Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Powrót pociągiem

Dystans całkowity:63078.98 km (w terenie 289.50 km; 0.46%)
Czas w ruchu:1232:54
Średnia prędkość:18.48 km/h
Maksymalna prędkość:406.64 km/h
Suma podjazdów:240690 m
Liczba aktywności:220
Średnio na aktywność:286.72 km i 14h 00m
Więcej statystyk

Góry uczą pokory: Mogielica (1171 m n.p.m.), Turbacz (1310 m n.p.m.)

d a n e w y j a z d u 133.43 km 37.00 km teren 10:15 h Pr.śr.:13.02 km/h Pr.max:65.00 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2521 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wtorek, 24 lipca 2012 | dodano: 25.07.2012


Wpadłem kiedyś na pomysł żeby zdobyć Koronę Gór Polski, najlepiej na rowerze. Trzeba się za to wreszcie zabrać, trasę zaplanowałem bardzo ambitną, z Turbacza chciałem zjechać do Rabki, potem zaliczyć jeszcze Luboń Wielki i zjechać do Jordanowa. Hehe chyba wybrałem się z motyką na Słońce :) Ale po kolei: w ogóle nie spałem, wyjeżdżam tuż przed świtem, o 4.35. Chłodno więc jadę w kurtce, Wieliczka, Dobczyce (które omijam nowowybudowaną obwodnicą), jechałem tą drogą dziesiątki razy. Za Dobczycami wręcz zimno, 9 stopni! Po drodze śniadanie na przystanku. Rozgrzewa mnie dopiero podjazd na Przełęcz Wierzbanowską, no i Słońce zaczyna przygrzewać, jest już przyjemnie, kilkanaście stopni. Dla odmiany odbijam z głównej szosy w lewo, na Skrzydlną i Dobrą. Przecinam krajówkę i w Półrzeczkach skręcam w fajną leśną drogę która wspina się na ponad 900 m n.p.m.. Idealna na rower, nie jest kamienista ani błotnista, jedzie się super i sprawnie nabiera wysokość. Jechałem nią miesiąc temu, wtedy zabłądziłem i objechałem dookoła Mogielicę szlakiem narciarskim. Tym razem jednak wgrałem ślad do GPSa i bezbłędnie kieruję się do celu - żółtego/niebieskiego szlaku na szczyt Mogielicy. Zaczyna się pchanie, od czasu do czasu da się coś podjechać. Wjeżdżam na jakąś wielką zarośniętą borówkami i malinami polanę, jak się potem okazuje - Halę Stumorgową. Po niej jedzie się całkiem przyjemnie. Pomimo zakrytych chmurami Tatr widoki urywają głowę, zdjęcia w ogóle nie oddają tego ogromu gór jaki się wokół roztacza. Przede mną charakterystyczny czubek Mogielicy z wieżą widokową - szczyt zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Teraz tylko wytargać rower te kilkadziesiąt metrów do góry co wcale nie jest takie proste, nachylenie potężne, chyba z 40-50%! Na szczycie robię kilka zdjęć, na wieżę widokową szkoda mi czasu wchodzić, więc sprowadzam tą samą drogą, jest naprawdę stromo. Rower zsuwa mi się na zaciśniętych hamulcach! Kończy mi się picie więc ratuję się malinami z krzaka - trochę wody w sobie mają. Odnajduję teraz trochę inną, bardziej zjeżdżalną drogę i wracam nią spowrotem do szutrówki. Szybki zjazd, chwila moment i wylatuję na DW 968 w Szczawie. Podjazd po asfalcie na przełęcz Przysłop, w Lubomierzu wreszcie jakiś sklep, jestem już nieźle odwodniony. Następnie czerwonym szlakiem rowerowym kieruję się w stronę Turbacza. Szlak niemal w 100% podjeżdżalny choć nawierzchnia paskudna - najpierw 3km wysypane grubym żwirem (kamieniami?) potem kamienie się kończą i kolejne 3km błota, ale takiego "lepszego gatunku", gęstego, czyli nie ma kałuż tylko taka rozmiękczona ziemia, więc nie pryska tylko wsysa trochę koła, o dziwo moje semi-slicki dają radę. Droga strasznie się dłuży, po prostu męcząca wspinaczka na prawie na 1300 m n.p.m.. Docieram wreszcie na Jaworzynę Kamienicką, od tego miejsca na Turbacz jest w miarę płasko. Potem Hala Młyńska i Hala Długa z której widać już schronisko na Turbaczu. Na Turbaczu jestem po 16 więc nie wiem czy zdążyłbym do Rabki na pociąg, Luboń odpada w ogóle. Wjeżdżam jeszcze czerwonym szlakiem na sam szczyt (jest trochę oddalony od schroniska), zawracam i postanawiam zlecieć żółtym do Nowego Targu, podobno najłatwiejszym. Okazuje się jednak że jest kilka cięższych fragmentów ale ogólnie jedzie się całkiem szybko i płynnie. Przez fatalne oznaczenia zgubiłem gdzieś ten żółty szlak, ale zbytnio się tym nie przejmuję, ważne że szybko wytracam wysokość. Wg tabliczki zejście zajmuje 2,5 godziny, mnie zjazd zajął niecałą godzinę. Hamulce nieźle dostały w dupę. Niepotrzebnie się tak śpieszyłem bo na dworcu jestem 25 minut przed czasem, choć jeśli np. złapałbym gumę to byłoby nieciekawie. Pociąg (na szczęście klimatyzowany) wlecze się 3 godziny, po Krakowie dokręcam do 130km. Nie doceniłem tych gór, tak niskiej średniej się nie spodziewałem, ale ogólnie wycieczka udana, 2 spore szczyty zaliczone. Szkoda że nie zdążyłem się jebnąć na jakiejś polance i sobie poleżeć, widoki popodziwiać, za dużo naraz chciałem objechać. Odnotowano niewielkie straty w sprzęcie: w nocy jak już wracałem z dworca łańcuch mi spadł i porysował korbę, nowiutką Deorkę! W domu zobaczyłem też że gdzieś zgubiłem śrubkę od bagażnika, no i ubyło sporo klocków hamulcowych.

