Pidzej prowadzi tutaj blog rowerowy

Droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Korona Gór Polski

Dystans całkowity:2520.00 km (w terenie 319.00 km; 12.66%)
Czas w ruchu:154:12
Średnia prędkość:16.34 km/h
Maksymalna prędkość:71.90 km/h
Suma podjazdów:37344 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:168.00 km i 10h 16m
Więcej statystyk

Przegibek, Magurka Wilkowicka, Czupel, Żar

d a n e w y j a z d u 210.19 km 8.00 km teren 11:18 h Pr.śr.:18.60 km/h Pr.max:63.00 km/h Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2258 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Czwartek, 16 sierpnia 2012 | dodano: 17.08.2012


Plan był taki żeby zaliczyć Czupel i Skrzyczne za jednym zamachem. Udał się tylko połowicznie, ale po kolei:
Wyjazd przed świtem, o 4.05. Szybko przelatuję przez miasto, czerwonymi światłami się zbytnio nie przejmuję bo na ulicach totalne pustki. Jest wręcz ciepło bo aż 16 stopni, tego się nie spodziewałem. Kieruję się na Skawinę, na krajowej 44 też pusto, jedzie się fajnie, tylko wkurza wyłączająca się na wybojach tylnia lampka (już z nią zrobiłem porządek). Gdzieś za Skawiną zaczyna świtać ale wszędzie pełno chmur. Droga strasznie monotonna, pruję więc szybko, odbijam w jakieś boczne dróżki by potem wylecieć na krajowej 28 koło Wadowic. Tam wreszcie odpoczynek i śniadanie. Strasznie grzebią się z remontem rynku - jakiś rok temu był cały rozgrzebany a teraz dopiero go wykańczają. Potem czeka mnie najmniej przyjemny fragment wycieczki - 10km ruchliwą DK 52. Paskudna droga na rower, więcej się nie będę tu pakował. Szczyty gór toną w chmurach czy w jakiejś mgle, ciągle chłodno, 13 stopni. Nie wiem czy jest sens się pakować w takie góry dzisiaj, ale co zrobić, jadę do przodu a potem się zobaczy. W Andrychowie znowu mała przerwa i skręcam w jakąś boczną drogę. I wtedy w ciągu jakiejś może godziny wszystkie chmury cudownie rozchodzą się, ustępując miejsca błękitnemu niebu, a temperatura na liczniku stopień po stopniu podnosi się! Taki widok dodaje sił i zwiększa wiarę w powodzenie wycieczki. Jedzie się super, mijam znane mi już trochę okolice (byłem tu rok temu), jednak to co się za chwilę wydarzy pokrzyżuje nieco moje plany. Kieruję się bowiem wskazaniami Garmina (najtańszy model Etrex H, nie obsługuje on żadnych map ;) ), czyli jadę po linii trasy zaplanowanej wcześniej na komputerze. Skręt w prawo wydaje mi się trochę podejrzany ale nie chce mi się zerkać na papierową mapę, która jest w torbie. Nachylenie rośnie, mijam kolejne serpentyny, jestem przekonany że wspinam się na Kocierz. Jednak gdy jestem na szczycie zamiast kompleksu wypoczynkowego mym oczom ukazuje się jakiś mały domek a po drugiej stronie... tabliczka "Przegibek" O_o No tak jakimś cudem wgrał mi się do Garmina zły ślad (zaplanowałem kilka wariantów trasy)... Jeden z nich zakładał najpierw Czupel a potem Skrzyczne. Drogę pomyliłem tuż za Andrychowem... Cóż było robić, szybka analiza sytuacji i jadę jednak na ten Czupel. Właściwie to idę, bo pierwsze metry niebieskiego szlaku są bardzo strome. Potem trochę jazdy trochę pchania, tak 50/50%, im bliżej szczytu tym więcej jazdy. Leśny chłód nie przeszkadza zbytnio, taka wspinaczka nieźle rozgrzewa. Po drodze wspaniały widok na Bielsko-Białą. Po dłuższej chwili melduję się na szczycie Magurki (909 m n.p.m.) Widoki jakieś tam są ale bez szaleństw. Skrzyczne widać. Stąd na Czupel (933 m n.p.m.) już tylko rzut beretem (a dokładnie 20 minut jazdy), całość podjeżdżalna, takie szlaki to ja lubię. Ciekawe zjawisko, na zmianę smagały mnie podmuchy ciepłego i zimnego powietrza. Na szczycie kilka zdjęć i powrót tą samą drogą na Magurkę. Zjazd po asfalcie to prawdziwy test hamulców. Wilkowice, Łodygowice, ciągle w dół, kawałek krajówką i skręcam na Lipową. Tam małe zakupy i przerwa na przystanku, bo zaczyna się upał. Trzeba też przeanalizować sytuację. Spać mi się zachciało - chwila siedzenia z zamkniętymi oczami pomaga :) Wychodzi na to że mam 4,5 godziny na wjazd, odpoczynek, podziwianie widoków i zjazd do Żywca na pociąg - za mało, nie będę pędził, chcę zdobyć tą górę na spokojnie ciesząc się jazdą. Obmyślam więc na szybko plan B - Żar po asfalcie (761 m n.p.m.). Na dobry początek pakuję się w boczną drogę z serią kilkunastoprocentowych ścianek >.< W końcu jednak odnajduję biegnącą brzegiem jeziora drogę i niedługo potem jestem u stóp góry, zagospodarowanej urządzeniami elektrowni. Podjazd wchodzi łatwo i przyjemnie, nie po takich górach się jeździło ;) Na szczycie oczywiście tłumy (można wjechać wyciągiem) więc po chwili szalonego zjazdu znów jestem na dole. Pozostało ponad 40km nudnej drogi do Oświęcimia, niestety tylko stąd mam sensowne połączenie do Krakowa. Oj dłuży mi się ta droga strasznie, tablica: "Oświęcim 8" działa dołująco. Jeszczeee osieem?! Jakoś się jednak dowlokłem, zdążyłem nawet na wcześniejszy pociąg, o 19.32. Trochę szkoda że nie pojechałem późniejszym (20.42), miasto bym sobie pozwiedzał i kilometrów dokręcił. Z drugiej strony trochę już zmęczony byłem. Wracając z dworca do domu dokręcam jeszcze kilkanaście km. Cóż, nie udało się to Skrzyczne, ale i na nie przyjdzie czas, jeszcze w sierpniu.

