Liznąć Sądeckiego (+ ścianka w Laskowej)
d a n e w y j a z d u
245.00 km
11.50 km teren
14:51 h
Pr.śr.:16.50 km/h
Pr.max:62.00 km/h
Temperatura:27.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:3650 m
Kalorie: kcal
Rower:Nawijacz asfaltu/szlakopomykacz własnej roboty (archiwalny)
Plan na dziś to ścianka w Laskowej i Przehyba. Wyjazd o 1 w nocy, w sumie to nie wiem po co tak wcześnie bo plan nie jest dziś jakoś szczególnie napięty (jak się jednak okazało to był dobry pomysł bo wycieczka trochę się wydłużyła). Śniadanie w Wieliczce. Zdejmuję kurtkę bo jednak ciepło. Aby nie jechać znowu tą samą drogą do Limanowej dzisiaj inaczej - krajówką do Bochni a potem wojewódzką. DK94 jedzie się fajnie. Pagórki, mały ruch i rozgwieżdżone niebo, szybko docieram więc do Bochni. Na rynek jednak nie zajeżdżam tylko od razu skręcam na Limanową. Latarni raczej brak, totalne ciemności. Mimo że za nowym Wiśniczem (pięknie iluminowany zamek) można zaobserwować na niebie pierwsze oznaki brzasku, to do wschodu jeszcze daleko. Z większych miejscowości mijam Muchówkę, Żegocinę i rozpoczynam podjazd na przeł. Widomą. Na przełęczy jestem chwile przed wschodem Słońca. Ładne widoczki na góry i zalegające w dolinach mgiełki. Na zjeździe tak zimno (temp min. to dziś 14'C), że ubieram kurtkę/czapkę. Wypatruję skrętu na Laskową, końcu jest. W Laskowej odnajduję boczną dróżkę w lewo przez most a za nim od razu w prawo. Oto jest. Słynna ścianka w Laskowej. Prawie 200m w pionie na odcinku 1km. Będę próbował podjechać całość bez zatrzymania. Łańcuch od razu ląduje na 22-36. Nie jadę na stojąco (za szybko się tak męczę), tylko z siodła, wisząc na jego czubku i leżąc na kierownicy a rękami trzymając końcówki rogów. I to chyba przez to 2 razy się zatrzymałem, bo straciłem równowagę. Myślę że nóg i płuc by mi wystarczyło. Mój licznik zanotował tu max 26%, ale ludzie mówią, że jest i 30. W końcu jestem na szczycie, dojeżdżam do końca asfaltu i zawracam. W dół więcej sprowadzam niż jadę bo szkoda mi hamulców ;) Robię też przy okazji kilka zdjęć. Zdecydowanie najcięższy kawałek asfaltu jakim jechałem, taka np. Obidowa przez Rdzawkę to przy nim pikuś. Szkoda że nie udało się go wciągnąć na raz, na pewno kiedyś jeszcze spróbuję, ale już na stojąco. No a tymczasem mnóstwo sił tu zostawiałem i po prostu bolą nogi (ręce zresztą też, dziwne). W Limanowej więc dłuższa przerwa, jedzenie krem z filtrem itp. Za Limanową podjazd krajówką (już ciepło się zrobiło) a potem skręcam w boczne drogi. W nocy chyba padało, bo miejscami mokro. Do Gołkowic leci się pięknie bo delikatnie w dół. 3 ronda, most na Dunajcu (wody dużo) i odnajduję drogę na Przehybę. W Skrudzinie kupuję picie i urządzam chyba godzinną przerwę na przystanku, dziś nigdzie mi się nie spieszy. W międzyczasie zrobiło się gorąco. W końcu biorę się za podjazd. Jak w cieniu to przyjemnie jak w Słońcu to mniej. Jakąś połowę robię na średniej tarczy ale stwierdzam że nie ma sensu się tak męczyć i reszta już na młynku. Mijam 2 rowerzystów, oni mijają mnie, tak na zmianę (w końcu i tak byłem pierwszy). W końcu wyłania się maszt na szczycie, Przehybę zdobywam chwilę po 11. Tu też dłuższa przerwa, fotki z widoczkami, schroniskiem, masztem itp. Siedzę tam chyba z 1,5 godz. Już miałem ruszać asfaltem w dół ale odbiłem parę metrów w czerwony szlak celem wysikania się. No i tak patrzę na ten szlak, nie za trudna leśna droga. Wyciągam mapę, prowadzi on do Krościenka, jakieś 12km hmm... Jednak zjadę szlakiem :) Rower w obecnej konfiguracji (sakwa na bagażniku, + semislick z tyłu) trochę się nie nadaje ale jakoś to będzie. W końcu z przodu mam terenową oponkę (z semislickiem z przodu bym nie jechał, poślizg tylnego koła jest niegroźny, poślizg przedniego to gleba). No i na razie na odcinku do przeł. Przysłop tak średnio, trochę jazdy, trochę pchania ale kilometry na liczniku GPSa wydają się stać w miejscu. Z przełęczy można ewakuować się szlakami rowerowymi ale jadę dalej czerwonym. I tu zaczyna się mozolny wypych na Dzwonkówkę, mnóstwo sił tutaj tracę, myślę sobie po co mi to było. Na szczęście zjazd z Dzwonkówki do Krościenka wynagradza wszystkie trudy, dużo jazdy, mało prowadzenia - było trochę błota. Ogólnie nie było tak źle, pomimo że opony napompowane na kamień a nie chciało mi się