Maj, 2017
Dystans całkowity: | 1453.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 62:51 |
Średnia prędkość: | 19.94 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.50 km/h |
Suma podjazdów: | 7316 m |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 103.79 km i 4h 50m |
Więcej statystyk |
Z buta
d a n e w y j a z d u
200.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Buty
Zbiorcze kilometry z drogi do pracy za miesiąc maj. Bikestats uparcie resetuje rodzaj aktywności gdy wybieram "Chodzenie". Mogę za to ustawić "Trekking". Może to i racja, to już nie spacerki a pewien rodzaj sportu ;)
Umajona łąka
Pociąg techniczny
Sezon chyba rozpoczęty :)
W zgodzie z naturą. Samochód ekologiczny.
Idzie burza
Parujące torowiska po ulewie
Parujący rozgrzany asflalt
Kategoria Z buta
Wpis serwisowy
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Podobno jedno zdjęcie mówi tyle co tysiąc słów, więc 45 zdjęć to 45 tys. słów. Nie chce mi się tyle pisać ;)
Pacjent przed operacją © Pidzej
Na klucze płaskie i do konusów mam osobną skrzyneczkę © Pidzej
Dwie godziny i ileś kurw póżniej ;) © Pidzej
(Omsknęła się miska HT2, bagażnik rozkręcałem z pomocą imadła a śrubkę od gripa musiałem rozcinać) © Pidzej
Goła rama © Pidzej
XCM po 2 latach, 2 zimach, i 23,5kkm ;) © Pidzej
Nowy uginacz © Pidzej
Stara kaseta. Najlżejsze biegi rzadko używane, widać że jest moc ;) © Pidzej
Bacik od Bitula okazał się bublem. Kąt opasania kasety jest zbyt mały i przy próbie jej odkręcenia poharatałem dłoń o koronki © Pidzej
Serwis piast © Pidzej
Bębenek © Pidzej
Zdemonowane rurki pokryte substancjami niewiadomego pochodzenia © Pidzej
Rozbrojowa korba © Pidzej
BB7 + BB5. Najlepsze hamulce jakie miałem, zastąpiły szczające SLXy © Pidzej
Bardzo wygodne siodełko. Niestety już nieprodukowane :/ © Pidzej
Bagażniczek Topeaka. Jakiś stary model, kupiłem za 40zł. Przy takiej jakości to jak półdarmo :) © Pidzej
Piasty po kilkunastu kkm od poprzedniego przeglądu. Jak widać, nia ma źle © Pidzej
Tu trochę gorzej, ale nic im nie jest, pod tym czarnym są nienaruszone bieżnie © Pidzej
Śruby. Połowa z nich jest podobno "nierdzewna" ;) © Pidzej
Drobne elemety piast © Pidzej
Pucowanie niezniszczalnego SLXa. Kupiony w 2012, prawie 50kkm a wciąż śmiga jak nowy :) © Pidzej
Rama + widelec © Pidzej
Kółka © Pidzej
Różne drobiazgi © Pidzej
Gotowe do montażu © Pidzej
Użyte narzędzia, ale chyba o czymś zapomniałem © Pidzej
Smary i inne tego typu rzeczy © Pidzej
To idzie na złom © Pidzej
Różne takie © Pidzej
Konusy w stanie idealnym. Już wiem że nie chcę piast innych niż Shimano :) © Pidzej
Wyczyszczone miski © Pidzej
Układanie kulek na smar © Pidzej
Tak wąskich gumek nigdy jeszcze nie miałem © Pidzej
Pierwsze przymiarki © Pidzej
Przycinanie sterówki (to nie je amelinium, ino steel) © Pidzej
Ciachu ciachu i już prawie jest! © Pidzej
Jak widać brzeszczotem też da się równo :) © Pidzej
Nabijanie gwiazdki. Cała ta misterna konstrukcja po to, aby nie nadwyrężać haków © Pidzej
Regulowanie luzu zawsze za mocno skręconych pedałów © Pidzej
Nowiutkie tarcze © Pidzej
Prowizoryczna centrownica ;) © Pidzej
Zaczyna nabierać kształtów :) © Pidzej
Prawie gotowy © Pidzej
Pokój tonący w śrubkach, nakrętkach i podkładkach © Pidzej
No i jest :) © Pidzej
Kategoria Serwis
Do sklepu
d a n e w y j a z d u
10.01 km
0.00 km teren
00:29 h
Pr.śr.:20.71 km/h
Pr.max:31.50 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 46 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Po linki i pancerze.
