Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2024

Dystans całkowity:2200.10 km (w terenie 28.00 km; 1.27%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:200.01 km
Więcej statystyk

WTR i in.

d a n e w y j a z d u 95.50 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:33.10 km/h Temperatura:27.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Piątek, 31 maja 2024 | dodano: 01.06.2024



https://photos.app.goo.gl/mk6Aj3vAbfgvdawg7

Leniuchowanie na rowerze. WTR, Brzegi, wiochy, Puszcza (Żubrostradą wte i nazad), wiochy, Niepołomice, WTR, dokrętka po mieście (M1). Znowu kręciły się w pobliżu burze i znów mnie ominęły. Leżakowanie na polance i nad Wisłą itp. Maj zamknięty godnym wynikiem 2200km :) A przecież w ogóle się nie starałem, samo tak wyszło.


Kategoria > km 050-099, WTR 2024

Tour de Gorce

d a n e w y j a z d u 219.20 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:59.20 km/h Temperatura:22.5 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Czwartek, 30 maja 2024 | dodano: 31.05.2024



https://photos.app.goo.gl/WZMz9AVVEqSx7Htz7

Bożocielna pętelka treningowa po górkach. Wkoło Gorców dawno nie jechałem. Znowu straszą burzami i znowu żadna mnie nie złapała. W Wiśniowej coraz większy gorąc skłania mnie do zaglądnięcia do sakwy w celu wyciągnięcia kremu z filtrem. Zapomniałem, nie ma kremu z filtrem :) W Boże Ciało... Na szczęście w Mszanie znalazłem całodobową aptekę. 55zł z malutką tubkę... Być może w ogóle obeszło by się bez tego, bo chwilę dalej po skręcie w DW na Zabrzeż, niebo prawie całkiem zasnuwa się chmurami. Ochładza się także i zanosi na jakiś deszcz. Co kawałek Bożocielne procesje. Wciągam przeł. Przysłop, na zjeździe dosłownie kilka kropel spada i znowu Słońce. W Zabrzeżu skręcam na Krościenko. Tu wskakuje się na Velo Dunajec, która fajnie prowadzi raz jedną, raz drugą stroną rzeki. Bocznymi drogami lub asfaltową ścieżką przy szosie. W Krościenku tylko cheeseburger i Monsterek (za 9zł…) i od razu skręcam na N. Targ, bo pogoda niepewna. Do wciągnięcia przeł. Kloski. Kilka fotek pod organami Hasiora, i w dół. Gdy zjeżdża się w dolinę rzeki znowu fajny fragment Velo Dunajec. W N. Targu kebab, i trza wracać. Pogoda stabilizuje się na dobre, tak że to formalność. Kawałek Zakopianką, podjazd na przeł. Sieniawską. Zjazd przez Rabę Wyżną do Rabki. Ciągle w dół. Zmrok łapie mnie w Mszanie. Wciągam jeszcze zapiekanę, w moim ulubionym kebabie. On jest chyba 24/7/365. Bardzo miła obsługa. Wszędzie pełno policji, długoweekendowa akcja na nietrzeźwych i zbyt szybkich kierowców. Jeden, drugi podjazd, długa prosta w dół do Dobczyc. Kilka hopek Pogórza Wielickiego, w domu o 1.30. Udana wycieczka.

7.50 - 1.30


Kategoria > km 200-249

WTR i in.

d a n e w y j a z d u 76.80 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:39.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Niedziela, 26 maja 2024 | dodano: 27.05.2024



Leniwa przejażdżka, znowu straszyło burzami i znowu przeszło bokiem.
Krk - Brzegi - WTR - wiochy - Puszcza - leżakowanie na polance - Puszcza - wiochy - DW do Niepołomic - WTR - Brzegi - Krk

https://photos.app.goo.gl/zHgDSWG6rSsTSuMH7


Kategoria > km 050-099, WTR 2024

Zakopane

d a n e w y j a z d u 236.40 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:60.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 25 maja 2024 | dodano: 26.05.2024



