Skawiną zaczynają się małe górki. W Andrychowie skręcam i jadę skrótem do Porąbki. Odpoczywam chwilę i rozpoczynam podjazd na Hrobaczą, będę próbował wjechać na szczyt bez dotknięcia nogą asfaltu. Nachylenia są potężne, cały czas ponad 10% z fragmentami ponad 20%! Cały podjazd ma 4km, pierwsza połowa to gładziutki asfalt a druga mieszanina dziurawego asfaltu, kamieni i błota, i tu właśnie ze trzy razy musiałem podeprzeć się nogą żeby się nie przewrócić. Najlżejsze przełożenie (22-28) trochę za ciężkie (kadencja 40-50 przy 4-5km/h), chwilami muszę odpoczywać jadąc zakosami. Na szczycie przerwa, zdjęcia. Zjazd, i kieruję się na Żar. Trochę błądzę szukając podjazdu, kończy mi się picie a wszystkie sklepy pozamykane (niedziela). Robię interes życia kupując w barze dwie 0,5l fanty za 9zł (!) i ruszam do góry. Tutaj idzie dużo łatwiej, podjazd ma 8km ale nachylenie przeważnie kilkuprocentowe z ostrzejszymi fragmentami ale i z wypłaszczeniami a nawet zjazdami, więc bez problemu wjeżdżam na szczyt. Tłumy ludzi, na drodze do parkingu - korek. Szaleńczy zjazd (60km/h często gościło na liczniku), prawie wjechałbym w samochód - zabrakło kilkunastu cm! Planowałem zaliczyć jeszcze Przełęcz Salmopolską ale brakło czasu - pociąg do Krakowa odjeżdża o 18.08, więc przez Żywiec jadę prosto do Bielska-Białej na dworzec, gdzie czeka mnie miła niespodzianka - za bilet studencki + bilet na rower płacę 6,14zł! (dwie promocje - "Połączenie w dobrej cenie" + "Kolej na rower") :) W Krakowie jestem przed 21, dokręcam kilkanaście km i przed 22 wracam do domu.
Piękna wycieczka, piękne widoki, piękna pogoda (aż zbyt piękna - było prawie 30 stopni), podjazd na Hrobaczą cieższy niż na Przehybę. Dla porównania trudności wjazd na Hrobaczą - 45min, na Żar - 50min.
Trasa odręczna bo przez pomyłkę skasowałem ślad z GPS :/ 5,7l picia. 6 nowych gmin.
Mgła za Skawiną © Pidzej
Przed Wadowicami © Pidzej
Jezioro Czanieckie © Pidzej
Zapora w Porąbce © Pidzej
Hrobacza Łąka © Pidzej
Widoki z platformy były piękne ale niestety przysłonięte młodym lasem © Pidzej
Krzyż na szczycie Hrobaczej © Pidzej
... i jakieś schronisko © Pidzej
Końcówka podjazdu © Pidzej
Nachylenie było potężne - niższa część podjazdu z nowym asfaltem © Pidzej
Inna serpentyna na podjeździe © Pidzej
Góra Żar © Pidzej
Góra Żar © Pidzej
Zbiornik elektrowni © Pidzej
Góra Żar © Pidzej
Ruch był spory © Pidzej
Jezioro Żywieckie © Pidzej
Bielsko-Biała © Pidzej
I taka ciekawostka © Pidzej
DST: 165.08
TM: 9:08:53
AVS: 18.1
MXS: 61.1
RPM: 71
Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 1500-1999m
23.08.2011 Przehyba
d a n e w y j a z d u
162.52 km
9.00 km teren
09:46 h
Pr.śr.:16.64 km/h
Pr.max:57.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2070 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