Wierny druh :) Służył dzielnie.
I jeszcze posłuży. Pora tchnąć w niego nowe życie!
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 3%
WYSOK MAX: 216
18.25 - 19.05
Serwis: remont generalny
Kategoria > km 010-049, Serwis
Oravsky Hrad
d a n e w y j a z d u
310.42 km
0.00 km teren
15:46 h
Pr.śr.:19.69 km/h
Pr.max:59.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2859 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Planem na dziś
był brak planu. Tzn. uderzyć chciałem gdzieś na południe, jakieś
Krowiarki, Zakopane czy coś w tym stylu. Ale bez jakichś ekstremów po
pogoda niepewna (możliwe burze). Natomiast wskutek kilku spontanicznych
decyzji wyszła fajna górska trzysetka, w tym ponad 100km po Słowacji :)
Wyjazd
z małym poślizgiem, tj. 25 minut po północy. Na razie do Rabki a potem
się pomyśli. Jak Rabka, to droga (najkrótsza ale i najfajniejsza) jest
jedna: Wieliczka, Dobczyce, Wiśniowa, Kasina, Mszana. Przejechana
dziesiątki razy ale nigdy mi się znudzi. Hopki Pogórza Wielickiego,
zjazd w Dolinę Raby. Bardzo ciepła (jak na maj) noc: 12-15 stopni (o
świcie 10). Tak to można jechać :) Dobczyce obwodnicą, w Wiśniowej
pauza. Chyba do końca padł aparat :/ Ale miał prawo, kupiony (jako
używany) 11 lat temu, za 2 albo 3 stówki ;) Reszta zdjęć będzie z
komórki. Ale takiej współczesnej, więc zdjęcia podobnej jakości. Podjazd
na przeł. Wierzbanowską / Wielkie Drogi na którym można się rozgrzać, a
na zjeździe ochłodzić. Koło Mszany można dostrzec za plecami pierwsze
oznaki brzasku. Tzn. niebo robi się coraz mniej czarne. Jedzie się bardzo
sprawnie więc do Rabki dojeżdżam w dobrej formie, a jest po 4.
Nieśpiesznie jedząc suchy prowiant cieszę oczy wstającym powoli dniem i
zastanawiam się nad dalszym przebiegiem trasy. Stanęło na Słowacji, bo
ileż można to Zakopane/Krowiarki męczyć. A więc: Jez. Orawskie, Zamek Orawski a
może i Dolny Kubin. Się zobaczy. Krajową 7ką kieruję się na Chyżne.