Gdzieś przed Wadowicami
Gdzieś przed Wadowicami © Pidzej
Prawie ukończony rynek w Wadowicach
Prawie ukończony rynek w Wadowicach © Pidzej
Andrychów
Andrychów © Pidzej
Rano nie wyglądało to za dobrze
Rano nie wyglądało to za dobrze © Pidzej
Jednak wydarzył się cud. Pogoda w górach zmienia się bardzo szybko!
Jednak wydarzył się cud. Pogoda w górach zmienia się bardzo szybko! © Pidzej
Zbiornik wyrównawczy Czaniec i niebieskie niebo ponad nim
Zbiornik wyrównawczy Czaniec i niebieskie niebo ponad nim © Pidzej
Zapora na jeziorze Międzybrodzkim
Zapora na jeziorze Międzybrodzkim © Pidzej
Takie tam zrobione z nudów
Takie tam zrobione z nudów © Pidzej
Przełęcz Przegibek (663 m n.p.m)
Przełęcz Przegibek (663 m n.p.m) © Pidzej
Na niebieskim szlaku
Na niebieskim szlaku © Pidzej
Chwilami tylko prowadzenie
Chwilami tylko prowadzenie © Pidzej
Piękny widok na Bielsko-Białą
Piękny widok na Bielsko-Białą © Pidzej
Magurka Wilkowicka (909 m n.p.m)
Magurka Wilkowicka (909 m n.p.m) © Pidzej
Ciekawy buk
Ciekawy buk © Pidzej
Elegancki szlak na Czupel
Elegancki szlak na Czupel © Pidzej
Czupel (933 m n.p.m.). Proszę zwrócić uwagę na profesjonalny rowerowy ubiór - 100% cotton ;)
Czupel (933 m n.p.m.). Proszę zwrócić uwagę na profesjonalny rowerowy ubiór - 100% cotton ;) © Pidzej
Jest i Skrzyczne
Jest i Skrzyczne © Pidzej
Fajny ten szlak - spowrotem na Magurkę
Fajny ten szlak - spowrotem na Magurkę © Pidzej
Schronisko na Magurce
Schronisko na Magurce © Pidzej
Panorama z Magurki
Panorama z Magurki © Pidzej
Szybki zjazd
Szybki zjazd © Pidzej
Budowa drogi ekspresowej
Budowa drogi ekspresowej © Pidzej

Skrzyczne na wyciągnięcie ręki - tak blisko a tak daleko! © Pidzej
Odpoczynek na przystanku
Odpoczynek na przystanku © Pidzej
Widać już Żar
Widać już Żar © Pidzej
Ruch spory
Ruch spory © Pidzej
Niedaleko szczytu, po prawej zbiornik
Niedaleko szczytu, po prawej zbiornik © Pidzej
Widok ze szczytu
Widok ze szczytu © Pidzej
Żar (761 m n.p.m.)
Żar (761 m n.p.m.) © Pidzej
Zbiornik na szczycie
Zbiornik na szczycie © Pidzej
Rynek w Kętach
Rynek w Kętach © Pidzej
Wtf???
Wtf??? © Pidzej
Takie tam zrobione na szybko w Oświęcimiu
Takie tam zrobione na szybko w Oświęcimiu © Pidzej
Kraków nocą
Kraków nocą © Pidzej

RPM: 67
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 26%
WYSOK MAX: 899
4.05 - 22.25
5,25l picia, 4 kanapki z pasztetem, 4 banany, 2 drożdżówki, 2 czekolady
2 nowe gminy


Kategoria Powrót pociągiem, Korona Gór Polski, > km 200-249, Terenowo, ^ UP 2000-2499m

