Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Dziewiczy rejs

d a n e w y j a z d u 230.15 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:70.00 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2300 m Kalorie: kcal Rower:Zapierdalacz
Niedziela, 17 marca 2019 | dodano: 21.04.2019





https://photos.app.goo.gl/6LSqKYzSR5urvdCj7

A więc tak. Niecałe 40km na szosce nakręcone. Wiem już jak trzymać barana i jak zmieniać biegi/hamować. Czasem się jeszcze pomylę i szukam klamki tam gdzie była w rowerze MTB. Pora na pierwszy daleki (powiedzmy) rejs. Sprawdzić jak moje plecy, dłonie i przedramiona zniosą pochyloną pozycję. Czy przy wąskim chwycie, ściskającym klatkę piersiową, nie braknie powietrza. Oraz sprawdzić czy, a jeśli tak (no raczej tak) to o ile wzrośnie średnia. Jakieś +-200km powinno być OK. Tym bardziej że do dyspozycji mam tylko niedzielę. Jako że wiatr gna z tego samego kierunku (choć słabiej) co tydzień temu, więc i kurs jest podobny: Kielce/Radom, ze wskazaniem na to drugie.

Wyjazd chwilę po 4tej. W lekkim chłodzie i ciemnościach dobiegającej końca marcowej nocy przelatuję najkrótszą drogą przez miasto. Na którejś tam z kolei hopce, których nie brak na północ od Krakowa, wita mnie nowy dzień. No właśnie, odnoście tych hopek. Mają one sobie tak max 7-8% nachylenia. Nie więcej. A mnie brakuje przełożeń :) Znaczy się przesadziłem kupując dwutarcz i kasetę 11-28. „Jedynka” to u mnie 36-28. Przełożenie 1,3 inaczej rzecz ujmując. Dla porównania w MTB miałem najlżej 22-36, czyli 0,6 :D Ale mam co chciałem, należało mi się. A chciałem klasyczny, piękny dwutarcz i malutką kasetkę, tak jak prosi ;) Cóż, najwyżej zmieni się kasetę na bardziej ludzką. Korby na pewno nie, jest za ładna ;) Albo nic się nie zmieni, tylko zamiast dookoła Tatr będę jeździł na Morze :) Na razie staram się tym nie przejmować, bo to nie tak że nie da się jechać. Jakoś tam jadę, tylko że siłowo przepycham korby, z kadencją 80-letniej babci. Martwię się bardziej że jeśli tu jest tak, to co będzie się działo w górach, np. na Słowacji… Sprawnie Mniej sprawnie niż zwykle łykam kolejne hopki Wyżyny Miechowskiej, czy jak jej tam. W Słomnikach robię fotkę ciekawego Nissanika. Im dalej na północ tym więcej przyjemnych, leśnych odcinków. A w tych coraz to więcej zielonych pączków, pierwszych kwiatów i innych oznak nadchodzącej wiosny. W okolicach Wodzisławia/Jędrzejowa zaczynają się pierwsze utrudnienia związane z coraz dalej sięgającą na południe ekspresówką. Tzn. dla kierowców ekspresówka to ułatwienie, dla rowerzystów niestety nie. W miarę możliwości staram się trzymać idących równolegle serwisówek. Ale z nimi jest taki problem, że nie zawsze zachowują ciągłość. A tam gdzie nie ma ciągłości (lub jest, ale trzeba kombinować, jeździć z jednej strony szosy na drugą, lub tłuc się gruntówkami) no to cóż ;) Testuję dolny chwyt i 52-zębny blat na gładkiej tafli szerokiego pobocza głównej drogi :) Bo nic o tym jeszcze nie pisałem ale to jest naprawdę potęga. Sztywność roweru szosowego, jego przyspieszenie, responsywność, aerodynamika, zapas ciężkich przełożeń itp. itd. Coś pięknego. W połączeniu z wiatrem w plecy trzeba pomnożyć razy dwa te wszystkie doznania. Tydzień temu, z kosmicznym wiatrem w plecy na niewielkim zjeździe miałem tu ponad 70. Z tym że tydzień temu byłem tu na MTB. Gdybym miał wtedy szoskę… Podczas jednego takiego poszukiwania alternatywnej dla Ski drogi nadkładam ze 2-3km, tłukąc się błotnistą drogą przez plac budowy i zajeżdżając ostatecznie nad brzeg Nidy… Nad głową most drogi ekspresowej i żadnej alternatywy, można tylko na nielegalu, tym mostem przejechać... Przynajmniej fajny dźwig zobaczyłem. Po tym incydencie przestałem już specjalnie szukać. Leciałem jak leci główną szosą, chyba że zjazd na lokalną drogę sam mi się napatoczył. Ostatnie km przed Kielcami to na szczęście wojewódzka i (chwilowy) koniec nerwów związanych z potencjalnym mandatem. Same Kielce tylko przelatuję, jakiś blokowiska i główne drogi. Żadnego zwiedzania, bardziej interesuje mnie dziś Radom a poza tym wypadałoby zdążyć na pociąg. Temperatura taka że popołudniu jadę zupełnie na krótko. Odcinek Kielce-Suchedniów-Skarżysko (w miarę ;) ) legalnie. Drogą ruchu lokalnego/starą siódemką. Niestety za Skarżyskiem powtórka z rozrywki. Nowowybudowany odcinek S-ki. Bez żadnego ostrzeżenia wyrastają znaki „Droga tylko dla pojazdów samochodowych”. Nie ma jak to zwykle bywa oznaczeń że zacznie się np. za 1000m, nie ma możliwości zjazdu lub zawrócenia (siatki, barierki). Tylko tak po prostu: mogę jechać legalnie na rowerze. Metr dalej, za znakami już nie mogę. Po obu stronach siatki a za nimi jakieś rozmiękłe błotniste drogi. No to nic, myślałem że jakoś przemknę tak jak wcześniej wiele razy i nikt nie zauważy. Niestety zauważył ;) Patrol Policji, 300m przed zjazdem :D 300m przed nimi był MOP, i szansa na ewakuację, zaczynała się tam bowiem boczna asfaltówka, ale nie zdecydowałem się. Rozmowa z Panami Policjantami była bardzo długa, chyba pół godzinna. Byli bardzo mili i zatroskani o moje bezpieczeństwo. Jeden był wręcz spanikowany że w każdej chwili może mnie tu zabić samochód. No może. Może mnie zabić również na krajówce, wojewódzkiej i osiedlowej uliczce. Jego też może zabić - przy prędkościach 100+ nie ma znaczenia rower, samochód, ciężarówka czy hulajnoga, to i tak jest zgon na miejscu. Oczywiście takie miałem tylko przemyślenia. Bo w rzeczywistości skomlałem o litość ;) Jak powiedziałem że znaki wyrosły ni stąd, ni zowąd a zawrócić się nie dało – to mi poradzili że powinienem zsiąść z roweru i prowadzić poboczem z powrotem. Tłumaczyłem się jak mogłem, choć wiedziałem że jestem na straconej pozycji, bo nie miałem prawa się tu znaleźć. Mandat zgodziłem się przyjąć. Panowie powiedzieli że nie będą się przesadnie starać z jego wysokością. Po sprawdzeniu okazało się że za taką przyjemność stawka jest stała, zryczałtowana. 250zł, żadnych widełek, możliwości pouczenia brak. Wsiedli jeszcze raz do radiowozu i dłuższą chwilę radzili. Uradzili że: „mandatu nie będziemy pisać”. :O Zostałem tylko odeskortowany do tego zjazdu za 300m i tu się rozstaliśmy. O_o. Może dlatego że byłem miły, i się nie kłóciłem, tylko próbowałem usprawiedliwić? Może dlatego że pochwaliłem się skąd dokąd jadę? A może po prostu policjant też człowiek? W każdym razie ten brak mandatu odniósł lepszy „efekt wychowawczy” niż jego wypisanie. Jak bym dostał mandat to bym nie jeździł po ekspresówkach i był wkurwiony na policję. A tak nie jeżdżę po ekspresówkach i bardzo wzrosła moja ocena tej służby mundurowej. Końcówka trasy już bez przygód. „Starym szlakiem” nie błądząc już docieram do Radomia. Zachód Słońca kawałek za Szydłowcem. W Radomiu mam jeszcze trochę czasu, zwiedzam więc przygnębiająco wyglądający (pusty, zaniedbany, nie ma nic) rynek i centrum miasta (to już OK). Dla porównania rynek w Kielcach, podobnym wielkością mieście jest dużo bardziej reprezentacyjny i całą noc tętni gwarem, życiem. Powrót jakimś tam TLK czy innym ICekiem, w domu przed północą.