Widoki ładne (Babia, Tatry), ruch zerowy. Trochę tylko niepokoi pogoda -
na wschodzie, za plecami czyste niebo a tam gdzie jadę spore
zachmurzenie. W Jabłonce jakieś tam zakupy. Słowackich pieniędzy rzecz
jasna nie mam, nawet nie wiem jaką oni tam mają walutę :D W Chyżnem na
liczniku wybija setka, czas: po siódmej. Dłuższy popas na opuszczonym
przejściu granicznym. W międzyczasie wypogadza się, to dodaje otuchy. W
ruch idą krótkie ciuchy jak i krem z filtrem. Tak przygotowany punkt 8
ruszam w nieznane, na podbój Słowacji :) Po kilku km bardzo przyjemnej
drogi na poboczu wyrasta znak który budzi pewien niepokój - że niby
droga ekspresowa za 1000m... Na szczęście okazuje się że to tylko
obwodnica Trzciany i można przejechać przez centrum (przez które i tak bym przejechał, coby zaliczyć ryneczek). Kilka zdjęć, chwila wytchnienia na ławeczce. Ryneczek zaliczony, można jechać dalej. Kończy się Trzciana, zaczyna Twardoszyn. Jedno miasto praktycznie przechodzi w drugie. Tutaj rynek ładniejszy, bo więcej zieleni. Uwagę zwraca coś będące skrzyżowaniem Wielkanocnej Palmy / wiechy budowlanej (zdjęcie). Tzn wysoki (z 20m) drewniany maszt z choinką na szczycie O.o Kilka takich dziś zobaczę, pewnie jakieś święto państwowe/kościelne. Co kraj to obyczaj. Tu też postanawiam że jadę pod Zamek a nie tylko okrążyć jezioro. Słońce nieźle już przypieka, w porywach ze 27-28 było. Kilometry szybko mijają na podziwianiu górskich, nieznanych krajobrazów i czytaniu śmiesznych Słowackich nazw, napisów itp. :) Znowu ekspresówka z możliwością objazdu i koło wpół do 11tej mym oczom ukazuje się tytułowy zamek. A dokładniej najwyższa, najbardziej imponująca jego część, dosłownie przyklejona do skały :O 112m nad lustrem rzeki Oravy, według internetów. Wrzucam coś na ząb, jakaś sesja zdjęciowa (długo musiałem czekać aż trafi się ktoś kto zrobi mi zdjęcie - mały ruch). I podejmuję decyzję żeby zaatakować Dolny Kubin, 10km w jedną stronę. Miasto, choć nieduże to efektowne. Zjazd wysoką estakadą, otoczone górami, z blokowiskami przylepionymi do wzgórz a oś widokowa rynku skierowana centralnie na Wielki Chocz (ponad 1600m n.p.m., góra wyższa od takiego np. Pilska!). Chciało by się dłużej posiedzieć, nacieszyć tą chwilą "bycia w górach" ale zaczęło się chmurzyć. Tzn chmury zaczęły przybierać inne niż białą barwy. Koło południa zbieram się więc w drogę powrotną. 10km po śladzie. W Podzamoku momentalnie ochładza się o jakieś kilka stopni! To dobrze i źle zarazem. Dobrze, bo lżej będzie jechać. Źle bo może jaka burza idzie :/ Kierunek na razie Namiestów. Bardzo fajna, górska droga z serpentynami a wdrapać trzeba się na ponad 800m. Nie ma lekko. Widoki z przełęczy wynagradzają jednak wszelkie trudy - usiane mleczami łąki, miasteczka w dolinach, horyzont zamykają góry a to wszystko przykryte coraz groźniej wyglądającymi chmurami. Szybki zjazd, kilka pomniejszych wsi i jest Namiestów. Typowe Słowackie, senne miasteczko, z tą jednak różnicą że położone nad jeziorem. Tu ochłodziło się o dalsze kilka stopni (do 17) jak też wzmógł się silny wiatr. Który będzie mnie hamował aż do granicy, przez ładnych kilkanaście km. Wespół z siłą grawitacji, bo droga powoli lecz konsekwentnie pnie się do góry. Wlokły się te kilometry strasznie a pogoda coraz bardziej niepewna. Tak coraz bardziej biało się robiło, ni to chmury ni mgła. A ja zastanawiałem tylko się kiedy lunie. Cały czas wypatrywałem potencjalnych schronień typu wiaty autobusowe, sklepy, od biedy ganki domów. Na szczęście póki co o takie obiekty nietrudno bo teren raczej zabudowany. Doszukiwałem się też kropel deszczu na nadjeżdżających z naprzeciwka samochodach ale te są suchutkie. Zabudowania kończą się, zaczyna kilkukilometrowy odcinek przez las a ja chcę jak najszybciej dotrzeć do granicy, tam na pewno znajdzie się kawałek dachu w razie czego. 