Beskid Sądecki: Przehyba (1175 m n.p.m.), Radziejowa (1266 m n.p.m.) i inne

d a n e w y j a z d u 155.93 km 15.50 km teren 10:18 h Pr.śr.:15.14 km/h Pr.max:65.70 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2258 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Środa, 1 sierpnia 2012 | dodano: 02.08.2012


Kolejne szczyty do kolekcji. Wyjazd przed wschodem Słońca, 4.25. W góry jadę najkrótszą drogą, najpierw wiadomo - Wieliczka, Gdów, po drodze dużo hopek. Strasznie zmarzłem, 12 stopni a ja w samej koszulce, aż mnie plecy zaczęły boleć. W Gdowie przerwa na śniadanie, ubrałem drugą koszulkę na wierzch i jest trochę lepiej. Wyjeżdżam dalej wojewódzką, by potem w Zagórzanach odbić w boczną drogę. Na razie wszystkie górki łykam śmiało na średniej tarczy, aż do solidnego podjazdu przed Tarnawą (jakaś przełęcz?) gdzie nachylenie wzrasta do 12% i zmusza do zrzucenia na młynek. Potem przyjemny zjazd do Limanowej, gdzie urządzam kolejny postój. Jak to zwykle na ryneczkach w małych miasteczkach bywa zagaduje mnie jakiś miejscowy pijaczek. Opowiada mi swoją smutną historię, o pracy w Krakowie, alkoholu i pięciu pobytach na Babińskiego (taki szpital psychiatryczny w KRK), niezbyt uważnie się w nią wsłuchując przytakuję tylko i jem. Na szczęście nie jest zbyt nachalny, nie chce też pieniędzy :) Trochę mi tam zeszło żegnam się więc z miłym tubylcem i ruszam w dalszą drogę, przede mną dość ciężki podjazd na krajowej 28. Potem już tylko szybki przelot do Gołkowic, cały czas delikatnie w dół, po prostu poezja. Przede mną widać jak na dłoni szczyty Beskidu Sądeckiego, niestety nie jestem w stanie ich zidentyfikować. Jest dopiero po 9, więc nie spiesząc się zbytnio mijam znajome miejscowości (byłem na Przehybie w zeszłym sezonie): Gaboń, Skrudzina, Praczka. W ostatnim chyba sklepie przed końcem wiosek robię zapasy: 3l wody i 3 drożdżówki, żeby nie kupować nic w drogim schronisku. W zeszłym roku wjechałem na szczyt od strzała, bez żadnego odpoczynku ale dziś nigdzie mi się nie spieszy, jadę sobie powoli, robiąc po drodze kilka przystanków. Droga oczywiście asfaltowa, nachylenie oscyluje w granicach 10%. Ruch dziś niewielki, mijam po kolei: jadące pod górę trzy, chyba miejscowe bikerki na makrokeszach, jadącego pod górę Fiata Doblo jakiejś firmy telekomunikacyjnej (na szczycie jest przekaźnik), zjeżdżającego Gazika (ze schroniska albo jacyś leśnicy) i zjeżdżającego bikera w obciskach. Asfalt kończy się kilkaset metrów przed schroniskiem, i zaczyna się gruby żwir, kamienie właściwie. Coś źle mi się jedzie i za bardzo podskakuję - zapomniałem blokady amorka wyłączyć :) Na szczęście trochę te kamienie "wsiąkły w ziemię" w porównaniu z zeszłym rokiem, więc nie jest tragicznie. Sporo mi zeszło na tych postojach, na Przehybie jestem koło południa. Nie tracę więc czasu na wizytę w schronisku ani odpoczynek tylko ruszam czerwonym pieszym/czerwonym narciarskim w stronę Radziejowej. Nie jest on zbyt przyjazny dla rowerzystów, sporo kamieni i korzeni, może z połowę jadę, połowę prowadzę. Potem szlaki pieszy i narciarski rozdzielają się, ja wybieram pieszy i po chwili melduję się na Radziejowej. Sporo turystów, na wieżę nie chce mi się wspinać. Nawet zagrzmiało trochę ale gdzieś daleko, tutaj stan nieba nie zwiastuje żadnej burzy. Teraz najcięższy dziś odcinek, czyli znoszenie roweru stromą ścieżką, ale na szczęście tylko kilkaset metrów, szkoda zawracać i dookoła jechać. Potem trochę bardziej przejezdny fragment i jestem na Wielkim Rogaczu. I tu zaczyna najpiękniejsza część wycieczki - zjazd zielonym ROWEROWYM, od razu widać różnicę. Jedzie się szybko i płynnie, i tak będzie właściwie aż do samej Piwnicznej. Po drodze zatrzymuję się na Niemcowej, bardzo fajna polana, niestety tłumy ludzi (jakaś kolonia pewnie). Potem jeszcze kawałeczek zielonym rowerowym i zmiana na żółty pieszy, równie przyjemny. Wysokość wytraca się szybko i sprawnie. Są fragmenty z betonowych płyt, a końcówka prawie do samej Piwnicznej to kostka brukowa, ale z takich dużych koślawych kamieni. Nie spieszę się nigdzie, staję kilka razy by dać odpocząć hamulcom a w międzyczasie robię fotki i podziwiam widoki. Chciałem wracać pociągiem z Piwnicznej ale do odjazdu ponad 2 godziny, więc wskakuję na krajówkę i jadę do Nowego Sącza, wg znaków to tylko 24km, a z licznika 30km/h schodzi rzadko więc chwila moment jestem w mieście. Tutaj do odjazdu ciągle grubo ponad godzina czasu, myślałem że trochę sobie pojeżdżę po mieście. Sporo jednak nakręciłem się żeby odnaleźć dworzec. Tam jakiś pan przez 15 minut kupuje bilety nad morze, 300zł za 17 godzin jazdy, by potem okazało się że nie ma gotówki tylko kartę, a "tu kartą nie można" i musi z nich zrezygnować, parodia po prostu. Zanim więc dostałem się do kasy i zdobyłem bilety, zostało niecałe pół godziny więc tylko do sklepu podjechałem po żarcie. Powrót pociągiem bez przygód, choć przesiadka w Tarnowie prawie na styk. Drugi Regio do Krakowa łapie w Bochni 13 minut opóźnienia. Jednak potem tak zasuwał, że do Krakowa odrobił 12 minut i przyjechał z minutą opóźnienia! Dokręcam trochę po centrum, runda honorowa wokół Rynku i do domu! Wycieczka taka jakie lubię, czyli dużo asfaltu, trochę terenu, dużo gór, Słońca i powrót pociągiem.