Widok spod przełęczy Wielkie Drogi
Widok spod przełęczy Wielkie Drogi © Pidzej
J.w. Dwa niskie szczyty z przodu to prawdopodobnie Dzielec i Szklarnia. Potężna góra w oddali (z dwoma wierzchołkami) to chyba masyw Śnieżnicy
J.w. Dwa niskie szczyty z przodu to prawdopodobnie Dzielec i Szklarnia. Potężna góra w oddali (z dwoma wierzchołkami) to chyba masyw Śnieżnicy © Pidzej
Kamieniołom w Skrzydlnej
Kamieniołom w Skrzydlnej © Pidzej
? (Jurków)
? (Jurków) © Pidzej
??? (Jurków
??? (Jurków © Pidzej
Polana Stumorgowa, szczyt Mogielicy na wyciągnięcie ręki
Polana Stumorgowa, szczyt Mogielicy na wyciągnięcie ręki © Pidzej
Na Polanie Stumorgowej
Na Polanie Stumorgowej © Pidzej
Widok z Polany Stumorgowej
Widok z Polany Stumorgowej © Pidzej

Na Polanie Stumorgowej © Pidzej
Strome podejście pod szczytem Mogielicy
Strome podejście pod szczytem Mogielicy © Pidzej
Wieża widokowa na szczycie Mogielicy
Wieża widokowa na szczycie Mogielicy © Pidzej
Mogielica (1171 m n.p.m.)
Mogielica (1171 m n.p.m.) © Pidzej
Kapliczka na Mogielicy
Kapliczka na Mogielicy © Pidzej
Krzyż na Mogielicy
Krzyż na Mogielicy © Pidzej
W drodze na Turbacz: Polana Papieżówka
W drodze na Turbacz: Polana Papieżówka © Pidzej
Uschnięte drzewa
Uschnięte drzewa © Pidzej
Uschnięte drzewa
Uschnięte drzewa © Pidzej
Polana Jaworzyna Kamienicka
Polana Jaworzyna Kamienicka © Pidzej
Widoki z polany
Widoki z polany © Pidzej
I tu też
I tu też © Pidzej
Hala Długa, widać już schronisko na Turbaczu
Hala Długa, widać już schronisko na Turbaczu © Pidzej
Widok z Hali
Widok z Hali © Pidzej
Schronisko na Turbaczu
Schronisko na Turbaczu © Pidzej
Schronisko na Turbaczu
Schronisko na Turbaczu © Pidzej
Obelisk na szczycie Turbacza
Obelisk na szczycie Turbacza © Pidzej
Turbacz (1310 m n.p.m.)
Turbacz (1310 m n.p.m.) © Pidzej
Krzyż na szczycie Turbacza
Krzyż na szczycie Turbacza © Pidzej
Widok z Turbacza
Widok z Turbacza © Pidzej
Dworzec PKP w Nowym Targu
Dworzec PKP w Nowym Targu © Pidzej
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem © Pidzej

DST: 130.19
TM: 10:17
AVS: 12.6
RPM: 68
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 22%
WYSOK MAX: 1305
5l picia
4.35 - 22.15
0 nowych gmin

Serwis: wymiana śrubek od bagażnika na dłuższe LOL


Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem, Serwis, Terenowo, Korona Gór Polski, ^ UP 2500-2999m

Dookoła Mogielicy

d a n e w y j a z d u 180.24 km 24.00 km teren 10:35 h Pr.śr.:17.03 km/h Pr.max:57.90 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2100 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 26.06.2012


Wycieczka miała być asfaltowa z kawałkiem szutru. Chciałem sprawdzić drogę Półrzeczki - Szczawa a docelowo dotrzeć do Krynicy, Grybowa albo nawet dalej. Wyjeżdżam dość wcześnie - o 4.30. Dość chłodno, chyba 12 stopni. Tym razem dla odmiany jadę wojewódzką na Gdów (śniadanie), mijam go i w Zagórzanach skręcam w boczną drogę. Nie mam żadnej mapy i kieruję się tylko wskazaniami kompasu (kierunek: południe) i niezbyt dokładnymi notatkami - to przez nie dzisiejsza wycieczka nie do końca się udała. Błądzę, trochę asfaltu, trochę leśnych dróg, przejeżdżam jakąś rzeczkę kładką poleconą mi przez tubylca. Wydawało się że już jestem na dobrej drodze ale coś mnie podkusiło żeby skręcić w boczniejszą ale prowadzącą bardziej na południe dróżkę. Tym razem wylądowałem na jakimś polu i musiałem zawracać, wpychając rower po stromym zboczu. Buty kompletnie przemoczone (rosa). Straciłem na to błądzenie chyba z pół godziny. W końcu drogowskaz na Tymbark. Do samego Tymbarku jednak nie wjeżdżam a skręcam na Dobrą. Przecinam krajówkę, dojeżdżam do miejscowości Półrzeczki, tutaj ma zaczynać się skrót do Szczawy. Trafiam na niego bez problemu, po chwili wąski asfalt się kończy i jest fajna twarda leśna droga, trochę żwiru i małych kamieni, błota brak. Powoli wspinam się do góry, nachylenie całkiem przyjemne, średnio 7-10%. Wjeżdżam na ponad 900m n.p.m. i natrafiam na rozwidlenie. Po chwili zastanowienia i zerknięciu na mapę napotkanego turysty postawiam skręcić w lewo. Jadę i jadę, a droga nie chce opadać, wciąż trzyma 800 - 900m! W końcu wiem że źle pojechałem ale przecież nie będę zawracał, zobaczę gdzie dojadę. Jedzie się całkiem przyjemnie ale kończy mi się picie, ale w razie czego mam 2 jabłka, trochę wody w nich jest ;) Droga kluczy zboczem Mogielicy, trochę opada i wznosi się, na drzewach oznaczenia niebieskiego szlaku narciarskiego. Potem trochę pchania bo za stromo i w końcu dojeżdżam na jakiś leśny parking (dla narciarzy), nawet auta jakieś stoją - cywilizacja! Oglądam mapkę, do Szczawy już niedaleko, droga jednak miejscami bardzo błotnista ale wreszcie schodzi w dół. Pod koniec nachylenie chwilami przekracza 20%, generalnie jak jest jest kilkanaście to już schodzę z roweru i prowadzę bo mam sprawny tylko tylni hamulec. W Szczawie i innych wioskach nawet się nie zatrzymuję. Zabrzeż - tu wreszcie uzupełniam płyny i myślę co dalej robić, straciłem sporo czasu, dobrze będzie jak się wyrobię na pociąg z Piwnicznej/Muszyny, na Krynicę/Grybów nie ma szans. Już chciałem jechać na Nowy Targ ale zawróciłem i pojechałem zgodnie z planem, zobaczymy dokąd dojadę. Po drodze trochę kusi Przehyba ale z jednym hamulcem zjazd nie byłby przyjemny więc odpuszczam. Mijam Stary Sącz, Piwniczną, piękne wkomponowana w wąwóz pomiędzy górami rzeka (Dunajec), droga i linia kolejowa. Niestety czasu coraz mniej, w dodatku jadę pociągowi na spotkanie, czyli w przeciwnym kierunku niż on. Myślałem że zdążę do Muszyny, co chwila staję na kolejnych przystankach i sprawdzam odjazdy. Zatrzymuję się jednak z 20-minutowym zapasem w Żegiestowie. Prawie 3 godziny do Tarnowa, przesiadka i kolejne 2 do Krakowa... W mieście dokręcam jeszcze do marnych 180km i wracam przed północą... Sił było jeszcze dużo ale straciłem mnóstwo czasu na to błądzenie i musiałem spieszyć się na pociąg. Pozostaje spory niedosyt, kręcić cały dzień i tych 200 nie ukręcić >.< ale ogólnie było fajnie, pojeżdżę jeszcze po terenie tylko remont roweru skończę.