16.35. Wreszcie jest. Przełęcz Glinne (znów ponad 800m), wielki budynek - wiata dawnego przejścia granicznego, jakiś maszt i inna infrastruktura. Ale ja nie o tym chciałem. O pogodzie raczej. Bo warun był bardzo ciekawy :) Jeszcze bardziej biało a jeszcze silniejszy wiatr gnał te białe kłęby, obłoki czegoś tuż ponad ziemią O.o Magicznie to wyglądało, chwilę tam zabawiłem, nawet filmik nagrałem. 11 stopni było. Ubrałem się nieco i puściłem w dół, prawie 60 wycisnąłem. Korbielów, Jeleśnia. Już trochę znane okolice, byłem w 2013, w czasie wycieczki na Pilsko. Odpocząłem pod słynną, zabytkową karczmą i ruszyłem dalej, bokami na Suchą. Po drodze podjazd na 600m ale ogólnie leciało się fajnie, bo wiatr który hamował teraz pomaga. W Suchej jeszcze sucho ;) Może kilka kropli spadło i się rozmyślił ktoś tam na górze. Wciągnąłem energy-bara, jakieś picie kupiłem i na Sułkowice. Niedługo będzie zmierzchać. Ciągle nie pada O.o Ostatni cięższy podjazd, na przeł. Sanguszki (ok. 450m). Nie powiem, trochę już dość miałem. Na szczycie zachód Słońca (umowny, bo Słońce zaszło za chmurami tak koło 15tej ;) ). Centralnie na przełęczy zaczęło też wreszcie padać :) Teraz to se może, do domu rzut beretem :P Szybki, acz nie szalony (mokro) zjazd. Sułkowice. Coś tam kapie, na szczęście nie za mocno. Pod pomnikiem wciągam ostatnie zapasy i do domu. Pada ale da radę wytrzymać. Kawałek krajówką, potem bokami przez Wolę Radziszowską. Tu trochę mocniej padało, kurtka zaczęła przesiąkać. Wreszcie Skawina, teraz to mi już bez znaczenia, niech se pada, za godzinkę będę w domku popijał piwko przy obiedzie :) I tak też się stało. Dowlokłem się o 23.20. Nieźle się zmordowałem.
Udana wycieczka, tak spontanicznie ta Słowacja wyszła. Pogoda nawet wytrzymała. Wpadło trochę nowych, nieodwiedzonych jeszcze miast i gór (przełęczy). Słowacja piękna kraina, taka bardziej "dziewicza", tzn. mniej zurbanizowana od Polski. Na pewno jeszcze nie raz tam uderzę. Minus jest taki że przy niepewnej pogodzie tak jak dzisiaj trochę strach jechać. Bo np. zdarzają się 10km odcinki bez kawałka wiaty autobusowej, nie ma gdzie się schronić przed deszczem/burzą. Ale z drugiej strony jest ta odrobinka adrenaliny, to też dobrze ;)
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wierzbanowska 502
Przeł. Wielkie Drogi 562
Łysa Góra 549
Przeł. Bory Orawskie (Spytkowicka) 709
Sedlo Príslop 808
Pol'any 734
Sedlo Hliny 804
Przeł. Glinne 809
Przeł. Sanguszki 480
Standardowa pauza w Wieliczce
Wiśniowa
Na przeł. Wierzbanowskiej
Zaczyna się przejaśniać
Podziękowania dla nadjeżdżającej ciężarówki za doświetlenie twarzy ;)
Odpoczynek w Rabce
Niestety zamknięty
DK7. Jak widać ruchu nie widać ;)
Rzut oka za plecy. Najwyższy szczyt to chyba Luboń Wielki
Jest i Babia
Jak i Tatry
Zakupy w Jabłonce
Jeden z piękniejszych dziś widoków
Babia raz jeszcze
Słowacja wita
Na szczęście jest alternatywa
W Trzcianie
Rynek tamże
Blokowiska wyrastające spośród pól, typowy widok na Słowacji
Twardoszyn
Wspomniana ozdoba
Słowackie klimaty
Słowacka rieka
Słowackie drogowskazy
Słowackie to i tamto
Ciekawa górka :)
Boczniejsza droga do Oravskiego Podzamoka
Oto i jest! Robi wrażenie, w Polsce takich nie ma.
