Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2022

Dystans całkowity:1282.28 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:183.18 km
Więcej statystyk

WTR 80

d a n e w y j a z d u 105.16 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 26 lutego 2022 | dodano: 18.03.2022



WTR do Ispiny +miasto wieczorem. Zimnica, zwłaszcza na Wale Wiślanym. W Krakowskim Kumpirze pod Halą Targową energetyk Burn 0,25l cena: 10,00 PLN BRUTTO. Kupiłem przez pomyłkę. Odwdzięczyłem w Googlach stosownym komentarzem.

https://photos.app.goo.gl/NLNhp7MbKRchtr9V8

10.45 - 19.55


Kategoria > km 100-149, WTR 2022

Tańczący z wiatrem

d a n e w y j a z d u 228.10 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 19 lutego 2022 | dodano: 18.03.2022



Krajówką do Jarosławia z potężnym wiatrem w plecy :) Uwaga na turbulencje ;)

https://photos.app.goo.gl/e7NRRepcpf3wWY4D6

7.35 - 21.50


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem

WTR 170

d a n e w y j a z d u 171.04 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Niedziela, 13 lutego 2022 | dodano: 15.02.2022



WTR na dystansie 170 km, tj. nawrotka w Wietrzychowicach. Full lampa ale ciepło tylko jak się zatrzymać i buzię do Słońca wystawić, w trakcie jazdy już chłodniej. Zwłaszcza nocą, a w szczególności gdy trzeba zjechać alejką w koryto Wisły, pod mosty w Niepołomicach, tam to dopiero zimnica.

https://photos.app.goo.gl/yqrk8sSJJMJBtY778

10.05 - 22.40


Kategoria > km 150-199, WTR 2022

Wrocławik

d a n e w y j a z d u 284.36 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Czwartek, 10 lutego 2022 | dodano: 12.02.2022



https://photos.app.goo.gl/ZdavAwpvbp6AecUbA

https://www.alltrails.com/explore/map/10-02-2022-wro-c8ed21d?u=m

Prognozowane na czwartek okienko pogodowe postawiam wykorzystać w najlepszy znany mi sposób, tj. na wycieczkę rowerową. Biorę zatem wolne na czw/pt, sprawdzam prognozy pogody i wychodzi biorę na tapetę Wrocław. Tam ma być najcieplej, ponad 10 stopni. Pewną niedogodnością może być południowo-zachodni wiatr ale nie można przecież ciągle jeździć z wiatrem do Rzeszowa.