Kładeczka, którą polecił mi jechać tubylec
Kładeczka, którą polecił mi jechać tubylec © Pidzej
Tutaj wjechałem w jakieś pole
Tutaj wjechałem w jakieś pole © Pidzej
Droga Półrzeczki - Szczawa
Droga Półrzeczki - Szczawa © Pidzej
Droga Półrzeczki - Szczawa
Droga Półrzeczki - Szczawa © Pidzej
A tu już nie czy to ciągle ta droga
A tu już nie czy to ciągle ta droga © Pidzej

A to już szlak narciarski © Pidzej
Tablica przy parkingu
Tablica przy parkingu © Pidzej
Widoczek
Widoczek © Pidzej
Widoczek z rowerkiem
Widoczek z rowerkiem © Pidzej
Rynek w Starym Sączu
Rynek w Starym Sączu © Pidzej
W stronę Piwnicznej
W stronę Piwnicznej © Pidzej
Dunajec
Dunajec © Pidzej
Stacyjka Żegiestów-Zdrój
Stacyjka Żegiestów-Zdrój © Pidzej
Stacyjka Żegiestów-Zdrój
Stacyjka Żegiestów-Zdrój © Pidzej
Stacyjka Żegiestów-Zdrój
Stacyjka Żegiestów-Zdrój © Pidzej
Stacyjka Żegiestów-Zdrój
Stacyjka Żegiestów-Zdrój © Pidzej

AVS: 17.0
RPM: 68
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 20%
WYSOK MAX: 914
5,5l picia
4.30 - 23.40
6 nowych gmin


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 2000-2499m

Łysica

d a n e w y j a z d u 214.93 km 10.00 km teren 11:30 h Pr.śr.:18.69 km/h Pr.max:58.40 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1807 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Środa, 2 maja 2012 | dodano: 03.05.2012


W tym sezonie planuję zacząć zdobywanie Korony Gór Polski, co się da na rowerze, a co nie - pieszo. Na pierwszy ogień idzie Łysica w Górach Świętokrzyskich. Tak właściwie to cele miałem trzy: Łysica i/lub Łysa Góra i/lub Dąb Bartek, i dopiero w trakcie wycieczki podjąłem decyzję. Startuję dość wcześnie, bo o 5.40. Przejeżdżam przez hutę i kieruję się na Proszowice. Miejscami na wojewódzkiej 766 zrobili szeroką dwupasmówkę, więc jedzie się fajnie. W Proszowicach jem śniadanie. Trasę zaplanowałem rożnymi skrótami, wiedziałem więc że pewnie gdzieś pobłądzę, nie myślałem jednak że stanie się to już w Proszowicach. Skręcam w wojewódzką 775 zamiast 776 i szukając drogi na Skalbmierz nadkładam 20km, muszę wrócić się spowrotem do Proszowic :( Czyli godzina w plecy. W Klimontowie odbijam w boczną drogę, od teraz będę właśnie kluczył głównie takimi dróżkami. W Skalbmierzu drugie śniadanie. Zaczyna się upał, temperatura dobija powoli do 30. Krem do opalania wchodzi do użycia. Na szczęście przed Pińczowem pojawiają się pierwsze lasy. W każdym większym miasteczku robię postój, więc w Pińczowie również. Po wyjeździe z niego na liczniku pojawiają się (i trzymają dość długo) rekordowe dziś 32 stopnie, do uszu co chwila docierają odgłosy asfaltu klejącego się do opon. We Włoszczowicach robię zakupy w słabo zaopatrzonym wiejskim sklepiku, 2 paczki delicji będą musiały mi wystarczyć na następne kilkadziesiąt km. Kawałek dalej spotykam dwóch bikerów, pytających o sklep i o drogę terenem. W tym pierwszym mogę im pomóc, w drugim niestety nie. O dziwo droga do Daleszyc, której najbardziej się obawiałem pod względem nawigacyjnym idzie mi całkiem sprawnie. Kilka km to paskudna piaszczysta szutrówka, koła tańczą w tym piachu jak chcą. W Daleszycach rozkopany rynek, żadnej ławki ani odrobiny cienia, więc piknik urządzam na murku przy kościele :) Tutaj podejmuję decyzję że jadę tylko na Łysicę. Mam spore opóźnienie, poza tym raczej nie wystarczy mi sił na nic więcej. Z Daleszyc kawałek z górki, a potem solidny podjazd pod Św. Katarzynę. Po obu stronach drogi zamiast pobocza fajny pas rowerowy. Ochładza się znacznie, do ok. 20 stopni, za zachodzie, gdzieś za Kielcami grzmi. Wreszcie "podjazd" a raczej podejście na Łysicę. Jazdy było bardzo niewiele, większość to prowadzenie/niesienie roweru (nielekkiego, bo z kilkukilogramowym bagażem). Ostatecznie chyba nie dotarłem na sam "szczyt szczytu", przegapiłem go i pomyliłem z innym odrobinę niższym wierzchołkiem (Skała Agaty, 608m n.p.m.). Trudno, 4m w te czy we wte, co za różnica. Zejście tą samą drogą. Zarówno "podjazd" jak i "zjazd" zajmują mi po ok. 40min. Następnie piękny zjazd ze Świętej Katarzyny do krajówki na Kielce. Jadę nią kilka km, potem przeradza się ona w ekspresówkę, więc do miasta docieram drogą serwisową idącą równolegle. Ledwo jadę, sytuacji nie poprawia solidny wiatr w twarz. W Kielcach jestem o 19.20, niestety pociąg do Krakowa mam dopiero po 21. Zwiedzam trochę centrum dokręcając do pełnych dwóch setek. Gdyby nie sprint po peronie do wagonu rowerowego na drugim końcu pociągu - uciekłby mi! W przedziale jadę z jakimś chłopakiem. W Krakowie robię wraz z nim objazd bulwarów i wracam do domu dokręcając jeszcze kilkanaście km. W domu jestem po wpół do dwunastej.
Pomimo że po samych górach wiele się nie najeździłem, wycieczka dość udana, dużo kilometrów i - o dziwo - przewyższeń! Jednak nie tylko na południu od Krakowa są fajne górki. Wpadło też trochę gmin. Wiatr może nie sprzyjający, ale w sumie niezbyt przeszkadzający (poza samą końcówką przed Kielcami). Trochę wkurzyło mnie to błądzenie i brak zdjęcia na samym szczycie Łysicy. Trudno, na pewno tam wrócę, i zaliczę ją raz jeszcze przy okazji wraz z jakimiś innymi górkami (Łysa Góra mi chodzi po głowie). Następnym razem wybiorę jednak rozsądniejszy wariant podjazdu - od strony Kakonina - szkoda że dowiedziałem się o nim dopiero teraz. Mam nauczkę żeby lepiej planować wycieczki i coś poczytać wcześniej.