No i udało się, Przehyba zdobyta! Wyjeżdżam za piętnaście szósta. Pierwszy postój w Gdowie, pierwszy ciężki podjazd za Tarnawą. W Limanowej kolejny postój, za nią drugi ciężki podjazd, na krajowej 28, już w upale. Na szczęście potem aż do Gołkowic jest w dół/płasko. Tam dłuższa, półgodzinna przerwa w cieniu. O 11.15 startuję. Chcę wjechać od mostu na Dunajcu na sam szczyt bez zatrzymania się, bez dotknięcia stopą ziemii. Prawie się udało :) Najpierw źle skręciłem i musiałem nadłożyć z 3km, ale to mnie nie zatrzymało. W Skrudzinie spada mi łańcuch i muszę stanąć na kilka sekund - jakby nie mógł spaść na którymś z poprzednich podjazdów... ale to się nie liczy bo tam nachylenie jest znikome ;). Było by pięknie gdyby nie 30 stopniowy upał. Z ulgą wjeżdżam na stromszą część podjazdu, bo od teraz jest więcej lasu. Podjazd ciągnie się w nieskończoność, cały czas mielę oczywiście na najniższym biegu (22-28), średnia prędkość w granicach 7km/h. Kilka razy jadę zakosami żeby trochę odpocząć, ale ogólnie nie jest źle, stałe nachylenie ~10% pozwala złapać rytm. Razem ze mną jadą muchy. Stado pie*dolonych much, które latają mi koło głowy i nie dają spokoju! Cały czas wypatruję żwiru który oznacza końcówkę podjazdu, i w końcu jest. "Żwir" okazuje się być wielkimi kamolami. Kto to tam wysypał i po co? Mimo że jadę na MTB kilka razy podpieram się nogą a nawet staję i nie mogę ruszyć (semislicki nabite prawie na 5 atm). Na szczycie jestem koło pierwszej. Widoczność słaba. Odpoczywam prawie godzinę, robię zdjęcia. Zaczyna grzmieć, trzeba się spieszyć i jakoś zjechać na dół. Bezskutecznie szukam czarnego szlaku rowerowego. Znajduję za to inny czarny szlak - jak się później okazuje - narciarski :D Może być. Do Szlachtowej jakieś 9km. Ciągle grzmi, na szczęście gdzieś na wschodzie a nie nad Szczawnicą. Przez pierwszą połowę więcej sprowadzam niż jadę, stromo, kamienie, trochę w górę, trochę w dół. Za to druga połowa... Druga połowa to coś pięknego - epicki zjazd po hali :) Dla takich chwil warto jeździć na rowerze! Żeby nie było zbyt pięknie wyrżnąłem pedałem w jakiś kamień i złapał luzy (pedał, nie kamień). Aż mnie coś w barku zabolało od tego szarpnięcia. W Szczawnicy postój. Podjazd na przełęcz Snozka to już jazda od cienia do cienia i odpoczynki co kilka minut. Na szczęście potem zachmurzyło się i od razu jedzie się lepiej. Za plecami potężne burzowe chmury. Zaczyna pobolewać kolano. Do Nowego Targu wjeżdżam przed osiemnastą i od razu kieruję się na stację na Regio do Krakowa. Odjazd o 18.18. Pociąg wlecze się 3,5 godz., na szczęście to nowiutki EZT z klimatyzacją. W Krakowie jestem o 21.50 a w domu o wpół do jedenastej. Piękna wycieczka, trzeba ją powtórzyć w przyszłym sezonie. Bikemap pokazuje 2070m przewyższenia, ale nie zdziwiłbym się gdyby w rzeczywistości było 3k. Nie wiem jaka była temperatura ale myślę że jeśli wpiszę 30 niewiele minę się z prawdą. Uratowało mnie 6,5l picia i potężna ilość kremu z filtrem UV ;) Doszło 11 nowych gmin.