Przed świtem w drodze do Wieliczki
Przed świtem w drodze do Wieliczki © Pidzej
Wschód Słońca przed Gdowem
Wschód Słońca przed Gdowem © Pidzej
Wschód
Wschód © Pidzej
Odpoczynek w Gdowie
Odpoczynek w Gdowie © Pidzej
Jakaś przełęcz do drodze
Jakaś przełęcz do drodze © Pidzej
Przed Limanową
Przed Limanową © Pidzej
Limanowa
Limanowa © Pidzej
W dół do Gołkowic
W dół do Gołkowic © Pidzej
Ściana gór w tle to Beskid Sądecki
Ściana gór w tle to Beskid Sądecki © Pidzej
Na podjeździe na Przehybę
Na podjeździe na Przehybę © Pidzej
Na podjeździe. U góry zdjęcia widać przekaźnik na szczycie - aż ciężko uwierzyć że jest jakieś 400m wyżej!
Na podjeździe. U góry zdjęcia widać przekaźnik na szczycie - aż ciężko uwierzyć że jest jakieś 400m wyżej! © Pidzej
Ciekawostka - kilka krzaczków Kosodrzewiny na ~ 1000 m n.p.m
Ciekawostka - kilka krzaczków Kosodrzewiny na ~ 1000 m n.p.m © Pidzej
Koniec asfaltu - to prawie szczyt!
Koniec asfaltu - to prawie szczyt! © Pidzej
Schronisko na Przehybie (1175 m n.p.m.)
Schronisko na Przehybie (1175 m n.p.m.) © Pidzej
Widok z Przehyby
Widok z Przehyby © Pidzej
Przekaźnik na Przehybie
Przekaźnik na Przehybie © Pidzej
Na Przehybie
Na Przehybie © Pidzej
Pod Wielką Przehybą
Pod Wielką Przehybą © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Złomisty Wierch 1224 m n.p.m
Złomisty Wierch 1224 m n.p.m © Pidzej
W tle Radziejowa - widać wieżę widokową
W tle Radziejowa - widać wieżę widokową © Pidzej
Singielek na czerwonym szlaku
Singielek na czerwonym szlaku © Pidzej
Obelisk na Radziejowej
Obelisk na Radziejowej © Pidzej
Radziejowa 1266 m n.p.m
Radziejowa 1266 m n.p.m © Pidzej
Masakrycznie strome zejście
Masakrycznie strome zejście © Pidzej
Ale z fajnymi widokami
Ale z fajnymi widokami © Pidzej
Czerwony szlak
Czerwony szlak © Pidzej
Przełęcz Żłobki 1106 m n.p.m
Przełęcz Żłobki 1106 m n.p.m © Pidzej
Na szlaku
Na szlaku © Pidzej
Myślałem że ta góra to Wielki Rogacz ale to jakaś inna
Myślałem że ta góra to Wielki Rogacz ale to jakaś inna © Pidzej

Widoczek © Pidzej
Wielki Rogacz 1182 m n.p.m
Wielki Rogacz 1182 m n.p.m © Pidzej
Zielony szlak rowerowy
Zielony szlak rowerowy © Pidzej
Zielony szlak rowerowy
Zielony szlak rowerowy © Pidzej
Niemcowa 1001 m n.p.m
Niemcowa 1001 m n.p.m © Pidzej
Polana na Niemcowej
Polana na Niemcowej © Pidzej
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie © Pidzej
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie © Pidzej
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie © Pidzej
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie
Takie sobie porobiłem z nudów... nowy osprzęt po remoncie © Pidzej
Kapliczka przy żółtym szlaku
Kapliczka przy żółtym szlaku © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Kapliczka przy żółtym szlaku
Kapliczka przy żółtym szlaku © Pidzej
Tuż przed Piwniczną
Tuż przed Piwniczną © Pidzej
Żółty szlak
Żółty szlak © Pidzej
Piwniczna
Piwniczna © Pidzej
Nowy Sącz
Nowy Sącz © Pidzej
Na stacji
Na stacji © Pidzej