EDIT 2015: Przyglądając się mapom doszedłem do wniosku że jednak Łysicę można uznać za zaliczoną :)

Proszowice
Proszowice © Pidzej
Niby płasko, ale jednak jest trochę górek
Niby płasko, ale jednak jest trochę górek © Pidzej
Typowy krajobraz dzisiejszej wycieczki
Typowy krajobraz dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Skalbmierz
Skalbmierz © Pidzej
Dolina Nidy
Dolina Nidy © Pidzej
Most na Nidzie w Pińczowie
Most na Nidzie w Pińczowie © Pidzej
Pińczów
Pińczów © Pidzej
Ładne drzewka
Ładne drzewka © Pidzej
Idealna miejscówka na odpoczynek :)
Idealna miejscówka na odpoczynek :) © Pidzej
Piaszczysta szutrówka
Piaszczysta szutrówka © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Pod tym kościołem miałem piknik
Pod tym kościołem miałem piknik © Pidzej
Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie
Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie © Pidzej
I tu też
I tu też © Pidzej
Początek podjazdu zapowiada się niewinnie
Początek podjazdu zapowiada się niewinnie... © Pidzej
...ale potem
...ale potem... © Pidzej
...kamulców jest coraz wiecej
...kamulców jest coraz więcej... © Pidzej
...i więcej ;)
...i więcej ;) © Pidzej
Prawie szczyt czyli Skała Agaty
Prawie szczyt czyli Skała Agaty EDIT 2015: to chyba jednak jest szczyt Łysicy © Pidzej
Na zachodzie szaleje burza
Na zachodzie szaleje burza © Pidzej
Księżycowy krajobraz, czyli rozkopane Kielce ;)
Księżycowy krajobraz, czyli rozkopane Kielce ;) © Pidzej

AVS: 18.7
RPM: 68
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 23%
WYSOK MAX: 613
5.40 - 23.35
6,7l picia
20 nowych gmin


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem, Terenowo, Korona Gór Polski, ^ UP 1500-1999m

11.09.2011 Hrobacza + Żar

d a n e w y j a z d u 165.08 km 4.00 km teren 09:09 h Pr.śr.:18.04 km/h Pr.max:61.10 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1840 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 11 września 2011 | dodano: 12.09.2011



Czyli zaliczanie "polskich BIGów" ;) Zainspirowała mnie ta stronka: genetyk.com/podjazdy :)

Hrobacza Łąka
Żar

Wyjeżdżam 10 minut po szóstej, chłodno, zamiast prognozowanych 17 stopni jest 13. Kieruję się na Skawinę, a potem Kalwarię Zebrzydowską, gdzie robię przerwę na śniadanie. Już za Skawiną zaczynają się małe górki. W Andrychowie skręcam i jadę skrótem do Porąbki. Odpoczywam chwilę i rozpoczynam podjazd na Hrobaczą, będę próbował wjechać na szczyt bez dotknięcia nogą asfaltu. Nachylenia są potężne, cały czas ponad 10% z fragmentami ponad 20%! Cały podjazd ma 4km, pierwsza połowa to gładziutki asfalt a druga mieszanina dziurawego asfaltu, kamieni i błota, i tu właśnie ze trzy razy musiałem podeprzeć się nogą żeby się nie przewrócić. Najlżejsze przełożenie (22-28) trochę za ciężkie (kadencja 40-50 przy 4-5km/h), chwilami muszę odpoczywać jadąc zakosami. Na szczycie przerwa, zdjęcia. Zjazd, i kieruję się na Żar. Trochę błądzę szukając podjazdu, kończy mi się picie a wszystkie sklepy pozamykane (niedziela). Robię interes życia kupując w barze dwie 0,5l fanty za 9zł (!) i ruszam do góry. Tutaj idzie dużo łatwiej, podjazd ma 8km ale nachylenie przeważnie kilkuprocentowe z ostrzejszymi fragmentami ale i z wypłaszczeniami a nawet zjazdami, więc bez problemu wjeżdżam na szczyt. Tłumy ludzi, na drodze do parkingu - korek. Szaleńczy zjazd (60km/h często gościło na liczniku), prawie wjechałbym w samochód - zabrakło kilkunastu cm! Planowałem zaliczyć jeszcze Przełęcz Salmopolską ale brakło czasu - pociąg do Krakowa odjeżdża o 18.08, więc przez Żywiec jadę prosto do Bielska-Białej na dworzec, gdzie czeka mnie miła niespodzianka - za bilet studencki + bilet na rower płacę 6,14zł! (dwie promocje - "Połączenie w dobrej cenie" + "Kolej na rower") :) W Krakowie jestem przed 21, dokręcam kilkanaście km i przed 22 wracam do domu.

Piękna wycieczka, piękne widoki, piękna pogoda (aż zbyt piękna - było prawie 30 stopni), podjazd na Hrobaczą cieższy niż na Przehybę. Dla porównania trudności wjazd na Hrobaczą - 45min, na Żar - 50min.