Gdów © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Na podjeździe za Tarnawą © Pidzej
Na szczycie © Pidzej
Limanowa © Pidzej
Podjazd za Limanową © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Owieczka ;) © Pidzej
Gdzieś tam chyba jest Przehyba © Pidzej
Dunajec © Pidzej
Gołkowice Dolne © Pidzej
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę. 59 to nie prędkość ;) To kadencja. Prędkość jest pod nią - 6.0 km/h ;) © Pidzej
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę. Nareszcie(?) żwir(? © Pidzej
RTON Przehyba © Pidzej
Schronisko na Przehybie © Pidzej
Schronisko na Przehybie © Pidzej
Gdzieś tam powinny być Tatry © Pidzej
Wybieram czarny szlak (jak się później dowiedziałem - narciarski) © Pidzej
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Rowerek © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Jakaś wieża © Pidzej
Gdzieś tam, na wschodzie jest burza. Na szczęście jadę w drugą stronę © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Szczawnica © Pidzej
Szczawnica © Pidzej
Organy Hasiora © Pidzej
Na przełęczy Snozka © Pidzej
Widoczki © Pidzej
Z tyłu burza © Pidzej
Nowy Targ © Pidzej
DST: 162.52
TM: 9:45:42
AVS: 16.7
MXS: 57.0
RPM: 72
5.45 - 22.30
Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 2000-2499m
14.08.2011 Częstochowa
d a n e w y j a z d u
261.00 km
0.00 km teren
12:46 h
Pr.śr.:20.44 km/h
Pr.max:51.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1400 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Miało być 300 ale się nie udało... Jestem jednak zadowolony :)
Założenia były proste - płynna jazda na lekkich przełożeniach z wysoką kadencją. Żadnych szaleństw, utrzymywać średnią 20km/h a jak się uda to 21. Jak najmniej postojów i zdjęć. Prawie się udało, pokonały mnie górki (prawie cały czas jechałem po Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej), bikemap pokazuje 1400m przewyższenia ale mogło być sporo więcej.
Wyjeżdżam przed świtem, o wpół do piątej. Przejeżdżam przez miasto, po drodze pęka ekspander (wkręcił się w szprychy). Naprawa zajmuje mi jakiś kwadrans. Drogą wojewódzką nr 794 kieruję się na północ, przede mną najcięższy podjazd na całej trasie (przed Skałą). Ale te górki się teraz małe wydają... Pierwszy postój (śniadaniowy) w Skale. Jest chłodno i wilgotno, wszędzie mgły ale na szczęście nie pada. Kolejne postoje śniadaniowe w Wolbromiu i Pilicy. Kawałek za Pilicą mijam samego wilka! Pogoda bez zmian, czasem tylko wychodzi słońce. Rozpogadza się dopiero przed Lelowem (tam też kolejny postój). Wjeżdżam na krajową 46 i kieruję się na Częstochowę. Wreszcie jakaś cywilizacja (do tej pory jechałem jakimiś zadupiami, auta mijały mnie co kilkanaście minut). Janów. Wreszcie - kilka minut po południu - Częstochowa! Szukam Jasnej Góry, straszne tłumy, błądzę trochę po mieście w poszukiwaniu krajowej 1. Po czternastej wreszcie trafiam. Paskudna droga, prawie autostrada, zakaz jazdy rowerem, i jakaś dziurawa ścieżka z boku. Z ulgą odbijam w wojewódzką 791. Niemal równo z 200km (w Zawierciu) odcina mi prąd, coś mnie ściska w gardle, źle się czuję. Siadam na ławeczce w cieniu i po godzinnej przerwie, popijając wodę jakoś dochodzę do siebie. W dodatku wreszcie zrobiło się trochę chłodniej. Nici z 300, za dużo czasu straciłem błądząc po Częstochowie i na ten odpoczynek. Mam zamiar dojechać do Olkusza lub Trzebinii. Sprawdzam rozkłady i okazuje się że wracając pociągiem z Olkusza trzeba się przesiadać więc jednak Trzebinia. Szybko przejeżdżam przez Olkusz. Trochę się obawiałem górek które mnie czekają mnie za Olkuszem (i tego czy zdążę na pociąg) ale jakoś wjeżdżam, w nagrodę dostaję piękny kilkukilometrowy zjazd. W Trzebinii jestem po dwudziestej - zdążyłem z zapasem (ostatni pociąg odjeżdża o 21.17). Wsiadam w pociąg o 20.30, godzinę później jestem w Krakowie, a w domu o 22.10. Poza rozwalonym ekspanderem do awarii można zaliczyć rozregulowanie obu przerzutek - z przodu ciężko wchodzi blat a z tyłu coś się stało z indeksacją.