DST: 152.87
TM: 10:16
AVS: 14.9
RPM: 72
NACHY SREDN: 5%
NACHY MAX: 19%
WYSOK MAX: 1221
6,3l picia
4.25 - 23.25
0 nowych gmin


Kategoria ^ UP 2000-2499m, > km 150-199, Powrót pociągiem, Terenowo, Korona Gór Polski

Góry uczą pokory: Mogielica (1171 m n.p.m.), Turbacz (1310 m n.p.m.)

d a n e w y j a z d u 133.43 km 37.00 km teren 10:15 h Pr.śr.:13.02 km/h Pr.max:65.00 km/h Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2521 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Wtorek, 24 lipca 2012 | dodano: 25.07.2012


Wpadłem kiedyś na pomysł żeby zdobyć Koronę Gór Polski, najlepiej na rowerze. Trzeba się za to wreszcie zabrać, trasę zaplanowałem bardzo ambitną, z Turbacza chciałem zjechać do Rabki, potem zaliczyć jeszcze Luboń Wielki i zjechać do Jordanowa. Hehe chyba wybrałem się z motyką na Słońce :) Ale po kolei: w ogóle nie spałem, wyjeżdżam tuż przed świtem, o 4.35. Chłodno więc jadę w kurtce, Wieliczka, Dobczyce (które omijam nowowybudowaną obwodnicą), jechałem tą drogą dziesiątki razy. Za Dobczycami wręcz zimno, 9 stopni! Po drodze śniadanie na przystanku. Rozgrzewa mnie dopiero podjazd na Przełęcz Wierzbanowską, no i Słońce zaczyna przygrzewać, jest już przyjemnie, kilkanaście stopni. Dla odmiany odbijam z głównej szosy w lewo, na Skrzydlną i Dobrą. Przecinam krajówkę i w Półrzeczkach skręcam w fajną leśną drogę która wspina się na ponad 900 m n.p.m.. Idealna na rower, nie jest kamienista ani błotnista, jedzie się super i sprawnie nabiera wysokość. Jechałem nią miesiąc temu, wtedy zabłądziłem i objechałem dookoła Mogielicę szlakiem narciarskim. Tym razem jednak wgrałem ślad do GPSa i bezbłędnie kieruję się do celu - żółtego/niebieskiego szlaku na szczyt Mogielicy. Zaczyna się pchanie, od czasu do czasu da się coś podjechać. Wjeżdżam na jakąś wielką zarośniętą borówkami i malinami polanę, jak się potem okazuje - Halę Stumorgową. Po niej jedzie się całkiem przyjemnie. Pomimo zakrytych chmurami Tatr widoki urywają głowę, zdjęcia w ogóle nie oddają tego ogromu gór jaki się wokół roztacza. Przede mną charakterystyczny czubek Mogielicy z wieżą widokową - szczyt zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Teraz tylko wytargać rower te kilkadziesiąt metrów do góry co wcale nie jest takie proste, nachylenie potężne, chyba z 40-50%! Na szczycie robię kilka zdjęć, na wieżę widokową szkoda mi czasu wchodzić, więc sprowadzam tą samą drogą, jest naprawdę stromo. Rower zsuwa mi się na zaciśniętych hamulcach! Kończy mi się picie więc ratuję się malinami z krzaka - trochę wody w sobie mają. Odnajduję teraz trochę inną, bardziej zjeżdżalną drogę i wracam nią spowrotem do szutrówki. Szybki zjazd, chwila moment i wylatuję na DW 968 w Szczawie. Podjazd po asfalcie na przełęcz Przysłop, w Lubomierzu wreszcie jakiś sklep, jestem już nieźle odwodniony. Następnie czerwonym szlakiem rowerowym kieruję się w stronę Turbacza. Szlak niemal w 100% podjeżdżalny choć nawierzchnia paskudna - najpierw 3km wysypane grubym żwirem (kamieniami?) potem kamienie się kończą i kolejne 3km błota, ale takiego "lepszego gatunku", gęstego, czyli nie ma kałuż tylko taka rozmiękczona ziemia, więc nie pryska tylko wsysa trochę koła, o dziwo moje semi-slicki dają radę. Droga strasznie się dłuży, po prostu męcząca wspinaczka na prawie na 1300 m n.p.m.. Docieram wreszcie na Jaworzynę Kamienicką, od tego miejsca na Turbacz jest w miarę płasko. Potem Hala Młyńska i Hala Długa z której widać już schronisko na Turbaczu. Na Turbaczu jestem po 16 więc nie wiem czy zdążyłbym do Rabki na pociąg, Luboń odpada w ogóle. Wjeżdżam jeszcze czerwonym szlakiem na sam szczyt (jest trochę oddalony od schroniska), zawracam i postanawiam zlecieć żółtym do Nowego Targu, podobno najłatwiejszym. Okazuje się jednak że jest kilka cięższych fragmentów ale ogólnie jedzie się całkiem szybko i płynnie. Przez fatalne oznaczenia zgubiłem gdzieś ten żółty szlak, ale zbytnio się tym nie przejmuję, ważne że szybko wytracam wysokość. Wg tabliczki zejście zajmuje 2,5 godziny, mnie zjazd zajął niecałą godzinę. Hamulce nieźle dostały w dupę. Niepotrzebnie się tak śpieszyłem bo na dworcu jestem 25 minut przed czasem, choć jeśli np. złapałbym gumę to byłoby nieciekawie. Pociąg (na szczęście klimatyzowany) wlecze się 3 godziny, po Krakowie dokręcam do 130km. Nie doceniłem tych gór, tak niskiej średniej się nie spodziewałem, ale ogólnie wycieczka udana, 2 spore szczyty zaliczone. Szkoda że nie zdążyłem się jebnąć na jakiejś polance i sobie poleżeć, widoki popodziwiać, za dużo naraz chciałem objechać. Odnotowano niewielkie straty w sprzęcie: w nocy jak już wracałem z dworca łańcuch mi spadł i porysował korbę, nowiutką Deorkę! W domu zobaczyłem też że gdzieś zgubiłem śrubkę od bagażnika, no i ubyło sporo klocków hamulcowych.