Zamek Orawski
I jeszcze jedno, bo czemu by nie?
Zjazd do Dolnego Kubina
A na wprost Wielki Chocz!
Przejazd przez miasto
Rynek z imponującym widokiem na Wielki Chocz
A tymczasem zaczyna się chmurzyć. Komu w drogę temu czas.
Z powrotem pod Oravskim Hradem
Centrum miejscowości
Znaki zawsze na wyrost, tyle to tam nie było
Co nie znaczy że było lekko
Bo nie było ;)
Fajne serpentyny, widoki i perspektywa zbliżającego się zjazdu rekompensowały jednak wszelkie trudy
:D
Dla takiej panoramy warto było się tak męczyć :)
Tylko kłębiące się chmury nieco zakłócały tę sielankę
Całe łąki, całe łany mleczy. A ja byłem cały oblepiony tym żółtym pyłkiem :D
Mniej zadbana miejscowość
Tam
W Namestovie
Żółty pyłek z mleczy oblepiał wszystko
Ale urwał :O
Jeszcze selfie z jakimś groźnym Panem
Tam mogło lać
Jezioro Orawskie. Tylko tyle go dziś widziałem.
Tam sytuacja również nie przedstawiała się najlepiej
A tera tu
Ciągle jakby pod górkę
Ciekawe co za święto
Pogoda coraz gorsza
I gorsza
A tu tymczasem koniec cywilizacji!
Wpadło dziś trochę nowych przełęczy
Na granicy. Na zdjęciu tego za bardzo nie widać ale warunki były naprawdę ciekawe O.o
Tuta filmik.
Z powrotem na Ojczystej Ziemi. Gdzieś w Korbielowie.
A to w Jeleśni
13% było. Ale jakoś udało się wciągnąć na średniej tarczy, i to bez jechania zakosami :)
W Suchej Beskidzkiej
Małe wspomaganie
Charakterystyczny most na Skawie, na obwodnicy Zembrzyc.
Przeł. Sanguszki z równie charakterystycznym obeliskiem. Zaczyna padać.
Sułkowice, trochu pada.
Ileś tam ciemnych, zimnych i mokrych kilometrów dalej. Skawina.
Tego typu fotka to chyba będzie mój nowy standard przy każdej długiej trasie :)
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 13%
WYSOK MAX: 777
00.25 - 23.20
3,5l
5 bułek z pasztetem, 5 bananów, 4 czekolady, baton energetyczny
Kategoria ^ UP 2500-2999m, > km 300-349
L.w.o.M.
d a n e w y j a z d u
26.87 km
0.00 km teren
01:26 h
Pr.śr.:18.75 km/h
Pr.max:55.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:104 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 230
19.25 - 21.00
Kategoria > km 010-049
L.w.o.M.
d a n e w y j a z d u
28.81 km
0.00 km teren
01:36 h
Pr.śr.:18.01 km/h
Pr.max:50.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:129 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 225
19.15 - 21.00
Kategoria > km 010-049
L.w.o.M.
d a n e w y j a z d u
38.61 km
0.00 km teren
02:07 h
Pr.śr.:18.24 km/h
Pr.max:42.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:172 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 246
18.20 - 20.35
Kategoria > km 010-049
Do sklepu
d a n e w y j a z d u
163.30 km
0.00 km teren
07:53 h
Pr.śr.:20.71 km/h
Pr.max:44.50 km/h
Temperatura:12.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:459 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
(Chyba muszę zmienić hosting zdjęć bo photo.bikestats.eu coś w nich gmera i zwyczajnie je psuje... Po prostu przepala je a wyglądały normalnie :/ )
W wielkim skrócie, bo nie mam głowy do opisywania zaległych tras sprzed miesiąca: połączyć przyjemne z pożytecznym. A raczej przyjemne z przyjemnym ;) Bo zakupy były rowerowe - widelec, kaseta i pedały, remont generalny zbliża się wielkimi krokami. Prognozy na dziś niepewne. Jak na złość na niedzielę zapowiadali piękną pogodę (i taka była) ale co zrobić, sklep otwarty w sobotę. Kurierem tego na pewno nie wyśle bo ci bandyci wszystko zniszczą, zdewastują, rozjebią. Nie ich, to co ich to, można rąbać o beton, bo się nie chce schylić albo podejść.