No wreszcie udało mi się dotrzeć do Zakopanego :) Aby tego dokonać wstać musiałem o nieludzkiej jak dla mnie porze, godz. 6.00. Wyjazd 6.45. Pogoda z samego rana bardzo ciepła, chwilowo prawie upalna. Straszyli jednak w godzinach popołudniowych wielkimi burzami. I rzeczywiście, już za Wiśniową na błękitnym do tej pory niebie zauważyłem pierwsze wyłaniające się zza górskich grzbietów piętrzące się wysoko, burzowe bałwany. W Mszanie zakupy w Biedrze a w Rabce znad Gorców spływa wielka ciemna chmura ze smugami opadowymi. Ale Rabkę minęła bokiem, chyba tylko nad górami padało. Wciągam cheesburgera w moim ulubionym bistro na dworcu i lecę dalej. Dolna część Rabki cała rozkopana, jeden wielki plac budowy. Ma to związek z odbudową nieczynnej linii kolejowej. Obieram DW na Czarny Dunajec. Teraz różnego rodzaju chmur jest już mnóstwo, niebieskiego nieba coraz mniej. Chwila wahania czy nie skrócić trasy i nie odbić w Sieniawie na N. Targ. Ale nie, planem jest Zako. Wspinam się zatem na przeł. Pieniążkowicką. Stąd pierwszy widok na panoramę Tatr w całej okazałości. Chwilowy powrót Słońca. Oczywiście to tylko punktowe polepszenie pogody, dziura w niebie bez chmur ;) Bo dookoła jest coraz bardziej grubo. Śledzę oczywiście radary burzowe. Co nie dziwne w Czarnym Dunajcu wjeżdżam wreszcie pod jedną z chmur, i dopada mnie deszcz. Na szczęście przelotny, 15 minut, przeczekałem pod dachem. Gdy pogoda stabilizuje się jadę dalej. Przed Chochołowem ciekawostka – mini elektrownia wodna na Czarnym Dunajcu. Pierwszy raz ją widzę. Woda spiętrzona jest tu w małym kanale, i wpada poprzez kraty do budyneczku, z którego dobiega buczenie, zapewne turbin. Mijam pełen drewnianych chat Chochołów, jeszcze tylko Witów i jestem u celu. Oczywiście z prawej, znad SK znowu coś nadciąga i grzmi. Do Zako docieram jednak suchy. W sumie to marzę tylko o jednym – żeby coś opierdolić :) Dla odmiany bar mleczny zamiast kebeba. Schabowy zestaw 30zł, kompot 6zł?! No to nie są raczej ceny jak w barze mlecznym. Dla porównania w Mszanie D. jest restauracja (nie bar mleczny z dofinansowaniem) gdzie za 20zł jest schabowy + rosół, i kelnerka przynosi jedzenie do stolika a nie wydają z lady i wrzeszczą przez głośnik "NUMER XX!!!". Ale mniejsza o to. Pieniądze się nie zgadzają ale kalorie już tak :) Przejazdem coś tam zwiedzam i muszę wracać, bo 17ta, tak żeby w domu być koło 1szej (yhy). Pogoda stabilizuje się chyba na dobre. Z obserwacji nieba oraz map burzowych wynika że wszystko co najgorsze poszło dalej na północ, nad Kraków. A kolejne co naciera z południa jest hen daleko, na Węgrzech. Jest chłodno, rześko i przyjemnie. Do N. Targu jadę bocznymi drogami, to z jednej, to z drugiej strony Zakopianki. Zahaczam luknąć na odwiert gejotermalny w Szaflarach. N. Targ, kawałek niestety trzeba krajową szosą, do Klikuszowej. Wciągam podjazd na przeł. Sieniawską, ostatni rzut oka na panoramę Tatr. Z górki na pazurki, Sianiawa, Raba Wyżna, Rabka, zapada zmrok. Wciągnął bym coś jeszcze dobrego ale może dotrwam do Mszany, wszak ciągle jest w dół. W Mszanie kebab 24/h :) Skoro „mały kebab” jest taki duży to ciekawe jak duży jest duży… Trzeba jeszcze wymęczyć pozostałe 50km do Krk. Chłodek już niezły, 8 stopni a ja mam tylko krótkie spodenki. Jakoś to idzie, dwa podjazdy, przeł. Wielkie Drogi, długa prosta w dół do Dobczyc. Ratunkowa kapsułka kofeiny żeby nie usnąć. Wystarcza, usnąłem dopiero w domu. Dowlokłem się przed 2gą w nocy :)

