> km 050-099
Dystans całkowity: | 19850.56 km (w terenie 261.45 km; 1.32%) |
Czas w ruchu: | 876:06 |
Średnia prędkość: | 18.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.50 km/h |
Suma podjazdów: | 139321 m |
Liczba aktywności: | 297 |
Średnio na aktywność: | 66.84 km i 3h 31m |
Więcej statystyk |
Z wiatrem do Tarnowa
d a n e w y j a z d u
86.87 km
0.00 km teren
02:48 h
Pr.śr.:31.03 km/h
Pr.max:64.00 km/h
Temperatura:7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:607 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W ostatnich dniach włączył się w Polsce atomowy wiatr z zachodu, który, zgodnie z prognozami, właśnie dziś miał osiągnąć apogeum. I tak też się stało. W nocy obudził mnie hałas trzeszczącego i z trudem opierającego się naporowi wiatru okna (mam okno na zachód). W Krakowie podobno w porywach było do 105km/h! Taka a nie inna aura znacznie ułatwiła wybór dzisiejszej trasy ;) Tarnów.
Wyjechałem po 14 i przez Bieżanów (tu przez chwilę kropiło) dobiłem do krajówki. Na wjeździe na nią średnia była w okolicach 24,5. No i tu się zaczęło :) Ciężko to opisać słowami, czysta rowerowa ekstaza! Nieco tylko zakłócona niedomaganiami sprzętu - nie było czym dokręcać na zjazdach :/ Napęd tak zajechany że nie wchodzi najmniejsza koronka w kasecie, wskutek czego najwyższe przełożenie mam 40-14. Powietrze niesamowicie przejrzyste, góry widać było pięknie. W Bochni średnia już ponad 30. Z tego co pamiętam na obwodnicy miasta jest mały podjazd. Aby go ominąć więc, pojechałem przez centrum. Ale to był chyba zły pomysł, bo korek nieco mnie przyhamował. Do Brzeska i Wojnicza wjeżdżał więc nie będę a pauzy robił głównie gdy złapie mnie czerwone światło ;) Na szczęście za Bochnią zjazdy są łagodniejsze i nie brakuje mi już przełożeń. Gdzieś w połowie drogi pochmurna z początku aura ustępuje Słońcu i robi się naprawdę ładnie. Na moście na Dunajcu dłuższa przerwa. W międzyczasie znów zachmurzyło się, chmury nad rzeką wyglądały naprawdę groźnie (zdjęcie). Dziś w ogóle było niemal dokładnie tak jak rok temu. Z tą tylko różnicą, że zamiast kilkunastu stopni było poniżej 10. O tym że zbliżam się do Tarnowa przypomina mi samochód zajeżdżający drogę przed światłami. Tutejsi kierowcy nienawidzą rowerzystów, trzeba uważać. Do miasta docieram koło zachodu Słońca, ze średnią ok. 32km/h! Tak się rozpędziłem że przegapiłem skręt do centrum ;) Wskutek czego musiałem nadłożyć kawałek obwodnicą i skręcić dopiero na następnym węźle. Może to i lepiej bo wjazd tu jest bardzo przyjemny, tzn. ani metra ścieżki rowerowej :) Tzn. byłby przyjemny, bo tym razem jakaś baba puknęła mnie zderzakiem (tablicą rej.) w tylne koło... Coś tam machała łapami, nie mam pojęcia o co jej chodziło. Może po prostu przepraszała? Nie wiem i wolę nie wiedzieć, ledwo mnie musnęła więc żadnych strat. Na dworcu koło wpół do szóstej, w sam raz, pociąg o 18.13. Tu znowu mała przygoda, wchodzę na dworzec, opieram rower o ścianę i idę do kasy, kilka metrów obok. Kolejka, czekam więc cierpliwie co jakiś czas zerkając na rower. To samo robi ochroniarz (albo SOKista, nie wiem), jest nim wyraźnie zainteresowany. Mam wreszcie bilet, idę po rower a ten się przyczepia... W kulturalnych acz stanowczych słowach straszy mandatem, akcją antyterrorystów za 80 tys. zł, kończąc jednak na pouczeniu. Że niby nie wolno zostawiać bagażu (roweru też) bez opieki, bo może ja tam bombę przemycam. Wychodzi na to że trzeba stać z rowerem w kolejce. OK, tak zrobię następnym razem. Odpoczywam chwilę w parku i bez żadnych już przygód wracam pociągiem (bardzo wygodnym "kiblem") do Krakowa, tym razem wysiadam w Płaszowie. W domu przed ósmą, średnia spadła do 31.
