> km 100-149
Dystans całkowity: | 21229.09 km (w terenie 332.50 km; 1.57%) |
Czas w ruchu: | 500:41 |
Średnia prędkość: | 18.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Suma podjazdów: | 88914 m |
Liczba aktywności: | 178 |
Średnio na aktywność: | 119.26 km i 6h 10m |
Więcej statystyk |
Niedokończone sprawy
d a n e w y j a z d u
125.00 km
20.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg
https://www.alltrails.com/explore/map/15-09-2023-lubogoszcz-und-patryja-048e2f1?u=m&sh=qek9hh
https://photos.app.goo.gl/PmkLvxcjX23nWgAD8
Tak więc miałem pewne niedokończone sprawy do załatwienia w
Beskidzie Wyspowym. Zarówno te sprzed lat, jak i świeże, z tego tygodnia. Stare
nie rozliczone rachunki to Lubogoszcz (968 m n.p.m.) i Szczebel (977 m n.p.m),
które czekały na zaliczenie. Bieżące to Chujomir, ze środy :) Tak więc plan
ataku jest następujący: z Kasiny czerwonym przez Lubogoszcz do Mszany, potem z
Glisnego zielonym na Szczebel, zjazd czarnym do Lubnia i potem pokombinować coś
z Lubomirem.
Wyjazd trochu późno, godz. 8, minut 25. Poranek jest ciepły,
i przyjemny, dzień zapowiada się taki sam. Super wrześniowa pogoda, 20 stopni w
sam raz na jednodniowe wycieczki (na trasy z nockami już nie). Podjadam buły z
kiełbasą i sprawnie ciągnę km moją ulubioną wojewódzką szosą wgłąb Beskidów. Wieliczka,
Dobczyce (lodzik), Wiśniowa. Przeł. Wielkie Drogi i Wierzbanowska. Tu będę
wjeżdżał na szlak. Najpierw chwilka odpoczynku a nawet drzemki pod
charakterystycznym pomnikiem z czołgowej wieży. Widzę też stąd pierwszy cel
mojej podróży. Lubogoszcz nie wydaje się wysoka ale na szczycie będę 1,5 godz.
i kilka wiader potu później. Z początku nic nie zapowiada nadchodzącej rzeźni.
Gładka leśna droga łagodnie wspina się w las, można jechać. Gdzie jest
nachylenie, ja się pytam? Jest kawałek dalej :) Gdy leśna droga odbija w prawo, a
ja muszę skręcić czerwonym w lewo. Stroma, zarośnięta, wysypana kamieniami
rynna. Tak można by określić podjazd podejście na Lubogoszcz. Bo jazdy to prawie nie
ma. Większość to mozolny wypych, z fragmentami niesienia roweru. Stosuję znaną
mi technikę: wypych roweru mięśniami rąk do przodu, jeden krok, i tak na
zmianę. Bardzo ekonomiczny sposób wspinaczki, oszczędza się wiele sił. W
wyższych partiach co kawałek wyłaniają się mega widoki. Widzę np. miejsce
mojego startu, czy wspinającą na przełęcz pomiędzy Śnieżnicą a Ćwilinem krajową
szosę. Co kawałek docieram do poprzecznych ścieżek, którymi można być coś
pojeździć, ale obawiam się że one na szczyt mnie nie zaprowadzą, one chyba okalają
tą górę. W końcu! W końcu widzę stromy skalny próg, półkę, zwał jak zwał. No i
jest. Na szczycie ławeczki, krzyż, tablice informacyjne oraz dwóch piechurów.
Chwila odpoczynku, i jazda dalej. Dokładnie tak – jazda, grzbietem góry
wreszcie da się jechać! Przyjemnym bardzo odcinkiem szlaku docieram na nieco
niższą Lubogoszcz Zachodnią. I tu zaczyna się zjazd. No, całkiem sporo udaje mi
się zjechać, sprowadzania jest dużo mniej niż wyprowadzania. Ale ogólnie jak
dla mnie trochę za stromo, za niebezpiecznie, nie moje nachylenia, nie moje
klimaty. Raz prawie wyglebiłem. Odbijam na chwilę ze szlaku aby zaliczyć
Zapadliska (808m n.p.m.). Potem skok w bok żeby zmniejszyć nachylenie drogi.