Udana wycieczka, nóżki poczuły, zapowiadany burzowy armageddon jakoś mnie ominął, testy nowego licznika marki „ BICYCLE COMPUTER” przebiegły pomyślnie. Skusił mnie ceną, 49zł za licznik z podświetleniem.

https://photos.app.goo.gl/NNVkfEXj9AnqUWje6

https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/map-may-26-2024-edf0320?u=m&sh=qek9hh

6.45 - 1.50


Kategoria > km 200-249

TTT!!!

d a n e w y j a z d u 112.69 km 28.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czołg
Sobota, 4 maja 2024 | dodano: 14.05.2024



https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/map-may-14-2024-d07e70e?u=m&sh=qek9hh

https://photos.app.goo.gl/28qX24brP2Ga23de7

Tak mnie kusiło żeby w majówkę zaatakować jeszcze jakieś górki, mam na myśli górki na MTB. Wzułem zatem Dziadkowi Cube'owi terenowe laczki 2,2”. Właściwie myślałem bardziej o Lubomirze, niż o Turbaczu. Bo po pierwsze na początku maja wysoko w górach jeszcze może być błoto (śnieg?). A po drugie to Turbacz to raczej pociągiem bym wolał podjechać. A w majówkę nawet nie ma sensu patrzeć na pociągi bo wszystko nabite po dach pewnie.

