Na lajcie
d a n e w y j a z d u
210.17 km
0.00 km teren
09:58 h
Pr.śr.:21.09 km/h
Pr.max:52.50 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1587 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
J.w. Innymi słowy: leniwa, niezobowiązująca świąteczna wycieczka. Raz
że musiałem odsapnąć, dwa że są Święta i wypada odpoczywać a nie
katować się, trzy że pogoda niepewna. Na mapach prognozowych w całym
kraju chmurki z deszczem... Za wyjątkiem właśnie Krakowa i Górnego
Śląska. To też zadecydowało o kierunku dzisiejszej trasy.
Wyjazd
10 min. po północy. Odpoczynek hehe ;) Ale przyzwyczaiłem się do takiej
pory wyjazdów i tak jest po prostu dobrze :) A poza tym im wcześniej
wyjadę, tym wcześniej wrócę i będę się obijał. W Skawinie pauza i
śniadanie. Dalej pagórkowatą drogą na Kalwarię. W Kalwarii odpoczynek i w
drogę. Taki trochę suchy ten opis ale nie bardzo jest tu co opisywać,
doskonale znane drogi i okolice po prostu. Natomiast za Kalwarią
wydarzyło się coś co może ten opis nieco urozmaicić. Mianowicie jechałem
sobie z górki. Z górki jak to z górki, raczej szybko niż wolno. Przez chwilę nie
patrzyłem się na drogę a gdzieś w bok. I nagle w coś trzepnąłem, prawą
stopą/pedałem. Dość solidnie trzepnąłem. Wyhamowałem, zawróciłem, może
to jakiś kawałek zderzaka, jakieś nadkole albo coś w tym stylu? Zdarzają
się takie obiekty na drogach, myślałem że może to wywalę na pobocze.
Patrzę a tam jakiś zwierz O.o Nieduże, ale i nie małe to, coś jak średniej
wielkości pies. Tylko że nie jestem pewien czy to był pies. W świetle
lampki nie widziałem dokładnie, przestraszyłem się i zawróciłem. No ale
kurde jakby to był pies to powinien z siebie jakiś odgłos wydać,
jakikolwiek, bo trochę go to musiało boleć, skoro ja też poczułem przez
buta. A to sobie stało na 4 łapach, nie ruszało się, nie odzywało... Nie
wiem co o tym myśleć, przecież mi się to nie przyśniło. Może na
prochach był i nie czuł bólu. Albo wścieklizna. Albo jeszcze coś inszego.
Mniejsza o to, grunt że mnie to coś nie ugryzło. Dość zimno było, z tego
co zapisałem wynika że min. 1'C ale nie pamiętam już gdzie (opisuję
wycieczkę sprzed 2 tygodni). W Wadowicach rozsiadłem się na rynku z
myślą o dłuższym odpoczynku. No i odpoczywałem z godzinę, a to za sprawą
rozmówcy którego spotkałem. Jegomość koło 30-40ki, świętujący już w
nocy, z pomocą trunku owocowego niewielkiej, bo kilkuprocentowej mocy ;)
Nie że menel jakiś, po prostu poszedł się chłop w nocy napić na rynek, tak jak ja idę
się w nocy przejechać na rowerze ;) Rozmowa była całkiem przyjemna, a
oprócz dentysty (który nie chciał mu wyrwać bolącego zęba tylko dał antybiotyk), pracy i zarobków tyczyła się głównie (w jakichś 90%) kościoła. Kościoła, księży i jakichś nowych przykazań co podobno wprowadzili. Nie wiem gdzie on o tym usłyszał, ja nie słyszałem, może dlatego że nie oglądam telewizji. Coś o bogaceniu się w każdym razie. I o tym jak się to ma do dostatku w jakim żyją duchowni. Podsumowując. Chodziło mu o to że wystarczy żyć z zgodzie z 10 przykazaniami, nie czynić sobie ani nikomu innemu nic złego i to wystarczy, aby trafić do Nieba. Cóż, ciężko się z nim nie zgodzić, prosty człowiek a mądrze