Dziewiczy rejs z przygodą ale udany :) Co do roweru, to pisałem jakie mam odczucia. Zapierdala się. Po średniej tego nie widać ale średnia w moich trasach nic nie mówi i nie będę jej podawał we wpisach. Nic nie mówi bo to nie jest trening ani maraton po wyznaczonej asfaltowej prostej trasie. Czasem omijając korki przeturlam się przez pół miasta jakimś chodnikiem. Czasem toczę się skrótem gruntową lub piaszczystą/błotnistą drogą. Innym razem prowadzę rower po dworcu albo jakimś rynku i średnia spada na łeb na szyję. A licznika zdejmować mi się chce, poza tym jak zdejmę to ubędzie kilometrów. Plecy zniosły nową pozycję nadspodziewanie dobrze, bolą natomiast okolice łokci (?!). Jedyne co mnie jednak naprawdę martwi to ciężkość przełożeń, a raczej kolejne wydatki jakie trzeba będzie ponieść żeby je zmiękczyć.

AVS 21,8
4.10 - 23.55


Kategoria ^ UP 2000-2499m, > km 200-249, Powrót pociągiem


komentarze
Gość | 20:59 czwartek, 25 kwietnia 2019 | linkuj Dzięki za wiadomość, właśnie ta część wiadomości była niepokojąca - informacja o kosztach, a tak naprawdę zaoszczędzone 250 pln można przeznaczyć na rowerowe zakupy, więc znowu fart.
Pidzej
| 23:32 środa, 24 kwietnia 2019 | linkuj W sensie jakie szczegóły? Jeśli chodzi o relację to w długi weekend uzupełnię na pewno coś na blogu.

Na razie tak w skrócie:
W szosówce urzekły mnie: lekkość, przyspieszenie, sztywność, responsywność, ciężkie przełożenia kończące się gdzieś heeen daleko, no i baran. A dokładnie dolny chwyt. Ooo tak. Zakochałem się w dolnym chwycie. Każdy najmniejszy nawet, ledwie wyczuwalny spadek terenu, to automatycznie: dolny, blat, i szpula! Jak jadę na złomku mtb do pracy to odruchowo szukam dłońmi na dole kierownicy ale tam nic nie ma :/

A jazda ekspresówką rowerem kosztuje 250zł. Nie ma żadnych widełek ani pouczenia itp. Ale chyba mam dobrą bajerę bo mandatu koniec końców nie dostałem, zostałem tylko odeskortowany radiowozem do najbliższego zjazdu ;)
Gość | 20:45 środa, 24 kwietnia 2019 | linkuj Jakieś szczegóły?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dyzrz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]