Udana wycieczka, niby tylko Tarnów ale na długo zapadnie w pamięci :)
Kierunek: Tarnów © Pidzej
Widoczność była dziś niesamowita! © Pidzej
Na skrzyżowaniu z DK75 © Pidzej
Czerwone światła były pretekstem do chwili odpoczynku © Pidzej
W Bochni © Pidzej
Za Bochnią © Pidzej
Przed rondem w Brzesku © Pidzej
Nad Dunajcem. Chmury wyglądały groźnie © Pidzej
Selfie z mostu © Pidzej
Do Tarnowa już niedaleko © Pidzej
Kościół w Tarnowie © Pidzej
Dworzec w Tarnowie © Pidzej
Powrót pociągiem © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 6%
WYSOK MAX: 267
14.15 - 19.40
0,8l
3 wafelki
Kategoria Powrót pociągiem, > km 050-099
Tu i tam
d a n e w y j a z d u
50.08 km
1.50 km teren
02:56 h
Pr.śr.:17.07 km/h
Pr.max:50.50 km/h
Temperatura:7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:312 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Nie miałem zbytnio pomysłu gdzie jechać. A jak nie mam pomysłu to zwykle plątam się bez celu po mieście i okolicach. Dziś jakoś na hutę mi się skręciło. Pomyślałem więc że pojadę utartymi ścieżkami, tzn. taką moją standardową traską przez Dziekanowice, Bosutów, Boleń. Śmigałem tamtymi drogami jeszcze na komunijnym góralu :) Ale gdy na ścieżce między działkami w Mistrzejowicach utonąłem w błocie zastanawiałem się czy to dobry pomysł pakować się w jakieś polne drogi przy roztopach... Okazało się że obawy nie były bezpodstawne ;) Niby raptem kilometr tą drogą ale syf straszny, miejscami trzeba było prowadzić. Z naprzeciwka szła jakaś kobieta i klęła na głos gdy jej szpilki zassało w tej brei :D Ja, jako żem człowiek raczej opanowany kląłem tylko w myślach. Do Krakowa wróciłem krajówką, trochę po mieście i 50km wyszło.
Most na wschodniej obwodnicy Krakowa rośnie w oczach © Pidzej
Aleja Solidarności © Pidzej
Huta im. T. Sendzimira © Pidzej
Boczna droga przy Dłubni i linia kolejowa na Warszawę © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Polna droga w Dziekanowicach. Wyraźnie widać różnicę między południowym a północnym stokiem © Pidzej
Widoczek na Kraków © Pidzej
W lecie droga bardzo fajna ale dziś syf, kiła i mogiła © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 301
15.30 - 18.55
Kategoria Terenowo, > km 050-099
Uzbornia
d a n e w y j a z d u
75.15 km
0.00 km teren
03:51 h
Pr.śr.:19.52 km/h
Pr.max:47.00 km/h
Temperatura:7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:568 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W Bochni byłem dziesiątki razy ale zwykle swoją wizytę w tej mieścinie ograniczałem do krótkiej przerwy na rynku. Natomiast niedawno przez przypadek wypatrzyłem na mapie niewielką górkę, a raczej wzgórze, nieopodal centrum miasta. A mianowicie Uzbornię (246m n.p.m.) i to właśnie ona była celem dzisiejszej wycieczki.