Ale wstałem w sobotę rano, wszedłem tak z głupa na rozkład PKP, i... I…! 10.20 expres (Wawa-) Krk - N. Targ (-Zakopane), zapełniony może w 20%! Bilet 55zł, ujdzie. Kupuję przez net bilet, wciągam parówy i jadę na dworzec!!! Krk Główny rzecz jasna, bo to express. Pociąg faktycznie puściutki. Lokuję się w wagonie wraz z kilkoma innymi bikerkami/bikerami. Jedna Pani nieźle zakręcona ;) Jak pociąg ruszył zorientowała się zamiast do Krzeszowic czy tam innych Katowic jedzie do Nowego Targu :D Inne rowerzystki ją pocieszały że tam też jest gdzie pojeździć, tylko górek więcej ;) Temp. na zewnątrz 27'C, tako rzecze wyświetlacz w pociągu. W New Targu planowo, o 12.20. Zanim zaatakuję Króla Gorców, atakuję Decathlon. Gdyż nie mam rezerwy (dętki), ino łatki, a trochu strach tak jechać. Plan podjazdu ułożyłem w pociągu: zamiast jak zwykle żółtym pieszym lub czerwonym rowerowym z N. Targu, znalazłem opcję którą jeszcze nie jechałem. Czarny rowerowy z Waksmundu (pierwsza wieś na wschód od miasta). Opisany również jako Turbacz Time Trial. Wyścig taki, uphill jest tam ponoć organizowany. Obieram zatem ścieżkę Velo Dunajec, i raz dwa jestem w Waksmundzie. Przejeżdżam most na Dunajcu, i asfaltową ścianką wdrapuję się na jeden z Gorczańskich grzbietów. Za plecami fe-no-me-nal-ne widoki na Tatry, jez. Czorsztyńkie, oraz panorama New Targu. Asfalt kończy się, na postoju spuszczam zatem nieco atmosfer z 29” kiszek, i zaczynam terenowy podjazd. Leśna ubita droga, nachylenia rozsądne. Warunki super - błota praktycznie brak, rower cały w suchym pyle. Szlak bardzo przystępny, niemal całość w siodle. Nie tylko wielki SUV Mercedesa, ale nawet Pasek kombi się wdrapał tutaj całkiem wysoko, do jakichś domków letniskowych. Szlak ostro skręca w prawo, znaczy to że zdobyłem przeł. Czarnotówkę. Postanawiam także wjechać na szczyt po lewej o takiej samej nazwie – Czarnotówka, 766m. n.p.m. No tak bardziej wprowadzić, niż wjechać ;) Mijam dwie szerokachne szutrowe autostrady, na których widzę ostatnie nie terenowe auta. Potem to już tylko jeden Land Rover mnie minie (chyba dostawa na Turbacz). Szlak ma pewne nieoznaczone rozwidlenia, ale one i tak łączą się, nie sposób zabłądzić. Na wys. ~1000 m n.p.m. zupełnie inny krajobraz niż w dolinach: drzewa liściaste (głównie buki) – zupełnie bez liści!!! No w Górach przyroda później budzi się do życia. No i myślałem że będzie tak jak zawsze: leniwa wspinaczka, z co chwila pauzami nie wiadomo po co i na co. Żeby tylko pod byle pretekstem coś opierdolić, czegoś się napić, zrobić zdjęcia buków bez liści etc… Aż tu w połowie podjazdu natrafiłem na pewną Panią. Opaloną, umięśnioną sportsmenkę, tak po 40-ce. Ale to można było zobaczyć tylko po twarzy, nie patrząc na twarz to można byłoby dać Jej i 20 lat ;) Na „zwykłym” tj. nieelektrycznym bicyklu. Przywitałem się jak wypada, wyprzedziłem. I zaczął się prawdziwy TURBACZ TIME TRIAL!!! Nigdy nie sądziłem że dam radę tak szybko jechać szlakiem pod górę. Kilka razy zamienialiśmy się pozycjami (jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało). Doping widowni też mieliśmy :) takie czasy, że jak ktoś jedzie na Turbacz na nieelektryku, to uważany jest za prawdziwego twardziela. Przez te zawody fotek z drugiej połowy podjazdu brak, jest już tylko spod Turbacza. Ja byłem w gorszej sytuacji, bo przegrać z kobietą trochu wstyd. No i… nadludzkim wysiłkiem, na granicy zapaści sercowo – naczyniowej, ale wyścig ten wygrałem :) Zameldowałem się pod schroniskiem jakąś minutę przed Przeciwniczką. Ale nie wiem czy to się liczy, takie zwycięstwo w pojedynku z kobietą. Z drugiej strony, na moją obronę mam to, że ja byłem w ciąży (spożywczej), a ona nie. Oraz jej wypasiony Spec z Foxem w kolorze Bianchi (?!) ważył pewnie z bidonem max 12kg.A mój Czołg z bagażem ponad 20kg pewnie. Mniejsza o to. Jak tylko wróciłem do świata żywych, od razu pognałem do schroniska zamówić naleśniczki i piwko. Lub raczej piwko i naleśniczki. Tłum ludzi, nigdy nie widziałem aż takiej frekwencji. Jest nawet +- ośmiolatek na małym rowerku (non-electric!) Piwo w plastikowym „kuflu” co to za zmiana?! Nacieszyłem się jeszcze chwilą w tym pięknym miejscu, i zaatakowałem sam szczyt Turbacza, 5 minut jazdy. Wszystko podjechane/zjechane :) Fotka pod obeliskiem i trzeba wracać. Na razie czerwonym szlakiem, a potem się zobaczy. Najbardziej błotnistą kamienistą rynnę sprowadzam, bo prawie wyglebiłem. A tu mija mnie wycinak który tą rynnę atakuje w siodle pod górę… Jedzie na zwykłym rowerze a ciągnie jakby jechał na elektryku :D Na rozstaju za Obidowcem zastanawiam się nad dalszą drogą. Do Rabki za późno jechać, jest 17.30. Skręcam w Kopaną Drogę (jak nigdy sucha, nie błotnista!) i zielonym obok wyciągów (Tobołów/Tobołczyk). Na rozstaju turystka pyta mnie o najlepszy szlak na dół, do Koninek. Szuka szlaku w górach za pomocą nawigacji Google :D Powodzenia :D Zerkam na mapę Compassu, i tłumaczę co i jak. IMO Compass Uber alles jak chodzi o mapy Beskidów. Sam na rozstaju obieram sprawdzony, czerwony rowerowy w prawo. Raz, w jesieni ub. roku wybrałem czerwony w lewo, i to był gorszy wybór. Wytłukło mnie tam porządnie na drodze wybrukowanej otoczakami. Zasuwam szybko w dół szutrówką, i lekko tylko wytrzęsiony, raz dwa jestem przy ośrodkach wczasowych w Koninkach. Stamtąd szybko lecę asfaltem w dół do Mszany. Tu ciekawa sytuacja – jakiś wielki ptaszor leci tuż moim łbem. No dosłownie z pół metra od kasku! Myślałem że to jakiś jaszczomp chce upolować takiego dorodnego grubaska. Gdy ptaszor odleciał trochę dalej, i usiadł na słupie zobaczyłem że jest to wielka, NIEBIESKA PAPUGA. Naprawdę, ja tylko jedno piwko wypiłem na Turbaczu, nic więcej! Może to dowód na globalne ocieplenie, że takie afrykańskie gatunki osiedlają się w Gorcach?! W Mszanie wciągam super kebsa, dobijam brakujące atmosferki do opon, i toczę się powoli do domu. Na podjeździe na przeł. Wielkie Drogi, po zmroku, wyprzedzają mnie… trzy malczany, 126p, jeden za drugim… Tego już za wiele. Brakuje w nich tylko niebieskich papug za kierownicą. Po solidnie przejeżdżonej po górach majówce noga podaje, tak że sprawnie wciągam ostatnie dzielące mnie od domu kilkadziesiąt km asfaltu. Urozmaicam sobie nieco powrót, i w Wieliczce zjeżdżam w dół, stromą (maxy pod 20%!) brukowaną uliczką M. Kopernika. Na szosce niewykonalne, brakło by hamulców. Na MTB z 2x BB7 się da. W domu koło północy.