prawi. Zeszło na tą rozmowę, a ja zmarzłem. Pora ruszać. W Andrychowie już jasnawo się zaczyna robić, a w Kętach już ranek. Do Bielska-Białej rzut beretem. Docieram do miasta. Pogoda niepewna, z przodu chmury, z tyłu chmury. Chłodno, raptem 10 stopni. Chyba nawet kilka kropli deszczu spadło. W B.B. zabawiłem jakieś 3 godziny (!). Długo szukałem rynku, długo na nim siedziałem, pokręciłem się po mieście, zdjęć porobiłem. Jak na lajcie, to na lajcie :) Gdy w końcu zebrałem się do drogi powrotnej, zaczęło kropić. I tak kropiło a nawet trochę padało, od Bielska aż do Oświęcimia. A ja byłem trochę słaby, gardło i brzuch pobolewał, jakby jakaś choroba brała. W Oświęcimiu koło południa. Do chaty 80km. Czasu a czasu :) Wciągnąłem coś na ząb, w tym i energybara, który jakoś postawił mnie na nogi. W międzyczasie rozpogodziło się zupełnie, słoneczko i ze 20 stopni. Z nowymi siłami ruszyłem w kierunku domu. Jechało się lepiej ale wciąż gorzej niż dobrze. Ominąłem nieciekawy fragment krajówki drogą wiodącą drugą stroną wielkich zakładów chemicznych. Do DK44 dobijając w Przeciszowie, gdzie jest już całkiem przyjemna na rower. Gdzieś między Zatorem a Skawiną jakieś nowe siły we mnie wstąpiły O.o Normalnie 200% mocy w porównaniu z tym co było jeszcze przed chwilą! Leciało się pięknie, nawet jakieś sprinty co chwila sobie robiłem. Podniosłem też średnią z 19 (w BB) do 21km/h. W Krakowie po zmęczeniu ani śladu. Dziwna sprawa, ale mnie pasuje :) W domu po 17tej.
Udana wycieczka. Nie zawsze musi być dużo i daleko aby było fajnie :) Pogoda też wytrzymała.
W Skawinie © Pidzej
Energy 2000 Przytkowice © Pidzej
Kalwaria Zebrzydowska © Pidzej
Komuś przeszkadzało... Bo po co ma być nierozjebane skoro może być rozjebane? © Pidzej
Dłuższa pauza w Wadowicach © Pidzej
Takie tam © Pidzej
Andrychów © Pidzej
I Kęty © Pidzej
Kolory wiosenne © Pidzej
Za plecami chmury © Pidzej
I z przodu takoż © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
I panoramka B.-Białej © Pidzej
Bielsko-Biała © Pidzej
Bielsko-Biała © Pidzej
Kontrasty © Pidzej
Dom handlowy © Pidzej
Ratusz © Pidzej
Rzeka Biała © Pidzej
Zamek © Pidzej
Rynek © Pidzej
Jemioła © Pidzej
Ostatni rzut oka na miasto © Pidzej
Randomowy kościół © Pidzej
Przyjemna droga © Pidzej
Pasieka © Pidzej
Randomowy kościół © Pidzej
Nowe loga i napisy © Pidzej
Oświęcim © Pidzej
Kładka w Oświęcimiu © Pidzej
Zbieranie sił w Oświęcimiu © Pidzej
W Oświęcimiu © Pidzej
Kolejowe tereny Oświęcimia © Pidzej
Stopień wodny na kanale w Oświęcimiu © Pidzej
Stopień wodny na kanale w Oświęcimiu © Pidzej
Stopień wodny na kanale w Oświęcimiu © Pidzej
Stopień wodny na kanale w Oświęcimiu © Pidzej
Stopień wodny na kanale w Oświęcimiu © Pidzej
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Wiosna ach to Ty :) © Pidzej
Albo mi się wydaje albo ta nazwa jest idiotyczna (bez urazy) © Pidzej
Krajówką do Krakowa © Pidzej
Energylandia © Pidzej
Coś się zepsuło, było ładne kilkanaście więcej © Pidzej
Widoczek z trasy © Pidzej
Z powrotem w Skawnie © Pidzej
NACHY SREDN: 2%
NACHY MAX: 10%
WYSOK MAX: 458
0.10 - 17.10
2l
4 banany, 3 bułki z pasztetem, 2 czekolady, baton energetyczny
Kategoria ^ UP 1500-1999m, > km 200-249