Koło Wieliczki tak ciepło się zrobiło że musiałem zrzucić nieco ubrań. Momentami pod 10 stopni było. Do Bochni docieram standardowo, tj. krajówką, z niezgorszą (jak na mnie) średnią, w okolicach 22km/h. Zgodnie z tym co zapamiętałem z mapy przed stadionem skręcam w prawo, w ul. Parkową. Podjazd brukowaną parkową alejką nie zapowiadał się jakoś hardcorowo a tymczasem po chwili na liczniku ląduje 17%! Jakoś udało się go wciągnąć na średniej tarczy (na maksymalnym przekosie i 36ce z tyłu). Na szczycie parking, restauracja, taras z widokiem na miasto, mała muszla koncertowa, boiska, altanki, stawek i pewnie coś jeszcze ale już nie pamiętam... Ludzi prawie brak więc bardzo przyjemnie było. Posiedziałem chwilę, zjechałem serpentynkami i chwilę przed zachodem Słońca ruszyłem do domu. Powrót też standardowy, bocznymi drogami brzegiem Puszczy. Temp. spadła do +1 (czyli w miarę jeszcze) a średnia poniżej 20 (jakiś niewyspany i zamulony byłem).
Udana wycieczka. Wydawać by się mogło że w najbliższych okolicach już wszystko zjeżdżone a jednak ciągle odkrywam jakieś ciekawe miejsca.
A poza tym to cóż, wygląda na to, że już po zimie. Wiadomo, że fajnie. Ale z drugiej strony jeszcze kilka trasek w lekko zimowych warunkach z chęcią bym zrobił. Mogła by sobie ta zima do końca lutego jeszcze być a od marca już wiosna :)
Zaliczone szczyty:
Uzbornia 246
Przymusowa przerwa na zmianę ubioru © Pidzej
Niby krajówka ale bardzo przyjemna na rower © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Było ciepło ale nie aż tak ;) (na chwilę wskoczyło nawet 30 ale nie zdążyłem uchwycić) © Pidzej
Uzbornia © Pidzej
Muszla koncertowa na szczycie © Pidzej
Widoczek na miasto © Pidzej
Są też boiska © Pidzej
A nawet (nieco suchy) stawek © Pidzej
Na szczycie Uzborni © Pidzej
Zjazd alejką © Pidzej
Zjazd alejką © Pidzej
Powrót © Pidzej
Pomnik "Pod Orłem" w Bieżanowie © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 17%
WYSOK MAX: 274
14.15 - 18.45
0,05l
Kategoria > km 050-099
Puszcza Niepołomicka
d a n e w y j a z d u
73.56 km
0.00 km teren
03:37 h
Pr.śr.:20.34 km/h
Pr.max:40.50 km/h
Temperatura:-7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:432 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dziś w planach też było 100+.
Ale wygrzebałem się dopiero po 2 i wydało mi się to mało realne. Ile wyjdzie tyle wyjdzie, póki co obrałem kurs na Puszczę. W Niepołomicach skręciłem w Drogę Królewską. W lesie świat taki jakby w dwóch barwach tylko: brąz drzew / liści i biel śniegu. Gdzieniegdzie tą fajną monotonię przełamywały kępy zielonej trawy. Nie dojechawszy do Żubrostrady moją uwagę przykuła zachęcająco wyglądająca leśna droga. Zaśnieżona, dość twarda, lecz nie zalodzona. Postanowiłem skręcić, ileż można po tym asfalcie jeździć. I to była bardzo dobra decyzja, było naprawdę super :) Jak się postarać to można było i 30 lecieć a że droga płaska i prosta to o glebę ciężko. Musiałem jednak zmienić kurs z południowego na wschodni, gdyż przed wjazdem do części lasu ostrzegały rozstawione co kawałek groźnie wyglądające znaki. Ciekawe dlaczego i czy to tylko tak tymczasowo czy na stałe jest zamknięte? Mniejsza o to, gdzieś tam się dojedzie. Co ciekawe wszystkie dróżki białe a pod drzewami gdzieniegdzie tylko resztki śniegu. Co mnie też zdziwiło to to, że pustek dziś bynajmniej nie było. Minąłem 10, jak nie lepiej ludzi. Spacerowiczów, 2 biegaczy i 3 jeźdźców na koniach. W dziwnych, historycznych ubiorach O.o Jechałem bardzo sprawnie naprzód ale w końcu droga przestała przypominać drogę i de facto przedzierałem się przez las. Dotarłem do czegoś po czym dało się jechać, a w końcu i do asfaltowej (acz przykrytej śniegiem) alejki. Jako że zbliżał się zachód Słońca i robiło się coraz zimniej ponownie obrałem kurs na południe i z Puszczy wyjechałem koło Damienic. Na powrót do domu wybrałem standardową drogę, którą często wracam z Bochni. Z tą różnicą, że w Staniątkach odbiłem w lewo i przez Zagórze dotarłem do Bodzanowa i krajówki. I nią też wróciłem do Wieliczki, dziś znów spadło do -7. Do domu przez Stary Bieżanów. Znowu zmarzłem.