Wreszcie wyjeżdżam na łąki ponad Mszaną, i nachylenie jest ludzkie. Piękne widoki
na Mszanę w dolinie, oraz na Szczebel ponad nią. Coraz bardziej utwierdzam się
jednak w przekonaniu że Szczebel dziś odpuszczę. Lubogoszcz zajęła mi 3
godziny, dochodzi 16ta, o 19tej zachód Słońca. Coś innego wymyślę. Jeszcze
tylko sprowadzanie roweru wkurwiającym zarośniętym korytem potoku (kurwa), oraz
zjazd trylinką do centrum. W Mszanie wciągam o-grom-ne-go, wszystkomającego cheesburgera za 18zł. Gówno z McDonaldsa
kładzie on na łopatki. Zakupy w Netto, i wdrażam plan B: Lubomir żółtym z
Lubnia, poprzez Patryję. 12-13km szlakiem, ale na mapie wygląda on zachęcająco.
Nie przecina on w poprzek gęsto ułożonych poziomic, tylko biegnie raczej wzdłuż nich ;)
Tak więc toczę się 10km asfaltem do Lubnia. Przejeżdżam most na Rabie, i
obieram żółty szlak. Jest 17.30, czyli mam 1,5 godz. do zachodu Słońca. Trochu
mało. Asfalt kończy się, zaczyna wysypana żwirem droga, która da się jeszcze
jechać. Potem zaczyna się błotnisto-kamienisty wąwóz i zaczyna się prowadzenie
po klejącym błocie. Trochę inaczej sobie to wyobrażałem… Ale on przecież musi
się kiedyś skończyć. No i kończy się, nachylenie maleje i zaczyna się jazda przyjemną leśną drogą. Trochę bajor i stromizn oczywiście jest, ale ogólnie
bardzo fajnie. Całkowita leśna głusza, nie słychać żadnych odgłosów cywilizacji.
Potem zaczyna się fajny odcinek polanami, brzegiem lasu: po prawej widoki
właśnie na Lubogoszcz :) Mijam pierwszą z kapliczek (kilka ich będzie) która
wg. mnie oznacza szczyt Kamionki (580m n.p.m.). Potem znowu wjeżdża się w las.
Ciemny las, bo dochodzi 19ta… Co mnie nieźle zdziwiło to… asfalt do którego
docieram ?! Jak się okazuje, jest on tu nie bez powodu, bo prowadzi jakiegoś
zagubionego w lesie przysiółka, mniej niż 10 domów. Poprzez przerwę w górach widać stąd nawet Tatry! Znowu las, ciemny las,
coraz bardziej ciemny las. Trochu strach ;) Ale przyjemniej żółty szlak jest
extra oznaczony, nie da się zgubić, nie żałowali farby. Nieraz ma się w zasięgu
wzroku kilka(!) oznaczeń na drzewach :) Mijam najbardziej okazałą kapliczkę, św. Bernarda, a to oznacza że Patryja już niedaleko. No i jest! Godz. 19.15,
wpada do kolekcji Patryja. O Lubomirze już dawno nie myślę. Kawałek przed nim
na mapie jest droga, która przecina żółty szlak w poprzek. Wg mapy wygląda mi
ona na szeroką leśna „autostradę”, którą można się ewakuować do cywilizacji. W
lewo, do Pcimia, lub w prawo, na Jaworzyce. No i faktycznie tak jest. Żwirowa szeroooka droga leśna, osobówką można by jechać. Skręcam w prawo, na Jaworzyce.