Udana wycieczka, Turbaczyk wszedł pięknie. A ten wyścig na podjeździe, co za emocje!


Kategoria > km 100-149, Terenowo

Góra Chełm i dookoła jez. Dobczyckiego

d a n e w y j a z d u 93.63 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:70.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Piątek, 3 maja 2024 | dodano: 06.05.2024



https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/3-05-2024-gora-chelm-i-dookola-jez-dobczyckiego-b68c8d5?u=m&sh=qek9hh

https://photos.app.goo.gl/kbdAaUcEWSMipnp37

Budowania formy dzień kolejny. Po wczorajszem treningu (bo tak to trzeba nazwać) miałem ochotę na cosik lżejszego. Stanęło na Chełmie, jesienią chyba ostatni raz byłem. Pogoda ciągle żyleta, 25 stopni. Urozmaicam sobie nieco trasę i zamiast szosą wojewódzką jadę przez Grabówki. Panorama Krakowa jest stąd niesamowita. Chyba szykują rury na wymianę – rury którymi płynie woda z jez. Dobczyckiego dla Krakowa. Na zjeździe DW do Myślenic max jakieś 70kmh :) Rynek, Zarabie i atakuję Chełm. Ścigam na podjeździe z jakimś bikerem ale szybko pokazuję Mu kto tutaj ma 180tys. km w nogach ;) Odpoczynek na szczycie i szybkooo w dóóół. Na Zarabiu cheeseburger i już miałem wracać jak zwykle ale za mostem na Rabie skręciło mi się jakoś inaczej i koniec końców okrążyłem jez. Dobczyckie fajnymi bocznymi drogami, pełnymi podjazdów i serpentyn :) Udana wycieczka, nóżka podaje.