Zjadłem 2 kapuśniaki, 2 drożdżówki i 4 wafelki. Średnia po 100km - 21.5 km/h, po 200km - 21.1 km/h. W tym sezonie nici z 300, jest jednak nowa życiówka, dobre i to. Chyba trzeba kupić szosówkę ale to już następny sezon. 5,4l picia. 22 nowe gminy!
Skała © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Wolbrom © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Pilica © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Lelów © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Janów © Pidzej
Odpoczynek w brzozowym lasku © Pidzej
Zamek w Olsztynie © Pidzej
Częstochowa! © Pidzej
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra © Pidzej
Krajowa 1 © Pidzej
Rowerek © Pidzej
Myszków © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Myszków © Pidzej
Zawiercie © Pidzej
Odpoczynek w Zawierciu © Pidzej
Olkusz © Pidzej
Droga między Olkuszem a Trzebinią © Pidzej
Droga między Olkuszem a Trzebinią © Pidzej
Trzebinia © Pidzej
Dystansik © Pidzej
DST: 261.00
TM: 12:46
AVS: 20.4
MXS: 51.7
RPM: 75
4.30 - 22.10
Zamiana opon przód <-> tył, wymiana tylnego hamulca.
Kategoria > km 250-299, Powrót pociągiem, ^ UP 1000-1499m
04.08.2011 Opole
d a n e w y j a z d u
218.70 km
0.00 km teren
09:58 h
Pr.śr.:21.94 km/h
Pr.max:48.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:550 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wyjeżdżam dość wcześnie, po piątej. 11 stopni strasznie zmarzłem, pomimo dwóch koszulek. Wojewódzką 780 w kierunku GOPu jedzie się pięknie - nowy asfalt i mały ruch. Potem niestety muszę wjechać na krajową 44, najpierw z zakazem dla rowerów (trzeba jechać ścieżką) potem bez pobocza. W Tychach przerwa na hamburgera. Przed Mikołowem łapię kapcia (potężny zardzewiały gwóźdź) i na łatanie tracę pół godziny. Zaczyna się upał. W Gliwicach odbijam na Kędzierzyn-Koźle. Za Gliwicami dużo lasów, w Januszkowicach przerwa na ciastka. O 16.25 docieram do Opola, ze średnią 23,1 km/h! Szukam dworca, jem zapiekankę i pociągiem InterRegio o 17.56 wracam do Krakowa. Przyjazd za piętnaście dziesiąta, w domu jestem o wpół do jedenastej. 5,5l picia. 17 nowych gmin.