Już wiem gdzie jestem, strachu więc nie ma. Kawałek dalej droga łączy się z
traktem na Lubomira, znane okolice. Zaraz potem pierwsze światła domostw,
asfalcik, i zjazd na przeł. Jaworzyce. Na przeł. jestem po 20tej. Czyli o tej
porze co w środę, gdy chciałem stąd atakować Lubomira :) Coś tam jem, dorzucam
atmosfer do opon, wzuwam kurtalon, i zbieram się. Inwersja potężna, na górze ciepełko, w dole lekko zimnawo. Powrót bez przygód, przez Wiśniową, Dobczyce. Na podjeździe w
Dziekanowicach jak zwykle temperatura wzrasta, gdy wyjeżdża się z zalegającego
w dolinie Raby zimnego powietrza. W domu o ludzkiej porze.
Celów wszystkich się nie udało zrealizować, dwa ciężkie
szczyty to jednak za dużo na jeden raz. Na Szczebel kiedyś wrócę. Lubomir też
nie zdobyty. Ale w sumie udany trip, wpadła Lubogoszcz, Patryja i jakieś
pomniejsze górki.
8.25 - 23.25
Zaliczone szczyty:
Lubogoszcz 967
Lubogoszcz Zachodnia 953
Zapadliska 808
Patryja 763
Kamionka 580
Przeł. Jaworzyce 576
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Kategoria > km 100-149, Terenowo
WTR i in.
d a n e w y j a z d u
121.36 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:27.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
https://photos.app.goo.gl/hdc1cmeDUUgyAsJv9
WTR, wiochy, Puszcza: błądzenie wte i nazad asfaltami i leśnymi duktami, wiochy WTR. Temperatura na pograniczu upału.
9.50 - 21.00
Kategoria > km 100-149, WTR 2023
Tour de Gorce Mountains
d a n e w y j a z d u
139.79 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/1-09-2023-dookola-gorcow-ca851e9?u=m&sh=qek9hh
https://photos.app.goo.gl/6aNWHeua2WseqVgD8
Lekkich wycieczek ciąg dalszy. Tera pora na pętelkę wkoło Gorców. Tak jak kiedyś, tak jak dawniej, gdy byłem jeszcze niedzielnym rowerzystą ;) Rano przygotowuję experymentalne kanapki z pasztetem i surowym ogórem (po prostu z tym co zostało w lodówce). Z górki na pazurki do centrum, a potem do Mszany, ciągle w dół. Od Mszany z kolei pod górkę, na przeł. Przysłop. Pauza w Szczawie, po drodze gruntowne remonty mostów. Przed Krościenkiem zaś wybudowano zupełnie nowy most nad Dunajcem. Zamiast główną szosą przyjemna jazda VeloDunajec to nad rzeką, to znów bokami przez wioski. W Krościenku pauza na cheesburgera. Wspiaczka na przeł. Snozka, obowiązkowa inspekcja organów Hasiora. Znowu most, kolejny nowy most nad końcówką jeziora Czorsztyńskiego. Fajny odcinek VeloDunajec przez łąki, lasy i pola. W New Targu zahaczyłem nawet o Decathlon, aby zakupić smar do łańcucha. Końcówka standardowo: kawałeczek zakopianką do Klikuszowej. Potem przeł. Sieniawska i wzdłuż torów kolejowych do Rabki. Udana wycieczka, podobało mi się, nabieram chęci do jazdy :)
11.15 - 22.35
Zaliczone szczyty:
przeł. Przysłop Lubomierski 750
przeł. Sieniawska 711
przeł. Snozka 653
Kategoria > km 100-149, Rabka 2023
Zakopane
d a n e w y j a z d u
113.76 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
https://photos.app.goo.gl/DeHGQ1yJ4EuohxxHA
https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/31-08-2023-zakopane-8047414?u=m&sh=qek9hh
Nadeszło spore ochłodzonko, na termometrze 1ka z przodu, a ja czuję wypalenie po ostatniej Bratysławie. Tak więc pora na coś lżejszego. Zakopane będzie w sam raz :) Najprzyjemniejsza droga to wojewódzka przez Przeł. Pieniążkowicką i Czarny Dunajec. Tam też przerwa na wypasionego burgera. Drewniane chaty w Chochołowie zawsze robią wrażenie. Z ciekawostek mini-skocznie o rozmiarze: K30 i K16. Oraz zaklinowany na moście autobus, który całkiem zatamował ruch w obie strony. Jak Zakopane to spacer po Krupówkach. Droga powrotna bocznymi drogami wzdłuż Zakopianki. Obadałem jeszcze mega głęboki odwiert geotermalny w Szaflarach (docelowo 7km!). Końcówka przez przeł. Sieniawską - ostatnie widoki na Tatry.