Kategoria > km 050-099

Trening po górkach

d a n e w y j a z d u 158.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Czwartek, 2 maja 2024 | dodano: 06.05.2024



https://photos.app.goo.gl/JRAKMD6NpS1bN3rH9

https://www.alltrails.com/pl-pl/explore/map/map-may-16-2024-1fe46a0?u=m&sh=qek9hh

Wyszła taka oto treningowa pętelka po górkach.

10.00 - 23.55


Kategoria > km 150-199

Czołg maj (zbiorówka) cz. I/II

d a n e w y j a z d u 600.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czołg
Środa, 1 maja 2024 | dodano: 19.05.2024


Kategoria Zbiorówka :(

Zapierdalacz maj (zbiorówka)

d a n e w y j a z d u 135.89 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Środa, 1 maja 2024 | dodano: 06.05.2024

6.05 12,89km ino praca
7.05 13,12km j.w.
8.05 13,18km j.w.
9.05 13km praca j.w.
21.05 17,5km praca +Leroy/Kaufland itp.
22.05 13km ino praca
27.05 27,2km przejechałem się po mieście żeby się wyj_bać, i zjeść kiełbaskę po halą
29.05 26km tylko tylko zjeść kiełbaskę, bo za często glebić to nie zdrowo.


Kategoria Zbiorówka :(

Czołg maj (zbiorówka) cz. II/II

d a n e w y j a z d u 332.37 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czołg
Środa, 1 maja 2024 | dodano: 06.05.2024

5.05 48,96km miasto +Las Wolski. Plan zakładał wciągnięcie tej co zawsze, treningowej ścieżki pod Kopiec. Na przeszkodzie stanęło co najmniej 6 zwalonych, w jednym miejscu, obok siebie, buków o.O
10.05 67,71km praca +Las Wolski. Zwalone buki już prawie usunięte, ale tu dziwnie pusto teraz będzie, mała polanka.
11.05 93,26km dniówka na Wolt/Uber/Bolt. Deszczyk, ulewa i dłuższy deszcz trochę tylko zmniejszyły zarobki.
12.05 98km dniówka na Glovo/Uber/Wolt. Słonecznie acz chłodno.
13.05 61,45km UMK +praca +Glovo
14.05 62,03km praca +kurierka. Siedziałem w parku na Prokocimiu, i dopijałem drugiego energetyczka a tu wpadł mi na Uberze pierwszy raz w życiu kurs z McDonalda w Wieliczce. No zaakceptowałem. Wiele sensu to nie miało ale przynajmniej wycieczkę miałem do Wieliczki, i trening po górkach. Dojazd 6km, a za sam kurs zarobiłem ok. 10zł :DDD Na szczęście napiwek 12zł uratował sprawę. Potem jeszcze jeden króciak w Wieliczce na Glovo za dyszkę i nie, to nie ma sensu. Wróciłem do Krk i trochę się po mieście jeszcze pokręciłem.
15.05 66,72km praca i przyjemny wieczorny Uberek :)
16.05 60,49km praca i przyjemny wieczorny Wolcik :)
17.05 74km praca +przyjmeny wieczorny Uberek (z deszczykiem)
18.05 104km leniwa sobota na kurierce. Za wiela może nie zarobiłem, ale za to widziałem Abramsa na Błoniach :)
19.05 83,75km leniwa niedziale na kurierce. Tak jak wczoraj chmury straszyły burzawi, ale najpierw przeszło na wschód od miasta, a potem na zachód.
20.05 14,79km ino praca
23.05 14,5km ino praca
24.05 15km ino praca
27.05 13,3km ino praca
28.05 41,1km praca +miasto wieczorem
29.05 13,3km ino praca