Libiąż, Kopalnia Węgla Kamiennego Janina © Pidzej
Libiąż © Pidzej
Chełmek © Pidzej
Bieruń, Kopalnia Węgla Kamiennego Piast © Pidzej
Tychy, fabryka Fiata © Pidzej
Tychy © Pidzej
Krajowa 44 © Pidzej
Gliwice © Pidzej
Gliwice, Autostrada A4 © Pidzej
Budowa węzła A1 i A4 © Pidzej
Gliwice © Pidzej
Gliwice © Pidzej
Lasek za Gliwicami © Pidzej
Zaczynamy opolskie © Pidzej
Kędzierzyn-Koźle © Pidzej
Kędzierzyn-Koźle © Pidzej
Znowu lasek © Pidzej
Jakaś fabryka © Pidzej
Rozwadza, ścieżka rowerowa w polu kukurydzy © Pidzej
Odpoczynek przed Opolem © Pidzej
Gdzieś przed Opolem © Pidzej
Opole! © Pidzej
Opole © Pidzej
Opole © Pidzej
Opole © Pidzej
Zapiekanka © Pidzej
DST: 218.70
TM: 9:58:12
AVS: 21.9
MXS: 48.5
RPM: 69
5.10 - 22.30
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem
09.07.2011 Rzeszów
d a n e w y j a z d u
200.01 km
0.00 km teren
09:42 h
Pr.śr.:20.62 km/h
Pr.max:44.10 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:510 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Cele były następujące: zaliczenie Rzeszowa, zrobienie dwóch setek i zjedzenie dwóch zapiekanek - w Tarnowie i Rzeszowie ;) Wyjeżdżam punktualnie o szóstej. Dobrze znaną mi (strasznie dziurawą) drogą jadę przez Niepołomice i Szczurową. Tablicę Tarnów mijam o 10.05 pobijając rekord średniej prędkości: 24,7km/h na dystansie 87km! Potem, oszczędzając siły zwalniam. W Tarnowie przerwa na zapiekankę i o jedenastej ruszam dalej, trochę błądzę ale w końcu znajduję boczną drogę na Pilzno. Potem krajową 4 do Dębicy, tam chciałem odbić na północ i do Rzeszowa dojechać bocznymi drogami ale nie znalazłem zjazdu na wojewódzką więc dalej pojadę krajówką. Omijam Ropczyce, przejeżdżam przez Sędziszów Małopolski i nieźle zmęczony po szesnastej docieram do Rzeszowa. Trochę błądzę po mieście, kupuję bilety, jem zapiekankę, dokręcam kilometry. Pociągiem o 18.06 wracam do domu. Przyjeżdżam o 21.10, a w domu jestem po wpół do jedenastej. Trochę dokuczał upał. Tablice przy drogach pokazywały 29 stopni, na szczęście krem z filtrem UV spełnił swoje zadanie. Wycieczka udana - wszystkie cele zaliczone. 5,83l picia.
Wojewódzka 964 © Pidzej
Lasek © Pidzej
Przyroda © Pidzej
Przyroda © Pidzej
Jakaś rzeka © Pidzej
Ubierać filcoki ;) © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Jakaś żwirownia © Pidzej
Wreszcie Tarnów © Pidzej
Niezła średnia © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Zapiekanka nr 1 © Pidzej
Fajna uliczka © Pidzej
Jakiś kościół po drodze © Pidzej
Pilzno © Pidzej
Wbijam na krajówkę © Pidzej
Krajowa 4 © Pidzej
Gorąco © Pidzej
Dębica © Pidzej
Dębica © Pidzej
Do Rzeszowa już niedaleko © Pidzej
Ropczyce © Pidzej
Krajowa 4 © Pidzej
W oddali Ropczyce © Pidzej
Sędziszów Małopolski © Pidzej
Sędziszów Małopolski © Pidzej
Studnia na sprzedaż © Pidzej
Rzeszów! © Pidzej
Rzeszów! © Pidzej
Rzeszów © Pidzej
Pomnik w Rzeszowie © Pidzej
Rzeszów © Pidzej
Zapiekanka nr 2 © Pidzej
Jakiś potężny pomnik © Pidzej
Rzeszów © Pidzej
DST: 200.01
TM: 9:42:10
AVS: 20.6
MXS: 44.1
RPM: 69
6:00 - 21.35
Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem
18.06.2011 Tarnów
d a n e w y j a z d u
103.00 km
0.00 km teren
07:50 h
Pr.śr.:13.15 km/h