Wyjechałem koło świtu, tak by w sklepie być koło południa. Od początku bardzo mgliście i tak będzie aż do końca dnia. Temp. stabilna: 12-13'C i tak będzie aż przez cały dzień. Przy przejeździe przez Puszczę zaczyna mżyć. I mży aż do Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie zaczyna padać. Pada aż do lasku koło Małca, gdzie zaczyna bardzo padać. Największy deszcz przeczekuję na przystanku. Gdy pada jakby mniej ruszam dalej. W sklepie jestem chwilę przed południem, chwilowo przestaje padać. Kupuję co mam kupić, przytraczam nietypowy bagaż (pudło jest naprawdę ogromne!) i obieram kurs na Tarnów. Sytuacja wraca do normy, tj. zaczyna mżyć a od Lisiej Góry padać. Podejmuję decyzję o powrocie z Tarnowa pociągiem. Przebijam się przez miasto, w trosce o zdrowie psychiczne (i stan ładunku) ignorując słynne na cały wszechświat tarnowskie ścieżki rowerowe. Pociąg mam nie pamiętam o której, natomiast w Płaszowie jestem koło wpół do 6, a w domu o godzinie 17tej minut 45.
Udana wycieczka, tj. udało się dowieźć nietypowy ładunek do domu :)
W Niepołomicach. Na razie tylko mglisto © Pidzej
Za Niepołomicami © Pidzej
W Puszczy już mży © Pidzej
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Typowy widoczek z dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Zamglona Raba © Pidzej
Oldschoolowa stacyjka w Ujściu Solnym © Pidzej
Jakieśtam krówki © Pidzej
I inne ciężarówki © Pidzej
Kościół w Szczurowej © Pidzej
Siakiś lasek © Pidzej
Standardowa łąka © Pidzej
Dunajec © Pidzej
Rzepaczek i linia WN © Pidzej
Linia WN i rzepaczek © Pidzej
Niebywałej urody galeria ;) © Pidzej
Rynek w Żabnie © Pidzej
Oryginalna reklama © Pidzej
Dąbrowa Tarnowska. Zaczyna padać © Pidzej
Gdzieś po drodze © Pidzej
Pada coraz mocniej © Pidzej
Tak że musiałem się na chwilę schronić © Pidzej
Jeszcze jedna linia WN. Podobają mi się takie linie © Pidzej
U celu © Pidzej
Nietypowy bagaż © Pidzej
I nietypowy statek :D © Pidzej
Radomyśl Wielki © Pidzej
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Rzepaczek po raz któryś tam © Pidzej
Kierunek: Tarnów © Pidzej
Tarnów. Miasto chujowych ścieżek rowerowych © Pidzej
Randomowa estakada © Pidzej
I ścieżka rowerowa. Ta akurat jeszcze znośna © Pidzej
Deszczowy Tarnów © Pidzej
Rzeźba © Pidzej
Ratusz © Pidzej
I powrót pociągiem © Pidzej
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 8%
WYSOK MAX: 226
5.00 - 17.45
1l
4 banany, 2 czekolady
Kategoria > km 150-199, Powrót pociągiem
L.w.o.M.
d a n e w y j a z d u
23.60 km
0.00 km teren
01:18 h
Pr.śr.:18.15 km/h
Pr.max:42.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:126 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 7%
WYSOK MAX: 259
19.45 - 21.05
Serwis: smarowanie łańcucha
Kategoria > km 010-049, Serwis
L.w.o.M.
d a n e w y j a z d u
24.31 km
0.00 km teren
01:21 h
Pr.śr.:18.01 km/h
Pr.max:43.50 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:116 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
NACHY SREDN: 1%
NACHY MAX: 5%
WYSOK MAX: 226
19.05 - 20.30
Kategoria > km 010-049