Widok spod przełęczy Wielkie Drogi
Widok spod przełęczy Wielkie Drogi © Pidzej
J.w. Dwa niskie szczyty z przodu to prawdopodobnie Dzielec i Szklarnia. Potężna góra w oddali (z dwoma wierzchołkami) to chyba masyw Śnieżnicy
J.w. Dwa niskie szczyty z przodu to prawdopodobnie Dzielec i Szklarnia. Potężna góra w oddali (z dwoma wierzchołkami) to chyba masyw Śnieżnicy © Pidzej
Kamieniołom w Skrzydlnej
Kamieniołom w Skrzydlnej © Pidzej
? (Jurków)
? (Jurków) © Pidzej
??? (Jurków
??? (Jurków © Pidzej
Polana Stumorgowa, szczyt Mogielicy na wyciągnięcie ręki
Polana Stumorgowa, szczyt Mogielicy na wyciągnięcie ręki © Pidzej
Na Polanie Stumorgowej
Na Polanie Stumorgowej © Pidzej
Widok z Polany Stumorgowej
Widok z Polany Stumorgowej © Pidzej

Na Polanie Stumorgowej © Pidzej
Strome podejście pod szczytem Mogielicy
Strome podejście pod szczytem Mogielicy © Pidzej
Wieża widokowa na szczycie Mogielicy
Wieża widokowa na szczycie Mogielicy © Pidzej
Mogielica (1171 m n.p.m.)
Mogielica (1171 m n.p.m.) © Pidzej
Kapliczka na Mogielicy
Kapliczka na Mogielicy © Pidzej
Krzyż na Mogielicy
Krzyż na Mogielicy © Pidzej
W drodze na Turbacz: Polana Papieżówka
W drodze na Turbacz: Polana Papieżówka © Pidzej
Uschnięte drzewa
Uschnięte drzewa © Pidzej
Uschnięte drzewa
Uschnięte drzewa © Pidzej
Polana Jaworzyna Kamienicka
Polana Jaworzyna Kamienicka © Pidzej
Widoki z polany
Widoki z polany © Pidzej
I tu też
I tu też © Pidzej
Hala Długa, widać już schronisko na Turbaczu
Hala Długa, widać już schronisko na Turbaczu © Pidzej
Widok z Hali
Widok z Hali © Pidzej
Schronisko na Turbaczu
Schronisko na Turbaczu © Pidzej
Schronisko na Turbaczu
Schronisko na Turbaczu © Pidzej
Obelisk na szczycie Turbacza
Obelisk na szczycie Turbacza © Pidzej
Turbacz (1310 m n.p.m.)
Turbacz (1310 m n.p.m.) © Pidzej
Krzyż na szczycie Turbacza
Krzyż na szczycie Turbacza © Pidzej
Widok z Turbacza
Widok z Turbacza © Pidzej
Dworzec PKP w Nowym Targu
Dworzec PKP w Nowym Targu © Pidzej
Powrót pociągiem
Powrót pociągiem © Pidzej

DST: 130.19
TM: 10:17
AVS: 12.6
RPM: 68
NACHY SREDN: 4%
NACHY MAX: 22%
WYSOK MAX: 1305
5l picia
4.35 - 22.15
0 nowych gmin

Serwis: wymiana śrubek od bagażnika na dłuższe LOL


Kategoria > km 100-149, Powrót pociągiem, Serwis, Terenowo, Korona Gór Polski, ^ UP 2500-2999m