Trasa odręczna bo przez pomyłkę skasowałem ślad z GPS :/ 5,7l picia. 6 nowych gmin.

Mgła za Skawiną
Mgła za Skawiną © Pidzej
Przed Wadowicami
Przed Wadowicami © Pidzej
Jezioro Czanieckie
Jezioro Czanieckie © Pidzej
Zapora w Porąbce
Zapora w Porąbce © Pidzej
Hrobacza Łąka
Hrobacza Łąka © Pidzej
Widoki z platformy były piękne ale niestety przysłonięte młodym lasem
Widoki z platformy były piękne ale niestety przysłonięte młodym lasem © Pidzej
Krzyż na szczycie Hrobaczej
Krzyż na szczycie Hrobaczej © Pidzej
... i jakieś schronisko
... i jakieś schronisko © Pidzej
Końcówka podjazdu
Końcówka podjazdu © Pidzej
Nachylenie było potężne - niższa część podjazdu z nowym asfaltem
Nachylenie było potężne - niższa część podjazdu z nowym asfaltem © Pidzej
Inna serpentyna na podjeździe
Inna serpentyna na podjeździe © Pidzej
Góra Żar
Góra Żar © Pidzej
Góra Żar
Góra Żar © Pidzej
Zbiornik elektrowni
Zbiornik elektrowni © Pidzej
Góra Żar
Góra Żar © Pidzej
Ruch był spory
Ruch był spory © Pidzej
Jezioro Żywieckie
Jezioro Żywieckie © Pidzej
Bielsko-Biała
Bielsko-Biała © Pidzej
I taka ciekawostka
I taka ciekawostka © Pidzej

DST: 165.08
TM: 9:08:53
AVS: 18.1
MXS: 61.1
RPM: 71


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 1500-1999m

23.08.2011 Przehyba

d a n e w y j a z d u 162.52 km 9.00 km teren 09:46 h Pr.śr.:16.64 km/h Pr.max:57.00 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2070 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wtorek, 23 sierpnia 2011 | dodano: 24.08.2011


No i udało się, Przehyba zdobyta! Wyjeżdżam za piętnaście szósta. Pierwszy postój w Gdowie, pierwszy ciężki podjazd za Tarnawą. W Limanowej kolejny postój, za nią drugi ciężki podjazd, na krajowej 28, już w upale. Na szczęście potem aż do Gołkowic jest w dół/płasko. Tam dłuższa, półgodzinna przerwa w cieniu. O 11.15 startuję. Chcę wjechać od mostu na Dunajcu na sam szczyt bez zatrzymania się, bez dotknięcia stopą ziemii. Prawie się udało :) Najpierw źle skręciłem i musiałem nadłożyć z 3km, ale to mnie nie zatrzymało. W Skrudzinie spada mi łańcuch i muszę stanąć na kilka sekund - jakby nie mógł spaść na którymś z poprzednich podjazdów... ale to się nie liczy bo tam nachylenie jest znikome ;). Było by pięknie gdyby nie 30 stopniowy upał. Z ulgą wjeżdżam na stromszą część podjazdu, bo od teraz jest więcej lasu. Podjazd ciągnie się w nieskończoność, cały czas mielę oczywiście na najniższym biegu (22-28), średnia prędkość w granicach 7km/h. Kilka razy jadę zakosami żeby trochę odpocząć, ale ogólnie nie jest źle, stałe nachylenie ~10% pozwala złapać rytm. Razem ze mną jadą muchy. Stado pie*dolonych much, które latają mi koło głowy i nie dają spokoju! Cały czas wypatruję żwiru który oznacza końcówkę podjazdu, i w końcu jest. "Żwir" okazuje się być wielkimi kamolami. Kto to tam wysypał i po co? Mimo że jadę na MTB kilka razy podpieram się nogą a nawet staję i nie mogę ruszyć (semislicki nabite prawie na 5 atm). Na szczycie jestem koło pierwszej. Widoczność słaba. Odpoczywam prawie godzinę, robię zdjęcia. Zaczyna grzmieć, trzeba się spieszyć i jakoś zjechać na dół. Bezskutecznie szukam czarnego szlaku rowerowego. Znajduję za to inny czarny szlak - jak się później okazuje - narciarski :D Może być. Do Szlachtowej jakieś 9km. Ciągle grzmi, na szczęście gdzieś na wschodzie a nie nad Szczawnicą. Przez pierwszą połowę więcej sprowadzam niż jadę, stromo, kamienie, trochę w górę, trochę w dół. Za to druga połowa... Druga połowa to coś pięknego - epicki zjazd po hali :) Dla takich chwil warto jeździć na rowerze! Żeby nie było zbyt pięknie wyrżnąłem pedałem w jakiś kamień i złapał luzy (pedał, nie kamień). Aż mnie coś w barku zabolało od tego szarpnięcia. W Szczawnicy postój. Podjazd na przełęcz Snozka to już jazda od cienia do cienia i odpoczynki co kilka minut. Na szczęście potem zachmurzyło się i od razu jedzie się lepiej. Za plecami potężne burzowe chmury. Zaczyna pobolewać kolano. Do Nowego Targu wjeżdżam przed osiemnastą i od razu kieruję się na stację na Regio do Krakowa. Odjazd o 18.18. Pociąg wlecze się 3,5 godz., na szczęście to nowiutki EZT z klimatyzacją. W Krakowie jestem o 21.50 a w domu o wpół do jedenastej. Piękna wycieczka, trzeba ją powtórzyć w przyszłym sezonie. Bikemap pokazuje 2070m przewyższenia, ale nie zdziwiłbym się gdyby w rzeczywistości było 3k. Nie wiem jaka była temperatura ale myślę że jeśli wpiszę 30 niewiele minę się z prawdą. Uratowało mnie 6,5l picia i potężna ilość kremu z filtrem UV ;) Doszło 11 nowych gmin.