Udana wycieczka. Niby nie jest to żadne cudo ta cała Puszcza. Płaska jak stół, poprzecinana siatką krzyżujących się pod kątem prostym dróg i alejek. Żadnych imponujących drzew też niby brak. Oni chyba tam co kilkadziesiąt lat wszystko wycinają w pień całymi działkami i sadzą od nowa :D Ale jednak fajnie się tam czasem przejechać, cisza, spokój, tylko ja, rower i las :)
Droga Królewska
Miejsce pamięci
Dąb Króla Stefana Batorego
No na 14 lat to on mi nie wygląda :D W lecie ma z kilkadziesiąt liści.
Oto i jest. W całej okazałości ;)
Droga w którą skręciłem
Jeden z niewielu zielonych akcentów
Stały takie co kilkadziesiąt metrów. Nic nie wyjaśnione co to za niebezpieczeństwo.
Jechało się bardzo fajnie
Skrzyżowanie
Jechało się bardzo fajnie
Droga z zakrętem to tutaj prawdziwa rzadkość ;)
Rowerek
Takie tam pniaczki
I jakaś podest
Chyba jakieś skrzyżowanie szlaków zwierzyny
Tu trochę jazdy trochę pchania
Kładeczka, trzeba było bardzo uważać
A4
Jakiś kościół
I bardzo świąteczny domek
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 264
14.20 - 18.35
Kategoria > km 050-099, Terenowo, Zimowo
Las Wolski + miasto
d a n e w y j a z d u
50.04 km
0.00 km teren
02:48 h
Pr.śr.:17.87 km/h
Pr.max:46.00 km/h
Temperatura:-2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:485 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Miało być takie tam plątanie się bez celu po Krakowie i okolicach, Lasku Wolskiego jednak nie miałem w planach. Tymczasem po zjeździe z przeł. Przegorzalskiej jakoś skręciło mi się do ZOO. Myślałem żeby wjechać asfaltem na szczyt i zjechać z powrotem. Ale jak zobaczyłem czystą, ubitą śnieżną skorupę na alejkach w lesie to żal było wracać do miasta. Podjechałem więc pod Kopiec, zrobiłem standardową rundkę dookoła i kilka zdjęć. Po czym już po ciemku, ostrożnie, na hamulcach zjechałem zaśnieżoną Aleją Wędrowników do asfaltu (wstąpiwszy po drodze pod Klasztor). Objechałem lasek ul. Orlą i przez miasto wróciłem do domu. Udana wycieczka, Las Wolski w zimowej szacie wyglądał pięknie.
Pomnik Ofiar Faszyzmu © Pidzej
Wstyd przyznać ale byłem obok niego pierwszy raz © Pidzej
7m wys © Pidzej
Autorstwa Witolda Cęckiewicza, zbud. w 1964r © Pidzej
Zachód Słońca koło Lasu Wolskiego © Pidzej
Na przeł. Przegorzalskiej © Pidzej
Wjazd do Lasku © Pidzej
Aleja Kasy Oszczędności Miasta Krakowa © Pidzej
Pod ZOO © Pidzej
Po przykryciu kocich łbów asfaltem pod ZOO jeżdzi najnowszy Solaris zamiast trzymającego się na nitach i trytytkach rozklekotanego Jelcza ;) © Pidzej
Pustelnik, 352m n.p.m © Pidzej
W Lesie © Pidzej
Pod Kopcem Piłsudskiego © Pidzej
Pod Kopcem Piłsudskiego © Pidzej
I klasztor Kamedułów © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 14%
WYSOK MAX: 352
15.10 - 19.00
wafelek
Kategoria > km 050-099, Zimowo
Tu i tam
d a n e w y j a z d u
60.89 km
0.00 km teren
03:11 h
Pr.śr.:19.13 km/h
Pr.max:50.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:424 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
W zasadzie to miałem w planach Las Wolski ale na Kozłówku jakoś skręciło mi się na południe. Pojeździłem trochę po Pogórzu Wielickim, potem Skawina, Tyniec i do miasta zamiast ścieżką po wale dla odmiany drogą. Na koniec dokrętka przez Mały Płaszów, Rybitwy, Bieżanów.