Łysica

d a n e w y j a z d u 214.93 km 10.00 km teren 11:30 h Pr.śr.:18.69 km/h Pr.max:58.40 km/h Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1807 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Środa, 2 maja 2012 | dodano: 03.05.2012


W tym sezonie planuję zacząć zdobywanie Korony Gór Polski, co się da na rowerze, a co nie - pieszo. Na pierwszy ogień idzie Łysica w Górach Świętokrzyskich. Tak właściwie to cele miałem trzy: Łysica i/lub Łysa Góra i/lub Dąb Bartek, i dopiero w trakcie wycieczki podjąłem decyzję. Startuję dość wcześnie, bo o 5.40. Przejeżdżam przez hutę i kieruję się na Proszowice. Miejscami na wojewódzkiej 766 zrobili szeroką dwupasmówkę, więc jedzie się fajnie. W Proszowicach jem śniadanie. Trasę zaplanowałem rożnymi skrótami, wiedziałem więc że pewnie gdzieś pobłądzę, nie myślałem jednak że stanie się to już w Proszowicach. Skręcam w wojewódzką 775 zamiast 776 i szukając drogi na Skalbmierz nadkładam 20km, muszę wrócić się spowrotem do Proszowic :( Czyli godzina w plecy. W Klimontowie odbijam w boczną drogę, od teraz będę właśnie kluczył głównie takimi dróżkami. W Skalbmierzu drugie śniadanie. Zaczyna się upał, temperatura dobija powoli do 30. Krem do opalania wchodzi do użycia. Na szczęście przed Pińczowem pojawiają się pierwsze lasy. W każdym większym miasteczku robię postój, więc w Pińczowie również. Po wyjeździe z niego na liczniku pojawiają się (i trzymają dość długo) rekordowe dziś 32 stopnie, do uszu co chwila docierają odgłosy asfaltu klejącego się do opon. We Włoszczowicach robię zakupy w słabo zaopatrzonym wiejskim sklepiku, 2 paczki delicji będą musiały mi wystarczyć na następne kilkadziesiąt km. Kawałek dalej spotykam dwóch bikerów, pytających o sklep i o drogę terenem. W tym pierwszym mogę im pomóc, w drugim niestety nie. O dziwo droga do Daleszyc, której najbardziej się obawiałem pod względem nawigacyjnym idzie mi całkiem sprawnie. Kilka km to paskudna piaszczysta szutrówka, koła tańczą w tym piachu jak chcą. W Daleszycach rozkopany rynek, żadnej ławki ani odrobiny cienia, więc piknik urządzam na murku przy kościele :) Tutaj podejmuję decyzję że jadę tylko na Łysicę. Mam spore opóźnienie, poza tym raczej nie wystarczy mi sił na nic więcej. Z Daleszyc kawałek z górki, a potem solidny podjazd pod Św. Katarzynę. Po obu stronach drogi zamiast pobocza fajny pas rowerowy. Ochładza się znacznie, do ok. 20 stopni, za zachodzie, gdzieś za Kielcami grzmi. Wreszcie "podjazd" a raczej podejście na Łysicę. Jazdy było bardzo niewiele, większość to prowadzenie/niesienie roweru (nielekkiego, bo z kilkukilogramowym bagażem). Ostatecznie chyba nie dotarłem na sam "szczyt szczytu", przegapiłem go i pomyliłem z innym odrobinę niższym wierzchołkiem (Skała Agaty, 608m n.p.m.). Trudno, 4m w te czy we wte, co za różnica. Zejście tą samą drogą. Zarówno "podjazd" jak i "zjazd" zajmują mi po ok. 40min. Następnie piękny zjazd ze Świętej Katarzyny do krajówki na Kielce. Jadę nią kilka km, potem przeradza się ona w ekspresówkę, więc do miasta docieram drogą serwisową idącą równolegle. Ledwo jadę, sytuacji nie poprawia solidny wiatr w twarz. W Kielcach jestem o 19.20, niestety pociąg do Krakowa mam dopiero po 21. Zwiedzam trochę centrum dokręcając do pełnych dwóch setek. Gdyby nie sprint po peronie do wagonu rowerowego na drugim końcu pociągu - uciekłby mi! W przedziale jadę z jakimś chłopakiem. W Krakowie robię wraz z nim objazd bulwarów i wracam do domu dokręcając jeszcze kilkanaście km. W domu jestem po wpół do dwunastej.
Pomimo że po samych górach wiele się nie najeździłem, wycieczka dość udana, dużo kilometrów i - o dziwo - przewyższeń! Jednak nie tylko na południu od Krakowa są fajne górki. Wpadło też trochę gmin. Wiatr może nie sprzyjający, ale w sumie niezbyt przeszkadzający (poza samą końcówką przed Kielcami). Trochę wkurzyło mnie to błądzenie i brak zdjęcia na samym szczycie Łysicy. Trudno, na pewno tam wrócę, i zaliczę ją raz jeszcze przy okazji wraz z jakimiś innymi górkami (Łysa Góra mi chodzi po głowie). Następnym razem wybiorę jednak rozsądniejszy wariant podjazdu - od strony Kakonina - szkoda że dowiedziałem się o nim dopiero teraz. Mam nauczkę żeby lepiej planować wycieczki i coś poczytać wcześniej.