Startuję 8.30 i obieram kurs DK94, tą drogą najszybciej na Śląsk. Jest bardzo ciepło, ale i pochmurnie. Jednak wg prognoz 0% ryzyka opadów. Wiatr faktycznie niekorzystny. Podnoszę sobie morale wciągając kolejne bułki i energetyki (moja standardowa dieta) i całkiem sprawnie docieram do górnośląskiej aglomeracji. Mijam  rafinerię w Trzebinii, chwila moment i mała pauza pod Chrzanowskim Orłem. Zaraz potem wita mnie Jaworzno ze swoją wielką, górującą nad okolicą, niemal 200m chłodnią elektrowni (zdjęcia brak). W międzyczasie pogoda klaruje się zupełnie, chmury przerzedzają się coraz bardziej aż w końcu pełne Słońce błyszczy na błękitnym niebie :) No jest po prostu pięknie. Z Jaworzna rzut beretem do Mysłowic. Z ciekawostek całkiem rozebrali, wyburzyli wielki gmach KWK Mysłowice. Pewnie za rok będzie tu Biedronka. Do centrum Katowic wjeżdżam przez Szopienice, aby zjechać z bardzo tu już szerokiej i ruchliwej, wielopasmowej 79ki. Małe zwiedzanie, rynek, Superjednostka, Spodek, i dalej, wzdłuż Parku Śląskiego na Chorzów. Zaliczam charakterystyczny, wyłożony klinkierem, prostokątny rynek w Zabrzu i powoli opuszczam GOP. Jeszcze tylko Miechowice, Rokitnica, wiadukt nad A1ką i witają mnie bezkresne równiny zachodniego Śląska/wschodniej Opolszczyzny. Oraz wita mnie wiatr, który oczywiście na otwartych przestrzeniach duje mocniej niż w mieście. Malowniczy zachód Słońca zastaje mnie w okolicach Pyskowic. Zamiast ryneczku zaliczam tu Biedronkę i robię tanie mniej drogie zakupy. Toszek też omijam tranzytem. Do Opolskiego wjeżdżam już za ciemności. W Strzelcach Opolskich pauza na charakterystycznym placu obsadzonym platanami oraz foto imponującego jak na tak niewielkie miasteczko ratusza. W Opolu o 21szej. Jest bardzo ciepło. Ciągle jadę w cienkiej kurtce i rękawiczkach bez palców. Robię zdjęcie słynnego opolskiego Wiaduktu, omijam rozkopane okolice dworca i zajeżdżam na rynek, z myślą wciągnięcia kebaba. Ten w którym zawsze jem niestety zamknięty, czegoś innego muszę poszukać. Przejeżdżam kilka zabytkowych mostów na Odrze i jej kanałach. Wylatuję szybko na Wrocław, zanim się rozmyślę i zakończę tu trasę - bo Opole to taki plan minimum był. Na BP na peryferiach Opola wciągam dwa duże hot dogi za nieduże pieniądze (11zł). Lepsze od Orlenowskich, cebulka gratis. Za miastem wiatr pokazuje co potrafi. Zamiast jak to często bywa cichnąć nocą ten rozkręca się na dobre. Wieje już nie z poł.-zach. tylko centralnie z zachodu. Jadę 15km/h i trochę żałuję że nie zakończyłem trasy w Opolu. Na północy, na horyzoncie długo towarzyszy mi błyskająca czerwonymi światłami, potężna sylwetka Elektrowni Opole. Piękny widok. Jak się widzi natomiast takie kwiatki jak na tym moście na Nysie to aż się człowiek gotuje. Przecież to kara chłosty po jądrach powinna być za tak zaprojektowane dylatacje na moście!!! Nowym moście, nie jakimś peerelowskim 50-letnim. Spowodowanie zagrożenia dla zdrowia i życia dla rowerzystów poruszających się na węższych niż 32mm oponach. Kawałek przed Brzegiem zaczyna padać. Przecież miało być 0% szans na deszcz tej nocy, na całym południu kraju. Sprawdzam prognozy na tel., i te zdążyły się zmienić. Wróżbici, nie naukowcy w tych instytutach meteorologicznych... Teraz prognozy mówią o niewielkich opadach deszczu od 1 w nocy, a przed świtem mają zacząć się duże opady deszczu. Ale za to ma przestać wiać koło tej 1szej godziny, tyle dobrze. Wdziewam zatem p/deszczowe ubranko i czym prędzej jadę dalej, żeby zdążyć do Wrocławia przed tym dużym deszczem. W Brzegu na szczęście przestaje padać. Ale ubrania nie zdejmuję, bo robi się zimno a cerata z jakiej zrobiona jest kurtka dobrze chroni również przez wiatrem oraz zatrzymuje ciepło wewnątrz. Szybkie foto efektownej Brzeskiej Bazyliki i z powrotem zanurzam się w mrok i chłód krajowej szosy. Zaczyna się senność, zwalczam ją dwoma nieprzyjemnymi (zimnymi) drzemkami na przystankach. Wiatr faktycznie zgodnie z prognozami mocno słabnie, i póki co nie pada, tak więc nie ma źle. Oława, rynek, z powrotem krajówka. No i to już jest ostatnia prosta. Wypatruję na horyzoncie czerwonych świateł kominów. SĄ!! To światła kominów elektrociepłowni w Siechnicach. Zawsze dojeżdżam do Wrocławia nocą, i zawsze te kominy są dla mnie drogowskazem. Są niczym latarnia morska, która informuje zmęczonych długim rejsem marynarzy że do portu przeznaczenia już niedaleko. W tym przypadku do Wrocławia. I nie marynarze, tylko kolarz. Znów zaczyna padać, mocniej ale nie martwi mnie to zupełnie, bo już prawie jestem. Docieram do latarni morskiej, tj. elektrowni, do Siechnic. Albo na Marsa? Bo tak wyglądają nocą Siechnice (zdjęcie tytułowe). Szklarnie ze sztucznym oświetleniem w których produkuje się warzywa dosłownie zalewają całą okolicę ciepłą, żółtą łuną światła. Wpadającą miejscami w róż. Zawsze gdy jadę do Wrocławia podziwiam to niezwykłe miejsce. Ale podejrzewam że okoliczni mieszkańcy nie są zachwyceni tym uciążliwym sąsiedztwem... Dzień trwający 24h to trochę masakra. Te sztucznie hodowane warzywka też pewnie nie za zdrowe. No i podejrzewam że nie bez znaczenia jest to sztuczne światło dla okolicznej fauny i flory, ekosystemu. I ile to węgla trzeba spalić w elektrowni żeby to tak świeciło?! Zawsze mnie takie rozkminki tutaj łapią. W padającym coraz bardziej deszczu o godz. 4 minut 46 docieram do stolicy Dolnego Śląska, i czym prędzej lecę na dworzec. No "lecę" to może za dużo powiedziane, bo we Wrocławiu lecieć się nie da. Z całym szacunkiem i bez urazy dla Wrocławian, ale Wrocław to taka bida i syf jak Łódź. Całe hektary rozpadających 100-letnich się niemieckich kocich łbów, połatanych asfaltem, chodniki z peerelowskich betonowych płyt połatanych kostką dauna a parkach klepiska z piachu zamiast alejek. Nie wiem na czym to polega, w czym jest trudność żeby w 2 dekadzie XXI wieku zbudować kawałek prostej drogi, kawałek prostego chodnika? Czy to miasto naprawdę jest takie biedne? Kraków dla porównania to Dubaj po prostu, tu ulice i chodniki są gładkie niczym w Warszawie (tylko trochę węższe). 200-metrowa wiaża Sky Tower ratuje trochę sytuację, w Krakowie takich nie mamy. Niestety zabrakło czasu, chęci i sił żeby ją tym razem odwiedzić. Marzę tylko o tym żeby zatopić zmarznięty tyłek w ciepłym fotelu w pociągu i się zdrzemnąć. Teleportować się domu i iść spać. I tak też się stało. Połowę podróży drzemałem, a w pt. spałem 13 godzin :)