11.05 - 21.35
Zaliczone szczyty:
przeł. Sieniawska 711
przeł. Pieniążkowicka 709
Kategoria > km 100-149, Rabka 2023
Turbacz 2
d a n e w y j a z d u
109.56 km
24.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg
https://photos.app.goo.gl/8ks4xDxSZJQ5R1m16
https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/4-08-2023-turbacz-2-71f6278?u=m&sh=9unefr
Biorę wolne na piątek aby zdążyć z tym Turbaczem przed
zapowiadanym weekendowym potopem. Myślałem czy by tak jak zwykle nie podjechać
Regio do New Targu i stamtąd wystartować, ale nie chce mi się wstawać o wpół do
siódmej rano. Tym razem wjadę od strony Koninek. Wyruszam grupo po ósmej.
Zachmurzenie pełne, pogoda niestabilna, możliwe przelotne opady deszczu i
burze. Gdy za Dobczycami z 45minut siedzę na przystanku żeby przeczekać deszcz
zastanawiam się czy to w ogóle był dobry pomysł. Może trzeba było założyć
wielką zieloną torbę i pojeździć po McDonaldach? Gdy przestaje padać ruszam
dalej. Powoli to idzie, może wprowadzić plan B, i za Wiśniową w prawo, na
Lubomira? Nie, jednak nie. Turbacz. W Wiśniowej zakupy w Biedrze. Gdy docieram
do Mszany pięknie się rozpogadza, i wychodzi Słońce. Wciągam solidnego i
niedrogiego (14zł) hamburgera. Skręcam na Niedźwiedź, Porębę i Koniki. Już wiem skąd
nazwa Poręba Wielka. Wysoko piętrzące się składy desek, sterty bali i zapach
świeżego drewna z wszechobecnych tartaków mi to wyjaśnia. Zanim zdążę dotrzeć do Koninek,
znowu zachmurzyło się, i to całkowicie. Tak że na szlak wjeżdżam pełen obaw.
Godzina jest 15ta, tak że bez komentarza… Na Turbaczu będę pewnie o 17tej
(yhy…) Szlak rowerowy (narciarski?) to bardzo przyjemna, równa, twarda leśna
droga z wbitymi w ziemię drobnymi kamieniami. O sensownych nachyleniach, tak że
wysokość nabiera się całkiem sprawnie. Ileś zakrętów i metrów przewyższenia
dalej, docieram do wyciągów krzesełkowych na Tobołów. Do tej pory szlak
bezludny, na Tobołowie wreszcie spotykam pierwszego turystę, a może lokalsa?