Typowy widoczek na Pogórzu Wielickim
A tu widoczek na Kraków, a głównie to na blokowiska Kurdwanowa
Zjazd do Skawiny
Na rynku w Skawinie
Takie tam rury
Widoczek na Skawinę i elektrownię
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 12%
WYSOK MAX: 320
14.35 - 18.15
wafelek
Kategoria > km 050-099
Miasto
d a n e w y j a z d u
50.52 km
0.00 km teren
02:42 h
Pr.śr.:18.71 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:171 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Takie tam po mieście. Noga już praktycznie nie boli. Solidnie wiało a wracając koło mostu Kotlarskiego razem ze spotkanym rowerzystą pomogliśmy wepchać pod górkę Corsę której się zdechło na środku drogi ;)
Tyle razy mijałem ten dom handlowy ale dopiero dziś zwróciłem uwagę na ten oldschoolowy napis :)
Szpital Rydygiera
Biurowiec SuperKrak ("Bocianie Gniazdo")
Odpoczynek w Parku Jordana
Bardzo dobra, w ogóle nie jest gorzka
Świąteczne dekoracje
Świąteczne dekoracje
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 241
13.30 - 16.55
czekolada
Kategoria > km 050-099
Wigilijna przejażdżka
d a n e w y j a z d u
67.68 km
0.00 km teren
03:40 h
Pr.śr.:18.46 km/h
Pr.max:36.50 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:518 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Z przygodą ;)
Wyjechałem dość wcześnie, koło 11tej aby zdążyć na Wigilię. Plany na dziś miałem takie: Skawina, Tyniec, Las Wolski + coś po mieście. I tak też pojechałem: Bieżanów, Kurdwanów, kawałek Zakopianką (chodnikiem oczywiście, wolałem nie ryzykować), za węzłem w Opatkowicach boczną drogą na Skawinę. Za miastem jest nawet odrobina śniegu i od razu lepiej to wygląda. W Skawinie chciałem coś odpocząć ale ławki mokre więc od razu na Tyniec. Na przystani żywej duszy, poza mną 2 łabędzie i stado kaczek (zanim zdążyłem zrobić zdjęcie to się wystraszyły i odpłynęły). Było bardzo klimatycznie, w lecie ciężko tu o taki spokój. A i ławeczka sucha, zjadłem więc (zamarzniętą na kamień) czekoladę, zrobiłem parę zdjęć i w drogę. Ziemia zmrożona, więc koło kładki udało się nie utonąć w błocie. Natomiast w Lesie Wolskim było wręcz magicznie :) Im wyżej tym bardziej biało! Tzn. śniegu/szronu niby niewiele ale wystarczająco dużo żeby poczuć że to zima a nie jesień :) Do tego pustki. Rowerzysty żadnego, widziałem tylko kilku biegaczy (i jedną, uroczą biegaczkę ;) ). Droga miejscami zalodzona, jechałem więc bardzo ostrożnie, co chwilę "badając" tylnym hamulcem poziom śliskości. Do szaro-burego Krakowa zjechałem "po kostce". A tak naprawdę to po nowiutkim asfaltowym dywaniku. Trochę szkoda, ten odcinek z kocich łbów miał swój urok. A poza tym co jakiś czas na tym podjeździe badałem stan swojej kondycji na tzw. "Czasówce do ZOO" (mój rekord 7min. 40sek.), więc teraz stracę porównanie :/ Potem poniosło mnie gdzieś za Bronowice (pierwszy raz obejrzałem nową galerię). I tutaj, na bocznej uliczce miała miejsce owa przygoda ;) Mianowicie gleba :/ Zakręt okazał się ostrzejszy niż się zapowiadał ;) Nie było przed nim żadnego znaku, a zakręt o jakieś 150 stopni, widoczność też zerowa (ogrodzenie)! Chciałem się w nim zmieścić, za mocno skręciłem a droga mokra i poleciałem na lewą stronę. Szybka ocena strat - wygięty koszyk na bidon, jeszcze bardziej zdarty róg i solidnie obite kolano. Czekając aż przestanie trochę boleć zrobiłem dokumentację fotograficzną miejsca zdarzenia :D I powoli potoczyłem się dalej, nawet dało się jechać. Krowodrza, Czyżyny, Płaszów i do domu.