Udana wycieczka, okienko pogodowe wykorzystane maxymalnie, Wrocław zimą zawsze spoko :)

8.35 (czw) - 10.00 (pt)


Kategoria > km 250-299, Powrót pociągiem

Rzeszowik z wiaterkiem

d a n e w y j a z d u 168.41 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Sobota, 5 lutego 2022 | dodano: 06.02.2022



Kolejny weekend z zachodnim wiatrem zapowiadał kolejny Rzeszowik. Wstałem jednak przed siódmą, za oknem deszcz... Poszedłem dalej spać. Wstaję o 10, nie pada. Startując o 11tej po głowie chodził mi już raczej jakiś New Sącz. Ale tak duło w plecy, i szło tak sprawnie, że postanowiłem zaatakować ten Rzeszów. Ostatni pociąg 20.26. Trzymałem dobre tempo, mało co odpoczywałem, i przeliczałem w głowie km/pozostały czas. Wraz z każdą kolejną dychą z obliczeń wychodziło mi że rezerwę mam coraz większą. Tak że pozwoliłem sobie na hot doga na moim ulubionym Orleniku pod Pilznem. To już taka tradycja - każdy Rzeszowik = hot dog na tym Orleniku. Za sprawą wiatru pogoda była tej trasy bardzo zmienna. Z początku pochmurno, potem przez 2 godziny dziura w chmurach i pełne Słońce. Pod koniec dnia przywiało zaś chmurzyska bardzo ciemne, typowo opadowe. Ale głównie na północ od mej trasy,  przez co myślałem że mnie to ominie. Jednak na wjeździe do Rzeszowa zaatakowało z pełną mocą - śnieg z deszczem. Nie przebrałem się w ubranie p/deszcz, tylko cisnąłem ile wlezie na dworzec. Pojawiła się bowiem perspektywa zdążenia na wcześniejszy, bezpośredni pociąg - o 19.19! No i zdążyłem, opóźniony o 5 min był. Jakby nie był opóźniony też bym zdążył, na minuty. W Krk po 21, nie musiałem się szlajać mokry nocą po Tarnowie i czekać 1,5h na przesiadkę.

https://photos.app.goo.gl/g5ivbABMSfa4XyR6A

Ślad jakiś stary podpasuje, tym razem wszystkie miasta po drodze obwodnicami, za wyj. Ropczyc, bo tam jest zakaz dla rowerków:
https://www.alltrails.com/explore/map/02-01-2022-rzeszowik-c87579e?u=m

10.55 - 22.10


Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem, Zimowo

Zapierdalacz luty (zbiorówka)

d a n e w y j a z d u 125.29 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Wtorek, 1 lutego 2022 | dodano: 06.02.2022

6.02 34,13km ino miasto: zapiekanka na Kazimierzu itp. nie zimno, mokro
19.02 38,89km ino miasto, centrum, N.H. wieczorem.
27.02 52,27km miasto po południu, zimno. Łęg, centrum.


Kategoria Zbiorówka :(

Czołg luty (zbiorówka)

d a n e w y j a z d u 199.92 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czołg
Wtorek, 1 lutego 2022 | dodano: 06.02.2022



https://photos.app.goo.gl/TxCQdGTt537SueqA6

1.02 4,2km ino praca
7.02 4,25km ino praca
8.02 19,64km prawo jazdy +praca
9.02 3,99km ino praca
14.02 22,37km praca +M.O.R.D. +M1
15.02 3,92km ino praca
16.02 4,17km ino praca
17.02 4,26km ino praca
18.02 4,14km ino praca
21.02 8,91km praca +DPD
22.02 16,35km MORD +praca. Egz. teoretyczny zdany za 1 razem z maksymalną ilością pkt :)
23.02 3,9km ino praca. Wieczorem (już nie na rowerze tylko MPK) egz. praktyczny zdany za 1 razem :) 3 miesiące od pierwszego wykładu w OSK, wyjeżdżone 30+2 godziny.
24.02 21,03km praca +UMK
25.02 57,97km praca +miasto po południu (Huta, centrum, zimno)
28.02 20,82km praca +UMK. ZIMNICA.


Kategoria Zbiorówka :(