EDIT 2015: Przyglądając się mapom doszedłem do wniosku że jednak Łysicę można uznać za zaliczoną :)

Proszowice
Proszowice © Pidzej
Niby płasko, ale jednak jest trochę górek
Niby płasko, ale jednak jest trochę górek © Pidzej
Typowy krajobraz dzisiejszej wycieczki
Typowy krajobraz dzisiejszej wycieczki © Pidzej
Skalbmierz
Skalbmierz © Pidzej
Dolina Nidy
Dolina Nidy © Pidzej
Most na Nidzie w Pińczowie
Most na Nidzie w Pińczowie © Pidzej
Pińczów
Pińczów © Pidzej
Ładne drzewka
Ładne drzewka © Pidzej
Idealna miejscówka na odpoczynek :)
Idealna miejscówka na odpoczynek :) © Pidzej
Piaszczysta szutrówka
Piaszczysta szutrówka © Pidzej
Po drodze
Po drodze © Pidzej
Pod tym kościołem miałem piknik
Pod tym kościołem miałem piknik © Pidzej
Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie
Pierwsze widoki na Góry Świętokrzyskie © Pidzej
I tu też
I tu też © Pidzej
Początek podjazdu zapowiada się niewinnie
Początek podjazdu zapowiada się niewinnie... © Pidzej
...ale potem
...ale potem... © Pidzej
...kamulców jest coraz wiecej
...kamulców jest coraz więcej... © Pidzej
...i więcej ;)
...i więcej ;) © Pidzej
Prawie szczyt czyli Skała Agaty
Prawie szczyt czyli Skała Agaty EDIT 2015: to chyba jednak jest szczyt Łysicy © Pidzej
Na zachodzie szaleje burza
Na zachodzie szaleje burza © Pidzej
Księżycowy krajobraz, czyli rozkopane Kielce ;)
Księżycowy krajobraz, czyli rozkopane Kielce ;) © Pidzej

AVS: 18.7
RPM: 68
NACHY SREDN: 3%
NACHY MAX: 23%
WYSOK MAX: 613
5.40 - 23.35
6,7l picia
20 nowych gmin


Kategoria > km 200-249, Powrót pociągiem, Terenowo, Korona Gór Polski, ^ UP 1500-1999m

25.09.2011 Kudłacze + Łysina + Lubomir

d a n e w y j a z d u 100.11 km 6.50 km teren 05:27 h Pr.śr.:18.37 km/h Pr.max:70.90 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1300 m Kalorie: kcal Rower:Mexller Solaris 0.4 (archiwalny)
Niedziela, 25 września 2011 | dodano: 25.09.2011


Zachciało mi się górek... Wyjeżdżam przed trzynastą - o godzinę za późno. Najpierw standardową drogą do Myślenic, na zjeździe przed Myślenicami pusta droga, więc dokręcam, kadencja 150 i na liczniku ląduje 70,9 km/h! W Myślenicach kupuję picie i drogą serwisową wzdłuż Zakopianki jadę do Pcimia. Krótki odpoczynek i wspinam się po asfalcie na Kudłacze, niezła ściana asfaltu. Końcówka podjazdu przed schroniskiem już po kamieniach. Koło schroniska jestem koło 16. Mała przerwa i jadę/prowadzę na Łysinę. Ciężko powiedzieć czego było więcej - jazdy czy prowadzenia. Sam szczyt łatwo przeoczyć, jest trochę z boku. Robię zdjęcie i dalej czerwonym na Lubomir. Na szczycie jestem o 17. Nie mogę znaleźć tabliczki z nazwą szczytu więc muszę zadowolić się zdjęciem obserwatorium. Na dół chcę zjechać zielonym szlakiem. Zjechać jednak się nie da, wąska stroma kamieniska ścieżka, trzeba prowadzić (momentami nieść) i ostrożnie stawiać każdy krok! W końcu jednak pojawia się szutrowa droga, potem betonowe płyty, potem wreszcie asfalt. Dojeżdżam do DW 964 i lecę 30-40 km/h do Dobczyc, gdzie robię małą przerwę. Teraz już tylko doskonale znaną drogą do domu. Przed Wieliczką jest już ciemno. Dokręcam jeszcze 4km po osiedlu.

Rynek w Myślenicach
Rynek w Myślenicach © Pidzej
Odpoczynek w Pcimiu
Odpoczynek w Pcimiu © Pidzej
Kudłacze
Kudłacze © Pidzej
Łysina
Łysina © Pidzej
Lubomir
Lubomir © Pidzej
Lubomir
Lubomir © Pidzej
V max (AVS to oczywiście 18.4 a nie 8.4 :P)
V max (AVS to oczywiście 18.4 a nie 8.4 :P) © Pidzej

DST: 100.11
TM: 5:26:54
AVS: 18.4
MXS: 70.9
RPM: 72

12.50 - 19.50


Kategoria > km 100-149, Terenowo, Korona Gór Polski, ^ UP 1000-1499m