Czarnego kota ;) Tutaj obieram szlak zielony. Niebo znów staje się błękitne (na
chwilę). Zaliczam Tobołczyk/Tobołów, polna droga bez błota. Chciałem obejrzeć obserwatorium na Suchorze, ale jakoś je ominąłem, pewnie zarosło lasem i nawet go nie zauważyłem. Aby ominąć ekstremalnie stromy odcinek zielonego szlaku,
jadę objazdem „kopaną drogą”. Pierwsze duże dawki błota :) Do czerwonego
dobijam między Starymi Wierchami a Obidowcem. Znowu zachmurzenie pełne. Atakuję
Turbacz, odpędzam od siebie myśli o jakimś skróceniu trasy. Kto jechał ten wie
jak piękny jest GSB na tym szczytowym odcinku Gorców. Miejscami szlak cały
tonie w różu kwiatów. Zaczynam myśleć o drodze powrotnej. Gdybym chciał zjechać do
Rabki, i potem męczyć asfalt do Krakowa, to pewnie wróciłbym między 1 a 2 w
nocy. Jeśli zjechałbym po śladzie do Poręby i Mszany to pewnie nie wiele
wcześniej. Średnio mi się to widzi, dzisiejsza trasa ma mieć charakter
wycieczki lekkiej, przejażdżki. Sprawdzam temat pociągów. Jest TLK z New Targu
o 20.29. I chyba w ten pociąg będę celował. Na razie jedynymi utrudnieniami na
ubitym szlaku są "wieczne kałuże", dziś większe niż zwykle. Kawałek dalej
zaczyna się natomiast stroma, pełna luźnych kamieni rynna i zaczyna się prowadzenie. Ale to
świadczy też że zbliżam się do szczytu. Na trasie nieliczni turyści. Docieram
do rozległych polan i szałasowego ołtarza, czyli tuż tuż. Sam szczyt Turbacza na
razie (jeśli nie w ogóle) pominę. Priorytetem są na tą chwilę piwko i naleśniki
w schronisku. Dlatego z czerwonego skręcam w idący nieco niżej niebieski/zielony/żółty. Szlak znów staje się przejezdny. Mym oczom ukazują się pierwsze
zabudowania, a zaraz potem ogromny budynek schroniska. Ruch jest, sporo
bikerów, ponad połowa na e-bikach… Ale z drugiej strony lepsze grube dziadki na e-bikach niż
terroryści na motórach krosowych. Znowu się rozpogadza. Kupuję bilet na pociąg (35zł)
oraz realizuję główny cel wycieczki, tj. piwko & naleśniczki (15+25zł) :) Na
szczyt i fotkę pod obeliskiem zabraknie dziś czasu. Jest po 18tej, mam dwie
godziny do odjazdu. Obieram żółty szlak, sprawnie wjeżdżam się nim do góry to w dół
powinno być jeszcze sprawniej. Tabliczki mówią o 2,5h pieszej wędrówki. No i
idzie szybko. Szybko też zaliczam wodowanie – tzn. prawy but ląduję w
wiecznej kałuży :D Potem odcinek tak błotnisty, mazisty i kleisty że nie
ryzykuję i kawałek sprowadzam. Głupio bym potem wyglądał w pociągu po takiej glebie w to błoto
;) Potem odbijam z żółtego w prawo, czerwony rowerowy. Szeroka leśna droga,
tutaj to już się po prostu pędzi. Nawet VW Polo dał radę się tu wdrapać. Do asfaltu docieram po 45 minutach od schroniska. Tak że zdążyłem jeszcze umyć
trochę koła w potoku, zjeść kebaba i kupić wodę. W pociągu szybko uświadamiam
sobie że jestem geniuszem. Pomysł powrotu pociągiem był zaiste genialny. Jakiś
ledwo żywy jestem i śpiący. Jak sobie wyobrażę że zamiast drzemać wygodnie oparty o plecak nawijał bym teraz
na 2,2” oponach podjazdy między Rabką a Krakowem to……… Sam pociąg za szybko nie
jedzie (choć w dalszym ciągu szybciej od roweru). 118km wg biletu w 2h 38min to nie jest rekord świata :D 45km/h
średnia brutto. W Krk po 23ciej. Zajeżdżam na myjkę DELIKATNIE opłukać oponki i