Pr.max:47.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:170 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Szukałem jakiejś fajnej trasy z powrotem pociągiem. Przejrzałem stronkę PKP i sobotni rozkład jest niezbyt okazały, wybrałem więc Tarnów. Wyjeżdżam o 13.45. Jadę przez Wieliczkę, w Niepołomicach jestem o 14.30. Potem drogą wojewódzką omijam Puszczę Niepołomicką i o 16.15 Szczurowa. Na południu zaczyna się chmurzyć. Zgodnie z przewidywaniami za Szczurową zaczyna padać. Przez 20km jadę w deszczu. Przestaje padać dopiero przed Tarnowem, na szczęście wziąłem koszulkę na zmianę. Do Tarnowa wjeżdżam o 17.50 i jadę kupić bilet. Zdążyłbym na pociąg o 18.40 ale pojadę późniejszym - o 19.40 - żeby pozwiedzać miasto. Za bilety zapłaciłem 8.64 zł, w tym bilet na rower za złotówkę :) Jadę więc na rynek i jakimiś starymi uliczkami, jem zapiekankę i robię zdjęcia, potem do pociągu, jakieś 1,5 godz. jazdy i o 21.10 jestem w Płaszowie. W domu jestem o 21.35. Ogólnie fajna wycieczka, na alternatywnej dla krajówki drodze wojewódzkiej nr 964 ruch znikomy ale nawierzchnia tragiczna. Trasa niepolecana dla szosowców (fotka poniżej).
W trakcie jazdy usłyszałem jakiś trzask, w domu okazało się że przejechałem kilkadziesiąt km na pękniętej spince!
Czyszczenie i smarowanie napędu, wymiana spinki.
13.45 - 21.35
Dane z GPS:
Odległość dzienna: 100 km
Prędkość max: 47.5 km/h
Średnia prędkość ruchu: 20.8 km/h
Czas ruchu: 04:49:32
Czas postoju: 01:16:43
Jakiś lasek © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Rzeka Raba © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Tak wyglądała dzisiejsza trasa. Pustki © Pidzej
Jakaś rzeka © Pidzej
Ubierać filcoki ;) © Pidzej
Szczurowa © Pidzej
Szczurowa © Pidzej
Droga wojewódzka nr 964 © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Tutaj już lało © Pidzej
Dunajec © Pidzej
Żabno © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Tarnów © Pidzej
Odpoczynek w Tarnowie © Pidzej
Pęknięta (ale działająca) spinka © Pidzej
Kategoria Serwis, > km 100-149, Powrót pociągiem
17.07.2010 Katowice
d a n e w y j a z d u
131.30 km
0.50 km teren
07:20 h
Pr.śr.:17.90 km/h
Pr.max:57.00 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:510 m
Kalorie: kcal
Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Miało być do Katowic i z powrotem... ale się nie udało. Straszny upał i za mało czasu. Z domu wyjeżdżam o 9, zdecydowanie za późno. Przebijam się przez miasto i jadę drogą wojewódzką nr 780. O 10 jestem koło Lasu Wolskiego, o 12 w Libiążu. Potem skręcam w drogę wojewódzką nr 934. Potem zgubiłem się i sporo nadłożyłem kręcąc się po jakichś zadupiach. Na szczęście jest tu sporo lasów. Wreszcie dojeżdżam do Katowic i podejmuję decyzję, że wracam pociągiem. W centrum jestem koło 15 i znowu błądzę, tym razem nie mogąc znaleźć dworca. Wreszcie docieram tam o 15.45. O 16.15 jest pociąg do Krakowa. Wsiadam i o 18.20 jestem na Dworcu Głównym w Krakowie (z 25 minutowym opóźnieniem). O 18.55 jestem w domu.
9:00 - 18.55
Licznik: 131,3km GoogleMaps: 118,583 + 8,528km
Libiąż © Pidzej
Chełmek © Pidzej
Trasa S1 © Pidzej
Katowice © Pidzej
Katowice © Pidzej
Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem, ! Wycieczka Sezonu 2010