Gdów
Gdów © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Na podjeździe za Tarnawą
Na podjeździe za Tarnawą © Pidzej
Na szczycie
Na szczycie © Pidzej
Limanowa
Limanowa © Pidzej
Podjazd za Limanową
Podjazd za Limanową © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Owieczka ;)
Owieczka ;) © Pidzej
Gdzieś tam chyba jest Przehyba
Gdzieś tam chyba jest Przehyba © Pidzej
Dunajec
Dunajec © Pidzej
Gołkowice Dolne
Gołkowice Dolne © Pidzej
Podjazd na Przehybę
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę. 59 to nie prędkość ;) To kadencja. Prędkość jest pod nią - 6.0 km/h ;)
Podjazd na Przehybę. 59 to nie prędkość ;) To kadencja. Prędkość jest pod nią - 6.0 km/h ;) © Pidzej
Podjazd na Przehybę
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę. Nareszcie(?) żwir(?
Podjazd na Przehybę. Nareszcie(?) żwir(? © Pidzej
RTON Przehyba
RTON Przehyba © Pidzej
Schronisko na Przehybie
Schronisko na Przehybie © Pidzej
Schronisko na Przehybie
Schronisko na Przehybie © Pidzej
Gdzieś tam powinny być Tatry
Gdzieś tam powinny być Tatry © Pidzej
Wybieram czarny szlak (jak się później dowiedziałem - narciarski)
Wybieram czarny szlak (jak się później dowiedziałem - narciarski) © Pidzej
Czarny szlak narciarski
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Czarny szlak narciarski
Czarny szlak narciarski © Pidzej
Rowerek
Rowerek © Pidzej
Widoczki
Widoczki © Pidzej
Jakaś wieża
Jakaś wieża © Pidzej
Gdzieś tam, na wschodzie jest burza. Na szczęście jadę w drugą stronę
Gdzieś tam, na wschodzie jest burza. Na szczęście jadę w drugą stronę © Pidzej
Widoczki
Widoczki © Pidzej
Szczawnica
Szczawnica © Pidzej
Szczawnica
Szczawnica © Pidzej
Organy Hasiora
Organy Hasiora © Pidzej
Na przełęczy Snozka
Na przełęczy Snozka © Pidzej
Widoczki
Widoczki © Pidzej
Z tyłu burza
Z tyłu burza © Pidzej
Nowy Targ
Nowy Targ © Pidzej

DST: 162.52
TM: 9:45:42
AVS: 16.7
MXS: 57.0
RPM: 72

5.45 - 22.30


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, ^ UP 2000-2499m

14.08.2011 Częstochowa

d a n e w y j a z d u 261.00 km 0.00 km teren 12:46 h Pr.śr.:20.44 km/h Pr.max:51.70 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1400 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 14 sierpnia 2011 | dodano: 14.08.2011


Miało być 300 ale się nie udało... Jestem jednak zadowolony :)
Założenia były proste - płynna jazda na lekkich przełożeniach z wysoką kadencją. Żadnych szaleństw, utrzymywać średnią 20km/h a jak się uda to 21. Jak najmniej postojów i zdjęć. Prawie się udało, pokonały mnie górki (prawie cały czas jechałem po Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej), bikemap pokazuje 1400m przewyższenia ale mogło być sporo więcej.
Wyjeżdżam przed świtem, o wpół do piątej. Przejeżdżam przez miasto, po drodze pęka ekspander (wkręcił się w szprychy). Naprawa zajmuje mi jakiś kwadrans. Drogą wojewódzką nr 794 kieruję się na północ, przede mną najcięższy podjazd na całej trasie (przed Skałą). Ale te górki się teraz małe wydają... Pierwszy postój (śniadaniowy) w Skale. Jest chłodno i wilgotno, wszędzie mgły ale na szczęście nie pada. Kolejne postoje śniadaniowe w Wolbromiu i Pilicy. Kawałek za Pilicą mijam samego wilka! Pogoda bez zmian, czasem tylko wychodzi słońce. Rozpogadza się dopiero przed Lelowem (tam też kolejny postój). Wjeżdżam na krajową 46 i kieruję się na Częstochowę. Wreszcie jakaś cywilizacja (do tej pory jechałem jakimiś zadupiami, auta mijały mnie co kilkanaście minut). Janów. Wreszcie - kilka minut po południu - Częstochowa! Szukam Jasnej Góry, straszne tłumy, błądzę trochę po mieście w poszukiwaniu krajowej 1. Po czternastej wreszcie trafiam. Paskudna droga, prawie autostrada, zakaz jazdy rowerem, i jakaś dziurawa ścieżka z boku. Z ulgą odbijam w wojewódzką 791. Niemal równo z 200km (w Zawierciu) odcina mi prąd, coś mnie ściska w gardle, źle się czuję. Siadam na ławeczce w cieniu i po godzinnej przerwie, popijając wodę jakoś dochodzę do siebie. W dodatku wreszcie zrobiło się trochę chłodniej. Nici z 300, za dużo czasu straciłem błądząc po Częstochowie i na ten odpoczynek. Mam zamiar dojechać do Olkusza lub Trzebinii. Sprawdzam rozkłady i okazuje się że wracając pociągiem z Olkusza trzeba się przesiadać więc jednak Trzebinia. Szybko przejeżdżam przez Olkusz. Trochę się obawiałem górek które mnie czekają mnie za Olkuszem (i tego czy zdążę na pociąg) ale jakoś wjeżdżam, w nagrodę dostaję piękny kilkukilometrowy zjazd. W Trzebinii jestem po dwudziestej - zdążyłem z zapasem (ostatni pociąg odjeżdża o 21.17). Wsiadam w pociąg o 20.30, godzinę później jestem w Krakowie, a w domu o 22.10. Poza rozwalonym ekspanderem do awarii można zaliczyć rozregulowanie obu przerzutek - z przodu ciężko wchodzi blat a z tyłu coś się stało z indeksacją.
Zjadłem 2 kapuśniaki, 2 drożdżówki i 4 wafelki. Średnia po 100km - 21.5 km/h, po 200km - 21.1 km/h. W tym sezonie nici z 300, jest jednak nowa życiówka, dobre i to. Chyba trzeba kupić szosówkę ale to już następny sezon. 5,4l picia. 22 nowe gminy!

