Krioterapia ;) (Rabka)
d a n e w y j a z d u
137.61 km
0.00 km teren
07:03 h
Pr.śr.:19.52 km/h
Pr.max:58.00 km/h
Temperatura:-7.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1639 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Dziś wybrałem się do Rabki bo to bardzo fajna trasa, te 140 to taki max na dłuższą popołudniową wycieczkę. Przed wyjazdem przeserwisowałem też trochę rower, reanimując to i owo żeby do końca zimy jakoś dociągnąć (zdjęcia) ;)
Wyjechać chciałem koło południa. Ale obudziłem się, patrzę na zegarek, a tam 12:03... Nieźle się wkurwiłem. Wygrzebałem się dopiero o 12:40 i obrałem kurs na Dobczyce. Nie jest ciepło. Ale jakoś bardzo zimno też nie, -1, -2, jakoś to będzie. Poza tym słonecznie i ptaszki śpiewają, musi być dobrze :) Na podjeździe za Wieliczką nawet trochę się spociłem. Sprawnie dojeżdżam do Dobczyc, standardowa fotka i dalej na południe, ku górom. Póki co zima bardzo marna, gdzieniegdzie jakieś placki śniegu na polach. Z drugiej strony to dobrze bo drogi czyściutkie, lekko tylko przybielone solą. Gdzieś przed Wiśniową wyprzedzam pierwszego (z dwóch) spotkanego dziś rowerzystę, a dokładniej to Pana koło 60ki - 70ki na obładowanym siatami rowerze, z kierownicą od Malucha zawieszoną na kierownicy ;) Za Wiśniową rozpoczynam wspinaczkę na przeł. Wierzbanowską. Póki co krajobraz bez zmian, nic nie zapowiada tego co zobaczę za chwilę. A na przełęczy, za zakrętem w prawo zobaczyłem... to co na zdjęciach O.o Niewiarygodne że wystarczyło wjechać na te trochę ponad 500m n.p.m. aby zobaczyć takie cuda :) Było tak magicznie że w okolicach tych dwóch przełęczy, Wierzbanowskiej & Wielkie Drogi, większość czasu spędziłem na podziwianiu widoków i robieniu zdjęć a nie na jeździe. W końcu jednak zmusiłem się do dalszej jazdy, żeby do tej Rabki przed nocą dotrzeć ;) Temp. była tu w granicach -4. Na zjeździe do Kasiny prawie do 60 dokręciłem. Na szczęście trochę niżej zima znowu zaczęła wyglądać normalnie i nie musiałem robić już tylu zdjęć :) Potem standardowo, Mszana no i Rabka. Dotarłem tu jakieś pół godziny przed zachodem Słońca, -2 było a średnia prędkość w okolicach 20,5. Zrobiłem małą rundkę po centrum, spotkałem też drugiego rowerzystę (chłopaka na jakimś MTB). Przerwa w parku, zjadłem 3 banany, czekoladę tylko obadałem, twarda jak kamień. No i o ile do tej pory jechało mi się bardzo przyjemnie to po tej przerwie zaczęło mi być zimno :/ W drogę powrotną ruszyłem koło zachodu Słońca. Na wyjeździe z miasta -3 a potem tylko gorzej. Zimno tam gdzie zawsze, tj. w dłonie i stopy. W Mszanie już całkiem ciemno. Jeszcze kilka km krajówką i odbijam w wojewódzką. Bardzo lubię ten nieoświetlony odcinek, gdzie jedyne źródła światła to lampka na słabym trybie, od czasu do czasu jakieś auto no i Księżyc. Dziś koło pełni chyba był, w dodatku taki jakby pomarańczowy. Zjazd do Kasiny, pierwszy dziś zjazd na którym muszę hamować aby nie zamarznąć. Podjazd serpentynami w ciemnościach, j.w., też lubię. Na przełęczy -7. No i w dół, do Dobczyc. Z tą różnicą że zamiast jak zwykle 60-70 dziś jadę 30-40 a i tak zamarzam. Wraz z ubytkiem wysokości ubyło też mrozu, do -6, dobre i co. W Raciechowicach przywdziewam drugą kurtkę. Ale to i tak dłonie i stopy, a dokładniej palce są największym problemem. Ale też nie non stop, np. przez chwilę nie czułem małego palca lewej dłoni a po chwili znów było OK O.o W Dobczycach mała pauza. No i o ile do tej pory było mi tylko zimno to teraz zacznie się masakra :/ Na wyjeździe z miasta, w Dolinie Raby znowu -7 a odcinku między dwoma rondami atomowy wiatr ze wschodu. Podjazd w Dziekanowicach na młynku, jak nigdy (12% tam jest). Od Jankówki do końca już -8. Generalnie od Dobczyc do domu to już mi było słabo i kilka razy musiałem stawać na poboczu. Nie tylko hamowanie ale i zmiana biegów zgrabiałymi dłońmi sprawiała problem. Mózg chyba też zamarzł bo nie mogłem się skupić na trzymaniu prostego toru jazdy. Jakby mi jakiś samochód wyjechał z podporządkowanej to w takim stanie chyba bym na niego wpadł. Podjazd do Rożnowy. Zjazd. Wieliczka. Krajówka. Bieżanów. Dom. Dowlokłem się po 21.
Sporo czasu minęło zanim do końcówek kończyn wróciło prawidłowe krążenie ;) Pomimo wszelkich trudności udana wycieczka, czasem warto przeżyć coś takiego :) A krioterapia podobno zdrowa ;)
Zaliczone szczyty:
Przeł. Wielkie Drogi 562
Przeł. Wierzbanowska 502
Chyba blat mi rdzewieje :/ Myślałem że on je z amelinium a to jednak steel! Numery ramy zamazane ;) © Pidzej
Przerzutka już dogorywa. Ma prawo, katowana od 2012 © Pidzej
Z amorkiem nie lepiej ;) © Pidzej
Takie glony służyły za smar ;) © Pidzej
Raba w Dobczycach. Pod Słońce, w każdym razie chciałem uchwycić ptactwo wodne © Pidzej
W Dobczycach, pod strażnicą OSP © Pidzej
Krzyworzeka © Pidzej
Wyłania się Grodzisko © Pidzej
Grodzisko w całej okazałości © Pidzej
Przy drodze od lat stoi trochę takich zabytkowych maszyn. Tej jeszcze nie robiłem zdjęcia © Pidzej
Podjazd na przeł. Wierzbanowską © Pidzej
Skład drewna na przełęczy. W zimie nie pachnie tak intensywnie jak latem © Pidzej
No i zaczęło się :) Seria następnych zdjęć nie wymaga komentarza :) © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Bez komentarza © Pidzej
Dobra, już kończę ;) Potem zima wyglądała normalnie © Pidzej
Teatr "Rabcio" © Pidzej
Park w Rabce. Są jeszcze świąteczne dekoracje © Pidzej
Deptak w Rabce © Pidzej
DH >>Gazda<< © Pidzej
Na moście w Mszanie © Pidzej
Skręt w DW964 © Pidzej
Standardowy postój na przełęczy © Pidzej
W Dobczycach. Dobra mina do złej gry, jeszcze nie wie co go czeka :D © Pidzej
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 11%
WYSOK MAX: 599
12.40 - 21.05
3 banany
Kategoria Zimowo, > km 100-149, ^ UP 1500-1999m