ramę, omijając łożyska. W domu po północy. Udana wycieczka, Turbacz zawsze spoko. Pogoda wytrzymała, piwko/naleśniczki weszły pięknie. Aż kusi żeby jakiś grubszy trip po górach zrobić, jak za starych dobrych czasów. Sezony 2012, 2013, 2015, 2016 - wtedy ostro katowałem się na Beskidzkich szlakach. Potem kupiłem szosówkę :D
8.20 - 00.20
Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem, Terenowo
Turbacz 1
d a n e w y j a z d u
107.31 km
30.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czołg
https://photos.app.goo.gl/LmU71r6EmWadHs8SA
https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/26-06-2023-turbacz-1-0f840be?u=m&sh=9unefr
Turbacz zawsze spoko :) Tym razem na PKP załapałem się na pewną zniżkę: z Płaszowa na Główny pojechałem za darmo, bo za duży tłok i nie było jak kupić biletu a z Głównego do New Targu bez biletu na rower, bo rowerów było ze 20 i system nie pozwalał na więcej biletów na rower. W New Targu o 11tej. Kebab, zakupy, i na szlak. Czerwony rowerowy/żółty pieszy. Szybko poszło, ani się obejrzałem a za którymś z zakrętów wyłoniła się wielka bryła schroniska. Piwko & naleśniczki to sprawa oczywista :) 15 & 25 PLN. Patrzę na radary burzowe ale tym razem nic nie nadciąga. W ub. roku na szlaku złapała mnie niezła burza. Zjazd do Rabki czerwonym (GSB). Również bardzo płynny, w życiu bym nie przypuszczał że taki ze mnie kolarz MTB i że zjadę prawie największe stromizny :) Może to zasługa nowych oponek? Ogólnie z 97% to jazda, 2,9% prowadzenie, 0,1% niesienie roweru. Też za szybko to minęło. Z Rabki do domu jedyną słuszną drogą: Mszana, Kasina, Wiśniówa, Dobczyce, Wieliczka.
7.05 - 23.15
Kategoria > km 100-149, Terenowo
WTR i in.
d a n e w y j a z d u
146.56 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
https://photos.app.goo.gl/vnoa9ECVESfjUWD96
Standardzik: Złocień, Brzegi żwirownia, Niepołomice, WTR, Żubrostrada wte i nazad, wiochy, WTR, nowy wał, Krk, zapiekana na Kazimierzu, WTR, Tyniec, tor kajakowy, klasztor i za klasztor, WTR, Krk.
Kategoria > km 100-149, WTR 2023
WTR i in.
d a n e w y j a z d u
148.49 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
Złocień, Brzegi, WTR, wiochami do Puszczy, Żubrostradą wte i nazad, wiochami do WTR, WTR, Brzegi, Złocień, nowym wałem, Krk, WTR pod tor kajakowy, i dokrętka po mieście.
https://photos.app.goo.gl/3MQ3ZBsW9zrQEzwq5
Kategoria > km 100-149, WTR 2023
Pagór piaszczysty
d a n e w y j a z d u
143.10 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
Pan Dąb powoli budzi się do życia.
Gdzie się podziały tamte majówki, gdy było 30'C? Np. takie jak w 2012? Dziś 20 ledwo dobija. Na morzem 10 stopni...
A dziś odkryłem tytułową miejscówkę - Pagór piaszczysty w Mikluszowiach, zwany też Górą Św. Jana. Przejeżdżałem obok kilka razy ale nigdy nie zwróciłem uwagi na tablicę z opisem tej ciekawostki. Nie jest to co prawda Kralova, ale dobry i taki szczyt na rozgrzewkę :)
https://photos.app.goo.gl/2BxMdyWvBphD9e4GA
Złocień - Brzegi - Niepołomice - WTR - Velo Raba - DW - prawie Bochnia (Żabka) - Baczków - Puszcza - WTR - Niepołomice - Brzegi - Złocień - Krk
11.20 - 23.40
Kategoria > km 100-149, WTR 2023
WTR i in.
d a n e w y j a z d u
145.33 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zapierdalacz
(ta burza minęła mnie bokiem)
Złocień, WTR do Świniar, bokami do Puszczy, leśnymi duktami po Puszczy, Chobot, WTR, Niepołomice i Krk. Pierwsze opalanko na łace nad Wisłą :)
https://photos.app.goo.gl/ekwsgN5YHfjYGLi18
10.45 - 00.25
Kategoria > km 100-149, WTR 2023