Skała
Skała © Pidzej
Przyjemna droga
Przyjemna droga © Pidzej
Wolbrom
Wolbrom © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Pilica
Pilica © Pidzej
Przyjemna droga
Przyjemna droga © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Lelów
Lelów © Pidzej
Przyjemna droga
Przyjemna droga © Pidzej
Janów
Janów © Pidzej
Odpoczynek w brzozowym lasku
Odpoczynek w brzozowym lasku © Pidzej
Zamek w Olsztynie
Zamek w Olsztynie © Pidzej
Częstochowa!
Częstochowa! © Pidzej
Jasna Góra
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra
Jasna Góra © Pidzej
Jasna Góra
Jasna Góra © Pidzej
Krajowa 1
Krajowa 1 © Pidzej
Rowerek
Rowerek © Pidzej
Myszków
Myszków © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Myszków
Myszków © Pidzej
Zawiercie
Zawiercie © Pidzej
Odpoczynek w Zawierciu
Odpoczynek w Zawierciu © Pidzej
Olkusz
Olkusz © Pidzej
Droga między Olkuszem a Trzebinią
Droga między Olkuszem a Trzebinią © Pidzej
Droga między Olkuszem a Trzebinią
Droga między Olkuszem a Trzebinią © Pidzej
Trzebinia
Trzebinia © Pidzej
Dystansik
Dystansik © Pidzej

DST: 261.00
TM: 12:46
AVS: 20.4
MXS: 51.7
RPM: 75

4.30 - 22.10

Zamiana opon przód <-> tył, wymiana tylnego hamulca.


Kategoria > km 250-299, Powrót pociągiem, ^ UP 1000-1499m

04.08.2011 Opole

d a n e w y j a z d u 218.70 km 0.00 km teren 09:58 h Pr.śr.:21.94 km/h Pr.max:48.50 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:550 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Czwartek, 4 sierpnia 2011 | dodano: 05.08.2011


Wyjeżdżam dość wcześnie, po piątej. 11 stopni strasznie zmarzłem, pomimo dwóch koszulek. Wojewódzką 780 w kierunku GOPu jedzie się pięknie - nowy asfalt i mały ruch. Potem niestety muszę wjechać na krajową 44, najpierw z zakazem dla rowerów (trzeba jechać ścieżką) potem bez pobocza. W Tychach przerwa na hamburgera. Przed Mikołowem łapię kapcia (potężny zardzewiały gwóźdź) i na łatanie tracę pół godziny. Zaczyna się upał. W Gliwicach odbijam na Kędzierzyn-Koźle. Za Gliwicami dużo lasów, w Januszkowicach przerwa na ciastka. O 16.25 docieram do Opola, ze średnią 23,1 km/h! Szukam dworca, jem zapiekankę i pociągiem InterRegio o 17.56 wracam do Krakowa. Przyjazd za piętnaście dziesiąta, w domu jestem o wpół do jedenastej. 5,5l picia. 17 nowych gmin.

Libiąż, Kopalnia Węgla Kamiennego Janina
Libiąż, Kopalnia Węgla Kamiennego Janina © Pidzej
Libiąż
Libiąż © Pidzej
Chełmek
Chełmek © Pidzej
Bieruń, Kopalnia Węgla Kamiennego Piast
Bieruń, Kopalnia Węgla Kamiennego Piast © Pidzej
Tychy, fabryka Fiata
Tychy, fabryka Fiata © Pidzej
Tychy
Tychy © Pidzej
Krajowa 44
Krajowa 44 © Pidzej
Gliwice
Gliwice © Pidzej
Gliwice, Autostrada A4
Gliwice, Autostrada A4 © Pidzej
Budowa węzła A1 i A4
Budowa węzła A1 i A4 © Pidzej
Gliwice
Gliwice © Pidzej
Gliwice
Gliwice © Pidzej
Lasek za Gliwicami
Lasek za Gliwicami © Pidzej
Zaczynamy opolskie
Zaczynamy opolskie © Pidzej
Kędzierzyn-Koźle
Kędzierzyn-Koźle © Pidzej
Kędzierzyn-Koźle
Kędzierzyn-Koźle © Pidzej
Znowu lasek
Znowu lasek © Pidzej
Jakaś fabryka
Jakaś fabryka © Pidzej
Rozwadza, ścieżka rowerowa w polu kukurydzy
Rozwadza, ścieżka rowerowa w polu kukurydzy © Pidzej
Odpoczynek przed Opolem
Odpoczynek przed Opolem © Pidzej
Gdzieś przed Opolem
Gdzieś przed Opolem © Pidzej
Opole!
Opole! © Pidzej
Opole
Opole © Pidzej
Opole
Opole © Pidzej
Opole
Opole © Pidzej
Zapiekanka
Zapiekanka © Pidzej

DST: 218.70
TM: 9:58:12
AVS: 21.9
MXS: 48.5
RPM: 69

5.10 - 22.30


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem

09.07.2011 Rzeszów

d a n e w y j a z d u 200.01 km 0.00 km teren 09:42 h Pr.śr.:20.62 km/h Pr.max:44.10 km/h Temperatura:29.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:510 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Sobota, 9 lipca 2011 | dodano: 10.07.2011


Cele były następujące: zaliczenie Rzeszowa, zrobienie dwóch setek i zjedzenie dwóch zapiekanek - w Tarnowie i Rzeszowie ;) Wyjeżdżam punktualnie o szóstej. Dobrze znaną mi (strasznie dziurawą) drogą jadę przez Niepołomice i Szczurową. Tablicę Tarnów mijam o 10.05 pobijając rekord średniej prędkości: 24,7km/h na dystansie 87km! Potem, oszczędzając siły zwalniam. W Tarnowie przerwa na zapiekankę i o jedenastej ruszam dalej, trochę błądzę ale w końcu znajduję boczną drogę na Pilzno. Potem krajową 4 do Dębicy, tam chciałem odbić na północ i do Rzeszowa dojechać bocznymi drogami ale nie znalazłem zjazdu na wojewódzką więc dalej pojadę krajówką. Omijam Ropczyce, przejeżdżam przez Sędziszów Małopolski i nieźle zmęczony po szesnastej docieram do Rzeszowa. Trochę błądzę po mieście, kupuję bilety, jem zapiekankę, dokręcam kilometry. Pociągiem o 18.06 wracam do domu. Przyjeżdżam o 21.10, a w domu jestem po wpół do jedenastej. Trochę dokuczał upał. Tablice przy drogach pokazywały 29 stopni, na szczęście krem z filtrem UV spełnił swoje zadanie. Wycieczka udana - wszystkie cele zaliczone. 5,83l picia.