Kroiło się na tą glebę od dawna, bo ostatnią zaliczyłem w styczniu 2015. Niby fatalnie taka gleba w Wigilię. Nie martwi mnie to jednak, bo w drodze powrotnej, na al. Dygasińskiego drogę chciał mi przebiec czarny kot. Ale w ostatniej chwili się zatrzymał :) To dobry omen :) A póki co tylna część kolana i górna część łydki boli tak że ledwo chodzę :/ A mam jeszcze trochę km do przejechania w tym roku.
Zaliczone szczyty:
Ostra Góra 341
Sowiniec 358
Kościół w Kosocicach
Nad A4
Za miastem odrobina śniegu/szronu
Na rynku w Skawinie
Widoczek na elektrownie w Skawinie
Kaczki na przystani
Klasztor w Tyńcu
Przystań tramwaju wodnego
Łabędź
Dwa łabędzie
Widoczek na Wisłę, w kierunku morza...
...i w kierunku gór.
Wisła z kładki w Tyńcu
W Lasku Wolskim
Im wyżej tym bardziej biało :)
Pod kopcem
Najbardziej biało było tu
Galeria Bronowice
Miejsce gleby. Jechałem z lewej strony
Wygięty koszyk
Jeszcze bardziej obdarty róg
"Drops" czyli Kraków Arena ;)
Powrót Nowohucką
Takie tam
EC w Łęgu
I fabryka kabli w Płaszowie
Nie wchodzić, nagość & krew :D
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 362
11.10 - 15.55
czekolada
Kategoria > km 050-099, Zimowo
Tam i tu
d a n e w y j a z d u
61.04 km
0.00 km teren
03:21 h
Pr.śr.:18.22 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:-2.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:511 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Na początku odrobinę za miasto. Warunki ciekawe - w niższych miejscach Pogórza Wielickiego zalegały mgły a na wzniesieniach czysto (widać na zdjęciach). Na rondzie koło Kurdwanowa zaliczyłem mały poślizg ale udało mi się wyratować. Potem jakieś błądzenie po osiedlu Kliny i przejazd klimatycznym, ciemnym laskiem w Borku Fałęckim. Cały czas było dość zimno ale najbardziej zmarzłem przy okrążaniu Błoń, pewnie wilgoć od tego połacia trawy. Chciałem porobić jakieś zdjęcia świątecznych dekoracji ale nie wyszły za bardzo. Woda w butelce częściowo zamarzła - w sumie nie wiem po co ją wożę. W takiej zimnicy w ogóle nie chce się pić a wody z lodem to już w ogóle :D
W domu natomiast odkryłem że zeszło powietrze z tyłu. Okazało się że puściła łatka - chyba pierwszy raz mi się tak zdarzyło.
Takie tam. Ledwo co wyjechałem a Słońca chyli się ku zachodowi
Nad A4
Miejscami było mgliście
Głównie w dolinach
Taki warun
Bywało też i tak :)
Klimatyczny przejazd ciemnym laskiem
Niewiele widać ale to przystrojony Most Dębnicki
I choinka na Rynku Głównym, też nie wyszło
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 364
14.50 - 18.45
Serwis: łatanie dętki w tylnim kole
Kategoria > km 050-099, Serwis, Zimowo
Tu i tam
d a n e w y j a z d u
67.77 km
0.00 km teren
03:41 h
Pr.śr.:18.40 km/h
Pr.max:38.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:346 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Takie tam plątanie się bez celu. Trochę mgliście. Dekoracje świąteczne przygotowane od dawna ale dopiero dziś zrobiłem im pierwsze fotki. Wracając zahaczyłem nawet o Wieliczkę.
Takie tam. Skrzyżowanie w Kobierzynie
Galeria Krakowska. Jakkolwiek niezbyt urodziwa to jednak w świątecznych dekoracjach wygląda ładnie
Nawet położony na zadupiu Most Wandy przystroili!
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 262
14.40 - 18.50
Kategoria > km 050-099