upuszczać powietrza na ten kawałek. Generalnie ten terenowy odcinek zajął mi 2,5 godz. tak że w Krościenku jestem po 15. Dłuższa przerwa na ławeczce nad spiętrzonym Dunajcem. Jakieś chmury przyszły, mam nadzieję że nie będzie z tego deszczu. Myślę jak by tu wrócić, i wymyślam: Zabrzeż, Mszana, Kasina, Dobczyce. Jakieś 110km, a nogi bolą. Do Zabrzeża jakoś się jedzie bo generalnie w dół. Mija mnie tu konwój chyba z kilkudziesięciu zabytkowych samochodów, polskie, amerykańskie, niemieckie, no różne cuda. Fajnie to wyglądało, szkoda że nie zrobiłem fotki. Skręcam na Mszanę. Droga na przeł. Przysłop (Lubomierski) dłuży mi się strasznie, w dodatku kończy mi się picie. Na szczęście jest trochę cienia więc fragmentami jest chłodno. Na przełęczy jest mały sklepik, niestety zamknięty, jeśli chodzi o sklepy to pozostaje więc Mszana. Zjazd poezja. Jednak zbierają się nieciekawie wyglądające chmury. Jednak w Mszanie Górnej spadło dosłownie kilka kropli i na tym koniec. Natomiast w Mszanie Dolnej były 2 tęcze! Kupuję wreszcie jakieś picie, odpoczywam na rzeką i ruszam do domu. Zmrok łapie mnie gdzieś w Kasinie. Trochę tutaj odżywam, DW964 zawsze jedzie mi się dobrze. Kawałek przed Dobczycami jakiś wypadek. Dobczyce, Wieliczka (zimne piwko) i już myślami jestem w domu i piję to piwko a tu zamknięta droga (ŚDM). Błądzę jakimiś objazdem przez Barycz/Kosocice, mam już dość. W domu o 23.20.
Udana wycieczka, dzięki temu terenowemu epizodowi wpadło do kolekcji kilka nowych szczytów. Przypomniało mi się też jak fajnie jeździ się w terenie. Odrobinę szkoda natomiast zjazdu asfaltem z Przehyby, bo on też jest fajny. Dane wpisu przybliżone.
Zaliczne szczyty:
Osiczyna 419
Przeł. Rozdziele 480
Przeł. Widoma 535
Przehyba 1175
Skałka 1163
Kuba 888
Przeł. Przysłop 832
Dzwonkówka 982
Przeł. Siodełko 782
Groń 803
Stajkowa 830
Przeł. Przysłop (Lubomierski) 750
Przeł. Wierzbanowska 502
Przeł. Wielkie Drogi 562
DK94 w nocy © Pidzej
DK94 w nocy © Pidzej
W nowym Wiśniczu © Pidzej
W nowym Wiśniczu © Pidzej
Rondo w Muchówce, chwila jasności © Pidzej
Żegocina © Pidzej
Na przeł. Widomej, chwilę przed wschodem Słońca © Pidzej
Widoczek z przeł. Widomej © Pidzej
Na szczycie ścianki w Laskowej © Pidzej
Ścianka w Laskowej © Pidzej
Ścianka w Laskowej © Pidzej
Ścianka w Laskowej © Pidzej
Łososina © Pidzej
Odpoczynek w Limanowej © Pidzej
Spiętrzony Dunajec © Pidzej
Początek podjazdu na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Podjazd na Przehybę © Pidzej
Odpoczynek na podjeździe © Pidzej
Kapliczka po drodze © Pidzej
Koniec asfaltu, prawie szczyt © Pidzej
Odpoczynek na Przehybie © Pidzej
Na Przehybie © Pidzej
RTON Przehyba © Pidzej
Ławeczki koło masztu © Pidzej
I widoczki na północ © Pidzej
Rowerek © Pidzej
Na szlaku. Na razie lekko © Pidzej
Pierwszy nowy szczyt do kolekcji - Skałka © Pidzej
Na szlaku. Trochę ciężej © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Myślałem że to przeł. Przysłop ale jeszcze jednak nie © Pidzej
Na szlaku. No po prostu pięknie :) © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
To pewnie jakiś szczyt. Trzeba wjechać ;) © Pidzej
Na szczycie © Pidzej
Dopiero tutaj jest przeł. Przysłop © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Na szlaku. Bardzo ciężko © Pidzej
A to chyba Dzwonkówka © Pidzej
Na szlaku. Szybko :) © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Na szlaku © Pidzej
Ładna kapliczka © Pidzej
Na szlaku. Zjazd do Krościenka © Pidzej
Na szlaku. Trochę błota © Pidzej
Na szlaku. Zjazd do Krościenka © Pidzej
Widać już Krościenko © Pidzej
Przednia oponka. Kross Connector 2.1" © Pidzej
Tylnia oponka. Kenda K935 Khan 45mm © Pidzej
Kolejne szlify do kolekcji. Nie przeszkadzają mi one, nawet mi się podobają :) © Pidzej
Odpoczynek nad Dunajcem w Krościenku © Pidzej
Wzdłuż Dunajca © Pidzej
W Kamienicy © Pidzej
Po drodze © Pidzej
Na przeł. Przysłop (Lubomierski) © Pidzej
Zaczyna się chmurzyć (Mszana Górna) © Pidzej
Tęcza w Mszanie Dolnej © Pidzej
Odpoczynek nad Mszanką © Pidzej
W lewo - moja ulubiona droga © Pidzej
Standardowy widoczek z przeł. Wielkie Drogi © Pidzej
No i Dobczyce © Pidzej
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 25%
WYSOK MAX: 1114
1.00 - 23.20
5,35l
6 kanapek z pasztetem, 5 bananów, 2 czekolady
Kategoria ^ UP 3500-3999m, > km 200-249, Terenowo