Wojewódzka 964
Wojewódzka 964 © Pidzej
Lasek
Lasek © Pidzej
Przyroda
Przyroda © Pidzej
Przyroda
Przyroda © Pidzej
Jakaś rzeka
Jakaś rzeka © Pidzej
Ubierać filcoki ;)
Ubierać filcoki ;) © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Jakaś żwirownia
Jakaś żwirownia © Pidzej
Wreszcie Tarnów
Wreszcie Tarnów © Pidzej
Niezła średnia
Niezła średnia © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Zapiekanka nr 1
Zapiekanka nr 1 © Pidzej
Fajna uliczka
Fajna uliczka © Pidzej
Jakiś kościół po drodze
Jakiś kościół po drodze © Pidzej
Pilzno
Pilzno © Pidzej
Wbijam na krajówkę
Wbijam na krajówkę © Pidzej
Krajowa 4
Krajowa 4 © Pidzej
Gorąco
Gorąco © Pidzej
Dębica
Dębica © Pidzej
Dębica
Dębica © Pidzej
Do Rzeszowa już niedaleko
Do Rzeszowa już niedaleko © Pidzej
Ropczyce
Ropczyce © Pidzej
Krajowa 4
Krajowa 4 © Pidzej
W oddali Ropczyce
W oddali Ropczyce © Pidzej
Sędziszów Małopolski
Sędziszów Małopolski © Pidzej
Sędziszów Małopolski
Sędziszów Małopolski © Pidzej
Studnia na sprzedaż
Studnia na sprzedaż © Pidzej
Rzeszów!
Rzeszów! © Pidzej
Rzeszów!
Rzeszów! © Pidzej
Rzeszów
Rzeszów © Pidzej
Pomnik w Rzeszowie
Pomnik w Rzeszowie © Pidzej
Rzeszów
Rzeszów © Pidzej
Zapiekanka nr 2
Zapiekanka nr 2 © Pidzej
Jakiś potężny pomnik
Jakiś potężny pomnik © Pidzej
Rzeszów
Rzeszów © Pidzej

DST: 200.01
TM: 9:42:10
AVS: 20.6
MXS: 44.1
RPM: 69

6:00 - 21.35


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem

18.06.2011 Tarnów

d a n e w y j a z d u 103.00 km 0.00 km teren 07:50 h Pr.śr.:13.15 km/h Pr.max:47.50 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:170 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Sobota, 18 czerwca 2011 | dodano: 18.06.2011





Szukałem jakiejś fajnej trasy z powrotem pociągiem. Przejrzałem stronkę PKP i sobotni rozkład jest niezbyt okazały, wybrałem więc Tarnów. Wyjeżdżam o 13.45. Jadę przez Wieliczkę, w Niepołomicach jestem o 14.30. Potem drogą wojewódzką omijam Puszczę Niepołomicką i o 16.15 Szczurowa. Na południu zaczyna się chmurzyć. Zgodnie z przewidywaniami za Szczurową zaczyna padać. Przez 20km jadę w deszczu. Przestaje padać dopiero przed Tarnowem, na szczęście wziąłem koszulkę na zmianę. Do Tarnowa wjeżdżam o 17.50 i jadę kupić bilet. Zdążyłbym na pociąg o 18.40 ale pojadę późniejszym - o 19.40 - żeby pozwiedzać miasto. Za bilety zapłaciłem 8.64 zł, w tym bilet na rower za złotówkę :) Jadę więc na rynek i jakimiś starymi uliczkami, jem zapiekankę i robię zdjęcia, potem do pociągu, jakieś 1,5 godz. jazdy i o 21.10 jestem w Płaszowie. W domu jestem o 21.35. Ogólnie fajna wycieczka, na alternatywnej dla krajówki drodze wojewódzkiej nr 964 ruch znikomy ale nawierzchnia tragiczna. Trasa niepolecana dla szosowców (fotka poniżej).

W trakcie jazdy usłyszałem jakiś trzask, w domu okazało się że przejechałem kilkadziesiąt km na pękniętej spince!

Czyszczenie i smarowanie napędu, wymiana spinki.

13.45 - 21.35

Dane z GPS:
Odległość dzienna: 100 km
Prędkość max: 47.5 km/h
Średnia prędkość ruchu: 20.8 km/h
Czas ruchu: 04:49:32
Czas postoju: 01:16:43

Jakiś lasek
Jakiś lasek © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Rzeka Raba
Rzeka Raba © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Tak wyglądała dzisiejsza trasa. Pustki
Tak wyglądała dzisiejsza trasa. Pustki © Pidzej
Jakaś rzeka
Jakaś rzeka © Pidzej
Ubierać filcoki ;)
Ubierać filcoki ;) © Pidzej
Szczurowa
Szczurowa © Pidzej
Szczurowa
Szczurowa © Pidzej
Droga wojewódzka nr 964
Droga wojewódzka nr 964 © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Tutaj już lało
Tutaj już lało © Pidzej
Dunajec
Dunajec © Pidzej
Żabno
Żabno © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Tarnów
Tarnów © Pidzej
Odpoczynek w Tarnowie
Odpoczynek w Tarnowie © Pidzej
Pęknięta (ale działająca) spinka
Pęknięta (ale działająca) spinka © Pidzej


Kategoria Serwis, > km 100-149, Powrót pociągiem

17.07.2010 Katowice

d a n e w y j a z d u 131.30 km 0.50 km teren 07:20 h Pr.śr.:17.90 km/h Pr.max:57.00 km/h Temperatura:35.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:510 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Sobota, 17 lipca 2010 | dodano: 17.07.2010

Miało być do Katowic i z powrotem... ale się nie udało. Straszny upał i za mało czasu. Z domu wyjeżdżam o 9, zdecydowanie za późno. Przebijam się przez miasto i jadę drogą wojewódzką nr 780. O 10 jestem koło Lasu Wolskiego, o 12 w Libiążu. Potem skręcam w drogę wojewódzką nr 934. Potem zgubiłem się i sporo nadłożyłem kręcąc się po jakichś zadupiach. Na szczęście jest tu sporo lasów. Wreszcie dojeżdżam do Katowic i podejmuję decyzję, że wracam pociągiem. W centrum jestem koło 15 i znowu błądzę, tym razem nie mogąc znaleźć dworca. Wreszcie docieram tam o 15.45. O 16.15 jest pociąg do Krakowa. Wsiadam i o 18.20 jestem na Dworcu Głównym w Krakowie (z 25 minutowym opóźnieniem). O 18.55 jestem w domu.

9:00 - 18.55

Licznik: 131,3km GoogleMaps: 118,583 + 8,528km




Libiąż
Libiąż © Pidzej
Chełmek
Chełmek © Pidzej
Trasa S1
Trasa S1 © Pidzej
Katowice
Katowice © Pidzej
Katowice
Katowice © Pidzej


Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem, ! Wycieczka Sezonu 2010